"Rozwój", rok 1897.
W kawiarniach przeważała
zdecydowanie klientela męska, chociaż panie, początkowo w towarzystwie panów,
coraz częściej zaglądały do tych lokali. W kawiarni obowiązywał „wyższy” styl
bycia niż w restauracji. Sprawy towarzyskie górowały tutaj nad wymogami
kulinarnymi. Do określonej kawiarni, w której stale spotykały się znajome
osoby, przychodzono niemal codziennie, żeby porozmawiać o różnych sprawach czy
też po prostu poplotkować. Kawiarnia służyła też niejednokrotnie za miejsce
załatwiania różnych interesów (…).
W 1848 roku były w Łodzi tylko dwie cukiernie – obie na Piotrkowskiej: 13 i 160. Nie były to cukiernie w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż mieściły się w jednym lokalu z szynkiem. Szynkarz zlecał cukiernikowi prowadzenie działu cukierniczego lub ustępował mu część swego pomieszczenia.
Piotrkowska 13.
W końcu XIX wieku przy Piotrkowskiej 28 mieściła się jedna z trzech najbardziej znanych w Łodzi cukierni należąca do Jana Szmagiera.
Na początku lat dziewięćdziesiatych F.G. Reymond swoją kawiarnię odstąpił cukiernikowi Aleksandrowi Roszkowskiemu.
Nabywca kawiarni pochodził z ziemiańskiej rodziny z Kujaw. Zawodu uczył się w takich warszawskich cukierniach jak Blikle, Semadeni i Lourse (o cukierniku Aleksandrze Roszkowskim przeczytasz TUTAJ).
W połowie 1913 roku Roszkowski sprzedał kawiarnię krewnemu Bolesławowi Gostomskiemu.
W kolejnych latach przy ulicy Piotrkowskiej i w całej Łodzi powstało jeszcze wiele cukierni i kawiarni... Nie sposób ich wyliczyć - ale wrócę jeszcze do "słodkiego tematu".
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Przeczytaj jeszcze:
PIOTRKOWSKA 28 … i inne słodkie adresy.
Kilka słów o teatrach polskich w Łodzi - u progu XX wieku.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.
Pierwsze kawiarnie w Łodzi pojawiły się około 1843
roku. Jedna mieściła się na Nowym Rynku 7 (plac Wolności), druga – przy ulicy
Piotrkowskiej 5. Nie były to kawiarnie w dzisiejszym tego słowa rozumieniu,
gdyż zajmowały się głównie sprzedażą wyrobów cukierniczych na wynos.
Piotrkowska 5W 1848 roku były w Łodzi tylko dwie cukiernie – obie na Piotrkowskiej: 13 i 160. Nie były to cukiernie w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż mieściły się w jednym lokalu z szynkiem. Szynkarz zlecał cukiernikowi prowadzenie działu cukierniczego lub ustępował mu część swego pomieszczenia.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy 1905.
Piotrkowska 13.
"Czas", kalendarz informacyjny na rok 1900.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1913.
Piotrkowska 28.
Znajdowały się tu, w różnych okresach końca XIX wieku także inne cukiernie: R. Meyer’a, E. Bartsch’a i Jana Sicińskiego.
Pionierem cukiernictwa w Łodzi był obywatel
szwajcarski o nazwisku Vogeli. W latach czterdziestych XIX wieku wymieniony
Szwajcar założył w jednym z najstarszych domów łódzkich przy Nowym Rynku 4
cukiernię pod nazwą „Confiserie”. Stanowiła ona przedmiot dumy rękodzielniczej
Łodzi. Interes Vogelego rozwijał się pomyślnie, gdyż cukiernia była ulubionym
miejscem spotkań okolicznych mieszkańców. Mroczne pomieszczenia kawiarni,
oświetlone wieczorem chybotliwymi płomykami świec, szumiały gwarem rozmów
obywateli interesujących się sprawami publicznymi i żywo omawiającymi wszelkie
wydarzenia.Po śmierci Vogelego wdowa po nim w 1857 roku
odstąpiła kawiarnię kaliszaninowi Ottonowi Szwetyszowi.
Szwetysz, spolonizowany
Niemiec zmienił po jakimś czasie urządzenie kawiarni. Łojowe świeczki, słabo
rozpraszające mroki pomieszczeń kawiarnianych, zostały zastąpione przez lampy
naftowe. Nad wejściem do unowocześnionego lokalu Szwetysz zawiesił szyld: „Cukiernia
Warszawska”. Kawiarnię przy Nowym Rynku odwiedzali najznakomitsi
mieszkańcy fabrycznego grodu. Zachodzili tu urzędujący w pobliskim ratuszu
kolejni prezydenci miasta: Franciszek Traeger i Andrzej Rosicki. Stałymi gośćmi
kawiarni byli pedagodzy powiatowej szkoły realnej; poeta Wiktor Dłużniewski i publicysta
Franciszek Rybka. Przy kawiarnianym stoliku długie rozmowy wiedli rejenci: Konstanty
Płachecki i Jan Kamocki, jak również lekarskie znakomitości: Juliusz Lohrer i
Karol Jonscher. Pokoje kawiarniane znów szumiały echem żywo prowadzonych rozmów
obywateli na temat wydarzeń zachodzących w kraju i na świecie. W okresie przed powstaniem styczniowym w lokalu Szwetysza zbierała się spiskująca młodzież. Działo się to niekiedy pod bokiem
zabawiających się w kawiarni oficerów stacjonującego w Łodzi garnizonu
rosyjskiego.
Znajdowały się tu, w różnych okresach końca XIX wieku także inne cukiernie: R. Meyer’a, E. Bartsch’a i Jana Sicińskiego.
"Kalendarz Łódzki", rok 1888 (dawna numeracja ulicy Piotrkowskiej)
"Czas", kalendarz informacyjny na rok 1902.
Już Oskar Flatt w swoim „Opisie miasta Łodzi” ( pierwsza monografia Łodzi, ukazała się w 1853 roku ) ubolewał, że w mieście jest mało cukierni:
„W tak znacznym mieście jak Łódź próżno byśmy szukali owych cukierni, kawiarni, nierozdzielnych już dziś z wyobrażeniem nawet o średnich naszych miastach; tu kilka zakładów z piwem – oto główne chwilowe wypoczynki dla ludności fabrycznej”. W innym miejscu podał, że w Łodzi jest tylko jedna cukiernia i jedna kawiarnia.
"Goniec Łódzki", rok 1905.
"Lodzer Zeitung", rok 1868.
Syn właściciela cukierni Rudolf Szwetysz wziął nawet udział w
partyzantce. Pod kierownictwem Ottona Szwetysza kawiarnia na Nowym Rynku
przetrwała gorące czasy powstania. Zaszła jednak zmiana w jej nazwie; odtąd
zwała się „Konditorskaja”. W 1886 roku interes Szwetysza przeszedł w posiadanie
doświadczonego cukiernika Zdzisława Konrada. Nowy właściciel rozszerzył lokal i
urządził go na wzór kawiarni wiedeńskich. Na piętrze nad kawiarnią, w tzw.
cielętniku, urządzał koncerty i zabawy taneczne dla młodzieży. Przygrywała
orkiestra teatralna. Kawiarnia Konrada gościła nadal w swych salach
najprzedniejszych obywateli miasta, nadal była ulubionym miejscem spotkań i
pogawędek promotorów życia społecznego ówczesnej Łodzi. Zdzisław Konrad prowadził kawiarnię przez blisko 27
lat. Tuż przed pierwszą wojną światową zmieniła ona po raz ostatni właściciela.
W jej posiadanie wszedł pabianiczanin Józef Piątkowski.
Fryderyk Sellin
Podobnie jak Szwetysz, kaliszaninem był Fryderyk
Sellin, założyciel innej znanej kawiarni łódzkiej. Po odbyciu praktyki
cukierniczej w Lublinie i Warszawie osiadł w Łodzi. W 1853 roku otworzył
kawiarnię przy ulicy Piotrkowskiej 47, na lewym rogu ulicy Zielonej. W opisie
tego lokalu, sporządzonym przez władze miejskie, wspomniano, że mieścił w
murowanym parterowym domu i zajmował trzy pomieszczenia: bufet, do którego
wchodziło się od frontu, oraz dwa pokoje gościnne. W zakładzie Sellina, oprócz
różnego gatunku i kształtu ciast i cukrów, serwowano wódki słodkie i likiery,
kawę, herbatę, piwo, lemoniady itp. Sprzedaż napojów alkoholowych odbywała się
na kieliszki, pozostałych zaś – na szklanki. Kawiarnia urządzona została „w
lepszym guście, z przyzwoitym umeblowaniem”, przy czym odwiedzanie jej osobom „niższej
klasy robotniczej” było zabronione…
Sellin po odbyciu praktyki cukierniczej w Lublinie i Warszawie osiadł w Łodzi. Cukiernia mieściła się w murowanym parterowym domu należącym do Jana Libelta. Magistrat m. Łodzi podał Rządowi Gubernialnemu taki oto opis cukierni Sellina:
„Frydrych Sellin cukiernię zamierza otworzyć w domu pod numerem 116 przy ulicy Piotrkowskiej [dziś Piotrkowska 47] w dzielnicy fabrycznej Łódka położonym i już właśnie w tym domu wynajął lokal na ten cel potrzebny. Pomieszczenie rzeczonej cukierni składa się z jednego bufetu, do którego wejście jest od frontu, oraz dwóch pokoi gościnnych. Pan Sellin wypiekać będzie różnego gatunku i kształtu ciasta i cukry, które po cukierniach są wyrabiane. Utrzymywać będzie różnego rodzaju wódki słodkie i likwory przez siebie fabrykowane, które także zwykle po wszystkich cukierniach znajdują się, oprócz wszakże wódki ordynaryjnej; nadto utrzymywać będzie kawę, herbatę i poncz z arakiem krajowym, piwo krajowe oraz różne chłodzące napoje, jako to lemoniadę, oranżadę itp. Sprzedaż pomienionych napojów uskuteczniać się ma częściowo – mianowicie wódek i likworów na kieliszki, zaś kawy, herbaty, ponczu itp. na szklanki. Wszystkie te napoje przysposabiane być mają w najlepszych gatunkach i to wyłącznie dla osób porządniejszych, którym jedynie ceny pomienionych napojów jako wyższe mogą być przystępnemi. Całe urządzenie cukierni nastąpić ma w lepszym guście, z przyzwoitym umeblowaniem, a nadto pan Sellin obowiązany utrzymywać takową w przyzwoitym porządku i czystości z zabronieniem goszczenia się osobom niższej klasy robotniczej. Utrzymywania trunków zagranicznych pan Sellin zupełnie się zrzekł”.
Zakład Fryderyka Sallina parokrotnie zmieniał adres.
Przez pewien czas mieścił się przy Nowym Rynku 8. W latach późniejszych Sellin
nabył dużą nieruchomość przy ulicy Konstantynowskiej 14/16 (Legionów), gdzie
otworzył lokal kawiarniano-gastronomiczny.
"Lodzer Zeitung", rok 1867.
Okres świetności najstarszych kawiarni łódzkich minął w latach osiemdziesiątych XIX wieku. W tym czasie centrum Łodzi przesunęło się w górę ulicy Piotrkowskiej, poza ulicę Dzielną (Narutowicza). Wynikła potrzeba urządzenia w tej części miasta kawiarni na miarę europejską. Uczynił to cukiernik francuskiego pochodzenia F.G. Reymond, który około 1883 roku otworzył kawiarnię w nowo zbudowanym domu narożnym przy ulicy Piotrkowskiej 76, w sąsiedztwie dwóch największych hoteli łódzkich i teatru.
"Rozwój", rok 1908
"Rozwój", rok 1908.
W połowie 1913 roku Roszkowski sprzedał kawiarnię krewnemu Bolesławowi Gostomskiemu.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1913.
W kolejnych latach przy ulicy Piotrkowskiej i w całej Łodzi powstało jeszcze wiele cukierni i kawiarni... Nie sposób ich wyliczyć - ale wrócę jeszcze do "słodkiego tematu".
"Ilustrowana Republika", rok 1926.
"Głos Poranny", rok 1930.
źródło:
Wacław
Pawlak. Minionych zabaw czar czyli czas wolny i rozrywka w dawnej Łodzi.
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot.
archiwalne ze zbiorów NAC oraz Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.
PIOTRKOWSKA 28 … i inne słodkie adresy.
Kilka słów o teatrach polskich w Łodzi - u progu XX wieku.
Mama wraz z przyjaciółkami jeszcze po okupacji wspominała modne kawiarnie łódzkiego high life, bywalców, co gdzie kiedy
OdpowiedzUsuńnadal się spotykały... najpierw gdy dzieci przed szkoła to opiekowały się nimi służące, później jak mama czasami zwierzała się nawet mojej żonie, to wysyłała nas do szkoły, kładła się jeszcze spać, żeby 12-13 iść na spotkanie z koleżankami, a mężowie zarabiali na życie... tak było do końca lat '50, później po przewalało się kulturowo i towarzysko. Kawiarnie były podzielone kto kiedy się spotykał... nie było przypadków