poniedziałek, 4 listopada 2013
STARE MIASTO I BAŁUTY
Oj, Bałuty, oj, Bałuty,
miasto moich snów,
człowiek nigdy nie jest struty,
gdy was widzi znów.
Sprzedam palto, sprzedam buty
dla tych pięknych stron,
oj, Bałuty, oj, Bałuty,
widzę was za mglą...
ulica Zagajnikowa
Wspomnienia...
Nie tylko mieszkańcy Bałut mieli i mają sentyment do tej dzielnicy. Od końca XIX wieku zajmowało się tą specyficzną enklawą wielu pisarzy i dziennikarzy. Oto fragment jednego z opisów:
...W dolinie rzeki Łódki znajduje się pamiątkowy głaz potwierdzający istnienie wsi Łodzi za czasów Łokietka. Tu właśnie istniała niegdyś feudalna Łódź, skupiając życie dawnego miasteczka wokół Starego Rynku, Placu Kościelnego i przylegających doń ulic i uliczek. Niektóre z nich zachowały jeszcze tradycyjne nazwy od średniowiecza: Podrzeczna, Drewnowska, Wolborska.
(...) Tu mieszczą się Bałuty, niegdyś osada nędzy i przestępczości, która historią swą sięga przynajmniej XV wieku. Jako wieś szlachecka była uciążliwym sąsiadem dla feudalnej i przemysłowej Łodzi. Wieki sporów granicznych zakończyły się wcieleniem Bałut do miasta w 1915 roku. To ponad 100-tysięczne osiedle wyrosło w związku z rozwojem przemysłowej Łodzi. Dawało ono często przytułek elementom zdemoralizowanym i przestępczym. Stąd płynęło osławienie Bałut i ich mieszkańców. To łódzkie przedmieście - z sentymentem i tragizmem opisane w "Kwiatach polskich" Tuwima - roiło się od dziwacznych typów, często wzbudzających strach w spokojnym mieszczuchu...
ulica Berka Joselewicza
Władysław Stanisław Reymont, który w latach 1895-1899 pisał "Ziemię obiecaną", daje w niej taki oto obraz ulicy Nowomiejskiej:
Domy stare, obdarte, brudne, poobtłukiwane z tynków, świecące niby ranami nagą cegłą, miejscami drewniane, albo ze zwykłego pruskiego muru, który pękał i rozsypywał się przy drzwiach i oknach o krzywych obsadach futryn, pokrzywione, wyssane, zabłocone, stały ohydnym rzędem domów-trupów, między którymi wciskały się nowe, trzypiętrowe kolosy o niezliczonych oknach, a pełne już ludzkiego mrowia i stuku tkackich warsztatów...
ulica Nowomiejska
Krzysztof Pogorzelec w reportażu "Do nieba nie można od razu", pisał tak:
... Ulice i domy jak ze złego snu. Rzędy zapleśniałych drewniaków na Aleksandrowskiej to był sektor tych, którzy codziennie o 6 rano stawali u krosien Poznańskiego. Mieszkania - nie mieszkania wszystkich równały. Kamienice. 30 lokatorów - 30 izb. Każdy pokój przedzielony perkalową "ścianą" rozpiętą na drewnianym kiju - namiastka wymarzonego komfortu w postaci pokoju z kuchnią. Zimą - żeliwna "koza" z blaszaną rurą wystawiona dla ciepła na środek, w kącie beczka kapusty własnonożnie ubitej, co sobotę - w sklepiku na dole - pół kilo cukru, ćwierć słoniny, okrągłe pęto kaszanki. Często na kredę lub do książki. Czy wiecie jaki jest najmocniejszy w świecie zapach? Nie, nie "Soir de Paris" Bourjois czy kosmetyki pani Heleny Rubinstein, choć ona również krajanka. W grę wchodzi tylko jeden, ten sam, który z Łodzi - własnie z Bałut - trafił do dalekiego Rio i przypomniał się Tuwimowi nawet na słonecznej plaży Copacabany: kwaszonej kapusty i śledzi...
ulica Piwna
... Wąskie uliczki tylko z rzadka rozświetlone żarówkami. Nie dziwcie się, że to właśnie tutaj, na Bałutach, rozciągnęło się królestwo Ślepego Maksa, że podwórka i przyległe bramy różnych "Komet", "Rekordów" i "Białych Niedźwiedzi" były świadkami nożowniczych rozpraw i zwyczajnej bandyckiej, bałuckiej dintojry. To właśnie tutaj psy gończe traciły ślad. Łódzkie Socho umiało dobrze strzec swoich tajemnic. Czerwone punkciki, tak bardzo skupione na Drewnowskich, Gęsich i Podrzecznych, umieszczane na policyjnych mapach...
Pomnik Dekalogu.
Rewir...
W 1827 roku władze województwa mazowieckiego ustanowiły w rewir dla osób wyznania mojżeszowego. Oznaczało to, ze mogli mieszkać tylko w określonym rejonie miasta. W Łodzi wyznaczono na ten cel teren w okolicach Starego Rynku, ulic Wolborskiej i Podrzecznej. Tylko bardzo bogaci i zasymilowani Żydzi otrzymywali zgodę na zamieszkanie poza tym obszarem. Rewir był kilkakrotnie poszerzany. Stopniowo w jego skład weszły między innymi ulica Drewnowska i Stodolniana (dzisiejsza ulica Zachodnia), potem fragmenty ulicy Zgierskiej i Nowomiejskiej. W 1862 roku rewir oficjalnie został zniesiony. Żydzi mogli kupować i dzierżawić domy oraz tereny na obszarze całego miasta, ale i tak większość żydowskich kamienic, fabryk a także organizacji i instytucji funkcjonowało w tej części Łodzi.
ulica Drewnowska
stara Sporna
Zagłada...
... Najpierw przyszły hieny. Po resztę tego, czego nie zabrali brunatni. Druty były już rozerwane, a na strażniczych mostkach nie straszyły już SS-mańskie warty. Puste place będące niegdyś podwórkami, wybebeszone czynszówki z izbami, z których ludzie - dawni mieszkańcy - poszli wprost do nieba... Przez kominy krematoriów. Tam było getto...
... Do dziś nie wiadomo, ilu ich było. 200 czy ...300 tysięcy..? Żydów ściągniętych nie tylko z Polski, ale z Austrii, Francji i Holandii. Pożółkłe i zbutwiałe skrawki papieru, zapisane hebrajskim pismem. Nawet nie wiadomo, kto utrwalił losy tych tysięcy zamordowanych. Więc tylko suche liczby zapisane skrupulatnymi piórami urzędników Hansa Biebowa z Gettoverwaltung: do połowy stycznia 1942 roku wysłano z Łodzi do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem 66 transportów Żydów z łódzkiego getta. Oznaczało to śmierć dla 55 tysięcy ludzi. Wrzesień tego samego roku - nowa partia, tym razem 16 tysięcy. I tak dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, aż do końca. Resztę zdziałał głód, zaraza, choroby. Przecież to właśnie na tym skrawku ziemi na utrzymanie jednej osoby przeznaczono 23 fenigi...
Hans Biebow w swoich pamiętnikach pisze:
Głód w getcie był tak wielki, że Przełożony Starszeństwa - Chaim Rumkowski - przekazał obierki kartoflane dla karmienia koni do kuchni w getcie, by można było dla ludzi pracujących gotować jakieś obiady...
To wszystko było. Po brunatnych ludziach-nieludziach pozostała tylko ceglana pustynia.
Próba powrotu...
Próba powrotu...
Tadeusz Gickier:
... Pamiętam pierwsze nieśmiałe próby odmiany. Dwa, trzy bloki mieszkalne od strony parku staromiejskiego, ubrane w szare kolorki i ozdoby w stylu minionym. Miały zasłaniać wszystko, całą resztę, która była za nimi. Bo Bałuty mimo wszytko zostały, mimo że w 60 procentach spalone i zniszczone, straszyły nadal wąskimi tunelami swoich ulic, studniami wybrukowanych podwórek, które dawniej musiały spełniać również rolę jordanowskich ogródków. To nowe przychodziło bardzo powoli...
ulica Franciszkańska
Park Staromiejski
Stary Rynek
Na bałuckim szlaku:
- Stary Rynek
- park Staromiejski; pomnik Dekalogu (miejsce po synagodze przy ulicy Wolborskiej), pomnik Aleksandra Kamińskiego, zegar słoneczny
- Plac Kościelny; pierwszy łódzki cmentarz, Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny
- dawny rynek Jojne Pilcera
- zabytkowa krańcówka przy ulicy Północnej
- kościół mariawitów (Franciszkańska 27)
- pałac Biedermannów (Franciszkańska 1/5)
- browar Anstadta
- szpital Izraela i Leony Poznańskich (obecnie szpital Sterlinga)
- dawny Dom Sierot fundacji małżonków Henryka i Zofii Hirszbergów (Północna 38/40)
- dawny sierociniec Hertzów (Północna 39)
- dawny hitlerowski obóz dla ludności cygańskiej (Wojska Polskiego 82)
- Park Ocalałych
- Akademia sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego
- cmentarz na Dołach
- nowy Cmentarz Żydowski
- pomnik ofiar łódzkiego getta, stacja Radegast
- park im. Szarych Szeregów; Pomnik Pękniętego Serca
- dawny hitlerowski obóz dla polskich dzieci i młodzieży (ulica Przemysłowa)
pomnik Pękniętego Serca w parku im. Szarych Szeregów
źródła:
Krzysztof Pogorzelec. Do nieba nie można od razu.
Władysław Reymont. Ziemia obiecana.
Tadeusz Gicgier. Wędrując z mikrofonem. Dzielnice Łodzi.
Ryszard Bonisławski. Joanna Podolska. Spacerownik łódzki.
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne Inne oblicza historii oraz zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.