piątek, 19 listopada 2021

Włada Bytomska - robotnica przedwojennej Łodzi.

W okresie PRL-u Władysława Bytomska była traktowana w Łodzi jak narodowa bohaterka, symbol walki „robotniczego miasta” z „burżuazyjnym uciskiem”.


Jej grób z sugestywnym pomnikiem autorstwa Heleny Nałkowskiej ulokowano w 1949 roku w Alei Zasłużonych cmentarza na Dołach.

"Głos Pabianic", rok 1949.

Włada była bohaterką słuchowisk radiowych i opowiadań, jej imię nosiły przedwojenna ulica Dworska (dziś Organizacji WiN) oraz Fabryka Wyrobów Włókienniczych, założona w 1888 roku przez Hirszberga i Birnbauma, nowo wybudowane osiedle na Bałutach a nawet fabryka biustonoszy w Głownie.
"Dziennik Urzędowy Rady Narodowej m. Łodzi, rok 1951.

"Dziennik Łódzki", rok 1960.

Komuniści po wojnie wykreowali ją na bezkompromisową aktywistkę i sprawną organizatorkę ruchu związkowego, choć nigdy nie była w przedwojennej Łodzi działaczką robotniczą z pierwszego szeregu.
Bytomska zapewne nie stałaby się bohaterką tak nachalnej propagandy komunistycznej, gdyby nie tajemnicza śmierć w 1938 roku, którą po wojnie oficjalnie, choć bezpodstawnie, obciążono Policję Państwową. 

"Głos Robotniczy", rok 1947.

Na jej nagrobku do dziś widnieje napis:
Zginęła z rąk oprawców sanacyjnych w walce o socjalizm.

Problem w tym, że nigdy owych „oprawców” nie ustalono, tym bardziej nie wiadomo czy byli oni „sanacyjni”. Do bezradności, jeśli chodzi o powiązanie morderców Bytomskiej z Policją Państwową, musiała się przyznać nawet łódzka bezpieka, która w latach 50. prowadziła w tej sprawie specjalne śledztwo.

Włada Bytomska. Lata 20. XX wieku.
(Fot. ze zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi)

Bytomska urodziła się 16 października 1904 roku. Pochodziła z ubogiej wiejskiej rodziny. Jak wspominała jej koleżanka, musiała chodzić na wieś do chłopa, gdzie wybierała świniom kartofle z korytka. Rodzina w poszukiwaniu pracy na początku XX wieku zamieszkała na ówczesnych przedmieściach Łodzi, przy ulicy Dworskiej 29, na Bałutach.

Dawna ulica Dworska, dzisiaj Organizacji WiN.

Pomimo bardzo trudnej sytuacji materialnej Włada ukończyła 7 klas szkoły powszechnej, a jako 17-latka – znalazła zatrudnienie w fabryce Rosenblatta, która w przedwojennej Łodzi mieściła się przy ulicy Karola 36 (dziś ulica Żwirki). 


"Rozwój", rok 1928.

Środowisko robotnicze było wówczas rozpolitykowane, w zakładach pracy przeprowadzano agitację, dążący do poprawy warunków pracy robotnicy podejmowali działalność związkową.
W 1927 roku Włada, razem ze swoją młodszą siostrą Marią wstąpiła do Polskiej Partii Socjalistycznej-Lewicy, struktury ściśle współpracującej z nielegalną Komunistyczną Partią Polski (KPP).

"Rozwój", rok 1928.

W październiku 1928 roku, w czasie napiętej sytuacji strajkowej wśród włókniarek, Bytomska wygłosiła antypaństwowe przemówienie w lokalu klasowych związków zawodowych w Łodzi, podczas którego agitowała za KPP. Wtedy też zwróciła na siebie większą uwagę Policji Państwowej. Funkcjonariusze ustalili jej adres zamieszkania, przeszukali dom i zarekwirowali nielegalną komunistyczną prasę. Została aresztowana 2 listopada 1928 roku i następnie skazana przez Sąd Okręgowy w Łodzi na cztery lata więzienia, zmniejszone do trzech lat przez Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Zachowane akta więzienne Bytomskiej z Piotrkowa Trybunalskiego świadczą o tym, że pobyt w zamknięciu tylko ugruntował jej radykalne poglądy. Była wielokrotnie karana dyscyplinarnie za antypaństwowe okrzyki, niszczenie celi, zdejmowanie krzyża ze ściany, za „grypsowanie”. Zaczęła także układać rewolucyjne pieśni, a jedna z nich, poświęcona Szymonowi Harnamowi (właściwie Charnamowi), działaczowi Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej, którego śmiertelnie postrzelił w Łodzi funkcjonariusz Policji Państwowej podczas próby aresztowania, miała być później szczególnie popularna wśród polskich komunistów. Jeden z jej fragmentów dość celnie określa polityczne ideały Bytomskiej:

Przeciw zbrojeniom, podłym dążeniom,
Armatnim kulom nie pójdziem na żer.
Staniemy zbrojnie przeciwko wojnie
Nie damy tknąć ZSRR!”

"Rozwój", rok 1928.

Po wyjściu na wolność Bytomska zaczęła spotykać się z Józefem Sroczyńskim, dużo starszym od siebie murarzem, mieszkającym na Bałutach, członkiem KPP. Z powodu utykania na jedną nogę, koledzy z organizacji nazywali go „Janek Kulas”.
Włada i Sroczyński stwarzali pozory, iż są małżeństwem, i tak też byli traktowani przez towarzyszy z KKP. Nic nie wskazywało, że związek ze Sroczyńskim stanie się powodem wielu jej osobistych niepowodzeń. Problemy pojawiły się latem 1932 roku. Koledzy z partii oskarżyli „Janka Kulasa”, że jest prowokatorem. Zarzut był poważny – to on miał doprowadzić do wsypy podczas próby zorganizowania w sierpniu 1932 roku narady komunistów w lesie na Młynku pod Łodzią. Zamierzano wówczas podjąć decyzje dotyczące powszechnego strajku łódzkich włókniarzy.

"Ilustrowana Republika", rok 1932.

Policja aresztowała kilkadziesiąt osób, a 13 z nich otrzymało kilkuletnie wyroki więzienia. Wśród skazanych był delegowany z Warszawy do Łodzi z ramienia Komitetu Centralnego KPP, Władysław Gomułka, który niedoszłą naradę na Młynku przypłacił postrzeleniem w nogę i kalectwem do końca życia.

Władysław Gomułka (1905-1982)
- ps. „Wiesław”, „Feliks Duniak”, polski polityk komunistyczny, I sekretarz KC PPR (1943-1948), sekretarz KC PZPR (1956-1970), w latach 1945-1949 wicepremier i minister ziem odzyskanych. Poseł do Krajowej rady Narodowej, na Sejm Ustawodawczy oraz na Sejm PRL II, II, IV i V kadencji. W latach 1957-1971 członek Rady Państwa.

"Nowy Dziennik Łódzki", rok 1932.

To właśnie Gomułka, jako główny organizator nielegalnego spotkania z ramienia Komitetu Centralnego KPP, wydedukował, że jedyną osobą, która mogła doprowadzić do wpadki konspiratorów, był wtajemniczony w przedsięwzięcie „mąż” Bytomskiej.
Dokładnie w tym samym czasie doszło do drugiego aresztowania Bytomskiej. Zatrzymano ją 29 sierpnia 1932 roku za przygotowywanie akcji strajkowej w fabryce bawełny Schlössera w Ozorkowie.

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

Sąd Okręgowy w Łodzi wydał tym razem surowy wyrok sześciu lat więzienia, który podtrzymał Sąd Apelacyjny w Warszawie.

Uroczystość poświęcenia gmachu Sądu Okręgowego w Łodzi, rok 1930 
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Dzięki amnestii, Włada odzyskała wolność wcześniej, bo w listopadzie 1936 roku. Była pozbawiona środków do życia - koledzy zrobili dla niej zbiórkę pieniędzy. – My jej powiedzieli, żeby kupiła sobie kamaszki i co jej potrzebne.
Po opuszczeniu więzienia twierdziła, iż jest pewna, że do jej zatrzymania, tak jak do „wsypy” na Młynku, przyczynił się Sroczyński. Miała nawet złożyć w tej sprawie oficjalne doniesienie kierownictwu partii. On sam został podobno wysłany przez towarzyszy do Związku Sowieckiego i tam ślad po nim zaginął…
Nie wiadomo, czy Sroczyński rzeczywiście był prowokatorem w KPP. Bytomska natomiast rzekomą zdradę swojego „męża” silnie przeżyła. Jej przyjaciółka Helena Milczarek twierdziła, że „od tego czasu Włada Bytomska czuła pewne uprzedzenie do mężczyzn w ogóle”.
Uprzedzenie do niej poczuli też towarzysze z KPP, nie wyrażając zgody na przyjęcie jej do partii z powodu kompromitującego związku ze Sroczyńskim. Pomogła dopiero interwencja w KC KPP jej koleżanki z więzienia Dory Aronowicz (po wojnie funkcjonariuszki Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie).
Z początkiem 1938 roku Bytomska została szeregowym członkiem Komunistycznej Partii Polski, którą zresztą kilka miesięcy później rozwiązał Komintern.

Władysława Bytomska, lata 30. XX wieku 
(fot. ze zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi)

Wiosną 1938 roku Włada otrzymała upragnioną pracę w fabryce włókienniczej Hirszberga i Birnbauma, mieszczącej się w Łodzi przy ul. Wodnej 23


Komuniści nie cieszyli się tam jednak popularnością. Robotnice początkowo nie lubiły Włady. Opluwały ją, niszczyły jej garderobę, przezywały „bolszewiczka”. Kiedy jednak w zakładzie powstał w czerwcu 1938 roku klasowy związek zawodowy, włókniarki poprosiły właśnie Bytomską, żeby je reprezentowała przed dyrekcją, jako delegatka fabryczna. Gdy na początku listopada 1938 roku w wyniku redukcji zatrudnienia zwolniono w fabryce kilka kobiet, Bytomska osobiście zaangażowała się w przygotowania do kolejnego strajku. Solidaryzując się ze zwolnionymi z pracy prządkami, przekonała inne robotnice, by zastrajkowały w ich obronie.
Kilku koleżankom wyznała, iż otrzymała z „Partii” list z poleceniem stawienia się na tajnym spotkaniu w sprawie sytuacji w fabryce. Narada miała odbyć się 2 listopada ok. godz. 22.00 na tzw. podpunkcie przy ul. Cegielnianej (dzisiaj ul. Jaracza). Strajk wyznaczono na 3 listopada 1938 roku.
Włada Bytomska nie wzięła w nim udziału. Zmarła tragicznie w nocy z 2 na 3 listopada.

Władysława Bytomska (1904-1938)
"Głos Radomszczański", rok 1949.

Tego samego dnia, kilka minut po godz. 23.00, na podwórzu posesji nr 147 przy ul. Brzezińskiej w Łodzi, nieopodal katolickiej części cmentarza na Dołach, funkcjonariusz II Komisariatu Policji Państwowej, znalazł nagą, konającą kobietę. Widok był przerażający. Kobieta nie miała na sobie odzieży, a jej ciało było pokryte rozległymi i głębokimi oparzeniami. Nieprzytomną, przewieziono do szpitala w Radogoszczu. Lekarz od razu stwierdził, że kobieta miała wcześniej skrępowane ręce. Po kilku godzinach, nad ranem 3 listopada, zmarła nie odzyskawszy przytomności.
Znaleziony przy ognisku mały neseserek, dokładnie taki, w jakim włókniarki nosiły do pracy posiłki, świadczył o tym, że ofiarą była robotnicą. Policja natychmiast zaapelowała do mieszkańców miasta, aby informowali władze o każdym przypadku niestawienia się kobiet do pracy w fabrykach, co miało pomóc w ustaleniu tożsamości zwłok.

"Głos Poranny", rok 1938.

Już następnego dnia, 4 listopada w szpitalnym prosektorium Wawrzyniec Bytomski w ogorzałych zwłokach rozpoznał swoją córkę – Władysławę, która od 2 listopada nie powróciła z pracy do domu.

Szpital w Radogoszczu.

Wstępne wyniki śledztwa, przeprowadzonego przez Policję Państwową, wskazywały, że doszło do brutalnego morderstwa. Kobieta została oblana łatwopalną substancją i podpalona przy parkanie cmentarza w pobliżu ulicy Smutnej. Paląc się, przebiegła wzdłuż nekropolii w kierunku ulicy Brzezińskiej prawie 300 metrów i tam została odnaleziona.

"Ilustrowana Republika", 4 listopada 1938 roku.

Sekcja zwłok, przeprowadzona przez Stanisława Hurowicza (po wojnie był on uznanym patologiem w Anglii), nie wykazała dodatkowych obrażeń i wykluczyła podłoże seksualne zbrodni.

"Głos Poranny", rok 1938.


Niecodzienna śmierć robotnicy rozpaliła wszystkie łódzkie dzienniki, które prześcigały się w sensacyjnych doniesieniach na temat możliwych okoliczności morderstwa. Zagmatwały się jednak one jeszcze bardziej, gdy wieczorem 4 listopada ojciec Bytomskiej dostarczył Policji odnaleziony w domu pożegnalny list, rzekomo napisany przez córkę.

"Głos Poranny", rok 1938.

Włada informowała w liście o planowanym samobójstwie. Po przesłuchaniu rodziny i potwierdzeniu, że jest to charakter pisma Bytomskiej, prowadzący śledztwo funkcjonariusze uznali, iż kobieta targnęła się na swoje życie z powodu „silnego rozstroju nerwowego” i postępującej gruźlicy. Samobójstwa miała dokonać w zupełnie nieprawdopodobny sposób. Przy cmentarnym murze oblała się denaturatem, zakneblowała sobie usta, związała ręce kablem, położyła się na ziemi i podpaliła… 

"Echo", rok 1938.

"Ilustrowana Republika", rok 1938.

Pomimo tak karkołomnego wyjaśnienia, sprawa została ostatecznie zamknięta.

"Ilustrowana Republika", rok 1938.

"Ilustrowana Republika", rok 1938.


Wyjątkowa szybkość dochodzenia mogła wynikać z faktu, iż 6 listopada 1938 roku miały się odbyć w kraju wybory parlamentarne. Dalsze spekulacje na temat śmierci kobiety, zaangażowanej w działalność antypaństwową, mogły być powodem jeszcze większych napięć w robotniczym mieście. Takiego scenariusza władze z pewnością chciały uniknąć. Dlatego bez zwłoki wydano ciało rodzinie i zgodzono się na organizację pogrzebu późnym wieczorem 6 listopada.
Oficjalna wersja o samobójstwie zadowalała tylko władze.
Nieoficjalnie zaczęły szerzyć się domysły dotyczące rzekomych sprawców zbrodni. 

"Łodzianin", organ PPS, rok 1938.

"Łodzianin", organ PPS, rok 1938.

Komuniści byli przekonani, że za sprawą śmierci ich towarzyszki musi stać Defa (pion polityczny w Policji Państwowej). Zaczęli zastanawiać się, kto mógł być kolejnym prowokatorem w ich szeregach. Funkcjonariusze policji byli przekonani o zbrodni popełnionej w afekcie przez jednego z odrzuconych adoratorów. Niektóre koleżanki Bytomskiej uważały, że odpowiedzialne za brutalną zbrodnię jest kierownictwo zakładów, w których pracowała, inne z kolei twierdziły, że była to zemsta rodziny prowokatora Sroczyńskiego. Zadziwiające jest, że na liście podejrzanych nie znalazł się Aron Halbersztadt, członek KPP, z którym Włada spotykała się w 1938 roku. To właśnie do jego mieszkania przy ulicy Cegielnianej 93 została wezwana Bytomska przez „partię” w dniu swojej śmierci.


"Głos Kutnowski", rok 1948.

"Głos Tomaszowski", rok 1949.

Dopiero po wojnie, w końcu lat czterdziestych, gdy Komisja Kontroli Partyjnej KŁ PZPR, rozpoczęła badanie niewyjaśnionych przypadków śmierci lokalnych działaczy robotniczych, powrócono do sprawy Bytomskiej. Zebrano o niej pierwsze relacje, zaczęto przesłuchiwać świadków. W czerwcu 1953 roku funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi zarejestrowali formalnie sprawę, której nadano kryptonim „Sadyści”. Wykorzystując materiały Komitetu Łódzkiego PZPR, postanowili rozwikłać wszystkie okoliczności śmierci Bytomskiej i ostatecznie wskazać winnych popełnionego morderstwa.

"Głos Pabianic", rok 1950.

Śledztwo było skomplikowane i miało charakter wielowątkowy, choć od razu wykluczono, że doszło do samobójstwa. W gronie podejrzanych znaleźli się po pierwsze funkcjonariusze Policji Państwowej, następnie Czesław Kołacz – bezpośredni przełożony Bytomskiej w fabryce, gdzie pracowała i wreszcie jej szwagier – Edward Makowski – przed wojną aktywny działacz KPP.

Od początku w kręgu głównych podejrzanych pozostawał Czesław Kołacz – w 1938 roku kierownik przędzalni w fabryce włókienniczej Hirszberga i Birnbauma, w której pracowała Bytomska.
Udział w zbrodni starała się Kołaczowi bezskutecznie udowodnić Komisja Kontroli Partyjnej KŁ PZPR. Ustalono jednak, że ograniczał się jedynie do grożenia Bytomskiej z powodu jej aktywności związkowej. Żadnych śladów jego udziału w przygotowaniu zbrodni nie potwierdzono. Skończyło się tylko na wykluczeniu go z partii w grudniu 1950 roku, za „obcość ideologiczną”.

"Głos Robotniczy", rok 1946.

Z zeznań byłych funkcjonariuszy Policji wynikało, że Bytomska cierpiała na rozstrój nerwowy spowodowany śmiercią matki, co miało uzasadniać samobójstwo. Stanisław Joachimiak, który w 1938 roku był osobiście odpowiedzialny za śledztwo w sprawie śmierci robotnicy, nie potwierdził jakiegokolwiek udziału w zbrodni funkcjonariuszy Policji Państwowej. Funkcjonariusze UB przesłuchiwali byłych pracowników Policji Państwowej, między innymi Stefana Wypijewskiego i Józefa Kasprzaka z wydziału politycznego oraz Stanisława Polaka i Stanisława Joachimiaka z wydziału śledczego.
Nie udało się im jednak ustalić żadnych powiązań Policji Państwowej ze śmiercią Bytomskiej. Joachimiak w sprawie Bytomskiej nie musiał nic ukrywać, bowiem już od 1948 roku współpracował z WUBP w Łodzi w charakterze tajnego informatora o pseudonimie „Wołga”.

Stanisław Joachimiak – funkcjonariusz Policji Państwowej prowadzący śledztwo w sprawie śmierci Władysławy Bytomskiej w 1938 roku (Fot. z zasobu IPN).

Najbardziej powikłany okazał się jednak wątek szwagra Bytomskiej – Edwarda Makowskiego, który w KPP był m.in. sekretarzem KD na Bałutach, a po wojnie został przyjęty do służby w MO. Podejrzewano go o działalność prowokatorską w partii, współpracę z łódzką Policją Państwową i zaaranżowanie samobójstwa Bytomskiej z powodu rodzinnego konfliktu. Podczas śledztwa prowadzonego przez funkcjonariuszy UB ustalono, że Makowski był z Bytomską skonfliktowany, w dodatku zamieszkiwał razem z nią w tym samym domu przy ulicy Dworskiej. Mógł więc, według funkcjonariuszy UB, bez żadnych przeszkód zaaranżować samobójstwo kobiety (podrzucić rzekomy pożegnalny list).
Według hipotezy śledczej, zwabił kobietę w okolice cmentarza pod pozorem kontaktu z partią, a resztą zajęli się już funkcjonariusze Policji. Hipoteza co prawda była wątła, ale pozwalała na połączenie rzekomych osobistych motywów Makowskiego z politycznym tłem represjonowania przed wojną komunistów.

"Głos Radomszczański", rok 1949.

W kwietniu 1953 roku funkcjonariusz UB, podsumowując śledztwo, odnotował:
Oceniając posiadane materiały należy stwierdzić, iż główny ciężar podejrzenia co do morderstwa Włady Bytomskiej spada na Makowskiego Edwarda, który to jeszcze przed jej morderstwem został zawieszony przez organizację w prawach członka KPP będąc podejrzanym o kontakt z Delfą”.
Z początkiem 1954 roku sprawa została zamknięta. Głównemu podejrzanemu - Makowskiemu, nie przedstawiono jednak żadnych zarzutów. Być może pomogła mu osobista interwencja jego żony Marii (siostry Bytomskiej) w Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej KC PZPR w Warszawie i jej obszerny list z wyjaśnieniami.
Ostatecznie więc funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa nie osiągnęli założonego celu śledztwa. Nikomu nie przedstawili zarzutu sprawstwa lub udziału w jednym z głośniejszych zabójstw, jakie popełniono przed wojną w Łodzi. Co istotne, nie potwierdzono także żadnych doniesień o udziale w nim funkcjonariuszy Policji Państwowej. Pogodzono się z faktem, iż tajemnica śmierci Władysławy Bytomskiej nigdy nie zostanie wyjaśniona.

"Dziennik Łódzki", rok 1949.

W 1949 roku złożono ją z honorami, z udziałem 10 tysięcy łódzkich robotników w Alei Zasłużonych na Dołach, w grobie ozdobionym rzeźbą dłuta Heleny Nałkowskiej.

Grób Włady Bytomskiej znajduje się na łódzkim cmentarzu komunalnym na Dołach – tam, gdzie ją podpalono.

"Głos Radomszczański", rok 1949.

"Głos Radomszczański", rok 1949.

Dziś takie życiorysy nie są w modzie. Działacze komunistyczni, których nazwiska nosiły PRL-owskie ulice, znaleźli się na marginesie historii, a czasem i poza nim. Skompromitowani, ustąpili miejsca innym, rzadko kto o nich pamięta, choć niekiedy w Internecie lub publikacjach prasowych czy źródłach historycznych można znaleźć o nich interesujące informacje. Jedną z takich postaci jest Włada Bytomska – łódzka robotnica i działaczka, niegdyś patronka jednej z bałuckich ulic i zakładów pracy, kontrowersyjna, o tragicznym życiorysie.


źródła:
Jerzy Bednarek. Kochała ZSSR. Przypadek Włady Bytomskiej [w:] Przystanek historia https://przystanekhistoria.pl/
Joanna Sikorzanka. Włada z ulicy Dworskiej (miastol.pl)

Słownik biograficzny działaczy ruchu robotniczego. T.1
Michał Matys. Potrzebowali bohaterki. Gazeta Łódzka. 1997.

Anna Gonczewska. Co się stało w Władą Bytomską? Dziennik Łódzki, 2010.
 http://www.lodzkie.pl/
http://lodzkagazeta.pl

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, Narodowego Archiwum Cyfrowego i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.