środa, 4 września 2013

Miejska Galeria Sztuki, bukiety Wojciecha Salwy i... radio-czułości


W swojej ponad stuletniej historii budynek ten i mieszczące się w nim instytucje wielokrotnie zmieniały nazwę. Była więc „Galeria Sztuk Pięknych”, „Miejska Galeria Obrazów”, „Ośrodek Propagandy Sztuki” , „Biuro Wystaw Artystycznych”  i inne nazwy. A zaczęło się nie od sztuki lecz od słodkości.


W latach 1904-1905 na wschodnim krańcu terenu szkolnego, gdzie wcześniej zamierzano postawić bursę dla uczniów gimnazjum, na granicy parku i dla przyjemności jego bywalców zbudowano werandę. Była to długa budowla usytuowana prostopadle do alei lipowo-klonowej, zamknięta ścianą od boiska Miejskiego Gimnazjum, a arkadowo otwarta na park. 
Weranda zaczynała się przy alei budynkiem cukierni, którą lud łódzki wkrótce nazwał „Mleczarnią”, a kończyła się mniejszym budynkiem pijalni wód mineralnych. Na piętrach obydwu budynków były mieszkania dla ich dzierżawców. W sezonie letnim wystawiano stoliki i ławki przed werandę i cukiernię. 


Po dwudziestu latach służenia ludziom słodyczami, napojami mlecznymi i wodą mineralną, w 1923 roku miasto postanowiło oddać werandę w służbę wyższej kultury, a dla cukierni wybudować nowe pomieszczenia. Przebudowę rozpoczęto w 1923 roku a przyspieszył ją opad gradu w czerwcu 1924 roku, który uszkodził dach. Zamknięto arkadową ścianę od strony parku, przebudowano wnętrza. 


Początkowo zamierzano umieścić tam Muzeum Nauki i Sztuki, skończyło się na wystawie obrazów i innych dzieł sztuki oraz na wystawach czasowych. 

"Republika", rok 1924.

"Nowiny", rok 1924.

"Nowiny", rok 1924.

"Republika", rok 1925.

"Ilustrowana Republika", rok 1926.

"Panorama", dodatek niedzielny "Ilustrowanej Republiki", rok 1926.

"Ilustrowana Republika", rok 1926.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

Otwarcie galerii (w 1924 roku) było niemałym wydarzeniem kulturalnym. Organizację i kierownictwo galerii prezydium Magistratu powierzyło Marianowi Dienstl-Dąbrowie. 

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny do "Kuriera Łódzkiego", rok 1924.

"Republika", rok 1924.

"Hasło Łódzkie", rok 1928.

Wszystkie zbiory obrazów ulokowano w przebudowanym pawilonie po wspomnianej już cukierni i pijalni wód. 

"Hasło Łódzkie", rok 1928.

Z doniesienia „Kuriera Łódzkiego” wynikało, że w galerii zgromadzono „nieprzebrane skarby sztuki polskiej, zaklęte w dziełach takich tytanów malarstwa jak Matejko, Kossak, Brandt, Andriolli, Fałat i wielu innych”. 

"Hasło Łódzkie", rok 1927.

"Kurier Łódzki", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", rok 1928.

"Hasło Łódzkie", rok 1928.

"Ilustrowana Republika", rok 1931.


W roku otwarcia galerii i później, w czasie wystaw, za pomocą zainstalowanej na miejscu odbiorczej stacji radiowej nadawano koncerty z Berlina, Paryża i Londynu. Radio-koncerty były w Łodzi wówczas nowością, przy radioodbiorniku galerii zbierały się tłumy dla wysłuchania muzyki nadawanej z wielkich stolic Europy.
"W czasie odpowiednich warunków atmosferycznych koncerty dają prawdziwą rozkosz artystyczną" - zachwycał się sprawozdawca prasowy.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1924.

"Republika", rok 1925.

Koncerty kończyły się późnym wieczorem, a ponieważ muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, lecz i wzmacnia uczucia, surowi moraliści oburzali się potem na swobodne zachowanie niektórych słuchaczy i słuchaczek, korzystających z ciemności i ustronności alejek parkowych. Dozorcy parkowi uskarżali się, ze po zapadnięciu zmroku czułe parki, zamiast zwiedzać galerię i słuchać koncertów „udają się w ciemne alejki ogrodu na radio-czułości”. To podobno przyspieszyło decyzję o oświetleniu elektrycznym całego parku Mikołajewskiego i likwidacji ciemnych zakątków...

"Rozwój", rok 1924.


"Republika", rok 1924.


"Rozwój", rok 1925.


"Republika", rok 1925.

W 1929 roku, ławnik Wydziału Oświaty i Kultury w Łodzi, dr Stefan Kopciński, w wyniku wyborów parlamentarnych wszedł do senatu i przeniósł się do Warszawy. Na jego miejsce powołano nauczyciela łódzkich szkół średnich Przecława Smolika. Nowy ławnik nie znosił dyrektora galerii Mariana Dienstl-Dąbrowy (być może ze względów politycznych) i w formie wywiadów prasowych osądzał krytycznie jego działalność, dowodząc że
„Miejska Galeria nic dla sztuki i jej rozwoju na gruncie łódzkim nie zrobiła, a występy Wojciecha Kossaka, Styków i innych głośnych polskich malarzy deprawują gusty publiczności i dezorientują ją w sprawach sztuki”.
W tym surowym osądzie poparli Smolika miejscowi artyści: rzeźbiarz Władysław Czapliński i malarz Włodzimierz Krzyżanowski. Dienstl-Dąbrowa, rozgoryczony atakami Smolika, w końcowym fragmencie swego oświadczenia dla prasy, w którym odpierał stawiane mu zarzuty, pisał:
„Gdy pełen zapału przed pięciu laty udawałem się do Łodzi, usłyszałem na odjezdnym w Warszawie następujące słowa pierwszego nieszczęsnego pioniera sztuki plastycznej w Łodzi, autora „Złego miasta” Zygmunta Bartkiewicza<<Nie jedź pan do Łodzi, stracisz, co posiadasz, a w zamian uzyskasz sławę i uznanie>>” (czytaj TUTAJ).

"Republika", rok 1925.

"Express Niedzielny Ilustrowany", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", rok 1928.

"Głos Poranny", rok 1929.


"Republika", rok 1929.

"Głos Poranny", rok 1929.

Utrzymanie galerii było dla miasta dość kosztowne i nader kłopotliwe ze względu na, delikatnie mówiąc, różnorodność gustów estetycznych, toteż w 1931 roku Magistrat wydzierżawił ją Instytutowi Propagandy Sztuki w Warszawie. Odbywały się w niej wystawy i wernisaże malarstwa, rzeźby, sztuki ludowej, wystawy ogrodnicze, koncerty i wieczory literackie, a po wojnie – gdy występowała pod dawnym szyldem Ośrodek Propagandy Sztuki – także wystawy i kiermasze książek. Tak funkcjonuje nadal jako Miejska Galeria Sztuki.

"Teatr Miejski 1922-1927".

"Hasło Łódzkie", rok 1930.

Dziennik Zarządu m. Łodzi, rok 1931.

"Ilustrowana Republika", rok 1931.


"Łódź w Ilustracji", rok 1934.

"Ilustrowana Republika", rok 1928.

"Głos Poranny", dodatek ilustrowany, rok 1934.


"Rozwój", rok 1929.

"Dziesięć lat Odrodzonej Polski Niepodległej w życiu powiatu łódzkiego 1918-1928"

W latach międzywojennych odbywały tu także niezwykłe wystawy oryginalnych kompozycji kwiatowych Wojciecha Salwy, ogrodnika artysty. Syn ogrodnika spod Lwowa, urodzony w 1879 roku i od 1902 działający w Łodzi, na wystawach swoich kwiaciarni, a miał ich w Łodzi pięć, prezentował piękne kompozycje kwiatowe, pełne poezji i symboliki, nie wyłączając społecznej i patriotycznej. Jego bukiety i wiązanki zachwycały, wręczano je artystom i osobistościom odwiedzającym Łódź, sam ich twórca był miłośnikiem teatru. 
       
Wojciech Salwa, 
fotografia ze strony 
Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej
(udostępniona przez Zbigniewa Okruszka)

 "Rozwój", rok 1909. 


"Rozwój", rok 1911.

"Rozwój", rok 1912.

"Łódzki Tygodnik Ilustrowany", rok 1912.

"Rozwój", rok 1913.

Po pokazie kompozycji kwiatowych na wystawie Łódzkiego Oddziału Polskiego Związku Ogrodników Salwa został zaproszony przez Dienstl-Dąbrowę, do wystawienia swoich kwiatowych dzieł w galerii. Wystawy takie odbyły się w 1925 (dwukrotnie) i 1926 roku oraz w 1927 roku jubileuszowa, na 35-lecie działalności Salwy w ogrodnictwie. Zwiedzały je tłumy łodzian. 

Jednodniówka "Życie Łodzi", rok 1914.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", dodatek niedzielny, rok 1927.

"Teatr Miejski 1922-1927".

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1927.

"Hasło Łódzkie", rok 1927.

"Echo", rok 1929.


"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1930.

Pamięć o tych wydarzeniach została ożywiona w 2006 roku z okazji wystawy „Secesja w Łodzi”, podczas której pokazano kompozycje Magdaleny Moskwy, inspirowane twórczością Salwy. A jesienią 2007 roku, w 100-lecie otwarcia w Łodzi pierwszej polskiej kwiaciarni, w Palmiarni Ogrodu Botanicznego w parku Źródliska odbyła się „Wystawa bukietów inspirowanych pracami Wojciecha Salwy”.

Magdalena Moskwa. Bez tytułu.

"Gazeta Łódzka", rok 1913.

Dzieła sztuki tworzone…
Z kwiatów ścinanych nożycami,/Ściąganych pasemkami łyka/ Przez popękane, czarnoziemne,/Zgrubiałe ręce ogrodnika...
nie są trwałe – kwiaty więdną. Ale po bukietach Salwy zostało coś trwalszego niż marmur. Jego kompozycje kwiatowe chłonął młodymi oczami Julian Tuwim i stały się one jednym ze źródeł inspiracji do nadania formy wielkiemu poematowi mowy polskiej – „Kwiatów polskich”.

"Rozwój", rok 1913.

Fot. Monika Czechowicz

"Łodzianka", kalendarz humorystyczny, rok 1910.

OFICJALNA STRONA MIEJSKIEJ GALERII SZTUKI (KOLEKCJE, WYSTAWY, PUBLIKACJE): TUTAJ 

"Nowiny", rok 1924.

Po II wojnie światowej:

"Dziennik Łódzki", rok 1945.

"Dziennik Łódzki", rok 1946.

"Dziennik Łódzki", rok 1947.

"Dziennik Łódzki", rok 1947.



źródła:
Wacław Pawlak. W rytmie fabrycznych syren. 
Parki i ogrody w Łodzi. Park Sienkiewicza. Park Moniuszki. [red:] Romuald Olczak
Julian Tuwim. Kwiaty polskie.

Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.

"Rozwój", rok 1909.

Zobacz również:

2 komentarze:

  1. Moniko, jesteś odświeżaczem pamięci... bardzo pomocna dla łodzian w sędziwym wieku ;) trzymamy z Tobą... uszczknąć młodości ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te "koncerty", o których tutaj czytam, pamiętali starsi Łodzianie. Ja słyszałem od jednego z moich nauczycieli w Szkole średniej - nieżyjącego już Pana inż. Jana Zimowskiego (znawcy radiotechniki, który w swoim czasie miał udział w organizowaniu Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego, jednego z pierwszych łódzkich krótkofalowców) o pierwszym bodajże pokazie odbiornika radiowego w Łodzi. Było to podobno niesamowite wydarzenie, które zgromadziło tłumy Łodzian. "Na środku placu została ustawiona na stołach aparatura radiowa i wielki głośnik, po czym fachowcy, którzy obsługiwali tę aparaturę przystąpili do jej strojenia. Trwało to dobrą godzinę, po czym z głośnika dał się słyszeć jakiś chrapliwy dźwięk. Był to podobno koncert muzyczny nadawany z Wiednia". Przy okazji, wspominając to wydarzenie p. profesor Zimowski, jako fachowiec stwierdził że lampy, znajdujące się na zewnątrz obudowy odbiornika "grzały się jak piecyki".
    Musiało to mieć miejsce w czasie, gdy nie nadawały jeszcze żadne polskie radiostacje - a więc przed 1925-tym rokiem, bo dopiero wtedy (choć jeszcze próbnie) zaczęto "puszczać w eter" informacje dla nielicznych jeszcze w Polsce posiadaczy odbiorników radiowych. Regularne nadawanie rozpoczęło się rok później.
    Pan prof. Zimowski zaszczepił we mnie miłość do starej radiotechniki. Posiadam sporą kolekcję starych radioodbiorników i wszystkiego, co związane ze starą radiotechniką (literatury, prospektów, zdjęć, itp.).
    Bardzo interesuje mnie wszystko, co wiąże się z łódzkimi wytwórniami radioodbiorników z okresu międzywojennego - późniejszymi też). Było tych wytwórni kilka, ale odbiorniki wyprodukowane w Łodzi nie należą do często spotykanych. Ja mam w swojej kolekcji jeden tylko taki odbiornik, wyprodukowany przez firmę TEKAFON.
    Poszukuję wszelkich informacji o historii łódzkiej radiotechniki. Będę bardzo wdzięczny, jeśli ktoś takowe posiada i będzie mógł je udostępnić.

    OdpowiedzUsuń