Stylowa,
narożna, przedwojenna kamienica u zbiegu ulic Jaracza 71 i Uniwersyteckiej 18
(dawniej róg Cegielnianej i Trębackiej) jest unikatowa pod każdym względem. Ma
niezwykle ekspresyjną, uskokową elewację, przez co uważana jest za
perłę architektury modernistycznej.
Kamienica
została wzniesiona w latach 1928-1929 dla Jakuba Fuksa i Abrama Sztajnsznajdera.
Projektantem był architekt łódzki Rudolf Sunderland, który w tym
czasie dla firmy Jakuba Fuksa zbudował także kamienicę przy ulicy Pomorskiej
41a. Jednak dziełem życia Sunderlanda była oczywiście ta narożna kamienica.
Budowę projektu prowadziło Przedsiębiorstwo Budowlane Józefa Tyllera, czyli
największa łódzka firma budowlana w 20-leciu międzywojennym. Z urzędu prace
nadzorował inżynier Władysław Kawpiszewski, kierownik Oddziału Regulacji
Miasta.
"Głos Poranny", rok 1929.
Powstał
niezwykle efektowny budynek z balkonami, wykuszami i narożnym ryzalitem
zwieńczonym ścianką attykową. Swoją bryłą reprezentuje modernizm.
Pierwotnie
kamienica była wybudowana dla Jakuba Fuksa i S-ka oraz Abrama Sztajsznajdera. Byli
oni właścicielami Łódzkiej Niciarni Fabryki Koronek i Haftów mieszczącej się w
Kaliszu - "Trójkąt".
Wymienieni
przedwojenni inwestorzy nie cieszyli się długo czynszową kamienicą, bowiem już
w 1934 roku jej właścicielem został Mojżesz Gorferein (Ferein). I potem zapewne od
niego władze miasta wynajmowały budynek pod siedzibę sądu
grodzkiego.
Księga adresowa m. Łodzi, rok 1937.
Rok 1938 (źródło: FotoPolska)
Mieściły się tutaj cztery wydziały: Cywilny, Karny, Spraw
Nieletnich i Hipoteczny.
I
tak było do wybuchu drugiej wojny światowej, podczas której obiekt przejęli
Niemcy.
Na
elewacji kamienicy od strony ulicy Uniwersyteckiej do dziś są widoczne ślady
(dziury) po pociskach z okresu II wojny światowej.
W
2015 roku kamienica została odnowiona i... podziurawiona elewacja kamienicy to
nie fuszerka, lecz pamiątka historyczna...
To
pamiątka po wydarzeniach z 1945 roku, gdy Rosjanie wkraczający do Łodzi
ostrzelali budynek, w którym przebywali Niemcy. Mimo generalnego remontu
kamienicy, który zakończył się w 2015 roku, ślady zachowano.
Z
daleka widać - między pierwszym a drugim piętrem - ślady po pociskach.
Niektórzy
przechodnie mogą być zaskoczeni takim widokiem myśląc sobie, że podczas remontu
robotnicy dali plamę. Nic bardziej błędnego. Dziury po ostrzale już zostaną,
zaś pod nimi ma się pojawić tablica pamiątkowa z informacją, skąd się
wzięły. Będzie to zapewne jedyna tak pamiątka w Łodzi, bowiem - jak
podkreślał Piotr Ugorowicz z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi -
ślady po ostrzale są cennym świadectwem historii oraz unikatowym w skali miasta
dokumentem wydarzeń z czasów ostatniej wojny.
Dlaczego
wkraczający do miasta żołnierze Armii Czerwonej ostrzelali budynek, w którym
przed wojną mieścił się sąd grodzki? Być może dlatego, że podczas wojny był tam
urząd niemiecki, na którym wisiały flagi ze swastyką, których widok tak
zirytował sołdatów, że otworzyli ogień.
Obiekt
został zrealizowany na narożnej trójkątnej działce. Rzut założony na planie zbliżonym
do litery V, generalnie dwutraktowy z trzema klatkami schodowymi w traktach
tylnych. Posiada sień przejazdową, z wejściem na klatkę schodową, w osi
skrzydła od strony ulicy Jaracza.
W
osi głównej i skrajnej (od strony narożnika) drugiego skrzydła znajdują się
pozostałe klatki schodowe, dostępne od ulicy Uniwersyteckiej. Trzytraktowa
strefa narożnikowa jest silnie, rytmicznie zryzalitowana.
Kamienica
jest jednym z najpiękniejszych przykładów łódzkiej architektury modernistycznej
okresu międzywojennego. Uskoki na elewacji i pionowe podziały mają cechy
architektury ekspresjonistycznej. Prof. Krzysztof Stefański, znawca łódzkich
zabytków i autor "Atlasu architektury dawnej Łodzi", podkreśla, że
"forma budynku wykazuje związki z nurtem ekspresjonistycznym
charakterystycznym dla architektury europejskiej połowy lat 20. XX wieku".
To,
co zwraca uwagę w bryle budynku to całkowita rezygnacja ze zdobień. Mimo to
budynek prezentuje się bardzo okazale. Ciekawie wyglądają liczne uskoki,
których obecność została wymuszona przez trójkątny kształt działki na której
stoi kamienica.
Dziś
w stylowym budynku, który trafił do rejestru zabytków, znajdują się m.in. 42 mieszkania
oraz kancelarie adwokackie.
Po
sąsiedzku – dzisiejsze rozwiązanie na narożny budynek, czyli biurowiec firmy
COMARCH.
Źródła:
Joanna
Olenderek. Łódzki modernizm i inne nurty przedwojennego budownictwa.
Wiesław
Pierzchała Dziennik Łódzki
Fot.
archiwalne ze stron:
Wojewódzka
Biblioteka Publiczna w Łodzi
Fot. współczesne Monika Czechowicz
IV piętro lewy balkon, mieszkałem tam od chyba '62. Wspaniały widok na park Staszica. Piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńkiedyś usiłowałem rozgryźć sprawę tego ostrzału... obecnie nie mogę znaleźć materiałów które wówczas znalazłem, ale zacytuję z artykułu DŁ 19.01.2012 r. jak Armia Czerwona wchodziła do Łodzi.
OdpowiedzUsuń"Tak więc już 16 stycznia, Rosjanie znaleźli się na przedpolach Łodzi, w okolicach Zgierza i Radogoszcza. Do samej Łodzi wkroczyli z kilku stron: ulicami Rzgowską i Narutowicza, a także od strony Łagiewnik i Szosy Rokicińskiej. Sowiecka doktryna zakładała, że należy unikać walk w gęsto zabudowanym centrum miasta, gdzie obrońcy mają zwykle przewagę nad atakującymi. "Wojska miały wykonać manewr oskrzydlający, który powinien zapobiec walkom w centrum, dla uniknięcia dużych strat i zniszczenia substancji miejskiej" - piszą w swej książce profesorowie Badziak i Kozłowski. Generał Michaił Katukow, dowódca 1 Armii Pancernej, która brała udział w wyzwoleniu Łodzi, tak wspominał to po wojnie: "Zabroniłem Boczkowskiemu prowadzenia walk w mieście. Stare miasto tkaczy zostałoby zniszczone, a wraz z nim jego fabryki, co przyniosłoby Polsce duże straty". Łódź została wyzwolona 19 stycznia, ale już w nocy z 17 na 18 stycznia na granicy Łodzi znalazł się 2 batalion czołgów kapitana Boczkowskiego. Ustalono to dopiero po wojnie, gdy łódzkie gazety zaczęły szukać żołnierzy radzieckich, którzy jako pierwsi wkroczyli do miasta. Boczkowski i jego czołgi dotarli w rejon dzisiejszej zajezdni tramwajowej w Helenówku."
Czytaj więcej: http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/495356,19-stycznia-1945-r-rosjanie-wyzwolili-lodz-zdjeciafilm,id,t.html
Czyli ostrzału dokonał jakiś kozak z czołgu z parku obecnie Staszyca. Nie był to atak, a jedynie seria z km-u dobrego strzelca co widać po skupieniu na mur między oknami. Dlaczego strzelał? Zobaczył coś? Z nudów? Szpan? Prewencyjnie? Zostawił swój podpis na ścianie pięknego nietkniętego domu mimo jednoznacznego zakazu ostrzału zaczepnego i... i mamy pamiątkę działań wojennych... i mamy legendę. Może moja fantazja powędrowała samopas bez dowodów, ale pozostanę przy swojej tezie. Ostrzał jest tylko epizodem w dziejach szacownego gmachu przed którym chylę głowę, ale epizod chyba wart zastanowienia... Podobne upamiętnienie widziałem i udokumentowałem w Nikozji przy linii demarkacyjnej.
Uniwersytecka 18 m.5 Tu urodziła się moja Basia,ja tam zamieszkałem
OdpowiedzUsuń26-07-1969 .Mieszkaliśmy tam do 13-03-2002 r. II p.2 balkony 120 m2
Moja droga do szkoły podstawowej; piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuń