wtorek, 29 grudnia 2020

PIOTRKOWSKA 64 - szkoła muzyczna Marii Bojanowskiej i ...biuro podań Ślepego Maksa.


Zgodnie z Protokołem Deklaracyjnym, podpisanym w lipcu 1834 roku, plac przy ulicy Piotrkowskiej, pod dzisiejszym numerem 64, objął tkacz przybyły z Czech,
Fryderyk Zechlin. Nowy właściciel zobowiązał się do utrzymywania w ciągłym ruchu fabryki wyrobów bawełnianych składającej się z trzech warsztatów, oraz do wystawienia drewnianego domu (z otrzymanego na ten cel bezpłatnie z lasów rządowych drewna).
W 1839 roku nieruchomość zakupił od Zechlina Franciszek Jacob za kwotę 2520 złotych polskich. W tym czasie na froncie ulicy Piotrkowskiej stał drewniany dom.
W 1854 roku Jacob sprzedał nieruchomość Apolonii Hibbel. W 1862 roku połowę nieruchomości od strony Piotrkowskiej zakupił Ignacy Vogel, a druga połowa, od strony ulicy Dzikiej (później Mikołajewskiej, dzisiaj ulica Sienkiewicza) pozostała własnością Apolonii Hibbel.

"Führer durch Łódź", 1898.

Pod koniec lat 60. XIX wieku Ignacy Vogel (1831-1911) jest wymieniony jako właściciel trzech parceli: przy Piotrkowskiej 64, oraz Dzielnej 6 i 8 (dzisiaj Narutowicza 8 i 10). Na wszystkich posesjach stały w tym czasie pierwotne, parterowe domy frontowe (parterowe domy przy ulicy Narutowicza 8 i 10 zostały wyburzone po II wojnie światowej). W latach 70. XIX wieku Vogel dokupił następne dwie parcele: przy Dzielnej 14 (dzisiaj Narutowicza 16) i Dzielnej 18 (dzisiaj Narutowicza 20).

"Führer durch Łódź", 1898.

W 1876 roku, w głębi posesji przy ulicy Dzielnej 18, Vogel otworzył salę taneczną. W 1882 roku, po przeprowadzeniu prac remontowych, według projektu Otto Gehliga, miejsce sali tanecznej zajął teatr „Thalia”

Obiekt mieścił 800 osób, dla których przygotowano parter, amfiteatr i dwa balkony. 

"Führer durch Łódź", 1893.

Sufit przyozdobiono plafonem z namalowanymi wizerunkami wybitnych Niemców. Wyraźne zaznaczenie niemieckiego charakteru teatru nie przesądzało o repertuarze - na scenę „Thalii” wychodzili także wybitni Polacy, miedzy innymi Helena Modrzejewska, Gabriela Zapolska, Aleksander Zelwerowicz, Stanisław Miciński
"Dziennik Łódzki", rok 1885.

"Neue Lodzer Zeitung", 1911.

Teatr funkcjonował nieprzerwanie 39 lat, do roku 1921, kiedy strawił go pożar. Po odbudowie obiektu nie przywrócono już funkcji teatru i na krótki czas uruchomiono powtórnie salę taneczną. Po kolejnej przebudowie, w 1925 roku, uroczyście otwarto kino „Reduta”. 

"Ilustrowana Republika", rok 1925.

Na przestrzeni lat kilkakrotnie przebudowywano i modernizowano budynek kina, oraz zmieniano jego nazwę - „Splendid” (od 1927 roku), „Roxy” (od 1933), „Europa” (od 1934 ), „Bałtyk” (od 1945).

"Ilustrowana Republika", rok 1933.

"Ilustrowana Republika", rok 1933.

"Głos Poranny", rok 1936.

"Lodzer Zeitung", 1939.

Sala Koncertowa Ignacego Vogla,
dawna ulica Dzielna 18, dzisiaj Narutowicza 20.

W latach 1884-1887, na froncie posesji przy Dzielnej 18, Ignacy Vogel zbudował salę koncertową, określaną mianem Domu Koncertowego (Konzerthaus). 

"Łodzianka", rok 1903.

Autorem projektu, tak jak w przypadku teatru „Thalia”, był Otto Gehlig.
Kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1897.


"Rozwój", rok 1908.

"Rozwój", rok 1911.

Frontowy budynek Ignacego Vogla, pod współczesnym adresem Narutowicza 20, przetrwał do końca lat 90. XX wieku. Przez długi czas służył Filharmonii Łódzkiej. 

"Republika", rok 1923.


W 2004 roku otworzono nowy gmach Filharmonii, który zajął byłą posesję Vogla, oraz następną nieruchomość, przy Narutowicza 22.


Wracamy na ulicę Piotrkowską. Dwupiętrowa murowana kamienica przy Piotrkowskiej 64 została wystawiona przez następnego właściciela - Wiślickiego w 1873 roku. Powstała według planów architekta Hilarego Majewskiego (ewentualnie projekt był tylko sygnowany jego podpisem z racji piastowania stanowiska architekta miejskiego Łodzi) i pierwotnie był to budynek dwupiętrowy.
Kolejnymi jej właścicielami byli kolejno: od 1888 roku rodzina Guse, następnie sama Karolina Guse, najprawdopodobniej po śmierci męża, a po niej Pinkus Lichtenberg.

"Führer durch Łódź", 1898.

Począwszy od lat 90. XIX wieku, przynajmniej do lat 20. XX wieku, nieruchomość przy Piotrkowskiej 64 należała do kupca, właściciela składu przędzy- Pinkusa Menahema Lichtenberga, od 1902 roku jako właścicielka wymieniana w jest taryfie domów również jego żona Estera Gitla Lichtenberg.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1914.

W 1891 roku Pinkus Lichtenberg złożył do ówczesnych władz projekt o otynkowanie budynku frontowego i przebudowę jego poddasza. Plan obejmował również budowę dwóch, dwupiętrowych oficyn mieszkalnych.
Trzecia kondygnacja budynku powstała po II wojnie światowej.

Piotrkowska 64, ok. 1940 roku
(źródło: Refotografie)

Zdjęcie Włodzimierza Pfeiffera z 1937 roku, ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi. 
Podwórze i oficyny.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Dzisiejszy obraz posesji bardzo się zmienił. Wyburzono większość oficyn, zarówno od strony ulicy Piotrkowskiej 64, jak i Sienkiewicza 9.
Abram Pikielny (1865-1923)

Przy Piotrkowskiej 64 miał swój skład bawełny Abram Pikielny (1865-1923), przemysłowiec. Urodził się w Jeremiczach jako najstarszy syn Todresa Ariego, właściciela tartaku. Był bratem Jochila, z którym w 1889 roku założył tkalnię przy ulicy Ogrodowej 68 i skład przy ulicy Piotrkowskiej 64.

Podręczny Rejestr Handlowy, rok 1923.

Później fabryka została przeniesiona na ulicę Cegielnianą (obecnie Jaracza) 24 i przetrwała w rękach rodzinnej spółki, w skład której weszli, po śmierci Abrama w 1923 roku, inni członkowie rodziny, a przedsiębiorstwo działało odtąd przez cztery lata pod firmą „Abrama Pikielnego Spadkobiercy”, następnie zostało przekształcone w Spółkę Akcyjną Przemysłu Włókienniczego A. i J. Pikielnych w Łodzi ze znacznym udziałem kapitałowym braci Eitingonów (więcej o Eitingonach TUTAJ).

"Głos Poranny", rok 1933.

W zarządzie spółki znaleźli się Borys i Naum Eitingonowie, Jochil Pikielny i jego syn Majer oraz Aron Lusternik i Jakub Spektor. W roku 1928 został utworzony oddział spółki w Zduńskiej Woli, który dysponował fabryką zatrudniającą w 1932 roku 165 robotników. Dyrektorem fabryki w Zduńskiej Woli został Henryk Pikielny, syn Abrama.

"Głos Poranny", rok 1938.

W latach 30. XX wieku spółka miała swoje przedstawicielstwo w Warszawie przy ulicy Długiej 55. W 1932 roku wartość sprzedaży wyrobów spółki wyniosła dwa miliony złotych. 

Siedziba spółki mieściła się przy ulicy Śródmiejskiej (obecnie Więckowskiego) 9.

"Głos Poranny", rok 1936.


Miejsce po kamienicy przy ulicy Jaracza 24, 
dalej widoczny budynek dawnej Szkoły Powszechnej im. Królowej Jadwigi, Jaracza 26.

Abram Pikielny mieszkał przy ulicy Cegielnianej (dzisiejsza Jaracza) 24, w domu, którego wraz z bratem Jachielem był współwłaścicielem. 

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1914.
Taryfa domów przy ulicy Cegielnianej.

"Głos Polski", rok 1924.

Abram Pikielny był członkiem Zarządu Towarzystwa Pomocy Chorym Żydom m. Łodzi „Linas Hacedek”. 

"Republika", rok 1923.

Zmarł 23 kwietnia 1923 roku, pochowany został na cmentarzu przy ulicy Brackiej.


W małżeństwie z nieznaną z nazwiska Sarą miał trzech synów: Ludwika, Henryka i Maksa oraz trzy córki: Taję, żonę Leona Sztfmana, Esterę i Franię. Poza Esterą, która od lat 20. XX wieku mieszkała w Paryżu, żona oraz synowie i córki Abrama zginęli w hitlerowskich obozach koncentracyjnych.


"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1905.

Przy Piotrkowskiej 64 znajdowała się szkoła muzyczna Marii Bojanowskiej. Prowadzona tu była nauka gry na fortepianie, zajęcia z zakresu teorii i historii muzyki, czytania nut.
"Rozwój", rok 1905.

12 listopada 1903 roku Maria Bojanowska otworzyła "Kursy Fortepianowe" - mieściły się one początkowo przy ulicy Skwerowej 20, od 1904 roku przy ulicy Mikołajewskiej 9 (dziś Sienkiewicza) lub wejście od ulicy Piotrkowskiej 64, od 1908 roku przy ulicy Krótkiej 12 (dziś ul. Traugutta), a od 1911 roku przy ul. Mikołajewskiej 9. 
"Rozwój", rok 1907.

"Rozwój", rok 1908.

W szkole tej uczono początkowo jedynie gry fortepianowej w zakresie niższym, średnim i wyższym oraz przydatnych dla pianistów przedmiotów teoretycznych. Owe "Kursy fortepianowe" przekształcono w 1906 roku w szkołę muzyczną, dodając jeszcze dwie klasy: skrzypiec i śpiewu solowego, z prawem wydawania absolwentom patentów nauczycielskich. Wszystkich uczniów obowiązywały takie przedmioty teoretyczne jak: zasady muzyki, solfeż, harmonia, kontrapunkt i historia muzyki. Nauczycielami gry na fortepianie byli między innymi Rudolf Strobl i Wojciech Gawroński (w latach 1903-1912) uczyli gry na fortepianie także: Maria Bojanowska, Władysław Osiński, Ludwik Golmer, Stanisław Nirstein...

"Głos Poranny", rok 1934.

... Helena Kijeńska, Tadeusz Mazurkiewicz, a śpiewu solowego Wołoszko i Józefa Szlezygierówna), harmonii i kontrapunktu uczył Alojzy Dworzaczek... 

"Rozwój", rok 1908.

... a historii muzyki początkowo Zygmunt Noskowski, a następnie Tadeusz Yoteyko.
"Rozwój", rok 1911.

"Rozwój", rok 1905.

"Rozwój", rok 1910.

"Rozwój", rok 1911.

"Nowy Kurier Łódzki", rok 1911.

"Rozwój", rok 1910.

Pierwszych absolwentów uczelnia wydała już w 1904 roku.
"Rozwój", rok 1911.

Szkołę tę przejęła od Marii Bojanowskiej w 1912 roku Helena Kijeńska.

Kalendarz Kościuszkowski, rok 1918.

Kierownictwo szkoły muzycznej Marii Bojanowskiej objęła Helena Kijeńska, stając się 29 listopada 1912 roku wyłączną właścicielką uczelni, z prawem używania nowej nazwy firmy.

"Rozwój", rok 1912.

W szkole tej istniały wówczas jedynie klasy fortepianu i śpiewu solowego. Uczono także teorii muzycznej i gimnastyki rytmicznej. Fortepianu uczyli do I wojny światowej: Henryk Malcer, Rudolf Strobl, Stanisłw Nirstein, Tadeusz Mazurkiewicz, Helena Kijeńska i Zygmunt Szczepański; śpiewu solowego: Józefina Szlezygierówna; teorii: Alojzy Dworzaczek, Tadeusz Mazurkiewicz i Helena Kijeńska, a gimnastyki rytmicznej Ada Hoch.
Liczba uczniów stale wzrastała, przed I wojną światową wynosiła około 100. W tych latach rozszerzono także zakres nauczania przedmiotów teoretycznych i urządzano dla uczniów pogadanki ilustrowane muzyką oraz wieczory dyskusyjne. Jednak wojna przerwała na pewien czas normalny bieg pracy.
A my wracamy do mieszkańców kamienicy przy Piotrkowskiej 64.


Przy Piotrkowskiej 64 mieszkał Lejzer Lewin, kupiec i działacz żydowskiego ruchu oporu.

Księga adresowa m. Łodzi i woj. łódzkiego 1937-1939.

Urodził się w 1891 roku w Hołowczynie koło Mohylewa, w rodzinie Jankiela i Chany. W czasie II wojny światowej, po przeniesieniu się z okupowanej Łodzi do Warszawy uczestniczył w podziemnym ruchu oporu w warszawskim getcie. Był współorganizatorem działającej w konspiracji partii Poalej Syjon-Prawica i aktywistą Żydowskiej Samopomocy Społecznej. W czasie powstania udało mu się przedostać wraz z grupą bojowców z objętych działaniami pacyfikacyjnymi terenów do warszawskich Łomianek. Po wojnie wyjechał do Palestyny i zamieszkał w kibucu Jagur.
W małżeństwie z Esterą z Lewich miał córkę Dinę.

"Godzina Polski", rok 1916.

Od 1887 roku prowadziła w Łodzi sprzedaż konfekcji damskiej firma "Margot". Najwcześniejszą reklamę sklepu odszukał baedeker w prasie łódzkiej z 1916 roku, z okresu okupacji niemieckiej.

"Głos Polski", rok 1919.

"Rozwój", rok 1920.

"Rozwój", rok 1921.

"Rozwój", rok 1922.

"Rozwój", rok 1923.

"Republika", rok 1924.

W połowie lat 30. ubiegłego stulecia miało tu swoją siedzibę biuro podróży WAGONS-LITS/COOK.
"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

Dzisiaj pod tym adresem również znajduje się biuro podróży
(link:  Sol Travel )

... a także hotel Bedrooms (BedRooms Piotrkowska 64)



"Głos Poranny", rok 1935.

W 1935 roku firma Grimm i Kamieński otworzyła w Łodzi przy Piotrkowskiej 64, czwarty już oddział autoryzowanej sieci sklepów zajmujących się sprzedażą gramofonów, aparatów radiowych i fotograficznych, marek Philips i Kodak.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1936.

"Ilustrowana Republika", rok 1937.

Firma bardzo intensywnie reklamowała się w międzywojennej łódzkiej prasie, szczególnie w okresie przedświątecznym, reklamy są bardzo interesujące, a my możemy zobaczyć jak wówczas wyglądały radia firmy Philips...



Głos Poranny", rok 1936.

W połowie lat 30. XX stulecia mieściły się popularne wśród nieco zamożniejszych łodzian delikatesy VICTUAL wraz z winiarnią.

"Głos Poranny", rok 1933.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1936.

"Ilustrowana Republika", rok 1937.

"Glos Poranny", rok 1937.

"Ilustrowana Republika", rok 1937.


Pod tym adresem znajdowało się biuro próśb i podań Menachema Bornstajna, znanego bardziej w dawnej Łodzi jako Ślepy Maks. Nazywano go również łódzkim Janosikiem, żydowskim Robin Hoodem. Tą bardzo ciekawą postać opisał w książce pt. "Ballada o ślepym Maksie" Arnold Mostowicz.

Menachem Bornsztajn (Borensztajn, Bornstein), znany pod przydomkiem Ślepy Maks urodził się 15 stycznia 1890 w Łęczycy, zmarł 18 maja 1960 w Łodzi – legendarny łódzki gangster, Żyd, działający na terenie łódzkiej dzielnicy Bałuty, zwany też królem dintojry.
Rodzice Ślepego Maksa, Benjamin (Mendel) Bornsztajn i Masza z domu Nagórska, pochodzili z Łęczycy. Wkrótce po tym cała rodzina przeniosła się do Łodzi, gdzie zamieszkała przy ulicy Wąskiej na Bałutach, w okolicach dzisiejszej ul. Stefana. Benjamin Bornsztajn zajmował się ostrzeniem narzędzi. Dość wcześnie osierocił rodzinę, umierając w wyniku pobicia przez stójkowego.

„Mendel Borensztajn uważał, że nauka w chederze to nie wszystko. Postanowił nauczyć Maksa czytania i pisania. Po rosyjsku i po polsku. Po rosyjsku dlatego, że był to język urzędowy, który Żydowi zawsze może się przydać. Po polsku dla tej prostej przyczyny, że na Bałutach mówiło się albo po polsku albo w jidysz. Rosyjskiego na co dzień nikt nie używał. Sam Mendel niewiele umiał, ale miał nadzieję, że może Maks zostanie kimś, kto będzie godzien niepisanej tradycji rodzinnej. Głosiła ona, że kiedyś jakiś przodek Borensztajnów zabłysnął niezwykłą wiedzą talmudyczną. I nie tylko talmudyczną. Dużo o tym w domu mówiono, chociaż Maks miał zawsze wątpliwości, czy to prawda…”
Arnold Mostowicz. Ballada o Ślepym Maksie (fragment)
Po śmierci ojca Menachem zajmował się żebractwem przed kościołem, tam też wypatrzył go legendarny ksiądz Natan, znany paser, który zwerbował go do swojej szajki trudniącej się drobnymi kradzieżami. Wkrótce potem Maks spotkał stójkowego odpowiedzialnego za śmierć jego ojca. W wyniku tego spotkania stójkowy stracił życie, a Maks oko, wtedy też otrzymał przezwisko "Ślepy Maks".
„Był więc dzieckiem Bałut. Czy typowym? Zaczął już wówczas wchodzić w powszechne używanie termin „bałuciarz” – i to w najbardziej pejoratywnym znaczeniu. Ale Maks z całą pewnością nie był bałuciarzem. Zresztą… Nawet na Bałutach nikt nie rodził się bałuciarzem, a już z pewnością nie żydowskie dzieci, z których każde umiało czytać i pisać, a nawet zacytować w razie potrzeby jakiś fragment Tanachu czy Talmudu.”
Arnold Mostowicz. Ballada o Ślepym Maksie (fragment)
Jeszcze przed I wojną światową ożenił się z córką swojego konkurenta Arona Goldberga – Gołdą i tym samym podporządkował sobie cały świat przestępczy północnej Łodzi. Niewątpliwie sprzyjały temu jego warunki fizyczne. Był wysokim, postawnym mężczyzną. Po ślubie młoda para zamieszkała początkowo przy ulicy Nowomiejskiej, a następnie przy ulicy Sienkiewicza 9, gdzie w styczniu 1931 roku Bornsztajn otworzył najzupełniej legalnie Biuro Próśb i Podań „Obrona”, które miało pośredniczyć pomiędzy różnymi zwaśnionymi stronami. Do biura tego przychodzili ludzie z różnymi prośbami i skargami, które Maks rozpatrywał. Nie było wtedy w mieście drugiego biura cieszącego się podobną popularnością. Wystarczyło podobno zwrócić się do biura ze skargą, gdy coś zginęło, a Bornsztajn sprawiał, że rzecz ta w niedługim czasie wracała do właściciela. "Ślepy Maks" zaczął być nazywany łódzkim Robinem Hoodem.
„ – Jednym słowem nie ma sposobu, by przestać być biednym.- Podobno stary Golberg, kiedy był młody, żebrał.
- I z tego zrobił taki majątek?
- Tak wygląda.
- A ja nie chcę być żebrakiem! – zawołał Maks.
Arnold Mostowicz. Ballada o Ślepym Maksie (fragment)
"Głos Poranny", rok 1935.

W praktyce każdy, kto czuł się skrzywdzony, mógł się udać do Maksa i zapłacić mu za wydanie oraz egzekucję „wyroku”. Bornsztajn stał się jednoosobową dintojrą. Po zabójstwie Balbermana, swojego konkurenta, bała się go cała Łódź. Zatrudniał jednego sekretarza i przyjmował petentów we własnym domu w centrum Łodzi…
„- Biuro Próśb i Podań…
- Komu ono przeszkadza?
- To jest tylko sprawa Maksa. Twoja sprawa. Prywatna. Jak to ustawiłeś, ze dintojrze nic do tego. Czy ci to zaśpiewać?

Słuchajcie, Żydzi, co wam bajka opowie:
Kamienicznik Lewkowicz od Maksa dostał po głowie…

- To tylko jedna z tych piosenek, co o tobie śpiewają. Tobie się to podoba. Innym może mniej”
Arnold Mostowicz. Ballada o Ślepym Maksie (fragment)
Policja tolerowała działalność Maksa, gdyż zaprowadzony przez niego porządek ułatwiał pracę także stróżom prawa. Sam herszt specjalizował się w egzekucji długów (czyli według ówczesnej nomenklatury zajmował się „duszeniem” dłużników) (…). Zajmował się także wymuszaniem haraczy od sklepikarzy, rzemieślników i właścicieli lokali gastronomicznych. By zalegalizować ten przepływ pieniędzy, założył pseudocharytatywną organizację „Ezras Chaim” ("Bratnia Pomoc"), mającą zajmować się zbieraniem pieniędzy na posagi dla ubogich panien.
„- W Ameryce są drapacze chmur, a u nas drewniane domki na Bałutach, w najlepszym razie czynszówki na Nowomiejskiej czy Cegielnianej. W Ameryce robią duże interesy, my robimy małe.
- Ale możemy też robić duże. W Warszawie kilku naszych z głową postanowiło zrobić to, na czym w Ameryce grubo się zarabia. Ściągać dolę od właścicieli sklepów, hurtowników, nawet mniejszych fabrykantów za ich obronę…
- Za obronę? Przed kim?
- Nie udawaj naiwnego, Maks. Przed sobą. Jak to się w Ameryce nazywa, Fajwel?
- Racket czy coś podobnego.
- W Warszawie są może naiwni, którzy na to pójdą, ale łódzcy kupcy są za mądrzy na takie chwyty.
- Mylisz się Maks. Nie wszystko wiesz. Moniek Pojt, Misza Karmelicki, jakiś Ginter Schmidt, Franek Węsik od roku ściągają taki haracz od większości kupców na Kilińskiego, Franciszkańskiej, Wschodniej i Narutowicza…
Maks zerwał się na równe nogi.
- Co? Bez naszego zezwolenia? Ja tym sukinsynom nogi z dupy powyrywam! Dostaną takie manto, że zapamiętają!”
Arnold Mostowicz. Ballada o Ślepym Maksie (fragment)

Krańcówka tramwajowa przy Bałuckim  Rynku. Rewir Ślepego Maksa.
(źródło: Łódź na starych pocztówkach. Ryszard Bronisławski wyd. Piątek Trzynastego)
Ślepy Maks dbał o dobry wizerunek. Zdarzało się, że rzucał biedakom garść monet, łożył na wdowy i sieroty, a mieszkańców eksmitowanych za niepłacenie czynszu kazał z powrotem kwaterować w kamienicach. Jednak z anonimów wyłaniał się prawdziwy obraz tego, co robił Ślepy Maks. On i jego bandyci wymuszali haracze, a Bornsztajn często brał pieniądze od dwóch zwaśnionych stron, po czym przyznawał rację tej, która dała więcej.

Łódź. Stary Rynek.
(źródło: Łódź na starych pocztówkach. Ryszard Bonisławski wyd. Piątek Trzynastego)

Oczywiście należy pamiętać, że Ślepy Maks pomagał również ludziom biedniejszym, a jego prestiż i sławę zwiększały słynne przypadki – to dzięki Borsztajnowi światowej sławy skrzypek Bronisław Huberman w ciągu zaledwie jednej doby odzyskał skradzione, bezcenne skrzypce Stradivariusa, do rąk generała Wieniawy-Długoszewskiego wrócił drogi koc z wielbłądziej wełny, a słynna na Bałutach położna Stanisława Leszczyńska odzyskała torbę z narzędziami do porodu.

"Głos Poranny", rok 1930.
W końcu jednak Maksem zainteresował się wymiar sprawiedliwości – pięć lat przed wybuchem II wojny światowej spędził w więzieniu.

"Głos Poranny", rok 1935.

"Głos Poranny", rok 1935.

Przewidując atak Niemców na Polskę, Maks zamierzał przeczekać dziejową nawałnicę w Związku Radzieckim. „Tutaj będzie tojwo wywojł, zagłada, koniec świata, obym nie dożył tej chwili” – mówił Bornsztajn, mieszając polski z jidysz. Było to kilka miesięcy przed wybuchem wojny. Jak mówił, tak zrobił. Po przyjeździe do ZSRR nie przyjął jednak obywatelstwa tego kraju i w konsekwencji trafił do Kazachstanu. Stamtąd powrócił w 1946 roku do Łodzi. Jednak swojej pozycji już nie odbudował, bo nie było Żydów, którymi mógłby rządzić. Poza tym w totalitarnym państwie takiej władzy, jaką miał gangster przed 1939 roku, nikt po wojnie nie tolerował. Podobno UB złożyło mu propozycję nie do odrzucenia, ale jej nie przyjął. Rzeczywiście w aktach IPN nie ma teczki „tego” Bornsztajna. Są jacyś inni ludzie o tym samym nazwisku, ale młodsi. Jak na ironię, po wojnie żadnej odpowiedzialności za swoje uczynki nie poniósł. Do więzienia za rzekomą współpracę z Niemcami trafił jego wróg: inspektor Weyer. Bornsztajn odgrażał się, że da mu popalić, kiedy ten wyjdzie na wolność. Nie doszło do tego, bo policjant zmarł w więzieniu.


Maks zatrudnił się jako portier w zakładach odzieżowych, ale zrobił to prawdopodobnie tylko dlatego, żeby uśpić czujność władzy. Podobno żył dobrze z dolarów i kosztowności, które zakopał przed wojną. Na ocalałym zdjęciu widać jak siwy, średniej postury mężczyzna podnosi do góry kieliszek przy restauracyjnym stoliku. Nigdy nie stronił od alkoholu i niekoszernej kuchni. „Chazer nie chazer, grunt by się człowiek nażer” – powiadał jedząc szynkę.
Jak na króla przystało, spoczął obok największych. Skromny, ale zadbany grób Ślepego Maksa znajduje się na żydowskim cmentarzu obok zacnej rodziny Jarocińskich i wielkiego grobowca Izraela Poznańskiego – króla bawełny, najbogatszego Żyda, jakiego znała Łódź. 
Wokół Ślepego Maksa powstało wiele mitów, półprawd i plotek. Jedna z nich głosiła, że był współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa; inna, że za wspieranie PPS-u i Józefa Cyrankiewicza mógł w czasie PRL-u spokojnie rządzić przestępczym półświatkiem. Jeszcze inna mówiła, że swoją ostatnią żonę kupił za 100 tys. złotych, na co posiadał weksel. W jego mieszkaniu miał stać krawiecki manekin ubrany w marynarkę obwieszoną dzwoneczkami, z której adept złodziejskiego fachu musiał wyciągnąć portfel...
Postać Ślepego Maksa stała się kanwą opowieści dla kilku książek i filmów, a także gry miejskiej "Łap złodzieja" rozgrywającej się w kilku miejscach związanych z gangsterem. O "łódzkim Robin Hoodzie" traktują książki, wielokrotnie tutaj cytowana  Ballada o Ślepym Maksie Arnolda Mostowicza i Perkalowy Dybuk Konrada Lewandowskiego. Arnold Mostowicz, pisarz i lekarz, który przeżył getto, utrwalił legendę Bornsztajna jako łódzkiego Robin Hooda. Jego książka „Ballada o Ślepym Maksie” powstała na kanwie scenariusza do filmu. Filmu, który nie powstał, ale mógł być czymś w rodzaju polskiego „Ojca chrzestnego”.

W 1995 roku powstał serial dokumentalny Ten bandycki świat trzydziestych lat, w którym w postać Maksa wcielił się łódzki aktor Bronisław Wrocławski. W 2012 roku w Teatrze Nowym w Łodzi miała miejsce premiera sztuki pt.: "Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach Ślepego Maksa i Szai Magnata” (ZOBACZ TUTAJ)

i tutaj: KOKOLOBOLO, CZYLI OPOWIEŚĆ O PRZYPADKACH ŚLEPEGO MAKSA I SZAI MAGNATA. TEATR NOWY W ŁODZI
"Głos Poranny", rok 1935.

Przy Piotrkowskiej 64 znajdowała się niewielka fabryka chustek do nosa, założona w 1922 roku przez Lewina Arona oraz istniejący od 1900 roku magazyn bielizny "Stanisław":

Kalendarz Handlowo-Przemysłowy, rok 1910.

"Rozwój", rok 1910.

...oraz apteka (więcej w baedekerze TUTAJ)
"Głos Poranny", rok 1938.

.... przyjmowali tu również lekarze i adwokaci:

"Rozwój", rok 1900.

"Głos Poranny", rok 1932.

"Głos Poranny", rok 1933.

Inne sklepy, składy i firmy, które mieściły się przy Piotrkowskiej 64:

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

"Rozwój", rok 1903.

"Rozwój", rok 1907.

Kalendarz Handlowo-Przemysłowy m. Łodzi, rok 1910.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1914.

Informator m. Łodzi z kalendarzem, rok 1920.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1923.

Kalendarz Informator, rok 1924.

Kalendarz Informator, rok 1924.

"Republika", rok 1924.

"Ilustrowana Republika", rok 1925.

"Republika", rok 1925.

"Republika", rok 1925.

"Republika", rok 1925.

"Republika", rok 1925.

"Republika", rok 1925.

"Głos Kupiectwa", rok 1926.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

"Łódzkie Echo Wieczorne", rok 1926.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Ilustrowana Republika", rok 1934.

"Głos Poranny", rok 1932.

W 1933 roku przy Piotrkowskiej 64 została uroczyście otwarta świetlica Koła Pierwszego Związku Rezerwistów.
"Łódź w Ilustracji", rok 1933.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1938.

"Głos Poranny", rok 1939.

"Głos Poranny", luty 1939 roku...

W okresie okupacji niemieckiej ulica Piotrkowska została przemianowana na  Adolf-Hitler-Strasse...

"Litzmӓnnstadter Zeitung", 1940.

Po II wojnie światowej:

"Dziennik Łódzki", rok 1946.

"Dziennik Łódzki", rok 1946.

"Dziennik Łódzki", rok 1948.
Źródła:
 Historia ulicy Piotrkowskiej w Łodzi (piotrkowska-nr.pl)
Rocznik Adresowy Królestwa Polskiego na rok 1903 (Spis firm).
Ireneusz Ichantowicz. Przemysł łódzki w latach 1860-1900.
Marek Szukalak. Słownik Biograficzny Żydów łódzkich i z Łodzią związanych.
Andrzej Kempa, Marek Szukalak. Żydzi dawnej Łodzi. Słownik biograficzny.
Polska Niezwykła http://www.polskaniezwykla.pl/
Alfons Pellowski. Kultura muzyczna Łodzi do roku 1918.

Na zakończenie sensacyjnie:
"Rozwój", rok 1905.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
Łódź na starych pocztówkach. Ryszard Bronisławski wyd. Piątek Trzynastego
Refotografie
oraz ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

Fot. współczesne Monika Czechowicz

Przeczytaj jeszcze: