piątek, 5 listopada 2021

Cmentarz "na Kurczakach" i romska pomana.

Cmentarz rzymskokatolicki pw. św. Wojciecha w Łodzi. Główna aleja cmentarza.

Cmentarz położony jest w południowej części Łodzi, przy ulicy Kurczaki 81/85, popularnie nazywany „cmentarzem na Kurczakach” i zajmuje 12,2 ha. Zarządcą cmentarza jest Kuria Biskupia Diecezji Łódzkiej.

"Dziennik Łódzki", rok 1957.

Kurczaki to fragment dzielnicy Górna w Łodzi, funkcjonujący w świadomości mieszkańców, ale niebędący żadną formalną jednostką terytorialną miasta.
Nazwa tego fragmentu Łodzi pochodzi od karczowisk po wycince rosnącego tam lasu. Pierwotnie fragment ten nazywał się „Karczoki”, potem zmieniono na obecne Kurczaki. Obecnie w Łodzi mianem „Kurczaki” określa się samą ulicę Kurczaki (długość około 1,9 km), osiedle Kurczaki (choć oficjalnie nazywa się „Komorniki”), pętlę tramwajową położoną przy skrzyżowaniu ulic Rzgowskiej i Kurczaki, która została uruchomiona 17 listopada 1975 roku oraz Cmentarz pw. św. Wojciecha.

"Dziennik Popularny", rok 1975.

Cmentarz „na Kurczakach” został założony na początku XX wieku. Najstarszy nagrobek tej nekropolii pochodzi z 1906 roku, ale inskrypcja na nim jest nieczytelna. 
Pierwsza kaplica w Chojnach, na prawach kościoła filialnego pod zwierzchnictwem parafii św. Doroty w Mileszkach, została ufundowana w 1492 przez Stanisława z Chojen Dużych herbu Jastrzębiec.
Dawny, drewniany kościółek Św. Wojciecha.
Fot: FotoPolska

Początkowo była to drewniana świątynia, która działała jako filia parafii w Mileszkach. Samodzielną parafię erygował w 1892 roku abp Wincenty Chościak-Popiel, metropolita warszawski.


Budowa istniejącego kościoła rozpoczęła się w 1902 roku według projektu architekta Józefa Dziekońskiego. Wówczas to drewnianą budowlę rozebrano i przekazano księżom salezjanom, w 1927 roku stary drewniany kościólek przeniesiono na ulicę Pomorską, gdzie stał aż do 1961 roku obok  kościoła św. Teresy, potem został rozebrany.

"Rozwój", rok 1907.


Początkowo na cmentarzu pw. św. Wojciecha chowano niewielu zmarłych (poniżej stu rocznie), przede wszystkim biedotę z Chojen. Odbywało się niewiele pochówków. Dopiero po wybudowaniu w pobliżu dużego osiedla w latach 70. XX wieku sytuacja ta zmieniła się i liczba pochówków znacząco wzrosła.

"Dziennik Popularny", rok 1976.

Przy głównej alei cmentarza znajduje się zbiorowa mogiła żołnierzy poległych w 1939 roku.
Podczas II wojny światowej, od 1 czerwca 1942 roku do końca okupacji niemieckiej w Łodzi (19 stycznia 1945 roku), cmentarz przeznaczony był wyłącznie dla pochówków Polaków. Obok cmentarza przy ulicy Rzgowskiej był jednym z dwóch miejsc pochówków Polaków zmarłych na terenie Łodzi. Było to związane również z tym, że w powojennych planach nazistów dotyczących Łodzi (Litzmanstadt) rejon Chojen został przeznaczony do wyłącznego zamieszkania przez Polaków.
W tym okresie pochowano tu ponad 17 tysięcy osób, między innymi Marię Weldmanową, członkinię PPR zakatowaną przez łódzkie Gapo. Chowano tutaj również więźniów zmarłych w więzieniu na Radogoszczu. 

Mauzoleum i oddział "Radogoszcz", Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
Od około października 1939 roku do około końca czerwca 1940 roku mieścił się w niej obóz przesiedleńczy dla ludności polskiej na potrzeby realizowanej w tym okresie przez Niemców dużej akcji wysiedleńczej mieszkańców Łodzi i okolic. 
Przeczytaj: 

Dokładna liczba tych pochówków nie jest znana, ponieważ w ich ewidencji nie odnotowywano miejsca pochodzenia zwłok. Kwestia ta jest przedmiotem stałego ustalania pracowników Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, oddział „Radogoszcz”.


Przy głównej alei cmentarza znajduje się okazały – wystawiony zgodnie z tradycją romską– grobowiec króla Cyganów z lat 60. XX wieku.

W grobowcu przypominającym małą, okrągłą kaplicę, spoczął Kwiek Bango, król cyganów. Zmarł w 1966 roku. Miał wtedy 66 lat.

"Głos Poranny", dodatek ilustrowany, rok 1932.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.

Na łódzkim cmentarzu Kurczaki można zobaczyć inne okazałe romskie grobowce.


Znajduje się tu między innymi grób małżeństwa Romów, które w 1995 roku zostało zastrzelone w Pabianicach (ZBRODNIA W DOMU ROMÓW - NewsBook).


Większość Romów to katolicy, ale są także Świadkowie Jehowy, Zielonoświątkowcy. Polscy Romowie odwiedzają 1 listopada cmentarze, palą znicze, składają kwiaty. To dla nich też okazja do spotkania z rodziną. W Polsce Romowie dzielą się na kilka grup. U tych należących do Kałderaszy i Lowarów istnieje zwyczaj urządzania na cmentarzu, przy grobie bliskiego zmarłego, poczęstunku. Romowie dbają o groby, w których spoczywają zmarli z ich rodzin. Zależy im, by były okazałe. W ten sposób oddają cześć tym, którzy odeszli z tego świata. Im liczniejsza, bogatsza rodzina, to nagrobek jest okazalszy. Bywa też, że Rom przez całe swoje życie składa na pomnik na cmentarzu. By być godnie pochowanym i upamiętnionym.


Na cmentarzach te groby się wyróżniają. Często przypominają okazałe kaplice. Widnieją na nich duże zdjęcia lub rzeźby. 


Romskie groby znajdziemy na cmentarzach Łodzi, Pabianic, Zgierza czy Konstantynowa Łódzkiego.

Grobowiec na cmentarzu ewangelickim w Pabianicach.


Zwyczaje związane z romskim pogrzebem i pożegnaniem zmarłego opisał między innymi nieżyjący już polski poeta Jerzy Ficowski, uchodzący za jednego z największych znawców kultury Romów.

Jerzy Ficowski (1924-2006)
- poeta, tłumacz, autor piosenek i utworów dla dzieci, znawca kultury cygańskiej i żydowskiej oraz twórczości Brunona Schultza, odkrywca talentu cygańskiej poetki Bronisławy Wajs - Papuszy.

Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Ficowski opisywał, że trzydniowy okres, który następuje od śmierci do pogrzebu, określany jest jako faza marginalna. W tym czasie dusza zmarłego jest zawieszona między dwoma światami - ziemskim i pozagrobowym. W tym czasie dusza może powrócić do ciała. Między innymi dlatego istniał zwyczaj przykrywania twarzy zmarłego chustą. Wycinano w niej otwór odsłaniający nozdrza i usta. Według Romów tędy dusza mogła powrócić do ciała.

Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Jeśli zmarły miał żonę lub męża, a od ślubu nie minął rok, to taki współmałżonek nie mógł się kontaktować z jego ciałem. W pokoju ze zwłokami zapalano świece. Skupiona wokół trumny rodzina piła wódkę, wino i piwo. Dbano o to, by liczba zapalonych świec i butelek alkoholu znajdujących się w pokoju była zawsze nieparzysta. W ciągu tych trzech dni nie wolno żałobnikom używać grzebienia, ani myć się mydłem. Przy trumnie z ciałem zmarłego musiał zawsze ktoś czuwać. Rozmawiać można było tylko półgłosem, by nie niepokoić duszy zmarłego. Nie wolno było też śpiewać pieśni żałobnych.
- Jeśli w czasie czuwania przy zmarłym ktoś kichnie, musi natychmiast naderwać coś ze swojej odzieży, aby zapobiec nieszczęściom - wyjaśniał Jerzy Ficowski.

Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Złamanie tych zakazów mogło mieć bardzo nieprzyjemne i długotrwałe konsekwencje dla żyjących.
Przed pogrzebem przygotowuje się zmarłemu ubranie. Do jego trumny wkłada się również rzeczy osobiste. Może to być na przykład papierośnica, fajka z tytoniem, lusterko, zegarek. Niektórzy z Romów wierzą, że te przedmioty przydadzą się zmarłemu w zaświatach. Z kolei ich brak może sprowadzić go na ziemię, a przez to sprowadzić nieszczęście na rodzinę. W dniu pochówku u niektórych Romów wylewa się na ziemię wodę z wiader, a z domu usuwa się wszystkie naczynia wypełnione wodą, Ten zwyczaj wynika z tego, że ponoć dusza cierpi z powodu pragnienia, wylewana woda ma przynosić ulgę w pragnieniu.
Potem z domu wyprowadza się zwłoki do kościoła, na cmentarz. Na pogrzebie członek rodziny zmarłego dziękuje wszystkim za przybycie i zaprasza na poczęstunek. Zaraz po pogrzebie ma miejsce pierwsza pomana, czyli stypa. Organizowana jest w restauracji. Zapraszani są na nią wszyscy obecni na pogrzebie. Druga pomana ma miejsce dziewięć dni po pogrzebie. Tym razem odbywa się w domu zmarłego. Romowie wierzą, że pijąc i jedząc karmią jednocześnie duszę.
- Nie wolno pojedynczo wstawać od stołu; wszyscy uczestnicy uroczystości powinni uczynić to jednocześnie - tak pomanę opisywał Jerzy Ficowski - Skoro jednak ktoś wstanie, nie wolno mu powrócić do stołu, do jadła. Wszelkie resztki jedzenia, które by pozostały muszą być wrzucone na bieżącą wodę, do rzeki lub też oddane komuś. Nic jadalnego nie może być nocą w domu zmarłego, a więc wszelkie resztki trzeba wynieść z domu przed zachodem słońca. Nie wolno oddać ich psu, kotu, ani wysypać ptakom...
Sześć tygodni po śmierci ma miejsce trzecia pomana. Kończy się w wtedy tzw. okres pojenia. Dzieje się to przez symboliczne zatopienie w rzece dzbana i szklanki. Podczas niej wyznacza się osobę, która ma symbolizować zmarłego. Gospodarz obmywa jej nogi, czesze włosy darowanym grzebieniem. A ona obdarowywana jest upominkami, jak grzebień, maszynka do golenia. Po zakończeniu posiłku wybraniec jest zobowiązany do zakupu trunku za własne pieniądze, którym następnie raczą się wszyscy biesiadnicy.

Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Kolejna pomana odbywa się pół roku po śmierci. Do tego czasu osoba obdarowana podczas poprzedniej uroczystości może nosić otrzymany strój. Teraz jednak ubranie jest wrzucane do rzeki. I ponownie wybiera się osobę symbolizującą zmarłego. Ona dostaje także upominki, ubranie. Tym razem wyznaczona osoba nosi darowane ubranie do ostatniej stypy, która organizowana jest w rocznicę śmierci. Kończy żałobę i ma radosny charakter. Ogłasza się wówczas: Już jego drogi są zamknięte. Oby to było dla niego! Teraz będziemy śpiewać, tańczyć! Kończę żałobę!
Dopełnienia wszystkich rytuałów pogrzebowych, które trwały okrągły rok, zapewnia bliskim nieboszczyka spokój. Dusza zmarłego już nie powróci na ziemię…

Na cmentarzu św. Wojciecha przy ulicy Kurczaki w Łodzi przez wiele lat można było spotkać mniejszość romską, która świętowała nad grobem "króla cygańskiego". Jednak zwyczaj ten powoli zanika...

Na cmentarzu Kurczaki znajduje się też wyjątkowo smutna aleja z grobami. To miejsce gdzie pochowanych jest kilkaset dzieci. Tutaj również spoczywa część ofiar niemieckiego obozu dla dzieci przy ulicy Przemysłowej w Łodzi.
Przeczytaj: 


W 2020 roku odwiedzających cmentarz na Kurczakach spotkało niemiłe zdarzenie. 12 osób zostało uwiezionych na łódzkim cmentarzu, gdy 31 października 2020 roku o godz. 22.00 zamknięto bramy nekropolii.


Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zamknięcie cmentarzy na Wszystkich Świętych (od 31 października do 2 listopada 2020) z powodu pandemii Covid-19. Późne ogłoszenie tej decyzji spotkało się z protestami przedsiębiorców i sprzedawców kwiatów i zniczy oraz władz miast, które poniosły koszty organizacji ruchu przycmentarnego. Problemy mieli jednak także ci, którzy groby chcieli odwiedzić. Wiele osób zdecydowało się, by jeszcze w piątek wieczorem udać się na groby bliskich, przed zapowiedzianym na północ zamknięciem nekropolii. Ale bramę cmentarza przy ulicy Kurczaki w Łodzi zamknięto już o godz. 22.00. Nie zorientowało się w tym 12 osób, odwiedzających wówczas groby, a pracownicy cmentarza nie sprawdzili przed zamknięciem, czy wszyscy wyszli. Uwięzieni zadzwonili pod numer alarmowy, a dyżurny straży pożarnej zadysponował na miejsce zastęp ratowników - informuje „Dziennik Łódzki”, dodając, że najczęściej strażacy w takich sytuacjach podstawiają uwięzionym drabinę, ale tym razem wyposażeni byli w klucze…


Kancelaria cmentarza:
Kurczaki 81/85, 90-001 Łódź
Otwarta od godz. 8.00
📞 42 646 80 94


źródła:
Tadeusz Bojanowski. Łódź pod okupacją niemiecką w latach II wojny światowej, 1939-1945.
Anna Lewkowska, Wojciech Walczak. Zabytkowe cmentarze; woj. łódzkiego.
Dziennik Łódzki 


Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1933.

"Dziennik Łódzki", rok 1973.