"Orędownik", rok 1939.
O
tej sprawie mało kto pamięta. Ferdynanda Grüninga nazwano „wampirem”
z Łodzi. Mordował i gwałcił. Wyrok zapadł niedługo przed wybuchem II wojny światowej.
"Orędownik", 1 marca 1939 roku.
Ferdynand Grüning (także Ferdynand Grining)
- urodzony w 1885 roku w Łodzi, zmarł prawdopodobnie w 1939 roku. Seryjny morderca i gwałciciel dzieci zwany Wampirem z Łodzi. Jego proces i popełnione przez niego przestępstwa odbiły się szerokim echem w mediach w 20-leciu międzywojennym.
Ferdynand Grüning (także Ferdynand Grining)
- urodzony w 1885 roku w Łodzi, zmarł prawdopodobnie w 1939 roku. Seryjny morderca i gwałciciel dzieci zwany Wampirem z Łodzi. Jego proces i popełnione przez niego przestępstwa odbiły się szerokim echem w mediach w 20-leciu międzywojennym.
Ferdynand
Grüning urodził się w 1885 (lub 1886) w Łodzi jako drugi z kolei syn, w niezbyt zamożnej rodzinie łódzkiego palacza fabrycznego Krzysztofa Grüninga i Adeli z
domu Fabian.
Gdy był
nastolatkiem, ojciec zabierał go ze sobą do pracy
i przyuczał do zawodu. W młodości był cichym, spokojnym, ułożonym dzieckiem, stronił od kolegów i był typem samotnika. Miał pięcioro rodzeństwa (brata i cztery siostry). Uczęszczał do rosyjskiej szkoły, a w domu uczył się języka niemieckiego.
Przez pewien czas mieszkał w Karolewie, a w 1919 roku
zamieszkał wraz z rodziną przy ul. Włodzimierskiej 38 w Łodzi
(dzisiaj ulica Jana Pietrusińskiego), pracował wówczas jako tkacz. Z czasem pojawiły się u niego napady
złości i stawał się niebezpieczny dla rodziny, groził biciem.
Sytuacja
pogorszyła się po pobycie w wojsku rosyjskim, z którego go
wydalono, prawdopodobnie w związku z jego skłonnościami
seksualnymi. Po powrocie z wojska stał się jeszcze bardziej nerwowy i nie podejmował żadnej pracy.
Ożenił się, niemniej jego związek
małżeński miał problemy od samego początku, a śmierć córki po
urodzeniu, a także alkoholizm Grüninga, wpłynęły na fakt, iż
ten porzucił żonę, decydując się na zostanie wędrownym
blacharzem. Z czasem uważał, że do małżeństwa został zmuszony
przez rodzinę, jego siostry zaś uznawały, że on sam chciał się
ożenić, szukając ujścia dla swojego popędu seksualnego.
Z czasem jego obsesja na punkcie seksu przybrała na sile, a on sam czuł coraz większe zainteresowanie małymi dziećmi. W roku 1914 został aresztowany i oskarżony o gwałt na 6-letniej dziewczynce. Groziła mu bardzo surowa kara. Plany łódzkiej prokuratury pokrzyżował jednak wybuch pierwszej wojny światowej…
Z czasem powrócił do więzienia, spędzając w nim karę
jednego roku za kradzież. Według strażników więziennych Grüning
podczas odsiadki miał zachowywać się wzorowo.
Brat
mordercy mówił, że się
go bał i nie utrzymywał z nim kontaktów.
-
To był niedobry człowiek! - mówił o swym bracie. - Pił, a jak
się upił to zaraz brał się do kobiet. Jemu było wszystko jedno
czy młoda, czy stara. Nie utrzymywałem z nim kontaktów, bo bałem
się o swoją żonę.
Pierwsze
zabójstwo
Pierwszą
ofiarą śmiertelną Grüninga była 7-letnia dziewczynka Irena
Erentzówna z Turku, którą w 1926 roku
zamordował i zgwałcił. Policja szybko jednak namierzyła zwyrodnialca. Udowodniono mu winę i osadzono w
więzieniu w Rawiczu z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności. Niestety, amnestia w 1932 roku
skróciła wyrok do 12 lat, niemniej choroba oczu Grüninga, którą
nabył w więzieniu, spowodowała, że w roku
1934
został zwolniony na przepustkę, celem naprawy swojego zdrowia.
Kilka dni przed powrotem do więzienia, dały o sobie znać jego najgorsze instynkty…
Drugie
zabójstwo
30
maja 1934 roku,
w trakcie swojej pieszej wędrówki po wsiach, blacharz
dotarł nieopodal Zgierza. Tam zauważył kilku chłopców grających
w piłkę. Postanowił wykorzystać tę okazję…
W Zgierzu na placu przy ul. Aleksandrowskiej podczas przepustki drugą
ofiarą Grüninga padł 11-letni chłopiec. Morderca z narzędziami
blacharskimi podszedł do grupy chłopców, którzy grali w piłkę,
proponując Tadeuszowi Kuczyńskiemu by ten za cukierki odprowadził
go do tramwaju. Ten odmówił, więc Grüning ponowił swoją prośbę
wobec Józefa Chodobińskiego, dając mu 50 groszy i zlecając kupno
cukierków. Ten zgodził się na odprowadzenie mężczyzny do
tramwaju za cukierki i z nim poszedł. Poszukiwania dziecka
rozpoczęto tego samego dnia, zainicjował je ojciec, zaniepokojony
brakiem syna w domu. Szkielet chłopca znalazł lokalny rolnik we wsi
Piaskowice Pieńki na polu po 6 tygodniach od zdarzenia. Chłopca
rozpoznano po leżącej obok podpisanej imieniem i nazwiskiem czapce,
zawierającej podpis „Józef Chodobiński, kl. IV”. Podejrzenia
jednak nie padły wówczas na Grüninga, ponieważ Grüning wrócił do więzienia po dwumiesięcznej przerwie. Gdy zbrodnia pod Zgierzem wyszła na jaw, nikomu nie przyszło nawet do głowy, że sprawca tego bestialskiego mordu przebywał od jakiegoś czasu w swojej celi. Areszt opuścił w 1938 roku.
Próba
zabójstwa
Na wiosnę
1938 roku Ferdynand Grüning opuścił więzienne mury. Był teraz
wolnym człowiekiem. Ten nowy etap w jego życiu rozpoczął
tak, jak zakończył poprzedni – zamordował
11-letnią dziewczynkę,
której imienia nigdy nie udało się policji ustalić.
Ofiar było jednak jeszcze więcej.
Przez ponad cztery kolejne miesiące Grüning pozostawał bezkarny. Aż trafił do wsi Kościuszków pod Kutnem. Właśnie tam – 17 października 1938 roku – tuż po zabójstwie 9-letniej Władzi Bagrowskiej, Ferdynand został aresztowany.
Trzecie
zabójstwo
Grüning
zgłosił się 17 października 1938 do sołtysa Kościuszkowa koło
Kutna, w celu znalezienia noclegu. Sołtys skierował go do jednego z
mieszkańców miejscowości – Bębnisty. Jednocześnie do sołtysa
przyszły dwie 9-letnie dziewczynki. Morderca rozpoczął z nimi
rozmowę i zasugerował, że może ich w domach zalutować garnki.
Jedno z dzieci postanowiło zaprowadzić go do domu. Około 19:00
Grüning odwiedził Bębnistę, w celu przenocowania. Skorzystał z
wody w celu obmycia się. Pomimo faktu, iż gospodarz zauważył, że
blacharz jest zakrwawiony, nie wzbudziło to u niego podejrzeń, gdyż
uznał, że być może ten skaleczył się w trakcie pracy. Ojciec
dziewczynki oczekując w domu długo na powrót córki – Władysławy
Bagrowskiej z Kościuszkowa koło Kutna wyruszył na jej
poszukiwania. Około godz. 22:00 odwiedził z sołtysem Bębnistę.
Mężczyzna po dotarciu do śpiącego w stodole Grüninga zapytał go
gdzie jest jego córka, ten zaś odpowiedział: „nie jestem stróżem
cudzych dzieci”. Po przeprowadzeniu sprawcy ze stodoły do
mieszkania, ten wyjął zakrwawione nożyce ocierając je z krwi.
Przybyły policjant spostrzegł również jej ślady na ubraniu
przestępcy. Po przetransportowaniu mężczyzny na posterunek
policyjny ten przyznał się do morderstwa, a następnie wskazał
lokalizację zwłok dziewczynki zakopane w polu. Z ziemi wystawała
ręka dziecka, a obok zakopane było jej ubranie. W stodole w której
nocował mężczyzna znaleziono ucięte fragmenty ciała dziewczynki.
Grüning zakomunikował śledczym, że ogarnęła go żądza
mordowania. Śledczy powiązali popełnione przez niego morderstwo z
mordem popełnionym pięć lat wcześniej oraz z próbą zabójstwa,
stawiając go przed sądem za popełnione czyny.
Proces
Przed
procesem Grüninga badano pod kątem jego poczytalności w szpitalu w
Kochanówce oraz w Tworkach.
Pawilony szpitala dla umysłowo chorych w Kochanówce.
Przeczytaj w baedekerze:
W obu placówkach przyznawał się do
winy i opisywał swoje zbrodnie. Lekarze uznali, że przestępca
był poczytalny.
"Ilustrowana Republika", rok 1938.
28 lutego 1939 roku rozpoczął się proces wampira.
Proces trwał zaledwie siedem godzin, a przez większość czasu rozprawa odbywała się przy drzwiach zamkniętych.
"Orędownik", 3 marca 1939 roku.
Ostatni proces Grüninga odbył się w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Przed budynkiem sądu w trakcie procesu gromadziły się tłumy gapiów.
Budynek Sądu Okręgowego i Apelacyjnego w Łodzi.
Przeczytaj w baedekerze:
Dowody
pozwalały oskarżyć „Wampira Łodzi” jedynie o zbrodnie,
do których sam się przyznał: morderstwo
dwóch nieletnich osób – 11-letniego Józefa spod Zgierza
i 9-letniej Władysławy ze wsi Kościuszkowo –
oraz usiłowanie zabójstwa 8-letniej Lucyny z Piotrkowa.
Akt oskarżenia obejmował także trzy gwałty ze szczególnym
okrucieństwem.
Postawa
„Wampira Łodzi”, ale i jego odpowiedzi na pytania,
zadawane przez Sędziego, sprawiały
wrażenie symulowania choroby
umysłowej. Przez cały czas trwania procesu Grüning wpatrywał
się w jeden punkt i nie reagował na wydawane
przez pilnujących go policjantów polecenia.
Przestępca siedział na ławie oskarżonych z opuszczoną głową i
wzrokiem wpatrzonym w podłogę. W przypadku większości zadawanych
mu pytań twierdził, że nie zna na nie odpowiedzi. Udawał, że nie
wie jak ma na imię, czy był żonaty, ponadto nie składał żadnych
wyjaśnień. Ponadto nie przyznał się do winy.
-
Jak tak mówią, to tak musiało być! - taką formułkę wypowiadał
odpowiadając na pytania sądu czy prokuratora.
"Orędownik", 1 marca 1939 roku.
Przed sądem zeznawali koledzy Józefa Chudobińskiego, rozpoznając
w Grüningu osobę, która uprowadziła chłopca, ojciec Władysławy
Bagrowskiej, Lucyna Góra i jej ojciec, a także rodzeństwo
Grüninga. Część procesu została utajniona.
Przed sądem zeznawał jeden ze strażników więziennych. Twierdził, że w więzieniu Grüning czuł się bardzo dobrze. Zachowywał się wzorowo, był jednak małomówny.
- Zabijałem, bo tak mnie do tego ciągnęło! - miał raz powiedzieć strażnikowi.
Grüningowi
postawiono zarzut dokonania dwóch gwałtów, dwóch zabójstw,
jednego usiłowania zabójstwa. Sąd wobec przestępcy zasądzili
3-krotną karę śmierci przez powieszenie oraz utratę wszelkich
praw. Sąd podkreślił u oskarżonego „brak instynktów ludzkich,
jego zwierzęcość i okrucieństwo”.
Wkrótce
sąd ogłosił wyrok.
W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, Sąd, postanawia – za każdą z tych zbrodni z osobna i za wszystkie trzy łącznie: skazać oskarżonego na karę śmierci przez powieszenie oraz pozbawienie praw honorowych i obywatelskich na zawsze.
Grüning przyjął wyrok ze
spokojem, następnie odwieziono go do więzienia, choć nie wiadomo
czy wyrok wykonano. Wiadomo, że 16 sierpnia 1939 gdy jego brata
sądzono za kradzież, Grüning nadal przebywał w więzieniu.
Grüninga umieszczono w Tworkach i wniesiono apelację do wyroku, wznowienie procesu wyznaczono na 13 września 1939 roku. Dwa tygodnie później rozpoczęła się II wojna światowa...
"Głos Poranny", 20 sierpnia 1939 roku.
I na tej informacji prasowej historia "Wampira z Łodzi" urywa się. Do dziś nie wiemy czy na Grüningu został
wykonany wyrok śmierci. Podobno został powieszony. Ale nie jest to pewne.
"Echo", 1 marca 1939 roku.
źródła:
Wampir z Łodzi - Ferdynand Grüning | #121 SERYJNI MORDERCY | Kryminatorium
Ferdynand Grüning – Wikipedia, wolna encyklopedia
Ferdynand Grüning: „Wampir” z Łodzi. Dlaczego zabijał? Poznaj historię jego przerażających zbrodni! | Dziennik Łódzki (dzienniklodzki.pl)
Wampir z Łodzi - Ferdynand Grüning | #121 SERYJNI MORDERCY | Kryminatorium
Ferdynand Grüning – Wikipedia, wolna encyklopedia
Ferdynand Grüning: „Wampir” z Łodzi. Dlaczego zabijał? Poznaj historię jego przerażających zbrodni! | Dziennik Łódzki (dzienniklodzki.pl)
Wycinki prasowe pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi/ wyszukał baedeker łódzki.
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Przeczytaj jeszcze w baedekerze:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz