sobota, 31 stycznia 2015

piątek, 30 stycznia 2015

GALERIA BAŁUCKA: A teraz zażyjmy sobie piegów!

Galeria Bałucka
Łódź, Stary Rynek 2


Galeria Bałucka – galeria sztuki położona przy Starym Rynku w Łodzi. Stanowi jedną z trzech galerii Miejskiej Galerii Sztuki.





Strona Miejskiej Galerii Sztuki:




Galeria Bałucka powstała w 1975 roku i prezentuje dzieła młodego pokolenia artystów z dziedziny malarstwa, instalacji, sztuki video, fotografii, grafiki i rysunku.
Baedeker oglądał dzisiaj prace Kasi B.Turajczyk.



KASIA B. TURAJCZYK: A TERAZ ZAŻYJMY SOBIE PIEGÓW!

Błazeńska grawitacja.
Gravity's Harlequine.

Niewidoczne łzy klowna.
The invisible tears of the clown.

Jak twierdzi sama artystka, tworzenie jest jej powołaniem: „myślę, że nie mogłabym bez tego istnieć. Sztuka, odkrywanie, poszukiwanie, myślenie, wyobraźnia, fantazja jest moim istnieniem. Dzielę się tym, co najbardziej kocham, i tym co potrafię najlepiej”.

If pigs can fly

Pierwsze doświadczenie jako malarka zdobyła w Austrii. W roku 2003 miała dużą indywidualną wystawę w AWC Galerii w Hadze. Od tego czasu wystawia regularnie, zarówno na wystawach grupowych, jak i indywidualnych, m.in. w Holandii i Anglii.

Choć zabawimy się w laleczkę.
Came end play the clown and the doll.

Na prezentowanych obrazach widoczne są przede wszystkim postaci ze świata baśni i bajeczek czytanych dzieciom do snu, nieco naiwne...
Możemy obejrzeć także kolaże oraz projekcje video: 
Dewońskie klimaty, 2011, video. 
Cud chodzenia, 2010, video z tel. komórkowego. 
Dużo hałasu o tym jak zostać słynnym artystą, 2013, animacja (kooproducent Mikołaj Cieśliński).


Dużo hałasu o tym jak zostać słynnym artystą, 2013, animacja.

Baedeker wybrał kolaże:

Wieczór w Dunchideock

Fakir z fajką

Smok z malinowego wzgórza

Kasia Turajczyk - ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim oraz filologię słowiańską na Uniwersytecie Amsterdamskim i podyplomowe studia managerskie na VU w Amsterdamie. Uzyskała również dyplom tłumacza przysięgłego. Obecnie mieszka i tworzy w Anglii. Pisze wiersze i prozę. Zajmuje się malarstwem, fotografią, a także pisze książki dla dzieci.
  

Wystawa otwarta:
od 10 stycznia 2015 do 28 lutego 2015

Fot: Monika Czechowicz


czwartek, 29 stycznia 2015

WILLE PRZY ULICY JARACZA 83 i 84



Przy ulicy Jaracza, w bliskim sąsiedztwie, stoją dwie interesujące wille miejskie.
Pierwsza z nich, znajdująca się pod numerem 83 (dawna Cegielniana 113) została wybudowana dla małżonków Cyli i Hermana (Hersza) Kaliszów.

Herman Kalisz był przedsiębiorcą budowlanym, tutaj przy Cegielnianej 113 mieściła się również jego firma, po 1933 roku przeniesiona na Sienkiewicza 75.

Willa stanęła na posesji nabytej w 1922 roku od Herszla i Ruchli Golbergów. Zaprojektował ją dla Kaliszów architekt Paweł Lewy. Formy stylowe architektury budynku najbliższe są neoklasycyzmowi (styl Ludwika XVI).

W 1926 roku na tyłach posesji wzniesiono budynek gospodarczy; w 1929 roku dobudowano klatkę schodową od strony południowej, według projektu Henryka Lewinsona. Mieściło się tam wówczas siedmiopokojowe mieszkanie małżonków Kaliszów i odrębne dwupokojowe mieszkanie Estery Kaliszówny.


Charakterystycznym elementem elewacji frontowej, o symetrycznej kompozycji jest arkadowo zamknięta nisza z wazonem i antytetycznie siedzącymi na jego krawędzi papugami, których ogony przechodzą w owocowe girlandy:
 
W 1933 roku willa została kupiona przez przemysłowca Jakuba (Jakóba) Wajnberga.

W trakcie II wojny światowej przejęta zapewne przez niemieckich okupantów.


W 1945 roku przejęta przez władze państwowe, mieściła Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, od 1993 roku  mieszczą się tutaj mieszkania komunalne.
Poniżej willa przy Jaracza 84 (Cegielniana 114):
 

Właścicielem działki przy ulicy Cegielnianej 114 (Jaracza 84) był pierwotnie Edmund Glezer. Zakupiona przez Filipa Hoffmana, założyciela Fabryki Wyrobów Bawełnianych i Półbawełnianych mieszczącej się tutaj od 1921 roku. Willa powstała w tym samym czasie; w latach 1921-1922 według projektu Adolfa Golberga.


Fabryka Wyrobów Bawełnianych i Półbawełnianych założona w 1921 roku przez Filipa Hoffmana posiadała 86 krosien bawełnianych i zatrudniała 86 robotników.


Przedstawicielstwa firmy znajdowały się w Bydgoszczy, Lwowie, Stanisławowie i Warszawie przy ulicy Gęsiej 18. Wartość firmy w 1936 roku szacowano na 1 800 tysięcy złotych.


W okresie II wojny światowej nadal produkowano tu tkaniny bawełniane, po 1945 roku zakład upaństwowiono.
 

Na piętrze  widoczna loggia, na kondygnacji poddasza taras z balaskową balustradą. Willa reprezentuje styl dworkowy z elementami klasycyzującymi.


Oba budynki są w nienajlepszym stanie, szare i jakby trochę zapomniane. Czekają na lepsze czasy i... na kapitalny remont. Może i one odzyskają swój dawny wspaniały wygląd, tak jak już wiele innych w Łodzi..?

Fot. Monika Czechowicz

źródła:
Krzysztof Stefański. Łódzkie wille fabrykanckie.
Jacek Kusiński, Ryszard Bonisławski, Maciej Janik. Księga fabryk Łodzi.

środa, 28 stycznia 2015

PODSUMOWANIE LITERACKIE ROKU 2014


Mała Literacka Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi po raz kolejny zaprasza na literackie podsumowanie minionego roku. Tym razem o ważnych książkach roku 2014 opowiedzą: Justyna Sobolewska, Michał Nogaś, Adam Poprawa i Maciej Robert.


3 lutego 2015 / wtorek / godz. 19:15 / Mała Sala / Zachodnia 93 / wstęp wolny / wydarzenie na FB

***
Justyna Sobolewska (1972) – krytyczka literacka, dziennikarka tygodnika „Polityka”. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej pracowała w „Przekroju” i „Dzienniku”. Jest współautorką książki „Jestem mamą” (2004) i antologii opowiadań „Projekt mężczyzna” (2009). Zasiada w jury Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej „Angelus” i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius”. W 2012 roku ukazała się wydawnictwie „Polityki” jej „Książka o czytaniu, czyli resztę dopisz sam”. Mieszka w Warszawie.



Michał Nogaś (1978) – dziennikarz Programu 3 Polskiego Radia, na antenie którego opowiada o książkach i rozmawia z pisarzami oraz z... Wojciechem Mannem.





Adam Poprawa (1959) – historyk literatury, krytyk literackimuzyczny, pisarz. Opublikował m.in. zbiór szkiców Formy i afirmacje (2003) oraz tom prozatorski Walce wolne, walce szybkie (2009). W „Odrze” prowadzi rubrykę CDn, w której omawia płyty. Jest felietonistą „Czasu Kultury”. Poza tym drukował m.in. w „Jazz Forum”, „Kresach”, „Nowych Książkach”, „Tekstach Drugich”, „Twórczości”, „Tygodniku Powszechnym”. Pracuje w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.






Maciej Robert (1977) – poeta, krytyk literacki i filmowy. Wydał cztery tomy poetyckie – „Pora deszczu” (Korporacja Ha!art, Kraków 2003), „Puste pola” (Kwadratura, Łódź 2008) i „Collegium Anatomicum” (WBPiCAK, Poznań 2011 – nagroda Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek) i „Księga meldunkowa” (WBPiCAK, Poznań 2014) oraz książkę krytyczną „Perełki i Skowronki. Adaptacje filmowe prozy Bohumila Hrabala” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego/PWSFTviT w Łodzi, Łódź 2014). Współpracuje z „Polityką”, „Chimerą” i „Nowymi Książkami”. Prowadzi związany z Nagrodą Angelus blog „Czytam Centralnie” poświęcony literaturze środkowoeuropejskiej.

***


Agnieszka Cytacka
Public Relations
Dział Marketingu

Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi
ul. Zachodnia 93, 90-402 Łódź
t: 42 636 08 47
514 600 158
www.nowy.pl | Facebook Teatru Nowego

wtorek, 27 stycznia 2015

LUSTRA ŁÓDZKIE. ULICA PRÓCHNIKA


 Są okna,
które wychodzą na wnętrze
i na powierzchnię rzeczy,
okna, które przepuszczają światło,
ale zatrzymują wiatr,
które odgradzają od nocy
i otwierają przestrzenie dla nostalgii,
które pozwalają ujrzeć tajemnicę
i widzieć to, czego widzieć nie wolno.
Okna,
które są po to, by zapragnąć światła,
by hałas się oddalił,
by przycisnąć do nich nos
i na zaparowanej szybie
napisać jakieś słowo,
by towarzyszyły czekaniu,
by rozbiły się w drobny mak.
Są okna,
które wszystko pomniejszają,
które biorą w ramy czas i krajobraz
i nawet służą
w sekrecie
za lustra.
Okna, które mieszają się z deszczem,
i okna, które przechodzą do historii.
Ale są też okna,
przez które nikt nie patrzy. Nigdy.


         Beltrán Gerardo  
         przełożył Leszek Engelking 

Fot. Monika Czechowicz

poniedziałek, 26 stycznia 2015

LAS ŁAGIEWNICKI i ARTURÓWEK


Arturówek powstał po 1864 roku na terenach po wyciętym lesie. Właściciel majątku łagiewnickiego August Zawisza utworzył tam dwa folwarki, nazywając je Arturów i Marysin. Nazwę pierwszego folwarku - Arturów - nadał dla uczczenia pamięci swojego brata Artura, który został stracony przez władze carskie za udział w powstaniu listopadowym. Drugi folwark - Marysin - zawdzięcza swą nazwę od imienia matki Augusta Zawiszy, Marii.




Arturów z czasem mieszkańcy przemianowali na Arturówek. Folwark Arturów zlokalizowano na północy, a Marysin na południe od rzeki Bzury, w południowo-zachodniej części Lasu Łagiewnickiego. Zawisza poszukiwał wówczas możliwości zwiększenia dochodów ze swych łagiewnickich majątków, do czego zmusiły go władze carskie, nałożywszy na dobra łagiewnickie kontrybucję za działalność dziedzica w powstaniu styczniowym.


Zadłużony w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim Zawisza nie był jednak w stanie spłacać kredytów i w 1885 roku Towarzystwo Kredytowe wystawiło część majątku łagiewnickiego na licytację. Majątek ten wraz z folwarkiem Arturówek nabył "łódzki król wełny" Juliusz Heinzel. W 1888 roku dokupił folwark Marysin, a w latach 90. resztę łagiewnickich dóbr.


Heinzlowie, którzy potrafili zarabiać pieniądze, wystąpili do władz o zezwolenie na parcelację gruntów w Arturówku i Marysinie z przeznaczeniem na działki budowlane. Las łagiewnicki był już wtedy znanym miejscem wypoczynkowym dla mieszkańców Łodzi, którzy dostrzegali jego zdrowotne i rekreacyjne walory. 

"Rozwój", rok 1913.


W pobliskiej wsi Rogi już w 1898 roku na skraju lasu urządzono hydropatyczno-dietetyczny zakład leczniczy, który mieścił się w dwupiętrowym, murowanym budynku. Na pierwszym i drugim piętrze znajdowały się 24 pokoje, a na parterze funkcjonowała restauracja, sala bilardowa i czytelnia. Obok, w oddzielnym budynku murowanym, tzw. kurhausie, zainstalowano wanny, natryski itp. Rogowski kurhaus był licznie odwiedzany przez łodzian.



W tym czasie Las Łagiewnicki został podzielony na dwie części, oznaczone literami A i B. Pierwsza obejmowała część wschodnią lasu (na wschód od obecnej ulicy Wycieczkowej) o powierzchni 700 ha i była własnością dwóch łódzkich fabrykantów Ernsta Leonhardta i Zygmunta Richtera. Niewielka część tergo zespołu - ok. 68 ha - należało do niejakiego Grossmana (ogród Grossmana). Część druga, B, należała do syna Juliusza, Ludwika Heinzla i obejmowała zachodnią część lasu, o powierzchni około 452 ha. W tej części znajdowały się Arturówek, Maksymilianów, Marysin i teren nazwany później Letniskami.

"Rozwój", rok 1907.

"Rozwój", rok 1913.


W 1925 roku zmarł Ludwik Heinzel. Właścicielem majątku Łagiewniki została jego córka Konstancja Paulina, która wyszła za mąż za austriackiego konsula Oswalda Kermenitza. 

"Kurier Łódzki", rok 1920.

Kermenitzowie przeprowadzili liczne zmiany w układzie przestrzennym Lasu Łagiewnickiego. Najbardziej znaczące było wybudowanie brukowanej drogi do Arturówka, którą połączono - po przedłużeniu - z główną drogą do pałacu w Łagiewnikach. W tym czasie odcinek dzisiajszej ulicy Łagiewnickiej od ulicy Jaskółczej do mostu na rzece Bzurze był drogą leśną, wyboistą, z wystającymi korzeniami drzew.


W okresie międzywojennym Las Łagiewnicki stał się przedmiotem zainteresowania łódzkiego magistratu. Powstał wtedy projekt stworzenia miasta-osiedla na gruntach leśnych, położonych w najbliższej okolicy Łodzi. Z planami wykorzystania części lasu na stworzenie parceli letniskowych wystąpiła do władz również Konstancja Kermenitz. Po uzyskaniu zgody dokonano podziału gruntów pod zabudowę letniskową. Od tego czasu datuje się powstanie terenów zwanych Letniskami.

"Głos Poranny", rok 1933.


Podział terenów leśnych na działki budowlane dotyczył również Arturówka. Wytyczono drogi pod przyszłe ulice, nazywając je: Gajowa, Żucza, Krasnolódków, Miodowa, Skrzydlata, Studencka. Niektóre z nich obecne nazwy uzyskały po 1945 roku.


W 1925 roku władze miejskie Łodzi nabyły część Lasu Łagiewnickiego o powierzchni 631 ha od spadkobierców Leonhardta i Richtera. Magistrat Łodzi pragnął uczynić z Lasu Łagiewnickiego "zielone płuca" miasta i wznieść na jego terenie osiedle robotnicze oraz budynki szpitalne i sanatoryjne dla chorych na gruźlicę. Nabycie lasu ułatwiły magistratowi ustawy rządowe, wprowadzone w celu ochrony zasobów leśnych. Na ich mocy Wojewódzki Komisarz Ochrony Lasów przy Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi zamknął w roku 1922 Las Łagiewnicki dla wyrębu drewna. Decyzja ta zmniejszyła warość handlową terenów leśnych.



W części Lasu Łagiewnickiego należącej do miasta Łodzi doszło do nadużyć. Jesienią 1927 roku Urząd Wojewódzki wniósł na wokandę Sądu Pokoju sprawę przeciwko Magistratowi łódzkiemu o nielegalny wyrąb lasu. W trakcie rozprawy sądowej okazało się, że niektórzy pracownicy dozoru leśnego dokonywali nielegalnego wyrębu drzew, za co zostali ukarani. Zdarzało się, że okoliczni mieszkańcy, terroryzując służbę leśną, wyrąbywali i kradli drzewa z lasu. Nazwa dzisiejszej drogi leśnej - Złodziejska - jest miejscem, gdzie kradzione drzewo wywożono z Lasu Łagiewnickiego.


W 1928 roku z planami parcelacji swojej części lasu wystąpił również Wiliam Grossman. Występując o zgodę na parcelację pisał:
... Las Łagiewnicki "A", znajdujący się w odległości 4 km od granicy miasta, ma teren falisty i drzewostan taki, który nadaje się wyłącznie na stworzenie miasta-ogrodu...
Po uzyskaniu zgody, teren o powierzchni 68 ha Grossman dzielił na działki wielkości od 0,5 morgi do 1 ha, z prawem wyrębu 50% lasu z każdej parceli. Zalecono wznosić jedynie wille lub estetyczne domki bliźniacze. Zakazano stawiania budowli fabrycznych oraz zobowiązano Grossmana do przeprowadzenia przez parcelowany teren odpowiednio szerokiej drogi.

"Głos Poranny", rok 1936.


Planu stworzenia z Łagiewnik "miasta-ogrodu" nie udało się jednak zrealizować. Wiliam Grossman wytyczył jedynie drogi pod ulice osiedla, a miastu udało się wybudować lecznicę, w której później znalazło się sanatorium (obecny pawilon A).
Skuteczniej działali Kermenitzowie, którzy częściowo zabudowali teren Arturówka i przeprowadzili parcelację gruntów na powierzchni 70 ha.
Plany dotyczące stworzenia na terenie Lasu Łagiewnickiego osiedli mieszkaniowych nie zostały zrealizowane. Efektem przygotowań do ich realizacji było jedynie wycięcie w lesie Łagiewnickim szerokiej przecinki dla drogi osiedlowej. 

"Głos Poranny", rok 1936.

"Głos Poranny", rok 1936.

Fiasko planu wzniesienia "miasta-ogrodu Łagiewniki" sprawiło, że las przetrwał do naszych czasów w stanie nienaruszonym. Obecnie stanowi ulubiony teren wypoczynkowy Łodzian...


W 1965 roku, po wieloletniej budowie, został oddany do użytku obiekt wczasowo-wypoczynkowy "Prząśniczka". Położony w Arturówku, obok stawu, zajmuje teren o powierzchni ponad 2,5 ha. Wcześniej, w latach 50. na terenie stało sześć domów. W jednym z nich znajdował się sklep i posterunek policji.
Hotel "Prząśniczka" gościł polityków, aktorów i sportowców. Przebywała tutaj Jonanta Kwaśniewska, Leszek Miller. Z aktorów częstymi gośćmi bywali Beata Tyszkiewicz i Bronisław Pawlik. Często organizowane były spotkania sportowców. W hotelu Jacek Wszoła z ekipą lekkoatletów przygotowywał się do zawodów.


Strona "Prząśniczki": TUTAJ






"Dziennik Łódzki", rok 1967.

Piłkarze Widzewa i Wisły Kraków przebywali w Arturówku przed ligowymi meczami.


Licznie przybywający do Arturówka łodzianie często korzystają z usług Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji DW "Arturówek", który jest własnością gminy Łódź i powstał w 2001 roku w wyniku połączenia ośrodków sportu i rekreacji z Bałut i Górnej z Łódzkim Ośrodkiem Sportu. 


Ośrodek organizuje, oczywiście zwłaszcza w sezonie letnim, imprezy sportowo-rekreacyjne. MOSiR opiekuje się kąpieliskiem i pobliską plażą, prowadzi przystań z kajakami, rowerami wodnymi i łódkami.


Historia sportów a Arturówku zaczęła się od połączenia OSiR Arturówek, powstałego z dawnego Wojewódzkiego Ośrodka Sportu, z OSiR Promieniści.


W środkowej części Arturówka, na wysokości stawu przy ulicy Jastrzębiej zlokalizowano ziemne korty tenisowe. Dla Łodzian, którzy opuszczają Łódź na długie weekendy, do dyspozycji są domki campingowe na 90 miejsc, a dla bardziej wymagających Dom Wycieczkowy "Arturówek". Często organizowane są tu ogniska i wielkie grillowanie na terenie campingu.


Strona hotelowego kompleksu "Arturówek" TUTAJ

"Dziennik Łódzki", rok 1960.

Zobacz jeszcze:
ZIMA W ŁAGIEWNICKIM LESIE
WIEŚ ŁAGIEWNIKI


Źródła:
Andrzej Gramsz. Las Łagiewnicki i okoliczne wsie.
Tadeusz Maćkowiak. Łagiewniki łódzkie. 

Fot. archiwalne ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

Fot. Monika Czechowicz