Typowo łódzkie pieśni robotnicze powstały przypuszczalnie w początkach lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. Ich treści miały wymowę społeczną i wzorowane były na gatunku kolędy. W jednej z nich, powstałej w 1895 roku fabrykanci pojawili się pod postacią podłych panów, którzy ciemiężyli robotników:
Bracia gnębieni przez możnych zgraję.
Oto wolności czas nam nastaje!
Zakrzyknijmy całej ziemi:
Precz z panami, precz z podłymi
Co nas ciemiężą!
Bracia niewdzięczną zajęci pracą -
Krwią, łzami, potem, ci się bogacą,
Co w szczęściu żyją bez trudu
Nie bacząc na nędzę ludu,
Na krwawe męki!
Treść tej pieśni jednoznacznie wskazuje na jej ludową proweniencję, podobnie jak innej, śpiewanej gwarą:
Fabryki, fabryki to nasze pałace,
Kto tam w nich pracuje nie ros se zapłace.
Niejeden zapłace, smutno se zaśpiwo,
wielkiego niescynścio zawsze się spodziwo.
Oj nie przykrzy mi się po tym mieście chodzić,
ino mi się przykrzy we fabryce robić.
Oj nie przykrzy mi się to ranne wstawanie
ino mi się przykrzy majstra narzekanie.
Robotnicy w strojach świątecznych. Fabryka I.K. Poznański (przełom XIX/XX wieku).
Kolejne pieśni z tego okresu zawierały agitację do walki o społeczne prawa robotników. Oto przykład Piosenki fachowej:
Stelmachy, gdy żądali, z kołodziejami wraz,
By lepszy "lon" im dali, skrócili pracy czas -
Lecz gdy to nie dostali od fabrykantów złych
Wszyscy zastrajkowali - by dopiąć żądań swych!
Fabrykant pojawiał się w nich jako ten, który wykorzystywał robotnika, dając mu w zamian jedynie nędzę. Pytanie o przyczyny takiego porządku rzeczy zawiera pieśń Dlaczego?:
Dlaczego ten, co nie pracował
Rozbija się w wspaniałym gmachu,
A murarz, który go budował,
Często nad głową nie ma dachu?
Mimo gnębienia robotników przemysłowcy obawiali się jednak jakiegokolwiek przejawu ich niezadowolenia. Oto przykład:
Fabrykanci w lament, krzyki -
Postawały im fabryki!
W to mi graj, w to mi graj,
Niech się wali, niech się pali!
A my będziem świętowali
Wszyscy razem! Hop ha!
W roli ciemiężycieli i wrogów robotników pojawiali się oni w pieśniach politycznych powstałych w kręgach działających w Łodzi dwóch partii lewicowych PS i SDKPiL. Były to pieśni z okresu rewolucji 1905 roku:
Tak się martwią cni burżuje
jak ten strajk nasz kraj rujnuje!
Stoi warsztat i fabryka -
I drzyj tu skórę z robotnika?
Wzdycha burżuj, klnie dobrodziej:
Takie strajki? - to w nas godzi!
Walczcie sobie inną bronią,
Takie strajki skarby trwonią [...]
My wam zaśpiewamy wzajem -
Stu burżujów nie jest krajem! [...]
W 1905 roku powstała w kręgach PPS-u pieśń typu balladowego opiewająca śmierć Juliusza Kunitzera, zastrzelonego przez członka organizacji bojowej tej organizacji 30 września 1905 roku:
W mieście Łodzi rozchodzi się nowina,
Była to sobota, coś piąta godzina,
Powracał do domu starym zwyczajem,
Kunitzer, Tamfani jadąc tramwajem.
Tam na przystanku przy Nawrot ulicy
Kunitzer żegnał swych towarzyszy -
"Żegnajcie mu też pałacu i nieba błękicie
Bo dzisiaj, łotrze kończysz swe życie!"
Z tyłu na platformie, dwaj bojowcy stali
I każdy pojedynczo z brauninga wali.
"Lud cię prosił daremnie, prosił ze łzami,
A tyś mu się łotrze, odpłacał kozakami,
Z pracy, z warsztatu, na łeb wyrzucałeś.
Za długoletnią pracę tak się wywdzięczałeś.
Kończysz dziś swe życie - masz więc pozdrowienia
Od twych robotników wpakowanych do więzienia"
Na Promenadzie, pod pałacu murem,
Stanął tłum ludzi długim sznurem,
A każdy po cichu swe usta otwiera -
"Już diabli wzięli nareszcie Kunitzera".
Robotnicy z fabryki Karola Scheiblera, oddział "Tivoli", ulica Kątna 5/7 (ok. 1910 rok)
Folklor pieśniowy związany z ideologią socjalistyczną okresu rewolucji 1905 roku wymierzony był również w Narodowy Związek Robotniczy i związany z nim ruch sokolnictwa, jako reprezentujący postawę lojalistyczną wobec fabrykantów. W jednej z pieśni - ironicznej w charakterze - pojawiły się nadto postacie Grohmanna i Scheiblera, nawołujące do pracy podczas strajku generalnego:
Hej! bracia Sokoły
Pracujcie jak woły,
Pracujcie jak byki,
Bo zamkną fabryki!
A Grohman co rano w swój wielki dzwon wali
Gwiżdże syrena Scheiblera!
A może ze strajkiem by poczekali -
On tam zakłady zawiera!
Interesującym zjawiskiem było też porównanie fabrykantów do Krzyżaków:
Przed laty niedawnymi Łódź, mała mieścina
zaroiła się tłumem narodu polskiego;
A powodem do tego ta była przyczyna,
Że przybyli Prusacy rodzaju wszelkiego.
I zamożniejsi, i tacy, których psy ciągnęli,
Gdy zwąchali, że u nas da się zrobić grosze
I dopięli swych celów, jak tego pragnęli,
Bo zrobili majątki, zbierając po trosze
Wnet powstały w Łodzi przeróżne fabryki
Krwawym potem i pracą naszych robotników -
A wzbogaciwszy się rzekli: "To są buntowniki,
Rozpędzić ich trzeba, oduczyć wybryków!"
Lecz by jawnie nie wysyłać złota z polskiej ziemi,
Zwieźli prowokatorów, by lud podburzali,
By bójki i niesnaski wzbudzić między niemi
A potem fabryki zamknąć przykazali!
Gdy się wszystko już stało, tak jak uradzili,
Wnet do Vaterlandu czmychnęli jak zbóje,
Majątki zabrawszy - uciekli w tej chwili
Krzycząc: "Lokaut! niech Polak zdycha lub się truje".
O nikczemni, nie wiedzą, że Bóg wszystko widzi,
że o nędznym robaczku nawet nie zapomni,
Bo... Krzyżak, by miał złoto, nawet z Boga szydzi,
Lecz historia w swym czasie o wszystkim przypomni. [...]
Z kolei Scheibler, Geyer i Poznański występują w pieśni bojowej Łodzianka, powstałej jako wariant Warszawianki:
Dziś gdy nas gnębią różne Scheiblery,
Gdy majster każdy - szpicel i cham,
Gdy ufni w pomoc rządu Geyery
Pędzą łaknących pracy do bram,
Gdy z Koznakowem Poznański w zgodzie,
Gdy razem chłoszczą nędza i bat,
Gdy za ideę w głodzie i chłodzie
Umiera ojciec, siostra i brat!
Zdjęcie zbiorowe Oddziału Rytowni Walców Drukarskich Zakładów I.K. Poznański (rok 1936)
"Scheiblery", "Poznańscy", a także "WiMy" - jako fabrykanci - pojawili się również w pieśni z okresu strajku powszechnego w roku 1932:
Strajk dudni ulicą
Już pędzi konnica,
w powietrzu świst kul,
Kamieni grad!
Scheiblery, Poznańscy i WiMy -
W mur Gdańskiej uderzym u krat,
Gdy milkną syreny i głuchną motory
Łódź kuje nowy nasz ład!
Oprócz pieśni społeczno-politycznych o charakterze rewolucyjnym fabrykanci łódzcy pojawiali się również w tekstach pieśni popularnych, ulicznych i podwórkowych. Ich wymowa bywała niekiedy złośliwa:
Barczyński [Barciński] już jest w niebie,
woła Kohna [Kona] do siebie,
a Scheibler w bęben wali
żeby za nim poczekali!
Z kolei pieśni żartobliwe przedstawiały czasem świat na opak. W jednej z nich mianem fabrykanta lub fabrykantki określano więc robotników fabrycznych:
Jestem sobie fabrykantka, hop, hop, hejże ha,
mam kochanka szewca Janka, hop, hop, hejże ha.
Janek na kopycie kuje, hop, hop, hejże ha,
a ja w fabryce pracuję, hop, hop, hejże ha.
Fabrykant występował również w pieśniach biesiadnych, czego przykładem była choćby ta, śpiewana w zapusty. Obok "Geyera" i "Allarta" występuje w jej tekście środowisko robotnicze, identyfikujące się z określonymi fabrykantami:
Zawsze klawo jest w zapusty,
gdy nadejdzie czwartek tłusty,
nie ma w roku takiej gratki,
gdy Łódź cała ma ostatki.
Szajblerowie, groumanowskie
psy robocze alartowskie,
fabryczne to motowidło
no i gajerowskie bydło [..]
Przebierańców tam niemiara,
od Gayera nasza wiara,
andryjery i auskiery,
gremple, webry i flajgiery.
Pracownicy Tkalni Zakładów Geyera (ok. 1910 rok)
Charakter pieśni popularnych i biesiadnych nawiązywał do folkloru łódzkiego środowiska robotniczego (...). Pokazywał on codzienny wymiar kontaktów z fabrykantami łódzkimi w okresie międzywojennym, w których to kontaktach element walki klasowej schodził na plan dalszy. Pieśni te, postrzegane przez robotników jako charakterystyczne dla ich środowiska, powstawały również po II wojnie światowej. Ich treści miały wówczas charakter nostalgiczny i retrospektywny. Nawiązywały do tradycji robotniczych i lumpenproletariackich dwudziestolecia międzywojennego. W pieśniach tych fabrykanci pojawiali się jako "cienie przeszłości", tak jak cień Herbsta w restauracji "Malinowa" (słynna sala w Grand Hotelu):
Gdzie z "Esplanady" gra orkiestra,
gdzie w "Malinowej" znikł cień Herbsta,
który za dekolt fordanserek
studolarowy kładł papierek?
Lub przywołana w pamięci mieszkańców Szlezyngu sylwetka Grohmanna patrzącego na pożar własnej fabryki:
Jak fabryka w Łodzi wyła
to do ognia straż pędziła,
a my chmarom jom gonili
i przy ogniu też my byli.
Jak się szwindli narobiło
to fabrykę podpaliło,
fajerkasę się dostało,
o tym w Łodzi się gadało.
Tara ra, ogień buchał w górę fest,
tara ra, Grouman już przy ogniu jest,
tara ra, na płot, na dach się chodziło
żeby dobrze widać było, dawniej było tak.
Robotnicy, majster, kierownik i właściciel Fabryki Steinerta, Piotrkowska 178 (rok 1934)
Maria A. Łukowska. Fabrykant łódzki we wspomnieniach robotników.
YouTube.pl