1 grudnia 1942 roku Niemcy uruchomili na terenie getta obóz dla dzieci polskich przy ulicy Przemysłowej.
Mniej więcej w obrębie dzisiejszych ulic: Brackiej, Emilii Plater, Górniczej i Zagajnikowej, wyodrębniono obóz dla polskich dzieci i młodzieży (Polenjugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt). Główna brama obozu znajdowała się przy ulicy Przemysłowej, stąd powstała nazwa: obóz przy Przemysłowej.
W zarządzeniu Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy z 28 listopada 1941 roku pisano, że będzie to obóz dla młodocianych Polaków – kryminalistów - lub pozbawionych opieki, będących zatem elementem niebezpiecznym zarówno dla dzieci niemieckich, jak też i przez to, że mogliby w dalszym ciągu uprawiać swą kryminalną działalność. Zachowano pozory, że ma to być obóz prewencyjny i wychowawczy. W rzeczywistości był to obóz koncentracyjny przeznaczony dla dzieci i młodzieży w wieku od kilku do 16 lat. Dzieci miały numery zamiast nazwisk, chodziły w szarych drelichach i trepach, pracowały od świtu do wieczora. Były karane biciem, nawet chłostą.
Początkowo małych więźniów zatrudniano przy rozbudowie obozu. Chłopcy remontowali budynki, ustawiali piętrowe prycze, budowali drogi obozowe. Od wiosny 1943 roku pracowali przy budowie nowych baraków. Młodocianych więźniów zatrudniono także w kilku warsztatach, pracujących głównie na potrzeby wojska.
Dzieci naprawiały buty, szyły chlebaki, ładownice i tornistry wojskowe. W warsztacie koszykarskim wyplatały kosze na pociski artyleryjskie i buty ochronne ze słomy. Zatrudniano je również przy prostowaniu igieł szwalniczych oraz w warsztatach pracujących na potrzeby obozu – ślusarskim, stolarskim i krawieckim. Dziewczynki pracowały w szwalni, pralni obozowej lub kuchni. Razem z najmłodszymi więźniami, którymi się opiekowały, zajmowały się także klejeniem torebek papierowych, produkcją doniczek i sztucznych kwiatów…
Praca w obozie we wspomnieniach byłych więźniów:
Zaraz po przywiezieniu nas do obozu – na początku 1943 roku – pracowaliśmy przy budowie obozu. Esesmani zaprzęgali nas po kilkunastu do wozu naładowanego ziemią, cegłami lub gruzem i kazali nam ciągnąć. Jak nie mogliśmy uciągnąć, to esesmani lub polscy wychowawcy bili nas kijami lub batami. […] Najcięższą pracą było walcowanie dróg. Esesmani i cywili wprzęgali nas do walca i kazali ciągnąć. Jak nie mogliśmy uciągnąć lub padaliśmy ze zmęczenia, okładali nas kijami lub batami. Walec był bardzo ciężki.
Stanisław Stępniak
Jeden w łapciarni nie zrobił normy, to wachman [strażnik] bił go, aż pękła skóra i bryzgała krew. Pobity prawdopodobnie zmarł, bo nie wrócił tam i więcej go nie widziałem. W warsztacie prostowania igieł był majster Niemiec. Widziałem kolegów pobitych do krwi i okaleczonych. Bił za niewykonanie normy, za znalezienie 2-3 igieł niedokładnie wyprostowanych; bił dzieci, które zmęczone pracą pozwoliły sobie na moment odpoczynku. Pracowały tam dzieci od 7 do 17 lat.
Zbigniew Lewandowski
Obszar obozu otoczony był wysokim parkanem z desek i strzeżony przez niemieckich wartowników.
Więźniowie pochodzili z terenów włączonych do Rzeszy oraz z Generalnego Gubernatorstwa. Część zabrano z sierocińców, część to dzieci, których rodzice zostali zamordowani lub przebywali w więzieniach za udział w konspiracji. Do stycznia 1945 roku przeszło przez to miejsce około 1600 polskich dzieci, choć dokładna liczba uwięzionych jest trudna do ustalenia, ponieważ zaginęła część dokumentacji. W momencie zakończenia wojny było tam blisko 900 więźniów.
Dzieci pracowały, podobnie jak ich rówieśnicy z getta, po drugiej stronie wysokiego muru. Miały nawet tych samych nauczycieli - żydowskich rzemieślników, którzy zostali tam skierowani przez nazistów. Wiele zmarło z głodu, zimna i wycieńczenia, zwłaszcza podczas epidemii tyfusu na przełomie 1942 i 1943 roku. Udokumentowane są zgony 136 osób. Chore odsyłano do szpitala przy ul. Dworskiej 74 (dziś ul. Organizacji WiN) na terenie getta.
Dawna ulica Dworska 74 (dziś ul. Organizacji WiN).
Apel w obozie przy Przemysłowej. Chłopcy z tej fotografii zostali uwiecznieni na muralach powstałych w ramach projektu Dzieci Bałut. Murale Pamięci:
Dzieci Bałut. Murale Pamięci.
Autorzy: Piotr Saul i Damian Idzikowski.
Ulica Przemysłowa 13a.
Ulica Przemysłowa 16.
Dzieci polskie w obozie zostały całkowicie odizolowane od świata zewnętrznego, nie miały też żadnego kontaktu z ludźmi z drugiej strony parkanu. Filia obozu dla polskich dziewcząt znajdowała się w majątku ziemskim w Dzierżązni, 15 kilometrów od Łodzi.
Filia dla dziewcząt w folwarku Dzierżązna koło Zgierza.
Przeczytaj w baedekerze:
Plan obozu przy ulicy Przemysłowej na bazie planu opracowanego przez Józefa Witkowskiego, autora książki „Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi”. Czerwonym kolorem oznaczono istniejący do dziś budynek jego komendantury (fot. ze strony pl.wikipedia.org/).
Makieta obozu.
Można ją obejrzeć w Szkolnym Muzeum w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi.
Dziś po Polenjugendverwahrlager pozostał tylko budynek dawnej komendantury przy ulicy Przemysłowej 34.
Przez wiele lat po wojnie nie wiedziano o tym obozie. W maju 1971 roku małych więźniów uczczono Pomnikiem Pękniętego Serca, postawionym w parku im. Szarych Szeregów (dawniej Promienistych). Zaprojektowali go Jadwiga Janus i Ludwik Mackiewicz. Stoi poza terenem obozu, ale jest hołdem wobec tych, którzy przeszli przez ten właśnie obóz wydzielony z obszaru Litzmannstadt Getto. Wyłączono z getta część Marysina, a mianowicie ul. Emilii Plater, Przemysłową, Otylii i teren przy murze cmentarnym. Od razu po zakończeniu ewakuacji władze niemieckie rozpoczęły tam budowę bardzo wysokiego drewnianego parkanu o bezszczelinowej konstrukcji. Wydział Budowlany getta otrzymał od Kripo nakaz dostarczenia niezbędnych robotników. Małe domki drewniane ulegają rozbiórce, natomiast buduje się tam baraki. Terenem tym będą dysponować władze policyjne. Kronika getta łódzkiego, 18-19 października 1942.Budowa obozu dla młodocianych Polaków na Marysinie posuwa się w szybkim tempie. Wysoki drewniany parkan jest już gotowy; domy wchodzące w skład tego bloku odremontowano i wyposażono w doskonałe piece; wszędzie ustawia się podwójne (dwupiętrowe) prycze. m. in. urządzono też dla załogi obozu kryty kort tenisowy na okres zimy.
Przestrzeń bloku racjonalnie wykorzystano, tak że będzie można ulokować do 1800 osób. Prace te wykonuje tutejszy Wydział Budowlany pod nadzorem władz niemieckich. Kronika getta łódzkiego, 24 listopada 1942. Do obozu młodocianych Polaków, który istnieje już od 10 dni zaangażowano różnych tutejszych fachowców, celem prowadzenia nauki w tamtejszej szkole zawodowej. Kronika getta łódzkiego, 20 grudnia 1942.W czasie epidemii tyfusu widziałam okropne rzeczy. Chore dzieci, których nie zdążono wywieźć do getta leżały na "izbie chorych" bez żadnej opieki. Te, które już umierały, ale jeszcze żyły, wynoszono razem z trupami do trupiarni nago i ładowano do skrzyń lub worków papierowych i tam dogorywały. Gertruda Nowak, jedna z więźniarek obozu dla dzieci polskich przy ul. Przemysłowej.
Ulica Przemysłowa na odcinku od Brackiej do Wojska Polskiego – z fragmentem przedwojennej zabudowy na odcinku będącym jedynym dojściem do bramy głównej obozu od strony miasta (dla ludności „aryjskiej”).
Poniżej widoczna zabudowa powojenna po drugiej stronie ulicy:
W pierwszych dniach zakończenia okupacji niemieckiej w Łodzi (po 19 stycznia 1945) starsze dzieci opuściły obóz udając się samodzielnie do swoich domów rodzinnych. Część młodszych też tak uczyniła, ale niedługo potem powróciła na teren obozu, bo nie dała sobie rady z życiem poza jego ogrodzeniem. Stąd też zostały zabrane przez odradzające się w mieście służby i organizacje charytatywno-opiekuńcze.
W lutym 1945 na terenie obozu ulokowała się bliżej nieokreślona jednostka Armii Czerwonej. Jednostka ta opuściła to miejsce po kilku miesiącach.
Po tym epizodzie, na teren obozu, do przedwojennych domów położnych na tym obszarze, powrócili ich dawni właściciele, a pozostałe drewniane naniesienia (jak budynki dla więźniów i 2-metrowe ogrodzenie) szybko zostały rozebrane i spożytkowane na różne cele przez okolicznych mieszkańców.
W latach 60. XX wieku na terenie byłego obozu i dookoła niego powstało osiedle mieszkaniowe.
Zachowało się jednak kilka przedwojennych, murowanych budynków (jeden przy ulicy Mostowskiego i trzy przy ulicy Przemysłowej), w tym budynek komendantury obozowej przy ul. Przemysłowej 34 – a nim tablica informacyjno-pamiątkowa umieszczona w latach 70. XX wieku.
Po przeciwnej stronie zachował się budynek karceru. Również w latach 70. zaanektowano wschodni fragment terenu byłego obozu – przylegający do muru cmentarza żydowskiego – oraz część cmentarza pod budowę przedłużenia ul. Spornej, któremu nadano miano ulicy Zagajnikowej.
W okresie powojennym organizacje poszukujące zbrodniarzy wojennych w Polsce doprowadziły do procesów kilku z nadzorców i „wychowawców” Polen-Jugendverwahlager. W 1945 roku osądzono „wychowawców” – Edwarda Augusta i Sydomię Bayer, którzy zostali skazani na kary śmierci – wyroki zostały wykonane (Sydomia Bayer została skazana 6 września 1945 roku, wyrok wykonano 12 listopada 1945).
Ostatni proces związany z tym obozem toczył się w Łodzi, od 12 marca do 2 kwietnia 1974 roku, kiedy to „wychowawczyni” Genowefa Pohl vel Pol została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok odsiadywała m.in. w Rawiczu, do końca uważając, że padła ofiarą spisku. Zwolniona na początku lat 90. XX wieku, powróciła do Łodzi i tu zmarła w 2003 roku.
"Dziennik Łódzki", rok 1972.
Pomnik Pękniętego Serca poświęcony małym więźniom „obozu przy ulicy Przemysłowej”.
W niedługim czasie po wojnie pamięć o istnieniu obozu uległa nieomal całkowitemu zapomnieniu, ponieważ mali więźniowie, już w starszym wieku, nigdzie nie publikowali swoich wspomnień. Pomimo tego w 1946 roku ukazał się artykuł Marii Niemyskiej-Hessenowej „Dzieci z »Lagru« w Łodzi”, opisujący stan psychofizyczny grupy 233 małych więźniów, które trafiły tuż po zakończeniu okupacji niemieckiej w Łodzi (19 stycznia 1945 roku) do Pogotowia Opiekuńczego w tym mieście:
„Zdaniem wychowawców różniły się one od innych dzieci. Przywarła do nich nazwa »te z lagru«. Dla nich i dla wychowawców najtrudniejszy był pierwszy okres, w którym nasycały swój tak długo niezaspokajany głód. Dzieci podobne były wtedy do zwierzątek, rzucały się na wychowawców, traktując ich jak dozorców niemieckich, odbierały jedzenie innym towarzyszom. Kradły z magazynu. Dłużej niż tydzień nikt z opiekunów nie był w stanie z nimi wytrzymać. W miarę upływu czasu następowała z wolna poprawa na lepsze. Dzieci cieszyły się ciepłem i jaką taką odzieżą. Nie znosiły jednak w dalszym ciągu zbiórek, chodzenia parami, gwizdków – to wszystko przypominało im obóz. Z trudem też przychodziło im wierzyć w życzliwą postawę opiekunów-wychowawców. Ciągle widziały w nich dozorców niemieckich.
Przyczyną zpomnienia było również i to, że teren byłego obozu został szybko zamieszkany przez przedwojennych mieszkańców tego rejonu; powrócili do swoich ocalałych domów, z których zostali wysiedleni w okresie okupacji, gdy tworzono getto. Kilka drewnianych budynków stricte obozowych, powstałych w okresie jego funkcjonowania, zostało jako "bezpańskie" rozebrane na opał. W 1947 roku rozpoczęła się przebudowa tego rejonu Łodzi, w ramach programu rewitalizacji miasta, w tym Bałut. Z czasem powstały tu bloki mieszkalne.
Pamięć o obozie została ponownie przywrócona w 1965 roku, za sprawą reporterskiej publikacji – łódzkiego literata i dziennikarza Wiesława Jażdżyńskiego – „Reportaż z pustego pola”. Niezależnie od jej pomyłek faktograficznych niedługo potem ruszyły działania społeczne i administracyjne mające na celu pomnikowe upamiętnienie tego miejsca. Również dzięki tej publikacji doszło do procesu byłej wychowawczyni Eugenii Pohl vel Pol. Przede wszystkim jednak reportaż był impulsem dla napisania monografii tego obozu przez byłego więźnia – Józefa Witkowskiego (ukazała się w 1975 roku). Pracując nad nią już w latach 1968 i 1969 opublikował serię artykułów na temat obozu.
Eugenia Pol przez 25 lat unikała odpowiedzialności za bycie wachmanką w łódzkim obozie koncentracyjnym dla dzieci. Do końca utrzymywała, że jest niewinna. Tutaj na zdjęciu z dziećmi w filii obozu w Dzierżązni pod Zgierzem.
Inicjatywa pomnikowego upamiętnienia Obozu przy ulicy Przemysłowej wyszła w 1967 roku od wychowanków Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Głuchych w Przemyślu. Powołano Komitet Budowy Pomnika, zorganizowano konkurs na jego projekt. Ostatecznie 19 lutego 1969 zatwierdzono do realizacji pracę Jadwigi Janus i Ludwika Mackiewicza z Łodzi.
9 maja 1971 roku pomnik wraz ze starannie zaprojektowanym otoczeniem, został odsłonięty w pobliskim parku (podówczas im. „Promienistych”, od początku lat 90. XX wieku park im. Szarych Szeregów).
"Dziennik Łódzki", rok 1968.
Pomnik Martyrologii Dzieci jest powszechnie nazywany w Łodzi pomnikiem „Pękniętego Serca”.
Pomnik stoi poza terenem obozu. Widoczne obok elementy plastyczne nawiązujące w swojej stylistyce do słupów z drutami pod napięciem elektrycznym otaczającymi np. niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz (Oświęcim),nie mają odniesienia do terenu byłego obozu.
Podobne elementy plastyczne (słupy) zostały ustawione w czterech narożnikach rzeczywistego obszaru obozu, jakkolwiek jego wschodnia granica nie jest obecnie prawdziwa, ponieważ obszar byłego obozu w tym miejscu, wraz z fragmentem cmentarza żydowskiego, został zaanektowany pod ulicę Zagajnikową (przedłużenie ulicy Spornej).
Przed pomnikiem znajduje się płyta z napisem:
"Odebrano Wam życie, dziś dajemy Wam tylko pamięć”, z miejscem na zapalanie znicza podczas różnych uroczystości.
Tradycyjnie, 1 czerwca w Międzynarodowy Dzień Dziecka o godz. 12:00, przed pomnikiem odbywa się uroczystość, na którą przyjeżdżają członkowie Koła Byłych Więźniów Hitlerowskiego Obozu Koncentracyjnego Dla Dzieci i Młodzieży w Łodzi. Od 1988 roku wręczane są tu i w tym dniu, łódzkie medale Serce – Dziecku. Kapituła Medalu, składająca się z uczniów gimnazjów i szkół średnich, co roku wyróżnia do dziesięciu dorosłych, którzy w specjalny sposób zasłużyli się w pracy na rzecz dzieci. Wśród wyróżnionych do tej pory znajdują się nauczyciele, pedagodzy i działacze organizacji charytatywnych.
Za pomnikiem znajduje się druga płyta, informująca i upamiętniająca fakt nadania zbiorowo podczas uroczystości odsłonięcia pomnika małym więźniom tego obozu „Orderu Krzyża Grunwaldu” II klasy, o treści:
„Dzieciom pomordowanym w tym obozie przez hitlerowskich ludobójców, w hołdzie dla ich męczeństwa, Rada Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nadaje order Krzyża Grunwaldu II klasy”.
W pobliskiej Szkole Podstawowej nr 81, im. Bohaterskich Dzieci Łodzi, ul. Emilii Plater 28/32, znajduje się Szkolne Muzeum, poświęcone dziejom tego obozu.
"Dziennik Łódzki", rok 1981.
Miło mi pochwalić się, że byłam jedną z uczennic, które zostały wybrane na przewodnika po Izbie Pamięci (w 1981 roku Izba Pamięci została przekształcona w Muzeum Szkolne) w mojej szkole.
Moimi niezapomnianymi wychowawcami byli założyciele tego miejsca: Józefa Pogoda i Romuald Łodwig, historyk, ówczesny wicedyrektor szkoły.
Czytamy na stronie szkoły:
Izba
Pamięci w Szkole Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi w
Łodzi jest ważnym elementem szkolnego dziedzictwa i tradycji.
Miejsce to od momentu powstania do dziś pełni istotną funkcję w
budowaniu tożsamości społeczności uczniowskiej (i społeczności
absolwentów) szkoły. To przestrzeń tożsamości, w której – jak
nigdzie indziej – uczniowie doświadczają, jak istotną rolę w
dziejach całej ludzkości, ale i człowieka, ogrywają wartości
szacunku, dobra, tolerancji czy patriotyzmu.
To, jak znaczący wpływ
na życie społeczności ma historia tego miejsca, dokumentują
powroty – byłych już uczniów – na teren dawnego obozu.
Często dorośli już ludzie, którzy ukończyli SP 81, przychodzą
tu wraz z dziećmi. Pokazują im Pomnik Martyrologii Dzieci i
Młodzieży, czyli tzw. Pęknięte serce, uczestniczą w zwiedzaniu
Izby Pamięci. W ten sposób przekazują zarówno historię, jak i
pewien element swoistej tożsamości absolwenta SP 81, łodzianina,
człowieka darzącego szacunkiem historię i niezawinione cierpienie. Historia
Izby Pamięci w SP 81 jest ściśle związana z rozwojem szkoły, jej
misji dydaktycznej i wychowawczej oraz z procesem upamiętniania
obozu przez łódzkie społeczeństwo.
Makiety Pomnika Pękniętego Serca.
Prace uczniów.
Powstanie
Izby Pamięci jako szkolnego muzeum jest powiązane z odsłonięciem
Pomnika Martyrologii Dzieci autorstwa Jadwigi Janus, który jest
nazywany również Pomnikiem Pękniętego Serca Matki (niektórzy też
cierpienie matki zrównują z cierpieniem dziecka więzionego w
obozie). Odsłonięcie pomnika, które nastąpiło 9 maja 1971 roku –
w dniu dwudziestej szóstej rocznicy zwycięstwa nad nazizmem –
włączało zarówno w ceremonię, jak i ogólny proces upamiętnienia
obozu – dzieci. Tak Szkoła Podstawowa nr 81, mieszcząca się przy
ulicy Emilii Plater 28/32, została niejako opiekunem pomnika, ale i
spadkobiercą szerzenia pamięci o tragicznej historii dzieci, które
przeszły przez obóz przy ulicy Przemysłowej.
Makiety Pomnika Pękniętego Serca.
Prace uczniów.
I tak w roku szkolnym
1972/1973, w szkole powstała Izba Pamięci Narodowej. Pieczę nad
nią sprawowali uczniowie starszych klas, na ogół klasy siódmej
oraz ósmej, pod kierunkiem nauczyciela historii. Izba
powstała z inicjatywy: wicedyrektora
szkoły, nauczyciela historii – Romualda Łodwiga
oraz
kierowniczki
świetlicy – Józefy Pogody
nauczyciela
pracy-techniki – Jana Urbańskiego
nauczycielki
plastyki – Lucyny Staszewskiej
oraz
byłych więźniów obozu – Eugeniusza Gogolewskiego, Karola
Rafa, Jana Malinowskiego i Aleksandry Górniak.
Pomocy
przy tworzeniu Izby udzieliło Muzeum na Radogoszczu oraz Muzeum
Ruchu Rewolucyjnego i zakład opiekuńczy Transbud.
Dość
szybko Izba Pamięci Narodowej stała się rozpoznawalnym elementem
szkoły na mapie edukacyjnej i historycznej Łodzi. Dzięki staraniom
Romualda Łodwiga Izba się powiększała, a także rosło jej
znaczenie. Co roku organizowano wśród uczniów klasy siódmej
konkurs na przewodnika po szkolnym muzeum. Było to niezwykle ważne
i donośne wydarzenie. Konkurs – według relacji absolwentów –
był trudny, wymagał sporej wiedzy, ale także i umiejętności
wystąpień publicznych. Warto
podkreślić, że wielu uczniów wspomina to wydarzenie z nostalgią,
mówiąc, że udział w nim okupiony był długimi
przygotowaniami, a zwycięstwo w konkursie było wyróżnieniem
i łączyło się z prestiżem. Tak
też zaczęła być postrzegana Izba Pamięci. Doceniano ją coraz
częściej zarówno za walory historyczne, jak i merytoryczne
przygotowanie oprowadzających. W 1980 roku Izba zajęła pierwsze
miejsce w ogólnopolskim konkursie Dzieci Polsce – Polska
dzieciom,
a wyróżnienie to przesądziło o utworzeniu stałej
ekspozycji muzealnej.
28
kwietnia 1981 roku Izba Pamięci została przekształcona w Muzeum
Szkolne. Działania te wsparł ówczesny dyrektor Przedsiębiorstwa
Transportowego Gospodarki Miejskiej – mgr Eugeniusz Uzarek. Dzięki
organizacji Muzeum szkoła stała się znana i pogłębiła swoją
współpracę ze środowiskiem lokalnym. Była szeroko doceniana za
upamiętnianie obozu oraz zaangażowanie w ochronę dziedzictwa
historycznego narodu. Uhonorowaniem pracy szkoły było przyznanie
jej przez ZBoWiD Złotego Medalu Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
Muzeum stało się rozpoznawalne nie tylko w Łodzi, ale w całej
Polsce. Zjeżdżały się do niego wycieczki z całego miasta, kraju,
a nawet z zagranicy.
W
ciągu dziesięciu lat (1980-1990) po Muzeum oprowadzono:
-
312
wycieczek szkolnych,
-
84
wycieczki zagraniczne,
-
73
wycieczki z zakładów pracy, klubów czy organizacji
Izba,
która prężnie działała na przestrzeni lat, stała się na tyle
rozpoznawalna, że Szkoła, jako autor i właściciel ekspozycji,
została doceniona w 1984 roku Honorową Odznaką Miasta Łodzi za
zasługi dla rozwoju województwa miejskiego łódzkiego.
W
tym czasie do muzeum przyjeżdżały kolejne wycieczki, a ekspozycja
muzealna wzbogacała się. Uczniowie oprowadzający po Izbie
posługiwali się coraz szerszą i głębszą wiedzą, co coraz
szerzej doceniano. Kuratorium Oświaty i Wychowania zorganizowało w
roku 1991 Wojewódzki Konkurs Izb Pamięci Narodowej i Tradycji
Szkoły, w którym Izba Pamięci zdobyła puchar.
Rok
później, w 1992 roku, dostrzeżono nie tylko wzorowe prowadzenie
szkolnego muzeum, ale i pieczołowitą opiekę, jaką objęto Pomnik
Martyrologii Dzieci. Szkoła Podstawowa nr 81 im. Bohaterskich Dzieci
Łodzi otrzymała Medal „Serce – Dziecku”, który został
wręczony 1 czerwca, w Międzynarodowy Dzień Dziecka. W uzasadnieniu
wskazano również wzorową pracę wychowawczą szkoły na rzecz
dialogu międzypokoleniowego. Za
podtrzymywanie pamięci o pomordowanych dzieciach, za więź pokoleń
utrzymywaną poprzez spotkania młodzieży z byłymi więźniami
obozu z ul. Przemysłowej.
Medal
„Serce – Dziecku”, wyjątkowe odznaczenie przyznawane osobom,
które działają na rzecz dobra dzieci, otrzymali także: Bożena
Będzińska-Wosik (ówczesna nauczycielka języka polskiego, a od
2001 roku dyrektor szkoły) oraz Sławomir Pęczak (ówczesny
przedstawiciel rady rodziców).
Obecnie
Izba Pamięci znajduje się na parterze szkoły. Prezentuje
fotografie obozowe, dokumenty, listy dzieci a także makietę obozu
oraz strój imitujący ubiór obozowy.
Bardzo ważnym elementem Izby
jest ziemia z terenu obozu, obok której znajduje się honorowa
księga odwiedzających Izbę – prawdziwy dziennik historii tego
miejsca.
Baedeker wzruszony powrotem do dawnej szkoły..., zapomniał wpisać się do Księgi, może ta notatka będzie takim wpisem?
Dzieci
z SP 81 od najmłodszych lat zaczynają poznawać swojego patrona –
Bohaterskie Dzieci Łodzi i tym samym oswajają się z trudną
historią miejsca, nieopodal którego znajduje się ich szkoła.
Pieczę nad Izbą wciąż sprawują uczniowie klas starszych, spośród
których są wybierani ci, którzy oprowadzają gości czy swoich
rówieśników. Przewodników wciąż cechuje wysoki poziom wiedzy,
ale przede wszystkim niespotykany poziom charyzmy i wrażliwości na
historię i cierpienie innych. To właśnie wypracowanie kompetencji
miękkich, wrażliwej i czułej osobowości jest misją Szkoły
Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi. Uczenie
historii/historią sprawia, iż słuszna staje się łacińska
paremia historia magistra vitae, bowiem wszyscy, którzy poznali
tragiczną historię dzieci z obozu przy ul. Przemysłowej, z
pewnością powiedzą: Nigdy więcej wojny.
Bartosz
Rosiak – absolwent SP 81 w Łodzi, student Filologii Polskiej i
Psychologii UŁ
W 70. rocznicę utworzenia obozu odsłonięto na ścianach kamienic w dzielnicy Bałuty trzy murale przedstawiające postaci dzieci z obozu dla dzieci i młodzieży polskiej. W kolejnych latach powstały następne.
Autorami są Piotr Saul – asystent na Wydziale Malarstwa i Rzeźby ASP we Wrocławiu oraz student łódzkiej ASP Damian Idzikowski.
Ulica Wojska Polskiego 112.
Ulica Wojska Polskiego 116.
Ulica Mikołaja Reja 7.
Ulica Mikołaja Reja 13.
Ulica Przemysłowa 12.
. Na ścianie budynku Szkoły Podstawowej nr 81 przy ul. Emilii Plater 28/32 powstał mural przedstawiający Genowefę Wójcik, więźniarkę niemieckiego obozu dla dzieci polskich przy Przemysłowej.
– Numer obozowy Geni to 29. Udało jej się przeżyć obóz i wojnę. Zmarła w 2011 roku.
W 1970 roku Zbigniew Chmielewski nakręcił film fabularny „Twarz anioła”, którego bohaterem jest jedenastoletni więzień obozu przy ulicy Przemysłowej. Jego fabułą jest relacja pomiędzy więźniem a oprawcą.Kadr z filmu "Twarz anioła", który można obejrzeć TUTAJ W 2012 roku powstał film dokumentalny pt. „Nie wolno się brzydko bawić”, w reżyserii Urszuli Sochackiej, którego treścią jest opowieść o trudnych relacjach byłego więźnia z córką (twórczynią filmu), które miały niewątpliwie swoje źródło w przeżyciach obozowych. Film miał premierę 17 stycznia 2013 w kinie studyjnym Łódzkiego Domu Kultury. Pokazany na wielu festiwalach i pokazach wzbudził duże zainteresowanie w środowiskach psychologów i psychiatrów rzetelnością i sposobem pokazania problemu traumy poobozowej.
Film "Nie wolno się brzydko bawić" można obejrzeć TUTAJ
Dziecko i starzec w jednym ciele!
Dziecko – w nim serce obolałe.
Za dużo w życiu go spotkało,
za dużo w wojnie tej widziało.
(…)
Tamto wspomnienie nie przemija,
wokół czas ciągle niespokojny!
Świat wciąż morduje i zabija
bezbronne, nieme – dzieci wojny!
Lusia Ogińska, Dzieci Wojny
źródła:
Andrzej Rukowiecki. Łódź 1939-1945. Kronika okupacji.
Joanna Podolska. Litzmannstadt-Getto. Przewodnik po przeszłości.
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, Arachiwum Państwowego w Łodzi oraz ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.
Przeczytaj jeszcze w baedekerze:
oraz na stronie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz