czwartek, 29 października 2020

II WOJNA ŚWIATOWA/ październik 1940 roku


1 października
Namiestnik Kraju Warty, Arthur Greiser, wprowadził na podległym mu terenie rasistowskie ustawy norymberskie z 1935 roku. Między innymi pozbawiały one Żydów obywatelstwa niemieckiego oraz precyzyjnie określały, kogo władze uznawały z Żyda.

Arthur Greiser (1897-1946)
Bundesarchiv

Zasiłek połogowy polskich kobiet został zmniejszony z 50% do 25% zarobków brutto, tzw. zasiłek pokarmowy zmniejszono z 12,5 feniga do 10 fenigów dziennie. Niemieckim kobietom przysługiwał zasiłek macierzyński w wysokości 75% zarobków brutto i zasiłek pokarmowy w postaci 30% zarobków brutto (minimum 50 fenigów dziennie).

3 października
Arthur Greiser zmienił zarządzenie z 24 lipca 1940 roku, dotyczące czasu odprawiania nabożeństw dla polskich parafii Kościoła rzymskokatolickiego. Nowe zarządzenie zezwalało na odprawianie nabożeństw z kazaniem w niedziele i święta w godz. 8.00-11.30, w dni powszednie (z wyjątkiem soboty) w godz. 8.00-9.00, ale bez udziału wiernych. Spowiedź mogła się odbywać w soboty w godzinach 14.00-18.00. Wierni mieli zakaz uczestnictwa w nabożeństwach odbywających się w nie swojej parafii. Utrzymano w mocy poprzednie postanowienie, zezwalające bez ograniczeń czasowych na udzielanie chrztów, ślubów, sakramentów chorym i chowanie zmarłych. Kilku duchownych ukrywających się w Łodzi potajemnie celebrowało msze święte dla wiernych w prywatnych mieszkaniach.

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. W czasie II wojny światowej kościół znalazł się na terenie getta. Przez pierwszy rok drzwi świątyni były zamknięte. Potem naziści postanowili zrobić tam magazyn rzeczy zrabowanych Żydom. Od wiosny do jesieni 1942 roku przywożono tu ubrania po ludziach zamordowanych w obozach zagłady.

Wnętrze kościoła Wniebowzięcia NMP jako magazyn odzieży.

9 października
Zarządzeniem namiestnika Kraju Warty został wprowadzony zakaz obejmowania opieką społeczną polskich dzieci.

10 października
Władze niemieckie zrezygnowały z koncepcji getta, jako tymczasowego rozwiązania problemu ludności żydowskiej w Łodzi. Zdecydowało się utrzymać dzielnicę żydowską, przekształcając ją w duży obóz niewolniczej pracy, wytwarzający na rzecz gospodarki wojennej III Rzeszy.

Getto Niemcy utworzyli na Bałutach, w najbiedniejszej części Łodzi.
(archiwum Gmina Żydowska w Łodzi)

Produkcją w getcie kierowało Centralne Biuro Resortów Pracy, na którego czele stał Aron Jakubowicz. 

Aron Jakubowicz

Przewodniczący Rady Starszeństwa Żydów, Chaim Mordechaj Rumkowski prowadzi posiedzenie rady żydowskiej w gettcie.
Na zdjęciu od lewej do prawej: Leon Rosenblat, Chaim Rumkowski, Aron Jakubowicz i Dora Fuks.

Chaim Mordechaj Rumkowski i Aron Jakubowicz. Karta nr 9 z pamiątkowego albumu resortu dywanów getta łódzkiego. Przedstawia kolaż z projektów dywanów, przy nich postać Arona Jakubowicza i Mordechaja Rumkowskiego na tle Gwiazdy Dawida. W górze tekst w języku niemieckim i jidysz: "Pan A. Jakubowicz dostarcza Prezesowi Rumkowskiemu projekt dywanów Pana Klugmana i zostaje on natychmiast na miejscu zatwierdzony".
(zbiory Żydowskiego Instytutu Historycznego)

Liczba zakładów pracy, zwanych w getcie resortami, stale rosła. 

Resort metalowy. Ciężką pracę wykonywały także dzieci.

W 1940 roku w 18 zakładach pracowało blisko 7 tysięcy robotników, w 1943 roku w 93 resortach pracy było zatrudnionych już ponad 70 tysięcy osób. 

Praca w resortach

Odbiorcami towarów wyprodukowanych w getcie były: Wehrmacht, policja, organizacje paramilitarne oraz firmy prywatne. Mieszkańcy getta szyli płaszcze, kurtki, czapki i tornistry wojskowe. Na zamówienie prywatnych firm i domów handlowych produkowali meble, lampy, abażury, torebki, tekstylia itp.

Do największych należał resort krawiecki, szewski, tekstylny i metalowy, a także słomiany, nazywany też Resortem Obuwia Słomianego. Getto było dużym dostawcą tego obuwia, które wysyłano żołnierzom, walczącym zimą na wschodnim froncie oraz pełniącym służbę w bunkrach. 

Resort słomiany, ulica Brzezińska 75/79.

W resortach panowała duża dyscyplina pracy, pracowano 10-14 godzin dziennie w bardzo trudnych warunkach lokalowych. Za tę niewolniczą pracę robotnik otrzymywał głodowe wynagrodzenie - 70 fenigów dziennie.


 Niektóre resorty miały po kilka filii rozmieszczonych w różnych miejscach getta.


Dochody okupanta z pracy getta były ogromne. Na koniec 1943 roku wynosiły 27 milionów marek miesięcznie. W sumie produkcja getta w latach 1940-1944 przyniosła III Rzeszy 2,2 miliarda marek czystego zysku.

Dom przy ulicy Franciszkańskiej 29. Dawniej szkoła podstawowa. W czasie trwania getta, od października 1941 siedziba przesiedleńców z Pragi (kolektyw "Praga IV"), a od połowy maja 1942 roku mieścił się tu także resort krawiecki i kursy krawiectwa dla młodzieży.

Prezes Starszeństwa Żydów Chaim Mordechaj Rumkowski ogląda wystawę artykułów wyprodukowanych w getcie.
14 października
Okólnik namiestnika Kraju Warty nakazywał urzędnikom stanu cywilnego nadawać polskim dzieciom tylko polskie imiona. Gdyby rodzice chcieli nadać dziecku imię, które w języku polskim i niemieckim ma takie samo brzmienie, należało dać jako drugie imię rdzennie polskie, przy czym zalecano - Władysław i Władysława.

20 października
W getcie zostało utworzone Centralne Więzienie przy ulicy Czarnieckiego 12/16 (Schneidergasse). Najczęściej były tu osadzane osoby oskarżone o kradzież, urzędnicy skazani za łapownictwo, osoby niepodporządkowujące się zarządzeniom Przełożonego Starszeństwa Żydów.

Centralne Więzienie przy ulicy Czarnieckiego 12/16

28 października
W Łodzi została otwarta dla Niemców filia poznańskiej Akademii Administracji. Nie miała ona statusu szkoły wyższej ani stałego budynku. Kierownikiem szkoły był burmistrz miasta Karl Marder. Zajęcia rozpoczęły się 5 maja 1941 roku. Akademia dokształcała urzędników, w szczególności niemieckich przesiedleńców i volksdeutschów, zatrudnionych w administracji, handlu oraz przemyśle.


Władze policyjne zakazały Polakom i Żydom noszenia jakichkolwiek odznak, z wyjątkiem tych nakazanych przez okupanta. Ludność żydowska w getcie musiała nosić na ubraniu Gwiazdę Dawida.


"Na opaskach, jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta - nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty - zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz ból po nim."
Fragment utworu "My, Żydzi polscy" Juliana Tuwima. Poeta napisał go na emigracji i opublikował w sierpniu 1944 roku w londyńskim miesięczniku „Nowa Polska”, redagowanym przez Antoniego Słonimskiego.

29 października
Ekspozytura Aprowizacji i Gospodarki Getta została podniesiona do rangi samodzielnego Wydziału zarządu Miejskiego - Zarząd Getta (Gettoverwaltung). Na czele tak pomyślanej niemieckiej administracji getta stał, od maja 1940 roku do końca istnienia getta, Hans Biebow (dyplomowany kupiec z Bremy). 

Hans Biebow (1902-1947)

Zarząd Getta zajmował się sprawami zaopatrzenia i eksploatacji mieszkańców getta. Życiem wewnętrznym getta kierował żydowski aparat administracyjny - Rada Starszych (Ältesternat), na czele której czele stał Przełożony Starszeństwa Żydów (Der Ӓlteste der Juden in Litzmannstadt Getto) - Chaim Mordechaj Rumkowski. 

Chaim Mordechaj Rumkowski (1877-1944)

Rumkowski pochodził z Ilina na Wołyniu. Do Łodzi przybył w 1892 roku podczas tzw. emigracji „Litwaków”. Prowadził początkowo zakład produkcji tkanin pluszowych, pracował też jako agent ubezpieczeniowy, pełnił od 1925 roku funkcję prezesa zarządu Internatu dla Dzieci Żydowskich i Fermy w Helenówku. W dniu 13 października mianowany decyzją szefa Zarządu Cywilnego w Łodzi – dr. D. Leistera  Przewodniczącym Starszeństwa Żydów w Łodzi (Der Ältester der Juden in Lodsch). Postać wywołująca kontrowersje. Zarzucano mu współpracę z Niemcami. On sam kierował się hasłem „Naszym jedynym wyjściem jest praca”. Jego obrońcy twierdzą, że dzięki wzorowej organizacji getta i korzyściom ekonomicznym jakie przynosiło Niemcom, zdołało przetrwać do lata 1944 roku. Wraz  z przedostatnim transportem 28 sierpnia 1944 roku wysłany został do Auschwitz-Birkenau, gdzie zginął w nieznanych okolicznościach.
„Trudno było znaleźć motywy, które by nominację Rumkowskiego na Przełożonego Starszeństwa Żydów w Łodzi uzasadniały, jak to miało miejsce z prezesem gminy w Warszawie: Czerniakow coś przecież znaczył, Rumkowski w Łodzi nie znaczył nic. Nigdy nie cieszył się mirem wśród działaczy łódzkiej gminy. Pewien staż pracy społecznej starczył, by szybko wszedł w nową skórę. Doskonale na nim leżała. Rekompensował tym sobie podrzędną pozycje, jaką zajmował w poprzednim okresie.”
Arnold Mostowicz 

"Król getta", Chaim Rumkowski.

Rumkowski posiadał dużą samodzielność w podejmowaniu decyzji dotyczących wewnętrznych spraw getta. Był niezwykle ambitny, żądny władzy i łasy na pochlebstwa. Z dzielnicy Żydowskiej stworzył niemal własne, marionetkowe państewko z posłusznym aparatem administracyjnym, sądami, policją i własną walutą. 

Marki gettowe, popularnie zwane "rumkami" bądź "chaimkami"


Rumkowski był przekonany, że jedynie praca dla Niemców uratuje getto od zagłady. Mimo niezwykłej energii i niewątpliwych zdolności do tworzenia warsztatów pracy, szkół i szpitali, Rumkowski nie zapobiegł całkowitemu i bezwzględnemu unicestwieniu getta oraz jego mieszkańców.

Chaim Rumkowski i Hans Biebow.


Rozpoczął się drugi rok szkolny w getcie. Zaczęto realizować nowy program szkolny, obejmujący między innymi język jidysz, hebrajski, niemiecki i historię Żydów oraz naukę Starego Testamentu. Jesienią 1941 roku szkolnictwo w getcie zostało zlikwidowane.

30 października
Namiestnik Kraju Warty, Arthur Greiser, przestrzegł volksdeutschów, że za posługiwanie się językiem polskim zostaną skreśleni z niemieckiej listy narodowej. Niektórzy z łódzkich Niemców, słabo posługujący się językiem swych przodków, potwierdzali swą niemieckość brutalnością wobec Polaków.

Budynek Dawnego Domu Kultury w getcie, 
(później znane łodzianom kino "Halka", dzisiaj Supersam), ulica Krawiecka 3.

Żydowskie Stowarzyszenie Śpiewacze "Hazomir" wystąpiło z inauguracyjnym koncertem w Domu Kultury przy ulicy Krawieckiej 3 (Schneidergasse).

Afisz premierowego koncertu w getcie Żydowskiego Stowarzyszenia Śpiewaczego "Hazomir".

Koncert w łódzkim getcie. Dom Kultury przy ulicy Krawieckiej 3.

Funkcję Szefa Sztabu Okręgu Łódź Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) powierzono mjr. dypl. Pawłowi Zagórowskiemu, pseudonim "Maciej". Kapitan Zygmunt Janke został jego zastępcą, pełniąc jednocześnie funkcję szefa Oddziału II Sztabu Okręgu.

Kapitan Zygmunt Janke (1907-1990)

Stanowisko szefa Biura Informacji i Propagandy (BIP) Okręgu Łódź ZWZ objął hm. Mieczysław Łętowski, pseudonimy "Mały Janek", "Nałęcz" - dotychczasowy komendant Szarych Szeregów. 

Harcmistrz Mieczysław Łętowski (1902-1951)

Mieczysław Łętowski swoją funkcję pełnił do lata 1941 roku. Aresztowany za przedwojenną działalność, został wykupiony. Po przeniesieniu do Warszawy został ponownie aresztowany i wywieziony do Konzentrationslager (KL, obóz koncentracyjny) Auschwitz, a następnie KL Mauthausen, gdzie doczekał wyzwolenia 5 maja 1945 roku.

Komendantem Szarych Szeregów w Łodzi został Dominik Patora.

W Chełmach, pomiędzy Łodzią a Zgierzem, w pożydowskiej willi "Roma" powstał pierwszy obóz dla 200 francuskich jeńców. Z czasem liczba ich wzrosła do 500. Mieli bardzo trudne warunki bytowe. Buntujących się i schorowanych jeńców rozstrzeliwano. Wiosną 1942 roku przeniesiono ich do Zgierza, gdzie rok później zostali umieszczeni także jeńcy brytyjscy.

Konspiracyjne organizacje: Polska Organizacja Bojowa (POB), Polska Organizacja Zbrojna (POZ), Związek Czynu Zbrojnego (ZCZ) i Wojskowa Organizacja Wolność "Znak" (WOW "Znak") połączyły się i funkcjonowały pod jedną nazwą - Polska Organizacja Zbrojna "Znak" (POZ "Znak"). Czołową rolę odgrywali w niej dawni przywódcy POB. Kontynuowano wydawanie pisma "Jutrzenka" i kolportowanie pism ZWZ-AK. Wkrótce POZ weszła na autonomicznych zasadach w skład ZWZ.

źródła:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Joanna Podolska. Litzmannstadt-Getto. Ślady. Przewodnik po przeszłości.

Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
dziswlodzi.pl https://www.dziswlodzi.pl/
United States Holocaust Mamorial Museum https://collections.ushmm.org/
Żydowski Instytut Historyczny https://www.jhi.pl/blog/
Wirtualne Muzeum DZIEDZICTWO ŻYDÓW ŁÓDZKICH 
Bundesarchiv

Fot. współczesne Monika Czechowicz

środa, 28 października 2020

Mural dla Mai 💗

W Łodzi powstał pierwszy społeczny mural „Together”. Wielkoformatowy obraz nie tylko zdobi ścianę budynku przy ul. Rewolucji 1905 r. nr 48, ale także wspomaga zbiórkę pieniędzy na rzecz chorego dziecka. Akcja zorganizowana została przez Urban Forms.

Na muralu, który przedstawia gromadę kolorowych misiów, umieszczony jest także specjalny kod QR. Po jego zeskanowaniu za pomocą smartphona, wchodzimy na stronę zbiórki.

Codziennie wiele osób pomaga rodzicom zebrać ogromną kwotę. W pomoc włączył się też znany artysta Wojciech Brewka. Jak zauważa artysta, taka społeczna odpowiedzialność sztuki, to zjawisko dostrzegane w Polsce coraz bardziej. - Dla mnie jest to dosyć powszechne, ponieważ to nie jest moja pierwsza taka akcja. Często zbieramy na schroniska dla bezdomnych zwierząt, wspieramy również akcje proekologiczne. Dla mnie powiązanie świata sztuki i społecznego oddziaływania sztuki jest czymś normalnym.  

To obraz z cyklu "Zabawnie". - Pomyślałem, co by było, gdyby miśki dorastały razem z dziećmi i cały czas wchodziły z nimi w interakcje. Te miśki dorosły, mają swoje przeżycia, naleciałości emocjonalne, często towarzyszy im nostalgia, refleksja - wyjaśnia autor muralu, Wojciech Brewka. 

Te misie i małpki zestarzały się razem ze swoimi dziećmi i w ten sposób weszły w świat dorosłych. Są tu kolorowe maskotki, ale choć to symbol dzieciństwa - to są poranione, po przejściach. Los ich nie oszczędzał. Podobnie jak cierpiącej na rdzeniowy zanik mięśniowy Mai, dziewczynki, dla której powstał ten mural. To porównanie do jej życia.

- Ona przez swoją chorobę i walkę z nią też weszła przedwcześnie w świat dorosłych. Ponieważ jej rodzice muszą zgromadzić ogromną sumę pieniędzy, żeby pomóc ratować życie tego dziecka. Chciałem tym muralem zwrócić uwagę na zbiórkę – wyznaje Wojciech Brewka, autor muralu. 

Dzieło można oglądać przy Rewolucji 1905 roku, na kamienicy numer 48.


Mała Maja codzienne walczy o życie. Rehabilitacja mięśni i oddechu, to szansa na życie bez respiratora. Rodzice mają nadzieję, że będzie w dobrej formie, kiedy otrzyma najdroższy lek świata.

Półroczna Maja Kwiatkowska z Łodzi choruje na rdzeniowy zanik mięśniowy. Aby żyć potrzebuje najdroższego leku świata. Jego koszt to aż 9 milionów złotych.

Jej rodzice, Anna i Kamil Kwiatkowscy, czekali na córeczkę trzy lata. Kiedy przyszła na świat byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Śliczna i zdrowa Maja stała się ich oczkiem w głowie. Miała ogromny apetyt i rosła jak na drożdżach. Ale nagle, tuż po Świętach Wielkanocnych, dziewczynka zaczęła słabnąć i tracić siłę. Przerażeni rodzice zaczęli szukać pomocy. Po wielu wizytach u lekarzy usłyszeli diagnozę. Brzmiała jak wyrok: SMA1, czyli rdzeniowy zanik mięśniowy. To najcięższa postać choroby. - Wiele już odebrała naszej córeczce. Maja przelewa się przez ręce i nie potrafi przyjąć sztywnej pionowej pozycji do siedzenia. Praktycznie w ogóle nie rusza nóżkami - mówi pani Anna, mama Mai Kwiatkowskiej.

Życie rodziny jest podporządkowane chorobie. - Nasz dzień zaczyna się od masażu i rehabilitacji córki. Później Maja ma trochę wolnego, ale zawsze coś robimy, aby się ruszała. To są ćwiczenia w formie zabawy - mówi pan Kamil, tato dziewczynki. Młodzi rodzice żyją w ciągłym stresie i niepokoju o ukochaną córeczkę. - Każda infekcja dla Mai jest ogromnym zagrożeniem. Jej płuca nie pracują tak, jak u zdrowego dziecka. Codziennie musimy wykonywać ćwiczenia oddechowe ze specjalnym sprzętem - wyjaśnia mama dziewczynki. Maję ciągle musi mieć ktoś na oku. Nawet kiedy rodzice kładą się spać, podłączają czujnik monitorujący zawartość tlenu, aby zaalarmował ich, jeśli z ich maleństwem zacznie się dziać coś niepokojącego.

Anna i Kamil mają świadomość, że w przypadku SMA 1 szans na samodzielne chodzenie dziecka praktycznie nie ma. Choroba odbiera maluszkowi kawałek po kawałku sprawność ruchową. Zanikają mięśnie, te odpowiedzialne za jedzenie i oddychanie. Rodzice walczą o to, by choroba już więcej nie zabrała Mai. Szansą dla dziewczynki jest jednorazowa terapia genowa. Lek nie jest refundowany w Polsce i kosztuje aż 9 milionów złotych. 

Walkę o zdrowie i życie Mai Kwiatkowskiej można wesprzeć na stronie: www.siepomaga.pl/maja

Dowiedzcie się więcej:
Majeczka kontra SMA

Zachęcamy do wsparcia Mai! 
#muraldlamai #beemajateam

Wojciech Brewka, wystawa "HOPE", Vienna House Andel's Lodz, rok 2019. 
Fot. Monika Czechowicz/ baedeker łódzki. 
Wojciech Brewka - urodzony w 1980 roku w Kaliszu, współzałożyciel warszawskiej galerii officyna art&design oraz Stowarzyszenia PROPAGANDA SZTUKI. Jest też pomysłodawcą Dziedzińca Kulturalnego Jerozolimskie 107 oraz dyrektorem programowym festiwalu artystycznego o nazwie Festiwal Przenikania.
Artysta chętnie angażuje się w rozmaite akcje charytatywne, wspierające tych, którzy znaleźli się w potrzebie. 

Przeczytaj jeszcze:

Fot. Monika Czechowicz

wtorek, 27 października 2020

Pierwsza Wystawa Przemysłowa w Łodzi, rok 1895.

Park Helenów. To tutaj odbyła się pierwsza wystawa rzemieślniczo-przemysłowa w Łodzi, w 1895 roku.

"Tydzień", rok 1895.

W otwarciu wystawy, 26 września 1895 roku uczestniczyli generał-gubernator warszawski (namiestnik Królestwa Polskiego) Paweł Szuwałow (była to jego pierwsza wizyta w Łodzi) i gubernator piotrkowski Konstantin Miller. 

"Tydzień", rok 1895.

Wystawa została zorganizowana z inicjatywy Towarzystwa Popierania Rosyjskiego Przemysłu i Handlu. Koszt urządzenia wystawy wyniósł 50 tysięcy rubli. Była czynna przez miesiąc, według informacji ówczesnej gazety „Tydzień” w tym czasie zwiedziło ją 42 tysiące osób, w tym 18 tysięcy robotników. Dla jej potrzeb został zbudowany specjalny pawilon o długości 67 metrów, szerokości 18 metrów i wysokości 10 metrów, ustawiony przy torze dla cyklistów. Koszt jego budowy wyniósł 20 tysięcy rubli. 

"Tydzień", rok 1895.

Bilet na wystawę kosztował 50 kopiejek. Dochód z niej został przeznaczony na cele dobroczynne. 

"Tydzień", rok 1895.

Pawilon wystawowy, jako budynek oszklony, zaopatrzony w świetliki wpuszczające światło od góry (tzw. oberlicht) miał zostać umieszczony na którymś z miejskich placów jako hala targowa. Jednak, po rozebraniu go zimą 1895 roku, w 1900 roku kupił go fabrykant Juliusz Kunitzer, który chciał w nim stworzyć na Widzewie dla swoich robotników Teatr Ludowy. Ponieważ jednak kanonik Karol Szmidel przekonał Kunitzera do oddania pawilonu na potrzeby jego wiernych, przeniesiony na Widzew budynek zaczął pełnić funkcję tymczasowej świątyni pod wezwaniem św. Kazimierza. W 1902 roku odprawiono w nim pierwsze nabożeństwo, natomiast erygowanie parafii miało miejsce dopiero w 1911 roku, ponieważ wcześniej była ona jedynie kościołem filialnym parafii Podwyższenia Świętego Krzyża. 

Tymczasowa kaplica pw. Św. Kazimierza. Zdjęcie z początku XX wieku.

Kościół Św. Kazimierza dzisiaj.

Poniżej piękne fotografie Bronisława Wilkoszewskiego z pierwszej wystawy, która odbyła się w Parku Helenów, w 1895 roku.

Fotografia przedstawia grupę mężczyzn stojących przed ozdobną bramą wejściową do parku Helenów. Zdjęcie zostało wykonane podczas Pierwszej Wystawy Przemysłowej w Łodzi w 1895 roku, która miała miejsce w Parku Helenów. 

"Tydzień", rok 1895.

Wejście do głównego pawilonu wystawowego, osoby w środku to prawdopodobnie namiestnik Królestwa Polskiego Paweł Szuwałow z małżonką i gubernator Konstantin Miller, z lewej strony widoczni członkowie Łódzkiego Towarzystwa Strzeleckiego w pełnym rynsztunku, urzędnicy i oficerowie.

Brama prowadząca na teren wystawy, osoby widoczne to prawdopodobnie namiestnik Królestwa Polskiego Paweł Szuwałow z małżonką i gubernator Konstantin Miller w asyście urzędników.

"Tydzień", rok 1895.

Główny pawilon handlowy.

Wejście do głównego pawilonu handlowego.

Widok z góry na teren wystawy. W oddali na torze dla cyklistów stoi główny pawilon wystawienniczy, po prawej stronie wejście do parku, z lewej strony widoczny fragment muszli koncertowej.

Wnętrze pawilonu wystawienniczego, na pierwszym planie stoisko zakładów I. K. Poznańskiego, z wyeksponowanymi tkaninami i próbnikami. Na wystawie oprócz trzech wystawców zgierskich prezentowane były wyłącznie wyroby przemysłu łódzkiego – wyroby bawełniane, wełniane, jedwabne oraz przędze i wełny. W dziale mechaniki i metalurgii został zaprezentowany między innymi filtr do zmiękczania wody inżyniera Jana Arkuszewskiego. W osobnym pawilonie demonstrowano działanie elektrycznej maszyny tkackiej Ewalda Kerna i wyrób pudeł tekturowych Lutra.

Wnętrze pawilonu wystawowego, po prawej stronie na pierwszym planie pianina wystawione przez skład K. Koischwitza mieszczący się przy ulicy Dzielnej 44 (obecnie ulica Narutowicza).

Wnętrze głównego pawilonu wystawowego, gabloty wystawowe i osoby zwiedzające wystawę.

Wnętrze pawilonu wystawowego, po lewej stronie widoczny wiklinowy wózek dziecięcy.

Na zdjęciu wnętrze pawilonu wystawienniczego, w tle między innymi manekin kobiecy ubrany w biała sukienkę.

Na zdjęciu wnętrze pawilonu wystawienniczego, po prawej stronie gablota z kapeluszami.

Fotografie wykonane podczas Pierwszej Wystawy Przemysłowej w Łodzi w 1895 roku. Na zdjęciu lewym górnym jest widoczny główny pawilon wystawy, na pierwszym planie dorożka. Na zdjęciu prawym górnym ukazana jest parkowa alejka i oficjalni goście w trakcie otwarcia wystawy.

Pierwsza Wystawa Przemysłowa 1895. Fotografie Bronisława Wilkoszewskiego, 
zbiory Muzeum Miasta Łodzi.

Zdjęcia pochodzą z albumu z fotografiami z wystawy, wykonanymi przez Bronisława Wilkoszewskiego. Jego autor, Saryusz Bronisław Paweł Wilkoszewski (1847-1901) był łódzkim fotografem. Urodził się w Szczekocinach w powiecie wieluńskim. W 1878 roku wraz z Józefem Grodzickim prowadził zakład fotograficzny w Kielcach. W 1887 roku przybył do Łodzi, a w lutym następnego roku otworzył własne atelier fotograficzne w willi „Trianon” w pasażu Meyera 5 (obecnie ulica Moniuszki). 

"Rozwój", rok 1900.

Willa Trianon, dawny Pasaż Meyera 5 (dzisiaj ulica Stanisława Moniuszki)
Fot. baedeker łódzki, rok 2013.

Filia (zakład fotograficzny „Murillo”) znajdowała się przy Nowym Rynku 2 (obecnie Plac Wolności).
Reklamował się w następujący sposób: "Zakład fotograficzny B. Wilkoszewskiego w Łodzi. Urządzony elegancko. Zdjęcia sposobem momentalnym. Wykończenie artystyczne. Aparaty najnowsze. Portrety różnej wielkości. Koloruje olejno. Zdejmuje wszelkiego rodzaju widoki. Ceny dla wszystkich przystępne". 
"Rozwój", rok 1899.

Poza pracą fotografa Wilkoszewski zajmował się również działalnością społeczną i kulturalną. Był współzałożycielem Towarzystwa Śpiewaczego „Lutnia” i członkiem Towarzystwa Cyklistów. W swoim zakładzie urządzał liczne wystawy artystyczne i koncerty. 
Zmarł nagle na atak serca 11 czerwca 1901 roku podczas gry w wista w „Grand Hotelu”. Pochowany został na Starym Cmentarzu Katolickim przy ulicy Ogrodowej w Łodzi.

"Tydzień", rok 1895.

Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Muzeum Miasta Łodzi i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.