poniedziałek, 19 grudnia 2016

LITZMANNSTADT GETTO – Hilda, poetka z Hamburga i Izrael, malarz z Łodzi.


Kamienica czynszowa, przy ul. Rybnej 14a (róg Wrześnieńskiej), została zbudowana w 1912 roku przez przedsiębiorcę budowlanego Antoniego Migułę. Podczas wojny dom znalazł się w granicach łódzkiego getta i był między innymi miejscem zamieszkania słynnej żydowskiej poetki Hildy Stern Cohen oraz cenionego łódzkiego malarza impresjonisty Izraela Lejzerowicza.


Kamienica przy ulicy Rybnej 14a jest jedną z wielu stojących na tej ulicy. Wygląda tak, jak w czasach, gdy ją zbudowano. Wciąż też należy do rodziny Migułów. Potomkowie pierwszych właścicieli dalej w niej mieszkają i jest ona ich własnością. Antoni Miguła miał jeszcze na początku wieku przedsiębiorstwo budowlane. Jak na tamte czasy duże. Zatrudniało około 100 osób. Budował wiele łódzkich kamienic, nawet jeden z kościołów w Łodzi, ale rodzina nie pamięta pod jakim wezwaniem. Postawił też tę kamienicę przy ulicy Rybnej 14a, w której zamieszkał z rodziną.


- Dziadek miał dobudować oficynę, ale nie zrealizował tych planów przez wybuch pierwszej wojny światowej - opowiadał wnuk Antoniego Miguły, Norbert. - Urodził się w poznańskim, więc po wybuchu wojny został potraktowany przez Rosjan jako wróg. Wywieziono go na Syberię. Wrócił dopiero po wybuchu rewolucji w Rosji.
Przed wojną w kamienicy przy ulicy Rybnej mieszkali głównie łódzcy robotnicy. Mieszkania nie były duże, zwykle jednopokojowe. Do luksusu należała kuchnia. Jedynie właściciele kamienicy mogli się poszczycić większym, trzypokojowym mieszkaniem. Kiedy wybuchła wojna Migułowie musieli opuścić swoją kamienicę, bo znalazła się na terenie getta.


Tu zaczyna się historia Hildy Stern, która w czasie wojny zamieszkała w kamienicy przy ulicy Rybnej 14 a. Hilda była niemiecką Żydówką, którą Niemcy wywieźli do Litzmannstadt Ghetto. Gdyby nie historia, która wydarzyła się kilka lat temu, świat by o niej nie usłyszał. Michał Latosiński, pasjonat historii, ma przyjaciela w Stanach Zjednoczonych. William Gilcher pracuje w Instytucie Ghoethego w Waszyngtonie. Jest uznanym znawcą tematyki żydowskiej. Któregoś dnia zgłosił się do niego pewien Amerykanin żydowskiego pochodzenia. Przyniósł wiersze swojej zmarłej dwa lata wcześniej żony. Nazywała się Hilda Stern Cohen. - Wiersze były pisane po niemiecku - wyjaśnia Michał Latosiński. - Okazało się, że to bardzo dobra holocaustowa poezja. Mąż Hildy nawet nie wiedział, że jego żona pisała wiersze. Powstały one właśnie w kamienicy przy ulicy Rybnej, a potem w obozie koncentracyjnym. Wiersze te zaginęły, więc po zakończeniu wojny Hilda je odtworzyła. Dziś Hilda Stern Cohen jest znaną żydowską poetką. 
Urodziła w małym miasteczku koło Frankfurtu. Miała 9 lat, gdy Hitler doszedł do władzy. Jej rodzicom skonfiskowano dom i gospodarstwo. Cała rodzina przeniosła się do Frankfurtu. 


Potem Hildę i jej rodzinę deportowano do getta w Łodzi. Przyjechali tu jej rodzice, dziadkowie. Siostrę zabrano wcześniej do pracy w fabryce amunicji w Berlinie. Razem z nimi do Łodzi przyjechał też Horst Appel, chłopak Hildy. Dobrowolnie zgłosił się do transportu. W Niemczech działał w organizacji syjonistycznej i marzył o wyjeździe do Palestyny. Nabawił się jednak gruźlicy na szkoleniu na wschodzie Niemiec. - Myślał, że jest utajona - wspominała Hilda. - Miał prace w biurze i zbierał pieniądze na sanatorium w Szwajcarii. Horst powiedział: skoro nie mogę wyjechać do Palestyny, mogę wyjechać wszędzie, więc wyjadę z tobą...
Dziadków Hildy od razu skierowano do obozu dla starców mieszczącego się przy ulicy Gnieźnieńskiej i Wrześnieńskiej. Reszta rodziny Sternów została umieszczona w kamienicy przy ulicy Rybnej 14a. Zajęli mieszkanie na pierwszym piętrze. Był to pokój z kuchnią. Zajmowało go dziewięć osób. Sternowie zamieszkali w kuchni. Dokwaterowano im jeszcze kilka nieznanych ludzi. W mieszkaniu nie było mebli, pieca, spali na podłodze. 


Przez tę kamienicę przy ulicy Rybnej 14a w czasie wojny przewinęło się 300 osób - mówi Michał Latosiński. - Jedni byli wywożeni do Chełmna nad Nerem, inni do Auschwitz, kolejni umierali. Na ich miejsce przychodzili następni. W kamienicy przy ulicy Rybnej zetknęły się drogi Hildy i Izraela Lejzerowicza. Jeszcze przed wojną Lejzerowicz, urodzony w 1902 roku, był cenionym, łódzkim malarzem, impresjonistą.
Michał Latosiński dotarł do mieszkającej dziś w Izraelu, Nelly Levin, która przed wojną miała okazję poznać Lejzerowicza. Jeździł na letnisko do Wiśniowej Góry, do jej wujostwa, Margolinów, z którymi się przyjaźnił. Nelly, choć dzieliła ich duża różnica wieku, zapamiętała dobrze Lejzerowicza. Był to wysoki mężczyzna, z wydatnym nosem i garbem, bardzo miły, lubiący dzieci. W czasie wojny Izrael Lejzerowicz znalazł się getcie. Zamieszkał w kamienicy przy ulicy Rybnej 14a, pod numerem 32. Tam miał swoją pracownię. W czasie wojny Lejzerowicz dużo malował dla gminy żydowskiej, niemieckich oficerów, był związany z Chaimem Rumkowskim. Zachowało się zdjęcie wykonane w mieszkaniu w kamienicy przy ulicy Rybnej. Lejzerowicz stoi na tle obrazu przedstawiającego Rumkowskiego, w oddali widać most nad ulicą Zgierską.


Za obrazy dostawał jedzenie, pieniądze. - Nie raz za obraz dostawał jajko - dodaje Michał Latosiński. 


Lejzerowicz malował też dla siebie. Obrazy przedstawiały życie w getcie.

Izrael Lejzerowicz. Autoportret, rok 1927.

Izrael Lejzerowicz zainteresował się sąsiadką z kamienicy przy ulicy Rybnej, która pisała wiersze. Przychodziła na spotkania poetów organizowane przez malarza. Po latach wspominała, że jako jedyna pisała po niemiecku, więc nikt pewnie nie rozumiał jej wierszy... Dzięki Lejzerowiczowi Hilda dostała pracę w resorcie tekstylnym, który znajdował się na ulicy Drewnowskiej. Przed wojną był tam szpital fabryki Poznańskiego. Gdy otwarto getto mieścił się tam najpierw szpital zakaźny. Potem w tym budynku produkowano ubrania, kapelusze. Hilda pracowała jako jedyna z rodziny. Żyło się im ciężko, brakowało jedzenia, pieniędzy. Otrzymali pozwolenie, by jej ojciec posadził ziemniaki na pustym placu przed resortem w którym pracowała i dbał o nie. Dzięki temu mieli więcej jedzenia. - Jeden worek ziemniaków na zimę - wspominała Hilda. Potem Horst Appel, chłopak Hildy, zaczął pracować w stolarni. Praca była ciężka, odezwała się gruźlica. Zabrano go do szpitala, gdzie zmarł. Na początku 1944 roku umarła matka Hildy. Na tym seria nieszczęść młodej poetki się nie zakończyła. Ciężko zachorował jej ojciec. 

Rodzice Hildy: Hedwig i Mayer Stern.

Hilda zdecydowała razem z ojcem, że zgłoszą się dobrowolnie do transportu. Stali już w kolejce do wywózki do obozu. - Rumkowski przyjechał powozem konnym razem z Lejzerowiczem - wspominała po latach Hilda Stern. - Lejzerowicz przyprowadził mnie i powiedział: "To jest Hilda Stern. Ona jest niezłą pisarka powinieneś wypuścić ją stąd". Dodałam, że mojego ojca też. Izrael Lejzerowicz powiedział Rumkowskiemu, że to bardzo inteligentna dziewczyna. Na pewno napisze wspaniałe rzeczy o nim i tym, co dobrego zrobił dla Żydów w getcie. Powinien jej pomóc. - Rumkowski uwierzył tym wszystkim pochlebstwom i powiedział: "No cóż, ponieważ twój ojciec jest chory, zabierzemy go do szpitala" - opowiadała Hilda. - Przynajmniej mój ojciec umarł w łóżku i był jedyny, którego pochowano na cmentarzu...


Izrael Lejzerowicz nie przeżył wojny. Niektórzy świadkowie twierdzą, że został zabity w gettcie, ale wszystko wskazuje, że wywieziono go do Auschwitz, gdzie niemal natychmiast skierowano go do komory gazowej, bo był przecież kaleką. Do Auschwitz trafiła też Hilda Stern. W obozie spotkała swoją siostrę. Z Auschwitz ewakuowano ją do obozów na zachodzie Europy. Tam została wyzwolona przez Amerykanów. Poprzez obóz dla uchodźców w Austrii znalazła się w Stanach Zjednoczonych. Tam zamieszkała na stałe. Wyszła za mąż, miała trzy córki i dwanaścioro wnucząt. Stała głęboko wierzącą Żydówką, honorowała wszystkie święta. Nigdy nie przyjechała już do Łodzi, na ulicę Rybną. Natomiast w jej dawnym mieszkaniu pojawiła się Gail Rosen, znana opowiadaczka historii, która jeździ po świecie i przedstawia losy Hildy Stern Cohen… Wiersze Hildy Stern ukazały się drukiem po wojnie, w 1997 roku.


Notatki Hildy zostały odkryte przez męża, Wernera V. Cohena. W 1997 roku, prawie 50 lat po śmierci żony, dr Werner Cohen odkrył szereg zniszczonych notatek na dnie szuflady w swoim domu w Baltimore, Maryland. Odkryte zeszyty zawierały około 150 wierszy i szereg tekstów prozą w języku niemieckim.

Fragment wiersza Hildy Stern Cohen w przekładzie Joanny Chojnowskiej (cytat został zaczerpnięty z materiałów udostępnionych przez Muzeum Opowiadaczy Historii):

Wiosna
Drobniutki kurz, przygnany silnym wiatrem,
zawisł przed oknem, o którym zapomniałam,
łodygi i kotki na wierzbach mi mówią,
za długo w zimowych domach siedziałam.
Wypuśćcie mnie: by zniknął tuman kurzu,
By wiatr mógł napełnić sienie.
By to, co płytkie znalazło nową głębię,
A pustka - nowe wypełnienie.

Baltimore, 20 II 1949 r.
Tłumaczenie: Joanna Chojnowska

[Frühling
Ein dönner Staub, von blauem Wind getragen,
hängt von dem Fenster, das ich lang vergaß,
die Stengel und die Weidenkätzchen sagen
daß ich zu lang in Winterhäusern saß.
Lass' mich hinaus; damit der Staub vershwindet,
damit der Wind die Stuben lüften kann,
damit das Seichte neue Tiefen findet
und neue Fülle, was so leer begann]

Izrael Lejzerowicz urodził się 6 listopada 1902 w Łodzi – był malarzem, poetą, jednym z najlepiej zapowiadających się żydowskich malarzy łódzkich młodej generacji.

Izrael Lejzerowicz. Autoportret.

W dziesięcioleciach poprzedzających niemiecką inwazję na Polskę we wrześniu 1939 roku pracował czynnie jako malarz portrecista. Uczestniczył w wystawach grupowych młodych łódzkich artystów żydowskich, z których najbardziej znaną była „St.Art” — skrót od „Stowarzyszenie Artystów”. Tworzył także abstrakcyjne, symboliczne rysunki i ilustracje, nierzadko o tematyce religijnej. Jego prace wystawiano na wystawach w Łodzi, Krakowie i Warszawie. Kilka wczesnych dzieł przekazał nowemu miejskiemu muzeum sztuki w Łodzi.
Mieszkał i tworzył w Łodzi. Niewiele wiadomo o jego wykształceniu. Prawdopodobnie dzięki stypendium studiował w niezależnej akademii sztuk pięknych w Berlinie, być może była to Lewin-Funcke-Schule. Inne źródła podają, że studiował w Rzymie. Był poliglotą, znał jidysz, polski, rosyjski i niemiecki.
Po studiach powrócił do Łodzi. Malował sceny rodzajowe i portrety. 

Portret Meyera Rozenbluma, rok 1930.

Kluczowym okresem w jego życiu i twórczości był pobyt w łódzkim getcie. Sporządził wtedy wiele rysunków przedstawiających sceny z życia codziennego, wykonywał liczne portrety. Kilkakrotnie portretował swego opiekuna i protektora, Chaima Rumkowskiego, przewodniczącego tamtejszego Judenratu. Zmuszano go także do portretowania nazistów.
Zamknięty w łódzkim getcie rozwinął oryginalną twórczość poetycką i malarską. Na papierze, dykcie i płótnie malował także scenki rodzajowe z ulic getta. 


Dzięki protekcji Chaima Rumkowskiego, Przełożonego Starszeństwa Żydów w Litzmannstadt Getto (którego wielokrotnie portretował) przeżył, mimo wielu chorób, do końca Litzmannstadt Getto.
Najprawdopodobniej w końcu sierpnia 1944 roku w jednym z ostatnich transportów został wywieziony do Auschwitz-Birkenau, gdzie natychmiast zamordowano go w komorze gazowej – był kaleką.
Zachowało się ponad 50 jego prac, w tym wstrząsające sceny z getta. Przechowywane są m.in. w Żydowskim Instytucie Historycznym, Muzeum Miasta Łodzi i Instytucie Yad Vaschem w Jerozolimie.


Przed wojną Lejzerowicz miał pracownię w śródmieściu Łodzi, w dużej kamienicy przy ulicy Kilińskiego 49 – budynku, którego historia ściśle wiąże się z dziejami żydowskiej społeczności tego miasta. 


Kamienica przy ulicy Klilińskiego 49. W tym budynku mieściła się znana żydowska szkoła Icchaka Lejbusza Pereca (czytaj TUTAJ).

W okresie, kiedy Izrael Lejzerowicz przebywał w getcie mieszkał i pracował przy ulicy Rybnej 14a. Prowadził wówczas salon artystyczno-literacki, w którym gromadzili się twórcy piszący w wielu językach – jidysz, polskim, niemieckim i prawdopodobnie rosyjskim. Zarówno dla artysty, jak i jego gości było to sposobem ocalenia własnej godności.


Żydowski Instytut Historyczny im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie posiada największą kolekcję oryginalnych rysunków oraz obrazów Lejzerowicza. Zostały przekazane Instytutowi przez siostrę artysty, Zofię Lejzerowicz Rozynes. Większość tych rysunków można uznać za dokumentację życia w łódzkim getcie. Powstała cała seria portretów osób przypadkowo spotkanych oraz tych, z którymi Lejzerowicz był zaprzyjaźniony.


Strona poświęcona poezji Hildy Stern Cohen:
Strona  Gail Rosen :
Strona Muzeum Opowiadaczy Historii:


Źródła:
Andrzej Kempa, Marek Szukalak. Żydzi dawnej Łodzi. Słownik Biograficzny Żydów łódzkich i z Łodzią związanych. 
Józef Golec, Mirosław Zbigniew Wojalski. Polscy Żydzi - bohaterowie ekslibrisów Józefa Golca. 
Panorama Kultur (http://www.pk.org.pl/)
KRONIKA GETTA ŁÓDZKIEGO (http://www.ghettochronik.de/
CENTRUM DIALOGU IM. MARKA EDELMANA W ŁODZI (http://www.centrumdialogu.com/
Żydowski instytut Historyczny (http://www.jhi.pl/


Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
  
Fot. współczesne Monika Czechowicz

Przeczytaj jeszcze:

4 komentarze:

  1. Niesamowita historia. Świetnie napisana. Pozwolę sobie udostępnić ją na fanpage Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Obiecanej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. - tak, to historie bolesne i wzruszają do głębi.
      Pozdrawiam.

      Usuń