Z okazji Festiwalu
Łódź Czterech Kultur historyczny kwartalnik Karta wydał numer specjalny
"Łódź Czterech Dekad".
18 maja, sobota o godz. 17 w klubie Niebostan (ul.
Piotrkowska 17) odbyła się dyskusja o przedwojennej Łodzi "Między
Reymontem, a II wojną światową". W dyskusji biorą udział: Zbigniew Brzoza,
dyrektor Festiwalu Łódź Czterech Kultur, Zbigniew Gluza, redaktor naczelny
"Karty" oraz Paweł Spodenkiewicz, autor książki "Zaginiona
dzielnica o żydowskiej Łodzi". W trakcie rozmowy odbędzie się pokaz zdjęć
Łodzi z lat 1900-1939.
Wstęp wolny.
W XX wiek Łódź weszła jako przemysłowa metropolia. Obok
Polaków, stanowiących ponad połowę ludności miasta, żyli tu Żydzi (28 procent),
Niemcy (18 procent) i niewielki odsetek Rosjan (głównie carskich urzędników i
wojskowych). Uruchamiano nowoczesne fabryki, kwitł handel, rodziły się i
upadały wielkie fortuny, żyjący w nędzy robotnicy radykalizowali się, zasilając
szeregi zrewoltowanego ruchu. Przedstawiamy opowieść złożoną ze wspomnień
mieszkańców przedwojennej Łodzi (w tym tłumaczonych z niemieckiego,
angielskiego i jidysz) oraz archiwalnych fotografii, ukazujących Łódź jako
unikalne miejsce współistnienia wielu narodów, kultur i wyznań, a także miasto
wyjątkowych kontrastów społecznych.
Arnold Mostowicz: "To
było bardzo dziwne miasto, owa Łódź, przez nikogo w tych czasach nie kochana.
Może przez jej mieszkańców, chociaż i tego nie jestem pewien. Łódź to były
trzy, co ja mówię - cztery miasta albo może i więcej. Na pewno więcej. Była
Łódź Polaków, Łódź Żydów, Łódź Niemców. Była Łódź Bałut, Łódź Chojen, Łódź
Śródmieścia. W mojej pamięci pozostała Łódź ulic i dzielnic zamieszkanych
głównie przez hałaśliwą, rozdygotaną, zagonioną, niespokojną biedotę żydowską,
żyjącą od soboty do soboty, od Jom Kipur jednego roku do Jom Kipur drugiego. Na
Nowomiejskiej i na Wschodniej, na Kamiennej i na Pfeffera, na Południowej i
Żydowskiej - ona właśnie, kapciarsko-rzemieślniczo-handlarska biedota była
wizytówką tej części miasta. W ponurych, szarych, brudnych kamienicach ponure,
szare, brudne mieszkania zapchane były gratami, dziećmi i zawsze pachniały
cebulą i praniem. W tych to mieszkaniach, podczas piątkowo-sobotnich spotkań,
opowiadano sobie o fortunie Poznańskiego, o mądrości i wpływach tego czy innego
cadyka, o ostatniej roli Molly Picon, o chorobach dzieci i o podatkach, co
oddychać Żydom nie pozwalają, o Palestynie i o Trockim".
źródło: e-teatr.pl