poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Konspiracja w aptece "Pod Łabędziem". Tragiczne losy Marii Jasińskiej.

Pożółkłe zdjęcie sprzed pół wieku. Na nim młoda kobieta z cudownym uśmiechem, o dużych ciemnych oczach i prostych, krótko obciętych włosach. Trzydziestoparoletnia, drobnej postury, niezwykle elegancka i pełna życia, niczym nie wyróżniająca się spośród innych – przynajmniej w czasach sprzed września 1939 roku…

Maria Eugenia Jasińska (1906-1943)
-polska harcerka, żołnierz Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej

Maria Eugenia Jasińska urodziła się 29 listopada 1906 roku w Łodzi z ojca Ignacego i matki Anny ze Szczygielskich. Pochodziła z rodziny robotniczej. Uczęszczała do gimnazjum żeńskiego Romany Konopczyńskiej-Sobolewskiej, ukończyła je w 1928 roku.

"Głos Polski", rok 1926.

Budynek dawnego gimnazjum żeńskiego Romany Konopczyńskiej-Sobolewskiej, 
ulica Gdańska 90.

"Rozwój", rok 1928.
Przeczytaj w baedekerze:

Z materiałów udostępnionych przez jej siostrzenicę, Marię Soniewicką, jawi się nam dobra uczennica, czynnie działająca w harcerstwie i Sodalicji Mariańskiej, organizatorka kółek samokształceniowych. Była aktywną harcerką, należała do 6 Łódzkiej Drużyny Harcerek im. Klementyny Hoffmanowej. Cieszyła się sympatią nauczycieli i koleżanek. Najwięcej serca okazywała zawsze najbiedniejszym, pomagała im materialnie i duchowo – napisała jej siostra, Helena z Jasińskich Hartowicz. Miała zacięcie społecznikowskie, sprawdzała się także jako organizatorka. Pomagała ojcu w pracach opiekuna społecznego na Bałutach. Chciała być lekarzem, pragnęła wybudować szpital w Łagiewnikach, sanatorium dla dzieci, tam je leczyć i opiekować się nimi.
Chciałam – mówiła bliskim – by wszyscy ludzie robili dobrze, by życie płynęło równie, zgodnie i harmonijnie, bo chcę, by wszędzie, gdzie jestem, było miło, zgodnie i dobrze. Ci, co ją bliżej znali pozostawali pod urokiem jej ujmującego obejścia i delikatności uczuć – pisze jej biograf A.Olszewski – Prosta, bezpretensjonalna, szczera i rozumna, uczynna i koleżeńska, zawsze pogodna i uśmiechnięta, była powszechnie ceniona i kochana.

Maria Jasińska, rok 1920.

Postawa otwartości, służebności i miłości innych miała podłoże czysto chrześcijańskie, była osobą głęboko wierzącą i  konsekwentną w swym chrześcijaństwie. W jednym z listów pisała: Człowiek przecież po to żyje, ażeby przez życie wznosić swą duszę coraz wyżej i bliżej Boga.
Nie było jej dane zostać lekarzem. Ukończyła kursy farmaceutyczne, 8 czerwca 1932 roku zdobyła stopień pomocnika aptekarskiego na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

Świadectwo ukończenia przez Marię Jasińską kursu farmaceutycznego, rok 1932.
(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Maria Eugenia Jasińska (1932)

Do chwili wybuchu wojny pracowała w aptece Ubezpieczalni Społecznej w Łodzi.

Maria Eugenia Jasińska (przed 1939)

Od pierwszych dni września 1939 roku samorzutnie przeprowadzała zbiorki pieniężne dla rannych żołnierzy, doręczała im papierosy i opatrunki. Odnowiła także kontakty ze środowiskiem harcerskim oraz nawiązała współpracę z rodzącym się w Łodzi zbrojnym podziemiem.
Uwięzionym w obozie przejściowym przy ulicy Łąkowej 4 (Durchgangslager I) dostarczała lekarstwa, odzież i żywność.

Budynki dawnej fabryki tkanin wzorzystych Barucha Anszela Gliksmana, zbudowanej w 1902 roku, ulica Łąkowa 4. Na przełomie grudnia 1939 roku i stycznia 1940 roku w byłej fabryce włókienniczej (przy ówczesnej Wiesenstrasse, następnie Flottwellstarsse)
powstał centralny obóz przesiedleńczy (Durchgangslager). 

Tablica pamiątkowa przy ulicy Łąkowej 4.
Przeczytaj w baedekerze:

Maria pomagała osobom poszukiwanym przez policję hitlerowską, zbiegłym Żydom i duchownym ukrywającym się przed nazistami. Wielokrotnie przeprowadzała zagrożonych przez granicę. Dzięki swym znajomościom w Arbeitsmacie ratowała ludzi przed wywiezieniem na przymusowe roboty do Niemiec. Zdobywała artykuły żywnościowe. Wysyłała paczki do obozów koncentracyjnych (głównie do Dachau), getta łódzkiego, a także duchownym przetrzymywanym w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim.

W Konstantynowie Łódzkim powstał obóz przesiedleńczy (Durchgangslager in Konstantinow), który mieścił się w budynkach byłej fabryki włókienniczej przy ulicy Łódzkiej 27 (General-Litzmann-Strasse). Przebywali w nim głownie chłopi wysiedleni ze swych gospodarstw z województw: poznańskiego, bydgoskiego i zachodniej części województwa łódzkiego. Część zatrzymanych, po kilkudniowym pobycie, wysyłano na roboty przymusowe lub do GG. W obozie byli więzieni również Żydzi, których następnie kwalifikowano do robót przymusowych w III Rzeszy.

Pamiątkowa tablica w Konstantynowie Łódzkim, przed dawną fabryką przy ulicy Łódzkiej 27.

W sobie wiadomy sposób Maria zdobywała leki i witaminy, by je następnie przekazywać, tym którzy ich potrzebowali.
Podczas okupacji podjęła pracę w aptece Cymera, zwanej później „Pod Łabędziem” (apteka funkcjonuje do dzisiaj), przy ulicy Wólczańskiej 37 (wówczas Spinnlinie). 


Zyskała zaufanie kierownika apteki (był Niemcem). Dzięki temu miała dostęp do magazynu z lekami. W piwnicy pod apteką przygotowywała fałszywe dokumenty dla konspiracji łódzkiej, dla osób zagrożonych aresztowaniem.

Budynek u zbiegu ulicy Wólczańskiej i 6 Sierpnia, apteka nadal istnieje.

Nie chcąc narażać rodziców i rodzeństwa Maria wynajęła mieszkanie przy ulicy Płockiej 33 (wówczas Fuldaer-Strasse).

Dom przy ulicy Płockiej 33, gdzie mieszkała Maria Jasińska w czasie okupacji niemieckiej.

Tu właśnie organizowała pomoc potrzebującym. Czyniła to często w nocy, bo w ciągu dnia pracowała w aptece. Siostrze Helenie, na pytanie, dlaczego tak męczy się po nocach, miała odpowiedzieć: Widzisz, tam czekają na żywność nasi bracia głodni, prześladowani, chorzy. A my tu jeszcze nie umieramy z głodu.

Maria Jasińska w aptece "Pod Łabędziem", 1939-1942.

W Forcie VIII w Poznaniu hitlerowcy utworzyli w 1940 roku Stalag XXI D dla oficerów alianckich, przeważnie lotników. Z materiałów Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi wynika, że 28 maja 1941 roku uciekło z niego siedmiu Brytyjczyków. W dwu partiach: mjr Ronald Bolton Littledale, por. Grismond Scourffield Davies i por. Albert Michael Sinclair w czerwcu 1941 roku, zaś por. Kenneth Sutherland, por. Cope Chrisoper Silverwood, por. Peter Winton i por. John Anton Craford w końcu lipca 1941 roku, przerzuceni zostali do Generalnego Gubernatorstwa.
Trzej pierwsi (mjr Littledale, por. Davies i por. Sinclair) początkowo uzyskali pomoc od mieszkańców Poznania – członków tamtejszej grupy konspiracyjnej. Przewieziono ich następnie do Łodzi i tu ukryto w mieszkaniu Czesława Wolfa przy Bӧhmische Linie 9 m. 49 (obecnie Przybyszewskiego). Opiekę nad nimi roztoczyła Krystyna Kallerowa. Z kolei Jerzy Szczepkowski nawiązał kontakt z osobami pracującymi w aptece „Pod Łabędziem” przy ulicy Wólczańskiej 37. W tym momencie wkroczyła do akcji Maria Jasińska. 

Apteka u zbiegu ulicy Wólczańskiej i 6 Sierpnia.

Anglicy nie mieli ubrań cywilnych, nie znali języka polskiego, mało orientowali się w geografii tej części Europy, a przede wszystkim nie mieli dokumentów. Za pośrednictwem Zofii Kolińskiej-Grabarczykowej odpowiednie kennkarty dostarczyła im właśnie Jasińska. W dalszej kolejności należało zbiegów przerzucić przez „zieloną granicę” do Generalnego Gubernatorstwa. Całą akcję również przeprowadziła Maria.
Z przystanku na Widzewie 19 czerwca 1941 roku Jasińska pojechała z dwoma Anglikami dorożką do Justynowa. Zatrzymali się w Żakowicach i tam czekali na trzeciego. W dwa dni później wszyscy dotarli do Koluszek. W związku z wybuchem wojny niemiecko-sowieckiej nie zjawił się łącznik z Warszawy. Należało na kilka dni umieścić zbiegów w tymczasowej kwaterze. Było to gospodarstwo Jana Świderka we wsi Górki koło Lubochni. Z relacji Marii Soniewickiej wynika, że Anglicy zachowywali się z dużą dozą nonszalancji oraz wbrew wszelkim zasadom konspiracji. W małej miejscowości niemalże afiszowali się swą odrębnością, chodzili w brytyjskich mundurach i publicznie używali języka angielskiego. Notabene w swych bagażach jenieckich przechowywali… szkockie kraciaste spódnice.
Na przełomie czerwca i lipca 1941 roku oficerowie króla Jerzego VI wreszcie wyjechali do Warszawy. Odpowiednie komórki Związku Walki Zbrojnej zaopiekowały się nimi w sposób szczególny. Specjalni kurierzy polscy przeprowadzili ich przez Słowację i Węgry do Jugosławii. Chciano ich przerzucić do Bułgarii, a potem do Turcji. Pomagała w tym przedsięwzięciu Olga Kamińska-Prokopowa, pracownica polskiej bazy przerzutowej w Serbii. Jednakże w nadgranicznej miejscowości Pirot 19 listopada 1941 roku wszyscy zostali aresztowani. Żandarmeria bułgarska natychmiast przekazała ich Niemcom.
Śledztwo w sprawie ucieczki oficerów brytyjskich poprowadził Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy w Berlinie (sprawa IV E-L 37229). W czasie jego trwania Anglików przewieziono na powrót do Poznania i tam w dalszym ciągu przesłuchiwano. Zatrzymani szybko i bardzo dokładnie wyjaśnili wszystkie okoliczności dotyczące ich ucieczki z obozu oraz przerzutu przez granicę z Generalnym Gubernatorstwem. Przesłuchiwało ich gestapo. Opisy prowadzonej sprawy przesłano do Łodzi. Anglicy podali rysopis, imię i zawód kobiety, która pomogła im w ucieczce…
Gestapo łódzkie szybko ustaliło, kim była „pani aptekarz”, która udzieliła angielskim oficerom wyjątkowej pomocy. Sprawdzono listy obecności, by ustalić, kto w czerwcu 1941 roku zwalniał się na kilka dni z pracy. Aresztowania w Łodzi nastąpiły w kwietniu 1942 roku i objęły pięć osób – w tym także Marię Jasińską. Ona była główną oskarżoną. W toku przesłuchania i konfrontacji przyznała się do przerzutu oficerów angielskich przez granicę Rzeszy z Gubernatorstwem. Ale do niczego więcej.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Aresztowaną 28 kwietnia 1942 roku Marię Jasińską osadzono w kobiecym gestapo przy ulicy Gdańskiej (wówczas Danzinger-Strasse). Przetrzymywano ją tam sześć tygodni. 

Budynek dawnego więzienia przy ulicy Gdańskiej 13, wybudowane w 1885 roku.
W okresie międzywojennym znajdowało się tu więzienie prewencyjno-śledcze. W czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy urządzili w gmachu więzienie dla kobiet. Nawet po II wojnie światowej, w latach 1945-1953 budynek nadal pełnił swoją funkcję, gdyż mieściło się w nim więzienie dla kobiet nadzorowane przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.
Do 1990 roku miało tu siedzibę Muzeum Historii Ruchu Rewolucyjnego, a następnie Muzeum Tradycji Niepodległościowych.
Przez następny rok więziona była w więzieniu śledczym przy ulicy Teresy 6 (Untersuchungshaftanstalt für Frauen, Senkweg 6). Podczas pobytu w więzieniu była zawsze opanowana, uczynna, pracowita, dzieliła się skromnymi porcjami żywności. W Wielkim Tygodniu dodatkowo się umartwiała, oddając swe skromne porcje słabszym. Sama natomiast piła czystą wodę.

Klasztor Sióstr Karmelitanek przy ul. św. Teresy 6.
W okresie II wojny światowej więzienie śledcze dla kobiet, powstało w sierpniu 1941 roku.

Maria była wielokrotnie przesłuchiwana przez wyjątkowo brutalnych funkcjonariuszy gestapo. Torturowali ją w bestialski sposób. Po przesłuchaniach przynoszono ją w kocu nieprzytomną. Całe ciało pokryte było ranami. Jedna ze współwięźniarek mówiła później matce: Córka pani, Maria jest bardzo dzielną kobietą, starała się bardzo by ulżyć naszej wspólnej niedoli więziennej. Prosiła o modlitwę kiedy zabierano ją na przesłuchania. Osoby wychodzące na wolność prosiła o zamówienie mszy świętej w jej intencji oraz odwiedziny rodziców by… ich pocieszyć. Sama często brała różaniec do ręki i kilka godzin klęcząc trwała w modlitwie, i tak było codziennie. Modlitwa dawała jej nowe siły i nowy hart ducha, sposobiła się do dalszego bohaterskiego wytrwania w swoim męczeństwie. Choć szydzono z niej, jej postawa wzbudzała szacunek współwięźniów, a nawet strażników.

Zeznanie Marii Jasińskiej z dnia 4 maja 1942 roku.
(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Przesłuchujący Jasińską gestapowiec A. Giebelhausen w sprawozdaniu z 8 maja 1942 roku pisał: Jasińska jest wyjątkowo skryta, i tylko to przyznaje, czemu pod żadnym względem nie może zaprzeczyć. Dopiero przez konfrontację z oskarżonym Drozdem można wyjaśnić sprawę pomocy, jakiej udzieliła.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Urzędnicy hitlerowskiego aparatu terroru charakteryzowali Jasińską, jako czynnie i świadomie działającą na szkodę państwa niemieckiego. Dodawali ponadto, że jest nadzwyczaj zatwardziała Polka.

Zdjęcie Marii Jasińskiej wykonane w więzieniu w 1943 roku.

Nie działała sama. Wiedziała wiele. Mogła domyślać się, co ją będzie czekać w siedzibie gestapo. Jednak nie wydała nikogo. Nawet tych, którym częściowo już udowodniono udział w akcji. Nie dała się także zwieść obietnicami łagodniejszego wyroku. Całe oskarżenie wzięła na siebie. Sędziom powiedziała dumnie: Tym asem to ja jestem, nie znam nikogo.
Należy przypuszczać, że dzięki jej postawie w śledztwie i podczas procesu hitlerowski Sondergericht in Litzmannstadt tylko Jasińską skazał na karę śmierci, a innych aresztowanych na kilkuletnie więzienie. Tymczasem w Poznaniu prawie wszyscy oskarżeni w tej samej sprawie otrzymali najwyższy wymiar kary. Wyrok ogłoszono 8 marca 1943 roku. Przyjęła go godnie. W ostatnim słowie powiedziała:
Wyrok przyjmuję ze spokojem. Zgadzam się. Tylko nie mogę pogodzić się z tym, żeście mnie tak osądzili, jak zbrodniarkę. Na to sobie nie zasłużyłam. Cokolwiek robiłam, czyniłam to z serca dla ludzi cierpiących i nieszczęśliwych.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Po ogłoszeniu wyroku, w ostatniej rozmowie z matką, stwierdziła wręcz:
Matuś nie płacz. Dzień dzisiejszy jest dniem mojego zwycięstwa! Zwyciężyłam, nikogo nie wydałam… jestem spokojna o wszystkich, szczęśliwie skończyły się moje męki… uspokój się, stracisz mnie tylko jedną, będziesz jeszcze miała kogo do serca przytulić, a inne matki potraciły wszystkie dzieci… Matuś nie rozpaczaj, bo mnie przecież taką wychowałaś. Bądź dumna!
Wyrok nie podlegał apelacji. Można było prosić o ułaskawienie, jednakże Jasińska z tego nie skorzystała. W imieniu matki uczyniła to siostra Helena. Prośbę skierowała do Adolfa Hitlera (kanclerza III Rzeszy), Hermana Gӧringa (marszałka polnego III Rzeszy) i Artura Greisera (Namiestnika III Rzeszy w Kraju Warty). Od Fürera przyszła odpowiedź, że sprawa zostanie załatwiona w późniejszym terminie, a Reichstthalter Greiser napisał jednoznacznie: Maria E. Jasinka mache ich von dem mir vom Fürer übertragenen Begnadigungsrecht keinen Gebrauch.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Skazana nie traciła jednak nadziei, że odzyska wolność. Zrozumiała, że nie ma ma już dla niej ratunku, kiedy podczas rannego spaceru 20 kwietnia 1943 roku wywołano ją z szeregu, założono czarny fartuch i sfotografowano. W godzinach popołudniowych zabrano ją z więzienia śledczego przy Friedrich Gossler-Strasse 29 (obecnie ulica Kopernika). 

Budynek przy ulicy Kopernika 29, dzisiaj IV Komisariat Policji.
Przeczytaj w baedekerze:

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Przed straceniem pozwolono jej skreślić kilka słów do najbliższych. Napisała wówczas: Prosiłam o spowiedź, odmówiono mi księdza. Umieram bez spowiedzi… Mamuś wyspowiadaj się za mnie, proszę Cię! Żegnajcie wszyscy. Już muszę odejść.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

O godzinie 18 wyrok wykonano na dziedzińcu więzienia śledczego przy ulicy Kopernika 29  – w dniu urodzin Adolfa Hitlera.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Przed egzekucją prosiła o wydanie jej zwłok matce. Prośby nie spełniono. Mimo usilnych starań rodzinie nie udało się ustalić, gdzie została pochowana.

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

W 1944 roku ta dzielna kobieta, żołnierz Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Walecznych i krzyżem srebrnym Orderu Virtuti Militari. 

(źródło fotografii: Kronika Miasta Łodzi, rok 1998)

Natomiast Naczelne Dowództwo Brytyjskich Sił Powietrznych w 1945 roku nadesłało rodzinie Marii Eugenii Jasińskiej wyrazy uznania i wdzięczności za pomoc udzieloną żołnierzom Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Wyrazów ubolewania z powodu męczeńskiej śmierci nie dodano…
Ciała Marii Jasińskiej nigdy nie odnaleziono.


Na ścianie budynku apteki znajduje się tablica upamiętniająca osobę Marii Eugenii Jasińskiej. 


Imię Marii Jasińskiej nosi 3. Łódzka Drużyna Harcerek „Koniczyny”.

Przeczytaj jeszcze:

Źródła:
Marek Budziarek. Na miarę wielkości. Maria Jasińska.
Marek Budziarek (red.) Okręg Łódzki Armii Krajowej.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz strony:
Fot. współczesne Monika Czechowicz