środa, 20 listopada 2019

Niemieckie obozy jenieckie w Łodzi (1939-1945)

W okresie II wojny światowej i niemieckiej okupacji Europy słowo "obóz" (Lager) budziło wśród społeczeństwa, nie tylko polskiego, taką samą grozę jak wyrazy "gestapo" (Geheime Staatspolizei) czy "żandarm" (Gendarm). W większości przypadków (w zależności od kontekstu) kojarzone pozytywnie, w okresie panowania hitleryzmu zyskało dodatkową, złowrogą konotację. Zesłanie do obozu, zwłaszcza koncentracyjnego (Konzentrationslager), jednoznacznie łączono jeżeli nie ze śmiercią, to z utratą zdrowia, a w najlepszym wypadku z głodem i ciężką, niewolniczą pracą.

Grupa polskich jeńców cywilnych i wojskowych z kampanii wrześniowej
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

W latach 1939-1945 Niemcy zorganizowali na podbitych ziemiach polskich tysiące różnego rodzaju obozów i miejsc odosobnienia (więzienia, areszty, getta itp.). Samych obozów i podobozów było 1218. Przebywało w nich łącznie kilka milionów osób. Znacząca ich część nigdy nie wróciła do domów. Zostały zamordowane lub zmarły w rezultacie wyniszczających warunków bytowych i morderczej pracy. Pewna liczba więźniów, którzy mimo wszystko ocaleli, nigdy nie ujrzała już swoich domostw lub siedzib, startych z powierzchni ziemi. (…)

Jeńcy polscy podczas prac ziemnych.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Zasadnicza trudność z obiektywnym scharakteryzowaniem obozów jenieckich zorganizowanych przez władze hitlerowskie w Łodzi i ukazaniem najważniejszych aspektów ich funkcjonowania wynika z niemal kompletnego braku dokumentów na ten temat w rodzimych zasobach archiwalnych. Źródła dotyczące obozów jenieckich będące w gestii Wehrmachtu zniknęły wraz z odejściem wojsk z okupowanych terenów, które przejęły niemieckie władze cywilne, a także później, gdy Wehrmacht wycofywał się przed armiami sojuszniczymi. Skądinąd wiadomo, iż materiały te były w większości w pierwszej kolejności niszczone lub wywożone przez ewakuujące się przed nacierającym przeciwnikiem władze obozowe. Nie zachowała się też przeważająca część dokumentów (niszczono je lub ukrywano, a niektóre zaginęły podczas zawieruchy wojennej) wyższych instancji obozowych. Generalnie źródła dotyczące działań II wojny światowej niemieckiej armii, w której strukturach znajdowały się obozy jenieckie, są niekompletne. Dlatego wiele informacji o tych obozach w Łodzi zainteresowani ich historią czerpią między innymi (poza literaturą wspomnieniową) z akt przeprowadzonych przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich (OKBZH) w Łodzi postępowań, których zasadniczym celem było zebranie dowodów zbrodni popełnionych w tych placówkach. Przede wszystkim są to zeznania świadków. Niejako przy okazji śledczy zebrali szerszy materiał dokumentacyjny. Analizował go Marek Budziarek, któremu zawdzięczamy jedno z niewielu opracowań na temat działania obozów jenieckich, nie tylko w Łodzi (…)
Władze III Rzeszy Niemieckiej opracowały program postępowania wobec jeńców wojennych, według którego jednym z celów było wykorzystanie siły roboczej jeńców wojennych dla gospodarki Niemiec hitlerowskich. Został on uzgodniony między Naczelnym Dowództwem Sił Zbrojnych (Oberkommando der Wehrmacht) i generalnym pełnomocnikiem do spraw gospodarki wojennej (Generalbevollmächtigte für die Kriegswirtschaft). Jesienią 1939 roku Naczelne Dowództwo Sił Zbrojnych Rzeszy i Rada Obrony Rzeszy przystąpiły do realizacji wytycznych w sprawie pracy jeńców wojennych w przemyśle i rolnictwie. Postanowienia w tej sprawie (wbrew konwencji genewskiej) zapadły już w końcu stycznia 1939 roku w dowództwie Wehrmachtu oraz Ministerstwie Gospodarki i Pracy Rzeszy.
23 maja 1939 roku Hitler określił zasady postępowania w trakcie zadecydowanej już wówczas wojny przeciwko Polsce. W miesiąc później Gӧring zarządził na wypadek wojny przymusową pracę jeńców wojennych. Mieli oni mieszkać w barakach oraz pozostawać pod stałym nadzorem.

Nierozpoznany obóz pracy w III Rzeszy. Baraki dla polskich robotników.
(Zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Na obszarze III Rzeszy (a więc także na terenach włączonych w jej granice, w których znalazła się również Łódź) wszystkie sprawy jenieckie, w tym obozy jenieckie, były w gestii Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych Rzeszy, w którym zajmował się nimi Wydział do spraw Jeńców Wojennych, wchodzący w skład zarządu ogólnego sił zbrojnych. Obozy dla jeńców lotników podporządkowane były Naczelnemu Dowództwu Lotnictwa (…)

Prawie wszystkie te palcówki istniały krótko. Władzom Wehrmachtu chodziło o doraźne skomasowanie pewnej liczby jeńców, zwłaszcza pojmanych na pobliskich terenach walk, by później w miarę możliwości szybko przetransportować ich do obozów właściwych.
Można wyróżnić kilka okresów powstawania tych obozów w Łodzi. Pierwsze funkcjonowały w związku z kampanią wrześniową 1939 roku, a więc od połowy września do końca października 1939 roku. W listopadzie już nie istniały. Kolejne utworzono ze względu na realizowaną przez Niemcy kampanię wiosenną 1940 roku na zachodzie Europy, na Półwyspie Bałkańskim i w północnej Afryce. Powstawały one także po rozpoczęciu inwazji wojsk niemieckich na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku (…)
 
W połowie września 1939 roku do kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny Niemcy zaczęli zwozić pierwszych wziętych do niewoli polskich oficerów i żołnierzy. Tu ich 200-osobowe grupy przebywały około 2-3 dni, po czym transportowano je do innych, większych obozów.

Podobne grupy jeńców w tym samym czasie umieszczano w obozie przejściowym przy ulicy Żwirki 36, w obiektach pofabrycznych Szai Rosenblatta, choć tutaj w różnych okresach (do końca października 1939 roku) gromadzono nawet kilka tysięcy osób. Do placówki tej przybywały grupy jeńców z mniejszych obozów przejściowych, między innymi z Góry Kalwarii, Łowicza, Modlina, Ozorkowa, Pruszkowa, Włoch, Sochaczewa, a także z obozu w Łodzi na Nowym Złotnie. W jednostce przy ulicy Żwirki umieszczano również rannych żołnierzy, których wcześniej opatrzono w łódzkich szpitalach. Jednorazowo w obozie mogło przebywać około tysiąca osób. W połowie października 1939 roku jeńców zaczęto zwalniać lub w grupach wywozić do obozów w Rzeszy.
W zabudowaniach klasztornych w Łagiewnikach (ulica Okólna 185), które dodatkowo ogrodzono drutem kolczastym, w początkach października 1939 roku władze wojskowe umieściły około 5 tysięcy jeńców wojennych. Po mniej więcej miesiącu pobytu wywieziono ich do obozów w Rzeszy.

Karta pocztowa 1940-1944.
Hala sportowa w parku im. Józefa Poniatowskiego
(źródło: www.basen.lodz.pl/pocztowki-ze-starej-lodzi)

W hali sportowej w parku im. Józefa Poniatowskiego, którą z przyległym do niej terenem zamieniono na obóz dla jeńców, mogło przebywać około 2 tysięcy wziętych do niewoli żołnierzy polskich. Również ich w krótkim czasie podzielono między inne placówki.
Niewiele więcej wiadomo o funkcjonowaniu obozu dla jeńców brytyjskich, zlokalizowanego między ulicą Szpitalną i Niciarnianą (Stalag XXI A). Najprawdopodobniej rozpoczął działalność w drugiej połowie 1940 roku i funkcjonował jeszcze w 1944 roku, a przebywało w nim nawet kilkaset osób (180-300), które pracowały w niemieckich zakładach przemysłowych. Jednym z dowódców grup był Harvey Keneth.
Stosunkowo dużo danych zdołano uzyskać o obozie dla jeńców sowieckich przy ulicy Odrzańskiej.

(…) W 1941 roku Niemcy uruchomili w Łodzi obóz dla sowieckich jeńców wojennych (Kriegsgefangenelager Nr 2 der Luftwaffe in Litzmannstadt - Kgf.Lg. 2 d.L.w., w skrócie Stalag Luftwaffe 2 Litzmannstadt). Funkcjonował on nieprzerwanie do wyzwolenia Łodzi w styczniu 1945 roku. Należał do systemu obozów jenieckich i podlegał władzom Wehrmachtu, a lokalnie dowództwu okręgu wojskowego XXI w Poznaniu.
8 września 1941 roku ogłoszono rozporządzenie w sprawie traktowania jeńców sowieckich ustalające tryb i mechanizm postępowania z nimi. Oczywiście ukazało się ono post factum (jak wiele regulacji hitlerowskich), gdyż obóz już dawno funkcjonował. Został on usytułowany w granicach obecnych ulic Zuchów (w okresie okupacji Goldene Pforte, wyłączona z ruchu), Odrzańskiej (Wallenstein Strasse), Łopianowej (Schwertbruderstrasse, po wojnie Jana Sobieskiego) i Retmańskiej (Paracelsusweg).

Zdjęcie lotnicze Stalagu Luft II z maja 1942 roku
(źródło: Wikipedia)

Placówka składała się z dwóch części. W pierwszej - koszarowej - znajdowały się obiekty dla załogi (w tym kasyno), "szpital" (przed wybuchem wojny budynek szkolny) oraz budynek komendantury (w większości były to należące do Polaków domy mieszkalne, z których w chwili założenia obozu ich wysiedlono).
Ulica Odrzańska 37, dawny dom Gustawa Keilicha. Od 1941 do 1945 roku był częścią obozu dla jeńców radzieckich Stalag Luft II. Mieściła się w nim komendantura obozu.
W drugiej części - obozie właściwym - zlokalizowano około 20 baraków dla więźniów, lazaret, łaźnię, kuchnię, budynki warsztatów, latryny i areszt. Ten fragment obozu otaczały zasieki z drutu kolczastego, a w czterech narożach ustawiono wieże wartownicze. Obie części obozu okalał 3-metrowy drewniany płot. Jedna z granic obozu przebiegała prawdopodobnie już poza osią obecnej ulicy Retmańskiej.

Przypuszczalnie podstawowe urządzenia obozu Niemcy przygotowali już w 1940 roku. Oficjalnie zaczął funkcjonować w lipcu 1941 roku z chwilą przywiezienia pierwszych jeńców sowieckich schwytanych po ataku Niemiec na ZSRS.

Wzięci do niewoli jeńcy sowieccy, Krym 
(źródło: Bundesarchiv)

Nie wiadomo, kto wchodził w skład komendantury oraz kto pełnił pozostałe funkcje. Zgodnie z przyjętą procedurą z zewnątrz obozu strzegli żołnierze kompanii wartowniczych Wehrmachtu. Brak również informacji o ogólnej liczbie jeńców, którzy przeszli przez obóz. Można założyć, że było ich kilka tysięcy, możliwe, że do 4 tysięcy. Śmiertelność była zapewne dość wysoka, co wynikało głównie z chorób płuc, spowodowanych ciężkimi warunkami bytowymi (przede wszystkim niedożywieniem, morderczym wysiłkiem - między innymi pracami ziemnymi na pobliskim lotnisku Lublinek, i okresowo zimnem).


Ciała zmarłych jeńców grzebano początkowo w pobliżu obozu (najprawdopodobniej w lasku położonym za jego północnym ogrodzeniem), potem na cmentarzu prawosławnym na Dołach, przy ulicy Telefonicznej. Mogiły te nie były zaznaczone i do dziś nie wiadomo, w której części cmentarza się znajdują. Nie ma również wiadomości na ten temat parafia św. Aleksandra Newskiego w Łodzi, która jest jego administratorem.
Formalnie Stalag Luft II został zlikwidowany 1 września 1944 roku, gdy większość jeńców wywieziono do Stalagu Luft III w Żaganiu. W Łodzi pozostawiono tylko grupę chorych i niezdolnych do pracy, którzy w większości doczekali wyzwolenia 19 stycznia 1945 roku.

Budynki obozu przejściowego przy ulicy Liściastej 17, dawnej fabryki Michała Glazera.

Inne określenia występujące w materiałach archiwalnych, utrwalone w świadomości łodzian i w historiografii, to obóz na Radogoszczu, obóz przejściowy na Radogoszczu, obóz więzienny (Gefangenenlager in Radogosch), obóz przy ulicy Krakowskiej 55 (dawna nazwa obecnej ulicy Liściastej), obóz w fabryce Glazera, obóz zbiorczy (Sammellager Radogosch). Często placówkę tę łączono z rozszerzonym więzieniem policyjnym na Radogoszczu (Erweitertes Polizeigäfangins), w fabryce Samuela Abbego, przy obecnej ulicy Sowińskiego 1, choć były to w ocenie historyków i badaczy tematu - dwie różne jednostki.

Zabudowania dawnej fabryki Samuela Abbego (ul. Sowińskiego 1), dziś Mauzoleum i oddział "Radogoszcz" Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi. 

(…) Na początku listopada 1939 roku Niemcy przeprowadzili pierwsze masowe aresztowania przedstawicieli inteligencji z Łodzi oraz rejencji kaliskiej. Osadzono ich między innymi właśnie w obozie przy ulicy Liściastej. Należy więc domniemywać, iż zabudowania fabryczne zaadoptowano na ten cel w ostatnich dniach października lub na początku listopada 1939 roku. Tezę tę potwierdza przemówienie Friedricha Übelhӧra, prezydenta ówczesnej rezydencji kaliskiej, wygłoszone 11 listopada, w którym wspominał o utworzeniu obozu dla Polaków.

Obóz powstał w przyspieszonym tempie, ponieważ istniejące więzienia łódzkie były przepełnione, a szeroko zakrojone aresztowania wciąż trwały. W późniejszym czasie struktury obozowej nie rozwijano, prawdopodobnie z uwagi na plany zorganizowania większego obozu, wspomnianego już więzienia przy ulicy Sowińskiego 1. Być może władze okupacyjne zakładały też, że akcja likwidacyjna polskiej i żydowskiej elity intelektualnej i przywódczej (o kryptonimie "Intelligenzaktion") potrwa krótko i obóz, w którym przetrzymywano aresztowanych, nie będzie już później potrzebny.


W obozie osadzano nauczycieli z placówek wszystkich poziomów nauczania, lekarzy, prawników, działaczy politycznych, gospodarczych, związkowych, samorządowych, społecznych, artystów, księży (w tym propolskich pastorów ewangelickich), rabinów, a także intelektualistów pochodzenia niemieckiego o sympatiach propolskich. Na podstawie zachowanej dokumentacji (chociażby księgi aresztowanych przez Policję Bezpieczeństwa, Haftbuch) można założyć, że przeszło przez niego od 1,5 tysięcy do 2 tysięcy ludzi. Przeciętny stan liczbowy w obozie można oszacować na 500-1000 osób, w tym kilkadziesiąt kobiet. Tak duża liczba osadzonych w stosunku do wielkości obiektu skutkowała trudnymi warunkami bytowymi. Początkowo nie było latryn. Więźniom brakowało wszystkiego, wyżywienia, wody, środków higieny osobistej, nie mówiąc o lekach czy odpowiednim na chłodną porę roku ubiorze (niektórym w momencie aresztowania nie pozwolono założyć wierzchniego okrycia). Sale były nieogrzewane, a więźniowie spali na gołej podłodze. W akcję pomocy włączył się Polski Komitet Pomocy Więźniom Radogoszcza. Skrajnie prymitywne warunki (panujące do końca istnienia obozu) utrzymywano również po to, by osadzonych upokorzyć. Na wolności byli oni dobrze sytuowani, więc musieli odczuwać tym większy dyskomfort. Czekał ich jednak los jeszcze gorszy - organizatorzy "Intelligenzaktion" zamierzali tych ludzi fizycznie zlikwidować. Tylko nieliczni więźniowie radogoskiej jednostki ocaleli (po przesłuchaniach w siedzibie gestapo zostali zwolnieni do domów lub przetrwali pobyt w innym obozie albo obozach, do których trafili). W zasadzie więźniowie mogli utrzymywać kontakt z rodzinami, jednak był on ograniczony do ocenzurowanej korespondencji. Na jednym z drzew w okolicach obozu wywieszano okresowo listę osadzonych. Sporadycznie mogli oni uzyskać widzenie z bliskimi, zwłaszcza w okresie późniejszym.
W ocalałej dokumentacji 7 grudnia 1939 roku pojawia się jako data odjazdu ostatniego samochodu ciężarowego z grupą więźniów obozu (następnie rozstrzelanych w Lesie Lućmierskim).
(…) W kontekście zapisów we wspomnianej już księdze aresztowanych i zeznań wielu świadków przesłuchanych podczas prowadzonego przez OKBZH w Łodzi śledztwa należy domniemywać, że co najmniej kilkuosobowe grupy rozstrzeliwano po 7 grudnia 1939 roku w lasach podłódzkich i prawdopodobnie na strzelnicy na Brusie.

Miejsce straceń w Lesie Łagiewnickim.

Więźniów radogoskiego obozu wywożono krytym plandeką samochodzie ciężarowym na przesłuchania w siedzibie gestapo przy ulicy Anstadta, gdzie funkcjonował quasi-sąd doraźny. Wydając wyroki podczas kilkuminutowego posiedzenia, miał sankcjonować wcześniej powzięte decyzje o fizycznej likwidacji przywódców społeczeństwa polskiego. Udało się ustalić daty posiedzeń tego organu: 12, 23 i 30 listopada oraz 6, 11 i 19 grudnia 1939 roku. Często więźniowie z aresztu gestapo lub po przesłuchaniu przez sąd nie wracali już do obozu, lecz byli od razu rozstrzeliwani.

Siedziba gestapo mieściła się przy ulicy Anstadta, w budynku dawnego gimnazjum żydowskiego, po wojnie UB, dzisiaj XII Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Wyspiańskiego

Według dokumentacji (szczególnie akt gestapo) z obozu przy ulicy Liściastej zwolnione zostały co najmniej 134 osoby, zwłaszcza lekarze i aptekarze (w tym co najmniej 13 kobiet). 
W samym obozie mogło zginąć nie więcej niż 20-25 ludzi. Pod koniec listopada 1939 roku zamordowano nieznanego z nazwiska Żyda, oskarżonego o czynną napaść na wachmana. Doprowadzony do budynku wartowni, został tam skatowany, a następnie zastrzelony. Kolejną ofiarą był Józef Bandel, nauczyciel Szkoły Powszechnej w Konstantynowie Łódzkim, również dotkliwie pobity przez strażników, w wyniku czego zmarł. Około 20 grudnia do obozu przyprowadzono Żydów wysiedlonych z ulicy Nowomiejskiej. Być może właśnie z tej grupy w obozie rozstrzelano kilku Żydów, o czym świadczyłyby ciała ofiar leżące obok walizek i pakunków, na których znajdowały się zapamiętane przez współwięźniów nazwiska Rozenblat i Cukier.
Poniżej pamiątkowa tablica znajdująca się na jednej ze ścian dawnej fabryki Michała Glazera przy ulicy Liściastej, niestety bardzo nieczytelna:

PAMIĘCI OFIAR HITLEROWSKIEGO LUDOBÓJSTWA
POMORDOWANYCH W MURACH TEJ FABRYKI
W LATACH 1939-40
ZAŁOGA ZAKŁADÓW
SPRZĘTU MOTORYZACYJNEGO NR2 W ŁODZI
 W rocznicę wybuchu II wojny światowej. Łódź 1 września 1989 roku.

Pamiątkowa tablica znajdująca się na terenie dawnego obozu w Rudzie Pabianickiej.

PAMIĘCI POLAKÓW
BESTIALSKO ZAMORDOWANYCH
PRZEZ ZBRODNIARZY HITLEROWSKICH
W PIERWSZYCH MIESIĄCACH OKUPACJI
NA TERENIE BYŁEJ FABRYKI BAYERA

GDZIE PRZESZŁY STOPY TAKIEGO WIDZIADŁA,
NICZEM JEST KLĘSKA WIOSEK ALBO GRODÓW:
CAŁA KRAINA W MOGIŁĘ ZAPADŁA.
                                                         Adam Mickiewicz

Funkcjonowanie obozu w Rudzie Pabianickiej wpisuje się we wspomnianą już wcześniej "Intelligenzaktion Litzmannstadt" (…) Władze niemieckie zorganizowały obóz w obiektach byłej fabryki Bayera - przy skrzyżowaniu ulicy Pabianickiej i Świętojańskiej. Istniał od końca października 1939 roku do czerwca 1940 i miał charakter przejściowy. Osadzano w nim przede wszystkim Polaków, liderów społecznych i politycznych, przedstawicieli inteligencji, którzy przed wrześniem 1939 roku wyróżniali się aktywnością obywatelską, a także osoby podejrzewane przez hitlerowców o wrogi stosunek do miejscowych Niemców przed wybuchem wojny. Więźniowie nie przebywali w tym obozie zbyt długo. W nielicznych przypadkach po kilku dniach lub tygodniach zwalniano ich do domów, a w większości przenoszono do innych miejsc odosobnienia, na przykład do obozu przy ulicy Liściastej, a także obozu-punktu zbornego w fabryce Samuela Abbego na Radogoszczu (więcej w baedekerze TUTAJ).

Zabudowania dawnej fabryki Samuela Abbego, dziś Mauzoleum i oddział "Radogoszcz" Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.

Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w obozie w Rudzie Pabianickiej następowała wstępna selekcja, podczas której sprawdzano tożsamość więźnia i ogólnie weryfikowano jego "przewiny" wobec narodu niemieckiego. W stosunku do osadzonych stosowano różnego rodzaju szykany, łącznie z biciem. W obozie umieszczano zasadniczo mieszkańców Rudy Pabianickiej. Średnio przebywało w nim najprawdopodobniej około 400 więźniów, a w sumie przeszło przez niego około tysiąca osób. Obóz od początku miał istnieć jedynie okresowo - kiedy tylko hitlerowcy zakończyli akcję oczyszczania miejscowości z wrogiego elementu, postanowili ją zlikwidować (…)
Komendantem obozu był Alfred Wilhelms, po wojnie skazany na karę śmierci i stracony.

"Dziennik Łódzki", rok 1946.

Projekt wybudowania węzła kolejowego Łódź Olechów podjęły już przedwojenne władze polskie, niestety, do września 1939 roku nie został on urzeczywistniony. Do pomysłu wróciły niemieckie instytucje okupacyjne, licząc na korzystny wpływ tej inwestycji na tranzyt między wschodem a zachodem w kontekście wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu.
Roboty budowlane prowadziły liczne niemieckie przedsiębiorstwa specjalistyczne, zarówno z włączonych ziem polskich (Kraju Warty, w tym Łodzi), jak i ze starej Rzeszy.

Prace nad węzłem trwały w latach 1940-1944. Budowali go jeńcy obozów pracy przymusowej oraz Żydzi z getta. Wokół terenu obozu powstało kilka obozów jenieckich. Początkowo przeznaczone były dla Polaków, później także dla jeńców radzieckich. Baraki stały pomiędzy budowaną linią kolejową a dzisiejszą ulicą Zakładową. Hitlerowcy wybudowali obozy pracy w Jędrzejowie i Olechowie (obecnie w granicach Łodzi), dlatego są znane jako obozy w Olechowie lub olechowskie.

Jeńcy polscy ładują haubicę na wagon kolejowy.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Do budowy obozu w Jędrzejowie przystąpiono w 1940 roku. Zlokalizowano go na polach gospodarstwa należącego wówczas do Niemca o nazwisku Hamm, przy obecnej ulicy Tomaszowskiej, naprzeciw ulicy Kotoniarskiej. Obóz znajdował się między ulicą Olechowską od północy i Jędrzejowską od południa, wzdłuż ulicy Tomaszowskiej. Początkowo wzniesiono 8 drewnianych baraków, obiekt gospodarczy i zaplecze dla służby wartowniczej. Później - w 1941 roku - jednostkę rozbudowano do 20 baraków mieszkalnych. Teren otoczono siatką i zasiekami z drutu kolczastego, podzielono na dwie części, jedną dla Polaków, drugą - w głębi - dla Żydów. Wjazd do obozu był od strony ulicy Tomaszowskiej, obozu strzegli funkcjonariusze straży kolejowej (Bahnschutz).

Obóz w Olechowie (najprawdopodobniej otrzymał wówczas nazwę Lager Ohlendorf) uruchomiono przypuszczalnie w kwietniu 1942 roku. Położony był wzdłuż tzw. drogi Olechowskiej (obecnie ulica Zakładowa), między ulicą Tranzytową i Dyspozytorską. Składał się z kilku odrębnych części. W jednej przebywali Polacy - pracownicy przymusowi niemieckich firm budowlanych spoza Łodzi, w innej Żydzi. Stało w nim 7-8 drewnianych baraków dla więźniów oraz kilka podobnych dla administracji, robotników i służby wartowniczej oraz na sprzęt, a także magazyny. Ponadto znajdowały się tam kuchnia, łaźnia i latryna. Cały teren, podobnie jak w Jędrzejowie, ogrodzono siatką i zasiekami z drutu kolczastego, a nadzorowali go strażnicy uzbrojeni w karabiny. Wejście umieszczono od strony ulicy Zakładowej. Jako komendanta wymienia się Niemca Franza Henkela, aczkolwiek niektórzy świadkowie mówią o Niemcu Schulzu, który był najprawdopodobniej głównym kierownikiem budowy.
Z urządzeń obozowych pozostał tylko budynek, w którym mieściły się łaźnia i magazyn żywnościowy.

Teren od ulicy Zakładowej w stronę nasypu kolejowego. Dzisiaj zadrzewiony.

Niezależnie od wymienionych obozów przy trasie budowy, wzdłuż ulicy Zakładowej, najprawdopodobniej przed jednostką olechowską, znajdowały się dwie grupy baraków obozowych, w których przez pewien czas przebywali jeńcy angielscy i radzieccy. Były one od siebie oddalone, otoczone drutem kolczastym, strzeżone najprawdopodobniej przez żołnierzy Wehrmachtu i nie należały do kompleksu Olechowskiego. 

Obóz dla jeńców angielskich powstał w połowie 1942 roku przy obecnej ulicy Przylesie. Anglicy byli lepiej traktowani niż pozostali więźniowie, mieli lepsze warunki mieszkaniowe. Te budynki przetrwały do dzisiaj i są domami mieszkalnymi.

Dla pracowników niemieckich, którzy nadzorowali budowę linii kolejowej, w 1942 roku wzniesiono osiedle mieszkaniowe przy ulicy Dyspozytorskiej. 

Powstały dwa budynki wielorodzinne i sześć jednorodzinnych typu szeregowego. 

Dwa parterowe domy wzniesiono jeszcze w czasie wojny, pozostałe miały tylko fundamenty, mury dokończono w latach 50. XX wieku.

Po prawej stronie ulicy wybudowano wielorodzinny, dwukondygnacyjny budynek w kształcie litery L ze sklepem na dole. Dziś jest to budynek mieszkalny i siedziba rady osiedla.

Osiedle kończy wybudowany w poprzek drogi drugi budynek wielorodzinny.

W latach 50. XX wieku na osiedlu stanęły jeszcze dwa bloki mieszkalne.

Warunki obozowe i zatrudnienia były różne dla poszczególnych grup uczestniczących w tworzeniu węzła kolejowego Łódź Olechów. Polskich robotników przymusowych, mieszkających w barakach na terenie budowy, nie pilnowano ściśle. Do pracy udawali się samodzielnie. Co jakiś czas mogli starać się o krótkotrwałe przepustki. Żydzi natomiast byli dokładnie strzeżeni wewnątrz obozu - przez służby żydowskie, tzw. oberjude, a na zewnątrz (podczas przemarszu i na miejscu pracy) - przez oberjude oraz funkcjonariuszy niemieckich: straży kolejowej, żandarmów (Schutzpolizei - schupo) i najprawdopodobniej Policji Pomocniczej (Hilfpolizei - hipo). Pod żadnym pozorem nie wolno im było opuścić obozu i miejsca pracy. Jakakolwiek niesubordynacja mogła skończyć się śmiercią, i często tak się właśnie działo. 

Obóz jeniecki w nierozpoznanej miejscowości. Jeńcy radzieccy podczas przygotowywania posiłku przy ognisku.
(zbiory Narodowego Archiwum Cyfrowego)

Szczególnie nadzorowano też jeńców sowieckich, traktowanych wyjątkowo brutalnie. Mimo wychudzenia i braku sił zmuszano ich do intensywnego wysiłku, a w razie jakiegokolwiek przewinienia szczuto psami i bito. Łagodniej obchodzono się z więźniami angielskimi (…).
Osoby narodowości polskiej wykonywały rożne roboty - przede wszystkim porządkowe, budowlane, przy powiększaniu baraków, jako maszyniści lokomotyw i ich pomocnicy, kucharki, sprzątaczki itp. Więźniowie polscy pracowali średnio ok. 10 godzin, z godzinną pauzą na obiad. Przeważnie od świtu do zmierzchu, bez przerwy (przez 12 godzin) pracowali Żydzi. Były to najcięższe roboty na budowach - przenoszenie i układanie szyn, podkładów kolejowych, wysypywanie z wagonów ziemi, kopanie i plantowanie terenu. Podobne obowiązki mieli jeńcy radzieccy. Anglicy wykonywali raczej prace porządkowe i lekkie, przez 6 godzin dziennie.

Stara zabudowa stacji Olechów. Budynek kotłowni, w dali widoczna wieża wodna.

Morderczy wysiłek i głodowe wyżywienie oraz okrutne traktowanie dziesiątkowały Żydów. Każdy minimalny przestój natychmiast karano biciem - kijem, szpadlem, kolbą karabinu. Żydów, którzy odnieśli rany w czasie pracy, nie leczono ani nie udzielano im żadnej pomocy medycznej. Wręcz przeciwnie, ofiary wypadków często dobijano na miejscu. W związku z brutalnością nadzorców jeńcy sowieccy podejmowali wiele prób ucieczki z obozu lub podczas pracy, co niestety często kończyło się śmiercią. najprawdopodobniej z tego powodu grupę więźniów z ZSRS, których w połowie 1943 przywieziono do obozu Olechowskiego, już pod koniec tego roku odesłano w niewiadomym kierunku. Również Anglicy nie przebywali w Olechowie długo, około 6 miesięcy w 1943 roku. Przede wszystkim ze względu na głód obóz lub miejsce pracy próbowali opuszczać Żydzi, którzy szukali żywności u okolicznych rolników bądź mieszkających jeszcze w pobliżu Polaków. Zazwyczaj ich chwytano i karano śmiercią natychmiast lub później wieszano w obozie w Olechowie, gdzie hitlerowcy zainstalowali szubienicę. Egzekucje te Niemcy nazywali wypłatami i wykonywali w pierwszych dniach każdego miesiąca. W ten sposób zastraszali pozostałych więźniów, wymuszając bezwzględne posłuszeństwo i uległość. W okresie istnienia obozu Olechowskiego przeprowadzili wiele takich egzekucji, wyłącznie na Żydach. Niestety, nie wiadomo ilu dokładnie ich powieszono, kim w większości były ofiary ani skąd pochodziły. Większość świadków podaje, że Żydów karano w ten sposób co jakiś czas od wiosny 1942 roku do jesieni 1944, czyli do końca funkcjonowania obozu (…). Jak twierdzą świadkowie, podczas egzekucji obecni byli Niemcy w mundurach żółtych (najprawdopodobniej Waffen SS) i czarnych (członkowie SS), a wśród nich komendant Franz Henkel oraz przedstawiciele łódzkiej placówki gestapo, którzy najprawdopodobniej podejmowali ostateczne decyzje w tej sprawie.
Żydzi ginęli nie tylko na szubienicy. Mordowano ich niemal codziennie i w każdej sytuacji, w obozach i na placu budowy. Szczuto psami, jeśli oddalili się z miejsca pracy, zabijano podczas załadowywania i wyładowywania ich z transportu, którymi dowożono na roboty, tłuczono kolbą karabinową na śmierć lub strzelano za rzekomą ucieczkę lub zbytnie oddalenie się (…)

Wiadukt kolejowy na linii Olechów-Andrzejów, nad torami Olechów-Bedoń.

Ponieważ inwestycja musiała być zrealizowana bardzo szybko, więźniowie pracowali w nieludzkich warunkach, ponad swoje siły co powodowało ogromną umieralność. Ciało grzebano w nasypach, pod torami i w pobliskich lasach. 
W większości wypadków nie udało się zlokalizować miejsca pochówku ofiar zbrodni popełnionych podczas funkcjonowania obozów i budowy węzła kolejowego Łódź Olechów. Świadkowie twierdzą, że niekiedy schwytanych i zamordowanych Żydów grzebano w okolicach ogrodzenia obozu, szczególnie w Jędrzejowie. Zwłoki Żydów powieszonych w Olechowie chowano w lasku tuż za obozem lub pod murem cmentarza w Bedoniu (a niektóre podobno też w obrębie nekropolii).

Cmentarz w Bedoniu, w tle widoczny kościół pw. Matki Boskiej Królowej Polski, wzniesiony w latach 1925-1933. 

Obecnie nie da się już ustalić dokładnej liczby więźniów, którzy przeszli przez obozy w Olechowie i Jędrzejowie. Świadkowie podają bardzo rozbieżne liczby, można wskazać jedynie dane szacunkowe. Dotyczy to również zamordowanych. Przez obozy te mogło przejść nawet kilkanaście tysięcy osób: najwięcej Żydów (kilka tysięcy), następnie Polaków (także kilka tysięcy), Anglików (ok. 900) i Rosjan (być może też około 900). Zabito najprawdopodobniej kilkuset jeńców, w tym około 80 Żydów, których powieszono w Olechowie.
Obozy zlikwidowano jesienią 1944 roku.

Historia budowy węzła kolejowego Łódź-Olechów upamiętniona jest w dwóch miejscach. Pierwsze z nich znajduje się w miejscu dawnej krańcówki autobusowej, tuż za dzisiejszym przystankiem Zakładowa/Dyspozytorska. Na niewielkim podwyższeniu ułożonym z kamieni stoi głaz z tablicą pamiątkową:

W tym miejscu w latach 1940-1944
znajdował się hitlerowski obóz
pracy dla Polaków, Rosjan, Żydów
i innych narodowości pracujących
przymusowo przy budowie węzła kolejowego Łódź-Olechów
Dla tysięcy 
zamordowanych tu ludzi
grobem stały się
nasypy kolejowe i okoliczne lasy
W hołdzie Więźniom obozu
mieszkańcy
Andrzejowa, Olechowa i Łodzi.

Pomnik swoją formą przypomina grobowiec usypany na kolejowych torach...

Pamięci więźniów obozów Olechowskich poświęcone są także dwie tablice znajdujące się na stacji Łódź-Olechów przy budynkach dyrekcji PKP Cargo.

Miejsce byłego obozu hitlerowskiego
w latach 1940-1945.

ZBoWiD 
W XXXI rocznicę zwycięstwa
nad faszyzmem hitlerowskim
kolejarzom poległym w walce,
zamęczonym w katowniach i obozach zagłady - 
żołnierzom września,
żołnierzom Armii czerwonej i Ludowego Wojska Polskiego
oraz Armii Sprzymierzonych
w okresie II wojny światowej,
członkom Ruchu Oporu i partyzantom
z lat walki 1939-1945.
Kolejarze węzła PKP Łódź-Olechów
Łódź, kwiecień 1976 rok.


źródła:
Sławomir Abramowicz. Niemieckie obozy w Łodzi [w:] Łódź pod okupacją 1939-1945. Studia i szkice, red. Tomasz Taborek, Michał Trębacz.
C. Pilichowski. Hitlerowskie obozy i ośrodki przymusowego odosobnienia oraz ich rola w realizacji programu ludobójstwa i zagłady narodu polskiego [w:] Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945. Informator encyklopedyczny.
Marek Budziarek. Obozy jenieckie (w świetle akt Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi) [w:] Obozy hitlerowskie w Łodzi, red. A. Głowacki, S. Abramowicz.
Blog Podróże z misiem podrozezmisiem.blogspot.com

Fot. współczesne Monika Czechowicz
Fot. archiwalne pochodzą ze stron:
www.basen.lodz.pl/pocztowki-ze-starej-lodzi
Wikipedia https://pl.wikipedia.org/wiki/Stalag_Luft_II
oraz ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC)

BAEDEKER POLECA:
Łódź pod okupacją 1939–1945. Studia i szkice
red. Tomasz Toborek, Michał Trębacz, Łódź – Warszawa 2018, 432 s., ISBN: 978-83-8098-385-4
Biblioteka Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Łodzi.
Tom jest pokłosiem konferencji „Łódź w Kraju Warty. Nowe perspektywy badawcze”, która odbyła się w lutym 2015 roku. Zaprezentowano w nim 14 referatów opisujących dzieje Łodzi w czasie okupacji niemieckiej. W książce zostały poruszone zagadnienia konspiracji zbrojnej i cywilnej, tajnego nauczania i życia codziennego, a także losy łódzkich Żydów. Tom podsumowuje i uzupełnia dotychczasową wiedzę o okupacyjnych dziejach Łodzi. 







Przeczytaj jeszcze w baedekerze:
MAUZOLEUM i MUZEUM NA RADOGOSZCZU – dawna fabryka Samuela Abbe. 
19 stycznia 1945 roku – jesteśmy wolni... 
MIEJSCE STRACEŃ W LESIE ŁAGIEWNICKIM 
IN MEMORIAM - ŁÓDZKIE WIĘZIENIA 

i... Gazeta Wyborcza:
Zwłoki Żydów leżą pod torami. Mieszkańcy Olechowa wciąż żyją na grobach