2 stycznia
Z pamiętnika Mieczysława Karpińskiego, łódzkiego kolejarza:
Już niezadługo, może kilka dni, a może tylko kilka godzin. Coraz częściej słychać warkot rosyjskich samolotów, volksdeutsche miękną - pospuszczali łby. Z Łodzi odjeżdżają codziennie dziesiątki aut, pełnych pościeli i mebli. To grubsze ryby wywożą zawczasu rodziny. Przyjechali z pustym plecakiem, odjeżdżają naładowanymi samochodami.
3 stycznia
Dowódcą partyzanckich oddziałów 25. pp AK im. Ziemi Piotrkowsko-Opoczyńskiej został kpt. Wacław Hilary Moraczewski, pseudonimy "Artur", "Morus".
Wacław Hilary Moraczewski (1912-1974)
(źródło fotografii: Moraczewski Wacław Hilary-Artur - Biogramy)
4 stycznia
Została rozpoczęta zbiórka odzieży Volkssturmu (terytorialne oddziały pospolitego ruszenia powołane z niemieckiej ludności cywilnej w celu wzmocnienia Wehrmachtu).
11 stycznia
W więzieniu przy ulicy Sterlinga 16 (Robert-Koch-Strasse) zostali powieszeni trzej żołnierze Polski Podziemnej: Zbigniew Blewąski, Antoni Kosiorowski i Kazimierz Ziemkiewicz.
Budynek dawnego więzienia policyjnego przy ul. Sterlinga 16/18.
Przeczytaj w baedekerze:
Z więzienia na Radogoszczu odszedł transport 53 więźniów do obozu koncentracyjnego Gross-Rosen.
Mauzoleum i Muzeum na Radogoszczu.
Przeczytaj w baedekerze:
12 stycznia
Rozpoczęła się wielka ofensywa Armii Czerwonej - "Operacja Wisła-Odra".
Z Łodzi zostali ewakuowani włoscy jeńcy.
Z przemówienia Arthura Greisera wygłoszonego w Poznaniu:
(...) zgodnie z nieugiętą wolą Führera kraju tego nie zdepcze ani jedna stopa bolszewicka.
14 stycznia
Wojska 1. Frontu Białoruskiego rozpoczęły natarcie z przyczółków nad Wisłą w kierunku Kutna i Łodzi.
Wojska 1. Frontu Białoruskiego w Polsce.
(źródło fotografii: RIA Novosti archive/ Alexander Kapustyanskiy / https://commons.wikimedia.org/)
14-16 stycznia
W Łodzi zostało zmobilizowanych kilka batalionów Volkssturmu, ok. 2500 ludzi. Na terenie miasta znajdowało się ponadto 2500 żołnierzy Wehrmachtu, około 1000 policjantów i kilkuset esesmanów z 112. Pułku SS. Wokół dworców Kaliskiego i Fabrycznego skoncentrowały się niewielkie pododdziały rozbitych formacji niemieckiej 9. Armii.
Dworzec Łódź-Kaliska podczas II wojny światowej.
(zbiory Archiwum Państwowego w Łodzi)
15 stycznia
Władze niemieckie skróciły dzień pracy w Łodzi z 10-12 godzin do 7 godzin.
Książka pracy wystawiona przez Urząd Pracy Łódź (Arbeitsamt Litzmannstadt) dla robotnika przymusowego (zbiory Instytutu Pamięci Narodowej IPN Ld 1/3312, za: Łódź w czasie okupacji niemieckiej na fotografiach z zasobu Instytutu Pamięci Narodowej - Aktualności Instytut Pamięci Narodowej - Łódź)
Odbył się wieczorny nalot radzieckiego lotnictwa na obiekty wojskowe w Łodzi, głównie na dworce kolejowe, a także centrum miasta zamieszkałe przez Niemców. Bomby spadły również na ulice: Kopernika (Friedrich-Gӧssler-Strasse), Karolewską (Albrecht-Thaer-Strasse), 6 Sierpnia (Strasse der 8 Armee) i 11 listopada (obecnie ul. Legionów, w okresie okupacji General-Litzmann-Strasse), kilka domów uległo zniszczeniu.
Rozpoczęła się paniczna ucieczka Niemców z miasta.
15-16 stycznia
Z Łodzi uciekło 20 tysięcy Niemców, głównie Reichsdeutschów (Niemcy z Rzeszy).
16 stycznia
Z przemówienia Arthura Greisera wygłoszonego w Kaliszu:
(...) sytuacja trochę się pogorszyła, ale nie daje ona jeszcze podstaw do obaw.
Samoloty radzieckie bombardowały obiekty wojskowe w Łodzi.
O godzinie 17.00 władze niemieckie ogłosiły pierwszy etap ewakuacji Łodzi i okolic (kryptonim "Florian Geyer"). Głównie zamierzano wywieźć starców, osoby chore, inwalidów i kobiety z małymi dziećmi. Opóźnienia transportowe spowodowały przesunięcie ewaluacji na następny dzień.
"Litzmannstӓdter Zeitung" z 13 stycznia 1945 roku.
(zbiory WBP)
Zapis w "Pamiętniku z getta łódzkiego" Jakuba Poznańskiego (członek ekipy porządkowej w getcie):
Dziś nastąpiło nowe przegrupowanie. Z powodu braku wagonów, nie możemy ładować słomianych butów. Posłano nas zatem do sortowania różnych wstążek, guzików i tym podobnych drobiazgów. Wśród Niemców chaos i zamieszanie.
Litzmannstadt getto. Praca w magazynie fabrycznym.
Na Radogoszcz przybyły transporty więźniów ewakuowanych z zakładów karnych w Grójcu, Skierniewicach i Łowiczu. Więzienie było tak przepełnione, iż komendant odmówił przyjęcia transportu ze Skierniewic. Skierowano go do więzienia przy ulicy Sterlinga (Robert-Koch-Strasse).
16/17 stycznia
Silnie uzbrojony oddział Selbstschutzu (niemiecka organizacja paramilitarna złożona z mniejszości niemieckiej), wzmocnił załogę więzienia na Radogoszczu. Liczyła ona teraz ponad 100 osób. Wieczorem 17 stycznia dołączyło do nich kolejnych 40 żołnierzy z SS i Luftwaffe. Było to związane z planami komendanta więzienia, Walthera Pelzhausenna, wymordowania ok. 1500 uwięzionych tam mężczyzn. Dlatego też niemiecka załoga zgromadziła na terenie obiektu beczki z benzyną i pokryła dach budynku głównego (znajdowały się w nim cele więzienne) grubą warstwą smoły.
Muzeum i Mauzoleum na Radogoszczu.
Przeczytaj w baedekerze:
17 stycznia
Jednostki 1. Frontu Białoruskiego, nadciągające w kierunku Łodzi, otrzymały rozkaz zdobycia miasta. Dysponowały one prawie dziesięciokrotną przewagą (liczba żołnierzy, artylerii i broni pancernej) nad nieprzyjacielem. Dowództwo niemieckie zamierzało uporczywie bronić Łodzi, w celu zatrzymania tu znacznych sił sowieckich i odciążenia tym sposobem obrony kierunku berlińskiego. Zamiar ten nie powiódł się, gdyż zmierzające z Prus Wschodnich do Łodzi jednostki Korpusu Pancernego "Grossdeutschland" nie dotarły w wyznaczony rejon. Część sił Korpusu została rozproszona w rejonie Zgierza i wycofała się na północ.
Budynek dawnego więzienia przy ulicy Gdańskiej.
Dzisiaj siedziba Muzum Tradycji Niepodległościowych.
Przeczytaj w baedekerze:
Z więzienia przy ulicy Gdańskiej 13 (Danzinger Strasse) strażnicy próbowali wywieźć kilkadziesiąt kobiet do więzienia na Radogoszczu, gdzie miały zginąć w nocnej masakrze wraz z uwięzionymi tam mężczyznami. W drodze samochód zarekwirowali żołnierze Wehrmachtu i polecili zawrócić kobiety na ulicę Gdańską. Po południu zostało zwolnionych do domu około 100 więźniarek, które nie były skazane za działalność konspiracyjną i odbywały krótsze wyroki. Wieczorem rozpoczęła się ewakuacja więzienia. Około 300 więźniarek zostało ewakuowanych w kierunku Pabianic. Po drodze wiele kobiet zbiegło, korzystając z zamieszania wywołanego rozbiciem kolumny przez uciekające grupy niemieckiej ludności. Komendant więzienia w obawie przed zemstą Rosjan wydał rozkaz, aby nie strzelać do więźniarek. Pod Łaskiem Niemcy pozostawili eskortowaną kolumnę i uciekli, bojąc się schwytania przez sowieckich żołnierzy.
Uczucia ewakuowanych więźniarek, widzących po raz pierwszy przerażonych wachmanów, oddają wspomnienia Haliny Kłąb-Szwarc:
Te, którym młodość, brak choroby czy kalectwa pozwalały dzielnie maszerować, przepełniały radość i przejęcie, że dane nam jest oglądać wroga w jego ostatnich godzinach. Było to istotnie przysłowiowe pięć minut przed dwunastą dla Niemców uciekających z Łodzi. Widok naszych więziennych katów, idących z posępnymi twarzami, oglądających się na koniec pochodu, gdzie wlokły się obarczone walizami żony niektórych z nich, był dla nas niezwykle podniosły.
Pomnik i tablica poświęcone pamięci Haliny Kłąb-Szwarc
- przed budynkiem dawnego więzienia przy ulicy Gdańskiej 13.
Halina Kłąb-Szwarc (1923-2002)
(źródło fotografii: Pamięci pani prof. Haliny Szwarc | Uniwersytet Trzeciego Wieku (cmkp.edu.pl)
Przeczytaj w baedekerze:
oraz
Namiestnik Kraju Warty przyjechał do Łodzi i rozkazał wywieźć z miasta urządzenia przemysłowe. O godzinie 21.00 został ogłoszony drugi etap całkowitej ewakuacji ludzi i mienia pod kryptonimem "Frundsberg". Okazał się jednak spóźniony, gdyż pod Łodzią znajdowały się już oddziały radzieckie, a Niemcy w panice uciekali z miasta. Polacy nie podporządkowali się zarządzeniu władz, dotyczącemu demontażu maszyn i urządzeń przemysłowych. Polscy kierowcy, którzy samochodami mieli ewakuować Niemców i ich dobytek, także zignorowali ten rozkaz. Wiele samochodów było niesprawnych, co najprawdopodobniej było spowodowane sabotażem przeprowadzonym przez polską ludność.
Ił-2 - radziecki samolot szturmowy z czasów II wojny światowej zaprojektowany przez Siergieja Iljuszyna.
(źródło fotografii: Ił-2 – Wikipedia, wolna encyklopedia)
Radzieckie lotnictwo dwukrotnie bombardowało Łódź. Podczas wieczornego nalotu samoloty zrzucały pasemka fosforyzującej cynowej folii, które podczas opadania przybierały kształt rozświetlonych choinek, które wskazywały cele do bombardowania. Nalot na pewien czas pozbawił miasto elektryczności. Nie spowodował jednak większych szkód materialnych, wywołał natomiast panikę i demoralizację wśród Niemców, zarówno cywili jak i żołnierzy. Wobec braku środków transportu, urzędnicy spalili tajne akta.
Spóźniona i chaotyczna ewakuacja, w warunkach ciężkiej zimy i zbliżającego się frontu, przekształciła się w wielką tragedię cywilnej ludności niemieckiej. Tysiące uciekinierów zmarło z głodu i zimna lub zginęło od bomb i pocisków nacierającej w szybkim tempie Armii Czerwonej.
Wspomina łódzki Niemiec, Edward Ziegler:
Żadnego rozkazu ewakuacji. Dowództwo wojenne nie udziela informacji. Kierownik organizacji ewakuacji i cały jego sztab są całkowicie pijani. Na dworcach tłoczą się masy ludzi, walcząc o miejsce w jeszcze planowo kursujących pociągach. Przywierają do dachów i schodów. Jest przejmujące zimno. Wielu zamarza.
Wydany został ostatni numer "Litzmannstӓdter Zeitung".
Ostatni numer "Litzmannstӓdter Zeitung" z 17 stycznia 1945 roku.
(zbiory WBP)
Załoga hitlerowskiego więzienia na Radogoszczu dokonała bestialskiego mordu na około 1500 więźniach. 17 stycznia około północy Niemcy przystąpili do likwidacji więzienia. Akcję rozpoczęli od trzeciego piętra. Pod pretekstem apelu spędzali więźniów do cel na niższe kondygnacje. Tam strzałami w plecy zaczęli mordować bezbronnych mężczyzn. Następnie przystąpili do rozstrzeliwań więźniów z drugiego piętra, poszukiwań ukrywających się i dobijania rannych. Gdy część więźniów podjęła próbę obrony, wachmani wycofali się i podpalili więzienie. Próbujących uciekać oknem lub przez wybite w murze otwory mordowano strzałami z karabinów i pistoletów maszynowych. Cudem ocalało około 30 więźniów.
Ze wspomnień ocalonych więźniów:
Około godziny 24 hitlerowcy zarządzili alarm. Otworzono drzwi do naszej celi, w korytarzu stali uzbrojeni strażnicy. Uzbrojeni byli w karabiny ręczne i automaty. Stali tam strażnicy więzienni, ale także żołnierze Wehrmachtu. Następnie partiami po 20, 22 do 24 więźniów, parami spędzono nas do celi położonej na parterze lub na pierwszym piętrze. Tutaj strażnicy i żołnierze Wehrmachtu w czasie wbiegania do celi strzelali do placów więźniów. Ja nie zostałem zastrzelony, albowiem wbiegłem za duży metalowy piec.
Franciszek Zarębski
Ja zaś bezpośrednio po wprowadzeniu na pustą salę upadłem na podłogę i na mnie upadły trupy kolegów. Niemcy po strzelaniu wchodzili na cele i dobijali jeszcze żywych więźniów. Gdy przestali wchodzić na cele okazało się, że jest jeszcze dość żywych osób. Uprosiłem ich, by mnie wyciągnęli spod masy trupów, która leżała na mnie, a sam nie mogłem się wydostać. Namawiałem kolegów, by rzucić się na Niemców, ale nie chcieli tego zrobić, bo się bali. Wreszcie zaśpiewaliśmy "jeszcze Polska nie zginęła" i przez drzwi rzuciliśmy się na nich, na co oni po schodach zbiegli w dół.
Franciszek Brzozowski
Po tym, gdy zauważyliśmy, że więzienie się pali, niektórzy z nas, między innymi i ja, weszliśmy po drabinie i ławce na dach, a gdy dach się przepalił skoczyliśmy na dach kuchni. W kuchni, w środku, znalazło się tylko 9 osób, gdyż inni zostali zastrzeleni przy skakaniu. gdy siedzieliśmy w kuchni weszli Niemcy, ale nas nie zauważyli, bo schowaliśmy się. Ja opuściłem Radogoszcz w piątek rano z trzema innymi więźniami.
Feliks Błotnicki
Gdy płomienie obejmowały III piętro wyskoczyłem na klatkę schodową. Ogarnął mnie dym i ogień. W ręku miałem mokry szal, który przykładałem do twarzy. Na tym piętrze, w rogu klatki schodowej, stał rezerwuar z wodą. Instynktownie dostałem się do niego i najpierw namoczyłem szal wodą, a potem, gdy już opalały mi się uszy i kark, wskoczyłem do wody. Ze mną do rezerwuaru weszło 5 osób, tak, że razem było nas sześciu. Był tam między innymi Jabłoński i milicjant [po wojnie] Zarębski. (...) W wodzie tej zanurzyliśmy się, potem na chwilę znowu wydostaliśmy się na powierzchnię. Głowy mieliśmy nakryte dwoma wilgotnymi kocami. Za jakieś pół godziny runął dach i wtedy mieliśmy już więcej świeżego powietrza. Wyszliśmy z rezerwuaru, ukryliśmy się w kącie między rezerwuarem a ścianą. Obserwowaliśmy co się działo. Zejść nie było można, bo Niemcy cały dzień stali na podwórzu i pilnowali więzienia. (...) Około 21.00-22.00 zajechało auto i zabrało resztę Niemców. W nocy doszło do nas dwóch więźniów, którzy ukryli się na dachu. (...) Około 5.00 doczołgaliśmy się na ulicę Zgierską i uciekliśmy.
Bolesław Popławski
17/18 stycznia
W przededniu wkroczenia wojsk radzieckich do Chełmna nad Nerem załoga ośrodka zagłady wymordowała 47 pozostałych przy życiu więźniów - robotników. Dwóm z nich udało się zbiec. W sumie przez cały okres działalności w ośrodku zagłady w Chełmnie zostało zamordowanych ok. 170 tysięcy ludzi, w tym 77 867 Żydów z Litzmannstadt Getto.
Załoga obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem.
Przeczytaj w baedekerze:
W obozie pracy karnej na Sikawie Niemcy zamknęli w barakach 800 więźniów, w celu spalenia ich żywcem. W czasie kiedy część strażników udała się po benzynę potrzebną do podpalenia obozu, pozostali uciekli po nalocie radzieckich bombowców. 19 stycznia więźniów z zamkniętych baraków uwolnił zatrudniony w ogrodzie ogrodnik. Bramy wyłamali więźniowie i okoliczni mieszkańcy.
18 stycznia
Po godzinie 21.00 rozpoczęła się ewakuacja więzienia przy ulicy Stelinga 16 (Robert-Koch-Strasse). Około 500 więźniów pomaszerowało ulicami miasta w kierunku Pabianic. Część z nich zbiegła, gdy kolumna więźniów mieszała się z uciekającą ludnością niemiecką. Pozostali rozproszyli się w czasie nalotu sowieckich samolotów pod Szadkiem. Kilkunastu więźniów zastrzelili strażnicy.
Władze niemieckie postanowiły zgładzić ok. 870 Żydów z komanda roboczego, które zakończyło pracę przy porządkowaniu getta i sortowaniu mienia, przeznaczonego do wywiezienia do Rzeszy. Tydzień wcześniej na cmentarzu żydowskim Niemcy polecili wykopać głębokie doły przeznaczone na zbiorowe mogiły. Większość Żydów, zdając sobie sprawę z intencji władz, nie stawiła się w tym dniu na poranny apel i ukryła się w piwnicach opuszczonych domów getta.
Jakub Poznański, "Pamiętnik z getta łódzkiego":
Cały dzień przesiedzieliśmy na walizie wniesionej do lochu. (...) Wciąż nam się zdaje, że Niemcy są na podwórzu i szukają nas. (...) W tej chwili weszli, chłopcy. Byli po raz drugi w obozie. Widzieli jak na dziedziniec zajechały auta ciężarowe. To po nas. Słyszeli rozmowę Niemców. Mają nas wywieźć na cmentarz żydowski, gdzie tydzień temu kazano wykopać dziesięć dużych grobów - każdy na sto osób. (...) Gdyby trafili do naszej kryjówki pozostawię w lochu te zeszyty. (...)
Cmentarz Żydowski przy ulicy Brackiej, doły przeznaczone na zbiorowe mogiły pozostały do dzisiaj.
Radzieckie jednostki pancerne rozpoczęły działania okrążające Łódź, wyparły Niemców między innymi z Aleksandrowa i Zgierza.
Do obozu koncentracyjnego Gross-Rosen przybył ostatni transport więźniów z Rozszerzonego Więzienia Policyjnego na Radogoszczu (Erweitertes Polizeigefängnis, Radegast) w Łodzi. W 1944 z Radogoszcza wysłano do KL Gross-Rosen 49 transportów z więźniami. W piętnastu z nich znaleźli się także więźniowie z więzienia przy Sterlinga 16 (Robert-Koch-Strasse) w Łodzi. Każdy transport liczył kilkadziesiąt osób.
Budynek dawnego więzienia policyjnego przy ul. Sterlinga 16/18.
Przeczytaj w baedekerze:
Nastąpił szczytowy dzień ewakuacji Niemców z Łodzi. Tysiące Niemców wszelkimi dostępnymi środkami uciekało z miasta.
Wspomina Edward Ziegler:
Znów alarm lotniczy. Bomby. Panika wśród tysięcy na dworcu. Żadnych schronów przeciwlotniczych. Starzy i niedołężni są tratowani. W zapadających ciemnościach słychać strzały. (...) W tym momencie pierwsze rosyjskie czołgi wjeżdżają do miasta. Dzika rozpacz. Wszyscy podążają piechotą ulicami na zachód. Kto nie ma żadnego pojazdu, ciągnie przez śnieg walizki na sznurkach.
O godzinie 14.00 niemiecka załoga opuściła w popłochu obóz dla dzieci i młodzieży polskiej przy ulicy Przemysłowej. Wolności doczekało ok. 800 młodocianych więźniów, w tym kilkadziesiąt dziewczynek z filii obozu w Dzierżąznej.
Apel w części obozowej dla chłopców - obóz przy ulicy Przemysłowej w Łodzi, wiosna 1943.
(źródło: IPN w Łodzi)
Przeczytaj w baedekerze:
Dzierżązna
Obóz pracy w Dzierżąznej. Dziewczęta na apelu.
Przeczytaj w baedekerze:
Część dzieci z dużym trudem przystosowywała się do normalnego życia. Obóz na zawsze odebrał im radość dzieciństwa - stały się przedwcześnie dojrzałe, nieufne, okaleczone fizycznie i psychicznie.
19 stycznia
Toczyły się walki o Łódź. Szczupłe siły niemieckie stacjonujące w mieście były zaskoczone szybkością uderzenia radzieckich dywizji pancernych. Wśród niemieckich żołnierzy zapanowała panika, szczególnie gdy przez centrum miasta przejechały z maksymalną prędkością radzieckie czołgi. W walkach o Łódź poległo ponad 600 sowieckich żołnierzy, niektórych pochowano z honorami na placu Wolności w miejscu zburzonego pomnika Tadeusza Kościuszki.
Mogiły żołnierzy radzieckich na placu Wolności.
(źródło fotografii: zbiory Muzeum Tradycji Niepodległościowych, za: https://dzienniklodzki.pl)
Jakub Poznański, "Pamiętnik z getta łódzkiego":
Dziś o godzinie jedenastej przed południem przyszła upragniona chwila:
Jesteśmy wolni.
Radzieckie działa pancerne wkraczają na plac Wolności.
(źródło fotografii: Wyzwolenie Łodzi spod niemieckiej okupacji. Urząd Miasta Łodzi)
W godzinach wieczornych oddziały 82. Zaporowskiej Dywizji Piechoty otoczyły fabrykę Glasera przy ulicy Krakowskiej, do końca grudnia 1939 roku mieścił się tu obóz hitlerowski. W murach fabryki ukryli się żołnierze z niemieckich oddziałów, między innymi esesmani i część załogi radogoskiego więzienia. Wszyscy polegli w starciu z sowieckimi wojskami.
Obóz przejściowy w fabryce Michała Glasera (Glazera) przy obecnej ulicy Liściastej.
Więzienie powstało jako doraźne, w listopadzie 1939 roku w fabryce włókienniczej Michała Glasera, przy ówczesnej ulicy Krakowskiej (dziś ul. Liściasta 17 - teren Fabryki Pierścieni Tłokowych „Prima”) dla realizacji przez łódzkie Gestapo dużej akcji represyjnej, tzw. Intelligenzaktion Litzmannstadt, skierowanej przeciwko miejscowej inteligencji.
Wieczorem ulicą Pomorską wmaszerowały uroczyście do Łodzi oddziały Armii Czerwonej. Witały je kwiatami tłumy łodzian, niektórzy wręczali żołnierzom drobne upominki. Do jednego z oficerów, Józefa Majewskiego, podbiegła młoda kobieta (jak się później okazało Niemka) i podała mu szklankę ciepłej herbaty. Po stu krokach oficer padł otruty na jezdnię. Jego ciało zostało umieszczone w trumnie ze szklanym wiekiem i wystawione na widok publiczny na placu Wolności.
Plac Wolności
(źródło fotografii: zbiory Muzeum Tradycji Niepodległościowych, za: https://dzienniklodzki.pl)
23 stycznia
W ślad za rozkazem Dowódcy Sił Zbrojnych w Kraju gen. Leopolda Okulickiego, "Niedźwiadka", z 19 stycznia 1945 roku rozwiązującym AK, komendant Okręgu Łódź płk Michał Stempkowski wydał rozkaz:
BARKA
23 I 1945
ROZKAZ KOMENDY OKRĘGU
a. Decyzją Komendanta Głównego Sił Zbrojnych w Kraju z 19 I 1945 r. Armia Krajowa została rozwiązana.
Wszyscy żołnierze AK zostają zwolnieni z przysięgi, wskutek czego każdy żołnierz AK może wstępować do władz administracyjnych, cywilnych i do wojska tymczasowego rządu lubelskiego.
b. Wszystkich żołnierzy AK obowiązuje bezwzględna tajemnica co do organizacji i personalnej przynależności żołnierzy AK.
Ochrona dobrego imienia i dorobku bojowego AK przez cały czas okupacji niemieckiej należy do najwyższych obowiązków moralnych każdego żołnierza AK.
c. Wszystkim żołnierzom AK składam serdeczne podziękowanie za wytrwałą i pełną poświęcenia pracę w konspiracji, z której wysiłków dumny jest cały Naród Polski.
Jednocześnie wyrażam gorącą wiarę, że najlepszy ideowo materiał ludzki, który znalazł się w szeregach AK, stanie na wysokości zadania w najbliższej przyszłości na jakimkolwiek stanowisku lub szczeblu i pracował będzie jedynie z myślą nad stworzeniem takiej Polski, o jaką walczył i marzył przez cały czas swojej pracy w AK.
KOMENDANT OKRĘGU
(-) GRZEGORZ
gen. Leopold Okulicki (1898-1946)
- generał brygady Wojska Polskiego, współtwórca SZP-ZWZ-AK, ostatni komendant główny Armii Krajowej, komendant główny NIE, komendant Okręgu Łódź ZWZ, komendant ZWZ terenów pod okupacją sowiecką, cichociemny. Więziony w ZSRR przez NKWD, między innymi w Brygidkach (1941), na Łubiance (1941 i 1945), w Lefortowie (1941 i 1945) oraz na Butrykach (1945-1946).
(źródło fotografii: Leopold Okulicki Przystanek Historia)
płk Michał Stempkowski (1896-1988)
- pułkownik kawalerii Wojska Polskiego, kawaler rrderu Virtuti Militari.
(źródło fotografii: Michał Stempkowski – Wikipedia, wolna encyklopedia)
24 stycznia
Ukazał się pierwszy dziennik wyzwolonej Łodzi.
Pierwsza strona dziennika "Wolna Łódź" z 24 stycznia 1945 roku.
źródło:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Archiwum Państwowego w Łodzi,
oraz stron:
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Przeczytaj w baedekerze: