Cmentarz
rzymskokatolicki pw. św. Wojciecha w Łodzi. Główna
aleja cmentarza.
Cmentarz
położony jest w południowej części Łodzi, przy ulicy Kurczaki
81/85, popularnie nazywany „cmentarzem na Kurczakach” i
zajmuje 12,2 ha. Zarządcą
cmentarza jest
Kuria Biskupia Diecezji Łódzkiej.
Kurczaki
to fragment dzielnicy Górna w Łodzi,
funkcjonujący w świadomości mieszkańców,
ale niebędący żadną formalną jednostką terytorialną miasta.
Nazwa
tego fragmentu Łodzi pochodzi od karczowisk po wycince rosnącego
tam lasu. Pierwotnie fragment ten nazywał się „Karczoki”, potem
zmieniono na obecne Kurczaki. Obecnie w Łodzi mianem „Kurczaki”
określa się samą ulicę Kurczaki (długość około 1,9 km),
osiedle Kurczaki (choć oficjalnie nazywa się „Komorniki”),
pętlę tramwajową położoną przy skrzyżowaniu ulic Rzgowskiej i
Kurczaki, która została uruchomiona 17 listopada 1975 roku oraz
Cmentarz pw. św. Wojciecha.
Cmentarz
„na Kurczakach” został założony na początku XX wieku.
Najstarszy nagrobek tej nekropolii pochodzi z 1906 roku,
ale inskrypcja na nim jest nieczytelna.
Pierwsza kaplica w Chojnach, na prawach kościoła filialnego pod zwierzchnictwem parafii św. Doroty w Mileszkach, została ufundowana w 1492 przez Stanisława z Chojen Dużych herbu Jastrzębiec.
Dawny, drewniany kościółek Św. Wojciecha.
Fot: FotoPolska
Początkowo była to drewniana świątynia, która działała jako filia parafii w Mileszkach. Samodzielną parafię erygował w 1892 roku abp Wincenty Chościak-Popiel, metropolita warszawski.
Budowa istniejącego kościoła rozpoczęła się w 1902 roku według projektu architekta Józefa Dziekońskiego. Wówczas to drewnianą budowlę rozebrano i przekazano księżom salezjanom, w 1927 roku stary drewniany kościólek przeniesiono na ulicę Pomorską, gdzie stał aż do 1961 roku obok kościoła św. Teresy, potem został rozebrany.
Początkowo na cmentarzu pw. św. Wojciecha chowano niewielu zmarłych (poniżej stu rocznie), przede wszystkim biedotę
z Chojen. Odbywało się niewiele pochówków. Dopiero po wybudowaniu
w pobliżu dużego osiedla w latach 70. XX wieku
sytuacja ta zmieniła się i liczba pochówków znacząco wzrosła.
Przy
głównej alei cmentarza znajduje się zbiorowa mogiła żołnierzy
poległych w 1939 roku.
Podczas
II wojny światowej, od 1 czerwca 1942 roku do końca okupacji
niemieckiej w Łodzi (19 stycznia 1945 roku), cmentarz przeznaczony
był wyłącznie dla pochówków Polaków. Obok cmentarza przy ulicy
Rzgowskiej był jednym z dwóch miejsc pochówków Polaków zmarłych
na terenie Łodzi. Było to związane również z tym, że w
powojennych planach nazistów dotyczących Łodzi (Litzmanstadt)
rejon Chojen został przeznaczony do wyłącznego zamieszkania przez
Polaków.
W
tym okresie pochowano tu ponad 17 tysięcy osób, między innymi
Marię Weldmanową, członkinię PPR zakatowaną przez łódzkie
Gapo. Chowano tutaj również więźniów zmarłych w więzieniu na
Radogoszczu.
Mauzoleum i oddział "Radogoszcz", Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
Od około października 1939 roku do około końca czerwca 1940 roku mieścił się w niej obóz przesiedleńczy dla ludności polskiej na potrzeby realizowanej w tym okresie przez Niemców dużej akcji wysiedleńczej mieszkańców Łodzi i okolic.
Przeczytaj:
Dokładna
liczba tych pochówków nie jest znana, ponieważ w ich ewidencji nie odnotowywano miejsca pochodzenia zwłok. Kwestia ta
jest przedmiotem stałego ustalania pracowników Muzeum
Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, oddział „Radogoszcz”.
Przy
głównej alei cmentarza znajduje się okazały – wystawiony
zgodnie z tradycją romską– grobowiec króla Cyganów z lat 60. XX wieku.
W grobowcu przypominającym małą, okrągłą kaplicę, spoczął
Kwiek Bango, król cyganów. Zmarł w 1966 roku. Miał wtedy 66 lat.
Na
łódzkim cmentarzu Kurczaki można zobaczyć inne okazałe romskie
grobowce.
Znajduje się tu między innymi grób małżeństwa Romów, które w 1995 roku zostało zastrzelone w Pabianicach (ZBRODNIA W DOMU ROMÓW - NewsBook).
Większość
Romów to katolicy, ale są także Świadkowie Jehowy,
Zielonoświątkowcy. Polscy
Romowie odwiedzają 1 listopada cmentarze, palą znicze, składają
kwiaty. To dla nich też okazja do spotkania z rodziną. W
Polsce Romowie dzielą się na kilka grup. U tych należących do
Kałderaszy i Lowarów istnieje zwyczaj urządzania na cmentarzu,
przy grobie bliskiego zmarłego, poczęstunku. Romowie
dbają o groby, w których spoczywają zmarli z ich rodzin. Zależy
im, by były okazałe. W ten sposób oddają cześć tym, którzy
odeszli z tego świata. Im liczniejsza, bogatsza rodzina, to nagrobek
jest okazalszy. Bywa też, że Rom przez całe swoje życie składa
na pomnik na cmentarzu. By być godnie pochowanym i upamiętnionym.
Na
cmentarzach te groby się wyróżniają. Często przypominają
okazałe kaplice. Widnieją na nich duże zdjęcia lub
rzeźby.
Romskie groby znajdziemy na
cmentarzach Łodzi, Pabianic, Zgierza czy Konstantynowa Łódzkiego.
Grobowiec na cmentarzu ewangelickim w Pabianicach.
Zwyczaje
związane z romskim pogrzebem i pożegnaniem zmarłego opisał między
innymi nieżyjący już polski poeta Jerzy Ficowski, uchodzący za
jednego z największych znawców kultury Romów.
Jerzy Ficowski (1924-2006)
- poeta, tłumacz, autor piosenek i utworów dla dzieci, znawca kultury cygańskiej i żydowskiej oraz twórczości Brunona Schultza, odkrywca talentu cygańskiej poetki Bronisławy Wajs - Papuszy.
Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Ficowski opisywał, że
trzydniowy okres, który następuje od śmierci do pogrzebu,
określany jest jako faza marginalna. W tym czasie dusza zmarłego
jest zawieszona między dwoma światami - ziemskim i pozagrobowym. W
tym czasie dusza może powrócić do ciała. Między innymi dlatego
istniał zwyczaj przykrywania twarzy zmarłego chustą. Wycinano w
niej otwór odsłaniający nozdrza i usta. Według Romów tędy dusza
mogła powrócić do ciała.
Jeśli
zmarły miał żonę lub męża, a od ślubu nie minął rok, to taki
współmałżonek nie mógł się kontaktować z jego ciałem. W
pokoju ze zwłokami zapalano świece. Skupiona wokół trumny rodzina
piła wódkę, wino i piwo. Dbano o to, by liczba zapalonych świec i
butelek alkoholu znajdujących się w pokoju była zawsze
nieparzysta. W ciągu tych trzech dni nie wolno żałobnikom używać
grzebienia, ani myć się mydłem. Przy trumnie z ciałem zmarłego
musiał zawsze ktoś czuwać. Rozmawiać można było tylko
półgłosem, by nie niepokoić duszy zmarłego. Nie wolno było też
śpiewać pieśni żałobnych.
-
Jeśli w czasie czuwania przy zmarłym ktoś kichnie, musi
natychmiast naderwać coś ze swojej odzieży, aby zapobiec
nieszczęściom - wyjaśniał Jerzy Ficowski.
Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Złamanie
tych zakazów mogło mieć bardzo nieprzyjemne i długotrwałe
konsekwencje dla żyjących.
Przed
pogrzebem przygotowuje się zmarłemu ubranie. Do jego trumny wkłada
się również rzeczy osobiste. Może to być na przykład
papierośnica, fajka z tytoniem, lusterko, zegarek. Niektórzy z
Romów wierzą, że te przedmioty przydadzą się zmarłemu w
zaświatach. Z kolei ich brak może sprowadzić go na ziemię, a
przez to sprowadzić nieszczęście na rodzinę. W dniu pochówku u
niektórych Romów wylewa się na ziemię wodę z wiader, a z domu
usuwa się wszystkie naczynia wypełnione wodą, Ten zwyczaj wynika z
tego, że ponoć dusza cierpi z powodu pragnienia, wylewana woda ma
przynosić ulgę w pragnieniu.
Potem
z domu wyprowadza się zwłoki do kościoła, na cmentarz. Na
pogrzebie członek rodziny zmarłego dziękuje wszystkim za przybycie
i zaprasza na poczęstunek. Zaraz po pogrzebie ma miejsce pierwsza
pomana, czyli stypa. Organizowana jest w restauracji. Zapraszani są
na nią wszyscy obecni na pogrzebie. Druga pomana ma miejsce dziewięć
dni po pogrzebie. Tym razem odbywa się w domu zmarłego. Romowie
wierzą, że pijąc i jedząc karmią jednocześnie duszę.
-
Nie wolno pojedynczo wstawać od stołu; wszyscy uczestnicy
uroczystości powinni uczynić to jednocześnie - tak pomanę
opisywał Jerzy Ficowski - Skoro jednak ktoś wstanie, nie wolno mu
powrócić do stołu, do jadła. Wszelkie resztki jedzenia, które by
pozostały muszą być wrzucone na bieżącą wodę, do rzeki lub też
oddane komuś. Nic jadalnego nie może być nocą w domu zmarłego, a
więc wszelkie resztki trzeba wynieść z domu przed zachodem słońca.
Nie wolno oddać ich psu, kotu, ani wysypać ptakom...
Sześć
tygodni po śmierci ma miejsce trzecia pomana. Kończy się w wtedy
tzw. okres pojenia. Dzieje się to przez symboliczne zatopienie w
rzece dzbana i szklanki. Podczas niej wyznacza się osobę, która ma
symbolizować zmarłego. Gospodarz obmywa jej nogi, czesze włosy
darowanym grzebieniem. A ona obdarowywana jest upominkami, jak
grzebień, maszynka do golenia. Po zakończeniu posiłku wybraniec
jest zobowiązany do zakupu trunku za własne pieniądze, którym
następnie raczą się wszyscy biesiadnicy.
Cyganie, lata 50/60 XX wieku. Fot. Jerzy Ficowski.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)
Kolejna
pomana odbywa się pół roku po śmierci. Do tego czasu osoba
obdarowana podczas poprzedniej uroczystości może nosić otrzymany
strój. Teraz jednak ubranie jest wrzucane do rzeki. I ponownie
wybiera się osobę symbolizującą zmarłego. Ona dostaje także
upominki, ubranie. Tym razem wyznaczona osoba nosi darowane ubranie
do ostatniej stypy, która organizowana jest w rocznicę śmierci.
Kończy żałobę i ma radosny charakter. Ogłasza się wówczas: Już
jego drogi są zamknięte. Oby to było dla niego! Teraz będziemy
śpiewać, tańczyć! Kończę żałobę!
Dopełnienia
wszystkich rytuałów pogrzebowych, które trwały okrągły rok,
zapewnia bliskim nieboszczyka spokój. Dusza zmarłego już nie
powróci na ziemię…
Na
cmentarzu św. Wojciecha przy ulicy Kurczaki w Łodzi przez wiele lat
można było spotkać mniejszość romską, która świętowała
nad grobem "króla cygańskiego". Jednak zwyczaj ten powoli
zanika...
Na
cmentarzu Kurczaki znajduje się też wyjątkowo smutna aleja z
grobami. To miejsce gdzie pochowanych jest kilkaset dzieci. Tutaj
również spoczywa część ofiar niemieckiego obozu dla dzieci przy
ulicy Przemysłowej w Łodzi.
Przeczytaj:
W
2020 roku odwiedzających cmentarz na Kurczakach spotkało niemiłe
zdarzenie. 12
osób zostało uwiezionych na łódzkim cmentarzu, gdy 31
października 2020 roku o godz. 22.00 zamknięto bramy nekropolii.
Premier
Mateusz Morawiecki zapowiedział zamknięcie cmentarzy na Wszystkich
Świętych (od 31 października do 2 listopada 2020) z powodu
pandemii Covid-19. Późne ogłoszenie tej decyzji spotkało się z
protestami przedsiębiorców i sprzedawców kwiatów i zniczy oraz
władz miast, które poniosły koszty organizacji ruchu
przycmentarnego. Problemy mieli jednak także ci, którzy groby
chcieli odwiedzić. Wiele osób zdecydowało się, by jeszcze w
piątek wieczorem udać się na groby bliskich, przed zapowiedzianym
na północ zamknięciem nekropolii. Ale bramę cmentarza przy ulicy
Kurczaki w Łodzi zamknięto już o godz. 22.00. Nie zorientowało
się w tym 12 osób, odwiedzających wówczas groby, a pracownicy
cmentarza nie sprawdzili przed zamknięciem, czy wszyscy wyszli. Uwięzieni
zadzwonili pod numer alarmowy, a dyżurny straży pożarnej
zadysponował na miejsce zastęp ratowników - informuje „Dziennik
Łódzki”, dodając, że najczęściej strażacy w takich
sytuacjach podstawiają uwięzionym drabinę, ale tym razem
wyposażeni byli w klucze…
Kancelaria cmentarza:
Kurczaki 81/85, 90-001 Łódź
Otwarta od godz. 8.00
📞 42 646 80 94
źródła:
Tadeusz
Bojanowski. Łódź pod okupacją niemiecką w latach II wojny
światowej, 1939-1945.
Anna
Lewkowska, Wojciech Walczak. Zabytkowe cmentarze; woj. łódzkiego.
Dziennik Łódzki
Przeczytaj jeszcze w baedekerze:
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego i Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi.
"Express Wieczorny Ilustrowany", rok 1933.
"Dziennik Łódzki", rok 1973.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz