środa, 26 września 2018

Zabójstwo Juliusza Kunitzera.

"Rozwój", rok 1905.

30 września 1905 roku, dwoma strzałami z rewolweru został śmiertelnie raniony 62-letni przemysłowiec Juliusz Kunitzer. Zamach nastąpił kilka minut przed godziną szóstą po południu, u zbiegu ulic Piotrkowskiej i Nawrot.

"Rozwój", rok 1905.

Kunitzer wracał właśnie z pracy z biura Widzewskiej Manufaktury do domu. 

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.

Kunitzer, wraz ze swoim wychowankiem Maksymilianem Wünsche oraz Giuseppe Tanfanim, akcjonariuszem Widzewskiej Manufaktury, znajdował się na odkrytym, tylnym pomoście wagonu. Kiedy tramwaj już ruszał z przystanku, z wnętrza wagonu wybiegli dwaj młodzi ludzie, chcąc jeszcze zdążyć wysiąść. Gdy pierwszy z nich wyskoczył na jezdnię, drugi na moment zatrzymał się na schodku tramwaju, odwrócił w kierunku pomostu i z wyjętego z kieszeni rewolweru dwukrotnie strzelił z bliska do Kunitzera. Świadkowie twierdzili, że zaraz potem padł jeszcze trzeci strzał oddany z ulicy. 
Jedna z kul trafiła przemysłowca z prawej strony klatki piersiowej, uszkadzając płuca i serce, druga raniła w szyję. Trzeci pocisk minął o włos głowę konduktora, odbił się od okucia wagonu i upadł na podłogę pomostu. Konduktor dał sygnał do zatrzymania tramwaju, z pomocą mieszkającego przy ulicy Piotrkowskiej 131 felczera, nieprzytomnego i silnie krwawiącego Kunitzera przeniesiono do przejeżdżającego właśnie powozu i zawieziono do stacji pogotowia ratunkowego przy ulicy Spacerowej 9 (dziś al. Kościuszki), gdzie wkrótce zmarł.

 Juliusz Kunitzer

W tym czasie zamachowcy pobiegli zatłoczonym o tym porze dnia chodnikiem ulicy Nawrot w kierunku Mikołajewskiej (dzisiaj ulica Sienkiewicza). Za nimi udali się dwaj przypadkowo oczekujący na tramwaj policjanci. Gdy zamachowcy zorientowali się, że są śledzeni, na skrzyżowaniu z ulicą Mikołajewską jeden z nich skręcił w prawo, w stronę ulicy Głównej, i zniknął wśród przechodniów. Drugi, ten który bezpośrednio strzelał do Kunitzera, skierował się w lewo, po czym wskoczył do dorożki jadącej w kierunku kościoła Św. Krzyża. Ścigający go policjanci również wsiedli do dorożki. Widząc, że w ten sposób jest lepiej widoczny, zamachowiec po chwili opuścił swój pojazd, chcąc wmieszać się między przechodniów na ulicy Przejazd (dziś ulica Tuwima). Wówczas policjanci wszczęli alarm, krzycząc i używając służbowych gwizdków. W ten sposób zwrócili uwagę posterunku policyjnego przed kościołem oraz przechodzącego w pobliżu patrolu wojskowego. Rzucili się oni w kierunku biegnącego zamachowca i po krótkiej szamotaninie obezwładnili go. Tą samą dorożką, która uczestniczyła w pościgu, policjanci odstawili aresztowanego do komisariatu III cyrkułu policyjnego przy ulicy Rozwadowskiej 8 (obecnie ulica Zamenhofa). 

Raport żandarmerii o zabójstwie Juliusza Kunitzera.

"Tydzień", rok 1905.

Podczas wstępnego przesłuchania zatrzymany robotnik przyznał się do dokonania zamachu i podał, że nazywa się Adolf Schulz (Szulc), ma 22 lata, jest stanu włościańskiego, pochodzi ze wsi Piaski w gminie Szadek i jest robotnikiem w fabryce P. Dessurmontt i La Motte przy ulicy Wólczańskiej 219/221.

Kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1913.


Zamachowiec przedstawił się jako bojownik PPS działający na polecenie partii i oświadczył, że strzelał do przemysłowca z przyczyn ideowych. Pytany o nazwisko wspólnika, twierdził, że zamachu dokonał sam. Zapytany czy przyznaje się do winy, miał ponoć powiedzieć: "Tak! - ja zabiłem Julisza Kunizera, gdyż nie mogłem znieść, że przez tego człowieka setki robotników cierpią nędzę (…). Wiedząc, że Kunitzer sprzeciwia się wszelkim ulgom ekonomicznym na rzecz robotników i nie dopuszcza do tego fabrykantów, postanowiłem go zgładzić". 


Adolf Szulc (pierwszy z lewej) przed wyjazdem na zesłanie. 

Kilka dni po pogrzebie ujawniono zapisy, jakie zmarły poczynił w testamencie na rzecz różnych osób i instytucji. Jednym z postanowień była wypłata w terminie trzech miesięcy wszystkim robotnikom i pracownikom fabryki Towarzystwa Heinzla i Kunitzera na Widzewie, zatrudnionym w dniu zgonu testatora, kwoty równej tygodniowej płacy każdego z nich. Oceniano, że na ten cel wydana zostanie kwota między 15 a 20 tysiącami rubli...

"Rozwój", rok 1905.

Pogrzeb Juliusza Kunitzera odbył się 3 października. Od południa na otaczających jego willę ulicach gromadziły się tłumy ludzi. 

Skrzyżowanie ulicy Spacerowej z Benedykta (obecnie al. Kościuszki i ulicy 6 Sierpnia). Willa Juliusza Kunitzera (dokładny adres: Spacerowa 8), budynek rozebrany w 1910 roku, dziś w tym miejscu znajduje się budynek banku.


O godzinie drugiej po południu wyniesiono z willi trumnę przykrytą czarną tkaniną i wstawiono do czterokonnego karawanu. Przy wyprowadzeniu trumny obecny był gubernator Arcimowicz. Po uformowaniu konduktu pochód ruszył ulicą Benedykta (obecnie 6 Sierpnia) i Piotrkowską, na której policja wstrzymała ruch. Za karawanem i grupą najbliższych jechały trzy powozy wypełnione wieńcami. W pogrzebie uczestniczyli członkowie organizacji, w których zmarły sprawował funkcje kierownicze, członkowie ochotniczej straży ogniowej, chóry kościelne, cztery orkiestry, uczniowie szkół, na których utrzymanie łożył zmarły - liczbę osób tworzących kondukt szacowano na trzy tysiące. 

Kunitzera pochowano na starym cmentarzu przy ulicy Ogrodowej, w części ewangelickiej. 


Wdowa Agnieszka Minna Kunitzer, siostra Ludwika Meyera, uzyskała po śmierci męża odszkodowanie z jego polisy na życie w wysokości 600 tysięcy rubli. Po spieniężeniu łódzkich nieruchomości, w 1907 roku wyjechała na stałe do Drezna, gdzie zmarła 29 maja 1921 roku. Pochowana została  listopada 1921 roku obok męża w kaplicy rodzinnej na łódzkim Starym Cmentarzu ewangelickim przy ulicy Ogrodowej.

Łódzka policja prowadziła intensywne poszukiwania drugiego zamachowca, traktując sprawę prestiżowo. 

"Rozwój", 1905.

W wyniku działań agentów i doniesień tajnych informatorów nocą 5 października aresztowano 24-letniego Szczepana Jędrasa, na stałe mieszkającego w miasteczku Iłża w guberni radomskiej. Policja zaskoczyła go śpiącego w swoim numerze w hotelu Rzymskim przy ulicy Mikołajewskiej 59 (dziś ulica Sienkiewicza). 
Jako pracownik warszawskiej firmy stolarskiej Tomasza Deduchowskiego delegowany był czasowo do Łodzi, gdzie wraz z grupą pracowników wykonywał meble i wystrój wewnętrzny apteki Jana Łabudzińskiego przy ulicy Głównej 50. W toku szczegółowego śledztwa Jędras przerażony i porządnie pobity przyznał się do wszystkiego, co wykoncypowali sobie policjanci wydziału śledczego. Podał nawet pseudonimu dwóch innych uczestników zamachu, gdyż według wersji policji zamachowców miało być trzech. Gdy podpisał już wszystko, czego zażądali śledczy, znalazł się w więzieniu przy ulicy Długiej (dziś ulica Gdańska) i tam dopiero wyznał, że jest niewinny, a zeznania podpisał z obawy przed dalszym biciem.... 

Budynek dawnego więzienia przy ulicy Gdańskiej, dziś siedziba Muzeum Tradycji Niepodległościowych.

Naczelnik więzienia, Aleksander Modzelewski, zarządził obdukcję lekarską oraz konfrontację ze współpracownikami Jędrasa, których zeznania zapewniły podejrzanemu niepodważalne alibi. Po interwencji Modzelewskiego, którego więzienie i tak pękało w szwach z przeludnienia, 18 października wiceprokurator Bogusławski zarządził zwolnienie Jędrasa z więzienia śledczego. 

"Rozwój", październik 1905 roku.

Policyjne śledztwo w sprawie Szulca i Jędrasa zostało zakończone 24 października 1905 roku i akta sprawy obejmującej obu podejrzanych przesłano do prokuratury okręgowej w Piotrkowie.

Śmierć Kunitzera wywarła w sferach fabrykanckich ogromne wrażenie. 

"Tydzień", rok 1905.

"Rozwój", rok 1905.


Dzienniki łódzkie i warszawskie przepełnione były całostronicowymi nekrologami z wyrazami żalu od różnych instytucji, przedsiębiorstw, towarzystw akcyjnych i stowarzyszeń dobroczynnych. 

"Rozwój", rok 1905.

Kunitzer był prezesem łódzkiego oddziału Rosyjskiego Towarzystwa Popierania Przemysłu i Handlu. Był także prezesem Łódzkich Kolei Dojazdowych, Straży Ogniowej, Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności i członkiem wielu innych stowarzyszeń filantropijnych, dla których miał szeroki gest. 

Wśród robotników nie cieszył się jednak dobrą opinią, znany był ze swojej twardej ręki i nieprzejednanej postawy wobec robotniczych żądań płacowych -  i chociaż ogół potępił zabójstwo Kunizera, jako postępek niegodny cywilizowanego społeczeństwa, jednakże wielu robotników uważało zastrzelenie fabrykanta za czyn bohaterski, godny uwiecznienia w pieśniach...
Oto słowa ballady podwórkowej, opiewającej śmierć Kunitzera: 

W mieście Łodzi rozchodzi się nowina, 
była to sobota, coś piąta godzina, 
powracał do domu starym zwyczajem, 
Kunitzer, Tamfani jadąc tramwajem. 
Tam na przystanku przy Nawrot ulicy 
Kunitzer żegnał swych towarzyszy - 
"Żegnajcie mu też pałacu i nieba błękicie, 
bo dzisiaj, łotrze kończysz swe życie!" 
Z tyłu na platformie, dwaj bojowcy stali 
i każdy pojedynczo z brauninga wali. 
"Lud cię prosił daremnie, prosił ze łzami. 
A tyś mu się łotrze odpłacał kozakami, 
z pracy, z warsztatu, na łeb wyrzucałeś. 
Za długoletnią pracę tak się wywdzięczałeś. 
Kończysz dziś swe życie - masz więc pozdrowienia 
od twych robotników wpakowanych do więzienia"
Na Promenadzie pod pałacu murem, 
stanął tłum ludzi długim sznurem. 
Każdy po cichu swe usta rozwiera: 
"Już diabli wzięli Kunitzera!" 


"Rozwój", rok 1905.

Strajki rozpoczęły się 28 stycznia 1905 roku. Robotnicy wysunęli żądania skrócenia czasu pracy do 10 godzin i zwiększenia płacy średnio o 5 do 15%. Początkowe ustępstwa fabrykantów łódzkich doprowadziły do zawieszenia ruchu strajkowego. Po przystąpieniu robotników do pracy fabrykanci wycofali się jednak z danych obietnic, co doprowadziło do następnych strajków. Generalnie łódzcy przemysłowcy zajmowali jednak zróżnicowane stanowiska. Pierwsza ich grupa, do której należeli Henryk Grohmann, Karol Scheibler jr. i Maurycy Poznański, skłonna była do ustępstw wobec żądań robotniczych. Drugie ugrupowanie, przeciwne wszelkim ustępstwom, reprezentowane było między innymi przez pozostałych synów Izraela Poznańskiego, a także Juliusza Kunizera, Markusa Silbersteina i właścicieli Łódzkiej Fabryki Nici. Jako pierwsi zastosowali oni lokaut wobec strajkujących robotników. 
"Rozwój", rok 1905.

Radykalne poglądy wyrażał zwłaszcza Kunitzer, głosząc ideę masowych deportacji strajkujących i zaangażowanych politycznie robotników za granicę.

Widok na Widzewską Manufakturę


Zegar nad wejściem na teren Wimy

W maju 1905 roku robotnicy zdecydowali się na bardziej radykalne środki walki, dopuszczając się napaści na przemysłowców. Na przykład przetrzymywali przez kilka godzin Hermana Freidemberga i Annę Geyer, z kolei Maksa Rozenblatta próbowano wyrzucić za bramę fabryki. 

 
"Rozwój", maj 1905 roku. 

Na przełomie maja i czerwca wielu fabrykantów łódzkich zastosowało lokauty (na przykład fabryki Scheiblera i Heinzla), inni domagali się wprowadzenia stanu wojennego. W czerwcu 1905 roku zapanował względny spokój, ale … 30 września doszło do zabójstwa Juliusza Kunitzera - głównego przeciwnika ustępstw na rzecz robotników.


źródła: 
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1905. Kulisy rewolucji.
Wacław Pawlak. Na łódzkim bruku.
Maria A. Łukowska. Fabrykant łódzki we wspomnieniach robotników.
Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga Kucharska, Jan Piotr Dekowski [red]. Folklor robotniczej Łodzi. Pokłosie konkursu.

"Rozwój", 1905.
 
Dawna hala Widzewskiej Manufaktury

Przeczytaj jeszcze:
Kunitzer i Meyer ... czyli zanim powstała Widzewska Manufaktura.
Willa Widzewskiej Manufaktury przy al. J. Piłsudskiego 133.
Nieurodzaj, bezrobocie i bankructwa, czyli Łódź tuż przed burzą 1905 roku.
Łódź 1905 roku. Od Wielkanocy do Święta Pracy. 
Łódź - długi, burzliwy maj 1905 roku.
Łódź. Gorący czerwiec 1905 roku. 
POMNIK CZYNU REWOLUCYJNEGO 
MURAL UPAMIĘTNIAJĄCY WYDARZENIA Z LAT 1905-1907 W ŁODZI

"Rozwój", 1905.

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego oraz Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

"Rozwój", rok 1906. 


"Rozwój", rok 1910.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz