Na karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał w
czwartek łódzki sąd 64-letniego Michała L. oskarżonego o bezprawne zburzenie
zabytkowej willi w Łodzi. Mężczyzna będzie też musiał przekazać 15 tys. zł na
rzecz Towarzystwa Opieki nad Zabytkami w Łodzi.
Zabytkowa willa przy ul. Zgierskiej, pochodząca z ok. 1915 roku, została zburzona pod koniec czerwca ubiegłego roku. Obiekt był wpisany do gminnej ewidencji zabytków, a - według informacji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - wszczęto też procedurę wpisania go do wojewódzkiego rejestru zabytków.
Zabytkowa willa przy ul. Zgierskiej, pochodząca z ok. 1915 roku, została zburzona pod koniec czerwca ubiegłego roku. Obiekt był wpisany do gminnej ewidencji zabytków, a - według informacji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - wszczęto też procedurę wpisania go do wojewódzkiego rejestru zabytków.
Wyrok sądu jest wyższy, niż żądał prokurator, który chciał
skazania L. na karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata
i 20 tys. zł nawiązki na cele związane z ochroną zabytków.
Zdaniem sądu kara proponowana przez prokuraturę była zbyt łagodna; oskarżony umyślnie zlecił zburzenie willi i systematycznie przygotowywał się do tego.
Sprawa przed łódzkim sądem ciągnęła się od wielu miesięcy. Proces miał się zakończyć już pod koniec stycznia, kiedy to oskarżony przyznał się do zarzutów i wyraził skruchę. Zobowiązał się także do odbudowy zabytkowej willi. Wcześniej w śledztwie nie przyznawał się do zarzucanych przestępstw, twierdząc m.in. że ma opinię prawną, iż obiekt nie miał charakteru zabytkowego.
Obrona wystąpiła wówczas o ograniczenie przewodu sądowego i wydawało się, że proces się szybko zakończy. Sąd uznał jednak, że ma wątpliwości prawne dotyczące kwalifikacji niektórych czynów i konieczne jest przeprowadzenie pełnego postępowania dowodowego.
Później oskarżony zmienił obrońcę i zmienił też swoje stanowisko. Wyparł się wcześniejszego przyznania do winy. Utrzymywał, że przyznał się, iż zburzył budynek, ale nigdy nie mówił o zburzeniu zabytku, powtarzając, że ma opinię prawników, iż nie był to obiekt zabytkowy.
W jego przekonaniu nie stworzył także zagrożenia - o co oskarża go prokuratura - dla bezpieczeństwa ludzi czy mienia, bo wynajął do zburzenia profesjonalną firmę. Obrona złożyła wniosek o umorzenie postępowania, ale sąd się na to nie zgodził.
Zburzenie willi zbulwersowało łodzian; na portalach społecznościowych wielu mieszkańców nie kryło oburzenia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela willi złożył Wojewódzki Konserwator Zabytków w Łodzi, a także ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Według prokuratury właściciel willi działał bez wymaganego zezwolenia i w sposób mogący spowodować zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi, mienia czy też zagrożenie dla środowiska.
Śledczy przedstawili właścicielowi obiektu zarzut naruszenia Prawa Budowlanego, czyli prowadzenia prac rozbiórkowych bez wymaganego zezwolenia oraz popełnienia przestępstwa z Ustawy o ochronie zabytków, czyli zniszczenia zabytku.
Z opinii powołanego przez prokuraturę biegłego z katedry sztuki Uniwersytetu Łódzkiego wynika, że willa była budynkiem zabytkowym ze względu na "wartość historyczną, artystyczną i naukową".
Zdaniem sądu kara proponowana przez prokuraturę była zbyt łagodna; oskarżony umyślnie zlecił zburzenie willi i systematycznie przygotowywał się do tego.
Sprawa przed łódzkim sądem ciągnęła się od wielu miesięcy. Proces miał się zakończyć już pod koniec stycznia, kiedy to oskarżony przyznał się do zarzutów i wyraził skruchę. Zobowiązał się także do odbudowy zabytkowej willi. Wcześniej w śledztwie nie przyznawał się do zarzucanych przestępstw, twierdząc m.in. że ma opinię prawną, iż obiekt nie miał charakteru zabytkowego.
Obrona wystąpiła wówczas o ograniczenie przewodu sądowego i wydawało się, że proces się szybko zakończy. Sąd uznał jednak, że ma wątpliwości prawne dotyczące kwalifikacji niektórych czynów i konieczne jest przeprowadzenie pełnego postępowania dowodowego.
Później oskarżony zmienił obrońcę i zmienił też swoje stanowisko. Wyparł się wcześniejszego przyznania do winy. Utrzymywał, że przyznał się, iż zburzył budynek, ale nigdy nie mówił o zburzeniu zabytku, powtarzając, że ma opinię prawników, iż nie był to obiekt zabytkowy.
W jego przekonaniu nie stworzył także zagrożenia - o co oskarża go prokuratura - dla bezpieczeństwa ludzi czy mienia, bo wynajął do zburzenia profesjonalną firmę. Obrona złożyła wniosek o umorzenie postępowania, ale sąd się na to nie zgodził.
Zburzenie willi zbulwersowało łodzian; na portalach społecznościowych wielu mieszkańców nie kryło oburzenia. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właściciela willi złożył Wojewódzki Konserwator Zabytków w Łodzi, a także ówczesny minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Według prokuratury właściciel willi działał bez wymaganego zezwolenia i w sposób mogący spowodować zagrożenie bezpieczeństwa dla ludzi, mienia czy też zagrożenie dla środowiska.
Śledczy przedstawili właścicielowi obiektu zarzut naruszenia Prawa Budowlanego, czyli prowadzenia prac rozbiórkowych bez wymaganego zezwolenia oraz popełnienia przestępstwa z Ustawy o ochronie zabytków, czyli zniszczenia zabytku.
Z opinii powołanego przez prokuraturę biegłego z katedry sztuki Uniwersytetu Łódzkiego wynika, że willa była budynkiem zabytkowym ze względu na "wartość historyczną, artystyczną i naukową".
Źródło: PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz