Znaczne
zaniedbania występowały także w zakresie rozwoju oświaty i kultury. Problem
upowszechnienia oświaty, a zwłaszcza walka z analfabetyzmem, miał tu zasadnicze
znaczenie; ponad połowa mieszkańców nie umiała czytać i pisać.
Gazeta "Rozwój", rok 1904.
Gazeta "Rozwój", rok 1905.
Także powolnym
nurtem płynęło życie kulturalne w ówczesnej Łodzi. Wprawdzie istniała tutaj
scena polska, ukazywały się dwa dzienniki w języku polskim, działało kilka
chórów kościelnych i świeckich, ale instytucje swym kulturotwórczym wpływem
obejmowały głównie kręgi inteligencji i drobnomieszczaństwa. Zasadnicza warstwa
mieszkańców Łodzi, czyli robotnicy fabryczni w niewielkim tylko stopniu
korzystała z dobrodziejstw miejscowych placówek kulturalnych.
Gazeta "Rozwój", rok 1906.
W
1901 roku była już na ukończeniu budowa Teatru Wielkiego przy ulicy
Konstantynowskiej 14 (dzisiaj ulica Legionów).
Okazały
gmach, zaprojektowany przez architekta Adolfa Zeligsona, a budowany kosztem
popularnego na gruncie łódzkim cukiernika i zarazem przedsiębiorcy teatralnego
Fryderyka Sellina, odpowiadał ambicjom mieszkańców wielkiego ośrodka
przemysłowego.
Ulica Konstantynowska 14/16 dzisiaj (obecnie ulica Legionów).
"Rozwój", rok 1903.
Ulica Konstantynowska 14/16 dzisiaj (obecnie ulica Legionów).
Adolf Zeligson Fryderyk Sellin
Budynek
obliczony na 1200 miejsc otrzymał elektryczne oświetlenie, centralne
ogrzewanie, a na lato wentylację. Obszerna scena, wyposażona w odpowiednie
urządzenia techniczne, dawała możliwość wystawiania wielkich widowisk.
Miłośnicy teatru z napięciem śledzili postęp robót na budowie. Osoby, które
miały możność zajrzenia do wnętrza gmachu teatralnego, opowiadały z entuzjazmem
o wspaniałym wystroju sceny i widowni, chociaż wnikliwsi obserwatorzy
dostrzegali „niewyszukany gust”, oraz „dorywczą robotę” w wykończeniu. Na
usterkach zaważył zapewne pośpiech, gdyż zakończenie budowy przewidziano na
wrzesień.
Gazeta "Rozwój", rok 1905.
Otwarcie
nowej sceny w Łodzi zapowiedziano na dzień 28 września 1901 roku. W atmosferze
nerwowego oczekiwania upłynęły dni przed inauguracją. Z uwagi na nader
uroczysty charakter pierwszego przedstawienia miejscowy „Rozwój” przypominał:
„Proszeni jesteśmy o zaznaczenie, że na
pierwsze przedstawienie w teatrze polskim dnia 28 b.m pożądany jest strój
balowy lub wieczorowy, obowiązujący w lożach i pierwszych dziesięciu rzędach
krzeseł”.
W
przeddzień otwarcia teatru na ulicach Łodzi pojawiły się afisze informujące o
szczegółach pierwszego spektaklu w teatrze Wielkim.
Na
liście zaproszonych gości na otwarcie teatru Sellina na pierwszym miejscu
znaleźli się Henryk Sienkiewicz i Henryk Siemiradzki.
Henryk Sienkiewicz Henryk Siemiradzki
Niemal
wszystkie krajowe dzienniki przesłały do Łodzi na ten czas swych
przedstawicieli. Dziennikarze warszawscy podkreślali zasługi kupca Antoniego
Stamirowskiego i przemysłowca Maurycego Poznańskiego poniesione dla rozwoju
łódzkiego teatru.
Gazeta "Rozwój", rok 1905.
Teatr Victoria.
Mimo
wszystko scena polska w Łodzi, przy pewnym ożywieniu repertuaru i podniesieniu
poziomu artystycznego, mogła liczyć na poparcie mieszkańców.
Potwierdzeniem tego były gościnne występy w styczniu i lutym 1902 roku znakomitej aktorki krakowskiej Wandy Siemaszkowej, które ciszyły się dawno nie widzianym powodzeniem.
Potwierdzeniem tego były gościnne występy w styczniu i lutym 1902 roku znakomitej aktorki krakowskiej Wandy Siemaszkowej, które ciszyły się dawno nie widzianym powodzeniem.
Miłym
wydarzeniem w życiu teatru łódzkiego stał się jubileusz 35-lecia pracy
scenicznej dyrektora Teatru Polskiego, Henryka Grubińskiego. W ramach
uroczystości jubileuszowych, które odbyły się dnia 8 marca 1902 roku,
wystawiono „Grube ryby” Michała Bałuckiego.
Na
okres letni zespół Grubińskiego dla podreperowania kasy wyjechał z Warszawy,
gdzie w tamtejszej „Bagateli” dał szereg lżejszych przedstawień. Sezon
teatralny 1902-1903 roku Teatr Polski otworzył ponownie w „starej budzie”,
wielce już wysłużonej „Victorii”.
Podczas
gdy widownia teatru łódzkiego częstokroć świeciła pustkami, działające w Łodzi
teatrzyki kabaretowe wypełnione były po brzegi.
„Ogół mało sobie zdaje sprawę z poczucia
piękna prawdziwego – stwierdzał
z goryczą publicysta – Przedstawienia
jakiegoś „Coloseum” lub teatru „Apollo” mają o wiele więcej znawców i widzów…”
Zmęczony
całotygodniową pracą łodzianin chętnie ulegał urokom lekkiej muzy. Fabrykant,
kupiec, kantorowicz w kabarecie znajdował wytchnienie i odpoczynek.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Przychylny stosunek łódzkiej prasy do działalności teatrzyków kabaretowych oburzał korespondenta warszawskiego „Głosu”, występującego pod kryptonimem „Homo”, który pisał:
„W takt muzyki, wykonywanej przez
rozmaitych antreprenerów z nad mętnej Szprewy, przytupują też i niektóre nasze
dzienniki, teatry z szansonistkami nazywając „nadsceną” i piszą pochwalne ody i
hymny na rzecz wykonawców „Damy od Maksyma”.
Czas, kalendarz na rok 1903.
Spośród
kilku łódzkich ‘nadscenek” największym wzięciem cieszyły się teatrzyki
kabaretowe „Apollo” i „Urania”.
Teatrzyk „Urania” nie pozbawiony ambicji
artystycznych, mieścił się przy ulicy Cegielnianej (dziś Jaracza) w pobliżu
ulicy Piotrkowskiej. Należał on do Teodora Junoda, z pochodzenia Szwajcara,
ojca popularnego w latach międzywojennych aktora filmowego Eugeniusza Bodo.
"Łodzianka", kalendarz humorystyczny na rok 1903.
"Rozwój", rok 1910.
"Lodzer Zeitung", rok 1910.
W tym miejscu mieścił się teatr Urania. Piotrkowska przy Jaracza, dzisiaj znajduje się tu dom towarowy "Magda".
Z
początkiem sezonu teatralnego 1903/1904 roku scena polska w Łodzi przeszła pod
nowe kierownictwo. Dyrekcję teatru powierzono warszawskiemu publicyście,
recenzentowi teatralnemu Marianowi Gawalewiczowi. Pisywał on również powieści i
dramaty.
Marian Gawalewicz
Działalność
teatralną Gawalewicz rozpoczął w Warszawie, w teatrze amatorskim jako aktor i
reżyser. W 1899 roku objął dyrekcję Teatru Ludowego w Warszawie i prowadził ten
teatr do 1901 roku.
W
Łodzi poczynania na niwie teatralnej Gawalewicz zaczął od skompletowania
niezłego zespołu aktorskiego. Wykazał również dużo inicjatywy w zakresie
repertuarowym, wprowadzając na scenę wiele nowości polskich i obcych. W kołach
teatralnych zyskał sobie dużą popularność i wielu przyjaciół. Zwano go poufale
Maniusiem. Ugrzeczniony i szarmancki stał się ulubieńcem kobiet. W mieście
krążyły plotki o miłostkach Gawalewicza. Powracano do romansu, jaki przed laty
łączył go z Gabrielą Zapolską. Szeptano sobie na ucho, ze nowy dyrektor teatru
nawiązał stosunki uczuciowe z ładną i wielce utalentowaną aktorką łódzkiej
sceny – Laurą Dunin.
Gabriela Zapolska Laura Dunin-Osmólska
Niemal
na początku swojej działalności w Łodzi Marian Gawalewicz otrzymał
charakterystyczny list od łódzkich pensjonarek, które dziękując za urządzenie
przedstawień po zniżonych cenach, prosiły o wystawienie sztuk „Cień” W.
Feldmana i „W odmęcie”: W. Palińskiego. Na koniec pisały, że „…jeśli pan Gawalewicz nie zrobi tego, to
chyba… nie lubi pensjonarek”. Ponieważ Gawalewicz lubił pensjonarki, więc
życzeniu ich stało się zadość.
Nowemu
dyrektorowi sceny łódzkiej potrzebna była instytucja subsydiująca choć
częściowo jego poczynania. Rolę tę przejęło na siebie Polskie Towarzystwo
Teatralne, pierwsze tego rodzaju stowarzyszenie na terenie Królestwa Polskiego.
Gdy
w 1902 roku przedstawiciele miejscowego społeczeństwa wystąpili do władz z
prośbą o zarejestrowanie wspomnianego stowarzyszenia, policmajster m. Łodzi
udzielił odmownej odpowiedzi, gdyż nie podobało mu się w jego nazwie słowo
„polskie”. Dopatrywał się on w projektowanym stowarzyszeniu tendencji
narodowych.
W
listopadzie 1903 roku, po pokonaniu wielu trudności, Towarzystwo Teatralne
zostało zalegalizowane. Zebranie założycielskie z udziałem 127 osób odbyło się
w Grand Hotelu. W skład zarządu weszli przemysłowcy: Emil Geyer, Maurycy
Poznański i Stanisław Silbertein, prawnicy: Konstanty Mogilnicki, Włodzimierz
Wyganowski i Leon Gajewicz, kupcy: Antoni Stamirowski i Maurycy Sprzączkowski,
oraz lekarz Antoni Rząd.
Towarzystwo
Teatralne, wspierając materialnie Gawalewicza, znawcę i entuzjastę sztuki
scenicznej, żywiło nadzieję gruntownej odnowy teatru zarówno pod względem
doboru repertuaru, jak i realizowania jego celów ideowo-artystycznych.
28
maja 1904 roku zmarł w Łodzi doskonały aktor i zasłużony dyrektor teatrów
objazdowych Józef Teksel (Texel), urodzony w Łomży w 1839 roku. Mając lat osiemnaście
wstąpił do trupy wędrownej Pawła Ratajewicza. Później kilka sezonów spędził na
wędrówce w zespole Anastazego Trapszy.
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
Pierwsze
zetknięcie Teksla z Łodzią nastąpiło w 1867 roku, kiedy to zespół Trapszy
przywędrował do niej na gościnne występy. W 1872 roku Teksel zorganizował
własne towarzystwo dramatyczne, z którym w ciągłych wojażach po kraju
kilkakrotnie zawadził o Łódź.
"Dziennik Łódzki", rok 1885.
W
1877 roku Teksel przybył do Łodzi, gdzie objął w dzierżawę zbudowany z jego
inicjatywy teatr „Victoria”. Znajdował się on na zapleczu hotelu o tej samej
nazwie. Już jednak w lutym 1878 roku trupa Teksla opuściła Łódź, udając się na
występy do wielu miast Królestwa Polskiego.
Teksel
nie zrezygnował jednak z myśli prowadzenia stałego teatru w Łodzi. Na początku
grudnia 1878 roku objął ponownie dyrekcję teatru łódzkiego. W tym czasie do
spółki z Ludwikiem Stumpfem nabył teatr za sumę 85 tysięcy rubli.
Teksel
był współwłaścicielem „Victorii” przez trzy i pół roku. Niestety,
zainteresowanie teatrem było niewystarczające, zespół nie otrzymał żadnej
pomocy ze strony społeczeństwa ani od władz, wobec czego Teksel, zagrożony
ruiną materialną, zrezygnował z dalszego prowadzenia teatru, odstąpił Stumpfowi
swe prawa do posesji i udał się ze swoim zespołem na wędrówkę po kraju.
Pomimo
gorzkich doświadczeń, jakich doznał na gruncie łódzkim, Teksel nie zapomniał o
Łodzi i zawsze chętnie tu przyjeżdżał ze swoim zespołem.
Wreszcie
zmęczony niełatwą pracą w wędrownym teatrze, rozwiązał swą trupę i w 1890 roku
osiadł na stałe w Łodzi. Powrócił do teatru "Victoria", ale już tylko
w charakterze kasjera. Na scenie występował w tym okresie sporadycznie. Ostatni
raz zagrał w grudniu 1897 roku na jubileusz czterdziestolecia swej pracy
aktorskiej.
Gazeta "Rozwój", rok 1901.
W
marcu 1899 roku Józef Teksel spróbował jeszcze raz swoich umiejętności
reżyserskich, kierując przedstawieniami amatorskimi na Księżym Młynie. W 1903
roku prowadził teatr ludowy, występujący w okresie lata w parku Źródliska.
Ostatnie
lata swego życia Józef Teksel spędził w niedostatku. Zmarł w 1904 roku.
Inicjator
pierwszego stałego teatru w Łodzi, żegnany przez grono przyjaciół i wielbicieli
jego talentu, pochowany został na Starym Cmentarzu przy ulicy Ogrodowej.
Dramatyczne
wydarzenia 1905 roku zmuszały muzy częstokroć do milczenia. Teatr łódzki był
nieczynny w lutym i w marcu tego roku, a jego siedzibie, w „Victorii”,
kwaterował oddział wojsk rosyjskich, chroniących dygnitarzy urzędujących w
położonym naprzeciwko Grand Hotelu.
"Rozwój", rok 1905.
Sytuacja
materialna aktorów zespołu Mariana Gawalewicza była katastrofalna. Wprawdzie
Polskie Towarzystwo Teatralne podwyższyło subwencję dla teatru z 4 tysięcy
rubli do 6,5 tysiąca rubli, mimo to nie pokrywała ona niedoborów. Aktorzy grali
do końca maja, to jest do wyjazdu zespołu na sezon letni, godząc się na 20
procentową obniżkę i tak już niewielkich gaż. Jednym z mniej zawodnych źródeł
dochodu stały się w tym sezonie teatralnym widowiska popularne.
W
sprawozdaniu na sezon 1904-1905 roku Gawalewicz pisał:
„Niestety, jedynie przedstawienia
popularne, popołudniowe w niedziele i święta zdołały przyciągnąć liczniej tę
dobrą i wdzięczną publiczność, która zajęta obowiązkową pracą po fabrykach,
biurach i warsztatach w ciągu tygodnia do samego wieczora, nie miała już czasu
i chętnego usposobienia szukać rozrywki choćby najtańszej w teatrze (…). Dla
tzw. publiczności szerszej, która by mogła stanowić jedyny żywioł, dający
oparcie scenie polskiej w Łodzi, gdyby ta Łódź posiadała odpowiedni, obszerny,
urządzony gmach na widowiska popularne i gdyby ta publiczność rozporządzała
większymi środkami, a zwłaszcza swobodniejszym czasem w dni powszednie –
wystawiłem około 30 sztuk, zawsze po cenach zniżonych, z repertuaru tragedii
klasycznych, dramatów społecznych, mieszczańskich”.
Z
dalszego tekstu sprawozdania Gawalewicza wynikało, że przedstawienia, które
miały na celu uprzystępnienie teatru środowisku robotniczemu, dały wprost
nieoczekiwane wyniki.
„Podjęte jako środek wychowawczy
przedstawienia popularne dały tak pomyślny wynik materialny, że odtąd mogą być
uważane jako jedno z najniezawodniejszych źródeł dochodu” – pisał
Gawalewicz.
Gazeta "Rozwój", rok 1906.
Pod wpływem wydarzeń 1905 roku Marian Gawalewicz ukształtował repertuar swego teatru w duchu patriotyczno-narodowym. Z blisko siedemdziesięciu spektakli dramatycznych i komediowych ponad połowę stanowiły sztuki polskie. Między innymi znalazła miejsce inscenizacja „Pana Tadeusza” oraz fragmenty pierwszego aktu „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Wystawiono też „Powrót posła” Jana Ursyna Niemcewicza i „Nieboską komedię” Zygmunta Krasińskiego.
W
1906 roku pewne poruszenie wśród ludzi związanych z teatrem wywołała zmiana w
kierownictwie sceny polskiej w Łodzi. Marian Gawalewicz zrzekł się dalszego
prowadzenia teatru łódzkiego i przeniósł się do Warszawy, gdzie otworzył nowy
teatr, zwany „Mały”. Jego miejsce w „Victorii” z początkiem sezonu 1906/1907
roku objął Czesław Janowski. Nie był on w Łodzi postacią nową, gdyż już przed
kilku laty występował tu ze swoim zespołem.
Gazeta "Rozwój", rok 1907.
Dla uczczenia jubilata w Teatrze Wielkim dano przedstawienie benefisowe komedii „Poseł do Dumy” W. Palińskiego. Tym razem widownia dopisała.
Gazeta "Rozwój", rok 1907.
Na
początku sezonu teatralnego 1908-1909 roku scenę polską w Łodzi objął znany i
ceniony artysta teatru krakowskiego Aleksander Zelwerowicz.
Nowy dyrektor
dobrał sobie znakomitych współpracowników, gdyż reżyserią dramatu zajęli się
wraz z nim Andrzej Mielewski i Antoni Siemaszko, reżyserią wodewilu – Julian Myszkowski.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Aleksander Zelwerowicz Antoni Siemaszko
W
skład zespołu weszło około czterdziestu aktorów, wśród nich znaleźli się
Kazimierz Junosza-Stępowski, Władysław Grabowski, Karol Borowski, Maria
Dąbrowska, Jadwiga Żmijewska, Halina Starska, Alina Gryficz.
Kazimierz Junosza-Stępowski Jadwiga
Żmijewska
Na
otwarcie sezonu wystawiono „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Premiera stała
się wydarzeniem w skali wszystkich trzech zaborów. Na kilka godzin przed
przedstawieniem zabrakło już biletów w kasie. Spektakl szedł przy szczelnie
zapełnionej widowni. Przedstawienie miało charakter galowy. W lożach i na
parterze pojawili się przedstawiciele łódzkiej finansjery we frakach i
smokingach, panie w toaletach wieczorowych. W obsadzie rej wiódł dyrektor
Zelwerowicz w roli Czepca. Po pierwszym akcie był on zmuszony wyjść przed
kurtynę z powodu żywiołowo urządzonej mu owacji.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Cenzura
początkowo nie wyrażała początkowo zgody na wystawienie „Wesela”. Cenzora
łódzkiego głównie zaniepokoiły kosy, przypominające Racławice. Po dłuższych
pertraktacjach policmajster zgodził się na jedną kosę. Reszta aktorów musiała
zadowolić się kijami…
Po
uroczystej premierze „Wesela” dyrektor Zelwerowicz podejmował przybyłych na to przedstawienie
przedstawicieli prasy miejscowej i warszawskiej oraz tutejszych teatromanów
wystawną kolacją w restauracji Inisa, mieszczącej się w Pasażu Meyera (dzisiaj
ulica Moniuszki). W czasie przyjęcia wzniesiono szereg toastów za pomyślność
łódzkiej sceny. Przemawiał przewodniczący zarządu Towarzystwa Teatralnego
Antoni Stamirowski, po nim zaś Aleksander Zelwerowicz i redaktor Aleksander
Milker z Neue Lodzer Zeintung.
Po
„Weselu” obok rzeczy lżejszych, fars i komedii, przyszedł czas na „Dziady”
Adama Mickiewicza i inne sztuki z tzw. wielkiego repertuaru. Ściągały one do
teatru tłumy publiczności. „Wesele” grano dwadzieścia razy, „Dziady” –
piętnaście.
„Teatr nasz pod dzielnym kierownictwem
Zelwerowicza wypełnia istotnie swe kulturalne zadanie” – pisał recenzent
„Rozwoju”.
Pierwsze
tygodnie działalności Zelwerowicza w Łodzi zakłócił niemiły zgrzyt. Wydawca
„Kuriera Łódzkiego” Stanisław Książek zawarł z Zelwerowiczem ustne
porozumienie, na którego podstawie środowe przedstawienia w „Victorii” miały
być przeznaczone dla abonentów „Kuriera”. Umowa ta nie została uzgodniona z Towarzystwem
Teatralnym i stąd powstał zatarg. Obie strony dowodziły swojej słuszności.
Wreszcie spór przekazano do rozstrzygnięcia sądowi polubownemu złożonemu z
członków zarządu Towarzystwa Kultury Polskiej. Sąd przyznał rację Towarzystwu
Teatralnemu. Zelwerowicz nie miał bowiem prawa dysponowania przedstawieniami
bez porozumienia z zarządem Towarzystwa.
…Był późny wieczór majowy 1909 roku. W teatrze „Victoria” pogasły już ostatnie światła. Aktorzy udali się na spoczynek do swoich pokojów odnajmowanych w znajdującym się na froncie posesji hotelu Emila Freudenberga.
Dyrektor
teatru, Aleksander Zelwerowicz, trawiony jakimś niepokojem, pomimo spóźnionej
pory wybrał się przed snem na dłuższą przechadzkę wzdłuż ulicy Piotrkowskiej.
Sygnał trąbki strażackiej zawrócił go z drogi. Po drewnianym bruku ulicy z
głuchym dudnieniem przeleciały beczkowozy i drabiny, ciągnione przez galopujące
konie.
Przeczucie
nie omyliło Zelwerowicza. Wozy strażackie zatoczyły łuk i wjechały w długi,
wąski dziedziniec hotelu „Victoria”. Całe podwórze wypełnione było kłębami
gryzącego dymu, który wydobywał się otworami w suterenach gmachu teatralnego. W
ciszę nocy wdzierał się syk ognia i trzask płonących stropów. Jedyny teatr
polski w Łodzi, uwieczniony przez Władysława Reymonta na kartach „Ziemi
obiecanej”, cały stał w ogniu.
Teatr
posiadał z boku przybudówkę zapełnioną meblami i wszelkiego rodzaju rupieciami
teatralnymi, z której prowadziło jedyne wejście na scenę i za kulisy.
Zachodziło podejrzenie, że wewnątrz gmachu znajdują się ludzie. Drzwi do
przybudówki były jednak zamknięte, a klucz od kłódki znajdował się w pokoju
Zelwerowicza w hotelu „Victoria”. Nie było czasu do stracenia. Strażacy
wyważyli drzwi, za którymi znaleźli na pół przytomnego pomocnika rekwizytora.
Z
udzielonych przez niego wyjaśnień wynikało, że w pomieszczeniu pod sceną
znajduje się rekwizytor. Prawdopodobnie obaj tam zanocowali pomimo stanowczego
zakazu. Rekwizytorowi groziła śmierć przez zaczadzenie. Strażacy nie znali
drogi do tych pomieszczeń, Zelwerowicz postanowił więc służyć im za
przewodnika.
„Szedłem z wyciągniętymi przed siebie
rękami, popychany przez sierżanta i po chwili namacałem drzwi prowadzące do
ciasnego korytarzyka już w samym gmachu, z którego po prawej stronie wchodziło
się na scenę. Dalej już nie mogłem iść – wspominał później Zelwerowicz – Drżące światełko pochodni zniknęło sprzed
moich oczu i postać sierżanta zakryły kłęby dymu”.
Po
kilku minutach zamigotało światełko pochodni i strażacy ujrzeli dzielnego
sierżanta dźwigającego nieprzytomnego rekwizytora…
Teatr
spłonął niemal doszczętnie. Pozostały tylko okopcone mury. Budynek znajdował
się już od dość dawna w złym stanie technicznym, toteż reporter „Rozwoju”
relacjonując o pożarze pisał:
„Pali się teatr „Victoria”, obskurna
buda, jedyna niezawodnie na świecie w tak strasznych warunkach”.
"Rozwój", 7 maja 1909 roku.
Zespół Aleksandra Zelwerowicza pozostał bez warsztatu pracy, bez kostiumów, dekoracji i rekwizytów. Najgorsze, że całe wyposażenie, stanowiące własność Zelwerowicza i jego aktorów, a oceniane na 9 tysięcy rubli, nie było zaasekurowane. Spotkała ich zatem kompletna ruina materialna.
W
związku z pożarem krążyły po mieście pogłoski o rzekomym podpaleniu teatru
przez przyjaciółkę Zelwerowicza, aktorkę Halinę Starską, która w
przeświadczeniu, że Zelwerowicz jest ubezpieczony, w taki sposób chciała go
wyciągnąć z opresji finansowych. Plotka zrodziła się prawdopodobnie wśród
aktorek, które były zazdrosne o względy Starskiej u Zelwerowicza. Niektórzy
dawali jej wiarę, gdyż w owych czasach pożary wynikłe z podpalenia – zwłaszcza fabryk
– zdarzały się dość często.
Halina Starska
Znacznej
pomocy materialnej aktorom łódzkim udzielili ich warszawscy koledzy, dając w
Łodzi szereg gościnnych występów na rzecz poszkodowanych. Przybył tu także
teatr krakowski, wystawiając w Teatrze Wielkim na wspomożenie miejscowych
aktorów „Wesele” z udziałem znakomitych artystów sceny – Ireny i Ludwika
Solskich. Był to dowód wysokiego poczucia solidarności koleżeńskiej.
Irena
Solska Ludwik Solski
Trudniejszą
sprawą było znalezienie nowej siedziby dla łódzkiego zespołu teatralnego. Na
razie dano kilka przedstawień w Teatrze Wielkim, ale o ulokowaniu się tam na
stałe nie było mowy, gdyż budynek ten wydzierżawiony został na dłuższy czas
zespołowi żydowskiemu. Z konieczności więc zespół Zelwerowicza wyruszył na
wojaże artystyczne po kraju, a Towarzystwo Teatralne zajęło się wyszukiwaniem
odpowiedniego pomieszczenia dla teatru.
Wybór
padł na budynek po dawnym magazynie Towarzystwa Transportowego „Nadieżda”,
mieszczący się przy ulicy cegielnianej (dzisiaj Jaracza 27). Należało go jednak
przystosować dla potrzeb teatru. Prace
nad przebudową trwały stosunkowo krotko, bo około pięciu miesięcy. Nowy budynek
był nieco obszerniejszy od „Victorii”, liczył ponad osiemset miejsc
numerowanych. Miał jednak poważną wadę: zbyt szczupłą scenę.
Sezon
teatralny 1909-1910 roku w nowym budynku Zelwerowicz rozpoczął 23 października.
Na otwarcie dano „Klątwę” Wyspiańskiego.
Gazeta "Rozwój", rok 1909.
Sezon teatralny 1910-1911 roku rozpoczął się w Łodzi pod znakiem zasadniczych zmian. Na skutek zatargów z Zelwerowiczem, opuścił jego zespól wybitny aktor i reżyser Andrzej Milewski i wspólnie z innym aktorem, Bolesławem Bolesławskim wydzierżawił budynek teatru „Apollo” wraz z garderobą teatralną za sumę 3500 rubli rocznie. Nie była to kwota wygórowana, ale też budynek był ciasny, źle dopasowany do potrzeb teatru i przypominał raczej remizę strażacką niż siedzibę Melpomeny.
Teatr Apollo przy ulicy Konstantynowskiej 16 (dzisiaj Legionów).
W pomieszczeniu tym powstał Teatr Popularny, przeznaczony dla najszerszych warstw miejscowego społeczeństwa.
Zespół
Milewskiego liczył ponad 30 osób, w większości aktorów scen prowincjonalnych.
Zespół pracował też w warunkach sceny prowincjonalnej, które to, dla utrzymania w teatrze frekwencji, zmuszały dyrekcję do częstych zmian repertuarowych. Mimo to Teatr Popularny zadbał o wartościowy repertuar i wysoką formę widowisk. Wystawiono tu między innymi „Hamleta” Szekspira, „Dziady” Mickiewicza, „Nieboską komedię” Krasińskiego. Nie było to zadanie łatwe, z uwagi na warunki lokalowe oraz niezbyt mocny zespół aktorski. Jednak i w tym zespole znajdowało się kilka znakomitości, chociażby jego kierownicy: Mielewski i Bolesławski oraz aktorka Alina Gryficz-Mielewska, obdarzona podobno dużym wdziękiem i szokującą urodą.
Gazeta "Rozwój", rok 1911.
Zespół pracował też w warunkach sceny prowincjonalnej, które to, dla utrzymania w teatrze frekwencji, zmuszały dyrekcję do częstych zmian repertuarowych. Mimo to Teatr Popularny zadbał o wartościowy repertuar i wysoką formę widowisk. Wystawiono tu między innymi „Hamleta” Szekspira, „Dziady” Mickiewicza, „Nieboską komedię” Krasińskiego. Nie było to zadanie łatwe, z uwagi na warunki lokalowe oraz niezbyt mocny zespół aktorski. Jednak i w tym zespole znajdowało się kilka znakomitości, chociażby jego kierownicy: Mielewski i Bolesławski oraz aktorka Alina Gryficz-Mielewska, obdarzona podobno dużym wdziękiem i szokującą urodą.
Alina Gryficz-Mielewska
Powstanie
drugiego teatru polskiego w Łodzi wzbudziło niepokój opinii publicznej.
Zastanawiano się, czy istnieją tutaj warunki dla trwałego bytu dwóch teatrów.
Nawet prasa warszawska alarmowała w tej sprawie swoich czytelników. Redakcja „Świata”
przeprowadziła ze swej strony wywiady z dyrektorami Zelwerowiczem i Mielewskim
oraz przedstawicielem Towarzystwa Teatralnego – Antonim Stamirowskim. Z rozmów
z Zelwerowiczem i Stamirowskim wynikało, że nie rokowali oni dłuższego
istnienia obu teatrów.
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
Oczywiście
w Teatrze Popularnym była nieco inna, bardziej optymistyczna atmosfera.
Dyrektor Mielewski wyrażał przekonanie, że Łódź dojrzała do posiadania dwóch
polskich teatrów, bez uszczerbku dla żadnego z nich. Na postawiony mu zarzut,
że dubluje repertuar Teatru Polskiego, odrzekł że rozgraniczenie repertuaru pomiędzy
obydwoma teatrami jest sprawą trudną, gdyż nie ma on zamiaru obniżenia poziomu
własnej sceny. Czynione z wielu stron zabiegi, mające na celu doprowadzenie do
współdziałania obu teatrów w zakresie repertuarowym, nie dały pozytywnych
wyników z powodu osobistej animozji dyrektorów. Tak więc nowy sezon teatralny
przebiegał w ostrej walce konkurencyjnej pomiędzy Zelwerowiczem a Mielewskim…
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
W
1911 roku dotychczasowy dyrektor Teatru Polskiego, Aleksander Zelwerowicz, po
długich wahaniach, podpisał kontrakt z Towarzystwem Teatralnym na prowadzenie
tej sceny w ciągu dwóch następnych sezonów. Stało się inaczej. 24 października
1911 roku w teatrze przy ulicy Cegielnianej wybuchł pożar. Spłonęła scena i
widownia, pozostały tylko wypalone mury. Ogień pochłonął dekoracje, rekwizyty i
garderobę aktorów.
Straty obliczano na 14 tysięcy rubli, ruchomości zaś
ubezpieczone były jedynie na 8 tysięcy. Deficytu nie było komu pokryć. Załamało
to energię Zelwerowicza. W ciągu miesiąca występował on jeszcze ze swoim
zespołem w chwilowo mu dostępnym Teatrze Wielkim, ale nie widząc perspektyw dalszego
prowadzenia teatru, opuścił Łódź.
Gazeta "Rozwój", rok 1911.
Gazeta "Rozwój", rok 1911.
Na
placu niedawnych bojów teatralnych pozostał Teatr Popularny Andrzeja
Mielewskiego, jako jedyna placówka sztuki dramatycznej w Łodzi.
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
W 1913 roku, wbrew zapewnieniom, że nie ma zamiaru porzucić sceny przy ulicy Konstantynowskiej, Andrzej Mielewski wraz z żoną, aktorką Aliną Gryficz-Mielewską opuścił Łódź, udając się do Krakowa na stanowisko reżysera. Z jego odejściem Teatr Popularny po trzech latach działalności został zamknięty.
Gazeta Łódzka, rok 1913.
"Gazeta Łódzka", rok 1914.
Drugą
scenę polską w Łodzi – po odbudowie gmachu przy ulicy Cegielnianej – Polskie Towarzystwo
Teatralne oddało w dzierżawę Bolesławowi Bolesławskiemu, dotychczasowemu
dyrektorowi administracyjnemu Teatru Popularnego. Kontrakt zawarto na dwa lata.
18 stycznia 1914 roku zmarł w Łodzi przeżywszy blisko 84 lata niezmiernie popularny człowiek, Fryderyk Sellin.
Gazeta "Rozwój", rok 1914.
Urodzony w Kaliszu, uczęszczał do szkoły w Lublinie, a następnie pracował w cukierniach, między innymi w Warszawie i Siedlcach. Do Łodzi przybył w 1851 roku. Założył tu cukiernię i restaurację, prowadził także wiele innych przedsiębiorstw handlowych.
Gazeta "Rozwój", rok 1905.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Gazeta "Rozwój", rok 1916.
Fryderyk Sellin.
W
ostatnich latach życia Sellinowi nie wiodło się w interesach. Poważnie zadłużony
musiał sprzedać swoje teatry na drodze licytacji.
Pogrzeb
Fryderyka Sellina z udziałem wielu mieszkańców Łodzi odbył się na Starym
Cmentarzu Ewangelickim. Nad otwartą mogiłą przemawiali pastor Rudolf Gundlach i
dyrektor Teatru Polskiego Bolesław Bolesławski. W przemówieniu swym Bolesławski
uwypuklił ogrom zasług zmarłego dla rozwoju sceny polskiej w Łodzi.
…
i tak opowieść o polskich teatrach w Łodzi początku XX wieku rozpoczęła się i
kończy wspomnieniem o Fryderyku Sellinie.
"Rozwój" rok 1914.
źródło:
Wacław Pawlak. Na łódzkim bruku.
Fot.
archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Józefa
Piłsudskiego w Łodzi
oraz
ze stron:
Fot.
współczesne Monika Czechowicz
"Rozwój", rok 1921.
Przeczytaj
jeszcze:
Tak bawiła się
Łódź...
WIELKA INAUGURACJA TEATRU WIELKIEGO, czyli inwestycja Fryderyka Sellina.
ŁÓDZKA SCENA NARODOWA - TEATR WIELKI
Helena Modrzejewska w Łodzi.
Teatr Nowy w Łodzi i… pies Dejmka.
WIELKA INAUGURACJA TEATRU WIELKIEGO, czyli inwestycja Fryderyka Sellina.
ŁÓDZKA SCENA NARODOWA - TEATR WIELKI
Helena Modrzejewska w Łodzi.
Teatr Nowy w Łodzi i… pies Dejmka.
Teatr Lalek Arlekin - dawny dom redutowo-weselny
Tułaczka Teatru Ziemi Łódzkiej i Teatr Studyjny PWSFTviT
Sabina Nowicka – lwowianka i łodzianka.
Stołówka zakładów I.K.Poznańskiego, czyli... Teatr Popularny przy ulicy Ogrodowej.
Obchody Międzynarodowego Dnia Teatru pod pomnikiem Schillera.
TEATR POWSZECHNY W ŁODZI
TEATR IM. STEFANA JARACZA W ŁODZI
Tułaczka Teatru Ziemi Łódzkiej i Teatr Studyjny PWSFTviT
Sabina Nowicka – lwowianka i łodzianka.
Stołówka zakładów I.K.Poznańskiego, czyli... Teatr Popularny przy ulicy Ogrodowej.
Obchody Międzynarodowego Dnia Teatru pod pomnikiem Schillera.
TEATR POWSZECHNY W ŁODZI
TEATR IM. STEFANA JARACZA W ŁODZI