W późniejszych dokumentach figuruje on już pod nowym
nazwiskiem Lewek Salomonowicz. Co najmniej do 1818 roku sprawował swój urząd
oficjalnie, bo do niego skierował swoje pismo burmistrz Łodzi, nakazując, by
żaden Żyd nie był pochowany, nie dostał ślubu ani nie obchodził urodzin dziecka
bez uprzedniego zarejestrowania w Urzędzie Stanu Cywilnego. Burmistrz nakładał
też na rabina osobistą odpowiedzialność za wypełnianie tego obowiązku. I rabin
się z obowiązku wywiązywał. Od tego momentu w księgach Urzędu Stanu Cywilnego
pojawiają się rejestry urodzeń, zgonów i ślubów mieszkańców wyznania mojżeszowego.
Odrębne księgi prowadził też kahał dla swoich potrzeb.

Wydaje się prawdopodobne, że w końcu XVIII wieku i na
początku XIX stulecia, aż do chwili zamieszkania w Łodzi na stałe rabina z
Widawy, był nim szochet, czyli rzezak dokonujący rytualnego uboju zwierząt, ale
też obrzezań chłopców. Od czasu do czasu przywożony był też furą do Łodzi rabin
z Rozprzy.
Izydor Kaufmann (1853-1921). Rabin w futrzanej czapie.