25
kwietnia 1905 roku, wiadomo już było, że święta wielkanocne upłynęły w Łodzi
spokojnie, pod czujnym okiem nadzwyczajnie wzmocnionych posterunków i patroli
sił policyjnych.
Posterunek wojskowy przy ulicy Piotrkowskiej u zbiegu z ulicą Przejazd
(dzisiaj
ulica Tuwima).
Pod
specjalną obserwacją znajdowały się kościoły, siedziby urzędów, kamienice
zamieszkane przez ważniejszych urzędników wojska i policji.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd i Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza).
W
godzinach nabożeństw przed kościołami krążyli aktywiści PPS i rozdawali ulotki
proklamujące strajk generalny w dniu 1 maja. Mimo to policja powstrzymywała się
od wszelkich działań w bezpośrednim sąsiedztwie kościołów, gdzie rozmieszczono
głównie agentów w cywilu, unikając demonstracyjnej obecności służb
umundurowanych.
W
obawie przed spodziewanymi zamieszkami duża liczba rodzin inteligenckich
wyjechała z miasta pociągami i pojazdami konnymi. Na terenie większych fabryk
krążyły grupy agitatorów wzywających do wstrzymania pracy 1 maja i grożących
pobiciem wszystkim, którzy sprzeciwią się strajkowi w tym dniu.
Robotnicy i robotnice przed fabryką Karola Scheiblera.
26
kwietnia, uprzedzając spodziewane 1 maja gwałtowne wydarzenia magistrat – na wniosek
dyrekcji pogotowia ratunkowego – podjął stosowne decyzje. Ponieważ w myśl
przepisów sanitarnych pogotowiu nie wolno było przewozić zwłok, magistrat
postanowił, aby przewozem ciał znalezionych na ulicach zajmowała się miejska
zawodowa straż ogniowa.
Karetka pogotowia ratunkowego.
W
piątek, 28 kwietnia, na żądanie gubernatora piotrkowskiego przybyły do Łodzi
cztery szwadrony 54. Nowomirgorodzkiego Pułku Kawalerii, stacjonujące dotąd w
Kole w guberni kaliskiej. W ten sposób władze podjęły przygotowania do
zapowiadanych demonstracji robotniczych w dniu 1 maja.
Funkcjonariusze
żandarmerii carskiej w Łodzi, rok 1904 lub 1905,
(Fot.
Muzeum Tradycji Niepodległościowych)
W
sobotę, 29 kwietnia, w większych fabrykach Łodzi po przerwie obiadowej
robotnicy nie podjęli pracy. W niektórych zakładach po południu odbyły się
wiece zachęcające załogi do świętowania 1 maja. Zamiarem działaczy PPS było
zgromadzenie się demonstrantów w czterech miejscach na peryferiach miasta i
stamtąd odbycie czterech pochodów gwiaździście zbiegających się w jednym
miejscu. Doszło przy tym do porozumienia z narodowcami, w myśl którego dwa
pochody miały odbyć się pod sztandarami religijnymi i narodowymi.
Wojsko
i policja wystawiły wzmocnione posterunki przed siedzibami urzędów państwowych
i banków. Posterunki te pozostawały w pogotowiu przez kolejne dwa dni.
Około
godziny 8 wieczorem idącemu dość ludną o tej porze ulicą Podrzeczną (według
innych przekazów zajście miało miejsce przy ulicy Drewnowskiej) rewirowemu
Timofiejowi Kurience zadano znienacka nożem cios w szyję, ciężko raniąc
policjanta.
Widok na Stare Miasto i synagogę Alte Szil przy ulicy Wolborskiej.
W
niedzielę, 30 kwietnia 1905 roku, około południa w starej synagodze przy ulicy
Wolborskiej odbyło się zebranie zwolenników Bundu, podczas którego przybyli z
Warszawy aktywiści tej partii, wzywając do odbycia publicznej demonstracji.
Ulotka
Bundu z maja 1905 roku.
(Fot.
Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi)
Około
godziny pierwszej tłum uczestników zebrania opuścił synagogę i po rozwinięciu
czerwonych sztandarów pociągnął ulicą Wolborską na Stary Rynek. Według raportu
policji uczestnicy pochodu mieli śpiewać „pieśni rewolucyjne”. Przy wylocie
ulicy Nowomiejskiej drogę pochodowi zagrodził konny patrol sześciu kozaków oraz
dyżurujący tam policjant.
Ulica Nowomiejska, widok od Starego Rynku w kierunku południowym.
Demonstranci
otoczyli patrol, kierując pod adresem kozaków obelgi oraz rzucając kamieniami i
fragmentami znajdujących się na rynku metalowych straganów. Kozacy rozproszyli
tłum, strzelając z rewolwerów nad głowami, przy czym ran od kul doznały cztery
osoby – dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Jednym z rannych był 20-letni robotnik
Wincenty Feliga, co wskazuje, że wśród demonstrantów znalazły się nie tylko
osoby narodowości żydowskiej.
W
prasie opublikowano podpisany w sobotę wieczorem ukaz carski o tolerancji
religijnej; znosił on karalność zmiany wyznania prawosławnego na inne
chrześcijańskie, przy czym karalne było jedynie nakłanianie kogoś do takiej
zmiany wyznania. Ukaz przyznawał podstawowe prawa innym wyznaniom religijnym, w
tym również niechrześcijańskim.
"Rozwój", rok 1905.
Między
innymi i tę sprawę omawiano podczas wieczornej narady łódzkiego Bundu,
odbywanej dla niepoznaki w jednej z kawiarń na Starym Mieście. Wiadomość o
tajnej naradzie szybko dotarła do sił porządkowych. Na widok zbliżającego się
do kawiarni oddziału kozaków uczestnicy zebrania powybijali szyby w lokalu,
wyskoczyli przez okna i rozbiegli się we wszystkie strony, strzelając na oślep
za siebie.
Stary Rynek dzisiaj.
W
godzinach popołudniowych ruch na ulicach Łodzi niemal zamarł. Z trwogą
oczekiwano wydarzeń następnego dnia. Kupcy działający przy głównych ulicach
pozabijali witryny sklepów deskami, a gdzieniegdzie opuszczone kraty i żaluzje
zabezpieczyli arkuszami blachy.
W
poniedziałek, 1 maja, od wczesnego poranka robotnicy w podniosłych nastrojach
zdążali do swoich zakładów pracy. Gdzieniegdzie uruchomiono nawet maszyny, ale
i tam przerwały one pracę zaraz po wybrzmieniu zwyczajowego porannego sygnału
fabrycznych gwizdków. Kilka fabryk podjęło jednak produkcję i dopiero pod
wpływem nacisków delegatów przybyłych z innych strajkujących zakładów, po przewie obiadowej nie włączono już maszyn.
Sklepy
i zakłady rzemieślnicze od rana nie zostały otwarte, a tam, gdzie nie zabito
okien deskami, właściciele pozamykali okiennice i opuścili żaluzje. W ten
sposób ujawniły się powszechne obawy przed wielkimi zamieszkami, których na
podstawie rozpowszechnianych pogłosek spodziewano się już dziesięć dni
wcześniej, w okresie Wielkanocy.
Zamknięte
pozostały banki, kantory przewozowe i wszelkie prywatne biura. Na ulicach, przy
pięknej wiosennej pogodzie, panował niezwykle ożywiony ruch pieszy, tłumy
wolnych od pracy mieszkańców zalegały ulice i place, niespiesznie przesuwając
się w różnych kierunkach. Grupy robotników nieco chaotycznie krążyły po
mieście, widać było, że brakuje jednolitej myśli organizacyjnej, Wśród ciżby
przechodniów na ulicach krążyły liczne patrole wojskowe, niekiedy śpiewające w
marszu żołnierskie piosenki. Siły porządkowe reagowały jedynie w przypadku
wyraźnie zauważalnych zbiegowisk, indywidualnie oceniając stopień zagrożenia
przekształceniem się w większą demonstrację. Głównym celem było niedopuszczenie
do odbycia zapowiadanego pochodu robotniczego ulicą Piotrkowską, do czego
rzeczywiście nie doszło.
Fragment Starego Rynku z widoczną wieżą Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
W kościołach
na Starym Mieście i św. Krzyża odbyły się uroczyste nabożeństwa ku czci św.
Wojciecha, biskupa i męczennika. Podczas wychodzenia z kościołów PPS
zorganizowała tak zwane „manifestacje sztandarowe”. Szczególnie liczna miała
miejsce pod murami kościoła Wniebowzięcia NMP na Starym Mieście, gdzie około 6
tysięcy osób skupionych pod czerwonym sztandarem wysłuchało przemówienia
objaśniającego sens obchodów święta robotniczego w tym dniu. Do zbliżającego
się ulicą Zgierską oddziału kozaków z tłumu oddano kilka niecelnych strzałów,
co zakończyło wiec. Wojsko pozwoliło obecnym na swobodne rozejście się.
Kościół Wniebowzięcia NMP na Starym Mieście
Rano
na ulice wyjechała część wozów tramwajowych, jednak około godziny 11 zarząd
tramwajów zdecydował o wycofaniu wszystkich wagonów do zajezdni. Przyczyną były
powtarzające się napady na konduktorów i motorniczych w pojazdach znajdujących
się na krańcowych przystankach, jak zdarzyło się na ulicy Rokicińskiej czy też
przy Starym Cmentarzu.
Wobec
krążących po ulicach i tarasujących przejazd tłumów zjazd na ulicę Tramwajową
nie mógł nastąpić natychmiast. Około południa do tramwaju jadącego ulicą Główną
(dziś Piłsudskiego) między ulicą Mikołajewską (obecna Sienkiewicza) a Widzewską
(Kilińskiego) ktoś oddał strzał; kula przeleciała koło ucha motorniczego, nie
czyniąc szkód ( przedni i tylni pomost ówczesnych wagonów tramwajowych był
niezabudowany).
W
reakcji na wybuchową sytuację na ulicach, o godzinie 3 po południu policmajster
Chrzanowski przez rozesłanie konnych policjantów przekazał właścielom nakaz
natychmiastowego zamknięcia wszystkich restauracji w mieście i w osadzie
Bałuty.
"Rozwój", rok 1905.
Około
godziny 2 po południu na ulicy Wschodniej między Północną a Średnią (dziś ulica
Pomorska), w miejscu zwyczajowych akcji agitacyjno-uświadamiających Bundu,
zaczął formować się pochód. Wśród obecnych dominowała młodzież żydowska, wnoszono
liczne buntownicze okrzyki, rozwinięto czerwone chorągwie. Około godziny 3
pochód ruszył ulicą Wschodnią na południe z zamiarem zachęcenia do przyłączenia
się ludności żydowskiej, w znacznej większości zamieszkującej tę ulicę.
Ulica Wschodnia, widok w kierunku południowym.
Z
treści wygłaszanych przemów wynikało, że demonstranci planowali przejść przez
całe śródmieście do ulicy Głównej i Wodnego Rynku.
Widok na Wodny Rynek. Pocztówka z 1906 roku.
Poinformowane
o zamiarach organizatorów siły porządkowe miały dostatecznie dużo czasu na
reakcję. Gdy czoło pochodu dotarło do skrzyżowania z ulicą Kamienną (dzisiejsza
ulica Włókiennicza), drogę zastąpił mu zwarty kordon wojska. Odpowiedzią tłumu
na wezwanie do rozejścia się były gniewne okrzyki oraz skierowane w stronę
żołnierzy pojedyncze strzały rewolwerowe.
Dawna ulica Kamienna, dziś Włókiennicza.
Wojsko
próbowało rozproszyć pierwsze szeregi demonstrujących, kłując ich bagnetami i
spychając część zgromadzonych w ulicę Kamienną. Wówczas jednak z okiem, dachów
i balkonów znajdujących się tu kamienic obrzucono żołnierzy kamieniami,
kawałkami metalu, drewna, przedmiotami domowymi. W tej sytuacji wojsko cofnęło
się, wyrównało szereg i oddało salwę z dwunastu karabinów, zasadniczo kierując
broń na głowami tłumu. Od ognia bezpośredniego lub nieuniknionych w tej
sytuacji rykoszetów zginęły dwie kobiety, zaś 22-letni Jankiel Herszkowicz
zmarł zanim pogotowie dowiozło go do szpitala. W następstwie salwy tłum
rozproszył się w sąsiednich ulicach, zabierając ze sobą nieustaloną ilość
rannych.
Stragany na Wodnym Rynku.
Część
uczestników rozproszonej demonstracji małymi grupami podążyła jednak różnymi
drogami na Wodny Rynek, gdzie godzinę później zawiązała się druga demonstracja,
zorganizowana zapewne przez aktywistów SDKPiL z obu fabryk Widzewa oraz
zakładów scheiblerowskich.
Tkalnia
Karola Wilhelma Scheiblera.
Wskazywałoby
to na istnienie uzgodnionego z Bundem planu odbycia wielkiej wspólnej
demonstracji na Wodnym Rynku. Około godziny wpół do piątej zebrana na rynku
rzesza demonstrantów, z powiewającymi nad głową czerwonymi chorągwiami
uformowała pochód, który śpiewając Czerwony
Sztandar i Warszawiankę, ruszył
ulicą Główną w kierunku Piotrkowskiej.
Widząc
zbliżające się stamtąd oddziały wojska, prowadzący pochód skręcili w ulicę
Juliusza (obecnie ulica Dowborczyków), a następnie ulicą Nawrot próbowali iść
do śródmieścia. Wobec widocznej już wszędzie obecności wojska pochód skręcił w
ulicę Widzewską (dzisiaj ulica Kilińskiego) i dotarł do ulicy Głównej, aby
powrócić na Wodny Rynek (dziś Plac Zwycięstwa). U wylotu ulicy Głównej
oczekiwało już jednak wojsko, blokując wejście na plac. W celu powstrzymania
zbliżających się szeregów wojsko oddało salwę z karabinów nad głowami tłumu.
Ofiarą kul padła 49-letnia Maria Bartosińska, która z balkonu swego mieszkania
obserwowała wydarzenia i ciężko raniona zmarła dzień później.
„Rozwój”, 3 maja 1905 roku.
Nekrolog przypadkowej ofiary starć. Nie podano przyczyny zgonu z uwagi na
cenzurę policmajstra.
Niespokojnie
było również w okolicy Bałuckiego Rynku. Około godziny 3 po południu zebrała
się tam pod czerwonym sztandarem grupa młodzieży żydowskiej. Wygłaszano mowy i
śpiewano pieśni, jawnie ignorując dyżurującego na swoim stałym posterunku
29-letniego policjanta Ilję Gołowina. Ponieważ Gołowin nie chciał usunąć się ze
swego miejsca, oberwał od uczestnika kamieniem w głowę. Przybyły wkrótce konny
patrol nahajkami rozproszył zebranych.
Inna
grupa, zebrana na ulicy Aleksandrowskiej w rejonie Żubardzia, wyruszyła około 9
wieczorem w kierunku Bałuckiego Rynku, lecz na wysokości ulicy Fajfra (obecnie
rejon skrzyżowania ulicy Limanowskiego i Zachodniej) została rozpędzona przez
patrol kozacki uderzeniami nahajek.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd
i Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza).
"Rozwój", rok 1905.
Wieczorem
w kościołach odbyły się inauguracyjne nabożeństwa majowe.
Nabożeństwa cieszyły
się nadzwyczajną frekwencją, nieobserwowaną w ubiegłych latach. Kościoły pękały
w szwach, zwarty tłum wypełniał place przykościelne oraz przylegle do nich
ulice.
"Rozwój", rok 1905.
Tłok
był po części spowodowany tym, że potrzeby religijne około 230 tysięcy
katolickich mieszkańców Łodzi, Bałut i pobliskich osad zaspokoić musiały
jedynie dwa kościoły parafialne – Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na
Starym Mieście oraz Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd i
Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza). Liczbę tę uzupełniały dwa
kościoły filialne – św. Józefa przy ulicy Ogrodowej 22 -
- oraz
kaplica św. Kazimierza w osadzie Widzew, u zbiegu ulicy Kunitzera i Kaplicznej
(obecnie ulica Niciarniana i św. Kazimierza).
Tymczasowa kaplica pw. św. Kazimierza. Zdjęcie z początku XX wieku.
Kościół
św. Kazimierza dzisiaj.
We
wtorek, 2 maja, w niezamkniętych przez właścicieli fabrykach podjęto normalną
pracę przy pełnej obsadzie stanowisk roboczych.
Był to jednak złudny spokój... niebawem Łódź stała się świadkiem wielu burzliwych wydarzeń.
"Rozwój", rok 1905.
Źródła:
Krzysztof
R. Kowalczyński. Łódź 1905 roku. Kulisy rewolucji.
Urząd
Miasta Łodzi /Kronika Miasta Łodzi . Wydawca: Urząd Miasta Łodzi Biuro
Informacji i Komunikacji Społecznej.
Redakcja:
Gustaw Romanowski http://docplayer.pl
"Rozwój", 3 maja 1905 roku.
Archiwalia
pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi, Narodowego
Archiwum Cyfrowego oraz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi
oraz strony:
MIASTOGRAF https://www.miastograf.pl/
oraz strony:
MIASTOGRAF https://www.miastograf.pl/
Fot.
współczesne Monika Czechowicz
BAEDEKER
POLECA:
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź
1905. Kulisy rewolucji.
Narastanie nastrojów rewolucyjnych,
kolejne strajki robotnicze, w końcu krwawe walki barykadowe. To wydarzenia
potocznie określane jako rewolucja 1905 roku. Krzysztof R. Kowalczyński
przybliża Czytelnikom sytuację społeczną w Łodzi oraz warunki życia jej mieszkańców
u progu XX wieku, by ukazać przyczyny spontanicznych strajków robotniczych.
Autor dzień po dniu odsłania kulisy rewolucji. Opisuje działania agitatorów partyjnych, którzy celowo dążyli do organizowania wystąpień ulicznych i prowokowali wymianę ognia z broni palnej z siłami wojska i policji. Ukazuje ważny i intrygujący okres w historii Łodzi. Śmierć poległych wykorzystywano wówczas do podgrzewania nastrojów i wywoływania kolejnych zamieszek, a krew przypadkowych ofiar miała otworzyć działaczom partyjnym drogę do władzy…
To pierwsza popularna próba opisania rewolucji 1905 roku. Liczne szczegóły i zdarzenia, pomijane dotąd w oficjalnej literaturze dotyczącej tych wydarzeń, składają się na ogromną wartość tej książki.
Autor dzień po dniu odsłania kulisy rewolucji. Opisuje działania agitatorów partyjnych, którzy celowo dążyli do organizowania wystąpień ulicznych i prowokowali wymianę ognia z broni palnej z siłami wojska i policji. Ukazuje ważny i intrygujący okres w historii Łodzi. Śmierć poległych wykorzystywano wówczas do podgrzewania nastrojów i wywoływania kolejnych zamieszek, a krew przypadkowych ofiar miała otworzyć działaczom partyjnym drogę do władzy…
To pierwsza popularna próba opisania rewolucji 1905 roku. Liczne szczegóły i zdarzenia, pomijane dotąd w oficjalnej literaturze dotyczącej tych wydarzeń, składają się na ogromną wartość tej książki.
Wydawnictwo: Księży Młyn Dom
Wydawniczy
źródło opisu: www.km.com.pl
źródło okładki: http://www.km.com.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz