Mural z portretami Salomei Kape i Stelli Szafir na ścianie kamienicy przy ulicy Franciszkańskiej.
Niewielki
mieszkalny budynek stojący przy
ulicy
Franciszkańskiej 26
znajdował się w okresie II wojny światowej w granicach zamkniętej
dzielnicy Litzmannstadt Getto. W 2017 roku, 75 lat po Wielkiej
Szperze, na jego
bocznej ścianie powstał mural
upamiętniający
dwie postacie: Salomeę
Kape oraz Stellę Szafir.
Salomea
jest łodzianką ocaloną z łódzkiego getta. Obecnie mieszka w
Stanach Zjednoczonych. Stella była jej przyjaciółką.
Kiedy
w trakcie "Wielkiej Szpery", jesienią 1942 roku, Niemcy
zabrali jej matkę i brata , sama poszła do transportu. Zdążyła
jeszcze pożegnać się z Salomeą. Trafiła do obozu w Chełmnie,
gdzie ją zamordowano. Miała 14 lat, kochała literaturę, pisała
wiersze…
Dom
na którym powstał mural był własnością dziadków Salomei.
Mama
zabroniła nam zostawać w domu. Ukryła mnie w okopach na Marysinie.
Zaprowadzała tam rano, a zabierała wieczorem – i tak przez kilka
dni do końca szpery. Mimo że jako 16-latka nie podlegałam
wysiedleniu, to mogli mnie zabrać. Straciłam wtedy najbliższą
przyjaciółkę Stellę Szafir, która miała 14 lat. Stella pisała
wspaniałe, choć bardzo pesymistyczne wiersze. Kiedy zabrali jej
matkę i brata, sama poszła do transportu. Zdążyła się jeszcze
ze mną pożegnać. Trafiła
do obozu w Chełmnie, gdzie ją zamordowano.
Wtedy straciłam wiarę w Boga, bo widziałam tych, którzy się
modlili i ginęli w upokarzający sposób. W czasach getta często
widziałam Go w snach: był okrutny i nieludzki, przypominał
Niemców. Literatura była tym, co mi dawało siłę do życia.
Wierzyłam szczerze w Mickiewicza, Słowackiego i Tuwima. Prawie
codziennie recytowaliśmy na głos ich wiersze. To było nasze
wyznanie wiary, które dodawało nam siły i godności.
Salomea
Kape (z d. Herszenberg) urodziła się w maju 1926 roku w Łodzi jako
córka Ruchli. Jej matka była akuszerką. Ojciec
dostarczał tkaniny do fabryk w Łodzi. Kilka miesięcy po inwazji
Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 roku
jej rodzina została uwięziona w getcie
wraz z innymi Żydami z miasta. Salomea wraz z rodziną
mieszkała w getcie. Tam też uczęszczała do Gimnazjum im. M.
Konopnickiej.
Wiosną
1944 roku Niemcy postanowili zniszczyć getto. Mieszkańcom
powiedziano, że trafiają do obozów pracy, choć większość z
nich została wysłana do obozu zagłady Auschwitz. Matka Salomei
zdecydowała, że rodzina musi się ukryć i uniknąć deportacji.
Podczas
likwidacji getta w sierpniu 1944 roku została wraz z nieliczną
grupą Żydów przydzielona do jego sprzątania.
Pozostali
w getcie do czasu wyzwolenia miasta przez Armię Radziecką w
styczniu 1945 roku.
Wiedzieliśmy,
że chcą nas rozstrzelać, więc ukryliśmy się w bunkrach i
zakamarkach getta. Niemcy zajęci byli ratowaniem własnej skóry,
więc nawet nas nie szukali. Biebowa już nie było w Łodzi, bo on
na pewno kazałby nas odszukać i zabić. 19
stycznia 1945 roku, dzień wkroczenia Armii Czerwonej, był chyba
najpiękniejszym dniem mojego życia.
Nie myślałam, że huk bomb, moździerzy i katiuszy może być czymś
tak wspaniałym. To było jak muzyka z symfonii Czajkowskiego.
Po
zakończeniu wojny Salomea zdała maturę, a następnie ukończyła
studia medyczne na Akademii Medycznej w Łodzi. Do roku 1956
pracowała w klinice internistycznej u profesora Wacława Grotta. W
tym samym roku wyemigrowała do Izraela. Tam pracowała przez dwa
lata w szpitalu w Hajfie i przez kolejnych osiem w Petach Tikwie.
Została członkinią Klubu Wściekłych – grupy lekarzy z Łodzi.
W 1966 roku wyjechała do Nowego Jorku na staż w Brooklyn-Caledonian
Hospital, a następnie została dyrektorem oddziału anestezjologii.
Polskę odwiedziła po raz pierwszy w 1989 roku. Wydała książkę w
języku angielskim, w której opisała swoje wspomnienia związane z
Holocaustem. Jej mężem został Mendel Kape (również ocalały), z
tego związku urodził się syn.
Salomea Kape
jest autorką książki pt. „Kocham twą urodę złą, najdroższe
miasto na świecie. Wspomnienia z getta łódzkiego”.
Stworzenie
muralu to pomysł samej Salomei Kape, której dziadkowie byli
właścicielami kamienicy. Zrealizowało go Centrum
Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.
Dwie
przyjaciółki, i ich losy… Salomea getto przeżyła, Stella
straciła życie w obozie
w Chełmnie.
Salomea
Kape o łódzkim getcie opowiada
w artykule:
„Jeszcze
raz chciałabym zobaczyć moje rodzinne miasto. I uwierzyć, że
nigdzie na świecie historia getta łódzkiego już się nie
powtórzy”.
Salomea
Kape
Źródła:
POLSKA
NIEZWYKŁA www.polskaniezwykla.pl
Centrum
Dialogu im. Marka Edelmana https://www.centrumdialogu.com
SHORT
STORIES ABOUT THE ŁÓDŹ GHETTO https://collections.ushmm.org
Przeczytaj
jeszcze:
Fot.
Monika Czechowicz