wtorek, 20 lutego 2018

Adolf Horak – król na Rudzie.


Początki kariery Adolfa Horaka były raczej skromne. W pierwszych latach XX wieku jego tkalnia mechaniczna zatrudniała zaledwie 20 robotników, do wybuchu pierwszej wojny liczba ta wzrosła do 96 osób.
Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung" 1863-1913.

Prawdziwe sukcesy firma rodziny Horaków osiągała w latach międzywojennych, ale ich historia zaczyna się już w 1885 roku, kiedy to Józef Horak otworzył niewielką fabrykę tkanin fartuchowych przy ulicy Piekarskiej 8 i przy Piotrkowskiej 149.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1905.

W 1902 roku na dwa lata przed śmiercią, Józef Horak przekazał najstarszemu synowi, Adolfowi, zarząd nad fabryką, która pod jego kierownictwem znacznie się rozwinęła. Otwarto skład firmowy w Warszawie. Roczne dochody przedsiębiorstwa wynosiły wówczas ok. 80-100 tysięcy rubli.

Informator Handlowo-Przemysłowy, rok 1909.
Kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1910.

"Rozwój", rok 1911.


"Rozwój", rok 1919.

W 1921 roku Horak zakupił tereny nie należące wówczas do Łodzi, na Rudzie. Znajdowała się tu niewielka fabryka chemiczna, której pierwotnie właścicielem był Peter Hazenklever, potem Rudolf Keller. Wkrótce własnością Horaka stała się także sąsiednia działka.

Kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1923.


W 1926 roku rozpoczęto na tym terenie budowę nowej fabryki, którą ukończono w 1928 roku.

"Głos Polski", rok 1928.

"Dziesięć lat Odrodzonej Polski Niepodległej w życiu powiatu łódzkiego 1918-1928".

"Ilustrowana Republika", rok 1929.


W pobliżu zakładów znajdują się dwie zabytkowe wille, które należały do rodziny Horaków, ale nie zostały wybudowane przez Adolfa Horaka.

Pierwsza, starsza, wybudowana ok. 1890-1900 roku pierwotnie należała do Petera Hazenklevera.
Stoi przy ulicy Pabianickiej 180/182. Obecnie własność prywatna.   


Wszystko zaczęło się od Petera Hasenklawera, który w 1893 roku przy ówczesnej "szosie pabianickiej" - tak wtedy nazywano ulicę Pabianicką - uruchomił fabryczkę zatrudniającą 10 robotników i produkującą farby do barwienia bawełny i jedwabiu. To właśnie on między ulicami Pabianicką a Starorudzką wybudował dla siebie stylowy, eklektyczny, mający cechy architektury szwajcarskiej dom.


Hasenklewer po pewnym czasie zlikwidował fabrykę, sprzedał większość działki, a sobie zostawił jedynie willę z otoczeniem. 


Nabywcą nieruchomości z budynkami fabrycznymi okazał się Rudolf Keller, który do tego czasu był znany jako właściciel pałacyku z narożną wieżyczką w pobliżu skrzyżowania ulicy Gdańskiej i Zielonej (czytaj TUTAJ) oraz pobliskiej fabryki wstążek i innych wyrobów pasmanteryjnych, która po ostatniej wojnie znana była jako zakłady Lenora.
Rudolf Keller rozbudował dawną fabrykę Hasenklewera i obok postawił neobarokową rezydencję z kolumnami i wysokim dachem mansardowym. Nad oknem na północnej elewacji widnieje data 1912.


Willa stoi przy ulicy Pabianickiej 184. Zabytkowa, efektownie odnowiona willa to najokazalsza rezydencja pofabrykancka w łódzkiej Rudzie Pabianickiej. Mówi się o niej: willa Adolfa Horaka, ale  rezydencję najpewniej zbudowano w 1912 roku. Właścicielem był Juliusz Rudolf Keller.


Jej luksusowe wnętrza zostały wyposażone wyrobami ściągniętymi z Berlina. Przy rezydencji utworzono wspaniały ogród, który - niestety - przetrwał jedynie na starych fotografiach.
W lutym 1920 roku Rudolf Keller sprzedał willę z fabryką Adolfowi Horakowi za dwa miliony marek polskich i wyprowadził się z Rudy Pabianickiej.


Willa Horaka to uproszczony, zmodernizowany neobarok typowy dla lat 1910-12. Niestety, twórca projektu nie jest znany.
Gdy w styczniu 1945 roku do Łodzi wkroczyła Armia Czerwona, rodziny Horaków już nie było w Rudzie Pabianickiej. Wykorzystali to pracownicy i okoliczni mieszkańcy, którzy zdemolowali i rozkradli wyposażenie rezydencji fabrykantów. W czasach PRL, w willi najpierw była świetlica robotnicza, a potem dom kultury i ośrodek zdrowia, właściciela zmieniła też willa Kellera i Horaka: najpierw przeszła w ręce firmy Pebex, a potem firmy Polden.


Dawna willa Hasenklevera przed II wojną światową przechodziła z rąk do rąk. Wśród właścicieli była m.in. rodzina Goldammer. Najpewniej w rezydencji przez pewien czas mieszkali bardziej znaczący pracownicy Polskich Zakładów Siemensa wybudowanych w latach 20. przy ulicy Starorudzkiej i dlatego z czasem powstała jej nazwa  "willa Siemensa".
 
"Ilustrowana Republika", rok 1928.

Tereny, na których rozciągało się królestwo Horaka, należały do Rudy Pabianickiej, która w skład Łodzi została włączona dopiero w latach drugiej wojny. W Rudzie Pabianickiej powstała duża kolonia niemieckich osadników, stąd Ruda była często nazywana „małym Berlinem”.

Lodzer Informations und Hause Kalender, 1911.


Fabryka Horaka przy ulicy Pabianickiej 146/148 (widok od ulicy Joanny).
Były w niej przędzalnia, oddział przygotowawczy, tkalnia, farbiarnia oraz apretura.

"Ilustrowana Republika", rok 1928.


"Ilustrowana Republika", rok 1932.

Adolf Horak był baptystą, zagorzałym wyznawcą swojej wiary i jej propagatorem. Do pracy przyjmował w pierwszej kolejności baptystów, a następnie tych, którzy deklarowali chęć przyjęcia chrztu. Baptyści w fabryce Horaka stanowili autonomiczny zbór, na którego czele stał biskup, czyli właściciel fabryki. Do pomocy miał diakona, którym był dyrektor techniczny zakładów. Nabożeństwa odprawiali w budynku obok zakładów, a ceremonie chrztu przez zanurzenie odbywały się na stawie obok willi Horaka.

"Ilustrowana Republika", rok 1937.

Złośliwi twierdzili, że gmina wyznaniowa była tylko parawanem, bowiem Horak jako przełożony zboru dostawał pokaźne dotacje przekazywane przez Kościół Baptystów w USA na prowadzenie duszpasterskiej działalności, a prowadził ją tak, żeby część przeznaczyć na potrzeby fabryki, na przykład na zakup nowych maszyn. Wydawał broszury propagujące zasady wiary i ogólne zasady moralne, uzupełnione konkretnymi przykazaniami, co robotnik w jego fabryce może robić, a czego musi unikać, na przykład kradzieży i słuchania podżegaczy namawiających do strajków.
"Głos Poranny", rok 1931.

Sam Horak postępował jak normalny fabrykant. W zatargach z robotnikami, do których nieraz dochodziło, głównie na tle płacowym, był nieugięty. Jeśli ustępował, to pod silnymi naciskami pochodzącymi z zewnątrz, spoza fabryki (na przykład pod wpływem publikacji w prasie ogólnopolskiej).
Ale działał też jako filantrop i społecznik. On i jego żona Frieda należeli do współzałożycieli Łódzkiego Ewangelicko-Baptystycznego Towarzystwa Dobroczynności „Wifleem”. Celem tego towarzystwa było niesienie pomocy chorym i biednym, a także przeciwdziałanie alkoholizmowi.
Adolf i Frieda Horakowie osobiście zetknęli się z tym problemem, ponieważ ich syn Willy uchodził za wyjątkowego utracjusza i pijaka. Mówiono, że za ćwiartkę sprzedałby Chrystusa, a ojciec musiał uważać, by nie dopuszczać go do finansów firmy, ponieważ każdą sumę był w stanie wydać na zabawę.

"Lodzer Zeitung", rok 1913.

Adolf Horak i jego żona Frieda mieli pięcioro dzieci. Córka Ruth wyszła za mąż za Adolfa Speidla, który mając doktorat z chemii wprowadzał nowe technologie w fabryce swojego teścia. Oboje zamieszkali w domu przy ulicy Starorudzkiej. Córka Ingeborga związała się ze znanym chirurgiem Ellisem Speidlem. Oboje także osiedlili się w willi przy ulicy Starorudzkiej. Córka Katarzyna pokochała rosyjskiego emigranta Jerzego Bogdanowa, z którym wprowadziła się do domu przy ulicy Dubois. Starszy syn Adolf junior poślubił Katarzynę Mohr. Państwo młodzi zamieszkali w domu przy ulicy Joanny i Starorudzkiej. Młodszy syn Jan Zygfryd, na którego wszyscy w rodzinie mówili "Sigi", z początku mieszkał w rezydencji z rodzicami, a potem przebywał w Czechach i Austrii. Wsławił się tym, że podczas wojny, w dobie holokaustu, zawarł w Wiedniu fikcyjny ślub z Żydówką i dzięki temu ją uratował.
W 1929 roku fabryka przekształciła się w spółkę akcyjną i przyjęła nazwę „Zakłady Włókiennicze Adolf Horak Sp. Akc”. Majątek firmy, wyceniony na 5 milionów złotych, podzielono na 5 tysięcy akcji po 100 złotych każda.
Zakład zatrudniał ponad 1600 robotników, uchodził w tym czasie za jeden z najnowocześniejszych w regionie łódzkim.

"Głos Poranny", rok 1932.

Firma produkowała wyroby wełniane, fartuchowe, pościelowe, ubraniowe, a także popelinę i satynę na koszule i chałaty.
W trosce o wdrażanie nowych technologii fabrykant sprowadzał specjalistów z dziedziny włókiennictwa, między innymi z Wielkiej Brytanii.

"Głos Kupiectwa", rok 1935.

"Głos Kupiectwa", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1938.

Obroty firmy w 1938 roku przekroczyły 16 milionów złotych. W tym samym czasie wzniesiono trzypiętrowy budynek przędzalni i biurowiec. Znaczną część załogi stanowili Niemcy, administracja w całości była niemiecka, ale kiedy w 1939 roku ogłoszono ogólnopolską zbiórkę na Fundusz Obrony Narodowej, fabryka Horaka, jeśli chodzi o ilość zebranych pieniędzy, znalazła się na pierwszym miejscu w Łodzi.

"Głos Rudy Pabianickiej", rok 1938.

"Głos Rudy Pabianickiej", rok 1939.

Podczas wojny Adolf Horak zapisał się do NSDAP. Mimo to, gdy na tle fatalnie działającej stołówki doszło do ostrego konfliktu między załogą a szefami fabryki nastawionej wtedy na produkcję dla Wehrmahtu i zjawiło się gestapo, fabrykant nie pozwolił wtrącać się w sprawy zakładu i nie dał wywozić pracowników na roboty do III Rzeszy.
Polaków początkowo zwalniano, ale ponieważ młodych Niemców werbowano do wojska, na ich miejsce Horak przyjmował polskich robotników. Według przekazanych relacji Niemcy na ogół źle odnosili się do Polaków. Inaczej baptyści – oni traktowali ich jak bliźnich, z tolerancją, bo tak im nakazywała ich wiara. 

Zakłady Horaka w czasie okupacji niemieckiej 1939-1945.

Na początku 1945 roku, w związku z sytuacją na frontach, Adolf Horak postanowił wyjechać z Łodzi, zabierając ze sobą co się da, między innymi cenniejsze maszyny i główne części turbiny. Fabryka, przejęta przez nowe władze pod nadzór państwowy, nie mogła od razu wznowić produkcji głównie z powodu braku podstawowych urządzeń. Przypadkowo koło Poznania znaleziono skrzynie z napisem „A. Horak”. W środku były owe główne części turbiny.


Pamięć o potentacie i jego zakładach włókienniczych przetrwała nawet w czasach PRL. Mimo, że zakłady od dawna miały za patrona Armię Ludową (późniejsza nazwa Alba), to i tak każdy pracownik pytany gdzie pracuje, odruchowo odpowiadał: 
- U Horaka.
Przewodnik po Wystawie Przemysłowo-Handlowej, rok 1912.

W 1998 roku zakłady zostały zakupione przez firmę Protekt - producenta sprzętu chroniącego przed upadkiem z wysokości.


Źródła:
Marek Budziarek, Leszek Skrzydło, Marek Szukalak. Łódź nasze miasto.
Jacek Kusiński, Ryszard Bonisławski, Maciej Janik. Księga fabryk Łodzi.
Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej. http://www.rudapabianicka.com.pl
Dziennik Łódzki. http://www.dzienniklodzki.pl/
Urząd Miasta Łodzi http://archiwum.uml.lodz.pl

"Rozwój", rok 1905.

Fot. archiwalne ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi. 

Fot. współczesne Monika Czechowicz

3 komentarze:

  1. Adolf nigdy nie był biskupem - u baptystów wogóle nie ma takiej funkcji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Powyższa uwaga jest słuszna. Jestem Baptystą w 3 pokoleniu - łódzkim, z Rudy Pabianickiej. Horak wybudował ma Aleksandra 9 budynek, mający służyć zgromadzeniom - nabożeństwo Kościoła Baptystów w Rudzie. Była to dynamiczna wspólnota z zajeciami dla dzieci, chórem mieszanym i orkiestrą dętą. Baptysci nie mają hierarchii typowej dla Kościoła Rzym-Kat. Za pracę zboru odpowiedzialna jest Rada Zboru, a służbę duszpasterską pełnią pastorzy - dawniej kaznodziejowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Willa Petera Hazenklevera nie należała do Horaków. Jej właścicielem (prawdopodobnie do końca niemieckiej okupacji) był Otto Goldamer.

    OdpowiedzUsuń