"Dziennik Łódzki", rok 1892
"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1923.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1905.
W zacisznych gabinetach restauracyjnych zawierano korzystne transakcje handlowe, często suto oblewane szampanem. Uprawiano tu również hazardowe gry w karty, w czasie których obracano tysiącami rubli. Bywalcom tych luksusowych restauracji uprzyjemniano czas występami szansonistek i iluzjonistów, zespołów muzycznych.
Gazeta Łódzka, 1913.
"Wielkie, niskie pokoje o ciemnych ścianach i żółtych, stiukowych sufitach udających drzewo, napełniał hałaśliwy gwar (...) elektryczne światła w sali bufetowej wciąż drgały spazmatycznie i przygasały, a gazowe bąki, płonące równocześnie, rzucały mętne światło na zbitą około licznych stolików masę ludzi i na białe obrusy. Krzyżowały się wołania razem z głuchym stukiem kufli (...). Garsoni w zatłuszczonych frakach, z serwetami podobnymi do ścierek, przesuwali się we wszystkich kierunkach, błyskając brudnymi gorsami nad głowami pijących. Wrzawa podnosiła się bezustannie napływającymi ludźmi i wykrzykiwaniem: Lodzer Zeitung! Kurier Codzienny! - jakie rzucali chłopcy kręcący się pomiędzy stołami".
Hotel Victoria, Piotrkowska 67.
Piotrkowska 67, dzisiaj.
"Goniec Łódzki", rok 1904.
Grand Hotel, Piotrkowska 72.
W pomieszczeniach restauracyjnych odbywały się bankiety, spotkania towarzyskie, a także różne imprezy kulturalne.
Do rzędu wytwornych lokali gastronomicznych z końca XIX wieku zaliczano także restaurację hotelu Manteuffla przy ulicy Zachodniej 45.
Zasłużoną renomą cieszyła się sąsiadująca z Grand Hotelem restauracja Antoniego Stępkowskiego. Lokal "Stępka" wyróżniała smaczna kuchnia i urozmaicony zestaw napojów alkoholowych.
"Rozwój", rok 1913.
Louvre, Piotrkowska 86.
Piotrkowska 86.
Pod koniec 1911 roku w nowym gmachu Zgromadzenia Majstrów Tkackich przy ulicy Przejazd 3 (Tuwima) otwarto jedną z najwytworniejszych restauracji łódzkich - Tivoli.
"Głos Poranny", rok 1932.
Ogródek przy restauracji Tivoli Domu Majstrów Tkackich
Wybór potraw i napojów w pierwszorzędnych restauracjach łódzkich był wielce urozmaicony. Zaspokajały one najbardziej wyszukane gusty kulinarne gości, ale i ceny w nich były stosunkowo wysokie. Pisano o tym: "Wszystkie restauracje urządzone w wyższym, arystokratycznym stylu, raczą dawać tylko befsztyki, sznycle, polędwice i kotlety, a za każdy taki przysmak tyle wydasz, wiele cały obiad w domu cię kosztuje. Aby zaś oduczyć publiczność od jedzenia flaków, nasi restauratorowie naznaczyli tak aptekarskie ceny za nie, że ci się ich odechce".
"Głos Poranny", rok 1930.
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
Miasto posiadało dużo podrzędnych szynków i restauracji, z reguły usytuowanych na narożnikach ulic i w pobliżu rynków. Klientelę ich stanowili ludzie ubożsi, drobni rzemieślnicy i robotnicy. "W szynkowniach, w dymie i hałasie bawią się ludzie - pisał ówczesny "Dziennik Łódzki" - Co krok spotykasz tu zakłady z napisem: do wypicia na miejscu i na wynos. W ostatnich czasach otwarto wiele szynków, zwłaszcza w zachodniej części miasta. Gdzie tylko fabryka nowa jest puszczona, gdzie tylko jakaś nowa budowla powstaje, nie ma tam jeszcze trotuarów, ani bruków, ani oświetlenia - ale szynk już jest".
"Republika", rok 1925
źródło:
Wacław Pawlak. Minionych zabaw czar, czyli czas wolny i rozrywka w dawnej Łodzi.
archiwalia:
ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi: http://www.wbp.lodz.pl/
Fot. współczesne Monika Czechowicz