czwartek, 26 marca 2015

KSIĘŻYC ZNAD FABRYKI ROUSSEAU

Idę do Kątnej, pod starym torem
Ostem zarosły stare ścieżki
Księżyc ten sam, który wieczorem
Godziny wiązał a kamień ciężki

W ponurą noc niemieckiej grozy
Czekałem zbawień: Matki kroków
Czy będzie co do garnka włożyć?
Powróci Mama z nocy mroków?

A wiele matek nie wróciło
Z katowni więzień hitlerowskich
…modliłem się, by moja żyła
chleb kradnąc Niemcom, na Piotrkowskiej

Błądzę koło starych Francuzów
Bodzie piłą mur czerwony
Kłaniam się resztkom starych gruzów
Jesiennym słońcem ozłoconych

Pod siedemnastym stara szkoła
Tam ojciec mój – po pierwszej wojnie
w piętnastu siedząc wokół stoła
tajniki liter zgłębiał znojnie.

I u „Francuzów” na trajberni
w duecie z babcią, ciotka Ewa
i Janka ciotka, na cwenterni
nad wrzecionem biegiem piosnkę śpiewa.

A na Wołowej, w klubie „ARKO”
kiedy niedzielny wszedł poranek
kopiąc piłkę, biegali szparko
fabryczni chłopcy: Stach i Franek.


Witold Kowalski. Kwiaty łódzkie. Poezja miasta.

Allart, Rousseau i S-ka” , czyli... fabryka "Starych Francuzów".
Fot. Monika Czechowicz