Ogłoszenia Łódzkie. Lodzer Anzeiger.
Pierwszy numer z grudnia 1863 roku.
Gazeta ukazała się 2 grudnia 1863 roku, liczyła cztery kolumny, kosztowała rocznie 20 złotych polskich lub 3 ruble, prenumeratorów miała trzystu. Potrzebę wydawania pisma zrodził stan wojenny, którym objęte zostało miasto z powodu powstania styczniowego. Po prostu zaistniała konieczność szybkiego informowania przez władze o przepisach i represjach, nic zatem dziwnego, że drukarz Jan Petersilge uzyskał zezwolenie na wydawanie gazety.
Jan Petersilge (1830-1905)
Ogłoszenia Łódzkie. Lodzer Anzeiger. Jeden z ostatnich numerów - z grudnia 1864 roku.
Liczba polskiej inteligencji zaczęła w Łodzi rosnąć i Jan Petersilge, aby pozyskać polskich czytelników wprowadził do gazety w 1880 roku stały dział polski, przekształcony po roku w samodzielny tygodniowy dodatek pt. „Gazeta Łódzka”. Nie trwało to jednak długo, zaledwie parę miesięcy.
Jubileuszowe wydanie Lodzer Zeintung, 1863-1888.
Dziennik Łódzki. Pierwszy numer z 6 stycznia 1884 roku.
Grobowiec Jana Peterslige na Cmentarzu Starym przy ulicy Ogrodowej.
„Przemysłowcy moskiewscy w swej kampanii przeciwko przemysłowcom łódzkim posługiwali się między innymi publicystyką prasową. Wiele pism rosyjskich przyjęło na siebie rolę rzeczników sprawy fabrykantów moskiewskich. Ukazujące się w nich artykuły starały się wydobywać na światło dzienne wszelkie ujemne fakty dotyczące przemysłowców łódzkich, w szczególności mówiące o ich stosunku do Rosji, traktowaniu robotników, praktykach handlowych itp. W tej kampanii przeciwko przemysłowi łódzkiemu, w którym na plan pierwszy wysuwa się Scheiblera, prasa polska Królestwa zajmowała na ogół stanowisko dla Łodzi nieprzychylne. W ten sposób fabrykanci łódzcy na gruncie publicystyki prasowej stali się bezbronni. Jedynym zaś społeczno-literackim pismem polskim, które zdecydowanie stanęło po ich stronie w walce z fabrykantami moskiewskimi, był właśnie „Dziennik Łódzki”.
Innymi słowy, inicjatywa i działania Henryka Elzenberga trafiły w Łodzi na
podatny grunt.
„Dziennik Łódzki” był pismem inteligencji, kontynuował program warszawskiego
pozytywizmu, szerzył kulturę polską w wielonarodowym środowisku łódzkim. W
dziedzinie społecznej pismo cechowało się umiarkowaniem, ale podejmowało
krytykę stosunków narodowościowych, wypowiadało się w obronie robotników.
Idylla nie trwała jednak zbyt długo – zaledwie osiem lat. W 1892 roku gubernator piotrkowski Konstanty Miller zamknął gazetę. Drukarnię bardzo szybko kupił Jan Peterslige.
Po upadku „Dziennika Łódzkiego” inteligencja polska pozbawiona została własnego pisma na lat pięć. Dopiero bowiem 2 grudnia 1897 roku Wiktor Czajewski zakłada „dziennik polityczny, przemysłowy, ekonomiczny, społeczny i literacki ilustrowany” – „Rozwój”. Jeśli nie liczyć zawieszenia pisma w czasie I wojny światowej oraz krótkotrwałych przerw w latach 1907-1909 „Rozwój” ukazywał się w Łodzi trzydzieści cztery lata – do 1931 roku.
Henryk Elzenberg (1849-1899)
Idylla nie trwała jednak zbyt długo – zaledwie osiem lat. W 1892 roku gubernator piotrkowski Konstanty Miller zamknął gazetę. Drukarnię bardzo szybko kupił Jan Peterslige.
Dziennik Łódzki. Numer z 31 grudnia 1892 roku.
Po upadku „Dziennika Łódzkiego” inteligencja polska pozbawiona została własnego pisma na lat pięć. Dopiero bowiem 2 grudnia 1897 roku Wiktor Czajewski zakłada „dziennik polityczny, przemysłowy, ekonomiczny, społeczny i literacki ilustrowany” – „Rozwój”. Jeśli nie liczyć zawieszenia pisma w czasie I wojny światowej oraz krótkotrwałych przerw w latach 1907-1909 „Rozwój” ukazywał się w Łodzi trzydzieści cztery lata – do 1931 roku.
Rozwój. Pierwszy numer z 2 grudnia 1897 roku.
Z pismem współpracowali dawni członkowie redakcji „Dziennika Łódzkiego”, jak Zygmunt Kułakowski i Karol Łaganowski, także Stanisław Książek i Antoni Książek, Stanisław Łąpiński, dyrektor teatru Michał Wołowski.
Po latach historycy oceniali, że „Rozwój” jawnie
sympatyzował z Narodową Demokracją, a w okresie rewolucji 1905-1907
niejednokrotnie występował przeciwko walczącemu proletariatowi. No cóż, zapewne tak
było. Pismo miało ogromne zasługi na polu kulturalnym – to właśnie Wiktor Zajewski, wydał dla swoich
czytelników Pana Tadeusza, to „Rozwój” popierał ideę utworzenia w Łodzi
biblioteki publicznej. W rok po ukazaniu się „Rozwoju” na czasopiśmienniczej mapie Łodzi pojawił się „Goniec Łódzki”.
„Goniec Łódzki” był przeciwnikiem „Rozwoju” i choć wydawał go hr. Henryk Łubieński, pismo było redagowane z wyraźnymi sympatiami socjalistycznymi. W okresie rewolucji 1905 roku redakcja opowiedziała się po stronie walczącego proletariatu, co w rezultacie doprowadziło do likwidacji pisma.
Rozwój. Numer z 14 listopada roku 1931.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1900.
Pierwszy numer "Gońca Łódzkiego" ukazał się 21 grudnia 1889 roku, a ostatni w marcu 1906 roku.„Goniec Łódzki” był przeciwnikiem „Rozwoju” i choć wydawał go hr. Henryk Łubieński, pismo było redagowane z wyraźnymi sympatiami socjalistycznymi. W okresie rewolucji 1905 roku redakcja opowiedziała się po stronie walczącego proletariatu, co w rezultacie doprowadziło do likwidacji pisma.
Goniec Łódzki. Numer z 25 lipca 1905 roku.
Jak pisze Janina Jaworska w pracy "Łódź. Dzieje miasta", na przełomie XIX-
XX wieku zaczęły pojawiać się w Łodzi pierwsze tygodniki i miesięczniki.
Początkowo niemieckie – potem także polskie. Pierwszym polskim miesięcznikiem
było „Czasopismo Lekarskie”
(1899-1908), będące organem Towarzystw Lekarskich Prowincjonalnych Królestwa
Polskiego, redagowane przez dra Seweryna Sterlinga.
W tym samym czasie
podejmowano – udane, ale efemeryczne w rezultacie – próby wydawania tygodników
kulturalno-literackich. Należały do nich „Ognisko
Rodzinne” (1899-1900), wydawane przez Ludwika Fiszera i redagowane przez Antoniego Mieszkowskiego oraz „Świat” (1901) wydawany krótko przez Leopolda Zonera. Pierwszy tygodnik
adresowany był do masowego odbiorcy, drugi raczej do inteligencji.
Wróćmy jednak do prasy codziennej. Po likwidacji „Gońca Łódzkiego” na placu
boju pozostał nie tylko „Rozwój”. W tym czasie bowiem powstał, w kwietniu 1906
roku - „Kurier Łódzki”, wydawany
przez Stanisława Książka. Współpracownicy pisma
rekrutowali się z byłego grona redakcyjnego „Gońca Łódzkiego” i w ogóle można
powiedzieć, że „Kurier” przejął tradycję tej gazety, a także jej
prenumeratorów. Tytuł się zmienił – pozostały dawna forma i treść. W czasie
łódzkiego lokautu „Kurier” brał w obronę robotników, czym naraził się władzom
carskim i po wielokrotnych bojach z cenzurą został zlikwidowany w sierpniu 1911
roku. Przez następne osiem lat (1911-1919) Antoni Książek wydaje więc „Nowy Kurier Łódzki”.
Czasopismo lekarskie, pierwszy numer z 1899 roku.
Czasopismo lekarskie, pierwszy numer z 1899 roku.
Leopold Zoner (1839- 1915) – polski drukarz,
wydawca, właściciel zakładu litograficzno-drukarskiego, wydawnictwa, księgarni
oraz dziennikarz, wydawca dwóch gazet i działacz licznych towarzystw
społecznych i zawodowych w XIX-wiecznej Łodzi.
„Nowy Kurier Łódzki”, styczniowy numer z 1916 roku.
W Łodzi zaczynają się pojawiać coraz to inne tytuły. Jest oczywiście wiele efemeryd, choć niektóre interesujące. W latach 1906-1911 Alfons Dziaczkowski wznawia „Dziennik Łódzki”, w lutym 1912 roku pojawia się wydawany przez Jana Grodka dwutygodnik "Jutrzenka", powstaje pierwszy tygodnik satyryczno-humorystyczny „Śmiech” (1912-1914), redagowany przez Dziaczkowskiego.
Łódzka prasa.
"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1914.
Czasopiśmienniczy rynek Łodzi zaczyna się zapełniać. W okresie 1918-1939, według niepełnych zapewne danych, zawartych w Bibliografii prasy łódzkiej, w Łodzi ukazywało się, krócej lub dłużej, ponad czterdzieści polskich gazet, nie licząc tygodników, czasopism specjalistycznych i handlowych. Najważniejsze były jednak dwa tytuły: „Republika” i „Kurier Polski”.
"Republika", numer z 17 stycznia 1923 roku.
Powstaje zatem koncern „Republika”. Prezesem spółki jest Maurycy Poznański, współwydawcy się
zmieniali – do samej wojny pozostała tylko „wielka trójka”: Maurycy Poznański, Marian Ołtaszewski i Władysław Polak. „Republika – dziennik
polityczny, społeczny, literacki i handlowy” zaczęła się ukazywać w styczniu
1923 roku, po dwóch latach została zawieszona, ale odrodziła się w postaci „Ilustrowanej Republiki” w lipcu 1925
roku i trwała przez czternaście lat, aż do września 1939 roku.
" Ilustrowana Republika", numer z 28 lipca 1925 roku.
„Republika” była
łódzkim mocarstwem prasowym. Koncern wydawał 20 mutacji: „Express Ilustrowany”, „Co Tydzień Powieść”, „Karuzelę”, „Wędrowca”,
„Ilustrację Łódzką”, „Republikę Dzieci”, „Rewię mody” i wiele innych.
Interesujące wspomnienia o pracy w tym koncernie prasowym opublikował w 1980
roku Adam Ochocki.
"Republika", rok 1925.
Koncern „Republika” pozostawał cały czas w rękach reprezentantów przemysłu włókienniczego – Maurycy Poznański był jednym z liderów tej gałęzi przemysłu. „Republika” miała charakter dziennika bogatego mieszczaństwa, zamieszczała jednak bardzo dużo materiałów sensacyjnych. Akces „Republiki” do obozu prorządowego nastąpił dość szybko i nigdy nie wiązała się ona bliżej z żadną partią polityczną.
Redagowana była jednak w duchu liberalizmu, także jeśli chodzi o współpracowników. Początkowo dział literacki prowadził tu Witold Wandurski, a z Krakowa pisywał do „Republiki” Tadeusz Peiper.
Maurycy Poznański (1868-1937)
Odradza się na dziewiętnaście lat „Kurier Łódzki”, który ponownie trafia na
rynek czytelniczy Łodzi w marcu 1920 roku i trwa do września 1939 roku. Wydawcą
był Jan Stypułkowski, w redakcji zasiadali
m.innymi Czesław Gumkowski, Stanisław Chruszczewski, Henryk Rudnicki, a dodatek literacki redagował Jan Zygmunt Jakubowski. „Kurier” także wydawał inne tytuły, m.in. „Łódź w ilustracji”, „Mały Kurier” (dla dzieci), „Kurier Filmowy”, „Łódzkie Echo Wieczorne” oraz kalendarze.
„Łódzkie Echo Wieczorne”, numer z 7 lipca 1925 roku.
"Głos Kupiectwa", organ Stowarzyszenia Kupców Miasta Łodzi,
rok 1926.
Otóż równe dwadzieścia lat ukazywało się w Łodzi pisemko humorystyczne, które miało wówczas opinię jednego z najbardziej pornograficznych pism w Polsce. Chodzi o „Wolną Myśl – Wolne Żarty”, które w 1919 roku zaczął redagować Edmund Kokorzyczki.
"Wolna Myśl - Wole Żarty"
Łódź, pozbawiona przez wiele lat czasopisma humorystycznego, przyjęła nowe pismo życzliwie i nakład tygodnika dochodził do 30 tysięcy egzemplarzy, co było w owym czasie ilością zawrotną. Po śmierci Kokorzyckiego w 1926 roku pismo przejęła jego żona Helena, która prowadziła je do wiosny 1939 roku, kiedy to „Wolną Myśl – Wolne Żarty” zamknięto wreszcie za pornografię.
W latach międzywojennych ukazywało się w Łodzi także sporo pism (niestety często efemerycznych) społeczno-kulturalnych. Na baczniejszą uwagę zasługują cztery: „Meteor”, „Wymiary”, „Prądy” oraz „Osnowy Literackie”.
"Meteor", miesięcznik poetycki, zeszyt trzeci, rok 1928.
„Meteor” był organem grupy młodych poetów łódzkich. Drukowany był w Warszawie, ale było to bez wątpienia pismo łódzkie, tak je zresztą klasyfikują wszyscy badacze. Zespół „Meteora” tworzyli: Władysław Bieńkowski, Mila Elin, Stefan Flukowski, Tadeusz Orzelski, Światopełk Karpiński, Roman Kołoniecki, Lucjan Korzeniowski, Jan Ostaszewski, Marian Piechal, Włodzimierz Słobodnik, Kazimierz Sowiński i Grzegorz Timofiejew. „Meteor” ukazywał się krótko – wydano w 1928 roku tylko trzy numery.
Stoją od lewej ku prawej: Grzegorz Timofiejew, Mieczysław Braun, Julian Tuwim, Marian Piechal, Światopełk Karpiński i Kazimierz Sowiński”
O wiele więcej szczęścia miał wydawca „Wymiarów” – Tadeusz Sarnecki, bowiem w latach 1938-1939 udało mu się (wspólnie z Grezgorzem Timofiejewem) wydać aż 12 numerów. Numer trzynasty był już gotowy i miał się ukazać we wrześniu 1939 roku. Wymienione tu trzy czasopisma miały charakter lewicowy, „Osnowy Literackie” natomiast redagowała grupa poetycka o nastawieniu prorządowym. Wchodzili w jej skład m.in. Marian Adamczyk-Zaremba, Tadeusz Holcgreber, Lucjan Żak, Zdzisław Suwalski. Od maja 1938 roku do czerwca 1939 roku wydano sześć numerów pisma.
I tak oto nieuchronnie zbliżyliśmy się do 1 września 1939 roku. Ostatnią gazetą w języku polskim (ale już nie polską), wydawaną w Łodzi w 1939 roku, była „Gazeta Łódzka”. Ukazało się kilkadziesiąt numerów – pierwszy 22 września 1939 roku. Był to dziennik władz okupacyjnych w języku polskim. Kosztował 5 fenigów, nakład miał niewielki: 5 tysięcy egzemplarzy – szybko też ten ślad polskości zlikwidowano. Oficjalnym dziennikiem władz niemieckich stała się „Litzmannstadter Zeitung”. W okresie okupacji o łódzkiej prasie – nawet nielegalnej – mówić raczej trudno. Gazety, które w tym czasie rzeczywiście się ukazały, miały zasięg ograniczony i trudno traktować je równoprawnie z wysokonakładową prasą konspiracyjną Generalnej Guberni.
Kiedy
mamy do czynienia z materiałami z okresu okupacji niemieckiej, określenie „prasa
polska” – jest nadużyciem. Jest to najczęściej prasa niemiecka, wydawana w
języku niemieckim i czasami polskim. Prasa polska to prasa nielegalna i
konspiracyjna. Jeszcze 9 września pojawił się, za zgodą wojskowych władz
niemieckich, pierwszy, a zarazem jedyny, numer popołudniówki „Przyjaciel Narodu”, pod redakcją
Henryka Rabczyńskiego, a od 22 września ukazało się kilkadziesiąt numerów
oficjalnej „Gazety Łódzkiej” w
języku polskim, po czym i ten tytuł został zamknięty.
„Freie Presse”, 1939.
10
września 1939 roku niemieckie władze okupacyjne wznowiły wydawanie dziennika „Freie Presse”, zawieszonego w dniu
wybuchu wojny. Po dwóch tygodniach gazeta przyjęła tytuł „Deutsche Lodzer Zeitung. Mit den amtlichen Bekanntmachungen der
deutschen Militär- und Zivilbehörden” (Niemiecka Gazeta Łódzka. Z
urzędowymi obwieszczeniami niemieckich władz wojskowych i cywilnych).
„Deutsche Lodzer Zeitung", 1939.
„Lodzer Zeitung”, 1939.
Gazeta
wychodziła jako „Lodzer Zeitung” od 12 listopada do 31 grudnia 1939 roku, 1
stycznia następnego roku zmieniła tytuł na „Lodscher Zeitung”, a od 12 kwietnia tegoż roku, gdy Łódź
przemianowano na Litzmannstadt, ukazywała się pod tytułem „Litzmannstädter Zeitung mit dem
amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt” (Gazeta
Litzmannstadtu z urzędowymi ogłoszeniami dla miasta i powiatu łódzkiego).
Litzmannstädter Zeitung mit dem amtlichen Bekanntmachungen für Stadt und Kreis Litzmannstadt. 1940.
Numeracją roczników gazeta nawiązywała do hakatystycznej u zarania „Lodzer Freie Presse” (1918-1923),
później „Freie Presse”, a od 1933 roku gazety jawnie prohitlerowskiej.
Naczelnym redaktorem dziennika został Niemiec z Rzeszy - Karl Scharping, zaś
kierownikami działów dotychczasowi pracownicy „Freie Presse”: Adolf Kargel,
Hugo Wieczorek, Horst Markgraf i Max Ludwig. To właśnie ta gazeta przez
kolejne lata okupacji, aż do stycznia 1945 roku, wpajała łódzkim Niemcom jad
nienawiści do wszystkiego co polskie, szerząc hasła nazistowskiej propagandy.
W „Litzmannstädter Zeitung” - gazecie przeznaczonej dla niemieckiej ludności
miasta i stacjonujących w nim jednostek wojska i policji, publikowano oprócz
doniesień agencyjnych m.in. ogłoszenia policyjne, informacje o życiu miasta i
artykuły przesycone goebbelsowską propagandą.
Zatrudnieni w redakcji „Litzmannstädter
Zeitung” dziennikarze zachłystywali się osiągnięciami lokalnej administracji
w zakresie budowy sieci wodociągów i kanalizacji, modernizacji budynków,
szpitali, ośrodków sportowych i teatrów, zaś nieetatowi współpracownicy
uzasadniali związek Łodzi z III Rzeszą zasługami niemieckich osadników -
twórców potęgi Łodzi przemysłowej w XIX wieku. Tymczasem łódzcy Żydzi zaczęli
boleśnie odczuwać dolegliwości wojny, ale o tym, jak również o
prześladowaniach ludności polskiej i żydowskiej już niemieckojęzyczna prasa
nie informowała swoich czytelników, przez co nie jest w pełni wiarygodnym
źródłem dla historyka.
Hitlerowcy
dokonywali zbrodni ludobójstwa również na swoich rodakach - otwartych lub
skrytych przeciwnikach narodowego socjalizmu. W grudniu 1939 roku został
zamordowany dziennikarz Karol Henryk Schultz, a Aleksander Hoefig, były
redaktor tygodnika „Der Deutsche Wegweiser”, aresztowany 9 października 1939
roku za działalność w partii Związku Niemców w Polsce, i osadzony w obozie w
Radogoszczu, został 27 października tegoż roku przekazany do obozu
przejściowego w Rawiczu, a stamtąd do obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie
poniósł śmierć. Prześladowania uniknął Aleksander Rudolf Milker, syn
Aleksandra (1867-1924), po śmierci ojca redaktor naczelny gazety „Neue Lodzer Zeitung”. Zagrożony
aresztowaniem zbiegł do Francji.
„Neue Lodzer Zeitung”, 1912.
Przez cały okres okupacji ukrywał się przed
gestapo Emil Zerbe (1897-1954), poseł na sejm RP, współtwórca i
przewodniczący Deutsche Arbeitspartei, współwłaściciel i redaktor jej organu „Lodzer Volkszeitung”, członek Rady
Miejskiej w Łodzi.
|
Łódź została wyzwolona 19 stycznia 1945 roku. W pięć dni później Henryk Rudnicki i Aleksander Litwin w drukarni przy
Piotrkowskiej 86 złożyli pierwszą po latach niewoli polską gazetę. Nazywała się
„Wolna Łódź”, liczyła dwie strony,
kosztowała 20 groszy i ukazało się jej sześć numerów. Do Łodzi zaczęli napływać nowi ludzie. Wobec całkowitego zniszczenia Warszawy wiadomo było, że
Łódź będzie przez jakiś czas pełniła rolę „zastępczej stolicy”.
Do Łodzi przenoszą się redakcje centralnych pism. Powstaje organ PPR „Głos Ludu” organizowany przez Romana Werfla, przybywa Jerzy Borejsza ze swoją „Rzeczpospolitą”, Jan Dąbrowski z redakcją PPS-owskiego „Robotnika”, instaluje się płk Henryk Werner z redakcją „Polski Zbrojnej”.
Po paru miesiącach jednak nastąpił odpływ – centralne redakcje wyjechały do Warszawy. W ich miejsce powstają: „Głos Robotniczy”, „Dziennik Łódzki” (jako prasowa ekspozytura SW „Czytelnik”) oraz „Kurier Popularny”. „Głos” jest peperowski, „Kurier” pepesowski, a „Dziennik” dla niezdecydowanych.
Do Łodzi przenoszą się redakcje centralnych pism. Powstaje organ PPR „Głos Ludu” organizowany przez Romana Werfla, przybywa Jerzy Borejsza ze swoją „Rzeczpospolitą”, Jan Dąbrowski z redakcją PPS-owskiego „Robotnika”, instaluje się płk Henryk Werner z redakcją „Polski Zbrojnej”.
Po paru miesiącach jednak nastąpił odpływ – centralne redakcje wyjechały do Warszawy. W ich miejsce powstają: „Głos Robotniczy”, „Dziennik Łódzki” (jako prasowa ekspozytura SW „Czytelnik”) oraz „Kurier Popularny”. „Głos” jest peperowski, „Kurier” pepesowski, a „Dziennik” dla niezdecydowanych.
„Kurier Popularny”, numer ze stycznia 1946 roku.
Od
1947 roku skład łódzkiej prasy uzupełnia jeszcze „Express Ilustrowany”. Od
grudnia 1948 roku, czyli od Zjazdu Zjednoczeniowego, przestaje wychodzić
„Kurier Popularny” i odtąd już przez ponad 40 lat pozostaje z łódzkimi
czytelnikami na dobre i na złe „Głos Robotniczy”.
„Dziennik Łódzki”
natomiast zmieniał swoją nazwę – a to na „Łódzki Express Ilustrowany”, a to na
„Dziennik Popularny” – niezależnie zresztą od woli zespołu i rzeczywistej
potrzeby, ale w wyniku różnorakich zakrętów i decyzji administracyjnych. Po
Październiku 1956 roku odrodził się na nowo „Express Ilustrowany”, przyłączony
w latach pięćdziesiątych do „Dziennika Łódzkiego”.
Po znanym exodusie w latach
1948-1949 Łódź nagle opustoszała. Wywędrowały do odbudowującej się Warszawy
zespoły redakcyjne wszystkich periodyków, przeniosły się instytucje, teatry
(m.in. znakomity zespół Leona Schillera), naukowcy, artyści,
pisarze. Był to poważny upływ krwi z organizmu miasta. Lata, które potem
nastąpiły, charakteryzowała posucha w życiu kulturalnym w ogóle, a w dziedzinie
czasopiśmiennictwa w szczególności.
Sytuacja zmieniła się dopiero na przełomie lat 1954/1955. W tym czasie zaczęło
ukazywać w Łodzi nowe pismo literacko-społeczne, które po kilkumiesięcznym
żywocie udało się przekształcić w regularny dwutygodnik pn. „Kronika”.
Pierwszy numer „Łodzi Literackiej” ukazał się z datą lipiec-sierpień 1954. Zamierzona jako miesięcznik „Łódź Literacka” ukazywała się nieregularnie. W zespole redakcyjnym żartowano wówczas, że jest to miesięcznik pojawiający się co kwartał raz na pół roku. Ogółem wydano 5 numerów „Łodzi Literackiej” – ostatni jej numer ukazał się z datą luty-marzec 1955. Od początku redaktorem tego pisma, a następnie redaktorem „Kroniki” aż do jej upadku był Jan Koprowski.
„Łódź Literacka” nie ograniczała się wyłącznie do piór miejscowych, choć głównie i przede wszystkim z nich korzystała. Warto przypomnieć, że właśnie na łamach „Łodzi Literackiej” Adolf Rudnicki ogłosił po raz pierwszy swój piękny szkic o Leonie Schillerze "Gwiazdy nad Łodzią", a specjalną kolumnę pisma poświęcono pamięci zmarłej w grudniu 1954 roku Zofii Nałkowskiej. Z autorów pozałódzkich drukowali między innymi Mieczysław Jastrun, Seweryn Polak, Artur Sandauer, Tadeusz Różewicz i Gustaw Morcinek.
Na łamach pięciu numerów „Łodzi Literackiej” znalazły się nazwiska prawie wszystkich pisarzy tu zamieszkałych, którzy publikowali zarówno swoje utwory oryginalne, jak też tłumaczenia z języków obcych. Już wówczas jednak było jasne, że pismo ukazujące się w tak nieregularnych odstępach czasu nie jest w stanie uchwycić wartkiego strumienia aktualnych wydarzeń, nade wszystko zaś nie może twórczo i skutecznie wpływać na poczynania kulturalne ani kształtować smaku i opinii odbiorców sztuki. Była więc „Łódź Literacka” pismem po trosze akademickim, oderwanym od istotnych problemów swojego czasu, mogącym jedynie peryferyjnie uczestniczyć w dyskusjach i sporach literackich.
W większym stopniu stało się to możliwe w „Kronice”, dwutygodniku kulturalno-społecznym, choć i ta częstotliwość wydawania – jak pokazało później doświadczenie – nie zdała w pełni egzaminu.„Kronika” wychodziła przez dwa i pół roku, a biorąc ściślej, od maja 1955 roku do 15 listopada 1957 roku. Ogółem wydano 61 numerów pisma. Trzon zespołu redakcyjnego pozostał przez cały okres ten sam, zmieniło się jedynie paru redaktorów działów.
61 numerów „Kroniki”, które ukazywały się od maja 1955 do listopada 1957 roku, to rzetelny, prawdziwy zapis sytuacji społeczno-kulturalnej w Łodzi. Nieraz jeszcze do roczników „Kroniki” sięgnie badacz dziejów kulturalnych Łodzi. Jakby bowiem nie osądzać tego pisma – to jedno można powiedzieć z całą pewnością: dokumentowało ono wydarzenia artystyczne i kulturalne Łodzi w sposób możliwie wszechstronny.
W niespełna cztery miesiące po likwidacji „Kroniki” 2 marca 1958 roku ukazał
się pierwszy numer tygodnika „Odgłosy”.
Podtytuł głosił: „Tygodnik Łódzki” – to dopiero po latach, kiedy pismo okrzepło
i zdobyło sobie czytelników zdecydowano się przyznać, że jest to tygodnik
społeczno-kulturalny. Początkowo był tylko łódzki – drukował komiksy, jakieś
Opowieści Białego Kapitana, powieści kryminalne. Zmieniał się jednak czytelnik,
rosły jego wymagania – zaczęły się zmieniać „Odgłosy”.
Dziś niewielu pamięta, że początkowo "Odgłosy" było to coś na kształt niedzielnego magazynu gazety codziennej. W pierwszych numerach był nawet... komiks pt. "Pustynne szczury", czy coś w tym rodzaju, w każdym razie główną troską redakcji było: skokietować Czytelnika.
W tej sytuacji niewesoło rysowały się perspektywy tygodnika społeczno-kulturalnego. Nic też dziwnego, że jubileusz setnego numeru (dwa lata) obchodzono bardzo uroczyście, podobnie jak pięciolecie.
„Dziennik Łódzki”, rok 1950.
Pierwszy numer „Łodzi Literackiej” ukazał się z datą lipiec-sierpień 1954. Zamierzona jako miesięcznik „Łódź Literacka” ukazywała się nieregularnie. W zespole redakcyjnym żartowano wówczas, że jest to miesięcznik pojawiający się co kwartał raz na pół roku. Ogółem wydano 5 numerów „Łodzi Literackiej” – ostatni jej numer ukazał się z datą luty-marzec 1955. Od początku redaktorem tego pisma, a następnie redaktorem „Kroniki” aż do jej upadku był Jan Koprowski.
Jan Koprowski. (1918-2004).
Polski pisarz, publicysta, krytyk i tłumacz (głównie z języka niemieckiego).
„Łódź Literacka” nie ograniczała się wyłącznie do piór miejscowych, choć głównie i przede wszystkim z nich korzystała. Warto przypomnieć, że właśnie na łamach „Łodzi Literackiej” Adolf Rudnicki ogłosił po raz pierwszy swój piękny szkic o Leonie Schillerze "Gwiazdy nad Łodzią", a specjalną kolumnę pisma poświęcono pamięci zmarłej w grudniu 1954 roku Zofii Nałkowskiej. Z autorów pozałódzkich drukowali między innymi Mieczysław Jastrun, Seweryn Polak, Artur Sandauer, Tadeusz Różewicz i Gustaw Morcinek.
Na łamach pięciu numerów „Łodzi Literackiej” znalazły się nazwiska prawie wszystkich pisarzy tu zamieszkałych, którzy publikowali zarówno swoje utwory oryginalne, jak też tłumaczenia z języków obcych. Już wówczas jednak było jasne, że pismo ukazujące się w tak nieregularnych odstępach czasu nie jest w stanie uchwycić wartkiego strumienia aktualnych wydarzeń, nade wszystko zaś nie może twórczo i skutecznie wpływać na poczynania kulturalne ani kształtować smaku i opinii odbiorców sztuki. Była więc „Łódź Literacka” pismem po trosze akademickim, oderwanym od istotnych problemów swojego czasu, mogącym jedynie peryferyjnie uczestniczyć w dyskusjach i sporach literackich.
W większym stopniu stało się to możliwe w „Kronice”, dwutygodniku kulturalno-społecznym, choć i ta częstotliwość wydawania – jak pokazało później doświadczenie – nie zdała w pełni egzaminu.„Kronika” wychodziła przez dwa i pół roku, a biorąc ściślej, od maja 1955 roku do 15 listopada 1957 roku. Ogółem wydano 61 numerów pisma. Trzon zespołu redakcyjnego pozostał przez cały okres ten sam, zmieniło się jedynie paru redaktorów działów.
61 numerów „Kroniki”, które ukazywały się od maja 1955 do listopada 1957 roku, to rzetelny, prawdziwy zapis sytuacji społeczno-kulturalnej w Łodzi. Nieraz jeszcze do roczników „Kroniki” sięgnie badacz dziejów kulturalnych Łodzi. Jakby bowiem nie osądzać tego pisma – to jedno można powiedzieć z całą pewnością: dokumentowało ono wydarzenia artystyczne i kulturalne Łodzi w sposób możliwie wszechstronny.
„Odgłosy”, tygodnik łódzki - pierwszy numer z 2 marca 1958.
„Odgłosy”, tygodnik łódzki - drugi numer z 9 marca 1958.
„Odgłosy” redagowali kolejno: Wiesław Stefan Jażdżyński, Wacław Biliński, Jan Koprowski i Jerzy Wawrzak. Było to pismo, które na
wszystkich swoich etapach zapisało się trwale w historii kultury Łodzi.
Przeżywało oczywiście różne załamania i kryzysy, ale zawsze potrafiło się
podnieść w porę i nawiązać kontakt z rzeczywistością. To znaczy z czytelnikami
(…)
Kiedy 3 marca 1958 roku ukazał się w Łodzi pierwszy numer tygodnika
społeczno-kulturalnego "Odgłosy" - nie wróżono mu zbyt długiej
egzystencji. Ów pesymizm miał swoje historyczne uzasadnienie. Na przestrzeni
stuletniej historii łódzkiej prasy nie zdarzyło się, aby pismo o takim
charakterze utrzymało się dłużej niż 2-3 lata. Dziś niewielu pamięta, że początkowo "Odgłosy" było to coś na kształt niedzielnego magazynu gazety codziennej. W pierwszych numerach był nawet... komiks pt. "Pustynne szczury", czy coś w tym rodzaju, w każdym razie główną troską redakcji było: skokietować Czytelnika.
W tej sytuacji niewesoło rysowały się perspektywy tygodnika społeczno-kulturalnego. Nic też dziwnego, że jubileusz setnego numeru (dwa lata) obchodzono bardzo uroczyście, podobnie jak pięciolecie.
„Odgłosy”, tygodnik łódzki - setny numer z 31 stycznia 1960.
Od samego
początku redakcja pamiętała o tym, że "Odgłosy" ukazują się w Łodzi -
mieście szkoły i wytwórni filmowej. Wraz z powstaniem pisma rozwijała się też w
Łodzi telewizja. Tak więc kolumnę telewizyjną redagował od samego początku Wiesław Machejko, a kolumnę filmową najpierw Edward Etler, a po nim Janusz Weychert, mało znany jako reżyser,
ale redaktor doskonały. (…)
„Odgłosy”, tygodnik łódzki - numer z 6 marca 1960.
W wydanym w 2003roku multimedialnym "Leksykonie PWN" pod hasłem "Odgłosy" znajdujemy krótką notatkę: "Tygodnik społeczno-literacki wydawany 1958-90 w Łodzi". Tylko tyle.
"Karuzela", rok 1983.
"Karuzela" - czasopismo
humorystyczno-satyryczne o największym w PRL nakładzie przestała się kręcić,
kiedy w jej mechanizm włożono żelazny łom, którym osławiona Komisja
Likwidacyjna RSW - Prasa rozwalała skutecznie kolejne polskie gazety. Zostało
wtedy pole do ekspansji zagranicznych koncernów prasowych, głównie niemieckich.
"Karuzela" powstała w parę tygodni po polskim Październiku ‘56 - zrazu jako pismo trochę na wariackich papierach, bo bez lokalu, bez telefonu i bez zespołu. Twórcą "Karuzeli" był Leopold Beck - redaktor międzywojennej prasy wiedeńskiej, potem redaktor warszawskiego "Roju" - wtedy pracujący w "Dzienniku Łódzkim". Sekretarzem "Karuzeli" został Adam Ochocki, doświadczony redaktor przedwojennej "Republiki" i "Expressu Ilustrowanego", felietonista i satyryk. Ten znakomity tandem stworzył czasopismo niezwykłe, które osiągnęło niebywały nawet na tamte lata nakład 600 tysięcy egzemplarzy! Mimo istniejących wtedy na polskim rynku prasowym paru tego rodzaju pism, "Karuzela" wiodła zdecydowany prym.
Stopka redakcyjna pierwszego numeru "Karuzeli" z dnia 9 stycznie 1957 roku głosiła: "Redaguje się samo. Redaktor przyjmuje na przystanku tramwajowym przy ul. Mickiewicza i alei Kościuszki. Kierownik muzyczny: Jan Czarny. Choreografia: Karol Baraniecki. Kolegium nie ma, ale będzie. Kolportaż ustny: Horacy Safrin. Telefon zepsuty, winda nieczynna. Jan Sztaudynger przyjmuje owacje i prezenty w dni nieparzyste. Z pozdrowieniem - Leopold Beck.". Rozszyfrujmy tę notkę: otóż twórca "Karuzeli" Leopold Beck i jej redaktor naczelny do roku 1966 mieszkał w domu na rogu alei Kościuszki i Mickiewicza. Wymienione nazwiska to znani łódzcy satyrycy.
"Karuzela" powstała w parę tygodni po polskim Październiku ‘56 - zrazu jako pismo trochę na wariackich papierach, bo bez lokalu, bez telefonu i bez zespołu. Twórcą "Karuzeli" był Leopold Beck - redaktor międzywojennej prasy wiedeńskiej, potem redaktor warszawskiego "Roju" - wtedy pracujący w "Dzienniku Łódzkim". Sekretarzem "Karuzeli" został Adam Ochocki, doświadczony redaktor przedwojennej "Republiki" i "Expressu Ilustrowanego", felietonista i satyryk. Ten znakomity tandem stworzył czasopismo niezwykłe, które osiągnęło niebywały nawet na tamte lata nakład 600 tysięcy egzemplarzy! Mimo istniejących wtedy na polskim rynku prasowym paru tego rodzaju pism, "Karuzela" wiodła zdecydowany prym.
Stopka redakcyjna pierwszego numeru "Karuzeli" z dnia 9 stycznie 1957 roku głosiła: "Redaguje się samo. Redaktor przyjmuje na przystanku tramwajowym przy ul. Mickiewicza i alei Kościuszki. Kierownik muzyczny: Jan Czarny. Choreografia: Karol Baraniecki. Kolegium nie ma, ale będzie. Kolportaż ustny: Horacy Safrin. Telefon zepsuty, winda nieczynna. Jan Sztaudynger przyjmuje owacje i prezenty w dni nieparzyste. Z pozdrowieniem - Leopold Beck.". Rozszyfrujmy tę notkę: otóż twórca "Karuzeli" Leopold Beck i jej redaktor naczelny do roku 1966 mieszkał w domu na rogu alei Kościuszki i Mickiewicza. Wymienione nazwiska to znani łódzcy satyrycy.
"Karuzela", rok 1983.
Z upływem lat "Karuzela" poszerzała krąg współpracowników - w różnych
latach pisywało do niej ponad 500 autorów! Wśród stałych autorów
"Karuzeli" znajdziemy m.in. nazwiska pisarzy Stefanii Grodzieńskiej, Jana Huszczy, Zygmunta Fijasa, Mariana Piechala, Jerzego Urbankiewicza.
Stefania Grodzieńska (1914-2010). Pisarka, aktorka estradowa, satyryczka.
Rysowali w
czasopiśmie przez całe lata między innymi Szymon Kobyliński, Eryk Lipiński, Karol Baraniecki, Kazimierz Mozelewski, Halina Skibińska oraz stali graficy Stanisław Ibis Gratkowski i Jerzy Ibis Jankowski.
Ostatni numer "Karuzeli" ukazał się w 1990 roku.
"Karuzela", rok 1983.
źródła:
Dawid
Lasociński, Ryszard Bonisławski, Michał Koliński. Łódź. Przewodnik Turystyczny.
Jerzy Wilmański. Dzieje prasy łódzkiej.
Andrzej
Kempa. Germanizacja Łodzi w nazistowskiej prasie
z lat 1939-1943.
Die Germanisierung von Lodz im Spiegel der
nazionalsozialistischen Presse (1939-1943) [red. Krystyna Radziszewska i Jörg Riecke].
Republika, rok 1925.
Fot. archiwalne pochodzą ze zbiorów:
Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi
Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC)
Państwowego Archiwum w Łodzi
oraz ze stron:
http://www.ipsb.nina.gov.plhttps://www.wikitree.com
http://www.tytusdezoo.republika.pl
Internetowy Polski Słownik Biograficzny http://www.ipsb.nina.gov.pl
http://jbc.jelenia-gora.pl
Fot. współczesne Monika Czechowicz
Świetny tekst, dzięki! Niebawem wystartuje kanał WATCHDEER, może być ciekawie, patrzcie: Dziennikarz śledczy Rafał Jeleń.
OdpowiedzUsuń