piątek, 8 kwietnia 2022

Łódzka Fabryka Nici Ariadna


Początki tej jedynej na ziemiach byłego Królestwa Polskiego fabryki nici sięgają 1893 roku, kiedy petersburski kupiec otworzył przy ul. Milscha 34 (obecnie M. Kopernika) pod nazwą "L. Louri i Co" fabrykę bawełnianych tasiemek i nici.
Rok później gdy część maszyn była już zmontowana do spółki z pomysłodawcą wszedł znany już w Łodzi Juliusz Kunitzer. 

Juliusz Kunitzer (1843-1905)


Dynamiczny rozwój fabryki i nadanie firmie charakteru spółki akcyjnej "Tow. Akc. Łódzkiej Manufaktury Nici" (oficjalna data założenia 9 kwietnia 1897 roku), na której czele stanął nie kto inny jak wspomniany wyżej Juliusz Kunitzer - doprowadziło do przeniesienia produkcji w bardziej odpowiednie miejsce, na wykupionych gruntach widzewskich pod Łodzią. Była to jedyna w Polsce firma produkująca nici bawełniane.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Później powstała ulica Niciarniana i stacja kolejowa o tej samej nazwie.


Po bardzo obiecujących początkach działalności w branży nici i tasiemek na przełomie XIX i XX wieku, firma nie wytrzymała konkurencji Newskiej Manufaktury Nici z siedzibą w Petersburgu, wchodzącej od 1890 roku w skład wielkiego trustu niciarnianego z siedzibą w Glasgow. Rywalizacja z potężnym, międzynarodowym koncernem nie miała w tej sytuacji sensu. Widzewska firma borykająca się z problemami, chcąc uniknąć całkowitej klęski rozpoczęła rozmowy z konkurencją w sprawie przejęcia Łódzkiej Fabryki Nici. Rozwiązano Radę fabryki, zaś prezesem zarządu został członek Newskiej Manufaktury Nici Buckley, wchodzącej w skład koncernu "J.&P. Coats Limited".


Od 1906 roku łódzka fabryka stała się ekspozyturą angielskiego koncernu w rękach której znajdował się większościowy pakiet akcji spółki. Zarząd fabryki przeniesiono do Petersburga, ale administracja fabryką pozostała nadal w Łodzi. Natomiast maszyny, specjaliści oraz zarządzenia kwestii organizacji i handlu przychodziły z angielskiej centrali.


Pod zagranicznym zarządem Łódzka Fabryka Nici rozbudowywała produkcję, poszerzała asortyment wytwarzanych towarów (zaprzestano produkcji tasiemek) i zdobywała nowe rynki zbytu na terenie Rosji i Azji Środkowej. Zwiększono napęd do trzech maszyn parowych, a także liczbę wrzecion przędzalniczych i niciarkowych.


Problemem z jakim fabryka borykała się od samego początku były dwie rzeczy natury technicznej; mianowicie brak w najbliższej okolicy rzeki, stanowiącej ujęcie wody, niezbędnej w procesie produkcji, jak i koniecznej do odprowadzania ścieków oraz brak bocznicy kolejowej, ułatwiającej transport surowców i wywóz towarów. W pierwszym przypadku, zaopatrzenia w wodę i odprowadzania nieczystości poradzono sobie organizując własne ujęcie wody ze studni głębinowej oraz budując na terenie fabryki zbiornik wodny. Zużytą wodę odprowadzano specjalnie wybudowanym krytym kanałem pod linią kolei fabryczno-łódzkiej, ciągnącym się aż do Widzewskiej Manufaktury. Własną bocznicę kolejową poprowadzono dopiero w 1910 roku znacznie ułatwiając sobie dowóz i wywóz towarów (ową bocznicę zniszczyli w końcu 1914 roku wkraczający do miasta Niemcy).


Wzrostowi produkcji, unowocześnianiu technologii, towarzyszyła rozbudowa kompleksu fabrycznego. Zbudowano dla pracowników szpital fabryczny na 12 łóżek (rok 1911) oraz rozpoczęto od 1904 roku, analogicznie jak w przypadku większości dużych łódzkich zakładów włókienniczych budowę własnego osiedla robotniczego. 


Pierwsze parterowe budynki o charakterystycznej dla przemysłowego krajobrazu miasta, pozbawionej tynku, ceglanej fasadzie powstały już w 1906 roku. Z planów sporządzonych w 1908 roku dowiadujemy się dokładnie o rozmieszczeniu i założeniach architektonicznych robotniczej kolonii. W myśl projektu przewidywano wybudowanie w dwóch rzędach 12 identycznych, stojących naprzeciwko siebie parterowych budynków. 


Każdy z nich, o długości 57,5m i szerokości 11,34m zawierać miał po 16 identycznych lokali mieszkalnych (pokój z kuchnią o wymiarach odpowiednio 4,9 na 4,1m oraz 4,9 na 2,6m), przy czym do każdych dwóch prowadziło wspólne wejście z podwórza. 


Budynki nie były wyposażone w kanalizację, dlatego też po zewnętrznej stronie kolonii miały się znajdować ustępy, pomieszczenia sanitarne oraz niewielkie magazynki (komórki) przypisane lokatorom. Liczba mieszkań miała w sumie wynosić 178, jednak analizując plan sytuacyjny całego kompleksu sporządzony w 1929 roku liczba budynków nie wynosiła dwunastu, jak pierwotnie zakładał plan a jedynie sześć oraz cztery wspomniane wyżej budynki sanitarne i rzędy komórek. Część z robotniczej kolonii Łódzkiej Fabryki Nici stoi do dnia dzisiejszego.

Przeczytaj w baedekerze:

Warunki mieszkaniowe w domach robotniczych nie przedstawiały się najlepiej, brak kanalizacji i toalety na zewnątrz budynków stanowił istotny, wszak nie jedyny problem. Mianowicie domy zostały zbudowane w miejscu niewielkiego spadku powierzchni gruntu w kierunku południowym i stąd zwłaszcza w okresie roztopów bądź dużych opadów spływająca woda tworzyła w pobliżu rozlewiska podtapiające budynki i utrudniające przemieszczanie. Komorne kształtowało się w granicach 2,5-3 złotych tygodniowo (w okresie kryzysu koszty wynajmu obniżano). Osoba, która z jakichkolwiek przyczyn straciła miejsce pracy w fabryce traciła również prawo do mieszkania w robotniczych domach. Na tym tle często dochodziło do dramatycznych scen eksmisji.
W 1913 roku wybudowane domy robotnicze zamieszkiwało powyżej 200 pracowników "Niciarni", natomiast reszta, z wahającej się w granicach sześciuset osobowej załogi, mieszkała w swoich własnych domach, bądź wynajmowała izby w pobliżu kompleksu fabrycznego.


Pośród wszystkich nieruchomości jakie wchodziły w skład kompleksu fabryki nici warto na chwilę zatrzymać się przy budynkach mieszkalnych i zamieszkujących w nich lokatorów. Mianowicie własność fabryki stanowiło sześć robotniczych, parterowych domów rozlokowanych po wschodniej stronie przy ul. Pogranicznej 46 oraz trzy przy ulicy Niciarnianej 2, 3 i 5. O ile te pierwsze przeznaczone były dla najniższych rangą pracowników o tyle te trzy ostatnie, murowane przeznaczone były dla wyższej kadry urzędniczej, dyrektorów i kierowników firmy. Według wykazu osób sporządzonego w początku 1931 roku liczba osób zamieszkałych w domach robotniczych wynosiła ponad 400 robotników, a pozostałe kolejno według numerów posesji 34, 3, i 135 osób. Łącznie dawało to 574 pracowników, urzędników i przedstawicieli kadr kierowniczych.


Od października 1916 roku Łódzka Fabryka Nici została objęta przymusową administracją okupacyjnych władz niemieckich. Dyrektorem fabryki w czasie wojny został W. Martin.
Łódzka Fabryka Nici podobnie jak pozostałe duże zakłady włókiennicze, m. in. K. Scheiblera, L. Grohmana czy L. Geyera doświadczyło dewastacji linii produkcyjnych, demontażu maszyn i konfiskaty wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Poszczególne działy fabryki były z tego powodu unieruchomione jeszcze przez okres kilku miesięcy po odzyskaniu niepodległości co w warunkach bezrobocia i powrotu mieszkańców miało niebagatelne znaczenie. Zarekwirowano maszyny, wywieziono zdemontowane metalowe części pozostałych na miejscu urządzeń oraz surowce i półprodukty (przędza, nici) i wszystko co w oczach okupantów było cenne. 


Łódzki przemysł włókienniczy w wyniku I wojny światowej został w swojej znacznej części unieruchomiony głównie z powodu braku surowców i odcięcia od dotychczasowych wschodnich rynków zbytu. Z tymi problemami borykały się zarówno wielkie kompleksy fabryczne Scheiblera, Grohmana czy Poznańskiego, jak i rzesze rzemieślników oraz drobnych chałupników. Łódzka Fabryka Nici nie stanowiła w tym przypadku jakiegoś specjalnego wyjątku, również wpisując się w ponury, łódzki obraz zastoju i bezrobocia.


Dla mieszkańców Widzewa, po części pracowników Towarzystwa Akcyjnego Łódzkiej Manufaktury Nici, fakt przerwania produkcji i przymusowe bezrobocie postawiło pod znakiem zapytania możliwość utrzymania siebie i swoich rodzin. Szanse na znalezienie zajęcia, kiedy w podobnej sytuacji znajdowały się dziesiątki tysięcy innych łódzkich robotników, bliskie zeru, wymuszały konieczność zainteresowania się macierzystych przedsiębiorstw położeniem swoich pracowników. Wydawano więc skromne zapomogi oraz finansowano wydające tanie posiłki robotnicze kuchnie.


W 1918 roku Niemcy zajęli część pomieszczeń "Niciarni" urządzając w nich warsztaty reparacyjne aparatów telefonicznych (dały one już po odzyskaniu niepodległości początek rozwojowi tej gałęzi produkcji w Polsce).
Po I wojnie światowej fabryka była dalej traktowana jako własność kapitału angielskiego. W 1919 roku jeden z dyrektorów firmy "J.& P. Coats" Edmund Filippi zwrócił się do W. Martina z prośbą żeby dalej sprawował funkcję dyrektora "Niciarni".


Wraz z ustąpieniem z Łodzi wojsk niemieckich, zaszła konieczność odbudowania miejskiej sieci telefonicznej, która dodatkowo nie naprawiana w ciągu całego okresu wojny przedstawiała stan daleki od normalności. Plan robót polegał głównie na naprawie sieci przesyłowej, wykończeniu stacji telefonicznej oraz dostarczenia odbiorników telefonicznych do dawnych abonentów. Chcąc zrealizować to przedsięwzięcie zwrócono uwagę na działające na potrzeby niemieckie w końcowym okresie wojny na terenie Łódzkiej Fabryki Nici warsztaty naprawcze, świetnie nadające się na tymczasową lokalizację fabryki telefonów. Tym sposobem korzystając z pozostawionego sprzętu i doświadczenia pracujących na Widzewie osób, otwarto Państwowe Zakłady Telefoniczne zorganizowane pod przez inż. S. Wysockiego. Poza naprawami i konserwacją sieci, wyrabiano kable i osprzęt telefoniczny.
Epizod ten trwał jednak krótko. Fabryka wydźwignęła się ze zniszczeń, odbudowała park maszynowy i przystąpiła do sobie najlepiej znanej produkcji przędzy i nici.


W 1921 roku w przędzalni i w niciarni pracowało 120 robotników. W latach 20. pracowały tu następujące oddziały: przędzalnia, skręcalnia, szpularnia, połyskownia, bielnik, farbiarnia, maszyny parowe, warsztat mechaniczny, kotłownia, magazyny. 


Miejscowy zarząd "Niciarni"przesyłał do Glasgow okresowe sprawozdania i raporty z działalności przemysłowej, zakupów, polityki kadrowej itp. Działalnością interesowały się także polskie władze skarbowe dla celów podatkowych. W korespondencji fabryki znajdują się ciekawe informacje na temat organizacji produkcji i sprzedaży:
"Produkujemy przędzę oraz nici wyłącznie na rachunek firmy "J.& P. Coats" w Glasgow z surowca stanowiącego własność tej firmy, która dysponuje całą produkcją, jej własność stanowiącą w ten sposób, że część produkcji realizuje w kraju z ramienia firmy "J.& P. Coats" firma The Central Agency Ltd., mająca swój oddział w Warszawie przy ul. Nalewki 2a. Naszym zadaniem jest wyprodukować i oddać towar wyprodukowany bądź właścicielowi, bądź jego przedstawicielom (The Central Agency Ltd.) stosownie do otrzymanych przez dyspozycji. My nikomu ani przędzy ani nici nie sprzedajemy, gdyż wyprodukowany towar nie jest naszą własnością.. W tych warunkach naszym obrotem na ścisłej podstawie ustawy jest nasze wynagrodzenie za przerób".


W 1925 roku były w fabryce cztery maszyny parowe o łącznej sile 2115KM oraz 6 motorów elektrycznych w sile 153KM. Pierwotnie korzystając w własnego oświetlenia elektrycznego i napędu maszyn włókienniczych pod koniec lat dwudziestych fabryka "przeszła" na miejskie zasilanie elektryczne. W przędzalni znajdowało się wówczas 44 008 wrzecion, w skręcalni 18 096 wrzecion razem 62 104. Łączna liczba zatrudnionych robotników wynosiła 709 osób i był to w porównaniu z latami następnymi największy stan osobowy załogi fabrycznej. 


Zdecydowaną większość załogi "Niciarni" bo aż 420 stanowiły kobiety, natomiast liczba mężczyzn wynosiła tylko 187 oraz prawie 100 tzw. młodocianych (14 chłopców, 84 dziewcząt), czyli osób, które mieściły się w przedziale wiekowym 15-18 lat. 
W tej grupie osób poniżej 18-ego roku życia również dominowały młode dziewczęta. Ich praca była stale monitorowana przez inspekcje pracy czego wyrazem jest zachowana do dnia dzisiejszego korespondencja między władzami "Niciarni" a urzędnikami. Szczególnie dużą uwagę zwracano na posyłanie małoletnich pracowników do dokształcających szkół wieczorowych. Jak wynika bowiem z raportów inspektora XII obwodu, nie wszyscy uczęszczali do tego typu placówek oświatowych stąd nacisk na dyrekcję by ta realizowała obowiązek edukacyjny.


Jeżeli przyjmiemy prosty podział na kobiety i mężczyzn, pomijając kwestie wieku, okaże się, iż załogę Łódzkiej Fabryki Nici w ponad 70% stanowiły kobiety i to właśnie one nadawały ton pracy odzwierciedlając zarazem bardzo ważne zjawisko, feminizacji zawodów włókienniczych.


Przyjmowano do pracy w "Niciarni" również inwalidów wojennych w myśl Rozporządzenia Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z 15 listopada 1921 roku.


Podstawowym systemem organizacji pracy w przeciwieństwie do wielu łódzkich zakładów włókienniczych był system jednozmianowy. Oczywiście niekiedy robiono od tej zasady odstępstwa. Zazwyczaj w okresach kiedy duża ilość zamówień uniemożliwiała ich realizacje w normalnych jednozmianowym cyklu produkcji, wydłużano dzień pracy o kilka godzin, bądź uruchamiano dodatkowa zmianę popołudniową. Oczywiście reorganizacja wiązała się z zatrudnieniem dodatkowych osób oraz wypłatą wyższych zarobków (w takich sytuacjach I zmiana pracowała od godziny 4 do 13 i II zmiana od 13 do 22). Zazwyczaj wszyscy, bez względu na to czy były to osoby dorosłe czy młodociane pracowali w dni powszednie od 8.00 do 12.00 i od 13.00 do godziny 17.00 , natomiast w soboty od 8.00 do 14.00 .


Godzinną przerwę (12 00 -13 00 ) przeznaczano na spożycie w zakładowej jadalni ciepłego posiłku przygotowanego indywidualnie przez gospodynie, bądź nabytego w funkcjonującej od 1928 roku kuchni przyfabrycznej. Na potrzeby własne firmy, działała również piekarnia, wyrabiająca chleb i następnie sprzedająca go robotnikom po przystępnych cenach (będzie to miało niebagatelne znaczenie podczas kryzysu przełomu lat dwudziestych i trzydziestych, kiedy firma obniżać będzie ceny pieczywa wychodząc naprzeciw potrzeb swoich pracowników). Dyrekcja zapewniała swoim pracownikom poza jadłodajnią, kuchnią i piekarnią również korzystanie z łaźni (1927 rok) do której kierowano załogę poszczególnych działów zazwyczaj raz w tygodniu.


Zarząd fabryki w omawianym okresie mieścił się przy ulicy Niciarnianej 1. W 1927 roku składał się z następujących osób: Neil Buchanan (Glasgow), Charles Saunders (Wiedeń, czasowo zamieszkały w Łodzi), Bolesław Włodzimierski, B. von Mickwitz, A. Philippi, A. Greinert. Niciarnia posiadała firmowe sklepy sprzedaży w następujących miastach polskich: Krakowie, Łodzi, Lwowie, Warszawie. Roczna produkcja nici ok. 400tys.grossów, 200-yardowych. Kapitał akcyjny - 4 mln złotych. 

1922


Widzewska fabryka należała pod koniec lat dwudziestych do tych łódzkich zakładów, które uznawane były na tle kłopotów z jakimi borykały się miejscowe zakłady włókiennicze za prosperujące i dobrze zorganizowane. Obiegowe opinie potwierdzał dodatni bilans spółki sięgający prawie 4mln funtów czystego zysku. 

1931

Wartość gruntów, budynków i pozostałego majątku (tzw. podwórzowego, oświetlenia, maszyn kotłów parowych itp.) szacowano łącznie na ponad 10 milionów złotych. Wymownym znakiem pomyślnej koniunktury były kierowane dwukrotnie w ciągu doby na bocznicę fabryczną wagony kolejowe przez Stację Łódź Fabryczna pod załadunek wyprodukowanych towarów.


Z oczywistych przyczyn liczba pracujących w Łódzkiej Fabryce Nici robotników nie była stała. Zależnie od zamówień, kryzysów, załamań koniunktury wahała się w granicach 550 do 700 osób w okresach największej prosperity. Począwszy już od 1928 roku zauważalny jest stopniowy spadek zatrudnienia: 1928- 673 robotników, 1929- 660, 1931- 593 by dwa lata później kształtować się w granicach 550 osób. Efekty redukcji będą szczególnie widoczne w grupie młodocianych, których zatrudnienie spadnie na przestrzeni okresu 1925-1933 niespełna czterokrotnie, z 97 do 26 osób.
Uznawany za normalny 5-6 dniowy tydzień pracy również ulegał sporym wahaniom, zwłaszcza w okresie kryzysu gospodarczego. Starano się wówczas otwierać zakład przynajmniej na 4 dni w tygodniu jednak nie zawsze i to się udawało. Najgorszy pod tym względem okaże się dla fabryki rok 1932 a zwłaszcza okres wiosenny. Wówczas przy nieuniknionych redukcjach firma była zdolna do pracy jedynie przez 2 dni a wszelkie przerwy świąteczne wykorzystywano do zupełnego wygaszenia produkcji. Swoją drogą zachęcano pracowników do realizowania przysługujących im urlopów wychodząc słusznie z założenia, że wobec tak głębokiego kryzysu nie kalkuluje się utrzymywać produkcji raptem przez kilka dni. Zmniejszeniu ulegały podobnie jak tydzień i czas pracy, również robotnicze zarobki. Od 28 listopada 1932 roku zmniejszono je o 15% tłumacząc się kłopotami i trudnym położeniem spółki.


Kierownicze stanowiska piastowali tylko cudzoziemcy pochodzący z angielskiej centrali, bądź z powiązanych firm europejskich. Pierwszym dyrektorem technicznym od 1919 roku był Anglik Samuel Harley, po nim od stycznia 1933 roku dyrektorem technicznym a także przedstawicielem fabryki był George Coventry, który miał ogólny nadzór techniczny nad całością funkcjonowania fabryki. 


Gdy w 1934 roku Niciarnia uruchomiła produkcję nici do haftowania i wyszywania, sprowadzono w sierpniu 1936 roku na jeden rok chemika Charlesa Wrighta (specjalista od farbowania nici w różnych trwałych kolorach). Pod jego bezpośrednim nadzorem kształcił się kierownik farbiarni R. Haupt Fleisch i zastępca tegoż W. Maurer. Anglik M. Pickles był ekspertem w zakresie wykańczania nici w wykończalni i szpularni. J O'Hara i S. Durrel byli kontrolerami-kalkuratorami kosztów produkcji w związku z zaprowadzeniem w fabryce pod koniec lat 30. specjalnego systemu kontroli kosztów produkcji. Kierownikiem ruchu w okresie 1929-1938 był Austriak inż. A. Richter.


W latach dwudziestych pracowali zazwyczaj przez okres kilku miesięcy, sprowadzeni na pewien czas z Wysp Brytyjskich, rzadziej z innych krajów monterzy specjaliści. Nadzorowali remonty i montaże nowowprowadzanych maszyn szpularskich, skręcalniczych, przędzalniczych. Monterów na ten przykład przysyłały również firmy, które sprzedawały "Niciarni" swoje maszyny, a więc firma Brookes i Doxey z Manchester czy Howard i Bullough z Accrington.



Właściwie była to jedyna fabryka na terenie miasta, w której ton pracy nadawali Anglicy, będący również animatorami wielu pozaprzemysłowych przedsięwzięć (upowszechniania piłki nożnej, rozgrywania popularnych matchów, tenisa ziemnego i stołowego). 
W niektórych pracach dotyczących kształtowania się życia sportowego i pierwszych klubów sportowych na terenie Łodzi, pojawia się nawet stwierdzenie, że to nie kto inny jak właśnie zatrudnieni w fabryce nici na Widzewie Anglicy, zaszczepili i rozpropagowali na gruncie łódzkim zasady gry w piłkę nożną. Na niższych stanowiskach monterów i majstrów pracowali także Anglicy oraz Austriacy i Niemcy. Również pomocnikami czy zastępcami przy montowaniu nowych maszyn przędzalniczych i szpularskich byli Anglicy. Według sporządzonego w jesienią 1927 roku spisu, czasowo przybyłych do miasta cudzoziemców głównie z Wysp brytyjskich było ośmiu, w tym jeden Łotysz i dwóch Austriaków. Na ogół spędzali oni na miejscu kilka bądź kilkanaście tygodni wdrażając miejscowych pracowników do pracy z nowymi urządzeniami bądź zapoznając z nowymi technikami wytwarzania nici. Starano się przysposobić do specjalnych, różnych robót Polaków aby tym samym uniezależnić się od kosztów sprowadzania cudzoziemców. W latach 30. majstrowie byli szkoleni zagraniczną na koszt własny firmy, gdyż tego wymagały zmiany mające miejsce w produkcji. Jeździli na ogół do zaprzyjaźnionych firm w Wielkiej Brytanii, Austrii i Czechosłowacji.


W 1933 roku rozszerzano fabrykę i zaprowadzono nowe działy produkcji nici o specjalnym połysku, nici do wyszywania (wysyłano ludzi na szkolenia w obsłudze automatów, maszyn do nawijania przędzy na kłębki (nawijalnia pasmowa). W związku z reorganizacją przędzalni w połowie 1935 roku fabryka wysyłała kierownika przędzalni do Czechosłowacji i Austrii, gdzie miał się zapoznać z nowoczesnym systemem produkcji tamtejszych maszyn.


Korzystając z wzrastającego zainteresowania produktami firmy oraz dzięki gwałtownej popularyzacji domowych maszyn do szycia w latach trzydziestych zarząd prowadził dalsze prace nad rozwojem i unowocześnianiem produkcji. Sprowadzono nowe maszyny z Anglii oraz z innych krajów m. in. z Niemiec (maszyny krzyżowe, wrzecionowe do nawijania nici na szpulki) z Belgii (maszyna do merceryzacji) z Finlandii (szpulki drewniane do nici). Dbano o rynki zbytu. Firma miała swoich przedstawicieli w wielu krajach europejskich a przed 1914 rokiem również w Rosji (punktem bardzo ważnym wówczas na handlowej mapie firmy zajmowała Odessa). Eksportowała przędzę bawełnianą do Austrii, Niemiec, Bułgarii. Oczywiście nie należy zapominać o rynku krajowym. W większych miastach znajdowały się przedstawicielstwa handlowe i sklepy oferujące towary wytwarzane przez łódzką fabrykę nici.


Po trzech niepomyślnych latach w eksporcie produkcji Niciarni nastąpiło w 1933 roku ożywienie w przemyśle włókienniczym. W 1934 roku fabryka uzyskała w Clydesdale Bank Ltd. z siedzibą Londynie powiększenie otwartego kredytu do 13 mln zł.
Liczba robotników wzrosła teraz z 500 do 1000 osób, praca odbywała się systemem zmianowym (dwie zmiany). Zakupione w Anglii 29 maszyn skrętniczych oraz motory do ich napędu. Stare zużyte maszyny skręcalnicze w liczbie 34 sztuk rozbito i przeznaczono na złom. W omawianym okresie podjęto również pierwsze decyzje dotyczące rozbiórki starej przędzalni planując zapewne wzniesienie w jej miejsce nowoczesnego gmachu fabrycznego.


W drugiej połowie lat trzydziestych pracowało w fabryce od 33 do 38 tysięcy wrzecion obrączkowych i niciarkowych. Głównym przedmiotem wytwórczości była przędza bawełniana, pończosznicza i nici do szycia, haftu i cerownia białe, czarne i kolorowe. Napędu dostarczały silniki elektryczne o mocy 1 472KM. Kapitał zakładowy wynosił 7,2 mln zł, wysokość obrotu w latach 1936, 1937, 1938, 1939 wynosiła rocznie w kraju kolejno 11mln, 13 mln, 13,4 mln, 11,4 mln i zagranicą w analogicznym okresie 233tys, 9,3 tys, 9,1 tys, 0,5 tysięcy.

"Głos Poranny", rok 1934.


Terytorium fabryczne zajmowało 56 398m² . Łódzka Fabryka Nici prowadziła trzy biura sprzedaży: we Lwowie, Łodzi i w Warszawie. W Radzie Nadzorczej zasiadali E. Coats, T. Coats, B. Mickwitz, C. Mez, R. Langrod, natomiast członkami zarządu w latach 1934-36 były następujące osoby: N. Buchanan, C. R. Saunders, J. McLeish, C. Martin, B. Włodzimierski. Stanowiska dyrektorskie piastowali Robert Kerr (prokurent) Otton Menge (prokurent).
Działalność firmy nie ograniczała się tylko i wyłącznie do produkowania nici i sprzedaży swoich wyrobów. Organizowano dla pracowników imprezy okolicznościowe, potańcówki i spektakle teatralne.


W połowie lat trzydziestych wśród angielskich właścicieli Towarzystwa Akcyjnego Łódzkiej Fabryki Nici SA zrodziła się myśl stworzenia organizacji sportowej funkcjonującej na podobnych jak inne łódzkie kluby przyzakładowe zasadach.
Klub Sportowy Towarzystwa Akcyjnego Łódzkiej Fabryki Nici SA z siedzibą przy ul. Niciarnianej 3 - bo tak pierwotnie brzmiała nazwa, powstał decyzją władz przedsiębiorstwa w grudniu 1936 roku. Po dwóch latach zdecydowano się zmienić nazwę na Widzewskie Towarzystwo Sportowe "Podgórze" w skrócie TS "Podgórze" obowiązującą już do końca funkcjonowania klubu tj. do końca II wojny światowej. W skład grupy założycielskiej wchodzili: George Coventry - kierownik techniczny, Otto Menge - prokurent, Rudolf Haupfleisch - kierownik farbiarni, Otton Guntzen i Jerzy Popke - biuraliści, Oskar Grossman, Waldemar Neuhorn, Harry Werner i Jan Kamens - pracownicy dozoru technicznego.

"Express Ilustrowany", rok 1946.

W zamyśle twórców, celem działalności klubu miała być dbałość o rozwój fizyczny i sportowy swoich pracowników, ich rodzin oraz umiejętne połączenie aktywności sportowej z pracą kulturalno-oświatową. Dlatego też obok zorganizowanych sekcji, piłkarskiej, siatkówki, koszykówki i szczypiorniaka, postarano się o stworzenie biblioteki klubowej w której oprócz czytelnictwa, urządzano pogadanki i odczyty oraz komentowano aktualne wydarzenia. Prenumerowano stale sportowe tytuły prasowe "Przegląd Sportowy" oraz "Raz Dwa Trzy".

"Przegląd Sportowy", rok 1936.
(źródło: https://jbc.bj.uj.edu.pl/)

Od strony finansowej środki na utrzymanie sekcji zapewnienia odpowiedniego sprzętu i konserwacji obiektów, pochodziły z pomocy firmy oraz składek członkowskich wynoszących miesięcznie 0,5-3zł. Dodatkowym źródłem utrzymania były organizowane zabawy taneczne z bufetem orkiestrą i konkursami, z których połowę uzyskanych dochodów przeznaczano na potrzeby klubu.
Liczba członków oscylowała w granicach 60-70 członków wśród których spotykamy zarówno Anglików jak i Polaków. Osoby chcące przynależeć do klubu musiały wypełnić specjalną deklarację, w której pytano m. in. o wyznanie oraz dane przynajmniej jednej osoby polecającej będącej już członkiem klubu.
Zawody sportowe wyłącznie towarzyskie organizowano na własnych obiektach (boisko, korty tenisowe) wybudowanych nieopodal fabryki przy ul Niciarnianej. 


Poświadczone w zachowanych dokumentach jest uczestnictwo zawodników w turniejach ping-ponga turnieju klubu "Rapid" oraz wyjazdy na zawody do Pabianic i Zgierza.
W tym miejscu warto wspomnieć działającym w ramach TS "Podgórze" Klubie Tenisowym i ceglanych kortach ziemnych istniejących już w 1928 roku, czyli na długo przed zawiązaniem się samego klubu fabrycznego.

Księga adresowa m. Łodzi, rok 1938.

Skład członków Zarządu ulegał co zrozumiałe ciągłym zmianom, niektórzy wracali do Anglii, inni odchodzili na emeryturę. We wrześniu 1939 roku na członków zarządu powołano George'a Coventry, Roberta Kerna i Otto Menge (zarządca komisaryczny z ramienia okupanta do września 1940 roku).
Towarzystwo Akcyjne Łódzkiej Fabryki Nici znakomicie prosperowało do roku 1939. Fabryka miała oddziały sprzedaży w Warszawie i we Lwowie. Kierowali nią Anglicy. Przed wybuchem II wojny światowej zakład zatrudniał 1260 osób i produkował rocznie 550 ton nici. 

"Głos Poranny", rok 1938.

W 1939 roku fabrykę przejął przemysł III Rzeszy. Przyszła ARIADNA nazywała się wtedy Litzmannstadter Fabrik für Nähgarne A.G. Ulicę Niciarnianą przemianowano na Idastrasse.

(źródło: https://www.lot-tissimo.com/)


W 1945 roku zakład produkował nici z włókien sztucznych "Zellgarn" na potrzeby przemysłu lotniczego. Po II wojnie światowej Zakład zaczął pracę na przełomie stycznia i lutego 1945 roku jako Łódzka Fabryka Nici. We wrześniu 1945 roku pracowały już 803 osoby, a roczna produkcja wynosiła 151 ton nici. W 1946 r. nazwa Łódzka Fabryka Nici została przekształcona na Państwowe Zakłady Przemysłu Bawełnianego Nr 16. 

"Głos Kutnowski", rok 1948.

"Dziennik Łódzki", rok 1949.

W 1949 roku na miejscu "PZPB Nr 16" powstały Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Hanki Sawickiej. 

"Dziennik Łódzki", rok 1957.


Kolejna zmiana nazwy nastąpiła w 1964 roku, kiedy to patronce fabryki dodano do towarzystwa postać z mitologii greckiej - Ariadnę, która  przy pomocy nici pomogła Tezeuszowi wyjść z labiryntu. W 1975 roku Zjednoczenie Przemysłu Bawełnianego przekazało fabrykę pod nadzór Zjednoczenia Przemysłu Lniarskiego. Pojawiła się "Widzewska Fabryka Nici im. Hanki Sawickiej Ariadna". 

"Dziennik Popularny", rok 1978.

"Dziennik Popularny", rok 1979.

"Dziennik Łódzki", rok 1986.


W 1990 roku zakład otrzymał nazwę Widzewska Fabryka Nici. W maju 2000 roku, Spółka przyjęła obowiązujące obecnie miano: ARIADNA SA Fabryka Nici.



Firma po dziś dzień produkuje nici i wyroby tasiemkowe. Jako jeden z nielicznych przetrwałych okres transformacji ustrojowej zakładów przemysłu lekkiego po pokonaniu wewnętrznych trudności wyszedł na prostą i stanowi na wskroś nowoczesne przedsiębiorstwo.
Historia Ariadny według Wojciecha Staszewskiego TUTAJ  

W budynku biurowym dzisiejszej Ariadny można obejrzeć ekspozycję zabytkowych maszyn:


źródła:
Arkadiusz Dąbrowski  www.historycznie.uni.lodz
Jacek Kusiński, Ryszard Bonisławski, Maciej Janik. Księga fabryk Łodzi.

Przeczytaj jeszcze:
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Baedeker łódzki serdecznie dziękuje Dyrekcji Ariadny oraz Sławkowi Maciaszczykowi, administratorowi grupy fotograficznej Łódzki Hyde Park za zaproszenie, miłe przyjęcie i umożliwienie zobaczenia całego ciągu produkcji nici, taśm i innych wyrobów tej firmy.

Fot. archiwalne ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
oraz stron: