środa, 31 października 2012

Fotografia Agaty Gąsek w klubokawiarni Kawalerka




Kończy się wystawa fotografii Agaty Gąsek.
Łódź, klubokawiarnia Kawalerka, Piotrkowska 89.








"Klubokawiarnia Kawalerka to inicjatywa łącząca w sobie kawiarnię oraz miejsce, które samo wchodzi w interakcję z jego klientami. Zaglądając tutaj możesz nie tylko skosztować dobrej kawy, wypieków i alkoholu, ale też skorzystać z biblioteczki, pożyczyć rower, trafić na muzyczne jam session czy wystawę fotografii. Wszystko odbywa się w luźnej, nienarzucającej się atmosferze, w jedynym takim podwórku w Łodzi".

źródło: 
strona FB Klubokawiarni
fot. Monika Czechowicz

ULICA GDAŃSKA

fot.Monika Czechowicz

wtorek, 30 października 2012

Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi, ulica Kościelna 8/10.


Kościół rzymskokatolicki Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny  - przez setki lat  nierozerwalny "partner" Placu Kościelnego. Znajduje się tutaj najstarsza parafia w Łodzi, ale sam obiekt nie jest najstarszym kościołem w mieście. Obecny kościół jest trzecim w tym miejscu. Na placu Kościelnym, dokładnie w tym samym miejscu już od średniowiecza stała drewniana świątynia.
Kościół w tym miejscu został wzniesiony w 1361 roku. Czynny był przez wiele lat, ale stopniowo popadał w ruinę. W drugiej połowie XVII wieku, po wojnach, epidemiach i pożarach, liczba miasta zmniejszyła się znacznie i nie byli oni w stanie remontować kościoła ani utrzymywać proboszcza. Przez kilka lat nie było w Łodzi księdza. Dopiero w 1763 roku proboszczem został ks. Karol Godaczewski, który nie mieszkał w Łodzi, lecz w bogatszym Srocku, gdzie również był proboszczem. W tym samym roku parafię wizytował ks. kanonik Antoni Sikorski, który stwierdził, że:
 ...jest zgorszeniem, aby tak lichy i ubogi kościół znajdował się w dobrach biskupich. Kościół ten nie nadaje się już do remontu i nie powinien być użytkowany, gdyż grozi zawaleniem.
W tej sytuacji postanowiono, aby na tym miejscu, to jest na tzw. Górkach Plebańskich wybudować nowy kościół.

Kościół, rok 1768.

W 1765 roku biskup Antoni Ostrowski sfinansował budowę nowego kościoła, którą zakończono w 1768 roku. Kościół konsekrowano tak jak poprzedni - pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny. Był to budynek drewniany konstrukcji zrębowej na podmurówce, kryty gontem, na planie prostokąta o długości 23, a szerokości 13 łokci, wysokości na 11 łokci. W 1837 roku kościół wydłużono do 51 łokci. Na tyłach plebanii znajdował się cmentarz.
W 1813 roku cmentarz otoczono parkanem i obsadzono topolami. 
"Tydzień", rok 1895.

"Dziennik Łódzki", rok 1888.

W 1888 roku kościół przeniesiono na teren utworzonego w 1819 roku cmentarza katolicko-ewangelickiego przy drodze do wsi Mania (ulica Ogrodowa)) i konsekrowano go pod wezwaniem świętego Józefa.  Stał się on kościołem filialnym parafii Wniebowzięcia NMP i otrzymał wezwanie św. Józefa Oblubieńca NMP

Kościół św. Józefa przy ulicy Ogrodowej(czytaj TUTAJ).

Fotografia Bronisława Wilkoszewskiego (źródło: FotoPolska)


Na miejscu przeniesionego kościoła w 1892 roku wybudowano nowy, murowany kościół według projektu Konstantego Wojciechowskiego, pod wezwaniem Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny. 
Poświęcenie fundamentów Kościoła Najświętszej Marii Panny.
Fotografia Bronisława Wilkoszewskiego.

"Dziennik Łódzki", rok 1882.


Kamień węgielny położył w 1888 roku biskup Wincenty Chruściel-Popiel.

Konsekracji kościoła dokonał w 1897 roku biskup warszawki Kazimierz Ruszkiewicz.


Do roku 1888 drewniany, we władaniu biskupów włocławskich, dzisiaj już murowany, zbudowany w stylu wiślanym (nadwiślańskim) w 1897 roku (kościół jest jednym z niewielu, w którym zastosowano ten styl, który miał być typowo polskim stylem architektury).


Nową świątynię oddano do użytku w 1897 roku. Władza carska kazała, po zakończeniu budowy nowego, stary kościół rozebrać. Jednak dzięki sprytnemu fortelowi, udało się kościół św. Józefa uratować (wysłano do Petersburga list z prośbą o zgodę na umieszczenie w zabytkowym kościele obrazu św. Mikołaja, jako upamiętnienie opieki patrona nad następcą tronu, podczas jego podróży do Japonii. Władze carskie pozytywnie ten wniosek rozpatrzyły, nie doszukując się w nim niczego podstępnego).

"Rozwój", rok 1900.

Ołtarz główny – tryptyk gotycki – dzieło rzeźbiarza Antoniego Panasiuka. W środkowej części gotyku rzeźba sceny Wniebowzięcia NMP w otoczeniu Apostołów i trzech niewiast wokół pustego grobu. Nad nimi rzeźba sceny ukoronowania NMP. Na bocznych skrzydłach tryptyku są: płaskorzeźby przedstawiające radosne i chwalebne tajemnice różańca – z jednej strony, malowidła na blasze miedzianej ukazujące tajemnice bolesne – z drugiej. Obok tryptyku, po lewej stronie, figura bł. Czesława. Po prawej natomiast rzeźba św. Jana Kantego. Nad tryptykiem rzeźby patronów Polskiśw. Wojciecha i św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Drugi ołtarz – Najświętszego Serca Pana Jezusa.
"Rozwój", rok 1922.

Prezbiterium jest oświetlane przez ostrołukowe okna z wykonanymi w 1891 witrażami św. Wojciecha, św. Stanisława Biskupa, Wniebowzięcia NMP. Nad drzwiami prowadzącymi z prezbiterium do zakrystii umieszczona jest płaskorzeźba Chrystusa w Ogrójcu. W kaplicy obok prezbiterium jest ołtarz z gotycką nastawą, w której znajduje się obraz Matki Bożej Miłosierdzia – Matki Boskiej Łódzkiej. Natomiast nad drzwiami z prezbiterium do kaplicy Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu. W transepcie w półkolistej absydzie umieszczony jest obraz z barwną rzeźbą św. Anny uczącej czytać Maryję. Po drugiej stronie transeptu mieści się kaplica z barwną rzeźbą Świętej Rodziny.
Stacje drogi krzyżowej zostały wykonane w postaci drewnianych płaskorzeźb. Chór wsparty jest na dwóch filarach, a na nim znajdują się 37-głosowe organy w gotyckiej oprawie, sprowadzone z Wiednia w 1892 roku. Terakotowa posadzka, fundacji fabrykanta Izraela Poznańskiego, wyłożona została w latach 1891-1892.

Parafia pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi w dekanacie Łódź-Bałuty archidiecezji łódzkiej,  jest najstarszą łódzką parafią.
"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1938.

Kościół Wniebowzięcia NMP (przed 1936 rokiem)
Zbiory Muzeum Miasta Łodzi

Fragment kościoła z bramą wejściową 
(fotografia z okresu międzywojennego, zbiory NAC)

Więcej:
"Orędownik", rok 1937.


źródło:
Jan Kanty Chrzanowski. Historia Łodzi do 1865 roku.

Przeczytaj jeszcze:

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi, Narodowego Archiwum Cyfrowego oraz Muzeum Miasta Łodzi.

poniedziałek, 29 października 2012

LITZMANNSTADT GETTO - listopad 1939

1 listopada
Aresztowano kilkudziesięciosobową grupę żydowskich literatów, dziennikarzy, plastyków i aktorów, stałych bywalców kawiarni Astoria (róg Piotrkowskiej i Śródmiejskiej, dziś Więckowskiego). Aresztowanych ciężko pobito i torturowano. Naziści zażądali okupu za ich wypuszczenie.

2 listopada 
W lesie łagiewnickim rozstrzelano 15 osób z grupy zatrzymanej w Astorii. Ci z pozostałych, którzy nie mogli się wykupić, trafili do obozu na Radogoszczu.


7 listopada
Żydom nie wolno było wchodzić na ulicę Piotrkowską. Wprowadzono zakaz zawierania małżeństw między Żydami a Polakami i Niemcami.

9 listopada
Na życzenie łódzkich Niemców Łódź została włączona do Rzeszy, znalazła się pod władzą namiestnika Kraju Warty Artura Greisera, który był zwolennikiem szybkiej germanizacji podległych mu obszarów. Zaczął się krwawy terror wobec Polaków i Żydów.

Artur Greiser

10 listopada
Niemcy spędzili na Plac Wolności Żydów, którym kazali wywiercić dziury w pomniku Tadeusza Kościuszki, później go wysadzili w powietrze. Przez następne dni grupy żydowskich robotników musiały rozbić zburzone fragmenty pomnika na kawałki.

Niemieccy żołnierze przy zniszczonym pomniku Tadeusza Kościuszki.

Nocą z 10 na 11 listopada podpalono też łódzką synagogę przy ulicy Spacerowej (dziś aleja Kościuszki róg Zielonej). Rozbiórkę budynku zakończono wiosną 1940 roku. Kolejne synagogi zostały podpalone w następnych dniach:
- przy ulicy Wolborskiej (dopiero wiele miesięcy później ruiny zostały rozebrane)
- przy Gdańskiej 18 (był to ośrodek łódzkiego syjonizmu, do tej synagogi uczęszczał przed wojną między innymi Chaim Mordechaj Rumkowski, późniejszy "król getta")
- przy ulicy Wólczańskiej 6 (opisał to Icchak Kacenelson w "Pieśni o zamordowanym żydowskim narodzie". Naziści znęcali się wówczas nad rabinem i szamesem (woźnym synagogi). Mury synagogi zostały zburzone do marca 1940 roku).
Do połowy 1940 roku zachowano natomiast synagogę przy ulicy Zachodniej 56 (dziś plac pod numerem 70). Był w niej kręcony propagandowy antysemicki film. Potem została spalona wraz z cennym księgozbiorem. Przetrwała jedynie niewielka synagoga przy ulicy Rewolucji 1905 roku nr 28 w drugim podwórku. Należała do rodziny Reicherów. Na początku wojny została przejęta przez Niemca.


Róg Starego Rynku i Wolborskiej, w tle Synagoga Staromiejska.

11 listopada
Na bałuckim Rynku Niemcy powiesili trzy osoby. Była to pierwsza publiczna egzekucja w Łodzi.

(fot:http://www.zwoje-scrolls.com/shoah/index.html , zebrał Andrew Kobos)

Aresztowano przedstawicieli łódzkiej inteligencji i duchowieństwa, która nie chciała podporządkować się okupantom, w tym Żydowską Radę Starszych, która została powołana kilka dni wcześniej. Po interwencji Rumkowskiego, Przełożonego Starszeństwa Żydów, naziści zwolnili 10 radnych. Pozostali (20 osób) zostali rozstrzelani lub wywiezieni do obozów koncentracyjnych.

14 listopada
Prezes rejencji kalisko-łódzkiej Friedrich Ubelhor wydał zarządzenie nakazujące Żydom - bez względu na wiek i płeć - noszenie na prawym ramieniu, bezpośrednio pod pachą opaski o szerokości 10 cm. Jak napisano, miała mieć ona kolor "żydowsko-żółty". Osobom, które nie chciały się podporządkować się temu zarządzeniu, groziła kara śmierci. Zabroniono też Żydom opuszczania mieszkań od godziny 17 do 8 rano.
Był to pierwszy tego rodzaju akt wprowadzony w życie na terenie III Rzeszy. Zarządzenie Reinharda Heydricha o oznakowaniu Żydów ukazało się dopiero 1 października 1941 roku i nie dotyczyło dzieci do szóstego roku życia. Kara też była inna; jeśli ktoś naruszył zakaz, był karany grzywną 150 marek lub aresztem do sześciu tygodni.


źródło:
Joanna Podolska. Litzmannstadt-Getto. Przewodnik po przeszłości.
Źródła kalendarium (podaję za Joanną Podolską):

  • Julian Baranowski, Łódzkie getto 1940-1944. Vademecum, Archiwum Państwowe w Łodzi & Bilbo, Łódź 2003
  • Marek Budziarek, Łódź, Loodsch, Litzmannstadt. Wycinki z życia mieszkańców okupowanego miasta, Literatura, Łódź 2003.
  • Icchak (Henryk) Rubin, Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją 1939-1945, Kontra, Londyn 1988.
  • The Last Ghetto. Life in the Lodz Ghetto 1940-1944, red. Michal Unger, Yad Vashem 1995.
Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
Państwowe Archiwum w Łodzi 
Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC) 
Yad Vashem http://www.yadvashem.org
i inn

niedziela, 28 października 2012

Kuba Wesołowski („Komisarz Alex) : "W Łodzi każdy człowiek jest jakiś"

- Łódź nie kłamie. I ja się w tej szczerości zakochałem - mówi Kuba Wesołowski, odtwórca roli Marka Bromskiego w serialu "Komisarz Alex" .

Kuba Wesołowski (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)

Skończyły się zdjęcia do drugiej serii serialu kryminalnego "Komisarz Alex". Historię przyjaźni policjanta Marka Bromskiego z długowłosym owczarkiem Aleksem można oglądać na antenie telewizyjnej "Jedynki" w soboty o godz. 20.20. Serial reżyserują Robert Wichrowski, który nakręcił dla TVN "Brzydulę", oraz Krzysztof Lang, autor "Miłości na wybiegu" czy "Śniadania do łóżka".
Dominika Kawczyńska: Na początku zdjęć do serialu przyznałeś mi się, że nie lubisz zwierząt, co sygnalizowałeś już na castingu. Mimo to dostałeś rolę. Z Rockym i jego dublerem spędzasz na planie codziennie kilkanaście godzin. Zmieniłeś zdanie?
Kuba Wesołowski : Dotąd nie miałem ze zwierzętami bliskiego kontaktu. Widziałem w nich przyjaciół, nie członków rodziny. Moje podejście się zmieniło. Bardzo przywiązałem się do psów, które grają w "Komisarzu Aleksie". Każdy jest inny. Fundują nam odpały, wariactwa. Pokazują charakter. Rocky ma totalne ADHD. Mówimy na niego Kapitan Chaos. Wafel jest przewrażliwiony i co najmniej metroseksualny.

Rozróżniasz je?
- Wafel ma kropkę na nosie. I jest niegeometryczny - ma duży korpus i krótkie nogi. Miałem zamieszkać z Rockym na potrzeby serialu. Takie rozwiązanie mogłoby mieć świetny wpływ na produkcję. Zrezygnowałem, bo w tym czasie brałem udział w zdjęciach do "Czasu honoru". Pies musiałby czekać na mnie cały dzień. Wychodzę z domu o godz. 6, a wracam często po godz. 22. Nawet rybka by skapitulowała.
Czym różni się współpraca z ludźmi od pracy z psimi aktorami?
- Obejrzałem kiedyś making off do filmu "Ja, Robot" z Willem Smithem w roli głównej. Grał bez scenografii, bez partnerów. Na green screenie. Wszystko dorabiane było w postprodukcji. Z psami na planie jest podobnie. Często aktorzy muszą je sobie wyobrażać, a sceny z serialowym Aleksem są dokręcane później. Ci, którzy pracowali na planie serialu na co dzień, nie mieli z tym problemu. Dziwiły się gwiazdy, które przyjeżdżały do Łodzi na jeden dzień zdjęciowy. Psa nie sposób ogarnąć. Są momenty fantastyczne i kompletnie nieprzewidywalne. To fajny rodzaj aktorstwa, niezwykle dynamiczny. Dzięki psom nieustannie coś się przewraca do góry nogami. Trudno je ustawić do kamery czy światła. A przecież to właśnie Alex jest najważniejszy. Wprowadza do serialu element prawdy, nie do podrobienia.

Grałeś z łódzkimi aktorami - Ireneuszem Czopem, Moniką Buchowiec, Agnieszką Więdłochą. Jak będziesz wspominał współpracę z nimi?

- Spotykamy się na różnych planach, także w Warszawie. Tutaj mieli tę przewagę, że znają miasto. Czują się w Łodzi pewniej. Irek jest fantastyczny. To genialny aktor. Niewiele osób ma taką samoświadomość. Jest też świetnym pedagogiem. Mnie uczył sztuki kontaktu z kobietami (śmiech ). Jest moim mentorem.

Daniel Olbrychski i Kuba Wesołowski na Piotrkowskiej. (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)
- A czego nauczyłeś się od Daniela Olbrychskiego, który jest serialowym mentorem twojego bohatera?
- Nie powinienem nic mówić, bo w każdym wywiadzie wypowiadam się o nim w samych superlatywach. W końcu pomyśli, że czegoś od niego chcę. Daniel ma niezwykłą charyzmę. Zawsze pewny, że to, co robi jest słuszne. Nie jestem podatny na piękno literatury, a on potrafi mnie wzruszyć wierszem. Udowadnia, że w aktorstwie najważniejsza jest wrażliwość. W tym zawodzie robi się użytek z umiejętności, które wcześniej nie wydawały nam się istotne. Daniel mi powiedział, że na potrzeby jakiegoś serialu przypominał sobie grę na skrzypcach. Mówię: "Jak to, przecież boksowałeś, jeździłeś konno, uprawiasz fechtunek, gdzie tu jest miejsce na skrzypce!?". A on na to: "No wiesz, na pianino już było za późno". A ja myślałem, że od
gry na skrzypcach trudniejsza jest tylko nauka chińskiego. Wielki aktor musi być ciekawy świata, a świat jego.

- Ty jesteś ciekawy Łodzi?
- Obiecałem sobie po zakończeniu zdjęć do poprzedniego sezonu, że będę poznawał miasto również poza planem. Nie do końca się udało. Byłem trzy razy na Piotrkowskiej i dwukrotnie w kinie, bo to moje miejsce na ziemi. Gdy gasną światła, mam wrażenie, że otwiera się przede mną wielka księga, odpływam w inny świat. Współczesny jest tylko zapach i szelest popcornu.

W Łodzi najbardziej podoba mi się to, że każdy człowiek jest jakiś.
Łódź nie kłamie. I ja się w tej szczerości zakochałem. Jak mówi Irek Czop: "Jak jest fajnie, to się baw, jeśli nie - spierdalaj".

Dzięki pracy przy serialu doceniłem pracę policjantów. Macie w Łodzi fantastycznych funkcjonariuszy. Krzysiek, Maciek, Jacek, z którymi współpracowaliśmy, mają stalowe jaja. My udajemy bohaterów, oni nimi są. Są odważnymi, pokornymi, silnymi ludźmi. Jak skończą się zdjęcia, będę wspaniale wspominał Łódź i doświadczenia, które dzięki niej zdobyłem. To miasto jest już trochę moje.

" Komisarz Alex" to dobra promocja dla miasta?

- Na pewno lepsza niż "Paradoks", który jest bardzo warszawski. Stolica jest zgrana. Nudna. Ile razy można pokazywać aleję Jana Pawła i szklane wieżowce? A Łódź się zmienia. Nie znam żadnej młodej osoby, której by się to miasto nie podobało. W "Komisarzu Aleksie" staramy się nie uciekać od łódzkości. Wplatamy w fabułę informacje o parkach, skwerach, drużynach piłkarskich, na stołach kładziemy łódzkie gazety. W Łodzi najbardziej zaskoczyło mnie to, że ludzie ze sobą rozmawiają. Są kolorowi, ciekawi, walczą o swoje zdanie. Łódź jest... prawdziwa.

Mógłbyś tu zamieszkać?
-
Warszawa to mój dom. Mam sobie tylko za złe, że tak słabo poznałem Łódź prywatnie. Tak to już z nami jest - filmowcy przyjeżdżają, gwałcą otoczenie i uciekają. Zupełnie jak wikingowie.

Kuba Wesołowski (Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta)
Kuba Wesołowski - ur. 1985 w Warszawie; aktor; telewidzowie oglądali go w serialach "Czas honoru", "Klub szalonych dziewic", "Na wspólnej". Na wielkim ekranie wystąpił w "Jutro idziemy do kina", "Dlaczego nie!", "Kochaj i tańcz" czy "Tajemnica Westerplatte" (premierę zaplanowano na luty 2013 r.)
Źródło; Dominika Kawczyńska, lodz.gazeta.pl

sobota, 27 października 2012

Łódź hipsterem miast

Czytelniczka:
"Przeniosłam się do Poznania i uderzyło mnie nadęcie tego miasta a przez to jego brak różnorodności. W Łodzi idąc do Śledzika można było napić się i z artystą i studentem i menelem. I cała łódź jest taka, brzydka zewnętrznie ale jeśli chodzi o klimat- jedyna, najlepsza i nie do podrobienia"

fot. Monika Czechowicz