W
sobotę, 23 maja w Galerii Wschodnia w Łodzi miał miejsce wernisaż wystawy Justyny Bugajczyk - Helotyzm.
Ekspozycja to element tegorocznej edycji Fotofestiwalu.
Justyna
Bugajczyk, artystka pochodząca z Radomska, przyjechała do Łodzi, aby studiować
na łódzkiej Filmówce. Sama opisuje swoją wystawę jako pierwszą konfrontację z
nowym miastem, a przede wszystkim z mieszkaniem osoby już zmarłej, która
pozostawiła po sobie osobiste rzeczy. To ukazanie powszednich czynności oraz
przedmiotów obcej osoby, z którymi przyszło spotykać się na codzień. Wystawa
obejmowała autoportrety Bugajczyk, jak i rzeczy codziennego użytku, np.
grzebień czy flakon perfum oraz krótkie filmy i pokaz slajdów.
To opowieść o
życiu w jeszcze do niedawna czyimś mieszkaniu, korzystanie z jego mebli,
jedzenie z jego talerzy. Walka z własnymi uprzedzeniami i zmieszaniem przy
okazji codziennej rzeczywistości w mieszkaniu, w którym ciężko jest poczuć się
„jak u siebie”.
Podczas
swojego przemówienia, Justyna Bugajczyk przyznała, że bardzo zależało jej, żeby
wystawa Helotyzm mogła zostać zaprezentowana właśnie w Galerii Wschodnia.
Specyfika ulicy Wschodniej, traktowanie jej po macoszemu przez resztę miasta,
wysokie obdrapane kamienice przeplatane sporadycznie wyremontowanymi, silącymi
się na wybicie ze wschodnich ram, to wszystko doskonale oddawało ducha wystawy.
Justyna
Bugajczyk:
Punktem
wyjścia do powstania mojej pracy było mieszkanie w jednej z łódzkich kamienic,
które przez rok zajmowałam. Wprowadzając się otoczona zostałam mnóstwem rzeczy,
rzeczy bardzo osobistych (ubrania, buty, maszynki do golenia, notatki, slajdy z
wakacji). Żyjąc w mieszkaniu człowieka, który umarł, używając jego mebli,
jedząc z jego talerzy, wchodzimy w przestrzeń, w której mimo fizycznego braku
czuje się obecność a nawet bliskość tej osoby. Żyjemy w kulturze, w której
każdego człowieka można rozłożyć na przedmioty które posiada. Czy możliwy jest
proces odwrotny? Wykorzystująca różne media praca którą przedstawiam, to z
jednej strony dokumentacja, z drugiej artystyczne wkroczenie w cudzą strefę
osobistą, a dodatkowo w przestrzeń naznaczoną śmiercią. To jakby małe archiwum
rzeczy-bytów, które zarazem jest, jaki i nie-jest, wspomnieniem o konkretnej
postaci, ukrytej pod inicjałem L.N., archiwum, które ma te wspomnienia
wytwarzać, korzystając z naszych skrawków pamięci, emocji i doświadczeń. Natura
procesu dokumentowania staje się tu naturalną tkanką artystycznego gestu.
Obserwowana, zdokumentowana i zarazem powołana do nowego bytu, kolekcja
przedmiotów codzienności, wysłuchana opowieść (a może podsłuchana przez
uchylone drzwi cudza rozmowa), interakcja z „osieroconymi“ przedmiotami –
znakami cudzej egzystencji, jej banalności i tajemnic - jest tu zawieszona
między zainteresowaniem, swoistą potrzebą voyeryzmu, a nieprzyjemnym odczuciem
lekkiego wstrętu. Wejście w cudzą przestrzeń, ocieranie się o inną tożsamość, naruszająca
także zwyczajowe kategorie płci, budzi tu niepokój. Gdzieś czają się pytania:
Co przejmujemy wchodząc w cudzą przestrzeń?
Czy kiedy wprowadzamy do użycia zapomniane przedmioty, wracają one do swojego pierwotnego właściciela, mimo jego fizycznej nieobecności?
Czy zderzone ze sobą w czasie i przestrzeni byty mieszają się w geście powtórzenia i różnicy?
Wystawa czynna od poniedziałku do piątku w godz. 17.00-19.00 lub na telefon +48
793434420, +48 792310686
Wystawa towarzyszy Fotofestiwalowi 2015.
https://www.facebook.com/events/842427522508641/
Czy kiedy wprowadzamy do użycia zapomniane przedmioty, wracają one do swojego pierwotnego właściciela, mimo jego fizycznej nieobecności?
Czy zderzone ze sobą w czasie i przestrzeni byty mieszają się w geście powtórzenia i różnicy?
https://www.facebook.com/events/842427522508641/
Fot.
z wystawy Monika Czechowicz