Najelegantszy
hotel w mieście, spalony teatr, tor wrotkowy i nowoczesne kino -
wszystko to pod numerem 67. Tak ciekawą historią może się
pochwalić niewiele posesji przy ulicy Piotrkowskiej.
Dwupiętrowa, narożna kamienica znajdująca przy ulicy Piotrkowskiej 65 i 67 (róg z ulicą 6 Sierpnia) na pierwszy rzut oka wygląda jakby była jednym obiektem. Jest jednak inaczej, są to dwa domy, które powstały w różnych latach.
Juliusz Kunitzer (1843-1905)
łódzki przemysłowiec, więcej o nim TUTAJ)
W 1876 roku na posesji kupionej od Juliusza Kunitzera Wilhelm Kern wybudował dwupiętrowy hotel "Victoria", z ok. 30 pokojami
gościnnymi i restauracją.
Na parterze hotelu, od frontu
Piotrkowskiej, mieściły się trzy sklepy. Hotel dzierżawił
najpierw Ludwik
Chruścicki,
później Emil
Freudenberg, który później stał się właścicielem całej
działki.
"Führer Durch Lodz", 1893.
(dawna numeracja ulicy Piotrkowskiej - 776, dzisiaj 67.
Więcej w baedekerze TUTAJ).
Przez
wiele lat hotel posiadał opinię najbardziej eleganckiego w mieście.
W „Kalendarzu Łódzkim” z
roku 1888 zamieszczono taki oto anons:
„Znajduje się w najdogodniejszym punkcie miasta, gdyż położony jest w bliskości: poczty, telegrafu, kolei i ma na miejscu: Teatr polski «Victoria». Posiada numery pięknie i z gustem umeblowane i urządzone z komfortem oraz z wszelkiemi tegoczesnemi wygodami dla przybywających gości. Służba hotelowa jest bardzo uważna i punktualna. Powóz na każde zawołanie i wszelkie możliwe udogodnienia. Poleca się także Restauracya wydająca śniadania à la fourschette. Kuchnia smaczna. Piwnica dobrze i starannie zaopatrzona we wszystkie napoje i najlepsze wina węgierskie i inne zagraniczne. Zawsze dostać można piwa zagranicznego. Telefon na miejscu”.[zachowano oryginalną pisownię].
Polecano także hotelową restaurację:
„Kuchnia smaczna. Piwnica dobrze i starannie zaopatrzona we wszelkie napoje i najlepsze wina węgierskie i inne zagraniczne”.
„Znajduje się w najdogodniejszym punkcie miasta, gdyż położony jest w bliskości: poczty, telegrafu, kolei i ma na miejscu: Teatr polski «Victoria». Posiada numery pięknie i z gustem umeblowane i urządzone z komfortem oraz z wszelkiemi tegoczesnemi wygodami dla przybywających gości. Służba hotelowa jest bardzo uważna i punktualna. Powóz na każde zawołanie i wszelkie możliwe udogodnienia. Poleca się także Restauracya wydająca śniadania à la fourschette. Kuchnia smaczna. Piwnica dobrze i starannie zaopatrzona we wszystkie napoje i najlepsze wina węgierskie i inne zagraniczne. Zawsze dostać można piwa zagranicznego. Telefon na miejscu”.[zachowano oryginalną pisownię].
Polecano także hotelową restaurację:
„Kuchnia smaczna. Piwnica dobrze i starannie zaopatrzona we wszelkie napoje i najlepsze wina węgierskie i inne zagraniczne”.
"Lodzer Zeitung", 1895.
"Führer durch Łódź", 1898.
Od roku 1904 właścicielami parceli zostało małżeństwo Pauliny i Emila Freudenbergów.
Taryfa
domów z 1920 roku jako właścicieli działki wymienia spadkobierców Emila Freudenberga - żonę Paulinę i ich synów.
Początkowo
właściciele obiektu osobiście prowadzili restaurację i teatralny
bufet, później wydzierżawiali je innym osobom.
"Rozwój", rok 1898.
"Rozwój", rok 1910.
"Lodzer Informations und Hause Kalender", 1920.
"Rozwój", rok 1921.
"Rozwój", rok 1903.
(źródło FotoPolska.eu)
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
"Dziennik Łódzki", rok 1886.
"Dziennik Łódzki", rok 1888.
"Łodzianin", rok 1893.
Teksel
przybył do Łodzi w 1877 roku, gdzie objął w dzierżawę zbudowany
z jego inicjatywy teatr „Victoria”. Znajdował się on na
zapleczu hotelu o tej samej nazwie. Już jednak w lutym 1878 roku
trupa Teksla opuściła Łódź, udając się na występy do wielu
miast Królestwa Polskiego.
Teksel nie zrezygnował jednak z myśli prowadzenia stałego teatru w Łodzi. Na początku grudnia 1878 roku objął ponownie dyrekcję teatru łódzkiego. W tym czasie do spółki z Ludwikiem Stumpfem nabył od Kerna teatr „Victoria” za sumę 85 tysięcy rubli. Co ciekawe, Kern zapisał w kontrakcie sprzedaży bezpłatne korzystanie z połowy loży teatralnej, którą przegrodził na własny koszt.
Teksel był współwłaścicielem teatru przez trzy i pół roku. W tym czasie gruntownie zmodernizował budynek. Dobudowano drugie piętro i przybudówkę przed wejściem, przybyło duże pomieszczenie dla orkiestry, założono oświetlenie gazowe. Fasadę piętra ozdobiono pilastrami. Łącznie w teatrze utworzono 33 loże. Założono także „bufet ogrzewany żelaznym piecem z rurą” oraz oświetlenie gazowe. Występowały tu znane zespoły Puchniewskiego i Grabińskiego. W 1894 roku pokaz dawał nawet sztukmistrz prof. Popiel.
Teksel nie zrezygnował jednak z myśli prowadzenia stałego teatru w Łodzi. Na początku grudnia 1878 roku objął ponownie dyrekcję teatru łódzkiego. W tym czasie do spółki z Ludwikiem Stumpfem nabył od Kerna teatr „Victoria” za sumę 85 tysięcy rubli. Co ciekawe, Kern zapisał w kontrakcie sprzedaży bezpłatne korzystanie z połowy loży teatralnej, którą przegrodził na własny koszt.
Teksel był współwłaścicielem teatru przez trzy i pół roku. W tym czasie gruntownie zmodernizował budynek. Dobudowano drugie piętro i przybudówkę przed wejściem, przybyło duże pomieszczenie dla orkiestry, założono oświetlenie gazowe. Fasadę piętra ozdobiono pilastrami. Łącznie w teatrze utworzono 33 loże. Założono także „bufet ogrzewany żelaznym piecem z rurą” oraz oświetlenie gazowe. Występowały tu znane zespoły Puchniewskiego i Grabińskiego. W 1894 roku pokaz dawał nawet sztukmistrz prof. Popiel.
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
"Dziennik Łódzki", rok 1884.
"Dziennik Łódzki", rok 1887.
Pomimo
gorzkich doświadczeń, jakich doznał na gruncie łódzkim, Teksel
nie zapomniał o Łodzi i zawsze chętnie tu przyjeżdżał ze swoim
zespołem.
"Dziennik łódzki", rok 1884.
"Rozwój", rok 1905.
Park
Źródliska dzisiaj.
Na scenie występował w tym okresie sporadycznie. Sam ostatni raz zagrał w grudniu 1897 roku na jubileusz czterdziestolecia swej pracy aktorskiej, organizował jeszcze spektakle teatralne.
"Rozwój", rok 1902.
"Rozwój", rok 1910.
Żegnany przez grono przyjaciół
i wielbicieli jego talentu, pochowany został na Starym Cmentarzu
przy ulicy Ogrodowej.
"Dziennik Łódzki", rok 1885.
"Lodzer Zeitung", 1895.
"Lodzer Zeitung", 1895.
"Lodzer Zeitung", 1895.
"Rozwój", rok 1898.
"Rozwój", rok 1898.
"Rozwój", rok 1898.
"Rozwój", rok 1898.
fot.
"Rozwój", rok 1900.
"Rozwój", rok 1900.
"Rozwój", rok 1900.
"Rozwój", rok 1900.
W latach 1903-1905 dyrektorem teatru "Victoria", nazywanym Teatrem Polskim, był Marian Gawalewicz, polski dramatopisarz, powieściopisarz i publicysta.
"Rozwój", rok 1903.
"Rozwój", rok 1905.
Marian Gawalewicz
Działalność teatralną Gawalewicz rozpoczął w Warszawie, w teatrze amatorskim jako aktor i reżyser. W 1899 roku objął dyrekcję Teatru Ludowego w Warszawie i prowadził ten teatr do 1901 roku.
W Łodzi poczynania na niwie teatralnej Gawalewicz zaczął od skompletowania niezłego zespołu aktorskiego. Wykazał również dużo inicjatywy w zakresie repertuarowym, wprowadzając na scenę wiele nowości polskich i obcych.
"Rozwój", rok 1905.
W kołach teatralnych Gawalewicz zyskał sobie dużą popularność i wielu przyjaciół. Zwano go poufale Maniusiem. Ugrzeczniony i szarmancki stał się ulubieńcem kobiet. W mieście krążyły plotki o miłostkach Gawalewicza. Powracano do romansu, jaki przed laty łączył go z Gabrielą Zapolską. Szeptano sobie na ucho, ze nowy dyrektor teatru nawiązał stosunki uczuciowe z ładną i wielce utalentowaną aktorką łódzkiej sceny – Laurą Dunin.
Gabriela Zapolska Laura Dunin-Osmólska
Niemal na początku swojej działalności w Łodzi Marian Gawalewicz otrzymał charakterystyczny list od łódzkich pensjonarek, które dziękując za urządzenie przedstawień po zniżonych cenach, prosiły o wystawienie sztuk „Cień” W. Feldmana i „W odmęcie”: W. Palińskiego. Na koniec pisały, że „…jeśli pan Gawalewicz nie zrobi tego, to chyba… nie lubi pensjonarek”. Ponieważ Gawalewicz lubił pensjonarki, więc życzeniu ich stało się zadość...
Okresem dobrej koniunktury dla „Victorii” była
dyrektura Aleksandra Zelwerowicza, znanego i cenionego artysty teatru krakowskiego, w sezonie 1908/1909. Niestety
trwała ona tylko ten jeden teatralny sezon.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Aleksander Zelwerowicz Antoni Siemaszko
W skład zespołu weszło około czterdziestu aktorów, wśród nich znaleźli się Kazimierz Junosza-Stępowski, Władysław Grabowski, Karol Borowski, Maria Dąbrowska, Jadwiga Żmijewska, Halina Starska, Alina Gryficz.
Kazimierz Junosza-Stępowski Jadwiga Żmijewska
Na otwarcie sezonu wystawiono „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. Premiera stała się wydarzeniem w skali wszystkich trzech zaborów. Na kilka godzin przed przedstawieniem zabrakło już biletów w kasie. Spektakl szedł przy szczelnie zapełnionej widowni. Przedstawienie miało charakter galowy. W lożach i na parterze pojawili się przedstawiciele łódzkiej finansjery we frakach i smokingach, panie w toaletach wieczorowych. W obsadzie rej wiódł dyrektor Zelwerowicz w roli Czepca. Po pierwszym akcie był on zmuszony wyjść przed kurtynę z powodu żywiołowo urządzonej mu owacji.
Gazeta "Rozwój", rok 1908.
Cenzura początkowo nie wyrażała początkowo zgody na wystawienie „Wesela”. Cenzora łódzkiego głównie zaniepokoiły kosy, przypominające Racławice. Po dłuższych pertraktacjach policmajster zgodził się na jedną kosę. Reszta aktorów musiała zadowolić się kijami…
Po uroczystej premierze „Wesela” dyrektor Zelwerowicz podejmował przybyłych na to przedstawienie przedstawicieli prasy miejscowej i warszawskiej oraz tutejszych teatromanów wystawną kolacją w restauracji Inisa, mieszczącej się w Pasażu Meyera (dzisiaj ulica Moniuszki). W czasie przyjęcia wzniesiono szereg toastów za pomyślność łódzkiej sceny. Przemawiał przewodniczący zarządu Towarzystwa Teatralnego Antoni Stamirowski, po nim zaś Aleksander Zelwerowicz i redaktor Aleksander Milker z "Neue Lodzer Zeintung".
Po „Weselu” obok rzeczy lżejszych, fars i komedii, przyszedł czas na „Dziady” Adama Mickiewicza i inne sztuki z tzw. wielkiego repertuaru. Ściągały one do teatru tłumy publiczności. „Wesele” grano dwadzieścia razy, „Dziady” – piętnaście.
„Teatr nasz pod dzielnym kierownictwem Zelwerowicza wypełnia istotnie swe kulturalne zadanie” – pisał recenzent „Rozwoju”.
…Był późny wieczór majowy 1909 roku. W teatrze „Victoria” pogasły już ostatnie światła. Aktorzy udali się na spoczynek do swoich pokojów odnajmowanych w znajdującym się na froncie posesji hotelu Emila Freudenberga.
Dyrektor teatru, Aleksander Zelwerowicz, trawiony jakimś niepokojem, pomimo spóźnionej pory wybrał się przed snem na dłuższą przechadzkę wzdłuż ulicy Piotrkowskiej. Sygnał trąbki strażackiej zawrócił go z drogi. Po drewnianym bruku ulicy z głuchym dudnieniem przeleciały beczkowozy i drabiny, ciągnione przez galopujące konie.
Przeczucie nie omyliło Zelwerowicza. Wozy strażackie zatoczyły łuk i wjechały w długi, wąski dziedziniec hotelu „Victoria”. Całe podwórze wypełnione było kłębami gryzącego dymu, który wydobywał się otworami w suterenach gmachu teatralnego. W ciszę nocy wdzierał się syk ognia i trzask płonących stropów. Jedyny teatr polski w Łodzi, uwieczniony przez Władysława Reymonta na kartach „Ziemi obiecanej”, cały stał w ogniu.
Teatr posiadał z boku przybudówkę zapełnioną meblami i wszelkiego rodzaju rupieciami teatralnymi, z której prowadziło jedyne wejście na scenę i za kulisy. Zachodziło podejrzenie, że wewnątrz gmachu znajdują się ludzie. Drzwi do przybudówki były jednak zamknięte, a klucz od kłódki znajdował się w pokoju Zelwerowicza w hotelu „Victoria”. Nie było czasu do stracenia. Strażacy wyważyli drzwi, za którymi znaleźli na pół przytomnego pomocnika rekwizytora.
Z udzielonych przez niego wyjaśnień wynikało, że w pomieszczeniu pod sceną znajduje się rekwizytor. Prawdopodobnie obaj tam zanocowali pomimo stanowczego zakazu. Rekwizytorowi groziła śmierć przez zaczadzenie. Strażacy nie znali drogi do tych pomieszczeń, Zelwerowicz postanowił więc służyć im za przewodnika.
„Szedłem z wyciągniętymi przed siebie rękami, popychany przez sierżanta i po chwili namacałem drzwi prowadzące do ciasnego korytarzyka już w samym gmachu, z którego po prawej stronie wchodziło się na scenę. Dalej już nie mogłem iść – wspominał później Zelwerowicz – Drżące światełko pochodni zniknęło sprzed moich oczu i postać sierżanta zakryły kłęby dymu”.
Po kilku minutach zamigotało światełko pochodni i strażacy ujrzeli dzielnego sierżanta dźwigającego nieprzytomnego rekwizytora…
Teatr spłonął niemal doszczętnie. Pozostały tylko okopcone mury. Budynek znajdował się już od dość dawna w złym stanie technicznym, toteż reporter „Rozwoju” relacjonując o pożarze pisał:
„Pali się teatr „Victoria”, obskurna buda, jedyna niezawodnie na świecie w tak strasznych warunkach”.
"Rozwój", 7 maja 1909 roku.
Zespół Aleksandra Zelwerowicza pozostał bez warsztatu pracy, bez kostiumów, dekoracji i rekwizytów. Najgorsze, że całe wyposażenie, stanowiące własność Zelwerowicza i jego aktorów, a oceniane na 9 tysięcy rubli, nie było zaasekurowane. Spotkała ich zatem kompletna ruina materialna.
W związku z pożarem krążyły po mieście pogłoski o rzekomym podpaleniu teatru przez przyjaciółkę Zelwerowicza, aktorkę Halinę Starską, która w przeświadczeniu, że Zelwerowicz jest ubezpieczony, w taki sposób chciała go wyciągnąć z opresji finansowych. Plotka zrodziła się prawdopodobnie wśród aktorek, które były zazdrosne o względy Starskiej u Zelwerowicza. Niektórzy dawali jej wiarę, gdyż w owych czasach pożary wynikłe z podpalenia – zwłaszcza fabryk – zdarzały się dość często.
Halina Starska
Znacznej pomocy materialnej aktorom łódzkim udzielili ich warszawscy koledzy, dając w Łodzi szereg gościnnych występów na rzecz poszkodowanych. Przybył tu także teatr krakowski, wystawiając w Teatrze Wielkim na wspomożenie miejscowych aktorów „Wesele” z udziałem znakomitych artystów sceny – Ireny i Ludwika Solskich. Był to dowód wysokiego poczucia solidarności koleżeńskiej.
Irena Solska Ludwik Solski
"Rozwój", rok 1910.
Tak zwana wrotkarnia (czy wrotnisko) cieszyła się
dużą popularnością szczególnie wśród młodych ludzi. Do jazdy
przygrywała orkiestra, a tor zbudowany z gładkiego, elastycznego
drewna sprawiał, że jeździło się po nim bezgłośnie i
bezpiecznie.
"Neue Lodzer Zeitung", rok 1910.
Jazda na wrotkach, ten zupełnie wówczas nowy rodzaj sportu, dotarł do naszego kraju z dalekiej Ameryki poprzez zachodnią Europę. Przyjął się u nas z zadziwiającą szybkością.
"Rozwój", rok 1910.
"Rozwój", rok 1910.
"Rozwój", rok 1910.
"Victoria Skating Palace" - tak bowiem nazywał się łódzki tor wrotkowy - przeważnie gromadził młodzież. Przy dźwiękach muzyki orkiestrowej popisywała się ona swą umiejętnością jazdy na wrotkach. Największe sukcesy odnosili ci, którzy wcześniej opanowali jazdę na łyżwach.
"Kurier Łódzki", rok 1911.
Początkujący wrotkarze mogli korzystać z pomocy instruktorów. Na miejscu znajdowała się wypożyczalnia wrotek.
"Kurier Łódzki", rok 1911.
Jazdę na wrotkach oprócz muzyki urozmaicały ekwilibrystyczne występy zawodowych wrotkarzy. Wywoływały one entuzjastyczne przyjęcie przez młodych amatorów jazdy na kółkach.
"Rozwój", rok 1910.
"Rozwój", rok 1911.
O popularności sportu wrotkowego wśród mieszkańców Łodzi świadczyć może piosenka, wykonywana w kabarecie "Apollo", opiewająca różne zalety nowego sportu. Oto fragment:
Stasieczka, koteczka, przypięła kółeczka,
po torze mknie jak po szkle.
Spotkała chłopczyka, z Walencji lotnika,
więc "perskie oczko" mu śle...
To, że Stasieczka spotkała w "Victoria Skating Palace" młodego lotnika i posłała mu "perskie oko", wydaje się naturalne i zrozumiałe. Lotnicy uchodzili wtedy za postacie bohaterskie i romantyczne. Dlaczego jednak piosenka mówiła o lotniku z Walencji? Mógłby nam to wyjaśnić tylko jej autor...
W 1912 roku wrotnisko do jazdy na "łyżwach kółkowych" znajdowało się także przy ulicy Olgińskiej 14 (dzisiaj ulica Piramowicza) i Średniej 42 (dzisiaj ulica Pomorska).
W
1911 roku na miejscu dawnego budynku teatru otworzono kino „Casino”, nazywane jeszcze jakiś czas przez łodzian kinoteatrem "Victoria", od 1945 roku kino Polonia.
Casino należało w owym czasie do bardziej ekskluzywnych i droższych kin w
Łodzi. Sala kinowa miała tysiąc miejsc i była największa w
Królestwie Polskim.
"Gazeta Łódzka", rok 1913.
Intrygującą nowinkę techniczną stanowiły
samootwierające się fotele i… odkurzacze.
"Republika", rok 1923.
"Republika", rok 1923.
"Republika", rok 1924.
"Republika", rok 1924.
"Ilustrowana Republika", rok 1925.
"Republika", rok 1925.
"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1928.
"Ilustrowana Republika", rok 1937.
W przejściu bramnym do kina Casino znajdowały się gabloty z plakatami filmowymi i najnowszym repertuarem.
"Głos Poranny", rok 1931.
"Głos Poranny", rok 1933.
"Głos Poranny", rok 1935.
"Głos Poranny", rok 1935.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1936.
... i tak dalej, i tak dalej.... piękne są te reklamy, baedeker zebrał ich całą kolekcję - będzie jeszcze na pewno okazja zaprezentować je wszystkie, ale teraz wracamy do historii kina Casino i do Piotrkowskiej pod numerem 67.
Zatrzymaliśmy się w bramie prowadzącej do kina, warto przy okazji przyjrzeć się dekoracyjnym detalom:
"Głos Poranny", rok 1937.
Casino zachwalała nawet warszawska prasa,
kino szczyciło się tzw. ekranem zero, czyli premierowymi pokazami
filmów. Istniało do 1939 roku.
Taka
częsta zmiana funkcji tego miejsca była oczywiście zawiązana z tym, że musiało ono przynosić zysk – ważniejsze od odbudowy
teatru było ulokowanie tu obiektu, który będzie dochodowy. Dlatego
powstał tu tor do jazdy na wrotkach i sala kinowa, ponieważ domena X
muzy była w tym czasie bardzo popularna w Łodzi i wiedziano, że to
dobry interes.
W budynku i w pasażu kina Casino znajdował się również sklep jubilerski, skład cygar hawańskich i zegarków, magazyn bielizny stołowej, zakład optyczny i kwiaciarnia…
"Głos Poranny", rok 1935.
"Głos Poranny", rok 1933.
"Głos Poranny", rok 1932.
Informator m. Łodzi, rok 1920.
Samuel Faust (1880-1942)
Informator m. Łodzi, rok 1910.
"Rozwój", rok 1911.
Dawne kino "Odeon" przy ulicy Przejazd (dzisiaj ulica Tuwima), późniejsze kino Gdynia.
Samuel (Szmul) Faust był przemysłowcem. Urodził się w 1880 roku w Pabianicach w rodzinie Hermana Cwi, właściciela tkalni bawełny. Do ósmego roku życia uczył się w chederze, a później w częstochowskim progimnazjum Przeorskiego. W 1899 roku wstąpił do rodzinnej spółki ojca i został jednym z trzech kierowników przedsiębiorstwa (obok Pinkusa Izbickiego i Maurycego Fausta). Na początku XX wieku fabryka produkowała tkaniny wełniane i półjedwabne gładkie i deseniowe oraz tkaniny damskie kolorowe na bluzki i tkaniny czesankowe. W 1914 roku wyjechał do Moskwy i znalazł zatrudnienie jako dyrektor techniczny zakładów włókienniczych Zemgor (Ziemskij Sojuz Gorodow), zaopatrujących armię. W 1918 roku, dzięki dokumentom podróży, wydanym przez komisję do spraw repatriacji, udało mu się opuścić ogarniętą rewolucyjną zawieruchą Rosję i wrócić do kraju.
Po powrocie do Łodzi zastał zrujnowaną fabrykę przy ulicy Konstantynowskiej 48, z której Niemcy, wycofując się, wywieźli wyposażenie, zaś jej właściciel utracił posiadane zasoby pieniężne. Stosunkowo szybko udało się uruchomić przedsiębiorstwo handlowe, które w roku 1924 zostało przekształcone w spółkę Przemysł Włókienniczy Herman Faust i Spółka, Sp. Akc., do której przystąpił jego szwagier Moryc Gliksman. Firma odzyskała tradycyjne rynki zbytu: Polskę, kraje bałtyckie, Besarabię i Pomorze.
Od
1924 roku Faust wchodził w skład zarządu Towarzystwa Szerzenia
Pracy Zawodowej i Rolnej wśród Żydów „Ort”, pełniąc w nim
funkcję wiceprezesa. Był też członkiem Centralnej Rady tego
Towarzystwa w Polsce.
Przez wiele lat był przewodniczącym
Towarzystwa Pomocy Biednym Dzieciom Wyznania Mojżeszowego „Niedola
Dziecięca”, członkiem prezydium Żydowskiego Towarzystwa
Krajoznawczego, członkiem zarządu Stowarzyszenia Humanitarnego
„Montefiore – B’nei B’rith” w Łodzi (więcej w baedekerze TUTAJ).
Budynek przy dawnej ulicy Hrabiowskiej 26/28 (dziś Proletariacka), siedziba Towarzystwa Pomocy Biednym Dzieciom Wyznania Mojżeszowego „Niedola Dziecięca”.
Fuks posiadał, jak już było wspomniane, wraz z
innymi współudziałowcami dwa łódzkie kinematografy - „Odeon”
przy ulicy Przejazd 2 (dziś Tuwima) i „Casino”, , ale w 1928 roku wycofał się ze spółki. W Łodzi mieszkał przy al. Tadeusza Kościuszki 53.
W
chwili wybuchu II wojny światowej Samuel Faust był członkiem Rady
Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi i w tym charakterze został
zatwierdzony przez władze niemieckie 5 listopada 1939 roku na
stanowisku członka Rady Starszych (Altestenrat). Podczas pierwszego
posiedzenia rady, 11 listopada 1939 roku jej członków aresztowało
gestapo i przekazało do więzienia policyjnego w Radogoszczu. Faust
tego losu uniknął i pod koniec listopada 1939 roku przedostał się
z rodziną do Warszawy. Zamknięty w getcie, współpracował z
Adamem Czerniakowem, potem do chwili wysiedlenia z Warszawy był
zatrudniony w warsztatach tkackich getta.
Zginął razem z żoną i córką w Treblince we wrześniu 1942 roku.
Zginął razem z żoną i córką w Treblince we wrześniu 1942 roku.
.... kino funkcjonowało w okresie hitlerowskiej okupacji, nie zmieniono mu nawet nazwy. Oczywiście wstęp na seanse był tylko dla Niemców.
"Litzmannstädter Zeitung", 1941.
"Litzmannstädter Zeitung", 1942.
Po 1945 roku kino funkcjonowało pod nazwą „Polonia”.
"Dziennik Łódzki", rok 1945.
"Dziennik Łódzki", rok 1945.
"Dziennik Łódzki", rok 1946.
"Dziennik Łódzki", rok 1947.
"Dziennik Łódzki", rok 1948.
Kino
Polonia stało się ulubionym miejscem aktorów i twórców do
organizacji premier polskich filmów. Przez
wiele
lat kino prezentowało
festiwale związane z filmem fabularnym i dokumentalnym.
Kino
Polonia należało do sieci kin Centrum
Filmowego Helios. Od
1 lipca 2009 było zarządzane i prowadzone przez Stowarzyszenie
Filmowców Polskich. Stowarzyszenie
jednak zrezygnowało z prowadzenia kina. 30 sierpnia 2012 roku kino
zostało zamknięte.
Kinem
zajęły się Wytwórnia
Filmów Oświatowych i
Stowarzyszenie „Łódź Filmowa”. 31 października 2014 roku kino
zostało ponownie otwarte. Pierwszy seans po przerwie odbył się w
niedzielę 2 listopada 2014 roku. W czasie zawieszonej działalności
zakończono digitalizację zbiorów kina. W 2014 roku kino Polonia
było miejscem obchodów 65-lecia istnienia Wytwórni
Filmów Oświatowych oraz centrum festiwalowym Forum Kina
Europejskiego „Cinergia”.
Dzisiaj
nie ma tu już ani teatru, ani kina.
- jeszcze kilka innych firm i instytucji, które znalazły swoje miejsce przy Piotrkowskiej 67, od frontu i w podwórku, nazywanym dawniej przez łodzian pasażem Casino:
"Głos Polski", rok 1928.
"Ilustrowana Republika", rok 1929.
"Głos Poranny", rok 1931.
"Głos Poranny", rok 1932.
"Głos Poranny", rok 1933.
"Głos Poranny", rok 1933.
"Głos Poranny", rok 1932.
"Głos Poranny", rok 1935.
"Ilustrowana Republika", rok 1936.
"Głos Poranny", rok 1937.
"Głos Poranny", rok 1937.
"Głos Poranny", rok 1938.
Po II wojnie światowej:
Księga adresowa m. Łodzi, rok 1947.
"Kurier Popularny", rok 1947.
"Dziennik Łódzki", rok 1960.
W podwórku przez wiele lat mieściła się fabryka czekolady Franciszka Fuchsa, otwarta po zakończeniu I wojny światowej. Od 1926 roku firma "Wedel".
Kalendarz Kościuszkowski, rok 1918.
"Republika", rok 1925.
... i bardzo znany skład fortepianów i pianin Karola Koischwitza. Firma, założona w 1892 roku, posiadała własny warsztat naprawczy, oferowała strojenie i odświeżanie instrumentów, a także wynajmowanie ich na koncerty i uroczystości.
"Głos Kupiectwa", rok 1927.
"Ilustrowana Republika", rok 1928.
"Echo", rok 1929.
"Głos Poranny", rok 1929.
"Głos Poranny", rok 1929.
"Głos Poranny", rok 1930.
"Głos Poranny", rok 1930.
"Głos Poranny", rok 1930, 1931.
Dzisiaj kamienica
pod numerem 67 ma charakter ... kulinarny. W podwórku działają restauracje. Serwująca południowo-amerykańską
kuchnię The Mexican, w prawej oficynie trattoria Presto,
specjalizująca się w kuchni włoskiej.
Baedeker lubi to miejsce, i ... chętnie je odwiedzał w czasach przed coronavirusem. I na pewno już niedługo znów je odwiedzi.
Dzisiaj restauracje czekają na ponowne otwarcie, ale można zamówić potrawy na wynos.
źródła:
Przewodnik
po filmowej Łodzi
lodz.gazeta.pl
Piotr Machlański. Szlak ulicy Piotrkowskiej.
Andrzej Kempa, Marek Szukalak. Żydzi dawnej Łodzi. Słownik biograficzny.
Historia ulicy Piotrkowskiej w Łodzi (piotrkowska-nr.pl)
Beata Kamińska, Dział Historyczny Muzeum Miasta Łodzi.
Wacław Pawlak. Na łódzkim bruku.
lodz.gazeta.pl
Piotr Machlański. Szlak ulicy Piotrkowskiej.
Andrzej Kempa, Marek Szukalak. Żydzi dawnej Łodzi. Słownik biograficzny.
Historia ulicy Piotrkowskiej w Łodzi (piotrkowska-nr.pl)
Beata Kamińska, Dział Historyczny Muzeum Miasta Łodzi.
Wacław Pawlak. Na łódzkim bruku.
NUMERACJA ULICY PIOTRKOWSKIEJ
Fot.
archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej
w Łodzi
"Rozwój", rok 1913.
"Republika", rok 1923.
"Głos Poranny", rok 1930.
"Dziennik Łódzki", rok 1988.
"Dziennik Łódzki", rok 1989.
oraz stron:
Express Ilustrowany https://expressilustrowany.pl/
https://wroclaw.wyborcza.pl/
FotoPolska.eu
"Głos Poranny", rok 1937.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz