Wojciech
Salwa był synem ogrodnika spod Lwowa, urodził się w 1879 roku i od
1902 działał w Łodzi.
Na
wystawach swoich kwiaciarni, a miał ich w Łodzi pięć, prezentował
piękne kompozycje kwiatowe, pełne poezji i symboliki, nie
wyłączając społecznej i patriotycznej. Jego bukiety i wiązanki
zachwycały, wręczano je artystom i osobistościom odwiedzającym
Łódź, sam ich twórca był miłośnikiem teatru.
Wojciech Salwa,
fotografia ze strony
Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej
(udostępniona przez Zbigniewa Okruszka)
"Ilustrowana Republika", rok 1927.
W
latach międzywojennych odbywały się niezwykłe wystawy
oryginalnych kompozycji kwiatowych Wojciecha Salwy, ogrodnika
artysty.
Dzieła
sztuki tworzone…
Z
kwiatów ścinanych nożycami,
Ściąganych
pasemkami łyka
Przez
popękane, czarnoziemne,
Zgrubiałe
ręce ogrodnika…
...nie
są trwałe – kwiaty więdną. Ale po bukietach Salwy zostało coś
trwalszego niż marmur. Jego kompozycje kwiatowe chłonął młodymi
oczami Julian Tuwim i stały się one jednym ze źródeł inspiracji
do nadania formy wielkiemu poematowi mowy polskiej – „Kwiatów
polskich”.
Pamięć
o tych wydarzeniach została ożywiona w 2006 roku z okazji wystawy
„Secesja w Łodzi”, podczas której pokazano kompozycje Magdaleny
Moskwy, inspirowane twórczością Salwy.
Magdalena
Moskwa. Bez tytułu.
Jesienią
2007 roku, w 100-lecie otwarcia w Łodzi pierwszej polskiej
kwiaciarni, w Palmiarni Ogrodu Botanicznego w parku Źródliska
odbyła się „Wystawa bukietów inspirowanych pracami Wojciecha
Salwy”.
"Illustrierte Sonntags Beilage", rok 1907.
Wojciech
Salwa urodził się w 1879 roku, koło Sądowej Wiszni, na terenie
Galicji. Jego ojciec był tam dworskim ogrodnikiem i to, zapewne,
wytyczyło przyszłą drogę życiową Wojciecha.
Od
1892 roku terminował w Krakowie, m. in. w kwiaciarni Karoliny
Michalskiej. Już wtedy odnosił pierwsze sukcesy na niwie
bukieciarskiej. W Krakowie był bezpośrednim świadkiem i
uczestnikiem ważnych wydarzeń, ubierał kwiatami rydwan pogrzebowy
Adama Asnyka, dekorował stół na ślubne przyjęcie Henryka
Sienkiewicza.
"Gazeta Lwowska", rok 1897.
Salwa
był uczestnikiem życia teatralnego układając kompozycje kwiatowe,
które następnie były wręczane wielkim aktorkom i aktorom, ale
także pilnie uczęszczał na wszystkie premiery i inne ważne
wydarzenia w krakowskich teatrach. W ten sposób kontaktował się z
takimi tuzami kultury jak: Stanisław Wyspiański, Lucjan Rydel,
Gabriela Zapolska, Helena Modrzejewska, Ludwik Solski czy
przebywająca na gościnnych występach Sara Bernhard.
Kraków
pożegnał nasz ogrodnik w 1899 roku dla odbycia służby wojskowej,
którą odbywał w Przemyślu, jako ogrodnik, w 10 pułku artylerii.
Zasłynął jako tancerz, śpiewak, organizator przedstawień
amatorskich, a równocześnie tworzył swe kompozycje kwiatowe na
różnego rodzaju uroczystości pułkowe, jak bale i parady.
"Neue Lodzer Zeitung", 1910.
Służba
trwała do 1902 roku i w tym też roku, po jej zakończeniu, Salwa
przeniósł swą działalność do Łodzi. Rozwijające się
dynamicznie miasto stwarzało wiele możliwości, również dla
ogrodnika.
Pisał
po latach:
“Pojechałem
do tych skarbów ukrytych w murach tego miasta. Pojechałem do tej
Łodzi, do której setki i tysiące ludzi z daleka i z bliska ciągnie
po złote runo! A ta Łódź daje wszystkie świata zwodnicze
rozkosze i kupuje wszystko, co tylko kupić można, lecz po to tylko,
aby splugawić swym jadem i ciągle, nienasycenie, pożądać i
pożądać do końca...”
Z
referencjami od dawnej pryncypałowej, rozpoczął we wrześniu 1902
roku pracę w sklepie Eugeniusza Gundelacha przy Piotrkowskiej 47,
jako ukształtowany na gruncie Krakowa kwiaciarz-bukieciarz.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.
Już
w styczniu 1903 roku Salwa dał próbkę swoich możliwości
twórczych, w konkursie na przybranie stołu na wystawie
higieniczno-spożywczej w gmachu fabryki Lorenza przy ul. Spacerowej,
a we wrześniu, w Warszawie na wystawie, pokazał kompozycję z
bratków i niezapominajek. Na wystawach sklepowych urządzał przy
pomocy kwiatów kompozycje nawiązujące do treści dzieł
literackich, oper czy utworów muzycznych. W "dniach
wolnościowych", w 1905 roku urządził wystawę sklepu, którą
tak opisuje Irena Tuwim, siostra Juliana:
“…ale
nic tak głęboko nie zapadło w pamięć mego serca, jak wystawa
kwiaciarni Salwy. Na niewielkim podium pokrytym białym aksamitem,
który miał imitować całun śniegu, stał wazon pełen pąsowych
róż. Na tle aksamitu leżały rozsypane, niby nieumyślnie,
szkarłatne płatki a obok – zwykły, kuchenny nóż. Kontrast był
tak brutalny, tak uderzajacy, że nic nie mówiąc spojrzeliśmy
najpierw po sobie, a potem na matkę. – To symbol rewolucji –
powiedziała matka”.
Inna
wystawa przedstawiała wielkiego, białego orła z kwiatów na
amarantowym tle i wśród laurowych wieńców.
“Setki
ludzi przystawało przed wystawą, zrobił się tłok na ulicy, że
nawet tramwaje z trudem dojeżdżać mogły.” – to już pisze
sam Salwa.
W kwietniu 1907 roku, po strajku pracowników
kwiaciarskich, Salwa stracił pracę, a co gorsza, pracodawca –
według relacji Salwy – zadenuncjował go przed władzami,
utrudniając otwarcie i prowadzenie własnej kwiaciarni przy ul.
Dzielnej 4 (dzisiaj ulica Narutowicza). Zapewne wtedy, aby zapewnić
dostawy świeżych kwiatów do kwiaciarni, Salwa założył w Rudzie
Pabianickiej swoje przedsiębiorstwo ogrodnicze.
"Łodzianka", rok 1910.
"Neue Lodzer Zeitung", 1910.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1910.
"Kurier Łódzki", rok 1911.
"Neue Lodzer Zeitung", 1911.
Dzięki
osobistym talentom, nie tylko artystycznym, ale i
handlowo-organizacyjnym, w roku 1912 był już właścicielem pięciu
kwiaciarni na terenie Łodzi. Oprócz zakładu przy Dzielnej były
one zlokalizowane przy Zgierskiej 7 oraz Piotrkowskiej
76, Piotrkowskiej 189, Spacerowej 13 i przy Górnym Rynku.
Kamienica
przy dawnej ulicy Dzielnej 4, dzisiaj Narutowicza.
"Tygodnik Łódzki Ilustrowany", rok 1912.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1912.
Wojciech Salwa
brał, z sukcesami, udział w licznych wystawach ogrodniczych na
terenie miasta i kraju. W 1909 roku, na Wystawie Przemysłowo-Rolniczej w Częstochowie, został mu przyznany wielki, srebrny medal - główna nagroda w branży bukieciarskiej.
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
"Życie Łódzkie", rok 1914.
Potem
nadeszły lata wojny. W 1915 roku, jako poddany austriacki, Salwa
został deportowany przez władze carskie na daleką Syberię, do
Nerczyńska, Irkucka i Jakucka. Przebywał tam łącznie siedem lat.
I znów dały znać o sobie zdolności organizacyjne Salwy. Tak
napisał o tym towarzysz jego niedoli, Tadeusz Wieniawa Długoszowski
(brat słynnego Bolesława):
“Pamiętam
jego ogród w Irkucku […]. Czegóż tam nie było: słoneczniki,
malwy, ziemniaki, pomidory, bratki, marchew, fiołki, róże,
stokrocie, maliny, dynie, porzeczki – wszystko, co można było
wydobyć z ziemi. I potrafił uradować oczy smutnego człowieka
radością kwitnących grządek.”
Ale
nie tylko działalność ogrodnicza pasjonowała wtedy Salwę. Brał
czynny udział w pracy ośrodka polsko-litewskiego "Ogniwo" w
Irkucku. Ponownie, jak w czasie służby wojskowej, wydobył na
światło dzienne swoje talenty artystyczne. Śpiewał, deklamował,
brał udział, jako aktor, w "żywych obrazach", dał upust swoim
talentom komicznym jako wykonawca piosenek satyrycznych.
I znowu
Długoszowski:
“Układałem
specjalnie dla Stryjka (pseudonim Salwy) piosenki złośliwe,
które, jako “krakowiaki”, wyśpiewywał, sam przebrany za
krakowiaka “pirsza klasa”. Co sobota szykowałem mu kuplety.
Dostawałem za to kwiaty od niego. I razem zdychaliśmy ze śmiechu.”
"Dziesięć lat Odrodzonej Polski Niepodległej w Życiu Powiatu Łódzkiego 1918-1928".
W
1922 roku Salwa wrócił do Polski, do Łodzi. Tu zostawił swoją
rodzinę, tutaj były jego kwiaciarnie. Zastał groby żony i syna,
zrujnowane gospodarstwo ogrodnicze w Rudzie, kwiaciarnie nie
istniały. I tu znowu wyszedł na jaw twardy charakter Salwy. Nie
mając nic rozpoczął walkę o odbudowanie swojego ogrodniczego
życiorysu.
Swoją
pierwszą, po powrocie, wystawę kompozycji kwiatowych zorganizował
w dniach 25-28 maja 1922 roku, w domu sąsiada z Rudy Pabianickiej,
Antoniego Kluski.
"Teatr Miejski 1922-1927".
Pokaz
ten cieszył się widać powodzeniem, bo kolejna wystawa, zwana
“weselną”, odbyła się już w dniach 3-8 czerwca tego roku.
Jesienią 1923 roku odniósł sukces na wystawie zorganizowanej przez
Polski Związek Ogrodników w ogródku Tivoli. Te sukcesy pozwoliły
mu zapewne stanąć na nogi i mimo początkowego braku środków, z
uporem odbudowywać pozycję pierwszego ogrodnika-bukieciarza w
Łodzi.
"Głos Polski", rok 1924. "Nowiny", rok 1924.
"Republika", rok 1924.
"Republika", rok 1924.
Narutowicza 27.
W
1924 roku Salwa otworzył kwiaciarnię przy ul. Narutowicza 27, a w
1924 roku drugą, przy ul. Moniuszki 2.
Podręczny Rejestr Handlowy, rok 1926.
Moniuszki
2.
"Ilustrowana Republika", rok 1927.
"Hasło Łódzkie", rok 1927.
"Hasło Łódzkie", rok 1927.
"Echo", rok 1929.
Po pokazie kompozycji kwiatowych na wystawie Łódzkiego Oddziału Polskiego Związku Ogrodników Salwa został zaproszony przez Mariana Dienstl-Dąbrowę, do wystawienia swoich kwiatowych dzieł w Miejskiej Galerii Sztuki. Wystawy takie odbyły się w 1925 (dwukrotnie) i 1926 roku oraz w 1927 roku jubileuszowa, na 35-lecie działalności Salwy w ogrodnictwie. Zwiedzały je tłumy łodzian.
"Łódzkie Echo Wieczorne", rok 1926.
"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1926.
"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1927.
Wyrazem uznania dla pozycji Salwy była propozycja, jaką złożył mu dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki w Parku Sienkiewicza, Marian Dienstl-Dąbrowa. Dotyczyła ona zorganizowania wystawy kwiatów właśnie w tym miejscu. Pierwsza wystawa odbyła się wiosną 1925 roku. Po jej sukcesie, wystawy kwiatowe zagościły tam na stałe.
Przeczytaj w baedekerze:
"Hasło Łódzkie", dodatek ilustrowany, rok 1927.
W
maju 1927 roku odbyła się wystawa jubileuszowa, z okazji 35-lecia
pracy Wojciecha Salwy na niwie zdobnictwa kwiatowego, zorganizowana
przez Centralny Polski Związek Ogrodników – Oddział w Łodzi.
Wojciech
Salwa jako kwiaciarz, dużą wagę przywiązywał do reklamy. Sam
układał teksty reklam i dbał o to, by były na bieżąco
zamieszczane na łamach prasy łódzkiej. Korzystał także z
twórczości innych. Przykładem niech będzie wierszyk zamieszczony
w jednodniówce z okazji Wystawy Rzemieślniczo-Przemysłowej w 1912
roku, który – kto wie – może napisał sam Julian Tuwim:
Kobieta,
wino, śpiew i… kwiaty
Kobieta,
wino, no i śpiew,
to trzy najlepsze niebios
dary!
Sprawiedliwości wszelkiej wbrew
pominął KWIATY
zwyczaj stary.
Choć ma kobieta urok, szyk,
urodę, wdzięk
japońskiej gejszy,
choć ją uwielbiać człowiek zwykł
–
KWIAT jest ładniejszy!
Od każdej Władzi, Madzi,
Jadzi,
KWIAT ten jest lepszy, że nie zdradzi.
Choć
kielich wina nęci nas,
gdy zwłaszcza tokaj nie jest lichy,
to
bardziej nęcą w wiosny czas
KWIATÓW kielichy.
I nad
anielskich głosów śpiew
piękniejszy jest różany
krzew,
piękniejszy stokroć dzwonków głos,
konwalii
szept, kwitnący wrzos,
lilia, narcyz, bzowa kiść –
jam
w piekło za tem gotów iść!
Po co aż w piekło? Tylko
kiep
po kwiaty szedłby w toń piekielną. Pod nr 4 idź na
Dzielną.
"Łodzianka", kalendarz humorystyczny, rok 1910.
Wojciech
Salwa zmarł w czasie II Wojny Światowej.
źródła:
Wacław Pawlak. W rytmie fabrycznych syren.
Przeczytaj w baedekerze:
Fot.
archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej
w Łodzi oraz ze stron:
Klubu
Sympatyków Rudy Pabianickiej
Fot.
współczesne
Monika Czechowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz