poniedziałek, 10 lutego 2014

PRL i... motoryzacja w Łodzi

W grudniu 1949 roku otworzono w Łodzi przy ulicy Piotra Skargi, Dom Handlowy "Motozbyt". Prowadził on sprzedaż samochodów, motorów i skuterów.


Fot: na pierwszym planie budynek Motozbytu (od 1974 roku Polmozbytu) na Górniaku przy ul. P. Skargi 12 w trakcie budowy. W głębi EC 2.

"Odgłosy", rok 1963.

W okresie PRL-u nowe auta po oficjalnej cenie za złotówki można było kupić tylko na tak zwane talony. Dostawali je wybrańcy: dygnitarze państwowi, działacze partyjni, przodownicy pracy, niektórzy artyści. Otrzymywały je także duże zakłady pracy, w tym głównie uprzywilejowane grupy zawodowe, górnicy, milicjanci, itp. Zakupu dokonywało się w Przedsiębiorstwie Państwowym "Motozbyt" ( od 1974 roku "Polmozbyt", powstały z połączenia trzech firm: technicznej Obsługi Samochodów, Przedsiębiorstwa Państwowego "Motozbyt" oraz Przedsiębiorstwa Techniczno-Handlowego "Polmo-Behamot").

"Odgłosy", rok 1963.

"Panorama Dziennika Łódzkiego", rok 1964.

"Dziennik Łódzki", rok 1967.

Syrena. Rok 1953

"Dziennik Łódzki", rok 1967.

Drugim sposobem na zakup auta było kupno w systemie eksportu wewnętrznego, czyli Peweksie.
Posiadacze dolarów, marek bądź franków (jeśli udokumentowali, że weszli w ich posiadanie w legalny sposób) mogli kupować za dewizy wybrane modele zachodnie, a później także rodzime samochody.

"Dziennik Popularny", rok 1977.

Wymarzone cztery kółka można było również nabyć na giełdzie. Przez długie lata łódzka giełda samochodowa znajdowała się na rogu ulic Nawrot i Wodnej.
W 1964 roku stałą giełdę samochodowo-motocyklową uruchomiono także na parkingu przy placu Barlickiego.
Innym sposobem nabycia auta było kupno talonu na czarnym rynku za wygórowaną cenę. 

"Dziennik Łódzki", rok 1989.

Można też było założyć tak zwaną "książeczkę samochodową PKO (Powszechna Kasa Oszczędności) i liczyć na szczęście, ponieważ co jakiś czas odbywały się losowania samochodów wśród posiadaczy książeczek z określonym wkładem. W 1973 roku powstała jeszcze jedna możliwość - wprowadzono system przedpłat na Fiata 126p, którego produkcję właśnie rozpoczęto. 

Fiat 125p. Rok 1976.

Pieniądze wpłacano na książeczkę PKO. Cenę "malucha" ustalono na 69 tysięcy złotych (na giełdzie kosztował ok. 110 tysięcy zł).

Sam koszt utrzymania samochodu był stosunkowo wysoki. W 1960 roku 1 litr benzyny, tzw. niebieskiej, o liczbie oktanowej 78, kosztował 4,80 zł, a żółtej, o liczbie oktanowej 92 – 6,50 zł. Średnie wynagrodzenie wynosiło 1560 zł, czyli za średnią pensję kierowca mógł kupić 325 l. Jeśli jeździł Syrenką, wydając całą miesięczną wypłatę na stacji benzynowej (Syrenka spalała ok. 12 l/100 km), mógł przejechać 2,7 tys.km.

Pierwsza w Łodzi prezentacja Fiata 126p miała miejsce 20 stycznia 1973 roku. Auto przejechało z Rynku Staromiejskiego ulicą Piotrkowską do placu Reymonta.
Jeden egzemplarz został zaprezentowany na Balu Sportowców w Hali Sportowej, a następnie był eksponowany w gmachu I Oddziału PKO przy alei Kościuszki 15, dwa inne - w zakładach pracy.W związku z ogromnym zainteresowaniem, jakie budził ten samochód, w 1977 roku uruchomiono jego sprzedaż za "cenę ekspresową", która była równa ówczesnej giełdowej (ustalono ją wówczas na 120 tys. zł). 
W latach 60. zaczęły powstawać komisy samochodowe. W Łodzi pierwszy komis, w którym kupowano i sprzedawano używane samochody, motocykle i skutery, otworzono w 1973 roku. W tym samym czasie uruchomiono przy ulicy Wojska Polskiego 51 Komisowy Punkt Sprzedaży Samochodów "Motozbytu" oraz wypożyczalnię samochodów.

WFM - M06

Znacznie łatwiej było nabyć motor lub skuter. Zwolennicy tych pojazdów byli bardzo zadowoleni, gdy w 1963 roku przy ulicy Piotrkowskiej 125 powstał nowoczesny Salon Motocyklowo-Skuterowy.

"Dziennik Łódzki", rok 1960.

W 1956 roku rozpoczęła się nowa era polskich tablic rejestracyjnych. Od tej pory znajdowały się na nich – dwuliterowe oznaczenie miejsca rejestracji (pierwsza litera określała województwo, druga powiat lub miasto, a w przypadku Warszawy i Łodzi – dzielnicę) i czterocyfrowy numer. Tablice były czarne z białymi literami. Łodzi przydzielono literę „I” (na fotce nowa tablica - Łódź przydzielono litery EL - dlaczego mamy litery jak dla Elbląga, tego nie wiem...)

"Dziennik Łódzki", rok 1957.

Kupno samochodu łączyło się najczęściej ze znacznym nadszarpnięciem budżetu domowego. Jeśli ktoś miał szczęście i w 1960 roku nabył Syrenkę po cenie oficjalnej (72 tys. zł), to na auto musiał odkładać całą wypłatę przez 3 lata i 10 miesięcy.

"Dziennik Łódzki", rok 1966.

"Dziennik Łódzki", rok 1966.

Fiat 125p

"Dziennik Łódzki", rok 1970.

"Dziennik Popularny", rok 1978.

Duży fiat 125p w 1970 roku kosztował 175 tys. zł, czyli 78 ówczesnych średnich pensji. W 1980 roku pojawił się Polonez, ale jego kupno po "normalnej" cenie graniczyło z cudem.

Polonez. Rok 1980.

W 1970 roku obywatel Polskiej Republiki Ludowej, zarabiający średnio 2235 zł, przesiadając się do Fiata 125p "podróż za jedną pensję" mógł odbyć na trasie o długości 3,4 tys. km.
W kryzysowym 1980 roku obywatele przesiedli się z Fiata do Poloneza. Litr tzw. żółtej benzyny kosztował już 29 zł. Trasa, jaką można było pokonać za miesięczną pensję (5789 zł), przy średnim spalaniu Poloneza ok. 8 l/100 km, to już tylko 2,5 tys. km. Mimo trudności z wejściem w posiadanie samochodu i wysokich cen aut, ich liczba na ulicach Łodzi systematycznie rosła. W 1960 roku było zarejestrowanych 4130 prywatnych samochodów oraz 13450 prywatnych motocykli i skuterów.
W 1970 roku ich ilość wzrosła odpowiednio do 18521 oraz 22946.

Dziennik Łódzki, rok 1960:
Dostawy samochodów osobowych z zagranicy wyniosą w tym roku ok. 4 tysięcy wozów. Z Czechosłowacji sprowadzimy 2 tysiące samochodów "Skoda-Spartak" i "Octavia", z NRD - 1 tysiąc unowocześnionych "Wartburgów", z ZSRR - 900 "Moskwiczów" oraz około 350 "Wołg". Te ostatnie nie będą jednak przeznaczone dla prywatnych odbiorców. Z krajów zachodnich importować będziemy jedynie autobusy "Fiat" dla komunikacji międzymiastowej. (...) Z produkcji krajowej otrzymamy 2900 "Warszaw" oraz 4 tysiące "Syren". Lepsze niż w poprzednich latach będzie zaopatrzenie w motocykle. Zakłady krajowe wyprodukują ich łącznie 122 tysiące. WFM i WSK mają dostarczyć na rynek 94 tysiące motocykli. Popularnych SHL ma być 15 tysięcy, "Junaków" - 10 tysięcy, a skuterów "Osa" - 3 tysiące...

Trabant 601

"Dziennik Łódzki", rok 1966.

W związku z natężającym się w latach 60. ruchem ulicznym Łódź jako pierwsze miasto w kraju wprowadziła obowiązek umieszczania na tylnych szybach samochodów "świeżo upieczonych" kierowców znaku liścia klonu. Z taką propozycją wyszedł w 1963 roku Wydział Komunikacji Prezydium Rady Narodowej miasta Łodzi. Prawo jazdy można było między innymi zrobić w automobilklubach, Polskim Związku Motorowym, w Lidze Obrony Kraju.
Władze miasta musiały także pomyśleć o wyznaczeniu miejsc parkingowych. Pierwsze parkingi strzeżone powstały w 1957 roku przy ulicy Piotrkowskiej 94 i przy placu Komuny Paryskiej. W 1958 roku Zarząd Polskiego Związku Motorowego uruchomił u zbiegu ulicy Zielonej i alei Kościuszki pierwszy w Łodzi strzeżony parking przeznaczony dla potrzeb turystyki krajowej i zagranicznej. W 1977 roku otworzono przy ulicy Retkińskiej 106 - pierwszy w Polsce strzeżony kryty parking osiedlowy ze 100 stanowiskami. Ściany i dach stalowej konstrukcji wykonane były z eternitu. Znajdowała się tam także myjnia samochodowa.

Fot: jeden z pierwszych parkingów w Łodzi. Plac Komuny Paryskiej, rok 1965.

Problem stanowiło serwisowanie aut. Jedną z większych stacji była otwarta w 1959 roku przy ulicy Cieszyńskiej pierwsza w Łodzi Spółdzielcza Stacja Obsługi Samochodów, gdzie można było umyć samochód, zadbać o jego konserwację, wymienić olej, wyregulować zapłon, itp. Nieco później powstał tu także stacja benzynowa. W 1964 roku uruchomiono Stację Obsługi Samochodów "Motozbyt" przy ulicy Skargi 12, wyposażoną między innymi w urządzenia do badania silnika, regulacji świateł, rozstawu kół. Dokonywano w niej drobnych napraw i myto pojazdy. Z pomocą kierowcom przyszedł również Automobilklub Łódzki, który w 1965 roku uruchomił, tak zwany przenośny warsztat naprawczy, urządzony w autobusie wyposażonym w niezbędne narzędzia oraz komplet części zamiennych do samochodów: Syrena, Warszawa, Wartburg, Fiat, Skoda i Trabant.

"Dziennik Łódzki", rok 1970.

 Wartburg 1965

Wartburg 1988-1991

"Dziennik Łódzki", rok 1970.

W latach 70. powstawały nowe stacje obsługi samochodów i myjnie. W 1974 roku otworzono przy ulicy Pabianickiej drugą w Polsce autoryzowaną Stację Obsługi Samochodów Radzieckich (przy Zarządzie Łódzkim Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej istniał jedyny w kraju Klub Użytkowników Samochodów Radzieckich). W tymże roku pojawiły się w Łodzi automatyczne myjnie samochodowe, w których czas mycia i suszenia samochodu nie przekraczał 3 minut.

Moskwicz 1958-1963

"Dziennik Łódzki", rok 1974.

Do 1979 roku "Polmozbyt" dysponował siedmioma autoryzowanymi stacjami obsługi i jedną zwykłą. W 1980 roku otworzona została dziewiąta stacja - Autoryzowana Stacja Obsługi przy ulicy Allende 2 (obecnie ulica Popiełuszki), naprawiająca Polskie Fiaty, Fiata Ritmo i Syreny. Obok otworzono drugi w kraju i pierwszy w Łodzi sklep samoobsługowy prowadzący sprzedaż akcesoriów i drobnych części zamiennych.

"Dziennik Łódzki", rok 1973.

"Dziennik Łódzki", rok 1973.

Łącznie na terenie Łodzi znajdowało się w 1980 roku 18 stacji obsługi samochodów oraz 26 stacji benzynowych.

"Dziennik Łódzki", rok 1989.

Ogromną rolę w dziejach motoryzacji odegrał Automobilklub Łódzki, stowarzyszenie, którego celem było upowszechnianie kultury motoryzacyjnej, popularyzowanie sportów motorowych, turystyki motorowej oraz zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. 


Klub został reaktywowany podczas pierwszego powojennego spotkania z udziałem 28 członków 3 listopada 1945 roku. Dzięki działaniom władz Automobilklubu już w 1946 roku pojawili się w Łodzi posiadacze prywatnych samochodów i motocykli, pochodzących z demobilu. W styczniu 1950 roku Automobilklub Polski przestał istnieć (z powodów politycznych zlikwidowano struktury oraz nazwę), a na jego miejsce utworzono Polski Związek Motorowy (PZM). Dopiero po odwilży politycznej w 1956 roku było możliwe tworzenie automobilklubów regionalnych, w ramach struktur PZM. Reaktywował się wówczas Automobilklub Łódzki. Rozpoczęto szkolenie kierowców, organizowano imprezy turystyczno-rekreacyjne. Jeszcze przed ukonstytuowaniem się nowego zarządu w 1957 roku zorganizowano I Eliminację Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski pod nazwą III Rajd Łódzki, w którym udział wzięło 66 uczestników, a w 1958 roku zorganizowano II Eliminację Samochodowych Mistrzostw Polski.
W latach 60. oprócz sportu samochodowego rozwijała się turystyka i nowa dyscyplina - karting, pracowały ośrodki szkolenia kierowców, funkcjonowały dwie stacje obsługi samochodów Automobilklubu Łódzkiego. W połowie lat 70. stowarzyszenie przeżywało kryzys, wystąpiły nawet trudności ze skompletowaniem zarządu. 



W wyniku podpisania umowy cywilno-prawnej całą działalność gospodarczą (stacje obsługi, ośrodki szkolenia i wytwórnia pomocy naukowych) przejął Okręgowy Zarząd Działalności Gospodarczej PZM, a Automobilklub skoncentrował się na działalności statutowej. Od 1976 roku zaczęto organizować takie imprezy, jak rajd "Prząśniczka" (wspólnie z redakcją "Dziennika Łódzkiego") czy zawody kartingowe "Złota Łódka" (z redakcją "Expressu Ilustrowanego"). W zakładach pracy masowo powstawały koła Automobilklubu. W ciągu niespełna dwóch lat zorganizowano ich 38 oraz delegaturę w Pabianicach.


Na czele pierwszego powojennego zarządu Automobilklubu Łódzkiego stanął Franciszek Bortner. Był on Francuzem, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało hrabia Bord de Tour. Zawierucha wojenna spowodowała, że w 1945 roku znalazł się na terenie Polski, będąc w drodze do domu po wydostaniu się z terenów okupowanych przez Armię Czerwoną.
W 1997 roku Bohdan Łabecki i Piotr Stankiewicz, członkowie stowarzyszenia, odnaleźli dawnego prezesa, który mając 93 lata był w znakomitej formie. Przyjął ich w swoim pięknym, zabytkowym zamku w okolicach Vischy we Francji, będąc żywo zainteresowanym dziejami klubu…


Salony samochodowe w Łodzi i dealerzy samochodowi w Łodzi:


"Dziennik Łódzki", rok 1986.

"Odgłosy", rok 1992.

źródła:
Ewa Niedźwiedzka. Łódź w PRL-u. Opowieść o życiu miasta 1945-1980
Bibliografia Łodzi i województwa łódzkiego. Łódź 1976.
Adam Ginsbert. Łódź. Studium monograficzne.
Łódzki informator usług.
Mirosław Wojalski. Kieszonkowa kronika dziejów Łodzi.
Jerzy Friedrich. Rozwój transportu samochodowego w Łodzi i na terenie województwa łódzkiego.


Zdjęcia pochodzą ze stron:
Auto Myjnia Syrena  http://www.amsyrena.pl/
dziennik.pl
polskiemoto.blog.pl
Klub 80
Autorevue.at.  http://www.autorevue.at/
nrd.blog.pl
moto.pl
oraz ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
Fot. współczesne: Monika Czechowicz

"Dziennik Łódzki", rok 1967.

Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

Fot. Monika Czechowicz

14 komentarzy:

  1. Jedynyny kom to maluch na zdjeciach napewno nie pochodzi z lat opisanych same felgi mówia za siebie dla znawców pozdro mialem 78 r i byly tzw budynie szeroki rozstaw srub jak w kampingach

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedynyny kom to maluch na zdjeciach napewno nie pochodzi z lat opisanych same felgi mówia za siebie dla znawców pozdro mialem 78 r i byly tzw budynie szeroki rozstaw srub jak w kampingach

    OdpowiedzUsuń
  3. w latach powojennych mieliśmy równocześnie dwa auta, DKW 3 Meisterklasse w trasy oraz Steyer "żuczek" jeszcze samodzielny, do odwożenia nas do szkół...auta prowadził osobisty kierowca... później wyszedł zakaz użytkowania aut prywatnych (?) i długo nie mieliśmy, a ojciec mówił: "Możecie jeździć taksówkami!" Pierwsze spalinowe jednoślady motorowery Simson, skutery kupowaliśmy na Piotrkowskiej na wprost Moniuszki w sklepie sportowym, były na talony dla przodowników pracy, talony kupowało się u ekspedienta bo po co przodownikowi skuter lub motorower... później była MZ-tka. Pierwszy 126 bez p odrzut z eksportu kupiłem na Pokładowej też odkupując talon :D - kolejne miałem wylosowane z książeczek wyjątkowo szczęśliwie, nadmiar maluchów zamieniłem na Wartburga combi z talonu dla lekarzy :D, a potem już Polonez na Wróblewskiego z ulicy za gotówkę. Na tym koniec z demoludami. Baedekerze kochany poruszyłeś temat bardzo istotny w życiu obywatela peerelu. Dziękuję jak nie wiem co <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym sklepie sportowym na wprost Moniuszki przez pewien czas stały skutery Lambretta i Peugeot. Chodziłem tam kilka razy dziennie i pogrążałem się w marzeniach...

      Usuń
    2. Miłe wspomnienia :) dziękuję.

      Usuń
    3. Szczęśliwi, że wpisałem bo obecnie spokojnie wspomniałem jak to było u mnie, nas z motoryzacją... na Piotra Skargi często bywałem... nie wspomnę po co, chyba 1 pietrze opony tez kupowałem i znałem sporo personelu... nie do uwierzenia... nie pamiętam gdzie odbieraliśmy żony malucha oszczędzanego w InvestBank... chyba na Przybyszewskiego ale trzeba było pojechać na Puszkina żeby go ubezpieczyć... ciężko było nie do uwierzenia

      Usuń
  4. nie poruszyłem sposobu zakupów maluchów dla żony... pierwszy na rozkurz, drugi oszczędzany w Investbank na pl. Reymonta , później już zgniły zachód...

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie weźcie pożyczkę na samochód! Wydajcie więcej, niż macie w planach! Chcesz samochód do 10 tysięcy? Kup taki do 20 tysięcy! I tak dalej. Dlaczego? Ponieważ on przecież praktycznie w ogóle nie traci na wartości! Warto wziąć pożyczkę. Na stronie internetowej https://www.credy.pl/pozyczka-pozabankowa/ znajdziecie masę fajnych ofert. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłe wspomnienia :) Maluchem to ja ostatni raz jeździłem z 15 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłem tu niechcący, szukając danych dotyczących Franciszka Bortnera. Tak się składa, że poznałem go wiele lat temu, w Veauce, we Francji. I oszukał mnie tak samo, jak autorów tego artykułu. Tyle, że mi opowiedział zupełnie inną bajeczkę. A prawda jest taka, że był żydem z polskiej dywizji, formowanej w ZSRR, pułkownikiem i współpracownikiem UB. A tytuł barona (a nie hrabiego) kupił wraz z walącym się zamkiem, w Veauce. Natomiast jego syn nie tak dano dochodził zwrotu spadku po przodkach w Polsce i jest chrzestnym syna Wałęsy. Ogólnie - okropna hołota i wyjątkowy łgarz. Przede mną zgrywał zasłużonego polskiego oficera, któremu miano zamek wraz z tytułem przekazać w dowód zasług, wraz z francuską Legią Honorową. I świrował, pokazując zdjęcia z Rydzem - Śmigłym (gdzie był zupełnie inny Bortnowski). A że byłem młody i kiepski z historii (do której pasję odkryłem znacznie później), to wciskał mi kit... zresztą kilku znacznie starszym także. A dzisiaj mamy internet i częściowo odtajnione archiwa UB. Reasumując - taki z niego Francuz, jak i Eskimos i taki hrabia, jak z Komorowskiego. Tak ustawiała się postubecja za polskie pieniądze. I z takimi utrzymywał bliskie kontakty Wałęsa. Dno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie napisane i proszę o więcej takich artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Samochody wtedy i dzisiaj to totalna różnica. Kiedyś auta z usa było ciężej sprowadzić, dzisiaj to już proste.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń