niedziela, 19 kwietnia 2020

PIEŚŃ O ROZSTRZELONEJ ŁÓDZKIEJ SYNAGODZE


W Parku Śledzia, co był gettowy
w każdej pogodzie, jasna czy mglista
w każdy poranek lipcowy
i szarugę, co jesienna, dżdżysta
nad szachownicą - z szachistą szachista
Onegdaj Łódka tędy płynęła
dwa małe mostki nad nią były
Czasem się star psy topiły.

Dziś Łódka w mogiłę wstąpiła
podziemne jej wegetowanie
pod blokowiskiem zaginęła
zduszone dawne westchnienia
zabici ludzie, zaginęły echa
utopione w dawnych podziemiach

Pamiętam Wschodnią sunął dziarsko
tłum, co się wlewał w stare miasto
Po prawej stronie, róg Wolborskiej
- choć dawno, to przypomnieć mogę -
jak z ojcem szedłem od Pomorskiej
podziwiać starą synagogę
która w mauretańskim stylu.
Czoło stawiała lotom tylu
aż rozstrzelana przez gestapo
szkieletem swym groziła katom
- ofiara barbarzyńskich metod -
...a wierni jej - Umarli w getto!

Tak bracie było w Parku Śledzia
w czasie, gdy jeszcze na Bałutach
nie aż tak dawno, byś nie wiedział -
niemiecka rządzić chciała buta

Długo umierał stary cmentarz
co przy Wesołej i Bazarowej
pożogi nieba strzegł ofiarnej
modlitwy cichej bywał placem
i groził zbirom pięścią macew
i przed tron Jahwe nosił kadisz

O kronikarzu! O tym napisz!
Jeżeli kiedyś - synu troski - 
przechodzi c zechcesz wzdłuż Drewnowskiej
Pamiętaj, że tu - w Parku Śledzia
co się zdarzyło - chcę byś wiedział

Tu rozstrzelane Stare Miasto
wypruto domom ludzkim trzewia
życie swą stało się namiastką
codzienność stała się pogrzebem

Tu rabin, mąż wielce dostojny
o siwej brodzie, w tałes strojny
szyderczym Niemców szczuty humorem
płacząc... w ognisko rzucał Torę

Nad Zgierską w getcie były mosty
łączące brzegi jednakowe
po nich tłum ludzi - zjaw się wiercił
a marsz to był straszny, po prostu
śmierć się czaiła z obu stron mostu
każda ze stron niosła śmierci połowę

Chuda i straszna twarz człowieka
To tu brat - Żyd długo czekał
nad Łódką, jak nad Sambationem
i płakał, żegnając się z domem
wygnany z niego w czasie złym
przed śmiercią śpiewał "El mole rachmim"
Czy słyszysz Boże śmierci śpiew?

Tutaj żydowska płynęła krew...
tu małe dzieci - męczennicy
śmierć spotykały na ulicy
Zezwierzęceni "ponadludzie"
diabelską butą upojeni
bluźnili... zwłokom na kirkucie
i wywlekali z łona ziemi

W pokorze idź dziś przez Park Śledzia
ziemia nasiąkła tu krwią bratnią
o męce ich - świat nie wiedział
ofiara życia ich ostatnią

getto pamiętam w czasie, gdy pustka
a wiatr co huczał tam przed zmrokiem
z szyb wytłukując resztkę okien
te dziś umarłych - niszczył lustra

a zamiast śniegu płatki puchu
całun pośmiertny gettu tkały
martwemu gettu, co w bezruchu
kikuty domów otulały.

Witold Kowalski. Kwiaty łódzkie. Poezja miasta.
Nagroda w konkursie literackim im. Władysława Reymonta.

Fot. Monika Czechowicz