piątek, 31 marca 2023

Nazistowska śpiewogra i propaganda/ Städtische Musikschule

Muzyka wydawała się nazistom najbardziej niemiecką ze wszystkich sztuk. Opinia ta, niejako a priori niepodważalna, należała do stałego rezerwuaru autoidentyfikacji narodu niemieckiego, stosowanego przez propagandę. Nadzwyczajna muzykalność, którą dr Goebbels określał mianem absolutnej, "uczyniła z narodu niemieckiego wyjątkowego wybrańca losu, który nie tylko jest w stanie tworzyć muzykę, ale jest również jej głównym koneserem i adresatem..."

Miejska Szkoła Muzyczna 
/Litzmannstadt, in der Städtischen Musikschule /ok.1940 roku, zbiory WBP/

W okresie okupacji 1939-1945 Niemcy z dużym rozmachem zaczęli organizować w Łodzi od podstaw Miejską Szkołę Muzyczną. W okresie międzywojennym istniało w naszym mieście renomowane Konserwatorium Muzyczne Heleny Kijeńskiej, ponieważ jednak władze okupacyjne rozwiązały szkoły polskie, środowisko pedagogów tej uczelni zeszło do podziemia. 

"Ilustrowana Republika", rok 1925.

"Ilustrowana Republika", rok 1938.

Instytucję tę zastąpiono nową, czysto niemiecką Städtische Musikschule (Miejska Szkoła Muzyczna).

Dawny pałac Karola Poznańskiego jako Musikschule w czasie okupacji niemieckiej.
(źródło fotografii: https://polska-org.pl/)

Brano pod uwagę dwóch kandydatów na dyrektorów szkoły. Pierwszy z nich, Ewald Weiss, był typowym muzykiem kościelnym. Po studiach w berlińskiej Spandauer Kirchenmusikschule pod kierunkiem kompozytora Ernsta Peppinga pracował jako organista i kierownik chórów w parafiach ewangelickich na Wołyniu, a tuż przed wybuchem wojny w Białymstoku. Komponował też pieśni religijne. Po przesiedleniu na przełomie 1939 i 1940 roku z Kresów - wyjście etnicznych Niemców przewidziano w porozumieniu zawartym między III Rzeszą i ZSRS - był nauczycielem w szkole podstawowej w Łodzi.

Ewald Weiss (1906-1998)

Inną drogą szedł jego konkurent, berlińczyk Gerd Benoit (1910-1944), który wywodził się z ruchu młodzieżowego, tzw. Bündische Jugend, pielęgnującego cnoty rycerskie. Przed wojną pracował w Volksbund für das Deutschchtum in Ausland (VDA), organizacji wspierającej Niemców żyjących w mniejszościowych diasporach za granicą. Jak pisano w dokumencie wewnętrznym Zarządu Miasta, "w ostatnich latach przed wojną działał aktywnie, animując życie muzyczne w niemieckich skupiskach narodowych w dawnej Polsce, m.in. jako opiekun z ramienia VDA, i wykonał wiele nielegalnych szkoleń na Wołyniu, w Łodzi i zachodniej Polsce". W czasie okupacji pracował początkowo w Sztabie Przesiedleńczym SS w Litzmannstadt, pomagając Niemcom wołyńskim przybywającym ze strefy sowieckiej.

"Litzmannstädter Zeitung", 1944.

Ostatecznie dyrektorem Szkoły Muzycznej został Gerd Benoit i była to nominacja polityczna. Podkreślano, że ma on doświadczenie w pracy z grupami młodzieżowymi, a w przyszłej szkole zamierzano wprowadzić system muzykowania grupowego na wzór ognisk muzycznych Hitlerjugend.
Kandydatura Gerda Benoit cieszyła się poparciem dr. Hansa Albrechta, pełnomocnika ministra edukacji Rzeszy do spraw organizacji szkolnictwa muzycznego w Kraju Warty, oraz Adolfa Bautzego z Urzędu Propagandy Rzeszy. Ciekawe jednak, że Gerd Benoit wystąpił z wnioskiem o przyjęcie go do NSDAP stosunkowo późno, w lutym 1941 roku, gdy był już dyrektorem szkoły.

"Litzmannstädter Zeitung", 1941.

Na siedzibę Musikschule oddano dawny Pałac Karola Poznańskiego przy Danzingerstrsse 32 (ulica Gdańska), będący własnością Towarzystwa Akcyjnego I.K. Poznański, zdominowanego przez kapitał włoski.

Dawny pałac Karola Poznańskiego, dzisiaj siedziba Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi - publiczna uczelnia muzyczna, powstała na początku XX wieku jako Konserwatorium Muzyczne Heleny Kijeńskiej-Dobkiewiczowej (mieszczące się wówczas przy ul. Traugutta 9), ul. Gdańska 32.

Przy odbiorze budynku nie obeszło się bez trudności, ponieważ znajdowały się tam liczne mieszkania i należało wyprowadzić lokatorów, w tym dyrektora zakładów Poznańskiego, dr. Giovanniego Sboto.


Część instrumentów uzyskano prawdopodobnie z dawnego Konserwatorium Muzycznego, za pośrednictwem Hauottreuhandstelle-Ost, który przejmował konfiskowane mienie polskie i żydowskie.
"Prosimy o zabezpieczenie tych instrumentów i zadbanie o przekazanie ich Miejskiej Szkole Muzycznej. Dyrektor szkoły, p. Benoit, został już powiadomiony o ich planowanym przejęciu" - pisał radca Hürter do burmistrza. Inne instrumenty kupowano lub otrzymywano w darze.


W pierwszym okresie istnienia szkoły zatrudniono pięciu etatowych nauczycieli i pewną liczbę nieetatowych. Najbliższymi współpracownikami Gerda Benoit zostali Frederike Brendecke, Artur Wentland, Ewald Weiss i Arno Knapp.

Arno Knapp (1913-1958)
(źródło fotografii: Knapp, Arno – Kulturstiftung)
- był znanym w przedwojennej Łodzi pianistą. W 1934 roku ukończył z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Muzyczną im. Chopina w Warszawie, gdzie grę doskonalił pod okiem Józefa Śmidowicza, a wiedzę muzyczną u Adama Wieniawskiego i Bolesława Woytowicza. Naukę kontynuował w Berlinie u Paula Hindemitha.

"Litzmannstädter Zeitung", 1940.

Miejską Szkołę Muzyczną otwarto uroczyście 19 listopada 1940 roku. Niemiecka młodzież wykonała dla zgromadzonych kantatę do pieśni pt. Der helle Tag ist aufgewacht (Jasny dzień się zbudził) Hansa Baumanna, opracowaną przez Gerda Benoit na chór, flety proste i troje skrzypiec. Utwór rozpoczynał się od lirycznej opowieści o rycerzu, jadącym konno i podziwiającym piękno świata w promieniach wschodzącego słońca. Po dwóch zwrotkach w głosie rycerza pojawiały się jednak twardsze tony: Eure Herzen fest und den Feind den Rest (Serca wasze mocne, wróg już pokonany).

"Litzmannstädter Zeitung", 1941.

Szkoła przy Danzingerstrasse rozrastała się szybko: w roku szkolnym 1940/1941 uczęszczało do niej ok. 400 uczniów, z czego połowa uczyła się gry na instrumentach, a pozostali mieli lekcje ogólnego umuzykalnienia i śpiewu. W listopadzie 1943 roku podano liczbę 538 osób pobierających nauki pod okiem 8 nauczycieli etatowych i 19 nieetatowych.



Kompletowano też bibliotekę:
"W Łodzi miałam wtedy małą księgarnię, bo książkami interesowałam się od zawsze. Zaprzyjaźniłam się z dyrektorem nowo założonej Szkoły Muzycznej w pałacu Poznańskich na Gdańskiej, Gerdem Benoit, który zamówił u mnie w księgarni nuty z największych niemieckich wydawnictw. Zatem to, co było pierwszym zalążkiem [biblioteki] obecnej Akademii Muzycznej w Łodzi, przeszło przez moje ręce. Dałam Szkole Muzycznej wszystko za darmo, tzn. nic nie zarobiłam przy tym dość dużym interesie, no, bo nie jestem >>lodzermenschem<<, tylko naiwną idealistką" - wspominała Gerda Lober-Hagenau, znana po wojnie tłumaczka literatury polskiej na język niemiecki.
W zasobach Akademii Muzycznej w Łodzi znajduje się obecnie ok. 500 publikacji nutowych i ok. 100 książek ze stemplami Musikschule.

"Litzmannstädter Zeitung", 1942.

W sierpniu 1942 roku nastąpił kryzys w relacjach między Gerdem Benoit a przedstawicielem Zarządu Miasta dr. Hürterem - przestali ze sobą rozmawiać. Być może w efekcie tego konfliktu muzyk ustąpił ze stanowiska i został powołany lub zgłosił się ochotniczo do Wehrmachtu. Zastąpił go Ewald Weiss.

Dawny pałac Karola Poznańskiego przy ulicy Gdańskiej 32.
Dzisiaj siedziba Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi.
(źródło fotografii archiwalnej: polska.org.pl)
Przeczytaj w baedekerze:


Zadaniem pedagogów szkoły miało być nie tyle formowanie przyszłych zawodowych członków orkiestry i wirtuozów, ile tworzenie możliwie jak najszerszej wykształconej grupy miłośników sztuki, by stanowili oni w przyszłości trzon publiczności koncertowej i operowej. Od studiującej młodzieży wymagano, by włączała się do wspólnoty ludzi muzykujących przez uczestnictwo w kółkach śpiewaczych i instrumentalnych Hitlerjugend i Bund Deutscher Mädel. Władzom chodziło przede wszyskim o podniesienie ogólnego poziomu kulturalnego miasta i uspołecznienie młodzieży w duchu nazistowskim. Cichym uzasadnieniem takiego programu było przekonanie o zacofaniu kulturalnym volksdeustchy mieszkających na terenach włączonych do Rzeszy.

"Litzmannstädter Zeitung", 1944.


O roli Miejskiej Szkoły Muzycznej w misji podnoszenia na wyższy poziom kultury Litzmannstadt mówiono w filmie propagandowym Aus Lodz wird Litzmannstadt (Z Łodzi powstanie Litzmannstadt), kręconym w latach 1941-1942 na rachunek władz miejskich przez Alexandra Treleaniego, pracownika berlińskiego koncernu Universum-Film AG, na podstawie scenariusza Hansa F. Wilhelma. I tu rozwój szkolnictwa muzycznego przedstawiono jako istotny fragment ogólnej przebudowy Łodzi. Szkoła przy Gdańskiej (Danzingerstrasse), którą odwiedził operator, miała być kopią salzburskiego Mozarteum (Mozarteum uchodziło wówczas za wzorową szkołę muzyczną. Łódzki fabrykant baron von Haebler wysłał tam w 1940 roku swoją jedenastoletnią córkę Ingrid - przyszłą wybitną pianistkę).

Niemiecki film propagandowy nakręcony w latach 1941/1942 pt. "Aus Lodz wird Litzmannstadt (Z Łodzi powstanie Litzmannstadt) 
opracowany przez historyków z Uniwerytetu Łódzkiego na podstawie materiałów z Archiwum Państwowego w Łodzi.
Fim umieszczony na kanale YouTube "Leksykon getta łódzkiego", 
ktory powstał przy okazji projektu naukowego "Leksykon getta łódzkiego" realizowanego przez Centrum Badań Żydowskich Uniwersytetu Łódzkiego finansowanego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.

"Litzmannstädter Zeitung", 1944.

Jednym z pedagogów Miejskiej Szkoły Muzycznej, prawdopodobnie nieetatowym, był skrzypek Eugen (Eugeniusz) Raabe, łodzianin, uczeń Gustawa Baumgartena, zmarłego w 1941 roku w getcie warszawskim. Raabe założył zespół kameralny występujący w szkole nie tylko dla uczniów, ale i dla publiczności z miasta. Współpracowali z nim pianiści Arno Knapp i Artur Entland, skrzypek Albert Mackiewicz, wiolonczelista Joseph Scholz, altowiolista Paul Raabe, kontrabasista Richard Doberstein i flecistka Johanna Schlussnus. 
Koncerty te oceniano pozytywnie: "P. Wantland nadał sonacie op. 100 [Johannnesa Bramhsa], trudnej na ogół i nieprzystępnej, oryginalną pełnię i brzmienie. P. Raabe niuansował z nadzwyczajną delikatnością i pokazał, że dobrze wychodzą mu części szybkie, w których może dawać ujście swojemu temperamentowi" - pisał korespondent "Litzmannstädter Zeitung".

"Litzmannstädter Zeitung", 1942.

Z recenzji utworów wykonywanych przez młodzież z Miejskiej Szkoły Muzycznej wynika, że próbowano przy ówczesnej Danzingerstrasse tworzyć i wykonywać dzieła utrzymane w nowej estetyce III Rzeszy. Przykładem może być relacja z koncertu uczniowskiego z grudnia 1941 roku, z towarzyszeniem nauczycieli oraz muzyków z Miejskiej Orkiestry Symfonicznej. W programie przewidziano kantaty skomponowane przez Arno Knappa i Gerda Benoit, przedzielone dawnymi utworami kompozytorów niemieckich i austriackich z czasów baroku i klasyki wiedeńskiej. Zdaniem publicysty "Litzmannstädter Zeitung" Helmuta Fiechtnera obie nauczycielskie kompozycje wpisywały się korzystnie w program poszukiwań nowego stylu. Nie precyzował tego terminu, ale można się domyślić, że chodziło tu o estetykę postulującą odejście od eksperymentów harmonicznych i szukanie inspiracji w muzyce dawnej:
"Kantata o samochwalstwie głosów [Gerda Benoit] na chór i orkiestrę jest pogodną kompozycją w nowym stylu, którego szuka dziś tak wielu twórców, a tak niewielu potrafi odnaleźć. Udało mu się, jak można poznać już z zewnątrz po instrumentacji, wykorzystać starą praktykę kontrapunktyczną, która stoi w ostrej sprzeczności z tendencją do rozbijania wszystkich form i stosowania wyrafinowanych harmonii. Te stare formy trzeba jednak wypełnić nowym duchem. Uważam, że Gerdowi Benoit udało się to z powodzeniem osiągnąć w jego nowym dziele".
Równie pozytywnie ocenił Fiechtner utwór drugiego nauczyciela Miejskiej Szkoły Muzycznej, niosący wyraźny przekaz polityczny:
"Wieczór zakończyła Ostland-Kantate [Kantata krainy wschodniej] A. Knappa do słów S. Banka, skomponowana w 1939 roku i wykonana po raz pierwszy w marcu bieżącego roku. I ona - choć całkowicie różna w stylu od utworu Benoit - jest w swoim wyrazie i swojej postawie nowym dziełem w najlepszym znaczeniu tego słowa".

"Litzmannstädter Zeitung", 1941.

Kantata powstała jesienią 1939 roku, już podczas okupacji. Kompozytor poświęcił ją "ofiarom polskich mordów wrześniowych 1939 roku", czyli samosądów dokonywanych przez Polaków na niemieckiej ludności cywilnej w pierwszych dniach wojny, do których rzeczywiście dochodziło po agresji Niemiec na Polskę, w związku z histerią szpiegowską i obawą przed piątą kolumną - ale propaganda nazistowska zwiększyła conajmniej klikunastokrotnie liczbę osób, które wówczas zginęły. W ten sposób utrzymywano w społeczeństwie III Rzeszy mit Niemców jako ofiar i legitymizowano bestialski terror, który spadł na ludność polską i żydowską. Dzieło Arno Knappa parokrotnie wykonywane w Łodzi w czasie okupacji, odpowiadało idealnie na tę potrzebę propagandy.
Środkowa część utworu była powolną i żałobną pieśnią Ihr heiligen Toten. Wykonanie tego fragmentu powierzono wyłącznie chórowi kobiet, które występują w roli żałobnic:

Święci Zmarli rodacy, słuchajcie:
Śpiewamy o Waszj ofierze,
ale też walczymy dalej, wierni
Waszej i naszej woli,
ciągnąc dzieło, któreście zaczęli.

Życie muzyczne Łodzi w okresie okupacji z lat 1939-1945 podzieliło się na trzy nurty: muzykę uprawianą przez więźniów getta, ktora dawała pociechę i ukojenie, muzykę wykonywaną i studiowaną ukradkiem w środowisku polskim oraz tę najgłośniejszą, którą żyło środowisko niemieckie.

Oranżeria w dawnym pałacu Karola Poznańskiego, dziś miejsce spotkań studentów i pedagogów Akademii Muzycznej w Łodzi.

źródła:
Paweł Spodenkiewicz. Muzyka klasyczna po "aryjskiej" stronie Litzmannstadt.[w:] Łódź pod okupacją 1939-1945. Sudia i szkice. Pod redakcją Tomasza Toborka i Michała Trębacza.
Małgorzata Grzywacz. "Szczególnie obdarowani przez Boga" : przyczynek do dziejów mecenatu nazistowskiego w dziejach muzyki niemieckiej.
Zdzisław Pruss, Alicja Weber. Raabe Eugeniusz [hasło] w: Bydgoski Leksykon Muzyczny.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz stron:
https://polska-org.pl/
Film YouTube.pl w: "Leksykon getta łódzkiego"



Fot. współczesne Monika Czechowicz

BAEDEKER POLECA:
Łódź pod okupacją 1939–1945. Studia i szkice
red. Tomasz Toborek, Michał Trębacz, Łódź – Warszawa 2018, 432 s., ISBN: 978-83-8098-385-4
Biblioteka Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi.


Tom jest pokłosiem konferencji „Łódź w Kraju Warty. Nowe perspektywy badawcze”, która odbyła się w lutym 2015 roku. Zaprezentowano w nim 14 referatów opisujących dzieje Łodzi w czasie okupacji niemieckiej. W książce zostały poruszone zagadnienia konspiracji zbrojnej i cywilnej, tajnego nauczania i życia codziennego, a także losy łódzkich Żydów. Tom podsumowuje i uzupełnia dotychczasową wiedzę o okupacyjnych dziejach Łodzi. 

Biblioteka Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi

środa, 29 marca 2023

Tradycyjny wiosenny jarmark przy ulicy Piotrkowskiej 🐣🌿🌿

Regionalne przysmaki, tradycyjne wyroby, wielkanocne ozdoby i specjały, biżuteria i upominki.

Fot. Monika Czechowicz

Wiosna - Kwiaty Polskie Juliana Tuwima i... kwiaty łódzkie Wojciecha Salwy 🌷🌹🌺🌷


Wojciech Salwa był synem ogrodnika spod Lwowa, urodził się w 1879 roku i od 1902 działał w Łodzi.

"Rozwój", rok 1907.

Na wystawach swoich kwiaciarni, a miał ich w Łodzi pięć, prezentował piękne kompozycje kwiatowe, pełne poezji i symboliki, nie wyłączając społecznej i patriotycznej. Jego bukiety i wiązanki zachwycały, wręczano je artystom i osobistościom odwiedzającym Łódź, sam ich twórca był miłośnikiem teatru.

Wojciech Salwa, 
fotografia ze strony 
Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej
(udostępniona przez Zbigniewa Okruszka)

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

"Rozwój", rok 1929.

W latach międzywojennych odbywały się niezwykłe wystawy oryginalnych kompozycji kwiatowych Wojciecha Salwy, ogrodnika artysty.

Dzieła sztuki tworzone…
Z kwiatów ścinanych nożycami,
Ściąganych pasemkami łyka
Przez popękane, czarnoziemne,
Zgrubiałe ręce ogrodnika…

...nie są trwałe – kwiaty więdną. Ale po bukietach Salwy zostało coś trwalszego niż marmur. Jego kompozycje kwiatowe chłonął młodymi oczami Julian Tuwim i stały się one jednym ze źródeł inspiracji do nadania formy wielkiemu poematowi mowy polskiej – „Kwiatów polskich”.


Pamięć o tych wydarzeniach została ożywiona w 2006 roku z okazji wystawy „Secesja w Łodzi”, podczas której pokazano kompozycje Magdaleny Moskwy, inspirowane twórczością Salwy.

Magdalena Moskwa. Bez tytułu.

Jesienią 2007 roku, w 100-lecie otwarcia w Łodzi pierwszej polskiej kwiaciarni, w Palmiarni Ogrodu Botanicznego w parku Źródliska odbyła się „Wystawa bukietów inspirowanych pracami Wojciecha Salwy”.

"Illustrierte Sonntags Beilage", rok 1907.

Wojciech Salwa urodził się w 1879 roku, koło Sądowej Wiszni, na terenie Galicji. Jego ojciec był tam dworskim ogrodnikiem i to, zapewne, wytyczyło przyszłą drogę życiową Wojciecha.
Od 1892 roku terminował w Krakowie, m. in. w kwiaciarni Karoliny Michalskiej. Już wtedy odnosił pierwsze sukcesy na niwie bukieciarskiej. W Krakowie był bezpośrednim świadkiem i uczestnikiem ważnych wydarzeń, ubierał kwiatami rydwan pogrzebowy Adama Asnyka, dekorował stół na ślubne przyjęcie Henryka Sienkiewicza.

"Gazeta Lwowska", rok 1897.

Salwa był uczestnikiem życia teatralnego układając kompozycje kwiatowe, które następnie były wręczane wielkim aktorkom i aktorom, ale także pilnie uczęszczał na wszystkie premiery i inne ważne wydarzenia w krakowskich teatrach. W ten sposób kontaktował się z takimi tuzami kultury jak: Stanisław Wyspiański, Lucjan Rydel, Gabriela Zapolska, Helena Modrzejewska, Ludwik Solski czy przebywająca na gościnnych występach Sara Bernhard.
Kraków pożegnał nasz ogrodnik w 1899 roku dla odbycia służby wojskowej, którą odbywał w Przemyślu, jako ogrodnik, w 10 pułku artylerii. Zasłynął jako tancerz, śpiewak, organizator przedstawień amatorskich, a równocześnie tworzył swe kompozycje kwiatowe na różnego rodzaju uroczystości pułkowe, jak bale i parady.

"Neue Lodzer Zeitung", 1910.

Służba trwała do 1902 roku i w tym też roku, po jej zakończeniu, Salwa przeniósł swą działalność do Łodzi. Rozwijające się dynamicznie miasto stwarzało wiele możliwości, również dla ogrodnika.
Pisał po latach:
Pojechałem do tych skarbów ukrytych w murach tego miasta. Pojechałem do tej Łodzi, do której setki i tysiące ludzi z daleka i z bliska ciągnie po złote runo! A ta Łódź daje wszystkie świata zwodnicze rozkosze i kupuje wszystko, co tylko kupić można, lecz po to tylko, aby splugawić swym jadem i ciągle, nienasycenie, pożądać i pożądać do końca...”

Piotrkowska 47.

Z referencjami od dawnej pryncypałowej, rozpoczął we wrześniu 1902 roku pracę w sklepie Eugeniusza Gundelacha przy Piotrkowskiej 47, jako ukształtowany na gruncie Krakowa kwiaciarz-bukieciarz.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Już w styczniu 1903 roku Salwa dał próbkę swoich możliwości twórczych, w konkursie na przybranie stołu na wystawie higieniczno-spożywczej w gmachu fabryki Lorenza przy ul. Spacerowej, a we wrześniu, w Warszawie na wystawie, pokazał kompozycję z bratków i niezapominajek. Na wystawach sklepowych urządzał przy pomocy kwiatów kompozycje nawiązujące do treści dzieł literackich, oper czy utworów muzycznych. W "dniach wolnościowych", w 1905 roku urządził wystawę sklepu, którą tak opisuje Irena Tuwim, siostra Juliana:
“…ale nic tak głęboko nie zapadło w pamięć mego serca, jak wystawa kwiaciarni Salwy. Na niewielkim podium pokrytym białym aksamitem, który miał imitować całun śniegu, stał wazon pełen pąsowych róż. Na tle aksamitu leżały rozsypane, niby nieumyślnie, szkarłatne płatki a obok – zwykły, kuchenny nóż. Kontrast był tak brutalny, tak uderzajacy, że nic nie mówiąc spojrzeliśmy najpierw po sobie, a potem na matkę. – To symbol rewolucji – powiedziała matka”.
Inna wystawa przedstawiała wielkiego, białego orła z kwiatów na amarantowym tle i wśród laurowych wieńców.
Setki ludzi przystawało przed wystawą, zrobił się tłok na ulicy, że nawet tramwaje z trudem dojeżdżać mogły.” – to już pisze sam Salwa. 

"Rozwój", rok 1909.

W kwietniu 1907 roku, po strajku pracowników kwiaciarskich, Salwa stracił pracę, a co gorsza, pracodawca – według relacji Salwy – zadenuncjował go przed władzami, utrudniając otwarcie i prowadzenie własnej kwiaciarni przy ul. Dzielnej 4 (dzisiaj ulica Narutowicza). Zapewne wtedy, aby zapewnić dostawy świeżych kwiatów do kwiaciarni, Salwa założył w Rudzie Pabianickiej swoje przedsiębiorstwo ogrodnicze.

"Łodzianka", rok 1910.

"Neue Lodzer Zeitung", 1910.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1910.


"Kurier Łódzki", rok 1911.

"Neue Lodzer Zeitung", 1911.

"Rozwój", rok 1911.

Dzięki osobistym talentom, nie tylko artystycznym, ale i handlowo-organizacyjnym, w roku 1912 był już właścicielem pięciu kwiaciarni na terenie Łodzi. Oprócz zakładu przy Dzielnej były one zlokalizowane przy Zgierskiej 7 oraz Piotrkowskiej 76, Piotrkowskiej 189, Spacerowej 13 i przy Górnym Rynku.

Kamienica przy dawnej ulicy Dzielnej 4, dzisiaj Narutowicza.

"Tygodnik Łódzki Ilustrowany", rok 1912.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1912.

"Rozwój", rok 1912.

Wojciech Salwa brał, z sukcesami, udział w licznych wystawach ogrodniczych na terenie miasta i kraju. W 1909 roku, na Wystawie Przemysłowo-Rolniczej w Częstochowie, został mu przyznany wielki, srebrny medal - główna nagroda w branży bukieciarskiej.

"Rozwój", rok 1913.

"Gazeta Łódzka", rok 1913.

"Życie Łódzkie", rok 1914.



Potem nadeszły lata wojny. W 1915 roku, jako poddany austriacki, Salwa został deportowany przez władze carskie na daleką Syberię, do Nerczyńska, Irkucka i Jakucka. Przebywał tam łącznie siedem lat. I znów dały znać o sobie zdolności organizacyjne Salwy. Tak napisał o tym towarzysz jego niedoli, Tadeusz Wieniawa Długoszowski (brat słynnego Bolesława):
Pamiętam jego ogród w Irkucku […]. Czegóż tam nie było: słoneczniki, malwy, ziemniaki, pomidory, bratki, marchew, fiołki, róże, stokrocie, maliny, dynie, porzeczki – wszystko, co można było wydobyć z ziemi. I potrafił uradować oczy smutnego człowieka radością kwitnących grządek.”
Ale nie tylko działalność ogrodnicza pasjonowała wtedy Salwę. Brał czynny udział w pracy ośrodka polsko-litewskiego "Ogniwo" w Irkucku. Ponownie, jak w czasie służby wojskowej, wydobył na światło dzienne swoje talenty artystyczne. Śpiewał, deklamował, brał udział, jako aktor, w "żywych obrazach", dał upust swoim talentom komicznym jako wykonawca piosenek satyrycznych. 
I znowu Długoszowski:
Układałem specjalnie dla Stryjka (pseudonim Salwy) piosenki złośliwe, które, jako “krakowiaki”, wyśpiewywał, sam przebrany za krakowiaka “pirsza klasa”. Co sobota szykowałem mu kuplety. Dostawałem za to kwiaty od niego. I razem zdychaliśmy ze śmiechu.”

"Dziesięć lat Odrodzonej Polski Niepodległej w Życiu Powiatu Łódzkiego 1918-1928".

W 1922 roku Salwa wrócił do Polski, do Łodzi. Tu zostawił swoją rodzinę, tutaj były jego kwiaciarnie. Zastał groby żony i syna, zrujnowane gospodarstwo ogrodnicze w Rudzie, kwiaciarnie nie istniały. I tu znowu wyszedł na jaw twardy charakter Salwy. Nie mając nic rozpoczął walkę o odbudowanie swojego ogrodniczego życiorysu.
Swoją pierwszą, po powrocie, wystawę kompozycji kwiatowych zorganizował w dniach 25-28 maja 1922 roku, w domu sąsiada z Rudy Pabianickiej, Antoniego Kluski.

"Teatr Miejski 1922-1927".

Pokaz ten cieszył się widać powodzeniem, bo kolejna wystawa, zwana “weselną”, odbyła się już w dniach 3-8 czerwca tego roku. Jesienią 1923 roku odniósł sukces na wystawie zorganizowanej przez Polski Związek Ogrodników w ogródku Tivoli. Te sukcesy pozwoliły mu zapewne stanąć na nogi i mimo początkowego braku środków, z uporem odbudowywać pozycję pierwszego ogrodnika-bukieciarza w Łodzi.

"Głos Polski", rok 1924.                                "Nowiny", rok 1924.

"Republika", rok 1924.

"Republika", rok 1924.

Narutowicza 27.

W 1924 roku Salwa otworzył kwiaciarnię przy ul. Narutowicza 27, a w 1924 roku drugą, przy ul. Moniuszki 2.

Podręczny Rejestr Handlowy, rok 1926.

Moniuszki 2.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", rok 1927.

"Echo", rok 1929.

Po pokazie kompozycji kwiatowych na wystawie Łódzkiego Oddziału Polskiego Związku Ogrodników Salwa został zaproszony przez Mariana Dienstl-Dąbrowę, do wystawienia swoich kwiatowych dzieł w Miejskiej Galerii Sztuki. Wystawy takie odbyły się w 1925 (dwukrotnie) i 1926 roku oraz w 1927 roku jubileuszowa, na 35-lecie działalności Salwy w ogrodnictwie. Zwiedzały je tłumy łodzian. 

"Łódzkie Echo Wieczorne", rok 1926.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1926.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1927.
Wyrazem uznania dla pozycji Salwy była propozycja, jaką złożył mu dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki w Parku Sienkiewicza, Marian Dienstl-Dąbrowa. Dotyczyła ona zorganizowania wystawy kwiatów właśnie w tym miejscu. Pierwsza wystawa odbyła się wiosną 1925 roku. Po jej sukcesie, wystawy kwiatowe zagościły tam na stałe.
Przeczytaj w baedekerze:

"Hasło Łódzkie", dodatek ilustrowany, rok 1927.

W maju 1927 roku odbyła się wystawa jubileuszowa, z okazji 35-lecia pracy Wojciecha Salwy na niwie zdobnictwa kwiatowego, zorganizowana przez Centralny Polski Związek Ogrodników – Oddział w Łodzi.


Wojciech Salwa jako kwiaciarz, dużą wagę przywiązywał do reklamy. Sam układał teksty reklam i dbał o to, by były na bieżąco zamieszczane na łamach prasy łódzkiej. Korzystał także z twórczości innych. Przykładem niech będzie wierszyk zamieszczony w jednodniówce z okazji Wystawy Rzemieślniczo-Przemysłowej w 1912 roku, który – kto wie – może napisał sam Julian Tuwim:

Kobieta, wino, śpiew i… kwiaty

Kobieta, wino, no i śpiew,
to trzy najlepsze niebios dary!
Sprawiedliwości wszelkiej wbrew
pominął KWIATY zwyczaj stary.
Choć ma kobieta urok, szyk,
urodę, wdzięk japońskiej gejszy,
choć ją uwielbiać człowiek zwykł –
KWIAT jest ładniejszy!
Od każdej Władzi, Madzi, Jadzi,
KWIAT ten jest lepszy, że nie zdradzi.
Choć kielich wina nęci nas,
gdy zwłaszcza tokaj nie jest lichy,
to bardziej nęcą w wiosny czas
KWIATÓW kielichy.
I nad anielskich głosów śpiew
piękniejszy jest różany krzew,
piękniejszy stokroć dzwonków głos,
konwalii szept, kwitnący wrzos,
lilia, narcyz, bzowa kiść –
jam w piekło za tem gotów iść!
Po co aż w piekło? Tylko kiep
po kwiaty szedłby w toń piekielną. 
Pod nr 4 idź na Dzielną.

"Łodzianka", kalendarz humorystyczny, rok 1910.

Wojciech Salwa zmarł w czasie II Wojny Światowej.


źródła:
Wacław Pawlak. W rytmie fabrycznych syren.

Przeczytaj w baedekerze:

"Rozwój", rok 1913.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi oraz ze stron:
Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej

Fot. współczesne Monika Czechowicz