Fragmenty
starej posadzki ulic Piotrkowskiej, Jaracza i Struga znalazły się przed głównym
wejściem do Akademii Sztuk Pięknych. W ten sposób przed uczelnią powstał plac
Wolności Sztuki.
Zniszczony
dziedziniec Akademii Sztuk Pięknych od strony ulicy Wojska Polskiego zamienił
się w reprezentacyjną przestrzeń. Posadzka została wyłożona różnymi rodzajami
kostki brukowej. Po bokach stanęły ławki, a w północnej części zostały
ustawione rzeźby studentów ASP i zasadzone drzewo.
O wyjątkowości placu Wolności Sztuki, bo tak się odnowiony dziedziniec nazywa,
stanowi jego nawierzchnia. To elementy starej posadzki wyremontowanych w
ostatnim czasie śródmiejskich ulic: Piotrkowskiej, Jaracza i Struga. Najwięcej
jest z tej pierwszej.
Kostka, którą wyeksponowano przed akademią, była latami
ukryta pod warstwą betonu. Tabliczki wzorowane na tych, które tworzą pomnik
Łodzian Przełomu Tysiącleci, wskazują, z którego odcinka pochodzą poszczególne
elementy nawierzchni. Obok kostki z ulicy Piotrkowskiej widać charakterystyczny
klinkier z ulicy Jaracza i kamienną posadzkę z ulicy Struga.
- Pomysł na plac narodził się za sprawą
kawy wypitej wtedy z wiceprezydentem, a teraz wiceprezesem Banku Gospodarstwa
Krajowego - Radosławem Stępniem. Szukał pomysłu na wykorzystanie kostek z
remontowanych ulic, a my sposobu na zagospodarowanie jednego z naszych
dziedzińców. Główne wejście do gmachu szkoły straciło nieco na znaczeniu po
wzniesieniu budynków Centrum Promocji Mody i Centrum Nauki i Sztuki od strony
al. Palki - mówi prof. Jolanta Rudzka-Habisiak, rektor ASP.
Akademia zamierza organizować na nowym placu różne wydarzenia, od wystaw, przez
pikniki, po kiermasze. - Na pierwszy zapraszamy już 13 grudnia. Nasi studenci zaprezentują wtedy
swoje prace - zapowiada prof. Rudzka-Habisiak.
Edyta Westrych-Maćkowiak, autorka projektu przestrzeni: - Plac będzie nie tylko miejscem prezentacji sztuki i okresowych wystaw,
ale przede wszystkim miejscem, gdzie można przysiąść, zatrzymać się na chwilę w
cieniu drzew i zanurzyć się w sztukę tworzenia…
Przeczytaj jeszcze:
Wyborcza.pl
Aleksandra
Hac
Fot.
Monika Czechowicz
Dziękuję za kolejną porcję historii i codzienności Łodzi. Przychodzą jak oczekiwany list. Pani zdjęcia zawsze pełne spokoju - dyskretna obecność fotografa. Historie o rodach, fortunach, budynkach, ulicach, czasach trudnych i zwykłych... Z tego obrazu powstaje miasto mit; albo też ludzie - w tym i Pani - tworzą ten mit, są jego częścią, mit zwykłości która przeradza się i przenika z niezwykłością. Wkrótce 3 dni w Łodzi, ale realnej. I to częściowo jako turysta. To jest coś! Dziękuję za wszystkie piękne i ciekawe posty. Piszę w pośpiechu, średnio składnie. Macham łapą i lecę dalej:)
OdpowiedzUsuńTakie dobre, urodziwe słowa w pośpiechu i średnio składnie..?
UsuńBardzo dziękuję :))
Szkoda, że... zobaczy Pan Łódź w pogodzie niewdzięcznej - mam nadzieję, że nie wróci mit o szarym mieście.
Pozdrawiam serdecznie i życzę - Dobrej Łodzi.
Tak, chciałbym dać Pani dobry feedback, a z drugiej strony wiem, że moja krótka wypowiedź, nie oddaje wszystkich dobrych skojarzeń i emocji jakie wywołuje Pani strona i zawarte tu zdjęcia i teksty. Rzeczywiście często pojawia się onieśmielenie lapidarnością, a nieraz może obawa przed nietrafnością komentarza. Może kiedyś znajdę czas i moc i ośmielę się napisać więcej o odczuciach byłego łodzianina, który patrzy na Pani stronę jak na opowieść o czasach do których się tęskni. Wiem, że ma Pani różnych adresatów i kocha Pani Łódź tę w której Pani mieszka. Łódź przy niewdzięcznej pogodzie? Maniakalnie lubiliśmy z młodszym bratem łazić po Łodzi podczas mżawki:)
OdpowiedzUsuńAleż niezdarnie wyraziłam swoją wdzięczność za tak miłe Pana komentarze!
UsuńI zostałam źle zrozumiana, bo przecież ja Panu owego pośpiechu (i lapidarności..?) nie zarzucam! :))
Zbliża się pora krótkich dni, mniej czasu na spacery - może znajdzie Pan ową moc, aby spisać swoje łodzkie wspomnienia? Chętnie zamieszczę je na swojej stronie, to będzie prawdziwa wartość.
Pozdrawiam serdecznie, Monika
Pani Moniko, na razie realne jest, abym czasem napisał Pani komentarz do postów, robię to zawsze z dużą przyjemnością. Jeśli pojawi się okruszek wspomnień, to chętnie się nim podzielę. Wróciłem z 3 -dniowego pobytu z Łodzi. Pierwszy raz mieszkałem w tym mieście w hotelu i pierwszy raz byłem turystą oprowadzanym przez przewodnika. Jeśli jakiś łódzki przewodnik czyta te słowa, to wszystkich Państwa przewodników przepraszam za takich jak ja gadułów i dogadywaczy.
OdpowiedzUsuńWracając do Pani zaproszenia, abym pisał wspomnienia, które mogłaby Pani zamieścić na stronie... to nie tylko to, że jestem wciąż bardzo zajęty - jak bym chciał to bym znalazł czas. Chodzi o to, że czar tej strony dla mnie bierze się również stąd, że jestem tu gościem. Na pewno zna Pani takie miejsca, które Panią oczarowują, których wartość polega na nieodkryciu do końca. Będę się bronił przed odczarowaniem. Na razie to mi Pani coraz bardziej zaczarowuje Łódź. Proszę się nie czuć zobowiązaną do odpowiadania mi, ma Pani tyle pracy, a głodni czekają...