sobota, 20 września 2014

KOBIETY W WIELKOPRZEMYSŁOWEJ ŁODZI i... policyjny nadzór dla dentystek



W drugiej połowie XIX wieku Łódź przeżywała intensywny rozwój gospodarczy. Miasto rozrastało się, następował silny rozkwit przemysłu, rozbudowa transportu i rozwój przestrzenny. Łódź była najdynamiczniej rozwijającym się miastem Królestwa Polskiego o szerokich rynkach zbytu, przygotowanym do konkurencji ekonomicznej z najprężniejszymi ośrodkami w Rosji. Tempo rozwoju przemysłu łódzkiego było bardzo szybkie, zdecydowanie dominował przemysł włókienniczy, który zajmował się produkcją bawełnianą (ok. 50%) i produkcją wełnianą. Wśród wielu cech, które składały się na całokształt sukcesu miasta, znalazł się wysoki wskaźnik zatrudnienia kobiet. Zjawisko to dotyczyło przede wszystkim zatrudnienia w przemyśle, ale obejmowało także inne grupy zawodowe.


W tym okresie następowała systematyczna feminizacja profesji nauczycielskiej, kobiety podejmowały również pracę w innych zawodach, dotychczas zastrzeżonych wyłącznie dla mężczyzn, choć nie można mówić o masowości tego zjawiska. Niemniej jednak odnotowywano kobiety pracujące jako urzędniczki, lekarki, dentystki, aptekarki. Wiele kobiet trudniło się pracą chałupniczą, pracowały także w handlu i usługach. Aktywność kobiet w wielu dziedzinach życia miejskiego tworzyła obraz miasta. Bez nich nie rozwinęła by się tak prężnie działalność filantropijna, to one przyczyniały się do kultywowania tradycji, były ozdobą miasta, ale niestety, niektóre z nich stanowiły także element patologiczny.


Od lat 80. XIX wieku do roku 1907 liczba ludności Łodzi wzrosła ponad czterokrotnie. W okresie tym następował dość równomierny wzrost liczby ludności od kilku do kilkunastu tysięcy w ciągu roku, spowodowany rozbudową terytorialną miasta oraz dalszym rozwojem przemysłu. W 1897 roku struktura społeczna łodzian kształtowała się w przybliżeniu w następujący sposób: 72% stanowili robotnicy, 20% drobnomieszczaństwo (rzemiosło, drobny handel), 5% inteligencja oraz 3% burżuazja. Ważnym czynnikiem związanym z powiększeniem się liczby ludności był napływ siły roboczej ze wsi do wielkoprzemysłowego miasta. Zjawisko to, łączące się z aktem uwłaszczenia chłopów w 1864 roku, charakterystyczne dla drugiej połowy XIX wieku, było zauważalne również w latach osiemdziesiątych tego wieku. Migracje ze wsi do miast lub przyłączanie okolicznych miejscowości i tworzenie osad fabrycznych zasilało rozwój przemysłu. Napływająca ludność przeszczepiała na nowy grunt swoje tradycje i obyczaje związane z obrzędowością wiejską. Dużą rolę w procesie tworzenia kultury i powiększeniu liczebności miasta odgrywały kobiety. Według spisu ludności z 1897 roku stanowiły one największą część napływającej do miasta ludności.


Według wspomnianego spisu z 1897 roku ludność napływająca do miasta przybywała z guberni Królestwa Polskiego oraz z terenów Rosji. Ogółem żyło w Łodzi pod koniec XIX wieku ok. 161 tysięcy kobiet (na 314 tysięcy ludności miasta).
Generalnie kobiety przeważały w liczbie ludności Łodzi, było to zgodne z powszechnym trendem, według którego w migracjach do wielkich miast więcej było kobiet. Liczba przybywających kobiet stale rosła, co silnie uwidoczniło się w czasie kryzysu gospodarczego i rewolucji 1905-1907. Wśród ludności przybywającej do Łodzi kobiety przeważały tylko w liczbie przybyszów z Królestwa Polskiego. Przewaga mężczyzn miała miejsce wśród imigrantów z Rosji i innych krajów. Napływ kobiet z Królestwa Polskiego był podstawą w strukturze imigracyjnej i zdecydował o przewadze liczebnej kobiet nad mężczyznami. Cechą charakterystyczną ludności Łodzi przełomu XIX i XX wieku była więc liczebna przewaga kobiet nad mężczyznami.


Przemysł, który tak chętnie wchłaniał kobiety, gwarantował ich nadwyżkę w Łodzi, co daje się wyraźnie zauważyć w przedziale wiekowym 19-24 lata. Nadwyżka ta jednak malała, bo część młodych kobiet po kilku latach pobytu w Łodzi wracała w rodzinne strony. Ze względu na przewagę kobiet, część z nich nie miała możliwości wyjścia za mąż. Występowała bowiem także wysoka nadwyżka panien w stosunku do liczby kawalerów. Była to także grupa charakteryzująca się największą umieralnością, która była skutkiem częstych porodów oraz trudnych warunków pracy. Kobiety w starszym wieku także opuszczały Łódź. Mogło to być spowodowane faktem, iż wdowy obarczone liczną rodziną nie były w stanie zapewnić jej utrzymania. I choć przeważnie nie zwalniano z fabryk kobiet samotnie wychowujących dzieci, nie było to jednak regułą w okresach kryzysów.


Na przełomie stuleci Łódź była miastem wielonarodowościowym i wielowyznaniowym. Pod koniec XIX wieku w mieście żyło najwięcej Polek-katoliczek; stanowiły one około 26% całej ludności miasta, zazwyczaj były robotnicami.

"Rozwój", rok 1900.


Zawarcie małżeństwa było dla kobiety przełomu wieków sprawą priorytetową. Wpływ na kojarzenie par miało wiele czynników, między innymi ważna była narodowość i wyznanie, pochodzenie społeczne i stan majątkowy. Zauważono, że w okresach kryzysów gospodarczych (1884, 1887, 1896, 1905) spadała liczba zawieranych małżeństw. W końcu XIX wieku (1893-1897) małżeństwa panien z kawalerami stanowiły 73% ogółu zawieranych małżeństw, panien z wdowcami 12,4%, wdów z kawalerami 7,8%, wdów z wdowcami 6,8%. Średnia wieku kobiet wchodzących w związki małżeńskie wynosiła 19-20 lat; poślubiały one mężczyzn mających średnio 24-25 lat. Istniały jednak pewne odstępstwa od tych przybliżonych norm. Na przykład w środowisku żydowskim średnia wieku nowożeńców była znacznie niższa.

Ogromnym problemem łódzkich rodzin była wysoka śmiertelność dzieci. Robotnice łódzkie i kobiety niższych stanów w ciągu swego życia rodziły przeciętnie 8-9 razy. Na 100 matek chrześcijanek wypadało średnio 435 urodzeń, a 449 urodzeń na 100 matek Żydówek. Rodziny burżuazji łódzkiej także były liczne, na przykład Leona Poznańska urodziła siedmioro dzieci, a Emma Adelma Biedermann aż trzynaścioro, z których jedenaścioro dożyło wieku dojrzałego. W następnym pokoleniu burżuazji, tak jak i inteligencji liczba dzieci w rodzinie rzadko przekraczała dwoje lub troje, co oznaczało stosowanie świadomej regulacji urodzeń w tych środowiskach. Choć w rodzinach robotniczych wskaźnik urodzeń był wysoki, nie zawsze oznaczało to, iż były one liczne. zatraważająco duża śmiertelność dzieci powodowała zmniejszanie liczby członków rodzin robotniczych. Wysoka śmiertelność noworodków w Łodzi spowodowana była brakiem należytej opieki medycznej nad matką i nowo narodzonym dzieckiem. Po porodzie niezamężne matki często przebywały w złych warunkach mieszkaniowych, bez stałego dozoru pielęgniarskiego. same też nie posiadały wymaganej wiedzy o pielęgnacji dzieci, szybko po porodzie wracały do pracy w fabryce, nie karmiły więc noworodków naturalnym pokarmem.


Bez wątpienia mleko matki było uważane za najlepsze i niezastąpione w prawidłowym rozwoju dziecka, ale patologie trawiące łódzkie społeczeństwo - alkoholizm, prostytucja i choroby społeczne powodowały weryfikację tych podstawowych założeń opieki nad małymi dziećmi. Matki alkoholiczki i prostytutki zarażały dzieci chorobami i w takich przypadkach zalecano podawanie sztucznego pokarmu. Na przeciw tym problemom wychodziła organizacja "Kropla Mleka", ale rozpoczęła działalność dopiero w 1904 roku i nie była w stanie zaspokoić potrzeb miasta w tym względzie (czytaj TUTAJ). U zdrowych matek karmienie piersią przynosiło pożądane efekty, na przykład w środowisku żydowskim śmiertelność niemowląt była niższa właśnie ze względu na fakt, że Żydówki chętniej i dłużej karmiły dzieci, otaczały je staranniejszą opieką i nie unikały szczepień ochronnych przeciwko ospie. Ponadto pozostawały one na czas pielęgnowania niemowląt w domu, gdyż znacznie rzadziej od chrześcijanek pracowały w fabrykach.


Duża była także śmiertelność kobiet w wieku produkcyjnym. Choć generalnie w Łodzi więcej było kobiet niż mężczyzn i to mężczyźni częściej umierali, w grupie wiekowej 20-39 lat liczba zgonów kobiet była wyższa. Lekarze usilnie zabiegali o zmianę tego stanu rzeczy, walczyli o poprawę warunków porodów oraz o zmniejszenie śmiertelności matek, które umierały z powodu gorączki połogowej. Zachęcali także, aby kobiety znajdujące się w trudnych warunkach materialnych i mieszkaniowych decydowały się na rozwiązanie w tzw. przytułku położniczym, czyli izbie porodowej. Łódzkie katoliczki stanowiły najliczniejszą grupę kobiet korzystających z usług tego miejsca. Nie wynikało to z wyjątkowej świadomości tych kręgów religijnych, było raczej odbiciem stosunków wyznaniowych i narodowościowych w mieście - katoliczki stanowiły największy procent kobiet mieszkających w Łodzi. Mniejsza ilość rodzących panien innych wyznań spowodowana była tym, iż na przykład Żydówki bardzo wcześnie wychodziły za mąż i stosunkowo mała liczba dzieci żydowskich rodziła się ze związków pozamałżeńskich. Zaś środowisko ewangelików łódzkich charakteryzowało się dużą surowością postępowania wobec kobiet, owocowały tu sztywne zasady życia rodzinnego i społecznego, a kobiety starały się nie przekraczać narzuconych im norm.


Ruch naturalny ludności wytyczał granice między kobietami i mężczyznami. Zasady, jakie kierują biologicznym życiem ludzi nie uwzględniają podziałów społecznych, jednak w XIX wieku wpływ na różnice płci wewnątrz poszczególnych warstw miały utarte normy obyczajowe oraz zadania, jakie narzucano kobietom w rodzinie i społeczeństwie. Wyzwoleniem z tych okowów, czy raczej krokiem ku niemu była praca. Kobiety zarobkujące przełamywały pewne bariery, zyskiwały samodzielność, ale ich zdobycze na przełomie XIX i XX wieku były nadal pozorne. Aktywne zawodowo nauczycielki miały ograniczone możliwości założenia rodziny, a pracujące na równi z mężczyznami w fabrykach robotnice nadal obarczone były licznymi obowiązkami rodzinnymi i całkowicie podporządkowane mężom. Brak powszechnego dostępu kobiet do szkół, spowodowane polityką zaborcy, mentalnością społeczeństwa i opłatami za naukę, ograniczał udział kobiet w życiu zawodowym i społecznym miasta. Sile były także bariery pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi, określane stanem majątkowym i poziomem wykształcenia oraz rodzajem wykonywanej pracy.


Łódź była miastem o wysokim procesie analfebytyzmu - w 1897 roku aż 49,5% całej ludności miasta nie potrafiło czytać i pisać (kobiety 66%). Wykształcenie ogólne średnie posiadały łodzianki- nauczycielki i generalnie absolwentki pensji żeńskich, stanowiły one jednak tylko 1,1% całej ludności miasta. Kobiety, które posiadały wykształcenie wyższe ogólne, a było ich w 1897 roku - 22 (do grupy tej zaliczano lekarki i dentystki) stanowiły około 0,01 % ludności. Poza przemysłem kobiety pracowały także w rzemiośle, duża grupa kobiet pracowała jako służące. Kobiety podejmowały pracę nauczycielek i wychowawczyń, lekarek, aptekarek, dentystek, pielęgniarek, a także znajdowały zatrudnienie w niektórych rodzajach handlu i gastronomii. W oświacie i wychowaniu kobiety narodowości polskiej i niemieckiej przeważały liczebnie nad mężczyznami. Na terenie Łodzi pracowało także 30 Francuzek, które trudniły się przeważnie udzielaniem prywatnych lekcji. 

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1900.


Kobiety z burżuazji, inteligencji czy drobnomieszczaństwa, chociaż wiodły życie mniej obciążone obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi, nie były wcale lepiej traktowane przez społeczeństwo. W każdej z tych grup funkcjonowały odrębne stereotypy, które w jakimś stopniu ograniczały swobodę kobiet w rozmaitych sferach życia. 
Robotnice stanowiły najliczniejszy element w strukturze ludnościowej miasta, ich problemy były więc najbardziej wyraziste. Jednak generalnie kobiety mieszkające w Łodzi na przełomie XIX i XX wieku nie stanowiły odrębnego członu społecznego, nie mogły samodzielnie decydować o swoim losie, prawnie i moralnie były uzależnione od mężczyzn. Kolejnym utrudnieniem, jakie spotykało kobiety mieszkające w Łodzi był nadzór policyjny, który obejmował kobiety podejrzane o działalność polityczną. Pod kuratelę policji oddawano także kobiety, które przyjeżdżały do Łodzi z innych miast oraz spoza terenów Królestwa Polskiego. Kontrolowano kobiety ubiegające się o uzyskanie paszportu i udające się za granicę. Inwigilowano najczęściej kobiety z inteligencji. Pod silnym nadzorem policyjnym znajdowały się łódzkie dentystki (!), które często zmieniały miejsce zamieszkania. W 1899 roku Berta Słucka przeniosła się z Mińska do Łodzi, co natychmiast spowodowało naznaczenie kurateli policyjnej. Jeszcze większe podejrzenia wzbudziły jej częste przeprowadzki na terenie Łodzi (dentystka owa zmieniła miejsce zamieszkania z ulicy Konstantynowskiej 19 na Zgierską 20... hm "bardzo podejrzane"). Pod nadzorem policyjnym znajdowały się także dwie inne miejscowe dentystki: Ernestyna Krenicka i Chana Mirska-Szmuelson. Kontrolowano także właścicielkę pensji żeńskiej, Helenę Wandę Wolnicką. Pod nadzorem pozostawały generalnie wszystkie te kobiety, które często podróżowały...

Kobiety z wszystkich grup społecznych wyodrębnionych na mapie Łodzi dotyczyło pytanie o granice wolności osobistej, niezależności płci, samodzielności w życiu i pracy. Co dawało im wolność? Praca? Wykształcenie? Pieniądze? Nawet na prowincji w dyskusjach na koniec wieku emancypację zastępowano już terminem feminizm. Nie oznaczało to jednak, że kobiety uzyskały pożądane równouprawnienie i rozpoczęły walkę płci. Pod pojęciem feminizmu w 1899 roku kryły się postulaty zwalczania analfabetyzmu, zakładania kuchni przyfabrycznych, nauczania dzieci z najbiedniejszych rodzin. 


Zaczęto publicznie i oficjalnie akceptować pracę zawodową kobiet. Feministki brały na siebie odpowiedzialność za umiejętność godzenia obowiązków zawodowych z domowymi, podejmowały walkę o równouprawnienie społeczne i polityczne oraz możliwość swobodnego rozwoju kobiet w dowolnie wybranym przez nie kierunku.  Jednak droga łodzianek do uzyskania równouprawnienia była długa i nacechowana charakterystycznymi dla wielkoprzemysłowego miasta znamionami. Uwaga reformatorów skupiona była na poprawie pozycji robotnic, kwestiach związanych z rodziną i rozmiarami wolności, jakie mogły przysługiwać kobietom w mieście. Pojawiły się sygnały, które świadczyły o poważnym zainteresowaniu kwestią kobiecą w Łodzi. W kręgu publicystów "Dziennika Łódzkiego" zaczęto w sposób dość regularny i planowy podejmować problemy kobiece. "Dziennik Łódzki", powiązany z Elizą Orzeszkową i pozytywistycznymi koncepcjami społecznymi, bez ograniczeń lansował nowe zapatrywania na sprawy kobiet. Później do tych samych ideałów odwoływali się publicyści "Rozwoju". 


W łódzkiej prasie padały przykłady bojowniczek o prawa kobiet w Anglii, działaczek społecznych w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych.W "Rozwoju" podawano przykłady wykształconych kobiet, działających społecznie, między innymi Beatrycze Webb-Potter (na fotografii obok) - angielskiej działaczki na rzecz robotników, ekonomistki badającej kwestię robotniczą, Florence Kelly, która była amerykańską inspektorką fabryczną w USA, rzeczniczką kwestii kobiecej (zajmowała się także pracą fabryczną małoletnich), pań Abraham i Collet, które były angielskimi inspektorkami fabrycznymi; w Niemczech zaś problemy te podejmowały: Gertruda Dykrenfruth i H. Gnauch-Kuchne.

... Ale wracajmy do Łodzi: 
zupełnie inną miarę przykładano do kobiet z burżuazji czy inteligencji - starano się dyskutować nad programami rozwoju i zakresem ich swobody. W 1885 roku w "Dzienniku Łódzkim" pojawił się pierwszy w mieście artykuł programowy, który poruszał kwestię kobiecą. Rozpoczynał się on deklaracją: "Wszyscy zgadzają się z tym, że kobieta powinna być wykształcona i nie ma co o tym dyskutować".
Słowa te potwierdziły tezę o całkowitym pogodzeniu się z wyższymi dążeniami kobiet w społeczeństwie. Osnową rozważań stała się publikacja znanego krytyka literackiego i historyka literatury Piotra Chmielowskiego "Autorki polskie". Na kanwie tej książki, publicysta "Dziennika Łódzkiego" zastanawiał się dlaczego tak bardzo na przestrzeni wieków zmieniły się stosunki społeczne? Dlaczego w pewnym momencie rozwoju dziejowego odebrano kobietom  prawo do zdobywania szerokiego wykształcenia? Poszukiwano rozwiązań, które umożliwiłyby powrót do równouprawnienia, i swobody kobiet we wszystkich dziedzinach życia, powrót nie tylko do otwartego szkolnictwa, ale także emancypacji społecznej i ekonomicznej. W swoim programie czasopismo wykraczało poza rozważania natury teoretycznej i moralnej. Podejmowało również próby formułowania konkretnych programów dotyczących rozwoju kobiet. Wytykano błędy w kształtowaniu osobowości dziewcząt, które pod wpływem domowego wykształcenia, nauki robót ręcznych, języków i muzyki oraz odpowiednio dobranej literatury wyrastały na osoby niesamodzielne i ograniczone. Zalecano, aby młode panny poznawały również nauki przyrodnicze: anatomię i fizjologię po to, żeby umiały wytłumaczyć dzieciom podstawowe zjawiska natury. Kobiety końca XIX wieku miały wykazywać się odwagą w zdobywaniu wiedzy i sięgać do wszystkich dziedzin nauki, wedle własnych zainteresowań i potrzeb. Powinny były wyzbyć się przesądów, uwierzyć w swoje możliwości, doskonalić się i nie zważać na głosy osób niechętnych, sygerujących, że kobiety wkraczają w sfery zarezerwowane wyłącznie dla mężczyzn.

Podejmowano również kwestie równości płci wobec prawa. W "Dzienniku Łódzkim" śmiało stawiano postulat równego traktowania kobiet przez prawo. To, że kobiety zajmowały się przeważnie domem i wychowywaniem dzieci, nie powinno było ograniczać je prawnie i ubezwłasnowolniać. Wśród głosów w dyskusji nad kwestią kobiecą, były również takie, które utrwalały przekonanie, że kobieta najlepiej realizuje się w domu, wychowując dzieci. Jednak ograniczanie roli kobiety tylko do wykonywania czynności domowych, stawało się pod koniec XIX wieku niemożliwe, albowiem warunki ekonomiczne zmuszały je do zdobywania wiedzy i samodzielnej pracy. 
Tematyka kobieca była zagadnieniem ciągle aktualnym i absorbującym, problemy te omawiano na łamach "Rozwoju" i "Gońca Łódzkiego", nie negowano faktu zdobywania przez kobiety łódzkie wiedzy i podejmowania pracy zawodowej, ale nadal uważano, że jedynym powołaniem kobiety jest życie w rodzinie.

Macierzyństwo jest celem kobiety. Rodzina - sferą działania. Mamy coraz więcej miernych filozofek, doktorek, literatek, a coraz mniej dobrych matek. dawniej uważano, że kobiety zapracowywały się w kuchni i przy dzieciach, dzisiaj czytają Kanta i Schopenhauera, kroją trupy i piszą gazety.


Na łamach "Gońca Łódzkiego" najwięcej miejsca poświęcono programom uzdrowienia sytuacji robotnic w Łodzi. Publicyści tejże gazety najlepiej rozumieli, że prawdziwymi emancypantkami, i to często wbrew własnej woli, stawały się robotnice. Postulowali oni utworzenie towarzystwa opieki nad dziewczętami, które stałoby na straży moralności robotnic i służących. 
Nieustannie zadawano pytanie o słuszność pracy kobiet w fabrykach. Czy nie lepiej byłoby, gdyby kobiety zajmowały się domem i opieką nad dziećmi niż pracą ponad własne siły?

Za ogromny problem uznawano zepsucie moralne wśród robotnic, spowodowane kontaktami w fabrykach i przebywanie w środowisku koedukacyjnym. Ale dostrzegano wielki trud, jaki ponosiły robotnice, które musiały godzić pracę zawodową z obowiązkami domowymi i wychowawczymi.

Nie brakowało także w Łodzi karykaturalnego spojrzenia na kobiety. Na łamach magazynu satyrycznego "Łodzianka" w krzywym zwierciadle prezentowano postawy i zachowania kobiet. Piętnowano ich rozrzutność i pazerność, nieograniczoną chęć posiadania kosztowności i futer, próżność i ograniczenie, dbając wyłącznie o wygląd zewnętrzny oraz ubóstwo duchowe. Naśmiewano się z kobiecych, często wyimaginowanych, przypadłości, takich jak migrena, potępiano hipohondrię. Krytykowano merkantylne podejście do wszystkich sfer życia, nie wyłączając najbardziej intymnych i wewnętrznych. W Łodzi nawet małżeństwo stawało się interesem, często bowiem przy okazji zaślubin łączono fortuny. Żartowano nawet z czołowej dziedziny życia społecznego, w której wybijały się bogate łodzianki, a mianowicie z zaangażowania się tych pań w działalność dobroczynną. Dostrzegano fałsz i nieszczerość w postępowaniu kobiet, które poświęcały swój czas na akcje filantropijne: 
Jakie damy postrojone. No trzeba coś dla biednych dzieci zrobić.
Tak podsumowywano, często niesprawiedliwie, starania dam z burżuazji, które zbierały pieniądze na potrzeby biednych...


Łódź - miasto kontrastów, charakteryzujące się szybkim tempem życia, agresywnością i bezwzględnością w stosunku do jednostek słabych. Czy była łaskawa dla kobiet? Czego oczekiwały kobiety od życia w wielkoprzemysłowym mieście? Czy szukały tu anonimowości? Czy tylko tu mogły znaleźć pracę i utrzymanie dla rodziny? Czy miasto stwarzało im szansę awansu? Czy pochłaniało je bez reszty, często spychając na margines, zrzucając na dno..?
Wielkie nadzieje wiązały z Łodzią kobiety z inteligencji, które poszukiwały pracy w szkołach - miasto było dla nich awansem. Robotnice znajdowały pracę, dla kobiet z burżuazji miasto było źródłem dochodów, dzięki którym mogły wieść dostatnie życie. Kobiety w Łodzi przełomu XIX/XX wieku nie miały zbyt wielu możliwości działania i rozwoju, ale śmiało występowały przeciwko rozmaitym trudnościom, powoli wychodziły z cienia i stawały się podmiotami społecznymi.

źródła:



Wiesław Puś. Dzieje Łodzi przemysłowej. 
Marta Sikorska-Kowalska. Wizerunek kobiety łódzkiej przełomu XIX/XX wieku.
Julian Janczak. Ludność Łodzi.






Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi, Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC)
i inn.

6 komentarzy:

  1. anegdota o dentystkach urocza :) z przedwojennych dentystek -czyli o wiele młodsza- znałem p. Kaczkowską która leczyła zęby mojemu ojcu w latach między wojennych, a ja chodziłem na Piotrkowska do niej przez ścianę z Palmą.
    Odnośnie maszyn, produkcji i obsługi, to te zdjęcia są lustrzane z tym co pamiętam z praktyk robotniczych na wydz. włókienniczym PŁ - cały 1 semestr. wszystkie oddziały jak przędzalnia, tkalnia pracowała na maszynach z imperium Poznańskiego... huk i beznadzieja! Jedyny nowy oddział, tkalnia wyposażona w krosna Saurer na gigantycznej betonowej przestrzeni...współczesne piekło.
    Kobiet dużo, mężczyźni w nadzorze! oczywiście dzieci i młodocianych brak... oraz praca na trzy zmiany w 1962/63 roku - świetne były masówki na które zganiali zbędnych pracowników oraz studentów, kobiety harowała :/
    Na osobny temat zasługuje bielnik gdzie pracowali tylko mężczyźni i obrazował piekło Dantego... biali przeraźliwie chudzi a właściwie przezroczyści z kijkiem w dłoni uderzali w spływające z góry bielone płótno żeby się równo układało... Byłem tam dwa razy, pierwszy jak poznawałem cała fabrykę, a drugi raz poszedłem bo nie wierzyłem swojej pamięci...
    i takie warunki pracy były w czasach wielkiej współczesnej polityki, w czasach kryzysu kubańskiego
    Świetnie, że Baedeker opracował i zbliżył temat dla młodych niewyobrażalny. Dziękuję, kolejny raz pod szlifowałem moja wiedzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy tekst i zdjęcia. Szkoda, że nie mogę zamieścić ciekawego ponadstuletniego zdjęcia absolwentek jakiejś łódzkiej żeńskiej szkoły z mojego archiwum.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielowątkowy, interesujący wielce artykuł. Gratuluję Autorce pomysłu na tak przekrojowe ujęcie historii społecznej naszego miasta!
    P.S. Mamy tylko literówkę (hipohondria zamiast hipochondria).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i w końcu kobiety dopięły swego. Zaczęły zajmować stanowiska zawodowe, w pewnym czasie dostępne tylko dla mężczyzn. A teraz coraz więcej pań dąży do osiągnięcia sukcesu w biznesie. Sama jestem jedną z nich i rozwijam się w tym co lubię. Gdy mam jakieś wątpliwości lub gorsze dni to wracam do lektury My-V. To super portal dla kobiet.

    OdpowiedzUsuń