wtorek, 1 maja 2018

Łódź 1905 roku. Od Wielkanocy do Święta Pracy.


25 kwietnia 1905 roku, wiadomo już było, że święta wielkanocne upłynęły w Łodzi spokojnie, pod czujnym okiem nadzwyczajnie wzmocnionych posterunków i patroli sił policyjnych.

Posterunek wojskowy przy ulicy Piotrkowskiej u zbiegu z ulicą Przejazd
 (dzisiaj ulica Tuwima).

Pod specjalną obserwacją znajdowały się kościoły, siedziby urzędów, kamienice zamieszkane przez ważniejszych urzędników wojska i policji.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd i Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza).


W godzinach nabożeństw przed kościołami krążyli aktywiści PPS i rozdawali ulotki proklamujące strajk generalny w dniu 1 maja. Mimo to policja powstrzymywała się od wszelkich działań w bezpośrednim sąsiedztwie kościołów, gdzie rozmieszczono głównie agentów w cywilu, unikając demonstracyjnej obecności służb umundurowanych.
W obawie przed spodziewanymi zamieszkami duża liczba rodzin inteligenckich wyjechała z miasta pociągami i pojazdami konnymi. Na terenie większych fabryk krążyły grupy agitatorów wzywających do wstrzymania pracy 1 maja i grożących pobiciem wszystkim, którzy sprzeciwią się strajkowi w tym dniu.

Robotnicy i robotnice przed fabryką Karola Scheiblera.

26 kwietnia, uprzedzając spodziewane 1 maja gwałtowne wydarzenia magistrat – na wniosek dyrekcji pogotowia ratunkowego – podjął stosowne decyzje. Ponieważ w myśl przepisów sanitarnych pogotowiu nie wolno było przewozić zwłok, magistrat postanowił, aby przewozem ciał znalezionych na ulicach zajmowała się miejska zawodowa straż ogniowa.

Karetka pogotowia ratunkowego.

W piątek, 28 kwietnia, na żądanie gubernatora piotrkowskiego przybyły do Łodzi cztery szwadrony 54. Nowomirgorodzkiego Pułku Kawalerii, stacjonujące dotąd w Kole w guberni kaliskiej. W ten sposób władze podjęły przygotowania do zapowiadanych demonstracji robotniczych w dniu 1 maja.

Funkcjonariusze żandarmerii carskiej w Łodzi, rok 1904 lub 1905,
(Fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych)

W sobotę, 29 kwietnia, w większych fabrykach Łodzi po przerwie obiadowej robotnicy nie podjęli pracy. W niektórych zakładach po południu odbyły się wiece zachęcające załogi do świętowania 1 maja. Zamiarem działaczy PPS było zgromadzenie się demonstrantów w czterech miejscach na peryferiach miasta i stamtąd odbycie czterech pochodów gwiaździście zbiegających się w jednym miejscu. Doszło przy tym do porozumienia z narodowcami, w myśl którego dwa pochody miały odbyć się pod sztandarami religijnymi i narodowymi.
Wojsko i policja wystawiły wzmocnione posterunki przed siedzibami urzędów państwowych i banków. Posterunki te pozostawały w pogotowiu przez kolejne dwa dni.
Około godziny 8 wieczorem idącemu dość ludną o tej porze ulicą Podrzeczną (według innych przekazów zajście miało miejsce przy ulicy Drewnowskiej) rewirowemu Timofiejowi Kurience zadano znienacka nożem cios w szyję, ciężko raniąc policjanta.

Widok na Stare Miasto i synagogę Alte Szil przy ulicy Wolborskiej.

W niedzielę, 30 kwietnia 1905 roku, około południa w starej synagodze przy ulicy Wolborskiej odbyło się zebranie zwolenników Bundu, podczas którego przybyli z Warszawy aktywiści tej partii, wzywając do odbycia publicznej demonstracji.

Ulotka Bundu z maja 1905 roku.
(Fot. Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi)

Około godziny pierwszej tłum uczestników zebrania opuścił synagogę i po rozwinięciu czerwonych sztandarów pociągnął ulicą Wolborską na Stary Rynek. Według raportu policji uczestnicy pochodu mieli śpiewać „pieśni rewolucyjne”. Przy wylocie ulicy Nowomiejskiej drogę pochodowi zagrodził konny patrol sześciu kozaków oraz dyżurujący tam policjant.

Ulica Nowomiejska, widok od Starego Rynku w kierunku południowym.

Demonstranci otoczyli patrol, kierując pod adresem kozaków obelgi oraz rzucając kamieniami i fragmentami znajdujących się na rynku metalowych straganów. Kozacy rozproszyli tłum, strzelając z rewolwerów nad głowami, przy czym ran od kul doznały cztery osoby – dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Jednym z rannych był 20-letni robotnik Wincenty Feliga, co wskazuje, że wśród demonstrantów znalazły się nie tylko osoby narodowości żydowskiej.
W prasie opublikowano podpisany w sobotę wieczorem ukaz carski o tolerancji religijnej; znosił on karalność zmiany wyznania prawosławnego na inne chrześcijańskie, przy czym karalne było jedynie nakłanianie kogoś do takiej zmiany wyznania. Ukaz przyznawał podstawowe prawa innym wyznaniom religijnym, w tym również niechrześcijańskim.

"Rozwój", rok 1905.

Między innymi i tę sprawę omawiano podczas wieczornej narady łódzkiego Bundu, odbywanej dla niepoznaki w jednej z kawiarń na Starym Mieście. Wiadomość o tajnej naradzie szybko dotarła do sił porządkowych. Na widok zbliżającego się do kawiarni oddziału kozaków uczestnicy zebrania powybijali szyby w lokalu, wyskoczyli przez okna i rozbiegli się we wszystkie strony, strzelając na oślep za siebie.

Stary Rynek dzisiaj.

W godzinach popołudniowych ruch na ulicach Łodzi niemal zamarł. Z trwogą oczekiwano wydarzeń następnego dnia. Kupcy działający przy głównych ulicach pozabijali witryny sklepów deskami, a gdzieniegdzie opuszczone kraty i żaluzje zabezpieczyli arkuszami blachy.
W poniedziałek, 1 maja, od wczesnego poranka robotnicy w podniosłych nastrojach zdążali do swoich zakładów pracy. Gdzieniegdzie uruchomiono nawet maszyny, ale i tam przerwały one pracę zaraz po wybrzmieniu zwyczajowego porannego sygnału fabrycznych gwizdków. Kilka fabryk podjęło jednak produkcję i dopiero pod wpływem nacisków delegatów przybyłych z innych strajkujących zakładów,  po przewie obiadowej nie włączono już maszyn.
Sklepy i zakłady rzemieślnicze od rana nie zostały otwarte, a tam, gdzie nie zabito okien deskami, właściciele pozamykali okiennice i opuścili żaluzje. W ten sposób ujawniły się powszechne obawy przed wielkimi zamieszkami, których na podstawie rozpowszechnianych pogłosek spodziewano się już dziesięć dni wcześniej, w okresie Wielkanocy.
Zamknięte pozostały banki, kantory przewozowe i wszelkie prywatne biura. Na ulicach, przy pięknej wiosennej pogodzie, panował niezwykle ożywiony ruch pieszy, tłumy wolnych od pracy mieszkańców zalegały ulice i place, niespiesznie przesuwając się w różnych kierunkach. Grupy robotników nieco chaotycznie krążyły po mieście, widać było, że brakuje jednolitej myśli organizacyjnej, Wśród ciżby przechodniów na ulicach krążyły liczne patrole wojskowe, niekiedy śpiewające w marszu żołnierskie piosenki. Siły porządkowe reagowały jedynie w przypadku wyraźnie zauważalnych zbiegowisk, indywidualnie oceniając stopień zagrożenia przekształceniem się w większą demonstrację. Głównym celem było niedopuszczenie do odbycia zapowiadanego pochodu robotniczego ulicą Piotrkowską, do czego rzeczywiście nie doszło.

Fragment Starego Rynku z widoczną wieżą Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.

W kościołach na Starym Mieście i św. Krzyża odbyły się uroczyste nabożeństwa ku czci św. Wojciecha, biskupa i męczennika. Podczas wychodzenia z kościołów PPS zorganizowała tak zwane „manifestacje sztandarowe”. Szczególnie liczna miała miejsce pod murami kościoła Wniebowzięcia NMP na Starym Mieście, gdzie około 6 tysięcy osób skupionych pod czerwonym sztandarem wysłuchało przemówienia objaśniającego sens obchodów święta robotniczego w tym dniu. Do zbliżającego się ulicą Zgierską oddziału kozaków z tłumu oddano kilka niecelnych strzałów, co zakończyło wiec. Wojsko pozwoliło obecnym na swobodne rozejście się.

Kościół Wniebowzięcia NMP na Starym Mieście

Rano na ulice wyjechała część wozów tramwajowych, jednak około godziny 11 zarząd tramwajów zdecydował o wycofaniu wszystkich wagonów do zajezdni. Przyczyną były powtarzające się napady na konduktorów i motorniczych w pojazdach znajdujących się na krańcowych przystankach, jak zdarzyło się na ulicy Rokicińskiej czy też przy Starym Cmentarzu.
Wobec krążących po ulicach i tarasujących przejazd tłumów zjazd na ulicę Tramwajową nie mógł nastąpić natychmiast. Około południa do tramwaju jadącego ulicą Główną (dziś Piłsudskiego) między ulicą Mikołajewską (obecna Sienkiewicza) a Widzewską (Kilińskiego) ktoś oddał strzał; kula przeleciała koło ucha motorniczego, nie czyniąc szkód ( przedni i tylni pomost ówczesnych wagonów tramwajowych był niezabudowany).

"Rozwój", rok 1905.

W reakcji na wybuchową sytuację na ulicach, o godzinie 3 po południu policmajster Chrzanowski przez rozesłanie konnych policjantów przekazał właścielom nakaz natychmiastowego zamknięcia wszystkich restauracji w mieście i w osadzie Bałuty.

"Rozwój", rok 1905.

Około godziny 2 po południu na ulicy Wschodniej między Północną a Średnią (dziś ulica Pomorska), w miejscu zwyczajowych akcji agitacyjno-uświadamiających Bundu, zaczął formować się pochód. Wśród obecnych dominowała młodzież żydowska, wnoszono liczne buntownicze okrzyki, rozwinięto czerwone chorągwie. Około godziny 3 pochód ruszył ulicą Wschodnią na południe z zamiarem zachęcenia do przyłączenia się ludności żydowskiej, w znacznej większości zamieszkującej tę ulicę.

Ulica Wschodnia, widok w kierunku południowym.

Z treści wygłaszanych przemów wynikało, że demonstranci planowali przejść przez całe śródmieście do ulicy Głównej i Wodnego Rynku.


Widok na Wodny Rynek. Pocztówka z 1906 roku.

Poinformowane o zamiarach organizatorów siły porządkowe miały dostatecznie dużo czasu na reakcję. Gdy czoło pochodu dotarło do skrzyżowania z ulicą Kamienną (dzisiejsza ulica Włókiennicza), drogę zastąpił mu zwarty kordon wojska. Odpowiedzią tłumu na wezwanie do rozejścia się były gniewne okrzyki oraz skierowane w stronę żołnierzy pojedyncze strzały rewolwerowe.

Dawna ulica Kamienna, dziś Włókiennicza.

Wojsko próbowało rozproszyć pierwsze szeregi demonstrujących, kłując ich bagnetami i spychając część zgromadzonych w ulicę Kamienną. Wówczas jednak z okiem, dachów i balkonów znajdujących się tu kamienic obrzucono żołnierzy kamieniami, kawałkami metalu, drewna, przedmiotami domowymi. W tej sytuacji wojsko cofnęło się, wyrównało szereg i oddało salwę z dwunastu karabinów, zasadniczo kierując broń na głowami tłumu. Od ognia bezpośredniego lub nieuniknionych w tej sytuacji rykoszetów zginęły dwie kobiety, zaś 22-letni Jankiel Herszkowicz zmarł zanim pogotowie dowiozło go do szpitala. W następstwie salwy tłum rozproszył się w sąsiednich ulicach, zabierając ze sobą nieustaloną ilość rannych.

Stragany na Wodnym Rynku.

Część uczestników rozproszonej demonstracji małymi grupami podążyła jednak różnymi drogami na Wodny Rynek, gdzie godzinę później zawiązała się druga demonstracja, zorganizowana zapewne przez aktywistów SDKPiL z obu fabryk Widzewa oraz zakładów scheiblerowskich.

Tkalnia Karola Wilhelma Scheiblera.

Wskazywałoby to na istnienie uzgodnionego z Bundem planu odbycia wielkiej wspólnej demonstracji na Wodnym Rynku. Około godziny wpół do piątej zebrana na rynku rzesza demonstrantów, z powiewającymi nad głową czerwonymi chorągwiami uformowała pochód, który śpiewając Czerwony Sztandar i Warszawiankę, ruszył ulicą Główną w kierunku Piotrkowskiej.
Widząc zbliżające się stamtąd oddziały wojska, prowadzący pochód skręcili w ulicę Juliusza (obecnie ulica Dowborczyków), a następnie ulicą Nawrot próbowali iść do śródmieścia. Wobec widocznej już wszędzie obecności wojska pochód skręcił w ulicę Widzewską (dzisiaj ulica Kilińskiego) i dotarł do ulicy Głównej, aby powrócić na Wodny Rynek (dziś Plac Zwycięstwa). U wylotu ulicy Głównej oczekiwało już jednak wojsko, blokując wejście na plac. W celu powstrzymania zbliżających się szeregów wojsko oddało salwę z karabinów nad głowami tłumu. Ofiarą kul padła 49-letnia Maria Bartosińska, która z balkonu swego mieszkania obserwowała wydarzenia i ciężko raniona zmarła dzień później.

„Rozwój”, 3 maja 1905 roku.
Nekrolog przypadkowej ofiary starć. Nie podano przyczyny zgonu z uwagi na cenzurę policmajstra.

Niespokojnie było również w okolicy Bałuckiego Rynku. Około godziny 3 po południu zebrała się tam pod czerwonym sztandarem grupa młodzieży żydowskiej. Wygłaszano mowy i śpiewano pieśni, jawnie ignorując dyżurującego na swoim stałym posterunku 29-letniego policjanta Ilję Gołowina. Ponieważ Gołowin nie chciał usunąć się ze swego miejsca, oberwał od uczestnika kamieniem w głowę. Przybyły wkrótce konny patrol nahajkami rozproszył zebranych.
Inna grupa, zebrana na ulicy Aleksandrowskiej w rejonie Żubardzia, wyruszyła około 9 wieczorem w kierunku Bałuckiego Rynku, lecz na wysokości ulicy Fajfra (obecnie rejon skrzyżowania ulicy Limanowskiego i Zachodniej) została rozpędzona przez patrol kozacki uderzeniami nahajek.

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd i Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza).

"Rozwój", rok 1905.

Wieczorem w kościołach odbyły się inauguracyjne nabożeństwa majowe. 
Nabożeństwa cieszyły się nadzwyczajną frekwencją, nieobserwowaną w ubiegłych latach. Kościoły pękały w szwach, zwarty tłum wypełniał place przykościelne oraz przylegle do nich ulice. 

"Rozwój", rok 1905.

Tłok był po części spowodowany tym, że potrzeby religijne około 230 tysięcy katolickich mieszkańców Łodzi, Bałut i pobliskich osad zaspokoić musiały jedynie dwa kościoły parafialne – Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na Starym Mieście oraz Podwyższenia Krzyża Świętego u zbiegu ulicy Przejazd i Mikołajewskiej (dzisiaj ulice Tuwima i Sienkiewicza). Liczbę tę uzupełniały dwa kościoły filialne – św. Józefa przy ulicy Ogrodowej 22 - 


- oraz kaplica św. Kazimierza w osadzie Widzew, u zbiegu ulicy Kunitzera i Kaplicznej (obecnie ulica Niciarniana i św. Kazimierza).

Tymczasowa kaplica pw. św. Kazimierza. Zdjęcie z początku XX wieku.

Kościół św. Kazimierza dzisiaj.

We wtorek, 2 maja, w niezamkniętych przez właścicieli fabrykach podjęto normalną pracę przy pełnej obsadzie stanowisk roboczych.
Był to jednak złudny spokój... niebawem Łódź stała się świadkiem wielu burzliwych wydarzeń. 

"Rozwój", rok 1905.

Źródła:
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1905 roku. Kulisy rewolucji.
Urząd Miasta Łodzi /Kronika Miasta Łodzi . Wydawca: Urząd Miasta Łodzi Biuro Informacji i Komunikacji Społecznej.
Redakcja: Gustaw Romanowski http://docplayer.pl

"Rozwój", 3 maja 1905 roku.

Archiwalia pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi, Narodowego Archiwum Cyfrowego oraz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi
oraz strony:
MIASTOGRAF https://www.miastograf.pl/

Fot. współczesne Monika Czechowicz

BAEDEKER POLECA:
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1905. Kulisy rewolucji.

Narastanie nastrojów rewolucyjnych, kolejne strajki robotnicze, w końcu krwawe walki barykadowe. To wydarzenia potocznie określane jako rewolucja 1905 roku. Krzysztof R. Kowalczyński przybliża Czytelnikom sytuację społeczną w Łodzi oraz warunki życia jej mieszkańców u progu XX wieku, by ukazać przyczyny spontanicznych strajków robotniczych.
Autor dzień po dniu odsłania kulisy rewolucji. Opisuje działania agitatorów partyjnych, którzy celowo dążyli do organizowania wystąpień ulicznych i prowokowali wymianę ognia z broni palnej z siłami wojska i policji. Ukazuje ważny i intrygujący okres w historii Łodzi. Śmierć poległych wykorzystywano wówczas do podgrzewania nastrojów i wywoływania kolejnych zamieszek, a krew przypadkowych ofiar miała otworzyć działaczom partyjnym drogę do władzy…
To pierwsza popularna próba opisania rewolucji 1905 roku. Liczne szczegóły i zdarzenia, pomijane dotąd w oficjalnej literaturze dotyczącej tych wydarzeń, składają się na ogromną wartość tej książki.

Wydawnictwo: Księży Młyn Dom Wydawniczy
źródło opisu: www.km.com.pl

źródło okładki: http://www.km.com.pl