Wraz
z intensywnym rozwojem kapitalizmu w XIX wiecznej Łodzi, nieustannym powstaniem nowych fabryk i
szeroką rozbudową już istniejących, spiętrzały się w mieście problemy społeczne.
Ogromne łódzkie kompleksy fabryczne zatrudniały po kilka tysięcy robotników,
50% tych załóg stanowiły kobiety, a w największych zakładach procent robotnic
przewyższał znacznie połowę zatrudnionych. Zjawisko to wywoływało spore
kontrowersje, albowiem pod koniec XIX wieku nadal toczono dyskusję o słuszności
podejmowania przez kobiety pracy zarobkowej, studiów, starano się określić
granice rozwoju i emancypacji dozwolone dla kobiet.
Sytuacja
jaka powstała w przemyśle Królestwa Polskiego pod koniec XIX wieku,
spowodowała, iż robotnice masowo podejmujące pracę w fabrykach swoją postawą
burzyły teorię ograniczeń i poprawności, którą starano się dopasować do kobiet
końca wieku. Bez specjalnych programów społecznych, planów i zamierzeń,
zmuszone sytuacją ekonomiczną podejmowały pracę zarobkową, nie zastanawiając
się, czy ich postawa jest gorsząca. Zrodził się więc problem społeczny o
ogromnej skali, pojawiły się pytania o warunki życia i pracy robotnic, ich
poziom wykształcenia, a przede wszystkim o wszelkie zagrożenia, jakie wiązały
się ze wspólną pracą, nieustannym przebywaniem razem kobiet i mężczyzn.
Dostrzegano niebezpieczeństwa natury moralnej związane z pracą w fabryce;
nieobojętne stawały się patologie, degradacja rodziny, w której matka
zarobkowała, choroby zawodowe i społeczne.
Niedziela w Czarnocinie
Raz w niedzielę
w Czarnocinie,
w pewnej chacie
przy rodzinie, przy rodzinie,
rzekła córka do
swej mamy,
a co rzekła –
posłuchamy:
Matuś moja
rzecze córa,
mam dwadzieścia
lat akurat, lat akurat,
chcę się żenić,
duch mi szepce,
a tu we wsi nikt
mnie nie chce.
Chcę mieć męża
bogatego,
przystojnego i
mądrego,
matuś córkę
wysłuchała
i tak do niej
powiedziała:
Córko moja, jedź
do Łodzi,
to ci wcale nie
zaszkodzi, nie zaszkodzi,
poznasz ludzi i
zwyczaje,
poznasz życie,
obyczaje.
Córuś mamy
usłuchała,
i do Łodzi
pojechała, pojechała,
minął roczek,
trzy kwartały,
wtem przychodzi
list niemały:
W Łodzi takie są
zwyczaje,
ten zarabia, kto
sprzedaje, kto sprzedaje,
ja ten zwyczaj
podchwyciłam,
dla was wnuka
zarobiłam.
Ani chwili nie
zwlekajcie,
i do Łodzi
przyjeżdżajcie, przyjeżdżajcie,
weźcie forsy moi
mili,
będziem tutaj
wnuka chrzcili.
(źródło:
Folklor robotniczej Łodzi. [red:] Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga
Kucharska, Jan Piotr Dekowski.
Pieśń
śpiewano przy uroczystościach rodzinnych. Melodia znana również z innymi
tekstami – polka miejska, wykonywana była przez jedną z łódzkich kapel
podwórkowych Tadeusza Rosiaka).
Bardzo
wyraźne były wewnętrzne podziały wśród samego proletariatu, uwidoczniały się w
różnym poziomie życia, rodzaju wykonywanej pracy i wysokości zarobków. Na
najwyższym szczeblu drabiny robotniczej znajdowali się robotnicy fabryczni,
wśród których najwyżej stała grupa robotników wykwalifikowanych. Elitę
stanowili majstrzy i podmajstrzy nadzorujący pracę całej rzeszy robotników
niewykwalifikowanych. Kobiety były w tej grupie elementem najliczniejszym.
Mimo
niedostatków pracy kobiet w fabryce – niższych zarobków, wielogodzinnego stania
przy maszynach i złego traktowania przez wyższy personel – zatrudnienie w
przemyśle uważane było za awans społeczny. O przejście do grupy robotnic
fabrycznych ubiegały się służące i chałupniczki. Praca w fabryce była
atrakcyjna ze względu na wolność osobistą, jaką dawała kobiecie, ale przejście
ze służby do fabryki było niełatwe.
Fragment filmu Andrzeja Wajdy "Ziemia Obiecana"
źródło: YouTube.
W latach 80. XIX wieku nadal zdecydowana większość proletariatu (ok.65%) pochodziła ze wsi. Do Łodzi napływały młode dziewczęta gotowe podjąć pracę w fabryce, często odciążały one w ten sposób swe wiejskie, wielodzietne rodziny bezrolnych chłopów. Skazane na pracę w mieście, pomagały pozostawionym na wsi domownikom. W sytuacji takiej rzadko trafiały bezpośrednio do fabryki, bez mieszkania i popleczników otrzymywały posady służących. Aby stać się robotnicą fabryczną należało opłacić faktora, który najczęściej był także majstrem fabrycznym, a więc nie bez znaczenia okazywały się kontakty ze środowiskiem łódzkich robotników oraz pieniądze. Nie zawsze przybywająca do Łodzi młoda, często niepełnoletnia, dziewczyna posiadała takie możliwości zdobycia pracy. Wtedy droga do fabryki wiodła przez zakład rzemieślniczy czy też pracę służącej; istniała także groźba zepchnięcia na margines społeczny.
Motor
Tam, gdzie ruch
fabryczny wre,
tam gdzie pył
fabryczny twe płuca żre,
gdzie transmisji
pas pędzi przez cały czas,
dziewczę tam pracowało,
rąk swych nie
żałowało,
dla matki swej,
by ulżyć jej,
uwierzyć chciej.
A motor huczy
jakby nic
i chociaż pot
jej spływa z lic,
motor maszyna
głucha,
jej skarg nie
słucha
i nie wie nic,
motor to rzecz
bez duszy,
nic go nie
wzruszy, ni ból, ni łzy.
I to samo jest
co dzień,
przy maszynie
stoi cień,
suchotnicza
twarz, ręce mdleją aż,
a matka w domu
chora,
trzeba by jej
doktora,
a praca trwa, a
majster gna,
pracować trza.
A motor huczy…
Raz rozległ się
straszny krzyk,
więc wstrzymano
motor w mig,
w trybach leżał
trup, robotniczy grób,
za trumną szedł
zgnębiony
jej drogi
narzeczony,
co kochał ją, ją
tylko miał,
poślubić chciał.
A motor huczy…
(źródło:
Folklor robotniczej Łodzi. [red:] Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga
Kucharska, Jan Piotr Dekowski.
Piosenka
z 1930 roku. Muzyka: Kochanowski, słowa: Bek, ze zbioru Kazimiery Efenberger).
U
schyłku XIX wieku robotnice zasilały przede wszystkim przemysł włókienniczy;
stanowiły połowę załóg fabrycznych w skali królestwa Polskiego. W 60% były to
dziewczęta i młode kobiety w wieku do dwudziestu kilku lat, ¼ zatrudnionych to
robotnice, które ukończyły czterdzieści lat. W łódzkich fabrykach
włókienniczych najwięcej kobiet pracowało w przemyśle bawełnianym. W niemalże
wszystkich zakładach przerabiających przędzę ok. 40-60% załóg stanowiły
kobiety. Nawet w małych zakładach zatrudniających poniżej 20 robotników liczba
pracujących kobiet była wyższa trzykrotnie od liczby mężczyzn. Zatrudnienie kobiet
stale rosło, wyjątkiem były farbiarnie i apretury, gdzie niebywale trudne
warunki pracy zmuszały pracodawców do zatrudniania mężczyzn.
Kobiety
pracowały przeważnie przy mechanicznych warsztatach w tkalni lub przędzalni,
gdzie były sortownicami, pakarkami, nawijarkami, poza tym pracowały jako
szpularki, nacinarki przy oczyszczaniu i gręplowaniu wełny. Praca odbywała się
w warunkach niezwykle szkodliwych dla zdrowia, najgorsze panowały we
wspomnianych już apreturach i farbiarniach, w których mimo wszystko zatrudniano
kobiety, ponadto podobnie było w postrzygalniach i spilśniarniach. W jednych pomieszczeniach
unosiły się pary powstające z roztworów chemicznych, w innych – pył z cząstkami
farb. Nie stosowano wówczas żadnych urządzeń filtrujących, wentylujących lub
choćby zwilżających powietrze w zapylonych pomieszczeniach, co powodowało
bardzo częste zachorowania na gruźlicę. Młode włókniarki już przed 21 rokiem
życia zapadały na suchoty. W przędzalniach i tkalniach jednostajność
wykonywanych ruchów powodowała zaburzenia w krążeniu i rozmaite schorzenia
wynikające z wadliwej postawy. Dramatyczny opis warunków warunków, w jakich
pracowały kobiety podał inspektor fabryczny W. Światłowski (dotyczył procesu
czyszczenia wełny):
Dziesiątki bosych kobiet, z wysoko
podniesionymi spódnicami, zatapia nogami brudną wełnę w skrzynkach napełnionych
wodą i gliną. Szczególnie jest to ciężka praca jesienią i zimą. Kobiety często
chorują na zapalenie stawów…
Warunki
i trudy pracy nie odstraszały robotnic. Łódzcy fabrykanci chętnie zatrudniali
tę tanią siłę roboczą. We wszystkich fabrykach Karola Scheiblera w 1885 roku kobiety
stanowiły 51% załogi (w 1892 roku już 52%). W fabryce Izraela K. Poznańskiego ok.
46% zatrudnionych stanowiły kobiety (w 1892 roku już 62%). W innych dużych
fabrykach przerabiających bawełnę sytuacja wyglądała podobnie, na przykład
Ludwik Geyer w 1885 roku zatrudniał 40% kobiet, a w 1892 już 60%, Ludwik Grohmann w 1885 roku zatrudniał 54%
kobiet, a w 1892 już 63%.
Oprócz
tych największych działów przemysłu łódzkiego kobiety pracowały w fabrykach
pończoch, czapek, tasiemek, rękawiczek, a także w przemyśle farbiarskim,
papierniczym czy przy wyrobie jedwabiu.
Kolejnym
ważnym problemem związanym z zatrudnieniem kobiet w przemyśle była kwestia
przyjmowania do pracy małoletnich dziewcząt.
W
większości zakładów stanowiły one najmniejszą z pracujących grup, ale wyjątki
zdarzały się w fabrykach największych potentatów. I tak na przykład u
Poznańskiego małoletni zatrudnieni byli w tkalni i przędzalni (5,6% całej
załogi), Karol Scheibler także zatrudniał w swych tkalniach i przędzalniach
małoletnie dziewczęta, a także w farbiarniach i apreturach, czego nie robił
Poznański, podobnie jak większość łódzkich fabrykantów.
Jestem młoda jak jagoda
Jestem młoda jak
jagoda,
lubię długo
spać,
do fabryki już
gwizdają,
trzeba rano
wstać.
Hu,ha, odirala,
hu, ha, odirala
trzeba rano
wstać.
Wstałam rano jak
najraniej,
o piątej
godzinie,
idę sobie do
fabryki
i puszczam
maszynę
Hu, ha…
Puszczam jedną,
puszczam drugą,
i puszczam
niteczki,
przyszedł do mnie
jakiś frajer
i zajrzał mi w oczki.
Hu,ha…
Czy ja ładna,
czy nieładna
nic mi nie powiedział,
bo jak bym się
dowiedziała,
to by w kozie
siedział.
(źródło:
Folklor robotniczej Łodzi. [red:] Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga
Kucharska, Jan Piotr Dekowski.
Piosenka
z okresu międzywojennego – melodia ludowa, oberkowa. Ze zbiorów Leokadii
Kosińskiej).
Ogólnie
liczba kobiet i dzieci pracujących w łódzkich fabrykach była duża, co wiązało
się z korzystnymi dla fabrykanta wysokościami stawek płacowych. Od połowy lat
80. Istniała we włókiennictwie tendencja do zwiększania zatrudniania
podrostków, a przede wszystkim kobiet. Ich odsetek między 1885 roku a 1892
wzrósł z 47 do 72%.
Było
to zjawisko typowe dla ówczesnego świata kapitalistycznego, zapewniało tak
zwaną taniość pracy. W przemyśle bawełnianym i wełnianym kobiety zawsze
zarabiały mniej od mężczyzn – ich stawki były niższe o ok. 1,5 do 3 rubli
tygodniowo.
Kobiety
pracujące i zarobkujące były samodzielne, choć ich płace były niższe od
zarobków mężczyzn i to właśnie one stanowiły konkurencję na rynku pracy.
Zatrudniano je więc chętnie w fabrykach mechanicznych gdzie wystarczała
zręczność ich młodych rąk, a niepotrzebna była duża siła fizyczna. Fakt ten
powodował całkowite równouprawnienie robotnicy w rodzinie. Pracując na równi z
mężczyzną, kobieta pozbywała się zależności, często też w trudnych sytuacjach
utrzymywała rodzinę. Było to jednak równouprawnienie pozorne, ponieważ
robotnice zarabiały mniej, a ponadto nie mogły liczyć na równy podział
obowiązków domowych, czy też godne traktowanie w fabryce.
W
fabrykach zdarzały się wypadki molestowania seksualnego robotnic przez
majstrów, którzy za brak uległości grozili zwolnieniem z pracy.
„Ziemia Obiecana” (fragment)
źródło: YouTube.pl
W
filmie Andrzeja Wajdy „Ziemia Obiecana” - takim amatorem wdzięków robotnic, był właściciel
dużej fabryki łódzkiej, Niemiec Kessler.
"Głos Poranny", rok 1935.
W
1902 roku doszło w zakładach Scheiblera do konfliktu między robotnicami a
majstrem, który zakończył się bójką i skazaniem robotnic na tydzień aresztu…
"Tygodnik Łódzki Ilustrowany", rok 1912.
Robotnicy i robotnice przed fabryką Karola Scheiblera.
Innym
bolącym problemem, z jakimi miały do czynienia kobiety w fabryce były częste
wypadki przy pracy. Najczęściej zdarzały się okaleczenia na skutek
niezabezpieczenia maszyn. Głownie podczas ruchu maszyn łamano palce i ręce.
Ciężka praca powodowała, iż kobiety nie wytrzymywały fizycznie, zdarzały się
omdlenia i zasłabnięcia. Ulegając wypadkom, robotnice traciły nieraz zdolność
wykonywania zawodu, sporadycznie dochodziło też do wypadków śmiertelnych przy
pracy.
Scena wypadku w fabryce z filmu "Ziemia obiecana".
źródło: YouTube.pl
Rosnąca
liczba kobiet zatrudnionych w fabrykach oraz ciężka praca powodowały, że
zaczęto narzucać pewne ograniczenia na właścicieli zakładów. Działająca w Rosji
i Królestwie Polskim inspekcja fabryczna, kontrolująca warunki fabryczne,
dostrzegała nadmierne obciążenie nakładane na małoletnich i kobiety. Obie grupy
zawodowe pracowały ponad siły i za zaniżone stawki w warunkach szkodliwych
zdrowia. W 1885 roku ustanowiono prawo „o zakazie nocnej pracy niepełnoletnich
i kobiet w fabrykach, zakładach i manufakturach bawełnianych, płóciennych i
sukienniczych”.
Za
zgodą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, minister finansów rozszerzył ten przepis
na inne zakłady przemysłowe. Ustawa objęła Królestwo Polskie w 1886 roku i
wprowadziła, oprócz ochrony pracy kobiet w nocy i pod ziemią, również zakaz
pracy przy czynnościach wyraźnie szkodliwych dla zdrowia, ale nie precyzowała
jednak, które zajęcia kwalifikują się jako szkodliwe. Ustawę uznano za
ostatecznie obowiązującą od 1890 roku. Zakaz nocnej pracy kobiet, oprócz
zaspokojenia oczekiwań społecznych, rozwiązywał także problemy ekonomiczne.
Ustawa została wydana w okresie kryzysu, kiedy nastąpiła ogólna stagnacja i
zastój w przemyśle bawełnianym. Nie kierowano się więc jedynie polepszeniem
warunków pracy kobiet i dzieci, ustawę wymusiły warunki gospodarcze.
W
1886 roku zostało wydane prawo fabryczne regulujące zasady przyjmowania
robotników do fabryk. Było to tak zwane prawo umawiania się o najem do roboty
fabrycznej. W ramach tych przepisów określono także procedury przyjmowania
kobiet do pracy. Jeżeli kobieta ubiegająca się o pracę posiadała własny
paszport, sama decydowała o własnym losie.
Inaczej
kształtowała się pozycja mężatek, które nie posiadały osobistych dokumentów.
Nie mogły one podjąć pracy bez uzyskania zgody męża, jednocześnie jednak
gwarantowano im osłonę w postaci prawnego zapewnienia, iż mężowie nie mogli
oddawać żon do fabryk bez aprobaty zainteresowanych kobiet. Robotnice wstępując
w związek małżeński, stawały się osobami prawnie uzależnionymi od mężów, którzy
podejmowali decyzje o pacy zawodowej żony. Prawo uprzedmiotowiało zamężną
robotnicę, ale w rzeczywistości kobiety bez przymusu podejmowały pracę w
fabrykach, gdyż dzięki niej wspierały finansowo rodziny.
Emancypacja,
która wiodła przez fabrykę była oczywiście pozorna. Kobiety zyskały prawo do
pracy, ale nie nabyły wraz z nim żadnych efektywnych praw społecznych.
Fakt,
że połowę załóg fabrycznych stanowiły kobiety zmuszał do zwrócenia uwagi na
specyficzne problemy zawodowe robotnic. Nowe zasady organizacji fabrycznej
pomocy lekarskiej miały uwzględniać potrzeby robotnic. Według postanowień wydanych w
latach 1891-1892 w dużych zakładach do pomocy lekarzowi powinny być przydzielone akuszerki lub
felczerki. W lecznicach zakładów zatrudniających oprócz mężczyzn także kobiety
zakładano istnienie osobnych oddziałów dla kobiet. Problem zatrudniania kobiet
na stanowiskach lekarzy fabrycznych nie został jednak wówczas rozwiązany, a
nawet pogłębiał się, a robotnice przyjmowane do pracy poddawane badaniom
lekarskim, wyraźnie się temu sprzeciwiały i wykazywały powszechną niechęć i
brak zaufania do instytucji medycznych.
Praca
dawała kobiecie możliwość utrzymania się, ale założenie rodziny gwarantowało
prestiż w społeczności robotniczej. I choć w dobie wzmożonej industrializacji
kobiety niezamężne były poszukiwane na rynku pracy, to jednak zawarcie
małżeństwa uważano za priorytetowe w życiu robotnicy. Życie rodzinne robotników
generalnie podporządkowane było pracy. Długi dzień roboczy uniemożliwiał szersze
kontakty towarzyskie, zagospodarowanie wolnego czasu, a przede wszystkim rozwój
stosunków rodzinnych. Do obowiązków kobiet w rodzinach robotniczych należało
prowadzenie domu i sporządzanie posiłków. Gospodyni dysponowała w latach 80.
XIX wieku budżetem w wysokości ok. 10-15 rubli tygodniowo, które mogła
spożytkować na utrzymanie 5-6 osobowej rodziny. W tygodniu posiłki spożywano w
fabryce, jedynie kolację, po długim i ciężkim dniu, rodzina robotnicza mogła
zjeść wspólnie…
Największą
bolączką matek pracujących w wielkim przemyśle była rozłąka z dziećmi. Nie
mogły ich same wychowywać – oddawały je pod opiekę niepracujących kobiet,
posyłały do ochronek przyfabrycznych, ale najczęściej dzieci były „przygarniane”
przez podwórko i ulicę. Pozostawione bez nadzoru i czujnego oka matki, ulegały
wypadkom i podatne były na choroby.
Macierzyństwo
robotnic było niepełne i gorzkie. Mimo iż tak wielką wagę w środowisku
robotniczym przywiązywano do małżeństwa, a potomstwo było jego konsekwencją,
nie wkładano w wychowanie dzieci zbyt wiele serca. Dzieci szybko dorastały,
często już w wieku 12 lat szły do pracy w fabryce i wspomagały finansowo
rodzinę. Posiadanie dzieci przez kobietę z rodziny robotniczej było jej podstawowym
obowiązkiem, podnosiło jej status, ale nie wiązały się z tym żadne ułatwienia i
przywileje. Kobiety ciężarne chodziły do fabryki na cały dzień, a wieczorem
wykonywały codzienne obowiązki.
Cztery mile lasu
Cztery mile
lasu, półtorej leszczyny,
oj, nie ma tu w
Łodzi porządnej dziewczyny.
Same elegantki,
same fidrygantki,
sukienki podarte,
a idą na randki.
Chcesz mieć
ładną pannę, w Łodzi ją dostaniesz,
szyję ma
łabędzią – nogi ma jak sanie.
Kapelusz na
głowie ma przenicowany
i piórem indora
na boku przybrany.
Pończochy
podarte, pięty jak cebule,
za to z chłopcem
w parku całuje się czule.
Na zabawę z
chłopcem zawsze iść gotowa,
a jak z nią
zatańczysz, rusza się jak krowa.
Cztery mile
lasu, półtora jałowca,
oj, nie ma tu w
Łodzi porządnego chłopca.
Same bałamuty,
chodzą jak mamuty,
fajne do
kielicha – liche do roboty.
Chusteczka w
kieszeni trzy lata nie prana,
a jeszcze nie
jego tylko pożyczana.
Zegarek na ręce
z kartofla zrobiony,
a jeszcze nie
jego tylko pożyczony.
Gdy się go
zapytasz, która jest godzina?
Przepraszam panienko
– pękła mi sprężyna,
gdy idzie
Piotrkowską – ach mój Boże drogi –
nie patrzcie się
ludzie na koślawe nogi.
(źródło:
Folklor robotniczej Łodzi. [red:] Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga
Kucharska, Jan Piotr Dekowski.
Piosenka
śpiewana przez łódzką młodzież na spotkaniach i zabawach. Melodia ludowa typu
przyśpiewkowego, zapisana przez Tadeusza Rosiaka).
Robotnice
łódzkie w tym okresie nie wykazywały jeszcze szczególnego zainteresowania
polityką. Manifestowały swoje niezadowolenie, gdy chodziło o zaspokojenie potrzeb
ekonomicznych, ale charakteryzowała je ogólnie bierna postawa wobec polityki,
były także mało podatne na wpływy i w niewielkim stopniu uczestniczyły w życiu
publicznym. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w obciążeniu kobiet
funkcjami opiekuńczymi, koniecznością godzenia zarobkowania z wychowywaniem
dzieci. Aktywniej angażowały się w ruchy polityczne kobiety z inteligencji,
przede wszystkim młode nauczycielki, ale znalazły się również wśród robotnic
kobiety, które aktywnie uczestniczyły w walce politycznej. Wiele kobiet
solidarnie popierało akcje strajkowe, nie zabrakło ich na manifestacji
pierwszomajowej w 1891 roku, a w czasie buntu łódzkiego w 1892 roku
przewodniczyły rozruchom w fabrykach. Niektóre z nich poprzez koneksje rodzinne
(żony, siostry) związane były także z kółkami terrorystycznymi, które, w myśl
założeń II Proletariatu, prowadziły akcje terrorystyczne. Wśród nich były
między innymi Marianna Kaczmarek i Paulina Nowak. Ważną rolę w zawiązywaniu się
pierwszych kółek SDKP odegrała w Łodzi Maria Kizińska – młoda szwaczka, żona
znanego działacza Kwiryna Kozińskiego.
Rewolucja
1905-1907 roku zaktywizowała kobiety, gorączka rewolucyjna udzieliła się także
robotnicom, które brały aktywny udział w manifestacjach, a także w akcjach
terrorystycznych. Za czynne uczestnictwo w wystąpieniach bojowych ponosiły
odpowiedzialność na równi z mężczyznami i spotykały je najsurowsze kary.
Rewolucja 1905-1907 roku przyciągnęła kobiety do organizacji partyjnych , hasła
rewolucyjne przyciągnęły robotnice, które włączyły się do walki o poprawę bytu,
chociaż stanowiły grupę mniej dynamiczną i świadomą.
Przeczytaj
jeszcze:
KOBIETY W WIELKOPRZEMYSŁOWEJ ŁODZI i... policyjny nadzór dla dentystek
HEJ, ŁODZIANKO!
ŁÓDZCY FABRYKANCI W PIEŚNIACH ROBOTNICZYCH
ŁÓDZKA KROPLA MLEKA
KOBIETY W WIELKOPRZEMYSŁOWEJ ŁODZI i... policyjny nadzór dla dentystek
HEJ, ŁODZIANKO!
ŁÓDZCY FABRYKANCI W PIEŚNIACH ROBOTNICZYCH
ŁÓDZKA KROPLA MLEKA
Marta
Sikorska-Kowalska. Wizerunek kobiety łódzkiej przełomu XIX/WW wieku.
Folklor
robotniczej Łodzi. [red:] Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga Kucharska,
Jan Piotr Dekowski.
E
Rosset. Łodź miasto pracy.
Andrzej
Kempa. Piosenki łódzkiego przedmieścia.
źródła fotografii:
Centralne Archiwum Państwowe
Strona Muzeum Włókiennictwa w Łodzi
zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
i inn.
filmy: YouTube.pl
źródła fotografii:
Centralne Archiwum Państwowe
Strona Muzeum Włókiennictwa w Łodzi
zbiory Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
i inn.
filmy: YouTube.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz