Są
okna,
które wychodzą na wnętrze
i na powierzchnię rzeczy,
okna, które przepuszczają światło,
ale zatrzymują wiatr,
które odgradzają od nocy
i otwierają przestrzenie dla nostalgii,
które pozwalają ujrzeć tajemnicę
i widzieć to, czego widzieć nie wolno.
Okna,
które są po to, by zapragnąć światła,
by hałas się oddalił,
by przycisnąć do nich nos
i na zaparowanej szybie
napisać jakieś słowo,
by towarzyszyły czekaniu,
by rozbiły się w drobny mak.
Są okna,
które wszystko pomniejszają,
które biorą w ramy czas i krajobraz
i nawet służą
w sekrecie
za lustra.
Okna, które mieszają się z deszczem,
i okna, które przechodzą do historii.
Ale są też okna,
przez które nikt nie patrzy. Nigdy.
i na powierzchnię rzeczy,
okna, które przepuszczają światło,
ale zatrzymują wiatr,
które odgradzają od nocy
i otwierają przestrzenie dla nostalgii,
które pozwalają ujrzeć tajemnicę
i widzieć to, czego widzieć nie wolno.
Okna,
które są po to, by zapragnąć światła,
by hałas się oddalił,
by przycisnąć do nich nos
i na zaparowanej szybie
napisać jakieś słowo,
by towarzyszyły czekaniu,
by rozbiły się w drobny mak.
Są okna,
które wszystko pomniejszają,
które biorą w ramy czas i krajobraz
i nawet służą
w sekrecie
za lustra.
Okna, które mieszają się z deszczem,
i okna, które przechodzą do historii.
Ale są też okna,
przez które nikt nie patrzy. Nigdy.
Beltrán Gerardo
przełożył Leszek Engelking
Fot. Monika Czechowicz