wtorek, 3 grudnia 2019

Łodzianka w.... gorsecie.

Na przełomie XIX i XX wieku kwestia ubioru zajmowała bez wątpienia jednakową uwagę łodzianek wszystkich stanów, profesji i narodowości pomimo silnych podziałów ukształtowanych w ówczesnej wielkoprzemysłowej Łodzi.
Najefektowniej ubranymi łodziankami były bez wątpienia żony bogatych burgeois, które mogły przeznaczyć na stroje i inne atrybuty kobiecego wyglądu najwięcej pieniędzy. Do nich też adresowane były reklamy prasowe zachęcające do kupowania biżuterii, butów czy zamawiania strojów w najsłynniejszych salonach mód.

"Rozwój", rok 1911.

Przełom wieku XIX i XX to okres, kiedy moda stała się już ogromnym przedsięwzięciem, przynoszącym zyski producentom i fascynującym nabywców. Nawet na lokalnym gruncie najlepsi krawcy w mieście zyskiwali renomę i cieszyli się ogromną popularnością. Prasa prześcigała się w donoszeniu o najnowszych trendach mody danego sezonu.

Kalendarz Łódzki, rok 1888
(dawna numeracja ulicy Piotrkowskiej, 262, dzisiaj 48)

"Dziennik Łódzki", rok 1890.

"Rozwój", rok 1911.

Fotografia wykonana w zakładzie "H. Petri", ulica Piotrkowska 46.
(zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

Kunsztowne pałace fabrykantów potrzebowały bogatej oprawy, nie szczędzili więc oni na wydatki swoich żon i córek. Łodzianki chciały być bardzo modne, ich oczy zwrócone były na Paryż, Wiedeń i Warszawę - stamtąd sprowadzano kosztowne toalety na specjalne zamówienia. Nadążanie za nowinkami świata mody ułatwiało śledzenie żurnali dostępnych w księgarniach i salonach mód. 

"Nowe Mody", rok 1911.

Modne damy czytały wówczas: "Nowe Mody", "La Confecion", "Capris", "Journal de Modiste" (tylko z kapeluszami), "Mode Nacionale", "Le Coquet", "Gout Parisien".
"Dziennik Łódzki", rok 1885.

"Dziennik Łódzki", rok 1890.

"Nowe Mody", rok 1911.

Świat XIX wiecznej mody był bardzo bogaty, stroje, w szczególności te wykwintne, posiadały niezliczoną ilość detali, dzięki którym damy wyglądały dostojnie i okazale.

Zakład Fotograficzny "A. Piotrowski" w Łodzi, Nowy Rynek 6.
(zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

"Rozwój", rok 1898.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Oprócz sutej i pięknej sukni oraz butów w ubiorze niezbędne były: kapelusz i parasolka, ozdobione, w zależności od trendów, większą lub mniejszą ilością sztucznych kwiatów, koronek i haftów, zimą zaś futerkiem. 
(źródło: lisak.net.pl)
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Ważna była biżuteria, bielizna, pończochy, ale podstawą tej złożonej kompozycji był gorset.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Dama powinna była posiadać gorsety szyte według paryskich fasonów, a więc z fiszbinami, sprężynkowe i niełamiące się.

Letni gorset, rok 1890.

Obowiązywały gorsety sezonowe, latem noszono gorsety wykonane z batystu, dla osób o wątłej posturze zalecano gorsety profilaktyczne, uszyte ze sznurka. Łódzkie panie kupowały gorsety w miejscowych pracowniach lub też sprowadzały je z Warszawy.

Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung", 1863-1913.

"Goniec Łódzki", rok 1904.

"Rozwój", rok 1910.

Informator Handlowo-Przemysłowy, rok 1911.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1913.

Koszt wykonania gorsetu w Łodzi wynosił około 2 rubli. Znane pracownie gorsetów mieściły się w Łodzi przy ulicy Długiej 4 (dziś ulica Gdańska - pracownię prowadziła Maria Bykowska) i przy ulicy Konstantynowskiej 10 (dziś ulica Legionów - pracownia Anny Laferskiej).

"Rozwój", rok 1911.

"Rozwój", rok 1911.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1913.

Gorset był dość kontrowersyjną częścią damskiej garderoby, na przełomie XIX i XX wieku szeroko dyskutowano konieczność ich noszenia. Pojawiały się głosy o zbędności tej części garderoby, które jednak wycofywano wobec argumentów udowadniających, że kobieta nie uniesie bez niego ciężkich sukien. Na zrzucenie gorsetu nie pozwalała także tradycja i obyczajowość. Starano się jedynie nieść ulgę kobietom poprzez konstruowanie coraz lżejszych i mniej obcisłych gorsetów.
"Rozwój", rok 1907.

"Rozwój", rok 1910.

"Rozwój", rok 1911.

"Gazeta Łódzka", rok 1915.

Walka z gorsetem
Jednym z najgorliwszych obrońców praw kobiety jest lekarz francuski dr Filip Marèchal.Walczy on niezmordowanie o wyswobodzenie pięknej połowy rodu ludzkiego, "spod jarzma wiekowych przesądów". Jednakże domagając się dla kobiety praw, dr Marèchal żąda też od niej obowiązków, nawet gdzie tego potrzeba - tak tezy - dr Marèchal aby dla celów własnej enuncjacji pod względem fizycznym wyrzekła się płeć piękna gorsetów i sznurówek.
Gdzie by dobrowolnie ustąpić nie chciała, nalezy w jej własnym interesie użyć przemocy. Potrzebna tu jest interwencja państwa i ustaw, które by fabrykację sznurówek ograniczały w podobny sposób jak wyrób broni. Ustawa winna kobietom poniżej lat trzydziestu zakazać noszenia gorsetów lub podobnych narzędzi tortur. Opornym należałoby zagrozić więzieniem od trzech miesięcy do roku. Za małoletnie wysznurowane dziewczęta odpowiadaliby rodzice i opiekunowie karą pieniężną aż do wysokości tysiąca franków.
Dr Marèchal jest niezmordowany w pouczaniu swoich pupilek słowem i obrazem o zgubnym wpływie sznurówki na ich organizm. W wykładzie niedawno wygłoszonym w Paryżu wykazał swoim słuchaczkom za pomocą obrazków, rzuconych na ekran, jak z najmniejszym bodaj, ale stałym naciskiem na jakąkolwiek część ciała, zakłóca się normalne funkcje organiczne. Utrzymuje on, że w krótkim stosunkowo przebiegu lat czterystu, odkąd Katarzyna Medycejska gorset wprowadziła w modę, płeć żeńska znacznie się zwyrodniła. Szczególnie zaś plecy i ramiona podległy wynaturzeniu, ujmując kobiecie dużo z jej pierwotnego wdzięku, postawy, chodu.
Nie samą tylko sznurówkę, ale obcisłe trzewiki, rękawiczki i kapelusze oskarża dr Marèchal o smutny wpływ na ustrój ciała kobiety. Kobieta z epoki Merowingów, a zatem sprzed czternastu stuleci, posiada mózg ważący przeciętnie 1388 gramów, dziś mózg cywilizowanej kobiety waży wskutek bezmyślnego uciskania czaszki zaledwie 1337 gramów; u dzikiej Polinezjanki, chodzącej z gołą głową, wynosi waga mózgu 1381 gramów.
Niemniej energicznie zwakcza francuski reformator mód także ciężkie, obcisłe suknie i ich szkodliwy wpływ na piękność i na zdrowie kobiety. Widzimy więc, że w doktorze Marèchal znajduje pleć piękna nie tylko żarliwego przyjaciela, żarliwego protektora i obrońcę, ale tak szlachetnego i rozumnego wielbiciela, co pragnie widzieć ją znowu otoczoną całym przepychem przyrodzonej piękności i wdzięku. 
R.
"Goniec Łódzki", rok 1902.
"Nowe Mody", rok 1911.
Przeciw sznurówkom
Śród mnóstwa zjawiających się obecnie, jak grzyby po deszczu artykułów, pism, broszur i dzieł poważnych, które ostro występują przeciw niehigienicznemu zwyczajowi noszenia gorsetów, na szczególną uwagę zasługują dwa głosy niemieckie: artykuł d-ra Siddy Pal w "Die Frauen-Zeit" pt. "Gorset - rys historyczny" i piękne dzieło malarza Pawła Schultze-Nauburg pt. "Die Kultur des weiblichen Körpes als Grundlage der Frauenkleidung".
Teraz, kiedy po tylu, tylu moralnych usiłowaniach higienistów i lekarzów, stawiających w pismach swoich przed oczy kobiet szkodliwość, i wprost deformującą ciało działalność gorsetów, zaczęła się na tym polu reakcja, kiedy po najświeższych numerach wszelkich "Mód" i "Modelbattów", mamy już setki wzorów na suknie zreformowane, nie od rzeczy będzie posłuchać, co mówią ci dwaj pisarze, jeden lekarz a drugi malarz, jeden zapatrujący się na gorset z punktu historycznego, drugi z czysto estetycznego.
Dotychczas, kiedy chodziło o klasycznie piękne ciała kobiece, zwracaliśmy się zawsze do starożytności, do tych róznych Wenus milońskich, medycejskich, itd. Tymczasem dr Pall w swoim sądzie historycznym zaznacza, że już Greczynki i Rzymianki znały rodzaj gorsetów, nie o wiele różniących się od dzisiejszego. Te piękne, idealne, antyczne ciała ściskały się tak samo prawie, jak dzisiaj każda z naszych pań. Poeci rzymscy Plautus i Terencjusz śmieją się w swoich satyrach z tego zwyczaju. Ostrym biczem swego klasycznego języka chłoszczą te różne "Apodesma", "Stedhodesma", "Maumilare" i "fascia pectorialis", te sznurówki Greczynek i Rzymianek. Nie były to jeno jakieś opaski, czy podpinki do podtrzymania starzejącego się biustu i nadania mu dziewiczych cech piękności, nie, to były najzwyklejsze sznurówki, uciskające w pasie i nadające kształtom kobiety formę osy.
Ta dążność do coraz większego zwężania figury osiąga punkt kulminacyjny w XI w., kiedy Wolfram von Eschenbach pisze: "Wiadomo jak cienkie są mrówki w pasie, ale jeszcze cieńsze są kobiety".
Dr Pall przechodzi dalej do epoki reformacji, do nowszych czasów i zbija ten okropny zwyczaj - daje obraz tej walki, jak świat starej, a dotychczas prawie bezowocnej.
Inaczej zupełnie traktowaną jest kwestia ta przez malarza Schultze-Naumburg. Przede wszystkim na wstępie już zastrzega się, że nie jego zamiarem dawać wzory na nowomodne, reformowane suknie. On, jako esteta, chce z punktu piękna wykazać niedorzeczność i brzydotę gorsetu, a zachęcić do noszenia sukien, które właśnie będą uwydatniały to idealne piękno, ten wdzięk niezrównany, tę harmonię nie zeszpeconego sznurówką ciała kobiety. Dając znakomite fotografie ciał kobiecych, od młodych podlotków aż do w pełni rozkwitu będących kobiet, stara się wykazać te linie czyste, harmonijne, klasyczne, jakie w kobiecym podziwiamy ciele. Niestety, dziś rzeczywiście piękne ciało kobiece należy do rzadkości. Gdyby panie nasze wiedziały, jak gorset je oszpeca, jak deformuje, gdyby tak na serio zastanowiły się nad tym, nie byłoby więcej gorsetów.
Wysuwanie biustu, podnoszenie go za pomocą gorsetu na pokaz i nie tak dawna moda uwydatniania bioder szerokich i noszenia "turniury", jest stanowczo nieestetyczną, a do tego nad wyraz nieprzyzwoitą. Wszak jeżeli gorset ma słuzyć do podtrzymywania jedynie biustu, toć można to w inny sposób uskutecznić, za pomocą np. staniczka wolnego, choć ruch, gimnastyka nadają same dosyć jędrności muskułom, a te zrobią swoje, gorset zaś osłabia ich siłę i doprowadza z czasem do atrofii mięśni, a co za tym idzie i do bezwładnego obwisania całego ciała.
Przez noszenie gorsetu robią się na ciele pasy i zmarszczki a na biodrach tworzą się narosty tłuszczu zniekształcające najzupełniej piękne linie torsu.
Dalej występuje przeciwko umieszczaniu talii w tym miejscu, w jakim ją dziś panie noszą. Wszak najodpowiedniejszym anatomicznie miejscem, na którym ciężar noszonych sukien spoczywać winien, są kłęby i kości biodrowe. Jako najsilniejsze z całego kośćca, są najodpowiedniejsze po temu. Tymczasem kobiety ścskają się 3, 4, niekiedy i więcej sukniami w pasie, w miejscu miękkim, gdzie żołądek, wątroba, śledziona i tyle innych ważnych narządów doznają wskutek tego nacisku. Bardzo wiele pań twierdzi, że się nie ściskają, a na dowód wsuwają za pas palce do ręki - ależ oczywiście, że tam palce wejdą, boć ciało miękkie, podatne, a mimo to są ściśnięte. Autor przedstawia wzory strojów starożytnych, gdzie talia właśnie wypadała o wiele niżej, niż dziś, bo na kłębach. Najodpowiedniejszymi do ściągania ciężaru sukien są ramiona i radzi też nosić suknie na szelkach. Tak przynajmniej nosiły je kobiety w starożytności.
Obuwie dzisiejsze to także dziwoląg okropny. Nie mamy pojęcia, jak wygląda noga zwykła, nie zdeformowana fałszywym bucikiem. Dlatego kaleczymy się, szpecimy to, co piękne z natury, aby wyglądało dobrze na oko wedle teraźniejszych zapatrywań, a karykaturalne z punktu widzenia estetyki (...)

"Rozwój", rok 1903.

"Rozwój", rok 1911.
Wieczna kwestia
Sprawa gorsetu znów weszła na porządek dzienny, a to dzięki dolnoreńskiemu stowarzyszeniu opieki nad zdrowiem publicznym, w ktorym poruszył ją higienista Lent.
Obecne pojęcie o piękności kobiety jest mieszaniną mody, przesądu i tradycji. 300 lat panuje niepodzielnie wąska talia, nic więc dziwnego, że wyrugowanie sznurowania napotyka na nieprzezwyciężone trudności. Wprawdzie niejedna kobieta sama sobie skonstatowała szkodliwy wpływ sznurowania, ale brak odwagi, fałszywy wstyd i obawa, by nie okazać się śmieszną, wstrzymują ją od powzięcia kroku stanowczego. Dosyć porównać mody Karola V, kiedy właśnie trzeba było ukrywać formę i w tym celu obkładano talię watą, z obecnymi figurami, by przekonać się, jak zmienną jest moda i jak krańcowe wydaje prawa. Nie można mieć nic przeciwko chęci wydawania się piękniejszym, gdyż to leży w naturze ludzkiej; to też noszenie gorsetów przez kobiety z pewnymi anomaliami klatki piersiowej lub kręgosłupa autor uważa za równouprawnione. Opowiadają wszak, że gorset wprowadziła w użycie angielska królowa Elżbieta, chcąca ukryć swój garb. Inni natomiast przypuszczają, że Katarzyna Medicis stworzyła to arcydzieło mody. Jakkolwiek bądź gorset wchodzi w życie w 14 i 15 wiekach, tj. wtedy kiedy w ogóle zaczęto używać koszul. Początkowo nosili je mężczyźni i kobiety; pierwsi jednak wkrótce je porzucili ze względu na niewygodę podczas pracy.
Szkodliwość gorsetu polega przede wszystkim na uścisku, jaki wywiera. Argumenty kobiet, że się wcale nie ściskają i że mogą swobodnie wstawić rękę między gorset a ciało nie wytrzymują krytyki, jak tego dowiodły badania Thierscha. Ten ostatni wykazał, że większa część kobiet od chwili dojrzałości płciowej obwija się pasem, który ciąży na talii, jako 1-2 kilogramowy ciężar, niekiedy ciężar ten wzrasta do 4-6-8 kilo. Ucisk ten wytwarzają oddychanie i ciężar przyczepionej do talii odzieży. Wprawdzie organizm, dzięki swej elastyczności, stara się początkowo przystosować do tych nienormalnych warunków, w końcu jednak ulega zwyrodnieniu. Według najnowszych obliczeń, 70, 80 proc. naszych kobiet ponosi skutki noszenia gorsetów. Jeżeli teraz przypomnieć sobie, że zdrowie kobiet odpowiada zdrowiu narodu, a to ostatnie jest równorzędne z jego wytwórczością, to szkody, wywoływane przez gorsety nabiorą jeszcze większej wagi. Ucisk powyżej wspomniany szkodzi zarówno organom piersiowym i brzusznym. Ponieważ te ostatnie nie są do swych miejsc przytwierdzone, lecz utrzymują się w swym położeniu przy pomocy więzów, zrozumiałym więc jest, że łatwo bardzo zmieniają je pod wpływem ucisku. Pod wpływem długotrwałego ucisku to nowe położenie staje się stałym.
Żołądek tak olbrzymią rolę odgrywający w życiu człowieka, pod wpływem gorsetu nie tylko zmienia swoje położenie, lecz i formę, co bez wątpienia odbija się na jego działalności fizjologicznej. Przykre uczucie (w brzuchu), brak apetytu, odbijania, bóle - oto objawy tej przykrej innowacji. Rozszerzenie żołądka z jego często smutnymi następstwami jest jednym ze zwykłych wyników noszenia gorsetów.
Podobnych zmian doznaje inny, nie mniej ważny organ wątroba, co znów odbija się na jej czynności, wywołuje kolki wątrobowe, zaburzenia w trawieniu itp.,a także ponieważ organ ten znajduje się w ścisłym związku z wielkimi naczyniami, więc i te ulegają rozciągnięciu, skrzywieniu, pociągającym za sobą zastoje w krążeniu, itp.
Zmiany w położeniu nerek (wędrująca nerka) ze skutkami, cierpienia przewlekłe kanału pokarmowego, dopełniają sumy tych skutków.

Jeżeli gorset tak wpływa na organizm zupełnie zdrowy, cóż dopiero za skutki wywiera on na kobietę ciężarną, zarówno dla niej, jak i dla potomka. A wszak nieraz kobiety i w tym stanie nie mogą się bez gorsetu obejść.
Nie należy wreszcie o tym zapominać, że muskulatura tułowia, tak wielką rolę odgrywająca przy zachowaniu odpowiedniego położenia ciała, podczas dłuższego noszenia gorsetu wskutek bezczynności zatraca lwią część swych własności funkcjonalnych, a to znów pociąga poniekąd za sobą znany ogólnie fakt, że kobiety z czasem nie mogą się obejść bez gorsetu.
Na szczęście pojęcia o szkodliwości zarówno gorsetów, jak i w ogóle całego obecnie "modnego" ubioru kobiecego, znalazły posłuch wśród pewnej części kobiet, co wyraziło się w założeniu w Berlinie "ogólnego związku ulepszenia odzieży kobiecej".
Te dążenia reformatorskie kierują się następującymi zasadami:
1) odzież, zwłaszcza spodnia, winna być lżejszą;
2) ciężar odzieży powinien być w równych częściach podzielony na ramiona i biodra;
3) należy unikać wszelkiego ucisku na talię;
4) gorset powinien przepuszczać powietrze, nadawać się do prania i być odpowiednio zastosowany.
Istnieje już obecnie bardzo dużo reformowanych gorsetów (…)

"Goniec Łódzki", rok 1903.
"Zdrowie"
- miesięcznik poświęcony higienie publicznej, wydawany w Warszawie w latach 1885-1939. Pierwszym redaktorem i wydawcą był dr J. Polak.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1908.

"Rozwój", rok 1908.

"Rozwój", rok 1911.

Panująca moda żądała od kobiet nadzwyczajnej szczupłości w pasie. Chyba nie najlepiej z tym było, bo zbyt dużo otyłych kształtów utrwaliły fotografie.

Zakład Fotograficzny "E. Langer" w Łodzi, ulica Główna 36.
(zbiory Muzeum Miasta Łodzi)

By sięgnąć wymarzonego ideału - talii dającej się objąć zaledwie dwiema męskimi dłońmi - co gorliwsze hołdowniczki smukłych linii głodziły się i uciekały do pomocy masażystek. Berta Teplitzka, niemiecka autorka felietonów zebranych w tomie "Lodzer Typen", opisuje rozdarcie uczuć swej bohaterki, zwanej "Modedame", nad tortem czy filiżanką czekolady w popularnej cukierni Roszkowskiego...

"Rozwój", rok 1903.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1905.

Niezawodnym korektorem figury kobiet (a bywało, że i mężczyzn) pozostawał jednak gorset, przeżywający szczyty powodzenia w końcu XIX wieku - tuż przed swym ostatecznym upadkiem po I wojnie światowej. To on ukształtował charakterystyczną linię "S" secesyjnej sylwetki pań: uwydatniony biust, spłaszczony brzuch i silnie wysunięty tył.

"Dziennik Łódzki", rok 1891.
"Rozwój", rok 1900.

Liczne reklamy firm gorseciarskich wraz zabawnymi rysunkami dodają nuty pikanterii łódzkiej prasie przełomu wieków. 
"Pracownia gorsetów Maryi Karasińskiej, Konstantynowska 15, poleca dla pań, panienek i dzieci gorsety i leniuszki najnowszych fasonów".
Tak, niestety, już ledwo opierzone dziewczęta wciskano "dla wyrobienia figury" w pancerzyk, zwany pieszczotliwie "leniuszkiem", gdyż zamiast drakońskich taśm stalowych (tzw. brykli) wyposażony był w usztywniające sznurki.

"Rozwój", rok 1900.

Na fali akcji reformatorskich, podjętych najwcześniej w Anglii w latach 80. XIX wieku przez lekarzy i sufrażystki złagodniała presja "szykownych wcięć i przegięć". "Antygorsety", "gorsety higieniczne" lub "podług metody Schakka" oferowały w Łodzi renomowane gorseciarnie Anny Laferskiej (złoty medal w Rostowie w 1910 roku) i Abrama Sztyglica.

Kalendarz handlowo-przemysłowy, rok 1910.

"Nowa Gazeta Łódzka", rok 1914.

Przy okazji można wspomnieć, że spośród licznej rzeszy zagranicznych reformatorów bielizny największym uznaniem cieszył się tu ruch "jegierowski". Wełniane trykoty systemu dra Gustawa Jaegera (a między innymi pamiętne kostiumy kąpielowe w paski, w których - jak wspominała Magdalena Samozwaniec - "panowie wyglądali jak zebry albo więźniowie") produkował od 1881 roku Juliusz Panzer przy Szosie Milscha (obecna ulica Kopernika), szczycący się na łódzkiej wystawie przemysłowej w 1895 roku znaczną ekspozycją.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1912.
źródła:
Marta Sikorska-Kowalska. Wizerunek kobiety łódzkiej przełomu XIX/XX wieku.
Marta Sikorska-Kowalska [wybór i opracowanie]. Czego chce współczesna kobieta? Problematyka kobieca na łamach polskiej prasy w Łodzi przełomu XIX i XX wieku.
Wisława Jordan. W kręgu łódzkiej secesji.
Informator handlowo-przemysłowy, rok 1914.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1908.

Informator handlowo-przemysłowy, rok 1914.

Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
Wielka historia https://wielkahistoria.pl
"Nowe Mody", rok 1911.
Zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
oraz Muzeum Miasta Łodzi.
Informator m. Łodzi, rok 1920.

Kalendarz Informator, rok 1923.

"Republika", rok 1923.

"Republika", rok 1923.

"Express Niedzielny Ilustrowany", rok 1927.

Przeczytaj jeszcze:

 BAEDEKER POLECA:
Wisława Jordan. W kręgu łódzkiej secesji.
Rzadko się zdarza, by książka opisująca sztukę mogła wzbudzić tak wielkie zainteresowanie recenzenta. Powód wydaje się dosyć prosty: jej autorka potrafiła połączyć wielkie kompetencje historyka sztuki z umiejętnością opowiadania o niezmiernie ciekawym kierunku w sztuce i architekturze.
Warto od razu na wstępie powiedzieć o podstawowym walorze książki. Autorka napisała społeczną historię secesji. Przedstawiając fascynujące rozważania o podstawowym temacie swojego dzieła, umieszcza go w pieczołowicie zrekonstruowanym kontekście historycznym i społecznym. Plastyczność opisu i duże literackie zdolności sprawiają, że czytelnik, obdarzony nawet nikłą wyobraźnią historyczną, z łatwością i przyjemnością daje się przenieść w przełom wieku XIX i XX, by prowadzony piórem autorki odtwarzać, wraz z nią, atmosferę tamtych zapomnianych lat. (...)
Dr Andrzej Rostocki
Wydawnictwo Literatura