piątek, 9 czerwca 2017

Lato 1917 roku – Łódź sto lat temu.

W pierwszym dniu lata 1917 roku prasa zauważa, że w tym sezonie letnim w eleganckim towarzystwie modna stała się, tak wcześniej potępiana i wyszydzana, brązowa, opalona cera. Coraz częściej widzi się panie, które po kilka godzin dziennie opalają się w parkach, ogrodach, na balkonach, a nawet w oknach, wystawiając do słońca twarz, a niekiedy również dekolty i odsłonięte ramiona. Czynność ta otrzymała nawet swoją nazwę – kąpiel słoneczna. Doszło już do tego, że na ulicach Łodzi w słoneczne dni pojawiają się panie spacerujące nie tylko bez parasolek, ale nawet bez kapeluszy!


Jednak nie wszystkie panie uległy tej modzie. Jeszcze w 1930 roku, w „Głosie Porannym”, gazecie mającej swą redakcję przy Piotrkowskiej 101, znajdujemy reklamę kremu usuwającego opaleniznę i ”inne wady cery”:


… a powszechnie czytana przez łodzianki "Pani” reklamuje pastę do zębów i krem wybielający cerę:


"Pani", rok 1923.

Wraz z nastaniem lata 1917 roku widoczna staje się zmiana obyczajów również w zakresie stroju. Rozpowszechnia się moda na chodzenie w „obuwiu wojennym”. Są nim trepy – chodaki na grubej drewnianej podeszwie drążone w ostruganym na kształt buta klocku drewna. Często drewniane podeszwy służyły do wyrobu sandałów, gdzie rolę skórzanych rzemyków pełniły taśmy lniane lub konopne. Młodzież, szczególnie harcerze , obuwie takie nosiła przeważnie na bose stopy, demonstracyjnie maszerując w nich po ulicach śródmieścia. Co więcej, moda ta przypadła do gustu także osobom dorosłym, gdyż coraz częściej widywało się panie noszące tradycyjne pantofle na nogach bez pończoch, co wśród łódzkich przechodniów obserwujących owe „bosonóżki” budziło sensację. 

"Rozwój", rok 1919.

Nasze łódzkie panny

Nasze łódzkie panny to francuski fason:
krótka sukieneczka, włosy a' la garson.
Za to wszystkie panny w całym naszym kraju
wyglądają jakby Ewy w świętym Raju.

Krótkie włosy u nas nie są już urocze,
powracają w modę znów długie warkocze.
Za to każda panna będzie znów zmuszona
przyprawić se włosy z końskiego ogona.

Nasze łódzkie panny ładnie wyglądają,
gdy swe usteczka malowane mają.
Jak się umalują - to są takie śliczne,
wyglądają jakby małpki zagraniczne.

Dziś dla młodych panien przyszła nowa era
każda ze swą główką mknie do fryzjera.
Elektryczny masaż robią dla urody,
a w niedługim czasie zaczną golić brody.

Długa sukieneczka w modę znów powraca
i w paryskim świecie też ta moda wkracza.
Panny się wciąż skarżą, że im niewygodnie
więc już zaczynają nosić męskie spodnie.

Niejedna łodzianka w męskim stroju kroczy
trudno ją rozpoznać, bo nie ma warkoczy.
Jeszcze trudniej będzie rozpoznać je w kupie
takie rozpoznanie skończy się na... dupie.

Piosenka pochodzi ze zbiorów Tadeusza Rosiaka. Śpiewano ją ponoć na łódzkich rynkach w dni targowe. Pod względem muzycznym jest to melodia taneczna - polka miejska. 

Źródła:
Krzysztof R. Kowalczyński. Łódź 1915-1918. Czas głodu i nadziei.
Bronisława Kopczyńska-Jaworska, Jadwiga Kucharska, Jan Piotr Dekowski [red]. Folklor Robotniczej Łodzi. Pokłosie konkursu.

"Łodzianka", rok 1903.

Fot. pochodzą ze zbiorów Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Józefa Piłsudskiego w Łodzi.