Wydawnictwo
Jacka Kusińskiego, znane z monumentalnych wydań fotografii łódzkich fabryk i
archiwalnych map Łodzi, ma na koncie kolejne ambitne osiągnięcie.
"Bezbronne miasto. Łódź 1914-1918" to materiał na mit, którego w
Łodzi brakuje nam do dziś.
"Bezbronne
miasto. Łódź 1914-1918" to wznowienie "Łodzi podczas
Wielkiej Wojny" Mieczysława Hertza z 1933 roku. Do książki zostały
dołączone cztery teksty: przedmowa Pawła Spodenkiewicza, wspomnienie
angielskiej pielęgniarki Violetty Thurstan z bombardowania Łodzi, szkic o
bitwie pod Łodzią prof. Jolanty Daszyńskiej oraz proroczy artykuł Jana Gotliba
Blocha, budowniczego linii kolejowej Łódź - Koluszki, w którym kilkanaście lat
przed wybuchem wojny światowej przewidział jej masowy charakter.
BEZBRONNE MIASTO nie jest typową opowieścią o wojnie: o przełamanych frontach, zabiegach taktycznych i żołnierzach padających od kul nieprzyjaciela. Pokazuje za to, jak z ekstremalną sytuacją muszą radzić sobie mieszkańcy kilkusettysięcznego miasta. Główna część autorstwa Hertza opowiada dzieje Łodzi przez pryzmat spontanicznie sformowanego Głównego Komitetu Obywatelskiego, który w mieście opuszczonym przez rosyjskie władze starał się nie dopuścić do głodu i anarchii, a od chwili wejścia niemieckich wojsk stanowił reprezentację łodzian. "Do roboty stanęli ludzie, którzy nie mieli żadnego doświadczenia w pracy samorządowej. Mieli oni za to dużo energii, ogromne uświadomienie społeczne i wyczucie praworządności" - pisze Hertz.
BEZBRONNE MIASTO to książka, która pojawia się w dobrym momencie nie tylko ze względu na 100. rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej. Często narzeka się, że dziś mieszkańcy nie czują związku z Łodzią. Losy Komitetu, tworzonego przez przedstawicieli trzech narodowości, pokazują, że istnieją w łódzkiej historii tradycje głębokiej odpowiedzialności za miasto. Kiedy władza leżała na ulicy, 22 panów "w średnim wieku, pachnący wodą kolońską, w wykrochmalonych koszulach i garniturach z angielskiej wełny. Synowie i wnukowie założycieli fabryk lub inteligenci z mieszczańskich rodzin" schylili się po nią nie po to, by urządzić sobie wygodne życie, ale z poczucia obowiązku za rodzinne miasto. Taką historię Łodzi i łodzian powinniśmy słyszeć częściej.
BEZBRONNE MIASTO nie jest typową opowieścią o wojnie: o przełamanych frontach, zabiegach taktycznych i żołnierzach padających od kul nieprzyjaciela. Pokazuje za to, jak z ekstremalną sytuacją muszą radzić sobie mieszkańcy kilkusettysięcznego miasta. Główna część autorstwa Hertza opowiada dzieje Łodzi przez pryzmat spontanicznie sformowanego Głównego Komitetu Obywatelskiego, który w mieście opuszczonym przez rosyjskie władze starał się nie dopuścić do głodu i anarchii, a od chwili wejścia niemieckich wojsk stanowił reprezentację łodzian. "Do roboty stanęli ludzie, którzy nie mieli żadnego doświadczenia w pracy samorządowej. Mieli oni za to dużo energii, ogromne uświadomienie społeczne i wyczucie praworządności" - pisze Hertz.
BEZBRONNE MIASTO to książka, która pojawia się w dobrym momencie nie tylko ze względu na 100. rocznicę wybuchu pierwszej wojny światowej. Często narzeka się, że dziś mieszkańcy nie czują związku z Łodzią. Losy Komitetu, tworzonego przez przedstawicieli trzech narodowości, pokazują, że istnieją w łódzkiej historii tradycje głębokiej odpowiedzialności za miasto. Kiedy władza leżała na ulicy, 22 panów "w średnim wieku, pachnący wodą kolońską, w wykrochmalonych koszulach i garniturach z angielskiej wełny. Synowie i wnukowie założycieli fabryk lub inteligenci z mieszczańskich rodzin" schylili się po nią nie po to, by urządzić sobie wygodne życie, ale z poczucia obowiązku za rodzinne miasto. Taką historię Łodzi i łodzian powinniśmy słyszeć częściej.
Bezbronne miasto. Łódź 1914-1918
Opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo Jacek Kusiński i Narodowe Centrum Kultury.
źródło:
Igor Rakowski-Kłos