- To modelowy
przypadek teatru opowieści - mówi Jacek Głomb, reżyser, który zasłynął
realizacjami teatralnymi w Legnicy. -
Tworzymy historię z życiorysów naszych bohaterów, ale nie przygotowujemy
dokumentu, bo teatr jest przecież od legend i mitologii. Rzecz dzieje się od
lat 20 do 1945 roku, narratorem jest Żyd Wieczny Tułacz. Maks, Szaja i Fajwel
rywalizują ze sobą, co jest zwykłym zjawiskiem nie tylko w świecie
przestępczym, ale także wśród polityków. Drugi chce zostać pierwszym, a trzeci
chociaż drugim.
Bohaterowie widowiska to postacie autentyczne, bohaterowie kronik policyjnych w przedwojennej prasie. Arnold Mostowicz poświęcił im esej "Prawdziwy koniec łódzkiej dintojry" w książce "Żółta gwiazda i czerwony krzyż": "Czy wie pan, czym były przed wojną łódzkie Bałuty? To była mieszanina nędzy i przestępstwa. Za parę groszy można tu było wszystko kupić: nóż sprężynowy, brylantowy pierścionek rodziny carskiej, dziewczynę, maść na odciski, życzliwość urzędnika i sumienie policjanta...." - pisał Mostowicz.
Bohaterowie widowiska to postacie autentyczne, bohaterowie kronik policyjnych w przedwojennej prasie. Arnold Mostowicz poświęcił im esej "Prawdziwy koniec łódzkiej dintojry" w książce "Żółta gwiazda i czerwony krzyż": "Czy wie pan, czym były przed wojną łódzkie Bałuty? To była mieszanina nędzy i przestępstwa. Za parę groszy można tu było wszystko kupić: nóż sprężynowy, brylantowy pierścionek rodziny carskiej, dziewczynę, maść na odciski, życzliwość urzędnika i sumienie policjanta...." - pisał Mostowicz.
- Jaki był Ślepy
Maks? Są cztery sprzeczne relacje i tylko dwa zdjęcia - śmieje się reżyser.
- Budujemy postacie biorąc jak najwięcej
z osobowości grających je aktorów. Mam poczucie, że to spektakl patriotyczny,
zawierający w sobie łódzkość, choć my jesteśmy "barbarzyńcami w
ogrodzie", bo przyjechaliśmy z Legnicy.
Maksa Borensztajna zwanego Ślepym Maksem gra Paweł Audykowski, Szaję Zylberszaca zwanego Magnatem, "najmocniejszą pięścią Łodzi" - Bartek Turzyński, a Fajwela Bucika - Michał Bieliński.
Maksa Borensztajna zwanego Ślepym Maksem gra Paweł Audykowski, Szaję Zylberszaca zwanego Magnatem, "najmocniejszą pięścią Łodzi" - Bartek Turzyński, a Fajwela Bucika - Michał Bieliński.
Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Przedstawienie ma tytuł "Kokolobolo" - jak knajpa na rogu Pomorskiej
i Wschodniej, w której rezydował Ślepy Maks i gdzie zabił swego rywala
Balbermana. Dramat "Kokolobolo" napisał - na zamówienie Teatru Nowego
w Łodzi - Robert
Urbański.
- To łódzka "Opera za trzy grosze" i część tradycji, o której zapominamy - tłumaczy Zdzisław Jaskuła, dyrektor Nowego. - Jest coś niesamowitego w tym, że losy postaci ze świata przestępczego mają w tle holokaust.
- Wchodzenie w przestrzenie wojny i getta bardzo dużo kosztuje w sensie emocjonalnym - opowiada Jacek Głomb. - Będę szczęśliwy, jeśli nam się uda nie tylko bawić widzów, ale też wywołać wzruszenie. Uważam, że bez wzruszenia teatr nie będzie ważny.
W przedstawieniu występuje 13 aktorów plus czterech zdolnych studentów Szkoły Filmowej.
- To łódzka "Opera za trzy grosze" i część tradycji, o której zapominamy - tłumaczy Zdzisław Jaskuła, dyrektor Nowego. - Jest coś niesamowitego w tym, że losy postaci ze świata przestępczego mają w tle holokaust.
- Wchodzenie w przestrzenie wojny i getta bardzo dużo kosztuje w sensie emocjonalnym - opowiada Jacek Głomb. - Będę szczęśliwy, jeśli nam się uda nie tylko bawić widzów, ale też wywołać wzruszenie. Uważam, że bez wzruszenia teatr nie będzie ważny.
W przedstawieniu występuje 13 aktorów plus czterech zdolnych studentów Szkoły Filmowej.
Próba spektaklu Kokolobolo w Teatrze Nowym w reż. Jacka
Głomba (Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta)
źródło:
cjg.gazeta.pl - Marzena Bomanowska