środa, 20 sierpnia 2014

DOBRA RADOGOSKIE i … PARK JULIANOWSKI


Przed wiekami pomiędzy Łodzią a Zgierzem rozciągały się lasy należące do dóbr szlacheckich Radogoszcza. Jeszcze pod koniec XVIII stulecia przeważały tu obszary leśne, z rzadka tylko poprzerywane ludzkimi siedzibami i pasami pól uprawnych. Kronikarz z tego czasu wspomina, że ze Zgierza do Łodzi „po większej części jedzie się samymi borami i lasami gęstymi...”


Wśród owych lasów, na obszernej polanie nad rzeką, powstał we wczesnym średniowieczu Radogoszcz, jedno z najstarszych osiedli w sąsiedztwie Łodzi. Po raz pierwszy wymieniony jest w dokumencie pisanym z 1242 roku. W tym właśnie czasie odbył się tutaj zjazd książąt polskich, w którym uczestniczył Konrad Mazowiecki. Domniemywać można, że w Radogoszczu istniał już wtedy drewniany gródek obronny, w którym być może odbył się wspomniany zjazd (na terenie parku im. Adama Mickiewicza w Julianowie w pobliżu stawu widnieje osobliwy pagórek, odróżniający się dosyć wyraźnie od otoczenia. Jest to jakby wysoka wyspa, okolona głębokim rowem. Istnieją przypuszczenia, iż na tym właśnie miejscu wznosił się gródek radogoski, strzegący starego szlaku z Łęczycy do Piotrkowa. Potwierdzać może, że w Radogoszczu był niegdyś gródek obronny, zaznaczone na mapie z 1799 roku miejsce, określone jako fortalicium).



Nazwa Radogoszcza zapewne wywodzi się od imienia założyciela wsi lub jednego z jej pierwszych właścicieli – Radogosta. Z zachowanych planów z początków XIX stulecia wynika, że dobra radogoskie położone były na zachód od Bałut i Łagiewnik. Wieś zabudowała się wzdłuż południowej krawędzi doliny rzeczki Sokołówki, w rejonie dzisiejszej ulicy św. Teresy. Dwór i budynki folwarczne znajdowały się na terenie obecnego parku w Julianowie. Wskazuje na to nazwa ulicy Folwarcznej, przebiegającej po wschodniej stronie parku. 



W pobliżu dworu było kilka stawów, utworzonych sztucznie przez zamknięcie groblami koryta rzeki. Jedną z tych grobli biegła droga z Łodzi do Zgierza. Być może, przy niej właśnie stał młyn wodny, parokrotnie wymieniany w zapiskach kronikarskich.


Radogoszcz na przestrzeni swych długich dziejów wielokrotnie zmieniał właścicieli. W latach siedemdziesiątych XVI stulecia dobra radogoskie należały do trzech współwłaścicieli: Anny Lutomierskiej, jej siostry Barbary Radogoskiej oraz Stanisława Skotnickiego. We władaniu Radogoskiej było 6 zagród chłopskich. Skotnicki posiadał 3 zagrody, zaś Lutomierska miała 2 zagrody chłopskie oraz karczmę.
Na przełomie XVI i XVII wieku dobra radogoskie nabyte zostały przez Stefana Tarnowskiego, który w tym samym czasie stał się również właścicielem Bałut. Według źródeł z 1616 roku majętność Tarnowskiego w Radogoszczu składała się ze 153 hektarów ziemi uprawnej, karczmy i młyna wodnego.


W okresie najazdów szwedzkich na Polskę włości radogoskie uległy poważnemu zniszczeniu. Z oświadczeń chłopów z Radogoszcza wynika, że w 1666 roku wojsko litewskie zabrało im 45 sztuk bydła i wiele innego dobytku. Inwentarze z tego okresu nadmieniają, że dwór, browar i zabudowania folwarczne były w złym stanie. Wieś liczyła tylko 9 gospodarstw. Ze spisu inwentarskiego z 1711 roku dowiadujemy się o nowych zniszczeniach. Wprawdzie w Radogoszczu znajdowało się wtedy 11 domów, ale kilka z nich było opuszczonych przez chłopów. W 1775 roku większa część Radogoszcza, w której był dwór, 7 zagród oraz młyn wodny, należała do burgrabiego łęczyckiego Mateusza Strzałkowskiego. Reszta wsi, składająca się z niepokaźnego dworku oraz 3 chałup, była własnością rodziny Wągrowskich. Do radogoskich dóbr należał również młyn Pabianka położony w północno-zachodnim kącie posiadłości. W 1775 roku młyn stanowił własność Strzałkowskiego.


Na przestrzeni wieków zabudowania młyńskie ulegały kilkakrotnie zniszczeniu, więc na miejscu starych wznoszono nowe. Ostatni młyn położony na posesji przy ulicy Żabieniec 90, przetrwał niemal do naszych czasów, gdyż zburzono go w połowie XX wieku. Świadectwem istnienia niegdyś na tym miejscu młyna jest staw, który dostarczał napędu wodnego na koło młyńskie.
W 1783 roku Mateusz Strzałkowski, idąc za przykładem wielu okolicznych ziemian, wyciął las w zachodniej części swojej posiadłości i na porębach założył kolonię Żabieniec, zasiedloną przez niemieckich rolników. Osiedle miało zabudowę rozproszoną; zagrody osadników rozrzucone były na sporej przestrzeni w okolicy ulic Żabieniec i Teofilowskiej.
Na początku XIX stulecia dobra radogoskie przeszły w posiadanie Stanisława Strzałkowskiego. Nowy dziedzic kontynuował gospodarcze posunięcia swego poprzednika. Wycinał dalsze partie lasu i na wyrugowanych działkach osadzał przybyszów z Prus. W 1817 roku gmina radogoska, obejmująca wieś Radogoszcz i kolonię Żabieniec, liczyła już ponad tysiąc mieszkańców. Większość z nich była niemieckiego pochodzenia.
Ostoję niemczyzny w gminie radogoskiej stanowił Żabieniec, zasiedlony przez Niemców ewangelików, najmniej podatnych procesom asymilacyjnym. Wieś zaliczała się do dużych, gdyż posiadała 56 gospodarstw. Znacznie więc przerastała Radogoszcz, który miał zaledwie 17 zagród. Trudno dzisiaj ustalić dokładne położenie i kształt dawnej kolonii niemieckiej. Jedynym świadectwem mówiącym o „olenderskich”  początkach Żabieńca, jest XIX wieczny cmentarzyk ewangelicki, położony przy północnym krańcu ulicy Brukowej. Dzisiaj trudno się doszukać śladów tej nekropolii... Piękne fotografie zapomnianego dzisiaj cmentarza można zobaczyć na blogu Pani Julii Bajkerskiej Ot, Foto! TUTAJ
Mieszkańcy gminy radogoskiej niemal do końca XVIII wieku trudnili się wyłącznie rolnictwem. Poza młynami wodnymi, browarem i gorzelnią, nie było tu żadnego zakładu o charakterze przemysłowym. Dopiero u schyłku stulecia powstała w Żabieńcu huta szkła, bazująca na miejscowych zasobach piasku szklarskiego. Przedsiębiorstwo zatrudniało kilkudziesięciu robotników. Właścicielem huty był Michał Wyszyński. W młodości Wyszyński walczył w wojskach Napoleona, później pracował w hutach szkła. Kiedy poznał wystarczająco hutnicze rzemiosło, osiedlił się w Radogoszczu, otworzył hutę szkła w Żabieńcu (jedną z największych w Królestwie Polskim), a także wydzierżawił Hutę Rogowską, usytuowaną we wsi Rogi (na początku XIX wieku istniało w granicach dzisiajszej Łodzi conajmniej 7 hut szkła). Jego działalność została zakończona na skutek przedwczesnej śmierci w wieku 38 lat. Po śmierci właściciela w 1822 roku huta została zlikwidowana.
W okresie powstania styczniowego właścicielką Radogoszcza była Ansberta Michalska. Stanisław Strzałkowski, schodząc bowiem bezpotomnie ze świata, zapisał cały swój majątek dalekiej krewnej. Córką Michalskiej i jej pierwszego męża, Zygmunta Rogolińskiego, była Maria Piotrowiczowa, uczestniczka powstania, poległa bohaterską śmiercią pod Dobrą (czytaj TUTAJ).


Po upadku powstania styczniowego dobra radogoskie podległy wzmożonej parcelacji. Nowe osadnictwo rozwinęło się szczególnie wzdłuż ruchliwego traktu z Łodzi do Zgierza. Oprócz gospodarstw rolnych powstały tu także niewielkie zakłady przemysłowe: cegielnie, browary, garbarnie, przędzalnie, wykończalnie. Z chwilą uruchomienia w 1901 roku linii tramwajowej do Zgierza, zabudowa tej części Radogoszcza szczególnie się nasiliła.

Tramwaj na Zgierskiej – do Zgierza

Tramwaj na Zgierskiej - ze Zgierza

Po śmierci Michalskiej folwark radogoski wystawiony został na licytację. Nabył go łódzki przemysłowiec Juliusz Heinzel. Około 1890 roku fabrykant ten na miejscu dawnego dworu wystawił wspaniały pałac. Odtąd siedzibę Heinzla zwano Julianowem.

Pałac Heinzlów w Julianowie.

"Nowy Kurier Łódzki", rok 1913.

Juliusz Heinzel dzięki talentowi do interesów w kilka lat stał się jednym z łódzkich multimilionerów. W 1874 roku miał już największy w Królestwie Polskim zakład produkujący tkaniny bawełniane. 

"Czas", kalendarz informacyjno-adresowy na rok 1905.

W końcu XIX wieku Juliusz Heinzel kupił na licytacji dobra należące do rodziny Zawiszów, w tym folwark na Marysinie, który zaczęto nazywać Julianowem, i ziemię w Łagiewnikach. Na obu terenach zbudowano pałace, z których do naszych czasów przetrwał tylko łagiewnicki (w pałacu w Julianowie Heinzlowie mieszkali do 1937 roku, gdy miasto kupiło majątek za 1 200 000 zł. Trójkondygnacyjny pałac w stylu neoklasycyzmu, zbudowano na planie odwróconej litery L.
 5-6 września 1939 roku był kwaterą dowództwa Armii „Łódź”. O świcie sztab opuścił pałac, wkrótce zaczął się nalot niemiecki. Uszkodzoną rezydencję Niemcy rozebrali w 1942 roku.

"Głos Poranny", rok 1932. 


"Panorama", dodatek tygodniowy "Ilustrowanej Republiki", rok 1932.

"Głos Poranny", rok 1936.

Tablica pamiątkowa oddająca cześć żołnierzom Sztabu Armii Łódź.

Na ziemiach folwarku Marysin został urządzony park zaplanowany jako dworski. Rezydencja Heinzla z ok. 1890 roku powstała na wzniesieniu, miała widok na stawy, a z tarasu schody prowadziły aż nad wodę. Pomiędzy pałacem a stawem stała fontanna. Ogród pałacowy był starannie zaprojektowany. 


W „Parkach Łodzi” czytamy:
Poza regularną częścią rozciągał się park o charakterze angielskim, pejzażowym. Największą jego ozdobą były lustra wody, o łamanych lub prostych liniach brzegów. 


Wraz z budową pałacu i urządzeniem jego najbliższego otoczenia nastąpiła również przebudowa całego parku, którą przeprowadził ogrodnik Lilienthal. Cała ta wielka inwestycja kosztowała 600 000 rubli.

"Rozwój", rok 1919.
Dziennik Urzędowy m. Łodzi, rok 1919.

"Rozwój", rok 1920.

"Rozwój", rok 1921.


"Ilustrowana Republika", rok 1925.

"Ilustrowana Republika", rok 1925.

"Kurier Łódzki", rok 1927.


Nestor ogrodnictwa polskiego, prof. Edmund Jankowski pisał w „Ogrodniku Polskim” w 1892 roku:
„W Julianowie nie szczędzono żadnych kosztów, by rzecz wspaniałą stworzyć, tego dowodzą nie tylko kosztowne budowle (schody, fontanny, łazienki itp.), ale i wydatki na drzewa. Tak np. chcąc urządzić szybko piękną aleję, sprowadzono z firmy Spaetha z Berlina kilkaset lip, które kosztowały po 50 marek sztuka.(…) Bądź co bądź park Julianów godzien jest widzenia i dla ogrodnika ciekawy.”

"Głos Poranny", rok 1930.

Do 1938 roku park pozostawał własnością prywatną, aż władze miejskie postanowiły go wykupić, a pałac Heinzlów przeznaczyć na muzeum regionalne. Plany te przekreśliła wojna.

"Głos Poranny", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1938.

"Ilustrowana Republika", rok 1938.


Sokołówka dzieli park na część południową – pejzażową i północną – leśną.


"Hasło Łódzkie", rok 1930.

Park Julianowski jest jednym z większych i najpiękniejszych w mieście. Jego granice wyznaczają ulice: Zgierska (od zachodu), Biegańskiego (od południa), Jaworowa (od północy), Folwarczna (od wschodu); fragmentami park przylega do ulicy gen. Sowińskiego i rzymskokatolickiego cmentarza św. Rocha.


"Głos Poranny", rok 1937.


Drewniany mostek nad wylotem kanału rzeki, który prowadzi do największego ze stawów. Poniżej inne, malownicze mostki julianowskiego parku:






Dzisiejszy widok stawu i polany, na której stał pałac Heinzlów:

 Pocztówka z XIX wieku - pałac Heinzlów widziany od strony stawu:

Na 46,23 ha parku rosną 54 gatunki drzew, wyliczone w spisie inwentaryzacyjnym z połowy lat 80 XX wieku. Z tego około 50 okazów to drzewa pomnikowe, niektóre o średnicy przekraczającej metr, przeważnie z początku XIX wieku, głownie dęby, ale też buki, lipy, wiązy i klony.

Oficjalna nazwa parku to park im. Adama Mickiewicza.

Podwójne szpalery przeszło stuletnich lip przy alei prowadzącej do nieistniejącej już siedziby Heinzlów.

"Łódź w Ilustracji", rok 1924.

Spis inwentaryzacyjny wymienia rosnące w parku lipy: krymskie, białe, drobnolistne, szerokolistne i długoogonkowe…




W katalogu  „Widoki Julianowa i spis drzew owocowych oraz krzewów ozdobnych podług cennika” (1892) można podziwiać ilustracje Władysława Zamariewa oraz spis wszystkich odmian roślin rosnących w ogrodzie i w sadzie Heinzlów. I tak wymienia się: 44 odmiany grusz, 33 jabłoni, 10 moreli oraz 13 odmian brzoskwiń! Truskawek – pięć (…). Do tego rośliny ozdobne, między innymi czeremchy, wierzby, lilaki, bzy czarne, berberysy, jaśminowce wonne, ligustry i forsycje…



Stawy w parku zajmują 3 ha powierzchni.

Ilustracja z „Widoków Julianowa i spisu drzew owocowych oraz krzewów ozdobnych” wydanych w 1892 roku przez Heinzlów. Przedstawia grotę, którą zbudowano w pobliżu drugiego mostka, w okolicach dzisiejszego amfiteatru:

Mostek na większym wschodnim zbiorniku i pozostałości groty zaprojektowanej w dawnym parku dworskim.

Muszla koncertowa zwana amfiteatrem, zbudowana w latach 50 XX stulecia.

"Republika", rok 1925.



Na skraju parku, zwraca uwagę wspaniały dąb, zwany „kosynierem”. Według ustnego przekazu nazwa owego dębu wzięła się stąd, że pod jego rozłożystymi konarami dnia 31 stycznia 1863 roku garybaldczyk, Józef  Tampicki, wręczał powstańcom kosy i strzelby, a łódzkie kobiety przekazały im sztandar z Białym Orłem i napisem „Całość, wolność, niepodległość”.


W pobliżu wejścia do parku od strony ulicy Biegańskiego, przy alei lipowej pamiątkowa tablica: "Pamięci harcerek i harcerzy z bałuckich drużyn poległych w latach 1939-1945 w walce z niemieckim najeźdźcą o wolną Polskę. Sławimy Ich czyny i chwałę w miejscu gier, zabaw i harcerskiego szkolenia. Harcerze i Seniorzy ZHP Hufca Łódź-Bałuty. Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa". 


Artykuł „W mieście fabryk – i za miastem” opublikowany w 1913 roku w czasopiśmie „Wieś i dwór” (cytat za „Dokumentacją ewolucji i układu funkcjonalno-przestrzennego parku im. A. Mickiewicza” Anny Olaczek i Barbary Wróblewskiej i Spacerownikiem Łódzkim):

„Tuż pod Łodzią, poza chmurą fabrycznych dymów, któżby domyślał się pięknej, malowniczo urządzonej miejscowości, jaką jest uroczy Juljanów, rezydencja Juljuszostwa, bar. Heinzlów. Majątek, nabyty jeszcze przez ojca obecnego właściciela, stopniowo zmieniał swój wygląd, przybywały stawy wzorowo urządzone, po których suną dziś motorowe łodzie, wciąż upiększano i powiększano park, w którym obecnie wznosi się wspaniały pałac, za parkiem ciągnie się olbrzymi zwierzyniec, dalej lasy. To wszystko pod bokiem miasta, gdzie króluje moloch przemysłu i handlu, nieczuły na wszelakie piękno natury, lubujący się w czerwonych cielskach fabryk rozrzuconych w chaosie miasta. Dbały o piękno swej rezydencji bar. Heinzel, kosztem olbrzymich nakładów pracy i pieniędzy utrzymuje wszystko w wzorowym porządku, a więc park, zwierzyniec, a więc las nawet, zabudowania folwarczne wzorowo prowadzonego gospodarstwa – jednym słowem wszystko świadczy nie tylko o zamiłowaniu do porządku, lecz i o wysokiej kulturze i umiłowaniu piękna właścicieli. Zapytany o wyjazd na wakacje, Juliusz Teodor Heinzel powiedział autorowi artykułu:
„Spędzam je w niebie w Juljanowie, to wszystko, co pan widzi – ten park, ta woda, te lasy i pola, to daje mi największe zadowolenie wewnętrzne… i po cóż mam szukać obcych stron i pieniądze wywozić za granicę, gdy to u nas takie wszystko miłe, piękne i kochane”.

"Echo", rok 1929.

"Echo", rok 1937.

"Głos Poranny", rok 1937.


"Dziennik Łódzki", rok 1946.

"Gos Robotniczy", rok 1948.

źródła:
Marzena Bomanowska, Ryszard Bonisławski, Joanna Podolska. Spacerownik Łódzki cz.2
Waldemar Pawlak. Patrząc na starą fotografię. Szkice starołódzkie.
Parki Łodzi.


Czytaj jeszcze:
PAŁACE JULIUSZA HEINZLA
ŁÓDZKIE RZEKI: SOKOŁÓWKA
STARY CMENTARZ PRZY ULICY OGRODOWEJ - MAUZOLEUM RODZINY HEINZLÓW

Zobacz jeszcze:
Park Julianowski w odsłonie jesiennej. Film zrealizowany i zamieszczony przez Voltek86/ YouTube

Fot. Monika Czechowicz
Fot. archiwalne ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Łodzi. 

"Głos Polski", rok 1919.