Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia moi rodzice zamieszkali w Łodzi, przy ulicy Pomorskiej (w tamtych czasach Marcelego Nowotki…). Moja mama, miła dziewczyna z małego miasteczka na Kujawach była przerażona ogromem miasta, mówiła, ze kiedy śpi, tramwaje jeżdżą jej po stopach… Z tego „wielkomiejskiego zagubienia” pomagała jej wyzwolić się jej pierwsza łódzka przyjaciółka i sąsiadka, Pani Helena. „prawdziwa łodzianka” już od może całych piętnastulat, właścicielka pięknego obfitego biustu, równie okazałego natapirowanego rudego koka i …lekkich wąsików. Kiedy pojawiłam się na świecie, pomagała mojej mamie być mamą. Dla mnie była uosobieniem kobiecości. Moja mama, szczupła i drobna, wyglądała przy niej jakby miała piętnaście lat. Pani Helenaczęsto wpadała na kawę i zawsze miała ze sobą (chociaż mieszkała drzwi obok) skórzaną, szarą torebkę, zamykaną na dwa srebrne zatrzaski, jak w starych portmonetkach. Kiedy moja mama i pani Helena ruszały z posad bryłę świata przy aromatycznej kawce, ja… zakradałam się i przeglądałam zawartośćtajemniczej szarej torebki… Nie, nie – oczywiście byłam grzecznym dzieckiem i nie miałam złych zamiarów! Ta torebka była po prostu dla mnie jakimś innym światem. W tamtychszarych i „niekobiecych” czasach, zawierała skarby dla mnie niesamowite:puder „Pollena-Ewa”, dwie, trzy prawie zużyte pomadki w jaskrawych czerwieniach, papierosy „Płaskie”, zawinięte w parę pończoch „na zapas” , jakieś grzebyki, jakieś koraliki, spineczki, fotografie, papiery ze stempelkami. A wszystko to w niesamowitym bałaganie, pomieszane ze sobą (moja mama wtedy chyba wcale nie miała torebki, nie malowała się, nie paliła papierosów…). Oczywiście Pani Helena dobrze wiedziała, że ja siedzę w jej torebce przy każdej możliwej okazji, i kiedyś (miałam wtedy trzy, może cztery lata) powiedziała ruszając wąsikiem: „Moniczko, pamiętaj, że prawdziwa kobieta ma ZAWSZE bałagan w torebce. Tak już po prostu JEST”. Dla mnienasza sąsiadka była prawdziwą kobietą i zapamiętałam to. Teraz, czy noszę plecaki, czy eleganckie torebki, czy to mając w pamięci słowa Pani Heleny, czy też po prostu z własnej skłonności do nieporządku – kobiecy bałagan mam w nich zawsze. Można zajrzeć i zobaczyć!