sobota, 14 marca 2020

... w obronie fabrycznego komina


Nieodłącznym elementem naszego łódzkiego krajobrazu są kominy fabryczne... Już nie dymią, stoją sobie ciche - ale tak silnie wrosły w łódzki krajobraz, że stały się jego elementem wręcz koniecznym. Niektóre z nich pod wpływem wielkich sił starzenia rozpadły się, inne rozebrano - starajmy się zachować te, które jeszcze pozostały.


Nie zawsze nad dachami Łodzi górowały strzeliste kolumny ziejące kłębami burego dymu. Pamiętajmy, że przemysł łódzki rozwijał się głównie o pracę ręczną, dopiero później sięgnął po siłę pary wodnej, którą wytwarzały potężne kotłownie.
W pierwszej fazie przekształcania się Łodzi w osadę przemysłową osiadali w niej głównie drobni rękodzielnicy. Poza dobytkiem osobistym posiadali oni 1-2 warsztaty ręczne i bardzo małe zasoby materiałowe. Wszyscy rękodzielnicy zorganizowani byli w cechy. Pierwszy powstał w Łodzi cech płócienniczy - w 1824 roku należało do niego 16 majstrów. W tym samym roku 37 majstrów zawiązało także cech sukienniczy.

Wystawa "Dom tkacza" na terenie Skansenu Architektury Drewnianej przy Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Na zdjęciu krosno rzemieślnicze z urządzeniem przerzutowym Key'a (profesjonalne, najwydajniejsze krosno rzemieślnicze do tkanin bawełnianych i lnianych).

Tkacz-chałupnik przy krośnie ręcznym.
(zbiory NAC)

Obok drobnych rękodzielników osiadali w Łodzi więksi przedsiębiorcy, obracający znacznymi kapitałami, którzy wciągali tkaczy w sieć organizowanej przez siebie produkcji nakładczej i dostarczali surowca dla warsztatów. Tkacze-biedacy przestawali pracować na własny rachunek, a przerabiali tylko powierzony surowiec z umówioną zapłatą. Często pracowali oni nawet na przydzielonych im przez przedsiębiorców warsztatach.

Wnętrze domowego warsztatu tkackiego
(zbiory NAC, fotografia z okresu międzywojennego)

Oprócz chałupnictwa w przemyśle łódzkim poczęły występować manufaktury. W odróżnieniu od produkcji chałupniczej, która odbywała się w pomieszczeniu mieszkalnym producenta, wytwarzanie w manufakturach przebiegało w znacznie odmiennych warunkach. Manufaktury mieściły się w specjalnych budynkach i salach, rozporządzały znaczną ilością warsztatów i urządzeń produkcyjnych, zatrudniały większą liczbę ludzi, stosowały wreszcie specjalizację zawodową. W zasadzie więc były to fabryki, tyle że praca w nich odbywała się ręcznie.
Fragment filmu Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana".
Młody i przedsiębiorczy Niemiec, Maks Baum, wraz z dwoma przyjaciółmi zakłada fabrykę w Łodzi. Chce pożyczyć pieniądze od ojca, właściciela manufaktury łódzkiej (ukazanej tutaj już jako symbol zacofania przemysłowego, ale... i łódzkiej tradycji)

Za pierwsze zakłady typu manufakturowego należy uważać w Łodzi farbiarnię Saengera, zakład wykończalniczy płócien Kopischa, przędzalnię Wendischa oraz przedsiębiorstwo Geyera. 

Ulica Tymienieckiego jest śladem dawnego Rynku Bielnikowego, tu znajduje się najstarszy budynek przemysłowej Łodzi – Bielnik Kopischa.

Budynek został wzniesiony przez władze rządowe Królestwa Polskiego w 1825 roku z przeznaczeniem na manufakturę włókienniczą. Mieściły się tu: bielnik, krochmalnia, suszarnia, folusz i magiel. Jest to najstarszy zachowany obiekt fabryczny w Łodzi. 
Budynek określany często jako bielnik w rzeczywistości stanowił jedynie część zakładu bielnikowego założonego w dolinie rzeki Jasień przy ulicy Św. Emilii (obecnie bpa W. Tymienieckiego) z inicjatywy władz Królestwa Polskiego w latach 1824-1826.

Dom Krystiana Wendischa - jeden z najstarszych zachowanych domów mieszkalnych Łodzi, ulica Przędzalniana 71.

Manufaktury rozwinęły się szczególnie po 1830 roku, kiedy to przemysł bawełniany zajął dominujące stanowisko w przemyśle łódzkim.
W manufakturach łódzkich posługiwano się powszechnie siłą mięśni ludzkich, próby mechanizacji fabryk czynione były jednak niemal aż od samych narodzin przemysłu. Polegały one początkowo na stosowaniu do napędu maszyn turbin wodnych i kieratów konnych. Urządzenia tego typu pracowały zarówno w przędzalni Wendischa na Księżym Młynie, jak również i w innych zakładach. Oparcie mechanizacji na silnikach wodnych nie zawsze było dogodne, gdyż działanie ich uzależnione było od odpowiedniego stanu wody. W okresie suszy koła napędowe przestawały się kręcić i następowały przestoje maszyn.
Mechanizację fabryk w Łodzi w oparciu o siłę pary zapoczątkował Ludwik Geyer.

Ludwik Geyer (1805-1869)

W latach 1835-1838 na nowo nabytym trzymorgowym placu wystawił on najwyższy wówczas w Łodzi trzypiętrowy gmach przędzalni (obecnie Centralne Muzeum Włókiennictwa) z oficyną na maszynę parową. Obok oficyny stanął pierwszy w Łodzi komin fabryczny, wysoki na … 60 łokci (łokieć nowopolski stosowany w Królestwie Polskim w latach 1819-1849 wynosił 57,6 cm...).

Zaledwie wyrosły mury przędzalni, a już z Belgii od braci Cocquerill nadeszła uprzednio zamówiona maszyna parowa. Transport jej odbywał się drogą morską do Gdańska, dalej Wisłą w łodziach do Nieszawy, a stąd do Łodzi na wozach. Na trasie od Nieszawy gromadziły się tłumy mieszkańców podziwiając potężne elementy maszyny.
"Łodzianin", rok 1897

Zachowany z owych czasów opis fabryki Geyera zawiera bardzo lakoniczną wiadomość o pierwszej w Łodzi maszynie parowej:
"Z tyłu przędzalni, w murowanym zabudowaniu pod tynkiem mieści się kompletnie zaprowadzona machina parowa wielkiego ciśnienia, wyrównująca sile 60 koni, która nadaje ruch całej fabryce przędzalni. Machina składa się z żelaza lanego, kutego i stali".

"Biała Fabryka" Ludwika Geyera, koniec XIX wieku.

Kotłownia opalana była początkowo torfem wydobywanym z podmokłych terenów położonych pomiędzy dzisiejszymi ulicami Wróblewskiego ( dawna Kątna) i Radwańskiej, a po wyczerpaniu się tych złóż - drzewem z okolicznych lasów. Urządzenia maszyny parowej pracowały przez pół wieku. Dopiero po 1890 roku, kiedy Geyerowie unowocześnili swoje zakłady, wysłużona już staruszka poszła na złom.

Komin geyerowskiej fabryki blisko dziesięć lat sterczał samotnie nad Łodzią, wyrzucając kłęby dymu ze spalanego pod kotłami torfu. Dopiero w 1846 roku wyrósł następny komin, wystawiony przy przędzalni Dawida Landego. Fabrykę tę, położoną przy ulicy Kątnej (Wróblewskiego), w pobliżu Wólczańskiej, obsługiwała maszyna parowa o mocy 30 KM zakupiona u Steinkellera. Kocioł maszyny podobnie jak u Geyera był opalany torfem.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1909.
Księży Młyn, imperium Karola Wilhelma Scheiblera - fabryka i osiedle robotnicze.
W 1859 roku dymiło już w Łodzi dziewięć kominów fabrycznych. Maszyny parowe posiadali: Geyer, Lande, Scheibler, Grohman, Peters, Moes, Fessler, Steinert i Prussak. 

Zakład fabryczny Karola Fryderyka Moesa. Litografia W. Wałkiewicza w: Oskar Flatt "Opis m. Łodzi..." Warszawa 1853.

Widok z okna zabytkowej fabryki Grohmana na zrewitalizowane obiekty należące niegdyś do Karola Scheiblera.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Maszyny parowe opalano drzewem. Oparcie mechanizacji przemysłu na drewnie opałowym powodowało ogromne jego zużycie, co doprowadziło do szybkiego wytrzebienia lasów w okolicy Łodzi, zachodziła więc konieczność zastąpienia deficytowego drewna węglem. O węglu jako paliwie zaczęto mówić w Łodzi już w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XIX wieku. 
Karol Wilhelm Scheibler (1820-1881)

Pierwsze próby z węglem przeprowadzał Karol Scheibler, za nim inni fabrykanci łódzcy, w tym Izrael Poznański.
"Rozwój", rok 1900.

Problem zaopatrzenia przemysłu łódzkiego w węgiel został ostatecznie załatwiony dopiero w 1866 roku, kiedy to zbudowano odnogę kolejową z Koluszek do Łodzi. Miasto uzyskało wtedy bezpośrednie połączenie z zagłębiem węglowym i tym samym usunięta została najpoważniejsza przeszkoda (brak taniego paliwa), utrudniająca mechanizację przemysłu. Odtąd w Łodzi instalowano coraz więcej maszyn parowych, a nad miastem z każdym rokiem gęstniał las kominów...

"Na dojezdnem do Łodzi", widok na Łódź przełomu XIX i XX wieku.

"Rozwój", rok 1911.

Mechanizacja przemysłu wywołała niezadowolenie wśród drobnych wytwórców, którzy poczuli się zagrożeni w swych interesach. Gdzież im bowiem konkurować z potężnym Scheiblerem… Warsztat ręczny zawsze przegra walkę z szybkobieżnym krosnem mechanicznym. Sytuację pogarszał kryzys przemysłowy, który osiągnął swój szczyt w 1861 roku. W owym czasie w Łodzi było już bez pracy około 1400 tkaczy ręcznych.

Wystawa "Dom Tkacza" na terenie Skansenu Architektury Drewnianej przy Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. 

Juliusz Heinzel (1834-1895)

Doszło do buntu tkaczy i niszczenia maszyn. Jednym z prowodyrów buntu był późniejszy wielki przemysłowiec, a wówczas zwykły majster tkacki - Juliusz Heinzel. Zaagitował on wzburzonych majstrów i czeladników i poprowadził ich na Wodny Rynek do fabryki Scheiblera. Zbuntowani tkacze powybijali drzwi i okna, zniszczyli 28 krosien i zabrali się do rozbierania maszyny parowej. Kiedy jednak z jakiegoś otworu buchnął na nich strumień pary, wydobywającej się pod znacznym ciśnieniem, zaprzestali demolowania maszyny i zbiegli w popłochu. Do podobnej próby niszczenia maszyn doszło w tkalni Prussaka na Starym mieście.

Abram Prussak (1832-1884)

Wypadki te nie zahamowały postępu mechanizacji w przemyśle łódzkim. Nowoczesna technika bez trudu wypierała przestarzale formy wytwórczości. Dzięki szerokiemu zastosowaniu mechanizacji oraz sprzyjającej rozwojowi przemysłu polityce celnej, produkcja zakładów włókienniczych Łodzi w latach 1875-1900 wzrosła kilkukrotnie, a równocześnie zmalała ilość przedsiębiorstw.

"Rozwój", rok 1911.

Bawełniane imperium Izraela Kalmanowicza Poznańskiego, ulica Ogrodowa.
Postępowała koncentracja przemysłu. Na gruzach drobnych zakładów rękodzielniczych wyrosły potężne przedsiębiorstwa: Ludwika Geyera, Karola Scheiblera, Ludwika Grohmana, Izraela Poznańskiego, Juliusza Heinzla i innych.

Spis wystawców wystawcy spożywczo-higienicznej w Łodzi, rok 1903.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1912.

Wiadomym symbolem przemian zachodzących w przemyśle łódzkim były w drugiej połowie XIX stulecia setki kominów fabrycznych rozsnuwających warkocze dymów nad Łodzią.

"Rozwój", rok 1911.

Panorama Łodzi, okres międzywojenny.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1912.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1913.

Wśród nich górował najpotężniejszy, mający około 100 metrów wysokości, komin zakładów Scheiblera...


Nad dawnymi zakładami Scheiblera nie góruje już monumentalny komin, symbol przemysłowej Łodzi, niemal "znak rozpoznawczy" naszego miasta. 

"Rozwój", rok 1921.

Kalendarz-Informator, rok 1922.

"Echo", rok 1928.

Dzisiaj w Łodzi znajduje się około sześćdziesięciu kominów przemysłowych. Zachowajmy to, specyficznie łódzkie dziedzictwo.

Kalendarz-Informator, rok 1923.

"Łódź w Ilustracji", rok 1934.
źródło:
Wacław Pawlak. W cieniu ratuszowej wieży.


Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

...i na stronie Dziennika Łódzkiego:
https://dzienniklodzki.pl/lodz-miasto-fabryk-oraz-tysiaca-dymiacych-kominow-co-zostalo-zdjecia/ar/7989834

Kalendarz-Informator, rok 1923.

Panorama Łodzi, rok 1925.

Panorama Łodzi, rok 1939.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz Narodowego Archiwum Cyfrowego.

Fot. współczesne Monika Czechowicz