niedziela, 21 marca 2021

Halo, halo, tu Łódź - krótka historia łódzkich telefonów (do lat 80. XX wieku)

Wynalazek Alexandra Grahama Bella trafił do Łodzi dość szybko, bo już kilka lat po powstaniu pierwszego telefonu. Sprowadziła go do naszego miasta firma Bell Telephone Company w 1883 roku. Na początku 1884 roku otwarta została w Łodzi pierwsza stacja telefoniczna, utworzona przez tę firmę.

10 marca 1876 roku, Alexander Graham Bell przeprowadził pierwszą rozmowę telefoniczną.
(źródło: https://eu.cincinnati.com/)

 "Przedziwny wynalazek" - jak określała wtedy telefon prasa łódzka - początkowo nie budził zaufania łodzian, toteż liczba jego posiadaczy nie przekraczała pięciuset. Nieznaczną ilość abonamentów tłumaczono "świeżością wynalazku, jak i niewypróbowaniem płynących z niego korzyści". Działalność łódzkich telefonów trafnie określał krążący wówczas po mieście kuplet:

Kto potrzebą przynaglony
przez łodzińskie telefony
porozumieć się ma chęć,
musi dzwonić minut pięć.
Kręcić musi na wsze strony,
aż jest... mylnie połączony.

Stacja telefoniczna mieściła się wówczas przy ulicy Cegielnianej w wynajętym lokalu. Z chwilą uruchomienia w Łodzi tramwajów elektrycznych, rozmowy na jednoprzewodowych liniach stały się bardzo utrudnione, co stwierdziła wydelegowana w roku 1899 przez Główny Zarząd Poczt i Telegrafów w Petersburgu komisja pod przewodnictwem gen. Enlera. Stosownie do wniosku tej komisji zaczęto instalację nowych przewodów telefonicznych rozpoczynając od najbardziej obciążonej ulicy Piotrkowskiej (na koszt tramwajów). 

"Dziennik Łódzki", rok 1892.

Kiedy w 1903 upłynął termin pierwotnej koncesji otrzymanej przez towarzystwo Bell'a, zgodnie z którą wszystkie urządzenia telefoniczne miały przejść bezpłatnie na rzecz rządu, były one już kompletnie przestarzałe, telefony funkcjonowały bardzo źle i ani centrala ani sieć napowietrzna nie nadawały się do jakiejkolwiek rozbudowy. Pomimo to rząd rosyjski (Główny Zarząd Poczt i Telegrafów) postanowił eksploatować sieć telefoniczną miejską na własny rachunek. Zabrano się do sporządzania projektów przebudowy sieci i centrali, ale zatwierdzenie tych projektów i uzyskanie funduszy, przy biurokratycznym trybie prowadzenia spraw przez urzędy carskie, zabierały wiele czasu i i napotykały na piętrzące się trudności. Przede wszystkim wypadało przenieść się z prowizorycznego lokum przy ulicy Cegielnianej...
Imponujący rozwój Łodzi na początku XX stulecia postawił również przed pocztą łódzką nowe zadania, zachodziła więc konieczność rozszerzenia pomieszczeń poczty i zainstalowanie nowoczesnych urządzeń pocztowych. W tym celu przy ulicy Przejazd 38 (dzisiaj ulica Tuwima) kosztem państwa wystawiony został obszerny gmach. W 1903 roku przeniosły się do niego poczta główna, telegraf i... telefon.

Ukończony w 1903 roku gmach łódzkiej poczty na rogu ulicy Widzewskiej i Przejazd (dziś Kilińskiego/Tuwima). Na piętrze lewego skrzydła, od strony ulicy Przejazd, umieszczono ręczną centralę telefoniczną.

Widok na gmach od strony ulicy Tuwima - tutaj mieściła się centrala telefoniczna.

"Rozwój", rok 1898.

Po przeniesieniu do nowego gmachu wymieniono łącznice "Standart" na centralę z polem wielokrotnym. Okres przejściowy zmiany centrali nie odbił się korzystnie na sprawności funkcjonowania telefonów. W 1904 roku wybuchła wojna japońska, której kontynuacją był trudny okres rewolucji 1905 roku. Uzyskanie jakichkolwiek funduszy na cele nie wojskowe nie było w tym okresie możliwe. 

"Rozwój", rok 1907.

Dopiero w 1907 roku przystąpiono do przebudowy łódzkiej sieci telefonicznej na dwuprzewodową, a kable układano w betonowych rurach. Roboty te wykonywane były przez kilka lat pod kierownictwem 
inż. K. Zajdlema, a następnie od 1912 roku dyrektora sieci inż. Jasińskiego, przy czym wzorowano się przeważnie na systemie układania kabli stosowanym przez Towarzystwo Cedergren w Warszawie. W 1913 roku przystąpiono do montowania nowych urządzeń stacyjnych, również w gmachu poczty przy ulicy Przejazd 38, ze stacją telefoniczną na centralną baterię i sygnalizację lampkową. Urządzenia były dostarczane przez firmę Siemens i Halske.

"Rozwój", rok 1906.

"Rozwój", rok 1912.

Odpowiednio do stacji miały być zamienione u abonentów dawne aparaty telefoniczne z induktorami i własną baterią na aparaty połączone z centralną baterią. Prace te były już na ukończeniu, gdy w sierpniu 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa.

Jubileuszowe wydanie "Lodzer Zeitung" 1863-1913.

Już w okresie jesiennych walk 1914 roku o miasto - większość abonentów prywatnych była odłączona, a centrala obsługiwała jedynie wybrane urzędy, instytucje i redakcje gazet. Wraz z ewakuacją resztek personelu i części urządzeń centrali telefonicznej przy ulicy Przejazd 38 zamilkły ostatnie czynne telefony.

Po opuszczeniu miasta przez władze rosyjskie, w okresie walk pod Łodzią, kierownictwo sieci telefonicznej z polecenia milicji obywatelskiej objął inż. J. Uleyski, organizując obsługę centrali głównie dla komitetów milicji oraz sztabów wojennych rosyjskiego lub niemieckiego na przemian zajmujących miasto, rozmowy telefoniczne odbywały się pod kontrolą wojskową. Stan taki przetrwał aż do grudnia 1914 roku, kiedy ostatecznie wojska niemieckie zajęły Łódź.  Po wkroczeniu do miasta Niemcy poprzecinali większość kabli, odcinając centralę od sieci miejskiej, zdemontowali ją a następnie zarekwirowali wszystkie aparaty telefoniczne u abonentów, które z resztkami urządzeń zostały wywiezione do Niemiec. Planowano również wywiezienie nowej, będącej na ukończeniu stacji telefonicznej, ale zainterweniowała firma "Simens i Halske" w Berlinie, która nie zdążywszy otrzymać od rządu rosyjskiego zapłaty za wykonane prace i dostawy, starała się o pozostawienie prawie już w całości zamontowanej centrali na miejscu, powierzając opiekę nad nią tutejszemu oddziałowi Towarzystwa Akcyjnego "Simens". Wywiezionych do Niemiec zostało jednak zabranych z magazynu centrali 40 tysięcy aparatów telefonicznych nowego typu, przeznaczonych do zamiany u abonentów, ponieważ stwierdzono, że rząd rosyjski zapłacił już za nie dostawcom. Wywieziono też wszystkie przyrządy i aparaty miernicze nowej centrali.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1925.

Po dokonaniu koniecznych napraw i uzupełnieniu zerwanych przewodów dowództwo niemieckie zorganizowało prowizoryczną centralę w budynku byłego Banku Wołgo-Kamskiego przy Pasażu Meyera 4 (dzisiaj ulica Moniuszki), gdzie pozostała do końca wojny.

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy, rok 1912.

Dawny Pasaż Meyera 4 (dziś Moniuszki/Hotelowa). Budynek wzniesiony w 1885 roku według planów architektonicznych Hilarego Majewskiego. Był to pierwszy budynek wybudowany dla Meyera. Od 1903 roku siedziba Banku Wołżańsko-Kamskiego, w czasie pierwszej wojny mieściła się tutaj niemiecka centrala telefoniczna.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1925.

"Rozwój", rok 1914.

Do sieci podłączono jedynie biura niemieckiej administracji cywilnej i wojskowej, miejsca stacjonowania wojska, mieszkania oficerów oraz siedziby najważniejszych instytucji, kluczowych dla funkcjonowania miasta (gazownia, elektrownia, tramwaje, placówki policji, niektóre redakcje gazet).

Biuro policji przy ulicy Olgińskiej (dzisiaj Piramowicza).
W tle telefonistki.

W połowie lutego 1915 roku większość telefonów prywatnych i firmowych nie miała sygnału centrali. Połączenia telefoniczne przywracano w wyjątkowych przypadkach. Od 6 sierpnia 1915 roku włączono telefony w siedzibach oddziałów ochotniczej straży ogniowej. Pod koniec września 1915 roku magistrat wystąpił z pismem do władz niemieckich, prosząc o przywrócenie łączności telefonicznej w mieście. Odpowiedź była odmowna.
Od 1 kwietnia 1915 roku pierwsze telefony cywilne na obszarach okupowanych włączono w biurach Niemieckiej Izby Handlowej (Deutsche Handelskammer) w Łodzi, Częstochowie, Włocławku, Sosnowcu i Koninie. Dzięki tym aparatom istniała łączność zamiejscowa z Berlinem i Warszawą, lecz korzystanie z nich było możliwe wyłącznie w sprawach służbowych. Podłączenie tych placówek do sieci stało się pretekstem do kolejnej pisemnej prośby Rady Miejskiej o zgodę na włączenie telefonów szpitalom. Niestety, Niemcy nie zgodzili się na to. Prośbę odrzucono.
17 listopada 1916 roku uruchomiono w mieście 33 "telefony pożarnicze", które umieszczono na dworcach kolejowych, posterunkach policji, w mieszkaniach brandmajstrów oraz w niektórych miejscach publicznych, na przykład w teatrach. Aparaty oznaczono czerwonym pasem z białym napisem: Brandfernsprecher (telefon pożarniczy). Dzięki tym telefonom można się było połączyć jedynie ze strażnicami straży ogniowej. Latem 1918 roku takich telefonów było już 42.

"Rozwój", rok 1921.

Po pierwszej wojnie światowej łódzka sieć telefoniczna została przejęta przez państwo. Starano się doprowadzić ją do stanu używalności, program robót polegał przede wszystkim na szybkim uzupełnieniu zniszczonych przez okupantów kabli podziemnych, układanych według pierwotnego projektu rosyjskiego, ukończeniu ocalałej od rekwizycji stacji telefonicznej i maszynowni oraz zainstalowaniu u abonentów telefonów nowego typu, których dostarczyły Państwowe Zakłady Telefoniczne, zapoczątkowane i zorganizowane przez S. Wysockiego z pozostałych po Niemcach składów materiałów telefonicznych mieszczących się w pomieszczeniach Łódzkiej Fabryki Nici na Widzewie.

Fabryka Nici "Ariadna" przy ulicy Niciarnianej. 

W 1919 roku grono przemysłowców łódzkich, z Hordliczką (Stamirowski&Hordliczka, przedstawicielstwo firmy Simens w Łodzi), chcąc poprawić sytuację łódzkiej telefonii planowali założyć spółkę z rządem w celu wyremontowania i późniejszej eksploatacji sieci telefonicznej łódzkiej. Komitet odbył kilka spotkań w Ministerstwie Poczt i Telegrafów, a następnie z firmą Cedergen w Warszawie, nie dały one jednak oczekiwanych wyników.

"Głos Poranny", rok 1922.

Gdy w 1922 roku powstało konsorcjum polskiego rządu i szwedzkiego Towarzystwa L.M. Ericcson pod nazwą Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna, otrzymało od rządu koncesję na 25-letni okres eksploatacji łódzkiej sieci telefonicznej. W umowie przedsiębiorstwo zobowiązywało się między innymi do przyłączenia do sieci zainteresowanych klientów w nieprzekraczalnym terminie 14 dni. Koszt instalacji był zbliżony do do miesięcznej pensji robotnika (ok. 150 złotych), jednak można było trafić na promocje, gdy udzielano nawet 100% zniżki. 

"Rozwój", rok 1924.

"Republika", rok 1924.

W momencie podpisania umowy koncesyjnej 2 tysiące łódzkich abonentów obsługiwała ręczna centrala zainstalowana w budynku Poczty Głównej. 

Telefonistki pracujące jeszcze w ręcznej centrali telefonicznej,
w gmachu Poczty Głównej.
"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1925.

"Łódzkie Echo Wieczorne", rok 1926.

Dyrektorem okręgu koncesyjnego łódzkiego, obejmującego Łódź wraz z okolicami w promieniu dwudziestu kilometrów, został mianowany łodzianin, inż. Uleyski. Po przejęciu sieci łódzkiej przez nową spółkę sporządzono inwentarz sieci, zorganizowano personel pracowniczy, wprowadzono rachunkowość według ustalonego przez spółkę systemu, przeprowadzono remont biur i pomieszczeń centrali oraz przystąpiono pod kierunkiem inżynierów specjalistów do wykonania nowego projektu rozbudowy całej sieci miejskiej w proporcjach odpowiadających potrzebom przemysłowego miasta. W latach 1923 i 1924 trwała intensywna rozbudowa sieci, położono w tym okresie 150 tysięcy metrów kabli sieci, 150 tysięcy metrów kabli rozdzielczych oraz 130 tysięcy cienkich kabli w instalacjach domowych.

"Ilustrowana Republika", rok 1927.

Przy rozbudowie sieci telefonicznej w Łodzi i zakładaniu betonowych rur, którymi biegły kable łódzkiej telefonii, nie obywało się bez przeszkód. Na skutek nieuregulowanych przepisów dotyczących kładzenia kabli elektrowni łódzkiej oraz rur przez gazownię, telefony zmuszone były często do kosztownych przeróbek poprzednich, istniejących już instalacji. Zły stan rur gazowni łódzkiej nie zmienianych w niektórych punktach od ponad dwudziestu lat, zmuszała również telefonię do zabezpieczania kanałów i studzienek od przedostawania się do urządzeń telefonicznych gazów, które mogłyby wywołać eksplozję, jak to miało miejsce w lutym 1924 roku. Również konserwacja ułożonych już kabli telefonicznych napotykała na trudności wobec braku kanalizacji w Łodzi (o kanalizacji łódzkiej w baedekerze przeczytasz TUTAJ). Zawierające kwasy ścieki uliczne licznych farbiarni i apretur położonych w śródmieściu, rozkładały ołowiane powłoki kabli, czyniąc je w krótkim czasie niezdatnymi do użytku. Wymiana kabli na nowe tworzyła nieraz kilkudniowe przerwy w działaniu telefonów w całych dzielnicach miasta. 
Również tramwaje miejskie przyczyniały się do częstych awarii telefonicznych, wskutek braku dostatecznych tzw. przewodów powrotnych i dobrych styków szyn tramwajowych, powstawały w ziemi tzw. prądy błądzące, które trafiły do urządzeń telefonicznych i niszczyły powłokę kabli, powodując konieczność ich wymiany i kolejne przerwy w działaniu sieci.

"Ilustrowana Republika", rok 1928.

Ilość abonentów z roku 1922, to jest od chwili przejęcia sieci przez nową spółkę z 1500 wzrosła w końcu 1924 roku do 3500 głównych i 1500 dodatkowych aparatów czynnych w sieci.
W Pabianicach urządzono nową stację telefoniczną, we własnym lokalu. W Zgierzu przystąpiono do budowy nowej stacji we własnym budynku. W 1925 roku działalność Łódzkiego Oddziału Spółki Telefonicznej objęła dalszą rozbudowę centrali do 5 tysięcy głównych połączeń, które dochodziły już do najdalszych części miasta, a także okolice Łodzi. Sieć telefoniczna łódzka objęła wszystkie gminy i posterunki policyjne powiatu łódzkiego, okoliczne obiekty komunalne i wojskowe, oraz liczne zgłaszane majątki i fabryki w promieniu kilku kilometrów poza Łodzią. Centrala łódzka łączyła już około 80 tysięcy rozmów dziennie!

"Głos Polski", rok 1928.

Po wybudowaniu nowego gmachu PAST-y przy al. Kościuszki 12 umieszczono w nim, jedną z pierwszych w kraju, automatyczną centralę telefoniczną (funkcjonowała aż do 1983 roku). Wtedy to dotychczasowe aparaty telefoniczne na korbkę można było zamienić na telefony z tarczą.

Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna (PAST) umieściła w swojej łódzkiej siedzibie 
jedną z najnowocześniejszych w kraju, automatyczną centralę telefoniczną, 
która funkcjonowała przez ponad 50 lat.

Władze spółki zadecydowały o budowie własnej siedziby. Zakupiono działkę przy alei Kościuszki 12, a autorem projektu był Józef Kaban. Budynek spółki ukończono w latach 1927-1928.

"Ilustrowana Republika", rok 1928.

"Panorama", dodatek niedzielny "Republiki", rok 1930.

W 1938 roku liczba abonentów łódzkiej sieci telefonicznej przekroczyła 15 tysięcy. W kilkunastu punktach miasta zainstalowano publiczne aparaty telefoniczne.

"Głos Poranny", rok 1929.

"Ilustrowana Republika", rok 1929.

W latach 30. kwartalny abonament w taryfie A kosztował 39 złotych (w cenę wliczono 225 rozmów miejscowych), w taryfie B - 60 złotych (w tym 600 rozmów miejscowych). Połączenie miejscowe po wyczerpaniu limitu bezpłatnych rozmów kosztowało w taryfie A- 0,08 zł, w taryfie B - 0,06 zł. Dużo wyższe stawki obowiązywały na rozmowy międzymiastowe i międzynarodowe. Około 2 złotych kosztowało połączenie np. z Warszawą. Trzy minuty rozmowy z Wiedniem zubożały budżet telefonującego o 5 złotych, z Londynem już prawie o 20 złotych. Rozmowy międzykontynentalne były dostępne tylko dla elity finansowej. Minutowe połączenie z Nowym Jorkiem kosztowało aż 180 złotych. W cenie abonamentu przedstawiciele niektórych zawodów, na przykład dziennikarze, otrzymywali od PAST-y nielimitowaną liczbę darmowych rozmów miejscowych.

"Hasło Łódzkie", rok 1930.

"Echo", rok 1934.

"Łódź w Ilustracji", dodatek niedzielny "Kuriera Łódzkiego", rok 1930.

Abonenci PAST-y mogli korzystać z biura numerów (tel. 199-00) i z zegarynki (tel.7). O tym, która jest godzina informował głos... córki dyrektora koncernu Ericcson, która w tym celu musiała nauczyć się podstaw języka polskiego.

Informator m. Łodzi, rok 1939.

Informator m. Łodzi, rok 1939.

Rozmowy podmiejskie zamawiano pod numerem telefonu 9, międzymiastowe pod numerem 0. Istniało też telefoniczne biuro obsługi abonenta (tel. 100-07).

"Głos Poranny", rok 1937.

Informator m. Łodzi, rok 1939.

Informator m. Łodzi, rok 1939.


Podczas okupacji PAST podporządkowano niemieckiej poczcie wschodniej. Polakom odebrano wszystkie odbiorniki radiowe, nie zezwalano na posiadanie telefonów i gramofonów, ograniczono możliwości korzystania z poczty. W getcie z telefonu mogli korzystać jedynie urzędnicy administracji w celach służbowych. 13 lipca 1940 roku określono zasady ruchu pocztowego między gettem a światem zewnętrznym. Wolno było korzystać jedynie z kart pocztowych w celach osobistych i wyłącznie w języku niemieckim. Telefony zamilkły na ponad 5 lat...

"Express Ilustrowany", rok 1946.

Sytuacja łódzkiej telekomunikacji po II wojnie światowej nie była taka zła. Budynek z automatyczną centralą telefoniczną przy al. Kościuszki 12, należący przed wojną do PAST-y (konsorcjum polskiego rządu i szwedzkiego Towarzystwa L.M. Ericcson pod nazwą Polska Akcyjna Spółka telefoniczna), pozostał nieuszkodzony (pracownicy centrali w porę zauważyli 50-kilogramową minę podłożoną przez Niemców, a radzieccy saperzy rozbroili ją).
25 stycznia 1945 roku uruchomiono w mieście łączność telefoniczną, a 15 marca zaczęła funkcjonować centrala podmiejska. Szybko udało się również nawiązać połączenia międzymiastowe. W tym czasie sytuacja w Łodzi przedstawiała się lepiej niż w innych miastach kraju.

Książka adresowa m. Łodzi, rok 1947.

Książka adresowa m. Łodzi, rok 1947.

Dziennik Wojewódzki m. Łodzi, rok 1949.

W 1951 roku zainstalowano w Łodzi trzy pierwsze automaty telefoniczne w najbardziej ruchliwych punktach miasta. W 1957 roku sprowadzono do Łodzi 10 specjalnych kabin telefonicznych. Pierwszą ustawiono w marcu na pl. Wolności, pozostałe w równie uczęszczanych miejscach.

Budka telefoniczna przy ulicy Spornej.
Rok 1962, kadr z filmu dokumentalnego "Było nie było", WFO.

W 1954 roku centrala automatyczna w Łodzi osiągnęła stan abonamentów sprzed wojny (ponad 15 tysięcy), a w 1955 roku w pełni wykorzystała swoją pojemność, czyli dysponowała 20 tysiącami numerów.

"Dziennik Łódzki", rok 1960.

W następnych latach sytuacja nie przedstawiała się tak dobrze. Kiedy w innych miastach, na przykład w Bydgoszczy czy Lublinie, modernizowano telefonię, instalując produkowane w kraju duże centrale systemu Strowgera, stare centrale założone przed wojną przez PAST (tego samego typu co łódzka) przekazywano do Łodzi, zamiast wyrzucić na złom. W taki sposób powstała centrala "5" na Bałutach. Natomiast w nowe, zakupione w Szwecji urządzenia wyposażono centralę "4" dla dzielnicy "Górna".
Choć systematycznie zwiększała się liczba instalowanych telefonów (w 1963 roku było w Łodzi 34,7 tysięcy abonentów, w 1975 roku - 61,6 tysięcy, a w 1980 roku - 86,3 tysięcy), to jednak pod tym względem przez wiele lat Łódź zajmowała ostatnie miejsce wśród dużych polskich miast. W 1971 roku w Warszawie na 1000 mieszkańców przypadało 145 telefonów, we Wrocławiu - 75, w Poznaniu - 70, w Krakowie - 60, a w Łodzi - 57.
Jeszcze gorzej przedstawiają się dane, gdy uwzględni się tylko prywatnych właścicieli telefonów - w Warszawie na 1000 mieszkańców przypadało 107 telefonów, we Wrocławiu - 55, w Poznaniu - 46, w Krakowie - 40, a w Łodzi tylko 29.
Na uzyskanie domowego numeru telefonicznego czekało się latami. Dopiero w latach 1971-1975 wybudowano w Łodzi 5 nowych automatycznych central.

"Dziennik Łódzki", rok 1969.

W połowie lat 70. w tzw. Łódzkim Węźle Telekomunikacyjnym działało sześć różnych systemów central telefonicznych - od wspomnianej najstarszej przedwojennej (funkcjonowała aż do 1983 roku), przez centrale krajowe K-66, do najnowocześniejszej centrali ARF-102. Taka sytuacja stwarzała różne problemy, które dla przeciętnego abonenta oznaczały długi czas oczekiwania na sygnał zgłoszenia. Zapowiedzią zmian było uruchomienie w 1979 roku na Dąbrowie pierwszej w Łodzi, a drugiej w kraju, całkowicie skonstruowanej w Polsce elektronicznej centrali telefonicznej systemu E-10.


W 1955 roku łódzka prasa z dumą donosiła, że z miasta można nawiązać rozmowę telefoniczną nawet ze statkiem "Batory", nie mówiąc o połączeniach z sąsiadującymi z Polską krajami. Trzyminutowa rozmowa z Pragą kosztowała 6,90 złotych, a z Moskwą - 8,20 złotych (dla porównania cena jednego jajka w połowie lat 50. wynosiła w granicach 1,50 zł).

"Dziennik Popularny", rok 1976.

W latach 1950-1971 wybudowano w Łodzi cztery miejscowe centrale telefoniczne, uruchomiono nowoczesną międzymiastową centralę oraz automatyczną centralę telegraficzną i teleksową.

"Dziennik Łódzki", rok 1973.

"Dziennik Łódzki", rok 1985.

Historia telefonów jeszcze w baedekerze się pojawi, bo zmiany są szybkie i bardzo dynamiczne. 
A dzisiaj? Czy macie jeszcze telefony stacjonarne? 😉

"Dziennik Łódzki", rok 1986.

źródła:
Wacław Pawlak. W cieniu ratuszowej wieży.
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1905. Kulisy rewolucji.
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1915-1918. Czas głodu i nadziei.
Michał Koliński. Łódź między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1929.
Ewa Niedźwiedzka. Łódź w PRL-u. Opowieść o życiu miasta 1945-1980.
Ilustrowana Encyklopedia Historii Łodzi https://uml.lodz.pl/


Przeczytaj jeszcze w baedekerze:

"Dziennik Łódzki", rok 1986.

Fot. archiwalne pochodzą ze stron za zbiorów narodowego Archiwum Cyfrowego, Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi 
oraz stron:
https://eu.cincinnati.com/
http://telesfor99.org/

Fot. współczesne Monika Czechowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz