sobota, 12 września 2020

Geyerowie - historia rodziny i bawełnianego imperium.

Geyerowie w dziejach przemysłowej Łodzi zajmowali szczególną pozycję. Niezwykłe były przy tym losy twórcy potęgi rodu, Ludwika Geyera, który rozpoczynał karierę jako pierwszy wielki przedsiębiorca Łodzi, z rozmachem podejmujący nowe inwestycje, a kończył jako bankrut więziony za długi. 

Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung" 1833-1888.

Znaczenie firmy odbudowali jego synowie, ale ich przedsiębiorstwo pozostawało w cieniu Scheiblerów i Poznańskich, konkurując z Heinzlami i Widzewską Manufakturą. Lata międzywojenne to okres kolejnego bankructwa zakładów i ponownego ich odrodzenia tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Geyerowie odgrywali w dawnej Łodzi wielką rolę, choć nie pozostawili po sobie tak wspaniałych rezydencji i spektakularnych inwestycji, jak przedstawiciele innych łódzkich rodów. Historia Geyerów to losy kilku pokoleń, które - zmagając się z trudnościami i przezwyciężając kolejne kryzysy budowały potęgę rodzinnej firmy, wzrastając jednocześnie w tutejszą ziemię i polonizując się. 

(zbiory Centralnego Muzeum Włókiennictwa)

By prześledzić ich dzieje, należy cofnąć się do połowy lat dwudziestych XIX wieku, do pierwszego, pionierskiego okresu rozwoju łódzkiego przemysłu. Wytyczone przez rząd Królestwa Polskiego osady, Nowe Miasto i Łódka, zaludniały się szybko przybywającymi z ziem niemieckich tkaczami i sukiennikami. Władze odczuwały jednak brak poważniejszych przedsiębiorców, którzy staliby się "kołami napędowymi" przemysłu włókienniczego, nadając produkcji większy rozmach. Czekały na nich obszerne działki na terenie tzw. posiadeł wodno-fabrycznych, wytyczonych wzdłuż doliny rzeki Jasień, na południowym krańcu miasta. Z pewnością dobrym krokiem było sprowadzenie w 1824 roku z Chemnitz w Saksonii Krystiana (Chrystiana) Fryderyka Wendischa, który w latach 1825-1827 wzniósł na terenie posiadeł, w części nazywanej Księżym Młynem, pierwszą na terenie Łodzi dużą przędzalnię bawełny. 

Dom Krystiana Wendischa - jeden z najstarszych zachowanych domów mieszkalnych w Łodzi znajdujący się przy ulicy Przędzalnianej 71 (w tle widoczny budynek przędzalni Karola Scheiblera).

Mniej pomyślnie rozwijały się przedsiębiorstwa przybyłych w tym czasie kolejnych fabrykantów: Jana Krystiana Rundziehera, Daniela Illa, Karola Gottfrieda Maya, Antoniego Wilhelma Potempy. Władze wciąż szukały doświadczonych przedsiębiorców. W 1826 roku naczelnik Sekcji Fabrycznej Komisji Województwa Mazowieckiego, Benedykt Tykel, jedna z najważniejszych dla początków przemysłowej Łodzi postaci, ściśle współpracujący z Rajmundem Rembielińskim, wyruszył przez Dolny Śląsk do Saksonii. Nawiązał tam cenne kontakty między innymi z Tytusem Kopischem z Kowar (niemieckie Schmiedeberg) na Dolnym Śląsku oraz Ludwikiem Geyerem w Saksonii. Obydwaj rozpoczęli wkrótce działalność w Łodzi, spełniając pokładane w nich nadzieje.

Ulica Tymienieckiego jest śladem dawnegooo Rynku Bielnikowego, znajduje się tu najstarszy budynek przemysłowej Łodzi - Bielnik Kopischa.

Ludwik Geyer (1805-1869)

Ludwik Geyer urodził się w Berlinie w 1805 roku. Ukończył tam bliżej nieokreśloną akademię, po czym rozpoczął pracę w przędzalni swojego ojca, w Neugersdorf, miejscowości leżącej na Górnych Łużycach, w granicach Saksonii, którą odwiedził Tykel. Z listopada 1826 roku pochodzi deklaracja młodego Geyera, w której zobowiązał się osiąść w Łodzi i rozpocząć działalność produkcyjną. Przybył tutaj w styczniu 1828 roku z całą rodziną: żoną Emilią, ojcem Adamem, matką Zofią i krewniakiem Krystianem Geyerem, z "ruchomościami fabrycznymi" i zapasem przędzy bawełnianej. Rodzina przed wyjazdem sprzedała swój majątek w Neugersdorf i przeniosła się na krótko do Zitau (Żytawa), by stamtąd wyruszyć na wschód.

Górny Rynek (dzisiaj pl. Reymonta). 
Widoczne zabudowania fabryczne i pałac Geyerów
(źródło: FotoPolska)

Po przyjeździe Geyer podpisał wstępną umowę z Komisją Województwa Mazowieckiego, na terenie którego leżała Łódź, potwierdzoną w sierpniu 1828 roku. Otrzymał w wieczystą dzierżawę obszerną posesję nr 284 u zbiegu ulicy Piotrkowskiej i Górnego Rynku (obecnie pl. Reymonta), ciągnącą się dalej w kierunku wschodnim wzdłuż ulicy Zarzewskiej (obecnie ulica Przybyszewskiego) i graniczącą od północy z obszernym stawem na rzece Jasień. Wystawił tam szybko drewniany dom i kilka budynków gospodarczych. Ludwik Geyer był wówczas młodym, wręcz bardzo młodym człowiekiem, liczył bowiem zaledwie 23 lata. Mimo to potrafił z wielką energią, wspierany z pewnością przez doświadczonego ojca, rozwinąć działalność gospodarczą, realizując swoje zobowiązania. 

Młody Ludwik Geyer.
"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1939.

Geyer rozpoczął w 1829 roku od produkcji tkanin, częściowo w systemie nakładczym, oddając przędzę tkaczom chałupnikom, częściowo ją przerabiając na własnych warsztatach. Urządził też farbiarnię i drukarnię perkali. Nie obyło się jednak bez kłopotów. Fabrykant oskarżony został o bezprawną sprzedaż przędzy oraz przemyt wyrobów zagranicznych. W konsekwencji Geyer został objęty policyjnym dozorem i zabezpieczono jego majątek. Sporządzono przy tym spis jego osobistych rzeczy, w którym wymieniono między innymi 74 książki, co należy uznać za znaczny, jak na owe czasy, księgozbiór, świadczący o wykształceniu i zainteresowaniach młodego fabrykanta. 

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

Wczesny etap działalności Gayera zamknął wybuch powstania listopadowego. Okres ten przedsiębiorca przetrwał bez większych strat, przebywając głównie w Warszawie. Zakładami w Łodzi zajmował się jego ojciec. Po zakończeniu wojny polsko-rosyjskiej Geyer z dużym impetem wznowił działalność. Ułatwił mu to fakt, że kilku jego konkurentów zmarło bądź popadło w trudności finansowe. Wśród tych drugich był Antoni Wilhelm Potempa, sąsiad Geyera zajmujący działkę nr 283 przy ulicy Piotrkowskiej, po północnej stronie stawu na Jasieniu. Pozwoliło to Geyerowi w 1833 roku przejąć ten teren w wieczystą dzierżawę. Samego Potempę zatrudnił na stanowisku buchaltera. Po stronie południowej swoich nieruchomości, wzdłuż Górnego Rynku i ulicy Zarzewskiej wystawił pięć murowanych parterowych domów dla tkaczy, których zatrudniał w swojej fabryce.

Dom Ludwika Geyera przu ulicy Piotrkowskiej 286
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Dom powstał w 1833 roku. W 1828 roku Geyer wystawił tutaj trzyizbowy drewniany domek, w którym zamieszkał z rodzicami. Tu rozpoczął też drukowanie perkali. W 1833 roku wybudował murowany dom mieszkalny z facjatką, z czterospadowym dachem. Był to parterowy murowany budynek z czterospadowym dachem oraz ryzalitem umieszczonym na osi z facjatą z balkonem, zwieńczoną trójkątnym szczytem. Jest to zachowany do dziś „dworek” klasycystyczny przy ulicy Piotrkowskiej 286.

Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung" 1863-1888.

W tym czasie fabrykant zainteresował się osadą rządową Ruda Pabianicka, położoną na południowy zachód od Łodzi, już na terenie województwa kaliskiego (granica między województwami mazowieckim i kaliskim pokrywała się wtedy z południową granicą Łodzi - przebiegała wzdłuż północnego krańca dzisiejszego pl. Niepodległości). Chciał tam wybudować dużą przędzalnię. Nie uzyskał jednak zgody na nabycie osady i wówczas postanowił wznieść gmach fabryczny na dawnej posesji Potempy przy ulicy Piotrkowskiej, po północnej stronie stawu. W latach 1835-1838 stanął tam największy budynek fabryczny w Łodzi, nazwany później Białą Fabryką. Był on wizytówką łódzkiego przemysłu do czasu wzniesienia wielkich zespołów Scheiblera i Poznańskiego. Znaczenie inwestycji Geyera było tym większe, że w nowej fabryce zainstalowano pierwszą w mieście maszynę parową. W ten sposób zapoczątkowany został nowy etap w historii przemysłowej Łodzi.

"Biała Fabryka" przy ulicy Piotrkowskiej.

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

"Biała Fabryka", lata 50./60. ubiegłego stulecia.
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Budowa przędzalni potwierdziła rangę Geyera jako najpoważniejszego fabrykanta miasta. W jego zakładach zatrudnionych było 600 osób. Dzięki temu zdobył przychylność władz, które chętnie, za pośrednictwem Banku Polskiego, udzieliły mu dużego kredytu na sprowadzenie maszyny parowej. Przy tej okazji łódzki przedsiębiorca zyskał bardzo pozytywne opinie. Nowy Komisarz Fabryk, następca Tykla, Antoni Lelowski, napisał o nim:

"Względem p. Geyera przyznać należy, iż w tym względzie nikt nad niego większych posług krajowi nie zrobił, a nawet w ogóle ani jeden zakład w takiej jak jego obszerności nie powstał bez żadnej pomocy Rządu. On własnym tylko przemysłem doprowadził swoje zakłady do przeszło milionowej wartości (...)".

Prezydent Łodzi w liście do Komisarza Obwodu Łęczyckiego stwierdzał, że jest to fabryka przodująca w skali europejskiej: protekcya należna [jest] Zakładowi pierwszemu w Kraju, zaprowadzonemu w sposób Angielski, dotąd w północnych Krajach Europy jeszcze na taką skalę nie rozwinięty.

Fotografia Ignacego Płażewskiego (lata 50/60 XX wieku), na której widoczny jest fragment stawu przy Białej Fabryce i część zabudowań fabrycznych. W tle wieża kościoła ewangelicko-augsburskiego św. Mateusza oraz bazyliki archikatedralnej pw. św. Stanisława Kostki. Staw utworzony na rzece Jasień pierwotnie znajdował się w ogrodzie przyfabrycznym. Przed II wojną światową zbiornik wodny był większy i znajdowała się na nim wyspa - obecnie, po zasypaniu części stawu, stanowi ona część parku im. Władysława Reymonta.
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Jednodniówka "10-lecie Stowarzyszenia Urzędników Skarbowych Okręgu Łódzkiego 1918-1928"

Geyer nie zrezygnował również z planów dotyczących Rudy Pabianickiej. W 1836 roku uzyskał ostatecznie zgodę na nabycie posiadłości, ale wówczas był już zaangażowany w budowę przędzalni. Po latach powrócił do swoich zamierzeń i w 1846 roku nabył osadę. Z powodu panującej wówczas niekorzystnej sytuacji w przemyśle włókienniczym zrezygnował z przedsięwzięć w tej dziedzinie. Postanowił natomiast zainwestować w produkcję cukru, która rozwijała się wówczas pomyślnie w Europie. Świadczyło to o jego przedsiębiorczości i perspektywicznym myśleniu. Nieopodal rzeki Ner, w pobliżu dzisiejszej ulicy Farnej, wzniósł cukrownię uruchomioną w 1851 roku. Powstała tam również gorzelnia. I w tym wypadku skorzystał z dużego, w wysokości 100 tysięcy złotych, kredytu Banku Polskiego. Niestety, nie były to udane przedsięwzięcia. Geyer nie wziął pod uwagę, że tamtejsza gleba jest niskiej jakości i nie nadaje się pod uprawę buraków cukrowych, więc trzeba było sprowadzać je z daleka, co znacznie podwyższało koszty produkcji.

Cukrownia Ludwika Geyera w Rudzie Pabianickiej.

Pożyczki umożliwiły Geyerowi rozwinięcie działalności gospodarczej, ale stały się też przyczyną jego klęski. Już w przypadku pierwszego kredytu zaciągniętego na zakup maszyny parowej były kłopoty ze spłatą rat, co wynikało z gorszej koniunktury na początku lat czterdziestych XIX wieku. W 1843 roku Rząd Gubernialny Mazowiecki (w tym okresie województwa zamieniono na gubernie) wydelegował specjalną komisję, która miała sprawdzić stan finansów łódzkiego fabrykanta. Jej opinia była jednak przychylna Geyerowi i zgodnie z tym zawarto ugodę dającą mu korzystne warunki spłaty kredytu. Jednocześnie stwierdzono:

Rękojmią tego są zdolności p. Geyera, gruntowna znajomość obranego przez niego zawodu i najtrafniejszy nadawany zakładowi kierunek. Cała dążność p. Geyera skierowaną jest ku doprowadzeniu kosztów produkcyjnych do tego stopnia, izby dobrocią i taniością wyrobków swoich, mógł wytrzymać współzawodnictwo wyrobków zagranicznych.

Przy tej okazji budowniczy Banku Polskiego, wybitny architekt warszawski, Jan Jakub Gay, wykonał opis oraz plany zabudowań fabryki Geyera, zaprojektował też wzmocnienie stropów budowli i wyliczył koszt inwestycji. Decyzje komisji umocniły pozycję Geyera, który rozbudował zakłady, zajmując teren dawnych przedsiębiorstw Jana Traugotta Langego (działki nr 272-282 przy ulicy Czerwonej) i Gustawa Zacherta (działki nr 285-295 po zachodniej stronie ulicy Piotrkowskiej).

Około 1850 roku przedsiębiorstwo Geyera było w szczytowym okresie rozwoju. Zniesienie w 1851 roku granicy celnej między Królestwem Polskim a Cesarstwem Rosyjskim sprawiło, że otworem stanęły szerokie rynki zbytu i łódzki fabrykant szybko otworzył składy swoich towarów w Sankt Petersburgu, Rydze, Wilnie, Berdyczowie, Kijowie i Charkowie. W wydanej w 1853 roku pierwszej monografii Łodzi, Oskar Flatt z zachwytem pisał o jego firmie:

Zakład ten, tak pod względem zamożności przedsiębiorcy, jak doskonałości swoich wyrobów, znakomitej produkcji i kwitnącego stanu, stoi najwyżej nie tylko z łódzkich, ale śmiało powiedzieć możemy ze wszystkich krajowych fabryk bawełnianych. Świetny stan fabryki Geyera, która od lat 20 założona, pewnym i śmiałym krokiem olbrzymie czyni postępy, najdowodniej świadczy do jakich rezultatów wytrwałość, praca, duch przedsiębiorczy i kapitał doprowadzić mogą.

Potwierdzeniem zasług Geyera dla rozwoju przemysłu polskiego było przyznanie mu przez rząd Królestwa Polskiego Orderu św. Stanisława III klasy, co oznaczało zaliczenie do stanu szlacheckiego. W 1852 roku był on jedyną osobą mającą taką pozycję w Łodzi. Jednak w tym samym czasie pojawiły się nagle poważne problemy. Ich przyczyna tkwiła we wspomnianych, niezbyt trafionych inwestycjach w Rudzie, związanych z zaciągnięciem dużego kredytu. Do tego doszedł pożar, jaki w 1853 roku strawił zabudowania fabryki Geyera po zachodniej stronie ulicy Piotrkowskiej. Ich odbudowa pochłonęła znaczną sumę. Spowodowało to, że fabrykant nie był w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec Banku Polskiego. Początkowo uzyskał prolongatę swoich długów, ale w 1857 roku otrzymał sądowy nakaz zwrotu pożyczki wraz z procentami - łącznie 162 tysiące rubli.

Geyer nadal prowadził rokowania z Bankiem Polskim. Powołując się na swoje zasługi dla gospodarki Łodzi, próbował uzyskać dalszą prolongatę długów. Aby je częściowo spłacić, sprzedał bankowi plac nr 284 położony na rogu ulicy Piotrkowskiej i Górnego Rynku - pierwszą swoją własność na terenie miasta wraz z pałacem i innymi zabudowaniami - za sumę 72 tysięcy rubli. 

Ulica Piotrkowska 286. Pałac Geyerów (widok od północnej pierzei dzisiejszego pl. Reymonta, dawny Górny Rynek)
Pałac został wzniesiony w 1843 roku w stylu renesansowym nawiązującym do Palazzo della Cancellaria w Rzymie. Ze względu na kłopoty finansowe w zakładzie, Geyer w 1860 roku sprzedał pałac Bankowie Polskiemu. Kolejnym właścicielem budynku został w 1877 roku Ferdynand Fischer, a po nim Daniel Wolf Rzechta. Około 1900 roku pojawił się kolejny własciciel Chaskiel Frejdlich, po nim Jakub Lewi)
(Archiwum Włodzimierza Pfeiffera, rok 1930).

Próbą ratowania sytuacji był także plan parcelacji i sprzedaży gruntów położonych między ulicą Piotrkowską a Wólczańską, gdzie wytyczono kilka wewnętrznych ulic, sporządzony w 1869 roku przez geometrę Xawerego Mittelstaedta. Nie został jednak zrealizowany. 

Choć zakłady Geyera nadal kontynuowały produkcję, jego sytuacja finansowa była coraz trudniejsza. Wpływ na to miał również fakt, że przestał być już monopolistą na łódzkim rynku, jak we wcześniejszych latach. Powstały wówczas i rozwinęły produkcję nowe przedsiębiorstwa: Traugotta Grohmanna (1843), Dawida Landego (1946), Karola Moesa (1847) i wreszcie Karola Scheiblera (1855), które zaczęły skutecznie z Geyerem konkurować. Fabrykant ratował się, przerabiając w przędzalni surowiec dostarczany przez berlińskiego bankiera Bernarda Ginsberga, jednocześnie zadłużając się także u niego. 

"Biała Fabryka", lata 50./60. ubiegłego stulecia.
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung"

Ostateczne załamanie związane było z wypadkami politycznymi. W kwietniu 1861 roku wybuchła wojna secesyjna w Stanach Zjednoczonych, co wkrótce spowodowało odcięcie dostaw bawełny, stanowiącej podstawę działalności łódzkich producentów. Fabryka Geyera stanęła. Także niemal wszystkie inne łódzkie zakłady zależne od dostaw bawełny - poza fabryką Scheiblera, która miała zgromadzone zapasy tego surowca - musiały zaprzestać produkcji. W tej sytuacji Bank nie mógł zbyt rygorystycznie dochodzić swoich racji. Jednak w październiku 1862 roku Dyrektor Główny Komisji Skarbu i Przychodu zażądał ponownego wszczęcia postępowania egzekucyjnego wobec Geyera. Nim do tego przystąpiono, wybuchło powstanie styczniowe, co odroczyło możliwość ściągnięcia długu. W momencie wygasania powstania, w lutym 1864 roku, wydano decyzję o zajęciu nieruchomości. W niepewnej sytuacji politycznej trudno było znaleźć chętnych na ich nabycie. Sytuację Geyera częściowo uratowała sprzedaż w 1865 roku Rudy Pabianickiej wraz z cukrownią i gorzelnią. Za sumę 150 tysięcy rubli nabyli ją bracia Lӧwenbergowie z Warszawy. Suma ta, wypłacana w ratach, pozwoliła na spłacenie długów fabrykanta. Umożliwiło to również zdjęcie sekwestru z zajętych przez Bank Polski zakładów oraz podjęcie próby ich uruchomienia. Geyer nie posiadał jednak wówczas odpowiedniej na ten cel gotówki. Ratunkiem okazał się Ginsberg, główny obok Banku Polskiego, jego wierzyciel. Pod koniec 1867 roku uzyskał on zgodę władz na uruchomienie geyerowskiej przędzalni i podpisał z łódzkim fabrykantem umowę dzierżawy na 6 lat (przedłużoną później na 10 lat). Berliński bankier zadbał o niezbędny kapitał, Geyer miał zaś za zadanie uruchomić produkcję. 

Od połowy 1868 roku fabryka ruszyła pełną parą, bowiem koniunktura na rynku była bardzo dobra. Łódź wkroczyła wówczas w okres nazywany wielkoprzemysłowym. Uwłaszczenie chłopów w 1964 roku skutkowało pojawieniem się w mieście dużej ilości taniej siły roboczej, a jedocześnie zwiększył się znacznie popyt. Olbrzymi wpływ na wzrost produkcji łódzkiego przemysłu miało uruchomienie w 1866 roku linii kolejowej łączącej miasto z koleją warszawsko-wiedeńską, co umożliwiło masowy import i eksport towarów. Był to okres, gdy powstawały i rozwijały się wielkie łódzkie firmy: Scheiblera, Poznańskiego, Heinzlów, Grohmannów, Kindermannów, Biedermannów, Steinertów i wielu innych. Wykorzystali to również Geyerowie, by odbudować swą pozycję na łódzkim rynku.

Wydarzenia te zbiegły się ze śmiercią Ludwika Geyera. Ostatni okres jego życia był ciężki - za niespłacone długi czasowo był więziony, a jego stan zdrowia pogarszał się. W tej sytuacji przekazał on w 1869 roku kierowanie firmy swojemu najstarszemu synowi Gustawowi.

Grobowiec Ludwika Geyera ma formę neogotyckiego obelisku z białego marmuru.
Powstał w 1869 roku.

Ludwik Geyer zmarł 21 października 1869 roku w wieku 64 lat, widząc, jak fabryka, która była całym jego życiem, ponownie rozpoczynała produkcję i pojawiła się szansa na jej uratowanie...


Ludwik Geyer pozostawił po sobie liczne grono spadkobierców: wdowę Emilię, synów: Ryszarda (urodzonego w 1842 roku), Gustawa (urodzonego w 1844 roku), Roberta (urodzonego w 1845 roku), Emila (urodzonego w 1848 roku), Eugeniusza (urodzonego w 1849 roku) i Cezara (urodzonego w roku 1851) - dwóch najstarszych synów zmarło wcześnie - oraz córki: Charlottę (urodzoną w 1834 roku) po mężu Knoll i Fanny po mężu Beyer (Bajer).

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900. 

"Łodzianin", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1903.

Warto w tym momencie poświęcić nieco więcej uwagi sprawom rodzinnym Geyerów i ich małżeństwom - bo to historia godna romansu. Najstarszy z żyjących synów, Ryszard, w okresie zastoju w przedsiębiorstwie, pod koniec lat sześćdziesiątych, postanowił osiąść na wsi i zatrudnił się jako zarządca majątku rodziny Weilów we wsi Gajówka, nieopodal Łęczycy. Weilowie byli rodziną aptekarzy o korzeniach niemieckich, ale już od dawna osiadłą na ziemiach polskich, początkowo w Wielkopolsce, następnie w Ozorkowie. Zdobywszy pewien majątek, zamieszkali na wsi, zakupując dobra Gajówka oraz Skęczniew. Decyzja Ryszarda, by zatrudnić się u Weilów, nie była zapewne przypadkowa. Weilowie mieli bowiem kilka urodziwych córek: Marię (ur. 1849), Olgę (ur. 1852), Wandę (ur. 1854), Helenę (ur. 1855) i znacznie młodszą od nich Annę (ur. 1866). Skończyło się trzema ślubami - pierwszy był ślub Ryszarda z Olgą w 1871 roku. Na tym weselu młodsza siostra Olgi, Helena, poznała Gustawa Geyera. Po latach tak wspominała ten moment:
W czasie wesela mojej siostry poznałam mojego ukochanego, drogiego, jedynego męża [Gustawa Geyera]. Jeszcze dziś, po 41 latach, wszystko stoi wyraźnie i żywo przed moimi oczami. To była błogosławiona chwila. Mgnienie oka, które wystarczyło, bym się w nim zakochała. To uderzyło we mnie jak piorun z jasnego nieba (...). Spojrzałam na niego i w jednym mgnieniu oka byłam w nim zakochana. Powiedziałam wtedy sobie: "Ten, albo żaden". Stanęłam, jak sparaliżowana i nie mogłam ruszyć się z miejsca. Miałam wrażenie, jakby mnie ktoś dźgnął w serce. Mój przyszły mąż był tak piękny, mądry, sprawiedliwy i dobry, że stanowił dla mnie ideał.

Gustaw Geyer (1844-1893)

Helena Anna Geyer Weil (1855-1935)


Wszystko skończyło się dobrze - w listopadzie 1873 roku osiemnastoletnia Helena Weil poślubiła starszego o 11 lat Gustawa Geyera.

Helena z Weilów i Gustaw Geyer, syn Ludwika. Byli szczęśliwym małżeństwem.

Akt ślubu Heleny i Gustwa Geyerów.

Helena Geyer Weil zmarła 9 kwietnia 1935 roku w wieku 79 lat, została pochowana na ewangelickim cmentarzu w Łodzi, w grobowcu rodzinnym Geyerów.

"Ilustrowana Republika", 12 kwietnia 1935 roku.

Portret Heleny Anny Geyer namalowany przez Wacława Dobrowolskiego w 1928 roku, 35 lat po śmierci męża Gustawa (czarną aksamitną wstążkę przy sukni spina brosza z wizerunkiem ukochanego męża). Obraz można podziwiać w Centralnym Muzeum Włókiennictwa:


Wiele lat po ślubie Heleny i Gustawa, pod koniec lat osiemdziesiątych XIX stulecia, Emil Geyer ożenił się z najmłodszą z sióstr, Anną.

Emil Geyer (1848-1910)

W latach 70. sytuacja firmy i rodziny ciągle nie była stabilna - przedsiębiorstwo dzierżawiono i stale zmagano się z długami. Jak wspomina Helena Geyer:
Zaraz w pierwszym roku naszego małżeństwa zajęto nawet wszystkie nasze meble (...).
Dopiero po wygaśnięciu umowy z Ginsbergiem w 1878 roku zakłady ponownie stały się rodzinną firmą Geyerów, której kierowaniem zajął się Gustaw. Nie był najstarszy, ale posiadał odpowiednią wiedzę i doświadczenie, które zdobył w trakcie praktyki w Anglii.


Rozpoczęły się lata odbudowy pozycji firmy. Zakłady zmodernizowano i systematycznie rozbudowywano.
"Łodzianin", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1893 
(widzimy jeszcze starą numerację ulicy Piotrkowskiej)

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

W 1886 roku zakłady przekształcono, zgodnie z duchem czasu, w spółkę akcyjną: Towarzystwo Akcyjne Wyrobów Bawełnianych Ludwika Geyera. 

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1902.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1903.

Prezesem firmy mianowano Gustawa Geyera, jego starszy brat, Ryszard, porzucił wieś i został dyrektorem handlowym, a młodszy, Emil, zajął stanowisko dyrektora do spraw technicznych. Zapoczątkowało to nowy okres prosperity w dziejach zakładu, systematycznego wzrostu produkcji i rosnących zysków.
"Łodzianin", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1905.


Podjęto decyzję o rozbudowie głównego gmachu, Białej Fabryki, poprzez dodanie czwartego, wschodniego skrzydła, wznoszono też kolejne obiekty po zachodniej stronie ulicy Piotrkowskiej, na terenie sięgającym ulicy Wólczańskiej, określanym jako Nowa Fabryka.

"Biała Fabryka", lata 50./60. ubiegłego stulecia.
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)


Jednocześnie Gustaw Geyer w 1888 roku uruchomił własne, odrębne przedsiębiorstwo - Fabrykę Koronek i Firanek przy ulicy Piotrkowskiej 278, w najbliższym sąsiedztwie domu, na północnym skraju rodzinnej posiadłości. Obecnie działkę tę oddziela od głównej części dawnych zakładów geyerowskich ulica Milionowa.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1913.

Po przedwczesnej, bo w wieku 49 lat, śmierci Gustawa w 1893 roku prezesem Towarzystwa Akcyjnego został Emil. Był to czas rozkwitu firmy. W 1898 roku w zakładach zatrudniano 2760 robotników. Obrót wynosił 5600 tysięcy rubli, a zysk 670 tysięcy rubli. 

"Tydzień", rok 1902.

W momencie śmierci Emila, w 1910 roku, zatrudnionych było 4020 robotników, a obrót i zysk wynosiły odpowiednio 11300 tysięcy rubli i 830 tysięcy rubli. Było tak mimo trudnego okresu lat rewolucji 1905 roku, gdy przemysł łódzki zamarł na blisko dwa lata.

"Rozwój", rok 1910.

Grobowiec rodzinny Emila Geyera. Cmentarz Stary przy ulicy Ogrodowej.

"Rozwój", rok 1910.

"Rozwój", rok 1910.

"Rozwój", rok 1910.

Emil Adam Geyer jako jeden z pierwszych przemysłowców łódzkich miał wyższe wykształcenie - ukończył Wyższą Szkołę Techniczną we Wrocławiu. Był dyrektorem do spraw technicznych i współwłaścicielem przedsiębiorstwa bawełnianego swojego ojca. Po śmierci ojca popadł ze swoim bratem Gustawem w konflikt spowodowany być może zazdrością o wysoką pozycję brata w firmie, który został głównym dyrektorem. Potęgowała konflikt zapewne także słaba sytuacja finansowa firmy, ale rozwiązało go wyprowadzenie firmy z długów i utworzenie w 1886 roku Towarzystwa Akcyjnego Fabryk Bawełny Ludwika Geyera, które regulowało kwestie własnościowe. Po śmierci Gustawa w 1893 roku został powołany na stanowisko prezesa. Z racji swojego wykształcenia, bardziej niż brat skupiał się na kwestiach technicznych w zakładach. Do swojej śmierci w 1910 roku zwiększył ilość wrzecion w fabryce o 150%. W latach 1888-1890 był komendantem łódzkiej straży pożarnej, a w 1898 roku jednym z założycieli i współwłaścicieli sieci tramwajowej. W latach 1902-1904 był inicjatorem utworzenia kartelu przędzalń bawełnianych, także wiceprezesem Komitetu Giełdowego i członkiem Urzędu Starszych Zgromadzenia Kupieckiego oraz prezesem Łódzkiego Banku Kupieckiego, Polskiego Towarzystwa Teatralnego oraz Szpitala Pediatrycznego Anny Marii. Był także akcjonariuszem Towarzystwa Elektrycznego, cukrowni Aszych i fabryki chemicznej Rędziny. Z czasem osiadł w Warszawie i mieszkał przy alei Róż. Po śmierci Emila prezesem firmy został jego młodszy brat - Eugeniusz Geyer.

Księga Pamiątkowa 25-lecia Pracy Pogotowia Ratunkowego, rok 1927.


"Rozwój", rok 1910.

"Rozwój", rok 1913.

Rodzina Geyerów, podobnie jak przedstawiciele innych znaczących rodów fabrykanckich w obawie o swoje bezpieczeństwo, w okresie rewolucji 1905 roku opuściła na dłuższy czas Łódź, przenosząc się do Drezna. O tym, że obawy nie były bezpodstawne świadczy zdarzenie, jakiego doświadczyła Anna Geyer, żona Emila, która pewnego majowego dnia 1905 roku:

(...) wyszła z domu i wsiadła do oczekującego pojazdu, by udać się na letnisko, ale znajdujący się tamże robotnicy wyprzęgli konie, poprosili p. Geyer by wysiadła z pojazdu i zanieśli ją z powrotem do mieszkania, oświadczając, iż będzie im, być może potrzebna. Po pewnym czasie Anna Geyer w towarzystwie krewnego wyszła pieszo z domu i opuściła miasto.
(według: Wanda Kuźko. Wydarzenia Rewolucji 1905-1907 w świetle listów członków zarządu zakładów włókienniczych R. Biedermanna, "Acta Universitatis Lodziensis")

"Rozwój", rok 1907.

Zakłady Przemysłu Bawełnianego Ludwik Geyer S.A. - widok gmachu od strony ulicy.
Archiwum Włodzimierza Pfeiffera.
(Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Lata po unormowaniu sytuacji w mieście, od 1909 do 1914 roku, należały do najbardziej pomyślnych w dziejach przedsiębiorstwa, podobnie jak i dla innych łódzkich zakładów.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1911.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1913.

Po śmierci Emila w 1910 roku firmą kierował Eugeniusz Geyer, a w zarządzie zasiedli synowie Gustawa: Gustaw syn i Robert, którzy ukończyli studia w Dreźnie i praktyki w Anglii. 

Fotografia z lat 60. ubiegłego stulecia przedstawiająca obecny park Reymonta, w głębi widoczna dawna willa Eugeniusza Geyera.
(Fot. Ignacy Płażewski, zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Willa Eugeniusza Geyera dzisiaj,
czytaj w baedekerze:

Pomyślny okres brutalnie przerwał wybuch pierwszej wojny światowej. Geyerowie zaangażowali się w działalność społeczną. Gustaw syn został członkiem Głównego Komitetu Obywatelskiego (więcej w baedekerze TUTAJ) reprezentującego społeczeństwo wobec okupacyjnych władz niemieckich Łodzi, a firma zakupiła piekarnię, w której wypiekano chleb i rozdawano głodującym robotnikom. Były to lata upadku łódzkiego przemysłu, gdy fabryki pracowały jedynie w niewielkim zakresie, a sytuację znacznie pogorszyły niemieckie rekwizycje. Po wojnie zakłady Geyerów oszacowały swoje straty na olbrzymią sumę 9,5 miliona rubli.


Po zakończeniu pierwszej wojny światowej łódzkie firmy z trudem wznawiały działalność
 w okresie wojny polsko-bolszewickiej. Jedyny syn Eugeniusza Geyera, Stanisław, jak tysiące młodych Polaków zaciągnął się do pułku ułanów i zginął w walce.

Kalendarz Kościuszkowski, rok 1919.

"Rozwój", rok 1919.

Sytuacja łódzkiego przemysłu włókienniczego była tym bardziej niekorzystna, że na skutek rewolucji bolszewickiej odcięty został olbrzymi rynek rosyjski, który był głównym odbiorcą eksportu towarów z tutejszych zakładów. 

Łódzki Dziennik Urzędowy, rok 1920.

Dziennik Urzędowy Województwa Łódzkiego, rok 1921.

Zakłady Przemysłu Bawełnianego Ludwik Geyer S.A. - fragmenty zabudowań
(zbiory NAC)

"Republika", rok 1923.

Jednak zakłady geyerowskie stosunkowo szybko odbudowały swoją pozycję, osiągając w 1923 roku przedwojenny stan produkcji, a liczba zatrudnionych robotników przekroczyła ilość sprzed 1914 roku. Korzystano przy tym w znacznej mierze z kredytów. 

Podręczny Rejestr Handlowy, rok 1926.

W 1928 roku zmarł Eugeniusz Geyer i kierowanie firmą przejął przedstawiciel trzeciego pokolenia rodziny - Robert, syn Gustawa.
Robert Geyer (1888-1939)
Wg "Giewont", 1928.

"Głos Poranny", rok 1929.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1930.

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

Pomyślny okres trwał do światowego kryzysu 1929 roku. Wówczas okazało się, że zaciągnięte wcześniej kredyty stanowiły zbyt duże obciążenie i wobec przeciągającej się złej koniunktury doprowadziły zakłady do bankructwa. W 1934 roku ogłoszono upadłość firmy. Przystępując do likwidacji przedsiębiorstwa, jednocześnie utrzymywano produkcję. Dzięki polityce oszczędności oraz reorganizacji i tym razem, jak przed siedemdziesięciu laty, udało się przetrwać trudny okres. W 1938 roku orzeczono podniesienie firmy z upadłości i Geyerowie ponownie przejęli stery.

"Głos Poranny", rok 1930.

"Łódź w Ilustracji", rok 1930.

"Panorama", dodatek niedzielny "Republiki", rok 1930.

W okresie międzywojennym przy geyerowskich zakładach prężnie działał klub sportowy, a także teatr.

"Głos Poranny", rok 1931.

"Głos Poranny", rok 1930.

"Nojer Fołkdbłat", rok 1936.

"Republika", rok 1939.

Nieuchronnie jednak nadchodziły tragiczne wydarzenia drugiej wojny światowej. Geyerowie, jako nieliczni z przedsiębiorców pochodzenia niemieckiego, odmawiali współpracy z hitlerowskim okupantem. Gustaw i Robert weszli w skład Komitetu Pomocy Polskim Więźniom Radogoszcza (więcej w baedekerze TUTAJ). Był to jeden z powodów, które sprawiły, że w grudniu 1939 roku Robert Geyer, wraz z przedstawicielem innej łódzkiej rodziny fabrykanckiej, Gwido Johnem, został zastrzelony w bliżej nieznanych okolicznościach przez funkcjonariuszy gestapo w swojej willi przy ulicy Piotrkowskiej 280.

Piotrkowska 280, dawna willa Roberta Geyera, dzisiaj przedszkole.

Tablica upamiętniająca Roberta Geyera i Gwidona Johna a ścianie frontowej fabryki Ludwika Geyera.

Księga adresowa m. Łodzi i województwa łódzkiego 1937-1939.

Zakłady przejęli Niemcy w zarząd komisaryczny.

Fabryka Ludwika Geyera, 1939-1945.

Biura zakładów Geyera mieszczące się przy Piotrkowskiej 293 (naprzeciwko Białej Fabryki). Widoczni siedzący przy biurkach urzędnicy. Fotografia pochodzi z Archiwum Ostlandbild współtworzonego przez A. Kissa i W. Rodego w latach 1939-1945 w Łodzi.

Karol Geyer, brat Roberta, osiadł w majątku Zielona Dąbrowa na terenie Generalnej Guberni i tam przetrwał wojnę. Wobec zbliżającej się Armii Czerwonej zdecydował się jednak na ucieczkę do Szwajcarii. Tam zmarł w 1952 roku. Jego rodzina wyemigrowała do Kanady.

Dawne zakłady Ludwika Geyera, ok. 1959-1960 roku
(zbiory WBP)

W 1945 roku przedsiębiorstwo zostało przejęte przez władze komunistyczne i przez kolejnych kilkadziesiąt lat funkcjonowało jako Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Feliksa Dzierżyńskiego, później z dodatkiem "Eskimo". Ich upadek, podobnie jak innych łódzkich zakładów włókienniczych, nastąpił w latach 90. XX wieku. 

"Dziennik Łódzki", rok 1946.

W 2002 roku ogłoszono ich upadłość. Po raz trzeci i ostatni. Geyerowie po wojnie rozproszyli się - ich potomkowie żyją w Polsce, ale też, między innymi w Kanadzie i Austrii.

"Dziennik Łódzki", rok 1972.

Dzisiaj w murach dawnej fabryki Geyerów ma swoją siedzibę Centralne Muzeum Włókiennictwa.

"Dziennik Łódzki", rok 1968.

Na dawnych terenach fabrycznych powstał Skansen Łódzkiej Architektury Drewnianej (więcej w baedekerze TUTAJ).
..... a o Białej Fabryce dawniej i o tym, co dzieje się tutaj dzisiaj przeczytacie wkrótce.


źródła:

Krzysztof Stefański. Wielkie rody fabrykanckie Łodzi i ich rola w ukształtowaniu oblicza miasta.
Oskar Flatt. Opis miasta Łodzi: pod względem historycznym, statystycznym i przemysłowym.
Helena Geyer. Z mojego życia.
Skęczniew woj. Wielkopolskie https://wwwszymonbloghistoria.pl.tl/

Winieta okolicznościowa wydana z okazji 100-lecia istnienia zakładów przemysłu bawełnianego "Ludwik Geyer", rok 1929
(zbiory Centralnego Muzeum Włókiennictwa)

Fot. współczesne Monika Czechowicz

"Rozwój", rok 1908.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz stron: 
Skęczniew woj. Wielkopolskie https://wwwszymonbloghistoria.pl.tl/
FotoPolska

Przeczytaj jeszcze:


"Głos Poranny", rok 1936.

BAEDEKER POLECA:
Krzysztof Stefański. Wielkie rody fabrykanckie Łodzi i ich rola w ukształtowaniu oblicza miasta.

 Olbrzymia część zabudowy Łodzi w okresie najbardziej dynamicznego rozwoju miasta, do wybuchu pierwszej wojny światowej, wzniesiona została dzięki inwestorom reprezentującym stosunkowo wąską i zawodowo jednorodną grupę ludzi – łódzkich przedsiębiorców.

Książka przybliża w dużej mierze zapomnianą rolę łódzkich fabrykantów w budowaniu miasta. Przedstawia ich sylwetki jako inwestorów, fundatorów i mecenasów sztuki. Książka skupia się na prezentacji dokonań wielkich rodów istotnych z punktu widzenia historii sztuki. Bez inicjatywy i hojności fabrykantów oraz nawiązywanych przez nich kontaktów artystycznych Łódź byłaby pozbawiona większości obiektów, które uważane są obecnie za jej najcenniejsze dziedzictwo. Autor zwraca szczególną uwagę na to, że miasto rosło i piękniało dzięki samym łodzianom. Dobrze oddaje to sentencja umieszczona na jednym z piękniejszych budynków dawnej Łodzi, siedzibie Towarzystwa Kredytowego przy obecnej ulicy Pomorskiej – Viribus unitis – Wspólnymi siłami.

Na całość publikacji składa się sześć rozdziałów, w których opisana zostanie działalność takich rodów, jak: Geyerowie, Scheiblerowie, Poznańscy, Heinzlowie i Kindermannowie.